Skocz do zawartości

Nowy kierunek w życiu czy stare śmieci? Spróbować?


Tomko

Rekomendowane odpowiedzi

Witam panowie!

Jakiś czas temu wróciłem z UK. Plany były wielkie, ale wyszło jak wyszło a ostatnio gdy planowałem powrót to zdarzyło się coś takiego: 
 


Przeglądnąłem wiele wątków w innych tematach gdzie chłopaki pytali o cele w życiu, o to co powinni zrobić więc postanowiłem i ja zapytać. Żeby łatwiej było zobrazować jakie mam możliwości zrobiłem krótką listę:
1. Kredyty, zobowiązania - zero. Nic mnie nie trzyma nigdzie. 
2. W mieście rodzinnym mam odziedziczony dom. Niewiele wkładu wymaga, wymiana pieca, jakiś rur oraz postępowanie spadkowe. Do ogarnięcia jak na Polskie warunki. Gdybym został, chciałbym wyprowadzić się od rodziców i przeprowadzić tam. Wynająć 4 pokoje a w piątym mieszkać. Mam kontrolę, doglądam, jest garaż, warsztat. Elegancko. Dlaczego teraz tego nie ogarnąłem? Zderzyłem się z przykrą rzeczywistością jak bardzo nieogarnięty jest mój brat, który jest też spadkobiercą. Łysy z kasy, sam wszystkiego robił za niego nie będę. 
3. Robota u mnie w mieście jest i jest w spedycji dla przykładu. Nigdy z tym nie miałem do czynienia, ale słyszałem że branża się rozwija, są jakieś możliwości, potem relokacja. Pieniądze też ok, bo 3000 zł na start. Nie jest źle jak możliwość pomieszkania jeszcze z rodzicami - koszty drobnica. Ktoś może coś o tym kierunku pracy powiedzieć?
4. Dom zawsze można sprzedać za fajną kaskę, ale to byłaby głupota bo nie mam sprecyzowanych celów w co zainwestować i zwyczajnie rozwaliłbym pieniądze.
5. Na gitarze gram od dawna, naście lat. Zawsze czułem muzykę, mam wrażliwość, to było często niepojęte dla moich byłych i znajomych, że potrafią mnie ciarki przechodzić i łzy płynąć jak grałem albo słuchałem (nawet heavy metal :D ). Zawsze chciałem coś komponować, gdy mogę coś zremasterować albo doradzić komuś to aż mnie roznosi energia. Marzyła mi się od zawsze jakaś nawet mała scena klubowa. 
6. Zespół jest z miasta ode mnie 200km oddalonego. Dojazd nawet co weekend oprócz upierdliwości jest jak najbardziej możliwy. Nawet blabla jeździ tam za 25zł w jedną stronę. 
7. W tamtym mieście też prace mógłbym znaleźć oraz lokum po taniości bo mam rodzinkę - myślę, że wynajęli by mi pokój w domu bez problemu. 
8. Minus pracy tam? Prawie w ogóle tam nie mam znajomych. 
9. Myślałem o pracy w salonie muzycznym - bez kitu :) Przyjemne, grać umiem, kontaktu z ludźmi potrzebuję bo zdziczałem, jest możliwość podniesienia wiedzy z zakresu instrumentów. Gadkę mam, potrafię zareklamować dobry produkt. Później mogłoby mi się to przydać w handlu instrumentami.
10. Zawsze chciałem pracować jako dźwiękowiec, nawet na fuchy. Tyle razy byłem na koncertach i słyszałem jak najlepsze bandy na świecie były chu...owo nagłośnione. Myślę, że granie w bandzie pozwoli mi poznać wielu ciekawych ludzi! Wiem co się dzieje po koncertach na backstage, wiem jaki to mały świat gdzie każdy się zna. 

Podsumowując. Wiem co mnie czeka w UK, zawsze mogę tam pojechać, firma jest, sprzęt jest (trochę zły jestem, że leży nieużywany, ale jakiś pomysł się znajdzie na jego wykorzystanie). W UK czeka mnie prawdopodobnie zapierdzielanie, żeby zarobić, trochę knajp ze znajomymi, jakiś sport i cykliczne depresje jak sinusoida. Raz power - raz dno. Tutaj czeka mnie na pewno bardziej pod górkę, dużo mniejsze pieniądze, ale jest na horyzoncie pomysł tworzenia zespołu z fajnymi chłopakami. Znajomości trochę tutaj mam to i z koncertami w klubach nie było by problemu. 

Kto mnie zna to wie, że budowlanka to moja branża, ale muzyka zawsze była na drugim miejscu. Nie pamiętam dnia żebym nie słuchał jakiejś muzyki, nie mogę bez niej istnieć. Nigdy nie ćwiczyłem, nigdy nie cisnąłem na instrument, ale w tamten weekend obudziło się zwierzę...

Tu wrzucę jeszcze dwa cytaty, które mi szczególnie dały do myślenia:
 

 


Jak wy to widzicie? Mieliście kiedyś takie rozterki? Dosłownie - czy zrobić krok w tył, ale zaryzykować ciekawy kierunek życia czy zrobić krok w przód na stare śmieci. Liczę na waszą opinię! Pozdro!

Edytowane przez Tomko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Tomko napisał:

3. Robota u mnie w mieście jest i jest w spedycji dla przykładu. Nigdy z tym nie miałem do czynienia, ale słyszałem że branża się rozwija, są jakieś możliwości, potem relokacja. Pieniądze też ok, bo 3000 zł na start. Nie jest źle jak możliwość pomieszkania jeszcze z rodzicami - koszty drobnica. Ktoś może coś o tym kierunku pracy powiedzieć?

Skończyłem technikum logistyczne, więc coś Ci mogę powiedzieć. Prezentuje się to tak: transport jest małym kółeczkiem, spedycja trochę większym i zawiera w sobie transport, logistyka największym i zawiera oba wymienione. Mój kumpel z klasy po znajomości się wkręcił do firmy spedycyjnej. Siedzi przed biurkiem, na kompie odpalone coś w stylu giełdy, wyszukuje oferty firm, które oferują swoje auta ciężarowe, do tego doszukuje inne firmy, które chcą przewieźć swój towar, ale nie mają aut. Musi wyliczyć ile palet towarów wejdzie do danej naczepy, skąd i dokąd ten przewóz i te wszystkie sprawy. Potem zawiera umowę i z każdej umowy ma ileś % prowizji + stała pensja. Ogólnie to praca biurkowa, listy przewozowe, faktury i tak dalej, i telefoniczna, żeby dogadywać szczegóły. Tak to mniej więcej wygląda.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@blck.shp Kumpel, który może mnie polecić mówi, że robota łatwa. Ma 10 samochodów pod sobą i dba, żeby było wszystko ogarnięte, towar na miejscu itp. A czy można później pracować zdalnie w tej pracy? Np. siedzę sobie gdzieś gdzie chcę z laptopem i pracuję?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko

Nie wiem, bo nie robię w tym. Kumpel pracuje w biurze ich firmy, czasem nawet po pracy z telefonem łazi, bo do kogoś musi zadzwonić, coś dogadać. Myślę, że to od właściciela zależy, czy Ci pozwoli tak pracować, bo z logicznego punktu widzenia nie ma potrzeby siedzenia w biurze, jeśli masz dostęp do programów firmy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@blck.shp To samo u kumpla zauważyłem. Wiecznie z telefonem. Dyżury, srury itp. Ale brałbym tę robotę ino żeby sprawdzić czym to się je, dobra kaska na start, potem można zmienić :) Mam salon muzyczny u siebie, ale nie wiem czy szukają kogoś do roboty ;) Zresztą nie przepadam za nimi bo mi gitarę uszkodzili i kit wciskali kiedyś, że już takie było. Aaa i śmiali się z tego jak grałem!

Edytowane przez Tomko
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko

Myślę, że bardzo dobrze znasz odpowiedź na sobie zadane pytania ale szukasz po prostu potwierdzenia :) Z tego co opisujesz jesteś ekstrawertyczną osobą, w dodatku masz znajomości tu i tam. To bardzo duży atut i możliwość eksperymentowania, dopóki kasa się nie skończy. Myślę, że cokolwiek by się stało to nie utoniesz. Masz auto i własne lokum to jeszcze lepiej!!! Odległość 200 km to dla Ciebie pestka. Spedycje, budowę, zagranicę itp. moim zdaniem możesz traktować jako plan B lub po prostu tymczasowe ratowanie finansów.

 

Plan A to idź w realizacje dźwięku. To dobra fucha jeśli już się wkręcisz. Aby zarabiać z koncertów to trzeba stać się rozpoznawalnym. To bardzo bardzo trudne. No chyba, że pójdziesz do programów typu "Mam talent" lub "MBTM" i dojdziesz tam gdzieś do finału :D To kariera na miarę Bednarków czy Podsiadłów gwarantowana.

 

Przeciętni (mało znani) muzycy w Polsce zarabiają grosze. A szkoda marnować czas na zarabianie groszy nawet jeśli to pasja. Bo za coś żyć trzeba. Koncertowaniem można się zająć po godzinach. Chociażby kanał na yt "graj na gitarze jak Tomko". A nóż wyjdzie. Tak jak mówisz masa koncertów źle obstawiona dźwiękowo, więc na pewno ktoś się przyda. Dobry realizator dźwiękowy jest w cenie. Tylko trzeba jakieś kursy porobić albo nawet i mini szkołę :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ksanti Owszem, znam odpowiedź ;) Tylko nie wiem jeszcze, które miasto - moje czy chłopaków. Co do realizacji dźwięku - mógłbym iść weekendowo na jakieś zaoczne - czemu nie. Jest w Krakowie reżyseria dźwięku - Kraków znam, 8 lat tam mieszkałem, studiowałem. Niedaleko.

Powiem ci tak. Dużo więcej by dla mnie znaczyło, że ktoś kupi naszą płytkę (gdybym grał z bandem), będzie wpadał nas posłuchać, skrytykuje konstruktywnie niż jakbym miał zarabiać hajs i nie wiedzieć na co go wydać. Tam już byłem - miałem, wydałem bo nie wiedziałem na co. Dryfowałem bez celu. Owszem - mogę założyć band gdziekolwiek - ale byłem i nie założyłem. Ot co. A może to granie to właśnie będzie to coś co mi będzie dawać energię na cały tydzień? Żeby iść do przodu? 

Moje miasto rodzinne daje mi możliwości dłubania przy gitarach, mam warsztat, narzędzia. Tamto miasto daje mi swobodę grania bo jestem na miejscu, nocleg u rodzinki. 

Edytowane przez Tomko
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko

Właśnie doczytałem to co napisałeś w tym drugim watku o "dryfowaniu". Faktycznie jeśli czujesz ten power do grania to idź w to. Jak będą koncerty zagraniczne to jest szansa na sukces. Jest wiele polskich zespołów, które zrobiły karierę wszędzie tylko nie w Polsce (nawet Chiny były). W przeciwieństwie do mnie Ty możesz zrealizować pasje grania i koncertowania. Nie stronisz od ludzi, jesteś kontaktowy i Ciebie zapewne ładuje to energetycznie. W kontekście tego jakie ja widzę u siebie przeszkody u Ciebie zostaje tylko samo skupienie się na graniu i jakoś to będzie. PS. Zazdro z tym warsztatem też bym chętnie podłubał coś w drewnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ksanti Nie jest tak do końca ;) Przez trzy lata w UK zacząłem stronić od ludzi. Wręcz zaczęli mnie irytować. Chcę powrócić do bycia duszą towarzystwa jaką byłem kiedyś i gdzieś nadal jestem. Natomiast przed wyjściem na scenę i publicznym przemawianiem mam paraliż. Chcę to przepracować też :) 3:0 już mam w sondzie wśród znajomych na to, żebym poszedł w band jak zobaczyli nagranie z próby. 

Do tego panienki, seks, alkohol. Przecież nie będę grał o suchym pysku i penisie :D 

A czym się różnimy, że ja mogę a ty nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko

Z tego co wcześniej opisałeś wywnioskowałem, że jesteś tą spokojniejszą odmianą ekstrawertyka. Ten typ osobowości też może mieć lękliwy odłam i np. czuć duży dyskomfort podczas wystąpień czy przemówień publicznych.

 

Dla kontrastu powiem Ci jak spędza czas introwertyk. Mniej więcej wyglada to tak: "ludzie wypierdalać, chce spokój, nie dzwonić, nie peplać godzinami, nie pójdę do klubu, nie hałasować, nie będziesz mi mówił co mam robić" :) - taki typ osobowości ma wyrąbane i jednocześnie lęk przed sceną, pokazywaniem się, grupą ludzi, ocenianiem itd. Zastanów się czy jesteś taką osobą.

 

Jeśli nie to bardziej ekstrawertyk lub coś pomiędzy. A różni się to tym, że ludzie zabierają introwertykowi energie. Ekstrawertyk natomiast w tym rozumieniu jest jak wampir energetyczny :D Więc introwertyk raczej nie będzie duszą towarzystwa. Te zabieranie energii jest jak ból psychiczny i zbyt dużo tego prowadzi do depresji lub nerwicy.

 

Zdarzyło mi się kilka razy, że na imprezach udawałem obieżyświata ale czułem się potem jak debil i tak wypompowany z energii, że chciałem już wychodzić po godzinie. Albo innym razem milczałem przez większość imprezy i myślałem sobie: jprdl skończ już wreszcie pierdolić bo męczysz a na twarzy udawany uśmiech xD

 

No po prostu za dużo bodźców i wszystkiego dookoła a intro odczuwa wszystko mocniej, także emocje. Dlatego potrzeba mniej wrażeń bo inaczej mózg rozpierdolony :) To jest zbadane i wynika z budowy mózgu. U zwierząt też istnieje taki podział. Widocznie nie wszyscy byli w prehistorii ekstrawertycznymi samcami alfa. Oczywiście teorie to tak plus minus bo nic nie jest zero jedynkowe, ale swoje obserwacje poczyniłem a ze mnie taki analityk: if you know what I mean :D

 

Za to świetnie rozbrajam panienki solo, więc jak będziesz miał nadmiar młódek to wiesz gdzie kierować :>

 

Ja generalnie albo pójdę na analityka finansowego lub coś w ten deseń albo coś spokojniejszego/ może nawet z tym komponowaniem. Nie wiem, heh myślę, że dosyć wyczerpująco odpowiedziałem. 

 

Jeśli chcesz wiedzieć więcej to odsyłam tu. Z góry uprzedzam, że nikogo nie krytykuje. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ksanti Widziałem ten temat. Przeglądnę jeszcze. No cóż - pewnie masz rację. Czerpię energię z ludzi, ale nie zauważyłem, żeby z mojego powodu ktoś w towarzystwie był osłabiony ;) 

Jak będę musiał szuflą odgarniać z pod sceny to odeślę busem do ciebie ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli naprawdę czujesz taką moc podczas grania w tej kapeli to powinieneś dać się ponieść i wejść w to. Wielu ludzi, w tym ja chciało by dostać taką szansę spełnienia się i możliwości pójścia na całość. Ja bym w to wszedł i po prostu zobaczył co się wydarzy. Masz szansę doświadczyć niezapomnianych chwil, chyba o to w życiu nam chodzi. Taka szansa może się prędko nie powtórzyć, jeśli w ogóle. 

Edytowane przez Moruc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko

 

1) W jakim jestes wieku?

2) Nie masz zobowiazan z tego co widze za bardzo wiec....podążaj za pasją czyli muzyką i zobaczysz co z tego się rozwinie. Widać, że chyba jesteś w duszy artystą więc rób to póki masz okazję.

3) Do UK zawsze możesz wrócić (no może niedługo nie tak łatwo) jak będziesz potrzebował zarobić. Sinusoida nastrojów na obczyźnie to coś normalnego niestety. Co 6/12 miesięcy człowiek chce pizgnąć wszystko i wrócic do PL. Później te nastroje się stabilizują.

4) Na twoim miejscu wziąłbym może jeszcze zastanowił sie nad jakimiś studiami/kursie jeśli chodzi o finanse itp bo odnosze wrażenie że jak typowa gwiazda rocka masz milion pomysłów w głowie i tendencje do niekontrolowania kasy lub braku pomysłu na inwestycje. Może masz kogoś zaufanego kto ma swoją firmę to udzieliłby tobie parę wskazówek.

 

także powodzenia w pogoni za marzeniami..

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Tomko napisał:

@Ksanti Widziałem ten temat. Przeglądnę jeszcze. No cóż - pewnie masz rację. Czerpię energię z ludzi, ale nie zauważyłem, żeby z mojego powodu ktoś w towarzystwie był osłabiony ;) 

Jak będę musiał szuflą odgarniać z pod sceny to odeślę busem do ciebie ;) 

Oczywiście wszystko mocno spłyciłem, bo jest to temat na grube książki. Właśnie czytam sobie tą z linku - autorka Susan Cain. Bardzo fajna lektura co i jak się rozwinęło w osobowości człowieka zachodu na przestrzeni 100 lat. M.in. miało to wpływ na rozwój popularności muzyki, telewizji i ogólnie kultury masowej. Ludzie stali się gadatliwi i pobudzeni. Gdyby nie ta rewolucja nie byłoby czegoś takiego jak koncerty rockowe czy zjawisko celebryty :P No ale mógłbym pisać i pisać. Kiedyś większość ludzi było introwertykami... 

 

Introwertycy i ekstrawertycy kompletnie się nie rozumieją na poziomie/ słuchanie-mówienie. Czegoś u jednych i drugich jest albo za mało albo za dużo. Stąd też związki takie są kijowe i łatwo się rozpadają. Podejrzewam, że to lwia część historii opisywanych tutaj na FBS. Bo koleś spokojny a ona szuka wrażeń. Temat puszka Pandory i jeszcze nie jest społeczecznie przepracowany. Powiedziałbym, że jest wielkim tabu. Zmiany cywilizacyjne zaszły tak szybko, że gnamy bez refleksji i opamiętania. Coś co było jeszcze niedawno normalne teraz jest uważane ze wynaturzenie. Ale być może abyś zrozumiał w pełni o czym piszę to musiałbyś się zaznajomić :) Bo serio cięźko to wyjaśnić w kilku raptem zdaniach. 

 

Tu jest sporo aspektów bo to też chodzi o tłumy ludzi. Prawdopodobnie dobrze sobie radzisz w takim "dzikim" i obcym środowisku. Jeden ekstrawertyk ok, ale grupa ekstrawertyków jest przynajmniej dla mnie już przytłaczająca. Nawet introwertycy potrafią sporo gadać. W ogóle samo bycie wśród ludzi i jeśli zbyt wiele się dzieje to obciążenie. 

 

Oo już wiem jak pokazać fajny kontrast. Ja dobrze czuję się w kontaktach 1 vs. 1. Chociaż do nieznajomych jestem raczej nieufny. W grupie niestety już czuje się przytłoczony i spada mi energia mentalna. Ty znowusz możesz mieć na odwrót im więcej ludzi i coś się dzieje tym lepiej. Dlatego masz osobowość idealną pod bycie osobą publiczną, pomimo takiego lęku do przemawiania czy coś. Dlatego muzyk, telewizja, filmy, kontakty z ludźmi - więc prawię wszędzie się odnajdziesz we współczesnej organizacji społecznej. Odludkowie za to mają coraz mniejszy wybór :)

 

Zważywszy na to wszystko co powyżej na Twoim miejscu niczym bym się nie przejmował. Kwestia działania i pójścia naprzód. No i oczywiście dbanie o finanse tak jak jest wspomniane. Bo raz, że na początku z tym słabo, więc trzeba oszczędzać i inwestować z głową. Dwa jeśli już się zarabia to mieć głowę na karku i nie przejebać na koks i dziwki:D Swoją drogą wydawanie płyt to bardzo kosztowny interes. Najlepiej mieć układy z wytwórniami. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TheFlorator 
1. 32
2. Nie mam. Mam kilka finansowych, ale to nie jest coś co mnie ściga (dom, spadek). 
3. Mogę, mam założoną tam działalność, płacę podatki, wszystko legitnie. 
4. Może kurs finansów. Dobrze to ująłeś - jestem utracjuszem :) Wszystko się zgadza. Nie mam nikogo z własną firmą, ale mogę się rozpytać.

 

Dochodzi do moich rozważań jeszcze ta opcja przeprowadzki do tego miasta gdzie grają chłopaki. 
Plusy: mogę grać próby w tygodniu i intensywnie pracować nad materiałem (mega plus), mam dojścia do scen, klubów, coś nowego (obce miasto), jak dobrze zagadam to za grosze wynajmę pokój u ciotki, odpocznę od rodziny.
Minusy: będę musiał olać warsztat i grzebanie przy gitarach, olać spedycję i poszukać czegoś innego (z tym że niekoniecznie), zostawić wynajem domu na później (w międzyczasie mógłby już coś na siebie zarabiać), ciężej mi będzie pomóc rodzicom w prowadzeniu biznesu (ale to też się da zrobić). 

Analogicznie można odwrócić jeśli zostanę u siebie. 

@Ksanti To będę ci podsyłał busem ciche myszki ;) A co do intro-ekstra. Chyba już wiem, dlaczego się rozstaliśmy z byłą. Ja dusza towarzystwa, ona stonowana i spokojna. No i bach ;) 

Edytowane przez Tomko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, Tomko said:

@TheFlorator 
1. 32
2. Nie mam. Mam kilka finansowych, ale to nie jest coś co mnie ściga (dom, spadek). 
3. Mogę, mam założoną tam działalność, płacę podatki, wszystko legitnie. 
4. Może kurs finansów. Dobrze to ująłeś - jestem utracjuszem :) Wszystko się zgadza. Nie mam nikogo z własną firmą, ale mogę się rozpytać.

 

Dochodzi do moich rozważań jeszcze ta opcja przeprowadzki do tego miasta gdzie grają chłopaki. 
Plusy: mogę grać próby w tygodniu i intensywnie pracować nad materiałem (mega plus), mam dojścia do scen, klubów, coś nowego (obce miasto), jak dobrze zagadam to za grosze wynajmę pokój u ciotki, odpocznę od rodziny.
Minusy: będę musiał olać warsztat i grzebanie przy gitarach, olać spedycję i poszukać czegoś innego (z tym że niekoniecznie), zostawić wynajem domu na później (w międzyczasie mógłby już coś na siebie zarabiać), ciężej mi będzie pomóc rodzicom w prowadzeniu biznesu (ale to też się da zrobić). 

Analogicznie można odwrócić jeśli zostanę u siebie. 

1. To jeszcze dużo czasu masz.

2. To nie zobowiazania. To inwestycje (nieruchomosc) wiec na +

3. Mówiłem oczywiście o Brexit, więc miej to na względzie.

4. Dusza artystyczna-to normalne. Finansów i czujnośći na nie można się wyuczuć. Trwa to długo ale można (wg mnie). Przydałoby sie żebyć jednak miał w kręgu znajomych (jak nie masz to staraj się poznać) którzy nie są artystami muzycznymu a którzy są artystami biznesowymi/finansowymi. Ludzie tego nie rozumieją ale tacy ludzie to też swego rodzaju artyści i są bardzo kreatywni. Miałbyś wtedy fajną równowagę i nie wywaliłbyś wszystkiego na groupies i kokę.

 

Opcje gdzie mieszkać, nie bedę sie zagłębiał bo to twoja decyzja. Jeśli mógłbyś mieć próby np w weekendy to mógłbyś jechać tam w piatek i wracac w niedziele. Wtedy miałbyś powiedzmy w tygodniu te gitary i spedycję (kasa) a w weekendy granie. No ale jak potrzebujesz próby w tygodniu no to tam mieszkaj.

 

Wydaje mi się, że masz dużo możliwości i sytuacja jest bardzo elastyczna więc mógłbyś po prostu spróbować obu opcji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Tomko napisał:

W mieście rodzinnym mam odziedziczony dom. Niewiele wkładu wymaga, wymiana pieca, jakiś rur oraz postępowanie spadkowe. Do ogarnięcia jak na Polskie warunki. Gdybym został, chciałbym wyprowadzić się od rodziców i przeprowadzić tam. Wynająć 4 pokoje a w piątym mieszkać.

Ogarnij sobie ten dom w PL, wyremontuj go i wynajmij - np. studentom na pokoje - a potem jedź do UK i rób to, do czego cię ciągnie. Dopływ gotówki co miesiąc będziesz miał, więc pod mostem nie skończysz, a w razie jakby w UK nie okazało się tak różowo, albo temat cię zmęczy - zawsze będziesz miał dokąd wrócić i na czym zarabiać. Ryzyko zminimalizowane do minimum, idealna sytuacja do eksperymentów.

Edytowane przez Mr.Meursault
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mr.Meursault Masz na myśli zrobić chatę i wziąć się za granie? Czy zrobić chatę i wyjechać do UK? To raczej na odwrót - wyjechałbym do UK żeby zrobić chatę. Ale ona wymaga jakiś 10 tys. w opcji wypasionej więc to nie są pieniądze nie do zgromadzenia w PL. 

@TheFlorator Jutro albo pojutrze zgadam się z chłopakami i zapytam jaką wizję mają zespołu, kiedy próby i w ogóle żebym wiedział jak to ugryźć. Raz mają w Sobotę, teraz mają w Czwartek... Zobaczymy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Tomko napisał:

Masz na myśli zrobić chatę i wziąć się za granie?

Jasne, że granie. Pieniądze zawsze wyglądają tak samo, wrażeń i marzeń za nie nie kupisz.

Cytat

Czy zrobić chatę i wyjechać do UK? To raczej na odwrót - wyjechałbym do UK żeby zrobić chatę. Ale ona wymaga jakiś 10 tys. w opcji wypasionej więc to nie są pieniądze nie do zgromadzenia w PL. 

Ale do UK chcesz jechać zarabiać, tak? Bo w pierwszej chwili ubzdurało mi się, że jedziesz tam grać, ale już się poprawiłem.

 

Moim zdaniem na wynajmie można mieć na tyle fajną kaskę, że zlikwiduje to konieczność wyjazdu za granicę i harowania tam jako pracownik 2 kategorii.

 

Zrób ten dom, zobacz ile możesz zarobić na wynajmie i  jak wszystko dobrze pójdzie - rób co kochasz. Przecież to jeden z bardziej idealnych sposobów na regularny przyrost gotówki: nie masz nad sobą szefa, nie musisz machać łopatą, nie musisz wciskać ludziom towarów i usług aby wyrobić normę. No i zawsze masz dokąd wrócić, jakby wszystko poszło źle.

 

Może nawet dałoby się z tej kasy żyć w jakimś biedniejszym, egzotycznym kraiku.

Edytowane przez Mr.Meursault
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mr.Meursault Kasa w UK jest dobra dla mnie. I o to się rozchodzi :) Gdybym miał jako pracownik drugiej kategorii jechać, to bym się nawet nie zastanawiał. Z chaty utrzymać się nie utrzymam, bo jeszcze z bratem się muszę podzielić, ale myślę że i te 700-800 zł z wynajmu to spoko dodatkowej kasy. Granie jest tutaj. W UK tylko pieniądze i mały pomysł biznesowy z kumplem. Znaczy mam inne pomysły bum, ale skoro do tej pory ich nie zrealizowałem, to nie zrealizuję i teraz. Potrzebuję energii i wrażeń w tym smutnym jak pi...a życiu. A granie mi tą energię może dać więc warto spróbować.

@TheFlorator Jak nagramy a będziemy jeszcze na forum to wrzucę i dostaniesz płytkę ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.