Skocz do zawartości

Dbanie o porządek - Czy umiecie wyrzucać niepotrzebne bibeloty?


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

 

Czy umiecie wyrzucać/oddawać/ pozbywać się z domu rupieci/niepotrzebnych bibelotów itp?

 

Ja jestem niestety małym "chomikiem" i otaczam się rzeczami które "mi się jeszcze na pewno przydarzą". Dramat.

Z racji, że jestem świeżo po remoncie, postanowiłam zrobić wspaniały porządek  B) i zmienić moje życie na lepsze:D

 

Kluczowym krokiem jest pozbycie się niepotrzebnych rzeczy/ubrań itp.

 

Niestety bardzo ciężko mi jest się rozstać z różnymi rzeczami (wręcz wymyśliłam, że je spakuje i wywiozę do domu rodzinnego, aby jak przyjdzie potrzeba - będę wiedzieć gdzie szukać)

 

Niestety, mój partner też jest chomikiem. Nasze sprzątanie wygląda tylko jak przekładanie z konta w inny kont niepotrzednych rzeczy.

 

Plus jest taki, że oboje walczymy, widzimy problem/denerwujemy się o to na samych siebie. On kupił "Perfekcyjną panią domu".

Ja polubiłam kanał na yb "Ula pedantula"  :D 

 

No ale rzeczywistość jest niestety smutna, bo oboje toniemy w niepotrzebnych bibelotach/ubraniach/

 

Znam kobietę, która ma zasadę  jak kupi jedną sukienkę, to musi inną oddać lub wyrzucić. Jak uda jej się pozbyć dwóch rzeczy to jest szczęśliwa. Dla mnie ta metoda jest bardzo derastyczna:ph34r:

 

 

Jestem bardzo ciekawa Waszych doświadczeń/rad :)

 

ps. Życzę przyjemniej niedzieli :)

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem, że tzw ,,zbieractwo" to wielki problem Polaków. Zdecydowana większość tak robi. Wg. mnie to niepotrzebne i kłopotliwe zjawisko.

 

Sądzę, że wywodzi się to z ,,komuny", gdzie wciąż wszystkiego brakowało, dlatego wszystko się zatrzymywało i chowało bo ,,może się przydać" (stare meble, ubrania, stare radio, piwnice pełne gratów wszelkiem maści). A w konsekwencji nasi rodzice przekazali tą cechę nam i tak to się kręci dalej. W zasadzie 95% z tych rzeczy się nigdy nie przyda a zaburzaja tylko naszą przestrzeń życiową. Przymierz stare ubrania, te które nie pasują, nie podobają Ci się wrzuć do worka i wyrzuć albo oddaj do jakiegoś przytułku lub wymień w sklepie z używaną odzieżą na jedną dobrą rzecz (o dziwo masa kobiet się tam ubiera i znajdują pełno modnych ubrań za bezcen-widziałem, znam osobiście). Zawalcz o swoją życiową przestrzeń ze swoimi słabościami.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję, Tobie również miłej niedziel. :)

 

Hmm...

Osobiście, kupuję tylko rzeczy potrzebne. Kupuję mało i mam ich mało. I wcale mi nie przeszkadza, że ktoś coś ma więcej, bo mi to do życia nie potrzebne.  A jak stwierdzę, że to co mam jest mi zbędne z chęcią oddaje.

 

Wychowywałam się w domu gdzie wszystko potrzebne i broń Boże wyrzucić.

Będąc na swoim ograniczyłam do minimum - ale jak to rodzinka: praktycznie nic nie masz!

I dawaj uszczęśliwiła mnie na siłę.

Choć mówiłam: to mi naprawdę nie potrzebne!

 Ale gdzie tam- stwierdzili, że jeszcze nie wiem, że mi to potrzebne czy potrzebne będzie.

I cały dom od piwnicy po strych i podwórze zapełnione.

I klops, jak wyrzucę będę niewdzięczna. :wacko:

Ale ja po pewnym, dość długim czasie powiedziałam dość i porozdawałam biedniejszym co było mi zbędne, zaczynając od mebli po ubrania.

Oczywiście wywołałam tym burzę, ale tak się uwolniłam. 

 Nie słuchano mnie, a ja się dusiłam.:unsure:

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie lubię za bardzo gromadzić wokół siebie rzeczy które mi się nie przydają na co dzień. Zdarza się, że coś mi zalega w kącie, schowane gdzieś z tyłu szafki i nie używam (np zostawiłam to z myślą, że mi się może przydać), ale jak robię większe porządki i się natknę na taką rzecz uznając, że nie jest mi to w ogóle potrzebne to oddaję komuś, sprzedaję albo wyrzucam. 

 

Moja babcia była bardzo dobrym przykładem chomika level expert. Mieszkała w małej chatce z szopą obok. Do szopy nie dało się w ogóle wejść... Całą miała zawaloną starymi przedwojennymi meblami, ciuchami po dziadku, różnymi pierdółkami i najgorsze: najwięcej chomikowała żywności i gromadząc ją na tzw " gorsze czasy" . Dalej pamiętam jak robiłam z moimi rodzicami porządek i natknęłam się na skrzętnie schowane jajka, które jak rozbiłam... wypuściły swój subtelny zapach a wyglądały bardzo... zielono. ;) Nie chcę wiedzieć jak długo tam leżały... w każdym bądź razie Ciocia Salmonella i Wujek Sraczka by przyjechali w odwiedziny do kogoś kto by to spożył :P

Ale tak analizując jej zachowanie, doszłam do wniosku, że po prostu jako kobieta starszej daty miała taki nawyk po wojnie. Prawdopodobnie dawało jej to też swego rodzaju poczucie bezpieczeństwa. 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo Wam dziękuję za rady:)

 

Również wychowałam się w rodzinie, gdzie nie wyrzucało się nic. Moi rodzice tak mają. Nawet podczas remontu, jak wymieniałam stare okropne drzwi mamuśka chciała abym jej je przywiozła na wieś ..."a nusz się przydarzą". Mój tata wejściowe, stare drzwi jej zawiózł (110km), ponieważ szkoda wyrzucić:blink:

 

@HippieMoja babcia też była strasznym chomikiem:D

Moi rodzice to "poczucie bezpieczeństwa" do dziś pielęgnują.

2 godziny temu, Maarcin_05 napisał:

Przymierz stare ubrania, te które nie pasują, nie podobają Ci się wrzuć do worka i wyrzuć albo oddaj do jakiegoś przytułku

Robię tak, choć moja selekcja ubrań jest niestety oszukana :ph34r: Musi być "nie oszukana"

Mam 2 koleżanki z którymi wymieniam się uraniami, przed oddaniem.

 

Jedyne w sensie pozytywnym, mam to, że wykorzystuje jedzenie praktycznie w 99%.

Jestem chora, jak mam wyrzucić jedzenie, więc kupuję/gotuje tylko tyle ile zjem lub zjemy. Mój partner również nie cierpi wyrzucać żywności więc tutaj jest plus w tym "oporze przed wyrzucaniem":D

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Hippie napisał:

tzw " gorsze czasy"

, u mnie nazywali jeszcze /na czarną godzinę/.

 

@Smerfetka- co do ubrań, akurat ja nie lubię pożyczać od kogoś i komuś - nie cierpię tego. :unsure:

W czasach szkolny miałam z tym problem, bo pożyczały i niszczyły mi ubrania choć i tak miałam mniej niż one, ale butów już żadna nie pożyczyła, rozmiar za mały :D to chociaż z tym miałam spokój.

 

A co do jedzenia - to tak jak Ty,

8 minut temu, Smerfetka napisał:

wykorzystuje jedzenie praktycznie w 99%

 

- jestem chora i mam alergie jak wyrzucają jedzenie.

 

I z podejściem co do żywności, bardzo mi się podobasz :rolleyes::)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te zbieractwo to chyba większość rodziców ma. Też mnie to wkurzalo, szczególnie u ojca. Zostawia jakieś stare deski, rury, rureczki, i inne śmieci. Nie raz się z tego śmiałem i mówiłem, że powinien wyrzucić, bo nie wiadomo po to trzyma. Swoje nastawienie zmieniłem w momencie, jak potrzebuje jakąś pierdole, a w ojca "smieciach" zawsze idzie coś wygrzebac i dopasować. I tak się zdarzyło kilka razy. Także są tu dwie strony medalu ?

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Umiem. Preferuję wręczać (i dostawać) rzeczy użyteczne, od biedy takie, które nie zajmują dużo miejsca (jakaś pamiątka typu magnes na lodówkę).

Patrząc na ojca, który zachowuje wszystko co ma (3 trąbki, nie gra na żadnej, a to tylko przykład), i mieszkając w dzieciństwie z siostrą (trzymanie słodyczy po kilka lat, jakichś kamieni zebranych na wycieczkach) dostałam wręcz alergii na trzymanie niepotrzebnych rzeczy, zwłaszcza przy ograniczonej przestrzeni.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.