Skocz do zawartości

" Skarbie, powinniśmy mieć zasady i jak jesteś szczęśliwy w związku, to nie spotykasz się z koleżankami...itd. ", czyli jawna hipokryzja kobiety.


Rekomendowane odpowiedzi

Sluchajcie bracia, napisze cos w pozniejszym czasie. Opisze jak to widze, opisze cala sytuacje, moze zaloze nowy watek. 

 

Na razie mi wstyd przed Wami pisac i pisac w ogole, sam musze sie ogarnac ( swoje emocje, swoje postepowanie, wyciaganie wnioskow z błędów, z zachowan, kwestie szacunku do.siebie oraz podwyzszanie samooceny itd. ).

 

Audycja "Milosc wiaze sie z cierpieniem" Marka i fajny artykul Adepta: "Najpiekniejsze kobiety to najwieksze problemy" sa z "zycia wziete", ale ja mialem pakowana papke od lat zupelnie inna i teraz zaczynam otwierac oczy (zwykle zbyt pozno). Kobietopedia przeczytana dwa razy, Wyprawa tez, Stosunkowo dobry raz, swiadomosc jest, ale co z tego skoro umysl, dalej jest w matriksie. ( tak jestem z ta kobieta...)

 

Nic co tu napisaliscie nie poszlo na marne ani nie pójdzie, mimo wszystkiego to jest to nauka i skarbnica wiedzy, ktorej ja jeszcze nie jestem w stanie przelozyc na zycie swoje, moze za malo jeszcze dostalem w dupe albo mam te glupia wiare o zwiazkach i efemerycznych istotach. 

 

Uciekam szukać siebie, odnalezc siebie, tego kim jestem, dlaczego takie , a takie rzeczy dzieja sie w moim zyciu.

 

Jak sie ogarne to napisze na forum.

 

Dziękuję Wam, zawiodlem Was, dlatego nie pisze na razie.

 

Pozdrawiam

Edytowane przez SearcherofPerfection
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, SearcherofPerfection napisał:

zawiodlem Was

Nie nas, a najwidoczniej siebie. To Ty zbierzesz konsekwencje.

 

5 minut temu, SearcherofPerfection napisał:

dlatego nie pisze na razie.

Nie łam się, że się nie udało. To ludzkie popełniać błędy. Tym bardziej tu zaglądaj, czytaj, pisz. Wspierajmy się nie tylko w zwycięstwach, ale właśnie przede wszystkim w porażkach i ciężkich momentach. A jeśli ktoś Cię będzie tu bluzgał czy się naśmiewał przez to, że sobie nie poradziłeś, tak jak chciałeś, to dostanie warna/bana.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Macie racje Mosze i Drizzt, zawodze siebie i  dalej wierze, ze bedzie z nia dobrze, matriks mnie zjada.

 

I co robie teraz ( ide z nia do restauracji, a pozniej bzykanie w mieszkaniu, boje sie stracic cipki, tego, ze ktos mi ja zabierze, ze utrace ja ), dopoki tego nie przetrawie to nie bede pisał.

 

Z jedna skonczylem, myslalem, ze wyciagnalem wnioski, a tu zaczalem z druga. A kiedy bylem sam, sluchalem nagran Marka, to zycie otwieralo z kazdej strony dla.mnie furtki, dusza sie cieszyla, a teraz znowu rzucilem jej kamien na klate...

 

 

Edytowane przez SearcherofPerfection
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, SearcherofPerfection napisał:

boje sie stracic cipki, tego, ze ktos mi ja zabierze, ze utrace ja

To mi się bardzo nie podoba. Uzależniasz poczucie szczęścia, dobre samopoczucie od niej. To nie prowadzi do niczego dobrego. W momencie kiedy ona odejdzie, będziesz miał Sajgon w głowie i ciężko Ci się będzie podnieść po rozstaniu. Nigdy, przenigdy nie można uzależniac tak ważnych w życiu wartości od drugiej osoby.

Wróci za jakiś czas. Dostanie po dupie, to wróci. Grunt, żeby to się wydarzyło szybciej niż za kilka lat. Czasami odnoszę wrażenie, że aby to wszystko zacząć rozumieć, trzeba się konkretnie przejechać. Sama sucha wiedza nie poparta praktyka to jak krew w piach. Mozna pisać, produkować się, ale cipa wygrywa. 

Powodzenia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, typiarz napisał:

Czasami odnoszę wrażenie, że aby to wszystko zacząć rozumieć, trzeba się konkretnie przejechać

W moim wypadku tak było, niestety. Dopiero w wieku 25 lat po mocnym uderzeniu dotarło do mnie, że za swoje szczęście odpowiadam ja, a ewentualna partnerka ma mi w tym towarzyszyć, a nie mieć monopol. Tak jak w finansach - trzeba dywersyfikować, bo będzie boleć jak coś jebnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KatowickiKarol, u Ciebie w wieku 25 lat, u mnie 32. Fakt jest to smutne, przykre I bolesne. Najważniejsze jednak, że dane było nam taka lekcje pokory życiowej przejść, dzięki czemu w wieku 60 lat człowiek nie będzie płakał, że spierdolil sobie życie u boku jakiejś jędzy I będzie trwał w głównie do końca życia, choćby z przyzwyczajenia. Takich przypadków jest od uja. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pytonga W samo sedno. @SearcherofPerfection Przyznam szczerze, że w tej historii obstawiałem, że ci się nie uda i rzucisz się ratować ten para-związek. Dopóki będziesz miał tą cipkę to nic nie przetrawisz - nie ma się co oszukiwać. W momencie gdy zaczniesz otwierać oczy - kobieta zagra tą samą starą kartą i znów szarpnięciem cię przyciągnie do nogi. Zatoczyłeś duże koło i wróciłeś do punktu wyjścia. Chociaż nawet nie do punktu wyjścia. Zrobiłeś krok w tył bo na początku byłeś zdenerwowany, że panna założyła ci blokadę na wyjścia a sama poszła na piwo świetnie się bawiąc a teraz idziesz z nią do restauracji nagradzając ją za wszystko (nie oszukujmy się - wiadomo, kto będzie płacił). Nie będę tego analizował bo sam dobrze wiesz jakie mechanizmy jej pokazujesz. Nie mam żadnego żalu, że nie zrobiłeś jak radziliśmy ci - nie każdego stać na takie radykalne kroki, pewnie sam bym się łamał. Ale było by mi wstyd przed samym sobą, że siedzę na kolacji z osobą, która wcześniej mnie zerwaniem straszyła bo chciałem wyegzekwować coś od niej (co sama zaproponowała!) a teraz jak pojawiła się kolacja to i dupa się pojawia, seks i happy love. Do następnego spięcia - wtedy znów będzie "nie wiem co czuję". Z gęby cholewa. 

Dopóki nie zdasz sobie sprawy, że facet jesteś i też masz uczucia, jakąś godność i swój własny czas - nici z tego.

Po twoich dwóch ostatnich postach widzę, że ci bardzo wstyd przed nami. I dobrze - często wstyd popycha do zmian.

Edytowane przez Tomko
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale .. co się zobaczyło to się nie odzobaczy. Jak już chłopak spróbował jak smakuje wolność od matrixa to wcześniej czy później będzie go do tego ciągnęło. Byleby nic do tego czasu nie podpisywał i dbał o ogumienie bo wpieprzyć się na  minę na lata nie tak trudno. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SearcherofPerfection Kolego po prostu powiedzmy w prost. Jesteś z tych, którzy muszą dostać dobrze po dupie od życia, żeby coś zmienić. Ja wiem, że nie jest łatwo, bo to ciężko, ale każdy robi to co lubi. Nas nie przepraszaj, bo nie ma za co. To Ty stań przed lustrem i zadaj sobie pytanie, czy jesteś z siebie dumny i zadowolony. 

Powiem tak panna ma już Ciebie na haczyku i Ty już tam nic nie możesz. Mam tylko nadzieję, że obudzisz sie jak nie będzie za późno. 

 

3 godziny temu, SearcherofPerfection napisał:

Nic co tu napisaliscie nie poszlo na marne ani nie pójdzie, mimo wszystkiego to jest to nauka i skarbnica wiedzy, ktorej ja jeszcze nie jestem w stanie przelozyc na zycie swoje,

Niestety poszło :( Masz błędne myślenie, uważasz, że nie jesteś w stanie. Hm ja bym powiedział, że na razie tego nie chcesz zrobić, albo za mało się starasz, aby to zrobić.

 

2 godziny temu, SearcherofPerfection napisał:

Macie racje Mosze i Drizzt, zawodze siebie i  dalej wierze, ze bedzie z nia dobrze, matriks mnie zjada.

I Ty masz jeszcze tego świadomość, chociaż tyle dobrego.

 

Godzinę temu, Tomko napisał:

W momencie gdy zaczniesz otwierać oczy - kobieta zagra tą samą starą kartą i znów szarpnięciem cię przyciągnie do nogi. Zatoczyłeś duże koło i wróciłeś do punktu wyjścia. Chociaż nawet nie do punktu wyjścia. Zrobiłeś krok w tył bo na początku byłeś zdenerwowany, że panna założyła ci blokadę na wyjścia a sama poszła na piwo świetnie się bawiąc a teraz idziesz z nią do restauracji nagradzając ją za wszystko (nie oszukujmy się - wiadomo, kto będzie płacił). Nie będę tego analizował bo sam dobrze wiesz jakie mechanizmy jej pokazujesz. Nie mam żadnego żalu, że nie zrobiłeś jak radziliśmy ci - nie każdego stać na takie radykalne kroki, pewnie sam bym się łamał. Ale było by mi wstyd przed samym sobą, że siedzę na kolacji z osobą, która wcześniej mnie zerwaniem straszyła bo chciałem wyegzekwować coś od niej (co sama zaproponowała!) a teraz jak pojawiła się kolacja to i dupa się pojawia, seks i happy love. Do następnego spięcia - wtedy znów będzie "nie wiem co czuję". Z gęby cholewa.

Ten fragment od kumpla @Tomko radzę dwa razy na chłodno przeczytać.

 

Mam nadzieję, że jednak przemyślisz to i owo i dasz radę się ogarnąć.

 

Edytowane przez Kolt89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podręcznikowy przykład, że świadomość nie ma najmniejszych szans z podświadomością.

Może ten temat otworzy komuś oczy, że człowiek nie ma najmniejszych szans się obronić przed bajami, książkami, filmami, księżmi, mądrymi wujkami i ciotkami, którzy ładowali w bezbronny umysł swoje mądrości - nawet mając za sobą takie wsparcie jak tu, na Forum.

Autorze wątku, życzę wytrwałości w przepracowaniu tych bzdur na poziomie podświadomym. Moja rada jest taka, żebyś codziennie słuchał audycji Marka, i gdy dochodzisz do momentów kluczowych o kobietach, ich naturze, jak postępują itd. brał głęboki oddech, który potrwa co najmniej 4 sekundy, z dłuższym wydechem. W ten sposób Marek będzie Cię programował na temat wyglądu rzeczywistości, i to bardzo przyśpieszy Twój rozwój. Uwaga: nie rób tego w momentach gdzie Marek mówi o biedzie, wojnach, rezaniu, konfliktach i małych wypłatach. Pozdro.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracia spokojnie.

Szybciej zaleje  foremkę, to szybciej skończy płacić alimenty.

Wróci recyclingiem koło 40+.

Puki młody zbiera doświadczenia, na starość będzie miał do kogo listy pisać.

Jego neurony już zostały z szarpane, a mutacja powoli następuje.

Szok, nie dowierzanie, wyparcie, bunt, melancholia/depresja, powstanie partyzanckie, zagłada i Osobowość nie podległa.

 

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, SearcherofPerfection napisał:

ale co z tego skoro umysl, dalej jest w matriksie. ( tak jestem z ta kobieta...)

Samo bycie z nią to jeszcze nic złego, ważne kim Ty jesteś w tym związku.

3 godziny temu, SearcherofPerfection napisał:

I co robie teraz ( ide z nia do restauracji, a pozniej bzykanie w mieszkaniu,

Ale kto do kogo przyjechał?!

Kto załatwił miejscówkę?

Kto kto przepraszał i czy w ogóle jakieś przeprosiny były?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SearcherofPerfection no to dałeś dupy krótko mówiąc. Byłeś wcześniej zbyt pewny siebie i to wszystko poszło zbyt radykalnie, a teraz jak potulny miś idziesz zapięty na łańcuchy cipki. Przykre bo nie dość, że laska ma nie po kolei w głowie to jeszcze idziesz jej stawiać kolację mimo, że zachowała się źle. Niby ją ukarałeś, ale nie postawiłeś granic i poległeś szybko. Jej to nic nie nauczyło, ona nadal nie wiem gdzie są granice. Prędzej czy później odczujesz na swojej skórze konsekwencję.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj Panowie, Panowie... nie dał dupy, nic nie przegrał. Po prostu zetknął się z czymś strasznym - ze swoją podświadomością. On wiedział świadomie co jest grane, podświadomość chce przyjemności nie licząc się z konsekwencjami. 

 

Zyski:

 

1. Zrozumiał że przegrywa z własną emocjonalnością, co da impuls do poznania jej i zrozumienia.

 

2. Przegrał rozgrywkę z kobietą, ale wie że przegrał i będzie go to dręczyło. Następnym razem te emocje eksplodują.

 

 

Dopóki jej nie zapłodni albo nie odda chałupy/majątku/auta, to NIC NIE STRACIŁ. Po prostu się uczy siebie, emocji, tego jak działa kobieta. 

 

 

  • Like 14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SearcherofPerfection, a weź spróbuj może w tzw międzyczasie poderwać inną dupe ? no weź spróbuj chociaż. Pójdź gdzieś i zabaw się, ale bez napinki. Nie musisz zaliczać, po prostu chodzi o złapanie  "nowego, innego" tematu. Ja tak robiłem, bardzo pomaga uwolnić i przerzucić swoje myśli na inny obiekt i daje trochę dystansu. tylko wiesz, żeby to nie było wyżalanie się jednej dupie na drugą.

Edytowane przez urodzony_w_niedzielę
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej mnie rozwala we wszystkich historiach jeden główny i arcyczęsto występujący argument - bo musiałam w domu z dziećmi siedzieć i zajmować się. To po chuj chciałaś dzieci? To się samo wyklucza. A najśmieszniejszy jest pewien schemat. 

1. Miś - chcę mieć dzieci! Zróbmy sobie!
2. Zdradziłam cię bo cały czas tylko bawię dzieci, grzebię w gównach i nic nie mam z życia!
3. (W sądzie) Chcę rozwód bo jego nigdy nie było w domu gdy ja bawiłam dzieci. Kocham moje dzieci!

Dzieci, dzieci, dzieci... Jako karta przetargowa. Zawsze. 

  • Like 8
  • Haha 1
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.