Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Witam szanownych braci, to będzie mój pierwszy temat, tyczyć się będzie z kolei przedawkowania, choć słowo przeredpillowanie byłoby tu o wiele trafniejsze. Zastanawia mnie czy mieliście, czy też macie czasem takie uczucie wzrastającej pogardy, niechęci wręcz czystej nienawiści do płci przeciwnej jako ogółu wraz ze wzrostem waszych doświadczeń i wiedzy? Nie jestem może jakimś weteranem, mam zaledwie 24 lata, wkrótce 25, ale z powodu swoich zainteresowań filozofią, socjologią itd. i poszerzania własnej wiedzy odnośnie naszych miłych pań, ich zachowań, rozumowań i nie tylko tego (Machiavelli, Nietzche, Howard) jak i własnych doświadczeń (a raczej obserwacji i wyciągniętych z nich wniosków) narasta czasem we mnie to ciężkie do opisania uczucie, z jednej strony czystej beznadziejności a z drugiej mieszanki negatywnych uczuć. Czasem zaczynam zastanawiać się czy w ogóle jest sens szukania tej w miarę normalnej dziewczyny, z jednej strony jestem idealistą/romantykiem (tak, wiem, wiem) i mam tą nadzieję że nie każda jest taka sama,a z drugiej jestem realistą/sceptykiem i zdaje sobie sprawę (a raczej mentalnie daję sobie po pysku) że to tylko zbożne życzenia i płonne nadzieje białorycerza który do końca jeszcze nie umarł i ledwo zipie.

Druga sprawa, to poczucie beznadziejności czasem przytłacza mnie do takiej myśli że po co "walczyć" skoro i tak każda jedna, mniej czy bardziej, jest skrzywiona? Dlaczego by po prostu nie zważając na nic zrobić ten krok w otchłań, która i tak w końcu zerka i napiera zewsząd gotowa pochłonąć faceta, ogryźć go ze środków i szczęścia, poczucia wartości a potem wypluć zmarnowanego?

Jestem ciekaw czy spotkaliście się, złapaliście się na tego typu rozmyśleniach i jednocześnie staram się sam zrozumieć skąd te myśli u mnie się tak dokładnie biorą. W końcu najlepszym rozwiązaniem pozbycia się problemu jest odkrycie źródła powodującego ten problem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Póki twój nihilizm ograniczony jest tylko do związków, to i tak szczęśliwy z ciebie człowiek. Po studiach filozoficznych można równie dobrze dojść do wniosku, że życie jako takie nie ma sensu...i wtedy zaczyna się problem poważniejszy.

 

Nie wiem w jakiej jesteś sytuacji matrymonialnej, czy kogoś masz, czy z kimś się spotykasz, czy z kimś się rozstałeś...ale z upływem czasu powinno być lepiej. Póki horyzonty są wąskie, a człowiek zafiksowany jest na związku jak na zbawieniu które nie nadchodzi albo odeszło, cierpienie jest zrozumiałe. Ale z czasem przychodzi zobojętnienie, po nim spokój i zaczyna się  wreszcie postrzegać życie w szerszej perspektywie. Perspektywie, która powinna być z nami od początku, ale jakoś się ostatnio zagubiła i wielu nie widzi życia poza schematem: kobieta, dom, pieniądze.

 

Mówisz, że lubisz filozofię. A ile spośród filozofów było zafiksowanych na kobietach, jako na głównym źródle poczucia sensu? Nie przychodzą mi tacy do głowy, no może Camus i Sartre w jakimś stopniu :P A tak, to wszyscy szukali piękna, prawdy, ideałów, Boga, równowagi, siły woli, sensu, utopii politycznej. Ilu z nich było samotnikami, a pomimo tego wiodło satysfakcjonujące życie, przeszło do historii i wniosło coś do skarbca myśli ludzkości? Wielu.

Edytowane przez Mr.Meursault
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Póki co tylko do związków, jednak chyba każdy miał/ma/miewa myśl że życie jest do dupy/bez sensu - na to według mnie nie trzeba studiów filozoficznych, czasem potrzebny jest porządny kopniak w krocze od życia.

 

Póki co wolny, jest ktoś na oku ale nie mam na razie zamiaru robić żadnych kroków by coś zmieniać w tym kierunku - odpoczywam.

 

A widzisz, czasem Ci nieposądzani o jakieś głębsze przemyślenia filozoficzne ludzie potrafią dojść do czegoś i ubrać to w słowa lepiej niż nie jeden filozof, trafiłem ostatnio na tekst i punkt widzenia Tesli co do kobiet. Gość chyba był prekursorem MGTOW ;P

 

https://www.youtube.com/watch?v=cTx_W65WHfM

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do filozofów to nigdy nie wiadomo jakie mieli prywatne życie. Jak nieatrakcyjni to wiadomo, że nie mieli panienek przez co filozofowali o tym, że ten świat zmierza ku upadkowi. 

 

Niechęć czy nienawiść do kobiet to efekt tego, że człowiek się bunkruje wśród jednobiegunowych informacji. To znaczy karmi się tylko negatywami nie patrząc na sprawymy obiektywnie. W sumie to mało kto potrafi być chodź trochę obiektywnym. Zawsze należy szukać tego balansu bo każda informacja w nadmiarze może być zakłamaniem rzeczywistości. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Ksanti napisał:

Jak nieatrakcyjni to wiadomo, że nie mieli panienek przez co filozofowali o tym, że ten świat zmierza ku upadkowi. 

Akurat filozof na ogół ma poważniejsze argumenty by twierdzić, że świat zmierza ku upadkowi, niż to, że nie ma panienki :P

 

Platon żonę miał, ale wolał wypić cykutę i przejść do historii jako męczennik, niż pójść na wygnanie.

 

Z kolei Kant żony nie miał, ale żył sobie całkiem stabilnie, dostatnio, a nawet opracował własny idealizm.

 

Natomiast taki de Sade uchodzi za myśliciela nihilistycznego, ale na brak seksu nigdy nie narzekał, a wręcz jego nadmiar popychał go do tworzenia kolejnych dzieł.

 

Ilu ludzi, tyle historii.

 

 

Edytowane przez Mr.Meursault
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Mr.Meursault napisał:

Akurat filozof na ogół ma poważniejsze argumenty by twierdzić, że świat zmierza ku upadkowi, niż to, że nie ma panienki :P

 

Platon żonę miał, ale wolał wypić cykutę i przejść do historii jako męczennik.

 

Z kolei Kant nie miał, ale żył sobie całkiem stabilnie, dostatnio, a nawet opracował własny idealizm.

 

Ilu ludzi, tyle historii.

 

 

To jedno a drugie że filozof nie kieruje się własną osobą i przeżyciami a raczej obserwuje społeczeństwo, ludzi i wyciąga wnioski odnośnie ich natury itd. Ja to tak widzę przynajmniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, lxdead napisał:

słowo przeredpillowanie byłoby tu o wiele trafniejsze. Zastanawia mnie czy mieliście, czy też macie czasem takie uczucie wzrastającej pogardy, niechęci wręcz czystej nienawiści do płci przeciwnej jako ogółu wraz ze wzrostem waszych doświadczeń i wiedzy?

Moim zdaniem większość przez to przechodzi po zażyciu owej pigułki, czas w tej sytuacji pozwala się dostosować, przywyknąć do nowej sytuacji. W końcu to jest dla niektórych duży szok, jak to, te jego efemeryczne istotki takie efemeryczne nie są? I niektórzy mogą pójść w skrajność, mądrzejsi wyciągną wnioski.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

YYYYY to normalne - powinno przejść samo - u mnie tak było już dano temu. Widzisz, rozumiesz więcej - więc nie ma się co dziwić. Ja miałem taki okres wyparcia chciałem być głupkiem który nic nie kuma - oni maja łatwiej. 

Godzinę temu, lxdead napisał:

Czasem zaczynam zastanawiać się czy w ogóle jest sens szukania tej w miarę normalnej dziewczyny, z jednej strony jestem idealistą/romantykiem (tak, wiem, wiem) i mam tą nadzieję że nie każda jest taka sama,a z drugiej jestem realistą/sceptykiem i zdaje sobie sprawę (a raczej mentalnie daję sobie po pysku) że to tylko zbożne życzenia i płonne nadzieje białorycerza który do końca jeszcze nie umarł i ledwo zipie.

Sensu nie ma ale ruchać lubimy, ja jak na cos się zdecytue to będę z początku udawał głupka czyt. białorycerza... Graj nieczysto jak one.

 

Godzinę temu, lxdead napisał:

Jestem ciekaw czy spotkaliście się, złapaliście się na tego typu rozmyśleniach i jednocześnie staram się sam zrozumieć skąd te myśli u mnie się tak dokładnie biorą. W końcu najlepszym rozwiązaniem pozbycia się problemu jest odkrycie źródła powodującego ten problem.

Bardzo dużo czasu, ale teraz nawet na to mi go szkoda ;p

Kobiety to dla Ciebie ciągle to coś.

 

 

Kip ja hed ap!!! Zajmij się czymś co lubisz...

 

53 minuty temu, Ksanti napisał:

Co do filozofów to nigdy nie wiadomo jakie mieli prywatne życie. Jak nieatrakcyjni to wiadomo, że nie mieli panienek przez co filozofowali o tym, że ten świat zmierza ku upadkowi. 

Jak feministki!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Mr.Meursault napisał:

Akurat filozof na ogół ma poważniejsze argumenty by twierdzić, że świat zmierza ku upadkowi, niż to, że nie ma panienki :P

Ponoć od setek lat mówią, że właśnie TERAZ ma nastąpić kres i upadek. Wiarygodne niczym przepowiednie o końcu świata.

 

29 minut temu, Mr.Meursault napisał:

Platon żonę miał, ale wolał wypić cykutę i przejść do historii jako męczennik, niż pójść na wygnanie.

Może jakiś pasztet z  niej był :) Oczywiście pasztet zajebisty.

 

29 minut temu, Mr.Meursault napisał:

Z kolei Kant żony nie miał, ale żył sobie całkiem stabilnie, dostatnio, a nawet opracował własny idealizm.

Z tego co pamiętam to chyba on był cholerykiem i miał różne natręctwa typu, że wszystko ma być o równych porach i trzeba trzymać się czasu co do minuty.

31 minut temu, lxdead napisał:

To jedno a drugie że filozof nie kieruje się własną osobą i przeżyciami a raczej obserwuje społeczeństwo, ludzi i wyciąga wnioski odnośnie ich natury itd. Ja to tak widzę przynajmniej.

Coś takiego jak obiektywne podejście do badań to wynalazek współczesności. 

 

Swoją drogą, pewna dziewczyna ostatnio mi uświadomiła, że myślenie o rzeczach na które nie mamy wpływu albo są nie do zbadania to strata czasu i niepotrzebna napinka emocjonalna. Jak to głębiej przemyśleć to ma niezaprzeczalnie rację. Samorozwój zazwyczaj prowadzi do błędnego koła. Starając się coś usprawnić lub naprawić w życiu dowalamy sobie jeszcze bardziej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak chcesz wejść w głębszą formę nihilizmu, to polecam esej Petera Zapffe "Ostatni Mesjasz". Całe życie i dotychczasowe przetrwanie ludzi jest związane ze sztucznym tworzeniem sobie bogów, zasad, zakotwiczeń, na których mogą opierać swoje istnienie. Audiobook jest tego na YouTube. Sam wstawiłem, bo koleś, który to wstawił, spadł z rowerka.

 

Choć nie polecam, jeśli nie chcesz wiedzieć więcej na te tematy. Jak nie chcesz mieć dzieci, to życie w samotności jest całkiem zajebiste.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Filozofia nihilistyczna prowadzi dosłownie do niczego. Bynajmniej nie mówię tutaj o tym słynnym filozofie, który twierdził, że Bóg umarł. Jak chce się żyć i w miarę normalnie funkcjonować to już lepiej zwrócić swoje myśli ku filozofią wschodnim. Mi bardzo podoba się taoizm, wuwei, dao i te sprawy. Filozofia osadzona niby w metafizyce ale mocno dotyka realizmu. Idź i podążaj ścieżką działania :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ksanti Mnie tam filozofia nihilistyczna z połączeniem z kulturalizmem Jana Stachniuka i obiektywizmem Ayn Rand mocno motywuje do życia, działania, a w stanach załamania uświadamia mnie, że nie warto się zamartwiać - że jak nie poczynię kroków, a będę tylko rozpaczać, to zostanę zapomniany w krótkim okresie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Strusprawa1

Ja mimo wszystko nie lubię ładować się negatywnymi emocjami. W życiu dość tego jest. A stawianie siebie jako nic niewarte ziarenko piasku dla podświadomości raczej nie jest czymś dobrym. W taoizmie też jest się niby ziarenkiem ale te ziarenko jest transcendentne i harmonizuje się ze światem. Poza tym taoizm uczy, że wszystko jest ważne, nawet nic nieznaczące z pozoru rzeczy, zdarzenia, działania. Przynajmniej tak to rozumiem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, lxdead said:

Zastanawia mnie czy mieliście, czy też macie czasem takie uczucie wzrastającej pogardy, niechęci wręcz czystej nienawiści do płci przeciwnej jako ogółu wraz ze wzrostem waszych doświadczeń i wiedzy?

@lxdead nie nazwałbym tego nihilizmem, masz poprostu "red pill rage" nie mam zamiaru tutaj tego opisywać wielu już to zrobiło przede mną.

Sandman ma kilka świetnych odcinkòw na ten temat.

Mam nadzieję że szybko Ci przejdzie.

Im szybciej tym lepiej dla Ciebie.

 

Co do kobiet, nie powinieneś ich nienawidzić.

Powinieneś je zrozumieć, zaakceptować i NIE nienawidzieć.

 

"mam tą nadzieję że nie każda jest taka sama,a z drugiej jestem realistą/sceptykiem i zdaje sobie sprawę (a raczej mentalnie daję sobie po pysku) że to tylko zbożne życzenia i płonne nadzieje białorycerza który do końca jeszcze nie umarł i ledwo zipie."

 

to się nazywa dysonans poznawczy.

Poczytaj trochę o tym.

 

Tesla ... tak ! He was woke as fuck !

Ale jeśli zagłębisz się w temat to już św.Paweł na ten temat mòwił? tak że temat ma conajmniej kilka tysięcy lat.

 

Życie naprawdę jest fajne, bycie singlem wcale nie oznacza bycie samotnym, choć media, społeczeństwo i kultura wmawiają Ci co innego.

I proszę przestań tyle filozofować ? zacznij ŻYĆ ale po swojemu, nie według utartego schematu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz 24 lata?

 

A czytałeś Otto Weininger'a. Uważa kobiety za istoty tak nikczemne, iż jego zdaniem „słusznie nic tak wielkiej nie budzi pogardy, jak mężczyzna, co się w kobietę przeistoczył”.

Jedyną książka jaką wydał Płeć i charakter (1903), zyskała sławę po spektakularnym samobójstwie 23-letniego autora – zastrzelił się w wynajętym w tym celu pokoju, w którym zmarł Beethoven – wkrótce po wydaniu książki.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Otto_Weininger

 

P.S. Wypożyczyła ją w bibliotece moja żona, ale nie doczytała nawet do połowy, za to poleciła mi, bo dla niej było to nie do strawienia, "- a tobie pewnie bliższe będzie to co pisze ten gość". I miała rację. Wielkie było jej zdziwienie, gdy zacząłem wypisywać sobie co lepsze fragmenty. Jak skończę może je opublikuję na forum, w dziale ... jest "nihilizm"?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lxdead Nie popadnij też w taki radykalizm, że nawet jak już tę upatrzoną sztukę zdobędziesz, to zaczniesz zakładać na forum wątki typu "Czy genitalia mi nie odpadną, jeśli zrobię kobiecie kanapkę?"

Umiar jest dobry, przy RedPillu pewnie też (jeszcze się nie znam, ale tak mniemam) ;) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Quo Vadis? Zrozumiałe byłoby to dla mnie gdybym był świeżo po przełknięciu czerwonej piguły, jest wręcz przeciwnie bo klapki mi spadły z oczu dawno temu. Wydaje mi się po prostu że to chyba mój wiek ma coś do tego. Jest tak że czasem mam myśli ale na tych myślach się kończy, cały czas trzymam "gardę" co nie zmienia jednak tego że takie a nie inne myśli się pojawiają..

 

@Bojkot Nie słyszałem jeszcze o Weiningerze, chętnie się z nim zapoznam, masz może dostęp do jakichś fragmentów, czy to pod ręką czy gdzieś na YT? Jestem typem gościa który preferuje książkę kupić, mam niemałą biblioteczkę która stale się rozrasta z chęcią poszerzę ją o każdą dobrą i godną poznania pozycję. :)

 

@Garrett @Red_Pill  Tak, wiem że powinienem się wystrzegać bo to odbije się i na mnie, w ogóle staram się i wciąć ćwiczę by w ogóle nie dać po sobie poznać, nie okazywać w żaden sposób żadnych emocji (poza gronem przyjaciół, rodziny), tak jest lepiej i bezpieczniej a to czy wyjdę w czyichś oczach na zimnego skurwysyna - trudno. Nauki Machiavelli'ego nie idą w piach.

 

@Piotr84 Do tego to mi jeszcze daleko, w sumie gdy jestem z kimś w relacji, nie mam takich myśli, nie wiem czy nie powoduje ich to że jestem raczej typem tzw. "Sigma Male", nie lubię przebywać pośród ludzi, nie wiąże się to z jakąś nieśmiałością czy innymi chujami mujami, tak już mam że po prostu wolę trzymać się na uboczu i obserwować ludzi i ich zachowania, analizować je. Może ta "przerwa" mi po prostu nie służy, nie chcę też na razie pakować się w cokolwiek tylko z tego powodu.

Edytowane przez lxdead
dodanie jeszcze paru groszy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pogardę, a wręcz nienawiść miałem w ostatnie wakacje. Ta cała czysta nienawiść zbierała się stopniowo po nieudanych relacjach i nielogicznych, a przede wszystkim przykrych sytuacjach związanych z paniami. Zaczęło przechodzić i ostatecznie przeszło gdy zacząłem pracować z paniami. O dziwo najbardziej przykrą sytuację w relacjach z kobietami miałem z zastępczą kierowniczką, aczkolwiek po tej sytuacji moja nienawiść wcale nie odrodziła się na nowo. Wręcz przeciwnie zacząłem czuć coraz to mniejszą pogardę, bo widziałem, że jest dużo więcej w porządku panienek z którymi można porozmawiać, pośmiać się podczas pracy. Szczególnie przedział 20+ mogę zaliczyć do najbardziej interesujących kobiet, chociaż i zabawna, szczupła czterdziecha też się znalazła :unsure:B)

Aktualnie kobiety stały się dla mnie dużo bardziej obojętne bo wiem, że są sprawy ważniejsze, którymi warto się zająć. Nadejdzie czas kiedy będę chciał skorzystać z powodzenia, które jakieś tam mam i bawić się z paniami, jednakże na razie mi nie spieszno. Poszerzam coraz to większą wiedzę by w razie czego nawet ta najlepsza zawodniczka, o której mówi Marek, nie poskładała mnie na tym ringu hehe :P 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, lxdead napisał:

tyczyć się będzie z kolei przedawkowania, choć słowo przeredpillowanie byłoby tu o wiele trafniejsze. Zastanawia mnie czy mieliście, czy też macie czasem takie uczucie wzrastającej pogardy, niechęci wręcz czystej nienawiści do płci przeciwnej jako ogółu wraz ze wzrostem waszych doświadczeń i wiedzy?

Ja tak miałem od małego, cały prawie czas odkąd zyskałem świadomość. Do tego stopnia, że nie mówiłem nawet ,,cześć" dziewczynom w szkole i w ogóle unikałem KAŻDEJ interakcji, bo wiedziałem, że skończy się źle dla mnie.

 

Taki byłem dziwoląg, bez żadnych tam red pill'ów coś mi nie grało w tym wszystkim, ino nie bardzo wiedziałem co. Dopiero forum, i kilka innych źródeł pomogło.

 

Współcześnie też nie pałam sympatią do płci przeciwnej, ale wiem że to bez sensu. 

 

Nienawidzić  kobiet za to że są jakie są, to jakby chłostać fale, za to, że Titanic zatonął...

Edytowane przez Machina
Zmiana kontekstu zdania, dopisanie kilku kwestii
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, lxdead napisał:

Nie słyszałem jeszcze o Weiningerze, chętnie się z nim zapoznam, masz może dostęp do jakichś fragmentów, czy to pod ręką czy gdzieś na YT? Jestem typem gościa który preferuje książkę kupić, mam niemałą biblioteczkę która stale się rozrasta z chęcią poszerzę ją o każdą dobrą i godną poznania pozycję

Na razie przeczytałem tylko jeden rozdział, sprowadziło się to do tego, ze dużą jego cześć musiałem przepisać. Myślę że opublikuje to co wynotowałem w Rezerwacie, żeby kobiety mogły też się odnieść, ciekawi mnie ich opinia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nigdy nie polegałem na wiedzy przedstawianej przez filozofów, z racji tego, że żyli oni bardzo dawno temu, w zupełnie odmiennej rzeczywistości, i Bóg raczy wiedzieć jakie życie prowadzili oni sami.

 

Twoja niechęć jest zapewne efektem doświadczeń z przeszłości. Zgadzam się z twierdzeniem, że nie każda kobieta jest podła i zła, nie można wrzucać wszystkich do jednego worka, jednak Twój tok rozumowania jest błędny. Po co się denerwujesz ? Czy to na prawdę jest warte Twojego czasu i zdrowia ? Zdobywasz wiedzę, wierzę, że wyciągasz odpowiednie wnioski, a co za tym idzie, uczysz się także właściwie postępować z kobietami.

 

Skoro chcesz innych rezultatów, to postępuj inaczej, prosta sprawa. Swego czasu, po bardzo burzliwym rozstaniu, także byłem pełen goryczy wobec kobiet. Każda była głupia, tępa, zła, i nie godna mnie... Prawda jest taka, że to bzdura, i ja sam sobie robiłem krzywdę takim podejściem. Zająłem się sobą, moja dawna pasja odżyła na nowo, zrobiłem sobie solidny rachunek sumienia, coś na zasadzie spowiedzi przed sobą samym, wziąłem kartkę papieru, wypisałem na niej imiona wszystkich osób, do których czuję żal, obok tych imion dopisałem słowa "Wiem, że postępowaliśmy źle, ale to już nie ma żadnego znaczenia, wybaczam Ci", po czym spaliłem tą kartkę, pozwalając w ten sposób odejść negatywnym uczuciom. Wiesz co ? To mi na prawdę pomogło.

 

Obecnie jestem singlem, z wyboru, nie mam parcia na związek, a tym bardziej rodzinę. Presja ze strony otoczenia jest ogromna, wielki test cierpliwości przeszedłem w ubiegłą niedziele, kiedy to moja najbliższa rodzina po raz kolejny wypominała mi fakt, że nikogo sobie nie szukam. Ze stoickim spokojem odpowiedziałem, że nie mam póki co takiej potrzeby, i grzecznie proszę o nie wpierdalanie się w moje życie. Dokładnie takich słów użyłem.

 

Wiara w siebie, i własne możliwości to podstawa. Nie ma sensu się wkurzać z błahych powodów. Kobiety są jakie są, nie da się tego zmienić, ale jeśli będziesz szanował siebie i własne życie, to nie znajdzie się żadna panna, która będzie w stanie to zburzyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.02.2018 o 00:06, lxdead napisał:

czystej beznadziejności a z drugiej mieszanki negatywnych uczuć. Czasem zaczynam zastanawiać się czy w ogóle jest sens szukania tej w miarę normalnej dziewczyny,

To normalny etap, zwłaszcza w Twoim wieku:)

Myślę, że większość z nas gdy wyrywa się z Matrixa ma dłuższy lub krótszy taki etap. Najpierw nie wierzysz, potem wierzysz, ale czujesz że Cię "oszukano", swoją złość kierujesz więc na kobiety, bo to w ich zakresie zostałeś uświadomiony... A potem uczysz się żyć według tych reguł.

 

Nie ma czegoś takiego jak "normalna" dziewczyna, albo nienormalna. Dużo zależy od Twojego podejścia. Przy właściwym, nawet jak jest trochę nienormalna, to Twoje zachowanie ją wrzuci na właściwe tory. 

 

A Ty dzięki wiedzy jak to wszystko działa uczysz się, jak selekcjonować te które mają predyspozycje do tego, by być tymi "normalnymi".

 

Ja obecnie jestem w zupełnie normalnym i satysfakcjonującym związku, a też miałem taki etap jak Ty teraz. Ale żeby ten związek taki był, musiałem wykorzystać moją wiedzę. Partnerka nie jest może idealna, ale fakt że ma sporo takich... męskich cech charakteru i zresztą nie ukrywa że podobają jej się niektóre kobiety - może w tym tkwi sekret hehe. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.