Skocz do zawartości

" Skarbie, powinniśmy mieć zasady i jak jesteś szczęśliwy w związku, to nie spotykasz się z koleżankami...itd. ", czyli jawna hipokryzja kobiety.


Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 8.2.2018 o 00:47, giorgio napisał:

@SearcherofPerfection można stracić do Ciebie cierpliwość, jak boga kocham. 

 

 

Nie kocha cie. Kobiety nie kochają nas mężczyzn. Jesteśmy reproduktorami. Se zapamiętaj.

 

 

 

Zainteresowały mnie Twoje słowa co to nas mężczyzn jako reproduktorów. Nie zrozumiałem przenośni czy według Ciebie to jest suchy fakt ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest taka, że autor wciąż ma jeszcze możliwość wyjścia z tej sytuacji jak facet.

W tym momencie, po takim gnojeniu laska wprost dała sygnał do tego, że wszystkie chwyty dozwolone. Skoro tak, facet powinien udawać miłego, wszystko ok, powinien dalej udawać niegroźnego pieska a jednocześnie na boku szukać innej. Jak znajdzie- KONIECZNIE zrobić z nią jednoznaczną, wskazującą na spotkanie randkowe fotkę. 

A potem tylko czekać i obserwować dalsze posunięcia swojej samicy. Zwracać jej uwagę, żeby nie było, że nie dawał jej szans na zmianę swojego zachowania; jeśli laska się nie zmieni, w kulminacyjnym momencie wysyłka lasce fotki z inną, zaśmianie się jej w twarz i serdeczne pożegnanie.

 

Ja tak raz zrobiłem, a po dwóch miesiącach laska mnie prosiła o powrót. Chyba jedyny błąd jaki zrobiłem to ten, że wróciłem. Wróciłem, bo oprócz gierek i 'ramy' jest (przynajmniej u nas facetów) też coś takiego jak miłość. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, ralfal napisał:

Prawda jest taka, że autor wciąż ma jeszcze możliwość wyjścia z tej sytuacji jak facet.

Autor zrzucił ten obowiązek na kobietę, gdyż sam nie ma żadnego zamiaru wychodzić ze swojej strefy komfortu bez przymusu - tak to wygląda z mojego punktu widzenia. Jest źle, ale Autor uznaje, że nie na tyle, żeby podjąć stanowcze działania w celu poprawy swojej sytuacji.

Nie będę z tym jednak polemizował, to jego życie i jego wybór. Zalecam jednak dobre gumki, gdyż może nie być jedynym "górnikiem" w jej "kopalni" w pewnym momencie :P
Żadne "podśmiechujki", a jedynie przestroga z mojej strony dla Autora.

Życzę Autorowi powodzenia, pomimo zgoła odmiennego od większości tutaj nas zgromadzonych punktu widzenia.
 

41 minut temu, ralfal napisał:

jest (przynajmniej u nas facetów) też coś takiego jak miłość. 

Wg. mnie "miłość" to tylko reakcja chemiczna w naszych mózgach, zachęcająca ludzi do jak najszybszej reprodukcji (póki są na tym "haju"). Kopie jak ruska wóda, ale kac po niej może być dla niektórych nawet śmiertelny w skutkach. 

Myślę, że lepszym tutaj określeniem byłoby stwierdzenie, że faceci - w przeciwieństwie do większości kobiet - czują znacznie mocniejsze przywiązanie do bliskiej osoby, z którą przebywają wspólnie przez dłuższy okres czasu. Dużą rolę też odgrywa nieco inne podejście do kwestii moralnych swoich poczynań...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Rick napisał:

Wg. mnie "miłość" to tylko reakcja chemiczna w naszych mózgach, zachęcająca ludzi do jak najszybszej reprodukcji (póki są na tym "haju"). Kopie jak ruska wóda, ale kac po niej może być dla niektórych nawet śmiertelny w skutkach. 

Myślę, że lepszym tutaj określeniem byłoby stwierdzenie, że faceci - w przeciwieństwie do większości kobiet - czują znacznie mocniejsze przywiązanie do bliskiej osoby, z którą przebywają wspólnie przez dłuższy okres czasu. Dużą rolę też odgrywa nieco inne podejście do kwestii moralnych swoich poczynań...

No nie wiem, ja znam wielu facetów co po wielu latach wciąż było w stanie wiele zrobić dla dawnej miłości - chyba mi nie powiesz, że to dalej haj? A jeśli napiszesz że przywiązanie - stary, tak to się możemy bawić w kotka i myszkę, bo wszystko to co spełnia kryteria miłości będziesz 'okrążał' wymieniając wszystkie inne cechy bez podania słowa 'miłość' ;). Po prostu to duże przywiązanie, oddanie i bezinteresowne poświęcenie to JEST miłość.

Inna sprawa, że faktycznie my faceci z reguły znacznie częściej coś takiego możemy odczuć, wydaję mi się, że jest to powiązane z myśleniem abstrakcyjnym, z czymś co pozwalało Einsteinowi odkrywać teorię względności, itd. Kobiety po prostu są zbyt prymitywne na coś takiego.

Edytowane przez ralfal
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, ralfal napisał:

No nie wiem, ja znam wielu facetów co po wielu latach wciąż było w stanie wiele zrobić dla dawnej miłości - chyba mi nie powiesz, że to dalej haj

Wiele dla dawnej miłości powiadasz... To przecież logiczne, że łatwiej wejść do rzeki, o której wiemy jak bardzo jest głęboka, niż skakać do nieznanej nam rzeki, gdzie możemy ewentualnie utonąć. Prosta matematyka. Bardziej tęsknimy za tym, co znaliśmy i lubiliśmy, a częściej się obawiamy tego, co nieznane. Przynajmniej w większości wypadków, bo oczywiście istnieją od tego wyjątki i w pewnym procencie z pewnością to co piszesz, jest zgodne z prawdą.

Haj to raczej szaleństwo moim zdaniem, no ale to prawie to samo:

"Badania wykazują, że koktajl chemicznych substancji, które serwuje nam mózg m.in. dopamina, oksytocyna i serotonina sprawią, że największy sceptyk oszaleje z miłości, a jego zachowanie zacznie przypominać zaburzenia obsesyjno-kompulsywne."

Często padające pytanie po "haju": "co ja w nim/niej widziałem/widziałam?"

Choć to jest zabawniejsze: "Wysoki sądzie, ja go nigdy nie kochałam, byłam z nim tylko ze względu na dobro dziecka" :D 

Przywiązanie już się tak nie wiąże z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi, gdyż wtedy facet pochodzi do związku kierując się logiką swoich działań. Często jednak wtedy staje się "nudny" w oczach swojej kobiety i efekty tego są opisane w wielu wątkach tutaj na forum.

Dalej uważasz, że "haj" i "przywiązanie" to synonimy? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, sleepwalking napisał:

 

Zainteresowały mnie Twoje słowa co to nas mężczyzn jako reproduktorów. Nie zrozumiałem przenośni czy według Ciebie to jest suchy fakt ?

Tak, to jest suchy fakt. A potwierdzeń na moje słowa masz pełno, choćby nawet w tym temacie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Rick napisał:

Wiele dla dawnej miłości powiadasz... To przecież logiczne, że łatwiej wejść do rzeki, o której wiemy jak bardzo jest głęboka, niż skakać do nieznanej nam rzeki, gdzie możemy ewentualnie utonąć. Prosta matematyka. Bardziej tęsknimy za tym, co znaliśmy i lubiliśmy, a częściej się obawiamy tego, co nieznane. Przynajmniej w większości wypadków, bo oczywiście istnieją od tego wyjątki i w pewnym procencie z pewnością to co piszesz, jest zgodne z prawdą.

Haj to raczej szaleństwo moim zdaniem, no ale to prawie to samo:

"Badania wykazują, że koktajl chemicznych substancji, które serwuje nam mózg m.in. dopamina, oksytocyna i serotonina sprawią, że największy sceptyk oszaleje z miłości, a jego zachowanie zacznie przypominać zaburzenia obsesyjno-kompulsywne."

Często padające pytanie po "haju": "co ja w nim/niej widziałem/widziałam?"

Choć to jest zabawniejsze: "Wysoki sądzie, ja go nigdy nie kochałam, byłam z nim tylko ze względu na dobro dziecka" :D 

Przywiązanie już się tak nie wiąże z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi, gdyż wtedy facet pochodzi do związku kierując się logiką swoich działań. Często jednak wtedy staje się "nudny" w oczach swojej kobiety i efekty tego są opisane w wielu wątkach tutaj na forum.

Dalej uważasz, że "haj" i "przywiązanie" to synonimy? 

Ale jakie skakanie do nieznanej rzeki? Poza moją pierwszą miłością rozmawiałem z tabunami lasek i z żadną nie było tej samej zgodności muzyki, spojrzenia na świat, tej samej wrażliwości, poczucia humoru. Poza tym nawet gdyby się taka pojawiła, to nie rozumiem czemu miałbym niby zapomnieć o poprzedniej? Nie wiem jak Ty, ale ja wykazuję pewne cechy LOJALNOŚCI i PAMIĘCI dla tamtej 'największej' miłości - i taka ma u mnie nieśmiertelny szacunek, a nie wyrzucam do kosza znajduję 'nową' i jest super zabawa. Stary, my mówimy o LUDZIACH i WSPOMNIENIACH a nie jakichś paczkach papierosów do zamiany ze sklepu. Kiedyś jak się brało śluby to DO KOŃCA ŻYCIA. Mój dziadek i babcia byli ze sobą prawie 50 lat, a gdy dziadek umarł babcia jeszcze 5 lat po jego śmierci przytulała się do NAGROBKA z jego wyrytym imieniem i nazwiskiem na cmentarzu. A Ty mi tu walisz pseudonaukowe wywody o haju i chemii :D. Czytałem o kobiecie która po śmierci swojego męża na wojnie potem już nigdy z nikim się nie związała z SZACUNKU dla swojego jedynego. Ja wiem, że w dzisiejszych czasach to brzmi jak naiwna bajka, ale kiedyś po prostu pewne zasady jak honor, duma, miłość, lojalność były absolutnie nieśmiertelne, a relacji z drugim człowiekiem nie traktowało się jak paczki chipsów- do śmieci i nowa albo wymiana. 

 

Te badania które podałeś to są tylko badanie mówiące o tym co się dzieje gdy już to ZAISTNIEJE, a podaj mi badania które mówią CZEMU z tym i tym osobnikiem to w ogóle zaistniało? Ano na to nie znajdziesz żadnych badań a jedynie napiszesz mi jakieś pseudnaukowe bzdury o ewolucji, feromonach, poczuciu silnego samca, itd. 

 

Nigdy nie pisałem, że haj i przywiązanie to to samo, pisałem natomiast, że na miłość składają się takie rzeczy jak LOJALNOŚĆ, przywiązanie, wspomnienia, głębokie i nienaruszalne zasady życiowe. Nie sztuka 'kochać' gdy jest haj hormonalny, ale trzeba być skończonym idiotą aby się 'odkochać' gdy on mija. Człowiek świadomy zakocha się trochę na wyższym poziomie niż tylko na 'haju' i nawet jak potem będzie się z nią czasem męczył i będzie mu nie raz ciężko, to będzie pamiętał kim ona jest i jak dużo znaczyło to co z nią przeżyłem, będzie próbował naprawić relację, bo miłość jest BEZINTERESOWNA.

 

W dzisiejszych czasach o prawdziwą miłość jest niesłychanie trudno, ale wciąż wierzę, że takowa istnieje, przede wszystkim muszą to być osoby głęboko świadome siebie, inteligentne, rozumiejące swoje uczucia i generalnie 'głębiej' myślące o życiu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 18/02/2018 at 10:44 PM, Pytonga said:

Nie kopmy leżącego :).

Kiedy to leżący sam się skopał i udaje (lub nawet jest przekonany), że jest tak...

 

 

A tak w ogóle to gdzie jest @Odlotowy?

Edytowane przez azagoth
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ralfal A co o tobie mówi i myśli twoja pierwsza dziewczyna? Bo widzisz kolego, ja przez baaardzo długo wspominałem moją pierwszą dziewczynę. Muzykę, którą razem słuchaliśmy, lody które mi robiła, koncerty na których byliśmy, zabawy różne itp pierdolety. To było takie wyjątkowe. Porozumienie. No ale jej się odwidziało w ciągu tygodnia o 180 stopni gdy powiedziałem, że nie mam zamiaru się żenić przez najbliższy rok. I taki to szacunek i czar prysnął. Z mojej strony również, przejrzałem na oczy :) 

Widzisz, człowiekiem rządzi chemia. I to ona steruje twoim mózgiem. Ale to jest o tyle ciekawe, że ta chemia jest również zespolona z twoimi wspomnieniami. Coś jak czarna skrzynka - mózg zapisuje wszystkie parametry. To jest niesamowite. Możesz mieć piękne wspomnienia ze swoją byłą gdy leżysz w łóżku. Jest przyjemnie. A ja na przykład mógłbym mieć wspomnienia jak leżę w łóżku ze swoją i wywołują u mnie negatywne odczucia (w danej konkretnej sytuacji). To samo wydarzenie, ta sama sytuacja, cycki są, kobieta jest, zupełnie inne odczucie. 

Myślę, że to o czym mówisz to nie lojalność i pamięć a sentyment. Masz sentyment nie tyle do tamtej kobiety, co do sytuacji, które razem przeżyliście. I teraz cię zaskoczę - z inną kobietą możesz przeżyć kompletnie inne sytuacje i tamto pozostanie tylko wspomnieniem a to co teraz - będziesz chciał spędzać z nią każdą chwilę. Chemia. A gdy cały w skowronkach przyjedziesz do niej i ona ci powie, że nie chce cię widzieć dzisiaj? Na pewno się zdenerwujesz i załamiesz. Zaczniesz rozmyślać - dlaczego. Twój organizm ze skrajnej euforii przejdzie w skrajny smutek. Po jednym zdaniu. Reakcje chemiczne :) Mało tego - ludzie wcale nie są tak wyjątkowi i niepowtarzalni. 

http://neuropsychologia.org/tajemnice-zakochanego-mozgu

http://ohme.pl/lifestyle/dlaczego-sie-zakochujemy-jest-12-psychologicznych-powodow/
 

Cytat

Te badania które podałeś to są tylko badanie mówiące o tym co się dzieje gdy już to ZAISTNIEJE, a podaj mi badania które mówią CZEMU z tym i tym osobnikiem to w ogóle zaistniało? Ano na to nie znajdziesz żadnych badań a jedynie napiszesz mi jakieś pseudnaukowe bzdury o ewolucji, feromonach, poczuciu silnego samca, itd. 

 

Może wierzysz w dotyk magicznego jednorożca, który wybiera w kim się zakochujesz, ale tym zarządza twój mózg na poziomie nieświadomym. Po prostu masz cechy swojej idealnej partnerki schowane głęboko w głowie i gdy taką napotkasz i wszystko zagra z tym obrazem, twój układ hormonalny zadba już o resztę. Motylki, drżenie rąk, ściskanie w żołądku i głupie teksty bez składu i ładu. To dlatego właśnie kręcą śmigłem do Jennifer Lopez a inni uważają, że jest przeciętna. Feromony przychodzą później w bliskim kontakcie i odpowiadają bardziej za przywiązanie. 

http://www.newsweek.pl/wiedza/psychologia/czy-milosc-to-chemia-dlaczego-sie-zakochujemy,artykuly,377858,1.html

Edytowane przez Tomko
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Tomko napisał:

@ralfal A co o tobie mówi i myśli twoja pierwsza dziewczyna? Bo widzisz kolego, ja przez baaardzo długo wspominałem moją pierwszą dziewczynę. Muzykę, którą razem słuchaliśmy, lody które mi robiła, koncerty na których byliśmy, zabawy różne itp pierdolety. To było takie wyjątkowe. Porozumienie. No ale jej się odwidziało w ciągu tygodnia o 180 stopni gdy powiedziałem, że nie mam zamiaru się żenić przez najbliższy rok. I taki to szacunek i czar prysnął. Z mojej strony również, przejrzałem na oczy :) 

Widzisz, człowiekiem rządzi chemia. I to ona steruje twoim mózgiem. Ale to jest o tyle ciekawe, że ta chemia jest również zespolona z twoimi wspomnieniami. Coś jak czarna skrzynka - mózg zapisuje wszystkie parametry. To jest niesamowite. Możesz mieć piękne wspomnienia ze swoją byłą gdy leżysz w łóżku. Jest przyjemnie. A ja na przykład mógłbym mieć wspomnienia jak leżę w łóżku ze swoją i wywołują u mnie negatywne odczucia (w danej konkretnej sytuacji). To samo wydarzenie, ta sama sytuacja, cycki są, kobieta jest, zupełnie inne odczucie. 

Myślę, że to o czym mówisz to nie lojalność i pamięć a sentyment. Masz sentyment nie tyle do tamtej kobiety, co do sytuacji, które razem przeżyliście. I teraz cię zaskoczę - z inną kobietą możesz przeżyć kompletnie inne sytuacje i tamto pozostanie tylko wspomnieniem a to co teraz - będziesz chciał spędzać z nią każdą chwilę. Chemia. A gdy cały w skowronkach przyjedziesz do niej i ona ci powie, że nie chce cię widzieć dzisiaj? Na pewno się zdenerwujesz i załamiesz. Zaczniesz rozmyślać - dlaczego. Twój organizm ze skrajnej euforii przejdzie w skrajny smutek. Po jednym zdaniu. Reakcje chemiczne :) Mało tego - ludzie wcale nie są tak wyjątkowi i niepowtarzalni. 

http://neuropsychologia.org/tajemnice-zakochanego-mozgu

http://ohme.pl/lifestyle/dlaczego-sie-zakochujemy-jest-12-psychologicznych-powodow/
 

 

Może wierzysz w dotyk magicznego jednorożca, który wybiera w kim się zakochujesz, ale tym zarządza twój mózg na poziomie nieświadomym. Po prostu masz cechy swojej idealnej partnerki schowane głęboko w głowie i gdy taką napotkasz i wszystko zagra z tym obrazem, twój układ hormonalny zadba już o resztę. Motylki, drżenie rąk, ściskanie w żołądku i głupie teksty bez składu i ładu. To dlatego właśnie kręcą śmigłem do Jennifer Lopez a inni uważają, że jest przeciętna. Feromony przychodzą później w bliskim kontakcie i odpowiadają bardziej za przywiązanie. 

http://www.newsweek.pl/wiedza/psychologia/czy-milosc-to-chemia-dlaczego-sie-zakochujemy,artykuly,377858,1.html

No to kiepski przykład tej dziewczyny podałeś, bo mojej nie przeszkadzała nawet intercyza, a tak w ogóle to wciąż jesteśmy razem, tylko z coraz większymi problemami. 

Co więcej, moją trzymałem na tyle krótko że prawie zawsze płaciła za siebie, a dojeżdżała do mnie głównie ona, a nie ja.

 

Co do tego 'zaskakiwania' to mnie niczym nie zaskoczyłeś, raczej rozśmieszyłeś. W międzyczasie mojego związku z moją laską, gdy myślałem, że już nic z tego nie będzie, znalazłem inną - byliśmy razem dwa miesiące a mimo to, żadne wspólne chwile z nią, żadne spacery nie były tym samym i nic nie zastępowało mi tamtej pierwszej. Bo to jest właśnie kolego LOJALNOŚĆ i RZADKIE ZROZUMIENIE które miałem z TAMTĄ, a nie z tą. A cały w skowronkach do niej nie jeździłem, bo nigdy nie byłem naiwny i zawsze znałem się doskonale na ludziach. I co do tej drugiej zawsze wiedziałem, że to ona mnie rzuci, bo wyglądała mi na taką typową 'zmieniającą' -ale byłem z nią, żeby trochę uśmierzyć ból po separacji z tą pierwszą.

 

W linku który dałeś sam sobie przeczysz; najpierw pisałeś, że mamy zakodowane pożądane cechy charakteru partnerki a DOPIERO POTEM zaczyna się biologia i chemia, niedługo potem wklejasz link który mówi, że 'wszystko zaczyna się od zapachu'. Zdecyduj się więc - najpierw zapachy i feromony czy chłodna analiza dopasowania cech partnerki ?:D Bo się trochę motasz przyjacielu.

 

Pomijam już, że tak czy siak co do feromonów - na tym etapie fail i przerwałem czytanie, bo ja z moją pierwszą rozmawiałem i poznawałem się cały rok przez neta zanim w ogóle się spotkaliśmy. Przez kabelki nie czułem jej zapachu.

 

A i jeszcze wytłumacz mi oczywiście naukowo (może tym razem Ci się uda), jak to możliwe, że moja babcia potrafiła po blisko 50 latach tulić grób męża z płaczem.

Czekam badawczo - czyżby specjalna chemiczna mikstura odpowiedzialna za przywiązanie (coś by się to nie kleiło z wieloma związkami dzisiejszych ludzi; a może te pokolenia nie mają tej chemii, ot ewolucja potrwała 10 lat? :D)

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ralfal To był tylko przykład. Ta sama sytuacja, dwie różne emocje prowadzące do dwóch różnych wspomnień. A co to za problemy? Długo jesteście razem? 

Twój przykład z laską, z którą byłeś dwa miesiące to tak trochę jakbym przez ileś lat jeździł Fiatem, żeby przesiąść się na dwa miesiące do Forda i stwierdzić, że jednak Fiatem mi się lepiej jeździ. Ale gdybym przesiadł się do Peugeota to może tam by mi się lepiej jeździło? Czaisz? Porównujesz dwie kobiety, gdy w samej Polsce jest ich pewnie z 10 mln w twoim zasięgu. Dodatkowo opierasz swoje argumenty na lasce, z którą związałeś się ot tak bo i tak wiedziałeś, że cię rzuci. 

To co opisujesz to emocje - tak jesteś skonstruowany jak większość mężczyzn, którzy swoje muszą odchorować po związku i mózg nic nie dopuści w tym czasie. Widocznie dwa miesiące to za mało. 

W linku, który podałem jest chemiczna analiza co się dzieje w mózgu PODCZAS zakochania. Trudno, żeby idąc ulicą spodobała ci się dziewczyna po drugiej stronie czekająca na autobus bo poczułeś wśród spali jej słodki zapach feromonów z pod pachy. Ale ci się spodoba, bo w pierwszym momencie zaczyna się to w mózgu. Wzrokowcami jesteśmy. Feromony i chemia dochodzą później w bezpośrednim kontakcie, ale całość czyli wzrok+chemia składa się właśnie na to, że podoba ci się ta a nie inna dziewczyna. 

 

Przez kabelki jej zapachu nie czułeś, ale dziewczyna wypełniała te cechy, które poszukiwałeś w kobiecie. A twój mózg dorobił już resztę. Potem spotkaliście się, byłeś odpowiednio pozytywnie nastawiony i pykło. Myślę, że od nastawienia mózgu zależy tak naprawdę najwięcej. Przez kabelki to i ja mogę być słodką osiemnastką, lubiącą wycieczki rowerowe, grającą w szachy, gry komputerowe, lubiącą robić lody i driftującą samochodami. 

 

Dobra, jeszcze z tą babcią, ale to widzę, że faktycznie w jednorożce wierzysz. Kiedyś ludzie nie mieli tego co mają dziś. Wszystkie emocje były wyostrzone, prawdziwe, mężczyźni mieli testosteron a kobiety były kobiece. Gdy łączyli się w pary to nie było Tinderów, Instagramów, Fejsbuków, wszystko było dużo bardziej autentyczne. Kobieta nie miała 30 napalonych adoratorów, między którymi mogła przebierać znudzona, mężczyźni poświęcali się jednej kobiecie, one to doceniały. Widocznie twoja babcia kochała męża mocno, była do niego przywiązana. Za przywiązanie właśnie odpowiadają te nieszczęsne hormony i związki chemiczne, których nie uznajesz. I były jak widać bardzo silne. Gdy zmarła moja babcia, dziadek w ciągu kilkunastu dni bardzo się rozchorował i zmarł miesiąc później. Jego stan nagle się zmienił - i to właśnie organizm tak zrobił. Ludzie nie kładą się jak Indianin na reklamie Marsa i sobie nie umierają od tak. No kłócił się nie będę bo to trochę jak z zwolennikami płaskiej ziemi - odkrycia naukowe przez stulecia VS argument samolotu, który lecąc prosto a nie po łuku w dół wyleciałby w kosmos. Wiem, że jesteś pewnie mądrzejszy niż ci wszyscy naukowcy i wierzę, że argumentem kabla od internetu obalisz wszystkie badania. Trzymam kciuki!

Ostatniego twojego zdania nie rozumiem. Poczytaj trochę o ludzkim ciele, procesach chemicznych w nim zachodzących. Dowiedz się coś. 

A i pytanie. Jak ta lojalność i rzadkie zrozumienie sprawiły, że ta dziewczyna ci się podoba? Od czego wg ciebie zależą uczucia, które do niej żywisz? Z ciekawości gdybyś miał mi wytłumaczyć co bym się dowiedział coś. Co to jest miłość? 

Edytowane przez Tomko
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, ralfal napisał:

Kiedyś jak się brało śluby to DO KOŃCA ŻYCIA. Mój dziadek i babcia byli ze sobą prawie 50 lat, a gdy dziadek umarł babcia jeszcze 5 lat po jego śmierci przytulała się do NAGROBKA z jego wyrytym imieniem i nazwiskiem na cmentarzu. 

Otóż to, kiedyś nie dość, że brało się śluby do końca życia, to jeszcze jak coś się psuło to się to naprawiało. Dzisiaj jak coś się popsuje, to się kupuje nowy, lepszy model. Kiedyś rozwody były czymś godnym wstydu, dzisiaj jest zupełnie inaczej, rozwody są na porządku dziennym. Tak jak pisze @Tomko współczesne kobiety mają na pęczki adoratorów, potrzebują non stop atencji, aby się dowartościować. Kiedyś było to nie do pomyślenia. Dzisiaj wmawia się kobietom, że są równe mężczyznom, a tak nie jest. Jesteśmy komplementarni i mamy się uzupełniać. Na dodatek one w swoim mniemaniu przerabiają tę propagandę w taki sposób, aby wyszło na to, że są lepsze. Uważają, że facetów trzeba pod siebie urabiać, zniewolić ich, a potem wydoić ze wszystkiego co mają. Nie ma to nic wspólnego z romantycznymi uniesieniami jak miłość.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, ralfal napisał:

Te badania które podałeś to są tylko badanie mówiące o tym co się dzieje gdy już to ZAISTNIEJE, a podaj mi badania które mówią CZEMU z tym i tym osobnikiem to w ogóle zaistniało? Ano na to nie znajdziesz żadnych badań a jedynie napiszesz mi jakieś pseudnaukowe bzdury o ewolucji, feromonach, poczuciu silnego samca, itd. 

Pierwsze oznaki zakochania mają swój początek w nosie! To właśnie tam znajduje się tzw. narząd lemieszowo-nosowy, który jest tak wyczulony na swoistego rodzaju zapachy (feromony), że wyczuwa nawet ich minimalne stężenia. Ściślej mówiąc, narząd ten rozpoznaje nie tyle zapach feromonów - ponieważ te są bezwonnymi substancjami wydzielanymi przez nasze ciało - lecz ich budowę chemiczną. Związki te mają niezwykle silną moc i wywołują szereg reakcji, warunkujących taki czy inny dobór partnera. 

Za błyszczące oczy, przyśpieszony oddech, uczucie błogości, lekkości, energii, nieuzasadnionej radości, zadowolenia i euforii odpowiada fenyloetyloamina, substancja budową chemiczną zbliżoną do amfetaminy. To także dzięki niej w stanach zauroczenia zapominamy o zmęczeniu i głodzie. Co więcej, jesteśmy bezkrytyczni wobec ukochanej osoby. Reakcją na wzrost stężenia fenyloetyloaminy w mózgu jest zwiększone wydzielanie noradrenaliny, hormonu zwanego "substancją miłości". Noradrenalina u zakochanych powoduje uczucie podniecenia, zmniejsza apetyt, poprawia ukrwienie i uwrażliwia na dotyk. Ponadto podnosi ciśnienie krwi, przyśpiesza bicie serca i odpowiada za rozkoszne rumieńce zawstydzenia na widok ukochanej osoby. Z kolei wysoki poziom noradrenaliny w mózgu pobudza wydzielanie dopaminy. Dopomina zwana jest z kolei "hormonem szczęścia", ponieważ odpowiada za uczucie euforii i radości, jakie towarzyszy odczuwaniu przyjemności. Dopomina jest bezpośrednio związana z układem nagrody, czyli układem odpowiedzialnym za rozwój uzależnień. To ona warunkuje rozwój uzależnienia, nie tylko od narkotyków, ale i od telewizji, seksu, jedzenia czy osoby, którą kochamy. To właśnie dopomina popycha nas do szukania sytuacji i miejsc, które zapewniają nam kontakt z daną substancją uzależniającą, a tym samym wywołują uczucie przyjemności i zadowolenia. Zwiększona ilość dopaminy podczas zakochania łączy się ściśle z niedoborami serotoniny. Z kolei niedobór tego neuroprzekaźnika powoduje, że w głowie czujemy totalny bałagan. Jesteśmy zdezorientowani, podejmujemy chaotyczne działania, mamy problemy ze snem, popadamy w huśtawkę nastrojów tak charakterystyczną dla zakochanych. 


http://www.pomorska.pl/publicystyka/art/7268422,od-strony-naukowej-czyli-biochemicznej-wielkie-uczucie-to-czysta-narkomania,id,t.html

Z pozdrowieniami dla Twoich amorków oraz jednorożców i latających potworów spaghetti. 
 

11 godzin temu, ralfal napisał:

bo miłość jest BEZINTERESOWNA.

Best dżołk EVER! :D 


Moją dyskusję z Tobą uważam za zakończoną.

Ps.  @ralfal = @rafal0. W akcie desperacji postanowił chyba poprzeć sam siebie...
[EDIT] O, właśnie post rafal0 przypadkiem znikł.

Edytowane przez Rick
  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, ralfal napisał:

Po prostu to duże przywiązanie, oddanie i bezinteresowne poświęcenie to JEST miłość.

 

13 godzin temu, ralfal napisał:

Kobiety po prostu są zbyt prymitywne na coś takiego.

Edytowane 13 godzin temu przez ralfal

Widzę mamy podobne poglądy. W innym wątku napisałem dokładnie to samo. Tylko by nie obrazić naszych pań nazwałem je 'stojącymi w miejscu' i podatnymi na prymitywne działania natury. Za to nas mężczyzn nazwałem progresywnymi, umiejacymi dopasować się do rozwoju cywilizacji i norm społecznych B)

 Inna kwestia, że to my mężczyzni jesteśmy odpowiedzialni za ten rozwój :lol:

Edytowane przez Ragnar1777
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sluchajcie bracia, ja teraz nie bede pisal, co z fantem, bo na razie nic takiego sie nie dzieje.

 

Napiszę jak sytuacja przybierze jakiejs konkretnej "barwy".

Teraz zaczynaja sie wymagania, a moze bys tego tez nie robil, to mi sie tez nie podoba, wyczula mnie.

 

Myślę o moim zachowaniu caly czas i o tej sytuacji i jej zachowaniu,  na razie obserwuje co sie dzieje, 

 

Jedna strona sie cieszy, lecz w glebi czuje taka jakas tesknote za czyms, nie wiem, jak to okreslic.

Moze sie kiedys dowiem. 

Edytowane przez SearcherofPerfection
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, SearcherofPerfection napisał:

Teraz zaczynaja sie wymagania, a moze bys tego tez nie robil, to mi sie tez nie podoba, wyczula mnie.

To już jest koniec, nie ma już nic.. jesteśmy wolni, możemy iść .. la la la. Tak mniej więcej to wygląda, ale kto wie, może jestem tylko niedojrzałym gówniarzem i się nie znam. Prawdopodobnie to będzie rosnąć i rosnąć aż sięgnie apogeum i usłyszysz "MIIIIIŚ.. byłeś za..(wstaw dowolne), nie wiem co czuję, zostańmy przyjaciółmi." 

Edytowane przez Quo Vadis?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, SearcherofPerfection napisał:

Napiszę jak sytuacja przybierze jakiejs konkretnej "barwy".

Teraz zaczynaja sie wymagania, a moze bys tego tez nie robil, to mi sie tez nie podoba, wyczula mnie.

Powiem Ci tak, nie wiem jak to będzie wyglądało to krok po kroku.
Ale jestem pewien jednego.
Jestem pewien tego, że kochałeś ją za mocno! :lol::lol: I prędzej czy później to usłyszysz.
Szczerze powiedziawszy to życzę Ci, abyś usłyszał to jak najszybciej - przynajmniej się ockniesz.

To jak już tak stawiasz z nami sprawy, to idź jej kup kwiaty, wyznaj miłość po grób, rób za nią wszystko co się da, przeproś jej mamusię że śmiałeś przez chwilę mieć własne zdanie.

Paradoksalnie, to chyba by Ci dobrze zrobiło - zbierzesz tego plony za jakieś parę tygodni, więc im szybciej się obudzisz tym lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, SearcherofPerfection napisał:

 

Jedna strona sie cieszy, lecz w glebi czuje taka jakas tesknote za czyms, nie wiem, jak to okreslic.

Moze sie kiedys dowiem. 

Sądzę, że czujesz tęsknotę za swoją godnością, która tracisz coraz bardziej ?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kłania się elementarna wiedza wynikająca z zapoznaniem się z książkami Marka. Tak można podsumować wypowiedzi niektórych osób i dziwna argumentacja. Na forum większość rad porad nie dociera do niektórych osób i nie będzie docierać. Proponuje poczytać zapoznać się z książkami Marka. Jest też ciekawa pozycja o jakże fenomenalnym tytule MÓZG KOBIETY która też daje odpowiedz na wiele tematów. Panowie wszelkiego rodzaju problemy należy zacząć rozwiązywać zaczynając od siebie, sposobu myślenia. Wiele lat programowania to bardzo dużo lat pracy nad sobą. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, SearcherofPerfection napisał:

Teraz zaczynaja sie wymagania, a moze bys tego tez nie robil, to mi sie tez nie podoba, wyczula mnie.

 

Wg mnie to podporządkowuje go sobie do roli typowego providera.

Za kilka m-cy będzie ciąża, czy to prawdziwa czy urojona po której nasz "bohater" uklęknie z pierścionkiem zaręczynowym.

Po czym ślub i "żyli długo i nieszczęśliwie" :D

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.