Skocz do zawartości

Może byś przytył?


rejdi

Rekomendowane odpowiedzi

Od kiedy pamiętam byłem szczupłym mężczyzną. W liceum ważyłem 60 kg. Odkąd zacząłem pracować i gorzej się odżywiać (fast foody) przytyłem do 80 kg.

Czułem się źle ze swoją wagą. Miałem częste zgagi, dziwne uczucie w żołądku, było mi niedobrze i czułem się ciężko. Postanowiłem się lepiej odżywiać i moja waga spadła do 73 kg.

Mojej mamie się podobało to, że byłem (pełniejszy) na twarzy kiedy ważyłem 80 kg. Teraz moja waga spadła ponownie do 73 kg i twarz też się zmieniła.

Dzisiaj się dowiedziałem, że mógłbym zmienić swój wygląd i trochę jeszcze przytyć (mój brat waży ok 90 kg i mojej mamie się taka waga podoba). Mam 24 lata a czuję się czasami jakbym dopiero co wyszedł z piaskownicy. Niedługo dojdzie do tego, że będę moja mama będzie wskazywać na to, abym trzymał wagę z dokładnością do kg. Mam cel aby nie spaść poniżej 70 kg i tego sie trzymam. Chociaż moja waga spada proporcjonalnie do tego ile się naczytam o śmieciowym żarciu. Tak wiem, zaraz pewnie napiszecie abym urwał gałąź i się wyprowadził. Na chwilę obecną to jest mało prawdopodobne a nie chcę wtapiać kasy specjalnie po to abym wynająć sobie mieszkanie.

Edytowane przez rejdi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chcesz wziąsć się ostro za diete i odżywianie to poczytaj co i jak jeść i kontroluj to co jesz.

Ja od niedawna zmieniłem dietę, tak aby nabrać masy do tego siłownia.

Na tel mam aplikacje fitness friend czy jakoś tak skanuje wszystko co jem obliczam proteiny węglowodany i inne rzeczy i powiem tak szok.

Chleb wykluczyłem zupełnie i czuje się lepiej i wyglądam lepiej.

 

Poczytaj o jedzeniu zaplanuj co będziesz jadł i trzymaj się tego.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra widzę ktoś z moim problemem :-).

 

Kiedyś właśnie chciałem (jak jeszcze mieszkałem z rodzicami) żeby mama trochę mnie zmotywowała (pomogła?) w tym aby podbić wagę (nawet tłuszczem). Sam jestem szczupła osobą.

 

Potem doszedłem do wniosku, że zrobiła by mi krzywdę cisnąc mnie tak jak Twoja Ciebie (mamy kochają bezwarunkowo :P ). Widać się pomyliłem.

 

Sprawa2) ja np. mam bardzo szczupłe kości i gdybym ważył np 90kg to spieprzyłbym bardzo swój stan zdrowia (duuuża nadwaga). Mój ojciec ma grubsze kości (+praca fizyczna) więc po prostu siłą rzeczy przy wadze 90kg wygląda męsko. 

 

BTW akurat mi tam też mówił że on za młodu był chudy i zacząć nabierać masy po 30tce. I że mi się to po 30 unormuje (także i ojciec podszedł do sprawy bardzo w porządku).

 

Martwi mnie podejście Twojej matki. Jedzie mi tu poczuciem winy za to na co do końca nie masz wpływu. Znam problem doskonale.  Szczególnie w relacjach z płcią piękna - gdy coś nie wyjdzie ma się wrażenie że to przez wygląd, przez niska wagę.

 

Jak widać nie tylko grubi mają kompleksy. Gruby jak się dobrze ubierze może być misiowaty (szczególnie gdy ma w miarę fajny portfel). Z chudym po prostu widać że jest chudy i wygląda chłopięco.

Chudy w większości wypadków choćbyś nie wiem co robił nie jest pociągający seksualnie bo przypomina chłopca. Gruby to jakoś obejdzie... 

Jestem starszy kilka lat od Ciebie ale wyglądam z postury pewnie gdzieś na Twój wiek albo ciut mniej - rozumiem problem.

 

Może Twoja mama chce dobrze? Tylko nie za bardzo umie to wyartykułować. Ja przez ostatnie 10 lat kłociłem się z ojcem zawsze (walki kogutów w domu) zasadniczo o pierdoły. Potem sobie odpuściłem i jakoś ojciec odpuścił.

Porozmawiaj z mamą że to nie taka prosta sprawa przytyć. Kości , geny , żoładek , wchłanianie sporo rzeczy na to ma wpływ.

 

Nie ukrywam , że martwi mnie czepialskosć Twojej rodzicielki. Musisz się z nią jakoś ułożyć albo się zwijać z domu.

 

Co do porad - od razu ci radzę.

Nie nakręcaj się na żadne super treningi , super mięsniaków z poradami treningowymi. Wkurwisz się tylko i wpędzisz się w poczucie winy. Oni mają fiksację swojego ego na punkcie swojego ciała. Do tego dochodzi jeszcze social media gdzie mogą podbijać swoje ego przez facebooki instagramy i wkręcać Cię że ty też możesz? Od razu ci mówię- z taką genetyka i ja i Ty chuja możemy :) . 

 

Panowie z super mięśniami zajebiście przypominają mi te super laski na insta . Też podbijają sobie ego na social media ale to jest zupełnie inny temat.

 

Nie dawaj robić się na jakieś poradniki takich Panów diety srety. Ja takie diety zamawiałem. Mogę ci ją rozpisać . Rano 4 jajka , potem 3x posiłek ryż kurczak brokuł i na noc odżywka białkowa. Plus plan treningowy wycięty z neta.

Ilość białka węgli dostosowana do wagi ;) 

 

Nie wkręcaj sobie że z dnia na dzień jebniesz wszystko i będziesz ćwiczyć na ostro na siłowni. Kompletna głupota - dbaj o siebie. Rób treningi bardzo krótkie ale intensywne i uzupełniaj od razu po ubytki jakimś gainerem.

 

Co do diety:

Jeśli palisz papierosy to już w tym momencie skończyłem z Tobą rozmawiać :) . Oprócz tego że pety to syf (zapalę raz na 10 dni u znajomych ale kiedyś paliło się częściej) to siada kondycja plus najważniejsza hamujesz apetyt.

W naszym wypadku hamowanie apetytu to najgorsze dziadostwo.

 

Przypuszczam że masz problemy typu- nie zjesz dwóch worków ryżu na raz (kurwa kto to zrobi? ) ani 6 posiłków dziennie.

 

Musisz robić na pewno ponad 3000 kcal albo i lepiej.

 

Polecę ci coś na czym ja robię aktualnie "masę" i co mi bardzo pomaga w problemie jedzenia śniadań.

 

Kupujesz sobie dobrą oliwę z oliwek z allegro, masło orzechowe np KFD , mleko z biedry i banany. Warto kupić jakiś mocny blender (Taki stojący z pojemnikami)

300ml mleka ,dwa /trzy banany, 50 ml oliwy z oliwek (możesz podbić jeszcze do 70) i łyżka stołowa masła orzechowego.

Wychodzi ci 1200-1500 kcal JEDNORAZOWO . Robisz sobie na pewno obowiązkowo rano taki szejk i go wypijasz (śniadanie najważniejszy posiłek dnia). 

Uwierz mi że potem do 3 godzin zjesz obiad i jeszcze obiad ew zamiast drugiego obiadu kolację.

Co rozumiem przez obiad? Wpieprzanie fast foodów naokrągło to syf. Ja sobie np zamówiłem pizzę (ale z dagrasoo żadne mrożone syfy).

Mogą pyć pierożki ze skwarkami , zachęcam do jedzenie makaronu (sosy miesne róznego rodzaju np bolonśki) , ryże też są spoko.

Pamiętaj o sosach lepiej to się je.

Pokazałem kiedyś dietetykowi te plany dietetyczne koksów z internetu (suche jak wiórek 5% tłuszczu) to powidzieli- to jest prosta droga do rozjebania jelit.

Mówię to też do grubych tutaj. Wpieprzanie na okrągło ryż kurczak ryż kurczak mało warzyw niszczy jelita.

Chcemy dobrze a niszczymy swoje zdrowie.

 

Padło pare wulgaryzmów ale od kilku lat sam borykam sięz podobnym problemem. Mi się wydaje że znalazłem rozwiązanie.

 

PS Gorąco też zalecam wyprowadzkę. Ja wyprowadziłem się z własnej chęci i dobrowolnie (rodzice pomagali) .Po prostu odcinająć się wyciszysz się i zaczniesz rozumieć siebie i swoje problemy. A może i mama coś zrozumie (jeśli jesteś w porządku). 

 

Jakby co to pytaj pisz. Żadnym ekspertem nie jestem ale spróbuję pomoc.

 

Pozdrawiam

PS Sory za wulgi ale starałem się je w miarę kulturalnie wrzucić. Temat mnie osobiście rusza i tak wyszło.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

@rejdi rozumiem że twój główny problem to wtrącanie się matki do twojego życia a nie twoja waga, bo wpis @tomek25 trochę mnie zmylił. Tomek25 jesteś jeszcze młody i masz czas zbudować mase. Tylko muszę Ci powiedzieć że twoja fizjonomia jest zapisana w genach i czasem nie warto wiosłować całe życie pod prąd. Mówie tak bo miałem podobny problem. Przy wzroście 186cm przez całe życie nie udało mi się osiągnąć wagi wyższej niż 76kg, (prawdopodobnie szybka przemiana materii) a mam lat ponad 40 i uwierz próbowałem naprawdę prawie wszystkiego (oprócz sterydów). W rezultacie moich starań zapadłem na ciężką chorobę jelit, po której wkońcu odpuściłem. Widocznie moja dusza nie ma parcia na to żebym więcej ważył. 

Ok zrobił się mały off top więc wracam do autora temu,  Rejdi nie napiszę nic czego byś już nie wiedział, utwierdzę Cię tylko w przekonaniu że to twoje życie i ty jesteś jego panem. Nie robisz nic złego chcąc się zdrowo odżywiać i trzymać wage jaką chcesz (o ile to zdrowa waga i wskaźnik BMI w normie) a mama nie powinna się do tego wtrącać. Pracuj nad Nią, tłumacz i przekonuj a przede wszystkim graj na emocjach i uczuciach to wkońcu kobieta i racjonalne argumenty nie zawsze mogą poskutkować.

Powodzenia. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem ektomorfikiem, przytycie to konkretna robota :) Kiedyś udało się prawie 10kg (ryż, kurczak, ryż, kurczak, ryż...), natomiast było to męczące. Sport to świetna sprawa, ale nie chcę mieć tutaj nic dopinane na 100% bo tak jak wspomniałem, to po prostu męczy. Ponadto, również kosztuje gdyż musisz bardzo dużo jeść. Zabiera to wszystko też duużo czasu. Dodatkowo, kilka dni gdzie nie masz apetytu i wszystko leci na łeb na szyję. No i najważniejsze, samopoczucie nie jest zbyt dobre no bo jak może czuć się człowiek, który non stop wpycha w siebie jedzenie i gdy przychodzi brak apetytu a on chce utrzymać formę MUSI wpychać dalej?

 

Co zrobiłem?

 

Jem sobie tak, żeby nie czuć głodu, ćwiczę... I zaakceptowałem :) Podniesie się waga? Fajnie. Nie? Fajnie. Pomyśl też jak bardzo ograniczy to Ciebie (żarcie 6-7 posiłków dziennie). Wyjazd za granicę do pracy? Nie skupisz się w 100% bo w tle będzie ciągle to pilnowanie żarcia (albo bye bye efekty). Wyjazd pod namioty na kilka dni? 6-7 posilków zamiast zabawy i kiełbachy wieczorem przy ognisku :) Nie chcę Cię demotywować, ale jako ektomorfik przyznaję, że przytyć MOŻNA, ale jest to męka.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, self-aware napisał:

No i najważniejsze, samopoczucie nie jest zbyt dobre no bo jak może czuć się człowiek, który non stop wpycha w siebie jedzenie i gdy przychodzi brak apetytu a on chce utrzymać formę MUSI wpychać dalej?

 

Co zrobiłem?

 

Jem sobie tak, żeby nie czuć głodu, ćwiczę... I zaakceptowałem :) 

Staram się mieć identyczne podejście jak Ty. Jem mało, ale za to treściwie. Czuję się wtedy po prostu lżej i zdrowiej co pozytywnie wpływa na moja podświadomość (wkrecam sobie porostu, że jestem zdrowy). Właśnie chce zachować ten złoty środek i ważyć 72-75 kg (nie być jakimś wygłodzonym szczurem, ale z drugiej strony nie być też gruby, tak, aby ze mnie się wylewało).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware Pytam, bo sam jestem typem z dużą domieszką ektomorfika, drobne kości itd. I sam miałem problem z tyciem ale.. co ciekawe, ostatnio jakoś mi się to poprawiło i trzymam wagę ok. 80kg (a więc taką normalną) jakoś specjalnie dużo nie jedząc przy 180cm wzrostu. A to daje mi poważne podstawy, aby sądzić, że mogę spokojnie tych kg nadgonić. Mniej więcej już załapałem jak działa mój organizm, to jest fajne akurat w treningach, że po jakimś czasie nie musisz słuchać żadnego szpeca, tylko sam mniej więcej potrafisz określić co i jak na Ciebie zadziała. Myślałem, że jesteś młodszy i to Ci chciałem zasugerować, że z czasem Ci się to jakoś "unormuje" tzn. nie będzie aż tak ciężko tyć.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Quo Vadis? - Jasne, rozumiem :) Kiedyś słyszałem, ze po 25 zacznę tyć, piwny brzuch i takie tam. I gówno, nic z tego :) Troszeczkę mógłby ten mój metabolizm się zmienić, byłoby fajnie. Może kiedyś, może nie. Staram się nie fiksować z tego powodu już teraz chociaż kiedyś mnie to trochę denerwowało. Inna sprawa, że ja wymiarowo jestem mały i np jakbym miał w łapie z 35cm to wyglądałoby, że to już konkretna łapa :) Niektórzy mają np 40cm a wygląda to słabo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, self-aware napisał:

Niektórzy mają np 40cm a wygląda to słabo.

No wiem :D wtedy trzeba gonić i gonić. Może zrób jakieś oczyszczanie organizmu z toksyn i innych gówien, typu pasożyty, robaki, etc. Są jakieś sposoby, by się tego cholerstwa pozbyć a jak masz jakiś kontakt ze zwierzakami (np. masz psa, kota) to prawie na pewno coś masz - kwestia ile tego masz i czego. Sam myślałem, aby w wolnym czasie się jakoś przeczyścić pod tym względem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie próbuj przypodobać się rodzicom tylko wysłuchaj i rób to co uważasz za stosowne. Rozumiem, że szanujesz zdanie mamy ale to twoje życie. Zadbaj o autonomię emocjonalną. Czujesz się teraz lepiej i jesteś zdrowy to kij z mamy widzimisię ,które potrafi się wielokrotnie zmieniać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większość "naszych" mam i babci ma zakodowane że jak ktoś ma drobna nadwagę to jest ....zadbany, zdrowy oraz że ma statut społeczny wyższy - jeszcze w IX i na początku XX wieku jedzenie było dobrem luksusowym, większość ludzi głodowała.

Trzymaj wagę przy jakiej się najlepiej czujesz i nie słuchaj innych, dbaj o siebie i bądź sam z siebie zadowolony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcecie przytyć to wbijać do mnie :D Mi ostatnio się udaje. Ale to też bardzo dużo wyrzeczeń - nie każdy jest w stanie zjeść 2 czizburgery i frytki o 2 w nocy. Albo Chleb tostowy z Nutellą. Schabowe z ziemniaczkami i surówką o 21. Pizza z piekarnika o 20... Ciężka brocha panowie, ciężka :D 

Edytowane przez Tomko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Tomko napisał:

Chcecie przytyć to wbijać do mnie :D Mi ostatnio się udaje. Ale to też bardzo dużo wyrzeczeń - nie każdy jest w stanie zjeść 2 czizburgery i frytki o 2 w nocy. Albo Chleb tostowy z Nutellą. Schabowe z ziemniaczkami i surówką o 21. Pizza z piekarnika o 20... Ciężka brocha panowie, ciężka :D 

Jadłem kiedyś tak. Przez pierwsze dwa tygodnie miałem fajne wyniki. Po miesiącu siadł mi bebech i czułem kwas w brzuchu. Musiałem odpuścić dietę fastfoodową :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tomek25 Oczywiście żart ;) Generalnie się nie tyje od tego aż tak szybko tylko nabiera wody jaki Titanic od węgli. 

Nie mam recepty na "zdrowe" tycie. Swoją drogą - po co tyć? Po cholerę. I tak tłuszcz się w mięśnie nie zamieni. Już lepiej się pogodzić ze swoją sylwetką i nabierać mięśni powoli. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całe szczęście ja nie miałem nigdy takich problemów.

Mogę jeść co chcę, a i tak praktycznie nie tyję, mogę się też głodzić, a nie mogę schudnąć. :D

 

Pamiętam, jak kiedyś, gdy chodziłem do szkoły jeszcze, to trenowałem systematycznie na siłowni i chciałem się trochę odchudzić, znaczy zrzucić zbędny tłuszcz, żeby zacząć budować suchą masę mięśniową.
Nie musiałem tego robić, bo nie miałem nadwagi, tylko po prostu odłożony na brzuchu tłuszcz i jego chciałem się pozbyć przede wszystkim.
Męczyłem się chyba ze 4 miesiące redukcją. Kluczowy okazał się IF,, który stosowałem ostatni miesiąc redukcji, miałem 4 godzinne okno jedzenia, od 17 do 21.
Jeździłem bez śniadania do szkoły, w szkole nic nie jadłem, przyjeżdżałem do domu, siłka i dopiero po siłce pierwszy posiłek. Masakra była, szczególnie w szkole, jak każdy przy mnie jadł.

Dopiero po tym miesiącu, gdzie miałem chyba 1400kcal zaczęły zarysowywać się mięśnie na brzuchu, ale ostatecznie pękłem i zacząłem się obżerać, a waga szybciutko wróciła do normalnej.

 

Nie mam zamiaru już nigdy katować się żadnymi dietami. :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.