Skocz do zawartości

Wiedza z forum po raz kolejny ratuje mi zdrowie.


Zbychu

Rekomendowane odpowiedzi

Miałem pewnego znajomego, który zakochał się w koleżance ze studiów. Koleżka był spoko do pogadania, wesoły, uśmiechnięty - no swój chłop. Nie został zbyt hojnie obdarzony ani genami ani majątkiem oraz nie był zbyt "przebojowy" więc naturalnie nie radził sobie za bardzo z kobietami. Kolega ten niestety miał klapki na oczach jeśli chodzi o naturę kobiet a na porady był zamknięty - no cóż, nie da się pomóc siłą. Latał więc za kobitką dobre 3 miesiące po którym doszło do czegoś "więcej" jak się okazało - spotykali się czasami na pieszczoty, seks. Ona od początku trzymała go na dystans a on bardziej się starał. Im bardziej się starał tym jej mniej zależało. W końcu tak się zaangażował, że zakochał się na całego ale nie spodziewał się jednego - dziewczyna miała chłopaka z którym była kilka lat a on robił za kochanka. Oczywiście po jakimś czasie kiedy on już był totalnie zakochany i robił dla niej wszystko ona się znudziła wycofała z tego układu. Jej partner chyba do tej pory nie wie o zdradzie, mój kolega z rozwaloną psychiką do tej pory ją "odchorowuje".

 

Dlaczego o tym piszę? Otóż dlatego, że podobna historia spotkała mnie. Poznałem pewną dziewczynę u mnie w pracy. Nawet atrakcyjna, niegłupia, inteligenta - co rzadko spotykane u kobiet. Potrafiąca zaintrygować rozmową, oczytana. Chyba od początku wpadłem jej w oko. Na początku "przypadkowe" dotykanie, zaczęła nosić coraz bardziej wyzywające ubrania. Czasami specjalnie ociera się o mnie swoimi atutami - oczywiście tak aby wyglądało to na przypadkowe. Od kolegi z pracy wiem, że jest w długim związku, ona jednak powiedziała że jest wolna. Byliśmy razem na kilku imprezach integracyjnych z pracy - na każdej było widać wyraźne zaloty z jej strony. Na jednej imprezie w stanie mocnego upojenia alkoholowego wyraziła swoje prawdziwe intencje i stwierdziła, że moja niedostępność jeszcze bardziej ją nakręca, w tamtym momencie poszłaby na wszystko gdybym tylko wyraził ochotę.

 

Pewnie nie jeden ucieszyłby się z takiego odwrotu sprawy - fajna, atrakcyjna dziewczyna sama o ciebie zabiega, no nic tylko brać. Gdybym był jeszcze białym rycerzem albo zarażony ideologią PuA - pewnie pociągnąłbym to dalej. Ale nie tym razem. Przypominam sobie wpisy z forum, losy mojego znajomego. Pamiętam o tym, że ma faceta. I choć cholernie mnie kręci wiem, że nie mogę ulec. Dzięki wiedzy z forum nie muszę ulegać zwierzęcym instynktom pożądania. Mam wybór. Świadomość o jaką stawkę toczy się gra, jakie fatalne mogą być skutki a jak mało mogę zyskać. Dziewczyna na pewno silniejsza psychicznie, pomimo wiedzy i doświadczenia pewnie i tak stałbym się jej zabawką - w końcu kobiety są silniejsze psychicznie. Wchodząc z nią w jakiejkolwiek relację dobrowolnie zniszczyłbym szacunek do samego siebie i przy okazji psychikę jej faceta. Pewnie nie jeden miałby to gdzieś - w końcu nie znają zdradzanego faceta. Ja jednak wybieram inaczej i wiem że wybieram dobrze.

 

Mam teraz do wyboru dwie drogi - zakończyć relację z kulturą - powiedzieć wprost że wiem o jej facecie i nie życzę sobie aby się do mnie zalecała bo nie ma na co liczyć. Wady tej opcji są takie, że za miesiąc pewnie znajdzie innego chętnego i historią zakończy się tak jak historia mojego przyjaciela. W każdym razie jej facet albo o niczym się nie dowie albo skończy z rozwaloną psychiką.

 

Opcja druga - nauczka. Mógłbym wynegocjować na niej aby zerwała ze swoim facetem dla mnie zanim cokolwiek między nami zajdzie a potem mógłbym zerwać z nią tak aby została z niczym i nauczyła się, że skakanie z jednej gałęzi na drugą się nie opłaca. Na pewno zaoszczędziłbym nerwów i zdrowia jej facetowi. Ale jest też możliwość, że facet jej wybaczy albo się to po prostu nie uda.

 

Jeszcze nie wiem co zrobię ale wiem jedno - gdyby nie wiedza z forum i Wasze porady Bracia pewnie teraz miałbym niezły bałagan w życiu. Nie miałbym ani świadomości ani wyboru. Pewnie uległbym żądzy pożądania jak zaślepiony facet w czasach kultu seksu jako najlepszej rzeczy na świecie. Za co jestem Wam wdzięczny. Pokój 

  • Like 15
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zbychu w pracy nie ma co robić sobie wrogów. Świata nie zmienisz więc opcja druga jak dla mnie do odrzucenia. Jeszcze będziesz miał na głowie tego jej faceta. Może to być rycerz i może nie zrozumieć twoich szczytnych intencji. Nie warto moim zdaniem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie. Jak wyżej.

Chcesz się odegrać. Obserwuj te uczucia w sobie.

 

Skakanie z jednej gałęzi na drugą to mechanizm biologiczny. Musiałbyś takich prób udanych mieć z 60 na 100 żeby coś do niej dotarło. A masz jedną. I to mocno niepewną.

Mocno zastanowiłbym się co zrobić i jaki ruch będzie najlepszy (z możliwie najmniejszymi dla Ciebie konsekwencjami). Może jak dasz jej ,,z otwartej" może być gorąco (mszczenie się i te sprawy). Nie powiesz tego - będzie się bardziej nakręcała. Przemyśl to.

Są sytuacje gdzie nie ma jednego dobrego wyjścia. Jest kilka, ale każde ma swoje mocne i słabe strony.

 

Świetnie,że wiesz co masz w rękach (dzięki świadomości). Teraz zagraj inteligentnie i zacznij to wykorzystywać.

Pokój.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że najlepsze jest powiedzieć prawdę: wiesz o jej facecie i nie interesuje cię relacja (a jak podejrzewasz, że może to na ciebie sprowadzić kłopoty to nagraj rozmowę). Stosowanie gierek może przynieść odwrotny skutek - ona może np. jeszcze bardziej wsiąknąć w grę, może próbować się mścić i na tym ty stracisz. Tym bardziej w miejscu pracy... bardzo ryzykowne chyba, że nie zależy ci na robocie. Nikt nie wie do czego ona jest zdolna się posunąć.

 

I tak jak to dobrze opisał kolega wyżej: obserwuj swoje uczucia. Bo chcesz naprawić świat, odegrać się. Coś w tobie siedzi i musisz się z tym zmierzyć.

 

Sam latami przechodziłem przez to co ty i próbowałem dawać nauczki, uświadamiać ludzi, którzy mnie o to nie prosili. Masa zmarnowanego czasu i energii. I tylko ja się nauczyłem, że uczyć i naprawiać warto tylko siebie. Frazesy puste jak z Paulo Coelho... ale taka prawda.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odrzucenie wprost może wywołać u niej chęć zemsty ("jak on śmiał odrzucić MNIE?!"). Najlepiej, żeby sama zrezygnowała - możesz np. zacząć zachowywać się jak typowy miś-beta, wtedy albo sobie odpuści albo będzie chciała zrobić z Ciebie orbitera. Jak odpuści to wygrałeś i masz spokój, jeśli pójdzie w orbitera to można to rozkminiać dalej :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wymuszaj na niej zerwania z facetem tylko po to, by po czasie ją rzucić.

 

Nie wiem, czy wierzysz w prawo przyczyny i skutku ? To co dajesz, wraca do Ciebie, więc po takim potraktowaniu tej dziewczyny, po czasie los przygotuje dla Ciebie coś specjalnego. Nie warto.

 

Jestem dumny z Twojej postawy, na prawdę dobrze jest wiedzieć, że ostali się jeszcze tacy faceci. Jeśli chcesz to zakończyć z klasą, to przy kolejnej próbie manipulowania z jej strony, możesz jej powiedzieć, że jest cudowną kobietą, i bardzo Ci się podoba, jednak nie zadajesz się z kobietami, które mają partnerów, bo takie masz zasady. I tyle. Bez zbędnych tłumaczeń.

 

Nie rób sobie wrogów w pracy. Nie rób sobie wrogów poza pracą. Kawałek cycka i cipki, nie są tego warte ;)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zbychu bracie - "nie sraj tam, gdzie jesz". 

Takie "zabawy" w miejscu pracy mogą dać Ci znacznie więcej kłopotów, a nie poczucie "dobrze spełnionego obowiązku moralnego". Próbować umoralnić kobietę... Chyba łatwiej ogarniesz tresurę lwów. Pamiętaj też, że Pani w ramach "wdzięczności" za Twoją próbę jej "umoralnienia", może się "odwdzięczyć" w naprawdę perfidny sposób - typowy dla kobiety. Jeżeli chcesz wiedzieć jakie to sposoby, odsyłam Cię do tutejszych historii, choć pewnie ich trochę już wyczytałeś.

Sugerowałbym raczej odpuścić, póki szambo jeszcze puste.

10 godzin temu, Zbychu napisał:

Wady tej opcji są takie, że za miesiąc pewnie znajdzie innego chętnego i historią zakończy się tak jak historia mojego przyjaciela.

Znajdzie innego, który będzie miał problemy, których Ty uniknąłeś. 

 

10 godzin temu, Zbychu napisał:

(...) aby została z niczym i nauczyła się, że skakanie z jednej gałęzi na drugą się nie opłaca. Na pewno zaoszczędziłbym nerwów i zdrowia jej facetowi.

Nauczy się na pewno jak zemścić się na typie, który chciał ją moralizować na siłę i zrobił ją w przysłowiowego "ch*ja". Twoje nerwy z pewnością oszczędzone nie będą, a i o zęby też bym się martwił, jeżeli jej facet to typowy Biały Rycerz™. Nie warto się wpieprzać między "wódkę, a zagrychę".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem podobnie w pracy.

Koleżanka wprost zapytała mnie dlaczego się za nią nie biorę?

W moich myślach "Bo miało Cię już 10 chłopaków ( z tego co wiem ) i nie będę tam wchodził"

 

Staram się być miły dla niej. Zawsze uśmiechnięty. Jakiś dowcip powiem i spierdalam gdzieś zanim ona cokolwiek powie.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

W dniu 9.02.2018 o 00:37, SzejkNaftowy napisał:

Myślę, że najlepsze jest powiedzieć prawdę: wiesz o jej facecie i nie interesuje cię relacja (a jak podejrzewasz, że może to na ciebie sprowadzić kłopoty to nagraj rozmowę). Stosowanie gierek może przynieść odwrotny skutek - ona może np. jeszcze bardziej wsiąknąć w grę, może próbować się mścić i na tym ty stracisz. Tym bardziej w miejscu pracy... bardzo ryzykowne chyba, że nie zależy ci na robocie. Nikt nie wie do czego ona jest zdolna się posunąć.

 

I tak jak to dobrze opisał kolega wyżej: obserwuj swoje uczucia. Bo chcesz naprawić świat, odegrać się. Coś w tobie siedzi i musisz się z tym zmierzyć.

 

Sam latami przechodziłem przez to co ty i próbowałem dawać nauczki, uświadamiać ludzi, którzy mnie o to nie prosili. Masa zmarnowanego czasu i energii. I tylko ja się nauczyłem, że uczyć i naprawiać warto tylko siebie. Frazesy puste jak z Paulo Coelho... ale taka prawda.

 

Również może i tak być ale wątpię, aby chciała bawić się w wojenki. Adoratorów ma na pęczki, więc gdybym nic nie robił pewnie w końcu by się znudziła. Pracujemy razem ale w innych działach. Jej przełożony nie jest moim przełożonym także niby pracujemy razem ale nie do końca. Być może jest tak jak piszesz. Na pewno siedzi we mnie perfekcjonizm oraz ktoś w rodzaju sędziego, który wymierza "kary" za złe postępowanie. Być może przesadzam z moim podejściem ale moim zdaniem przymykając oko na złe czyny jednocześnie dajemy przyzwolenie na istnienie. Złych zachowań nie da się naprawić biernością. Na siłę nie próbuje nikogo nawracać ale po prostu jeżeli ktoś działa źle to dlaczego mam udawać, że tego nie widzę? Jest akcja z jej strony i reakcja z mojej. Zawsze jest szansa, że zrozumie swoje błędy. Albo się zemści, trudno.

 

 

W dniu 9.02.2018 o 09:19, wstrzasajaco_przystojny napisał:

Odrzucenie wprost może wywołać u niej chęć zemsty ("jak on śmiał odrzucić MNIE?!"). Najlepiej, żeby sama zrezygnowała - możesz np. zacząć zachowywać się jak typowy miś-beta, wtedy albo sobie odpuści albo będzie chciała zrobić z Ciebie orbitera. Jak odpuści to wygrałeś i masz spokój, jeśli pójdzie w orbitera to można to rozkminiać dalej :D

Myślę, że gdybym elegancko odmówił to raczej nie byłoby zemsty. To nie ten typ kobiety. Na moje szczęście pracujemy w innych działach więc teoretycznie nie może mi nic zrobić. Pracujemy w miejscu gdzie zawsze ktoś przechodzi i jest trochę kamer, także jestem praktycznie nietykalny.

W dniu 9.02.2018 o 09:29, Przemek1991 napisał:

Nie wymuszaj na niej zerwania z facetem tylko po to, by po czasie ją rzucić.

 

Nie wiem, czy wierzysz w prawo przyczyny i skutku ? To co dajesz, wraca do Ciebie, więc po takim potraktowaniu tej dziewczyny, po czasie los przygotuje dla Ciebie coś specjalnego. Nie warto.

 

Jestem dumny z Twojej postawy, na prawdę dobrze jest wiedzieć, że ostali się jeszcze tacy faceci. Jeśli chcesz to zakończyć z klasą, to przy kolejnej próbie manipulowania z jej strony, możesz jej powiedzieć, że jest cudowną kobietą, i bardzo Ci się podoba, jednak nie zadajesz się z kobietami, które mają partnerów, bo takie masz zasady. I tyle. Bez zbędnych tłumaczeń.

 

Nie rób sobie wrogów w pracy. Nie rób sobie wrogów poza pracą. Kawałek cycka i cipki, nie są tego warte ;)

 

Tylko dlaczego los ma mieć dla mnie coś specjalnego. Przecież to ona zachowałaby się źle. Idąc takim tokiem rozumowani to ją spotkałaby kara gdyby tak się stało.

Raczej nie mogę jej powiedzieć, że jest cudowną kobietą, skoro ukrywa fakt posiadania faceta i zaleca się w jednoznaczny sposób. Ja rozumiem, że w jakimś związku coś się może wypalić i można odejść z klasą, niektóre kobiety na prawdę tak potrafią. Bez zbytniego ranienia partnera powiedzieć wprost, że to koniec, bez żadnych gierek. 

Karygodne jest jednak trwanie w związku z wygody, w którym nie szanujemy partnera i nie chcemy z nim być ale nie zerwiemy z wygody. I to samo się tyczy mężczyzn i kobiet.

 

W dniu 9.02.2018 o 09:57, Rick napisał:

@Zbychu bracie - "nie sraj tam, gdzie jesz". 

Takie "zabawy" w miejscu pracy mogą dać Ci znacznie więcej kłopotów, a nie poczucie "dobrze spełnionego obowiązku moralnego". Próbować umoralnić kobietę... Chyba łatwiej ogarniesz tresurę lwów. Pamiętaj też, że Pani w ramach "wdzięczności" za Twoją próbę jej "umoralnienia", może się "odwdzięczyć" w naprawdę perfidny sposób - typowy dla kobiety. Jeżeli chcesz wiedzieć jakie to sposoby, odsyłam Cię do tutejszych historii, choć pewnie ich trochę już wyczytałeś.

Sugerowałbym raczej odpuścić, póki szambo jeszcze puste.

Znajdzie innego, który będzie miał problemy, których Ty uniknąłeś. 

 

Nauczy się na pewno jak zemścić się na typie, który chciał ją moralizować na siłę i zrobił ją w przysłowiowego "ch*ja". Twoje nerwy z pewnością oszczędzone nie będą, a i o zęby też bym się martwił, jeżeli jej facet to typowy Biały Rycerz™. Nie warto się wpieprzać między "wódkę, a zagrychę".

 

Na takim jednym przykładzie również mogłaby zrozumieć, że nie warto ulegać żądzy i zachowywać się nie fair i złe wybory maja swoje konsekwencje. 

 

13 godzin temu, 18TillIDie napisał:

@zuckerfrei Podobnie, również nie widzę powodów żeby nie spróbować z tą dziewczyną. Poza tym nie wmawiaj sobie że kobiety są od Nas silniejsze psychicznie (wpychasz do swojej podświadomości jakieś gówno za przeproszeniem). Nie są, to mężczyźni są obecnie dużo słabsi. 

Kobiety są naturalnie silniejsze ze względu na czynniki biologiczne, żeby zapewnić przetrwanie gatunkowi. To jest ich jedyny rodzaj władzy nad facetem. Oczywiście zawsze znajdzie się facet silniejszy od kobiety psychiczne bo od każdej reguły są wyjątki ale przecież nie rozmawiamy o wyjątkach tylko o regule. A reguła jest taka, że seks i manipulacje ze strony kobiet to jest ich jedyna broń - w uwiedzenie silnego faceta z dobrymi genami w celu zapłodnienia i zapanowania nad samcem beta, który wychowa. Zastanów się, gdyby faceci byli tacy silni psychicznie to nie byłoby tego forum, nie byłoby problemów z kobietami w związkach. Bo każdy facet umiałby sobie poradzić. Ale jednak istnieje to forum i faceci tracą kontrolę. Po części wynika to z braku elementarnej wiedzy dotyczącej psychiki kobiet wraz z odpowiednią praktyką. Ale są też faceci, którzy mają teorię w małym palcu a i tak dostają po dupie bo suma sumarum jeżeli grasz do końca z kobietami w ich gierki to ona w końcu wygra. One są w tym mistrzyniami, która wynika z budowy kobiecego organizmu, psychiki, milionów lat ewolucji i społecznego programowania/matriksu. Zresztą nie jeden był taki co myślał że wygra z kobietą ich bronią i się przeliczył. Jakby to zobrazować - nie wygrasz z bokserem z kilkunastoletnim doświadczeniem i genetycznymi predyspozycjami grając z nim w jego grę - czyli walkę na ringu. Ale znając przeciwnika nie musisz walczyć z nim na ringu na pięści, możesz użyć pistoletu. Tak samo nie wygrasz z kobietą grając w jej gierki ale możesz z nią wygrać w inny sposób. I o tym traktuje ta strona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Zbychu napisał:

Na takim jednym przykładzie również mogłaby zrozumieć, że nie warto ulegać żądzy i zachowywać się nie fair i złe wybory maja swoje konsekwencje. 

Wierzysz w to, że pojmie Twoją lekcję tak, jakbyś sobie tego życzył? Twoje poczucie moralności mówi Ci, że to co robi to złe. Jej poczucie moralności stwierdzi - "sram na to". Na dodatek ryzykujesz niezłym dymem w miejscu pracy, kiedy Pani wywęszy co jest grane. 

 

2 godziny temu, Zbychu napisał:

Na moje szczęście pracujemy w innych działach więc teoretycznie nie może mi nic zrobić. Pracujemy w miejscu gdzie zawsze ktoś przechodzi i jest trochę kamer, także jestem praktycznie nietykalny.

Nie zmienia to faktu, że pracujecie oboje w tej samej firmie. Plotki potrafią się roznosić z prędkością światła - miej to na uwadze.

Sama idea Twojego planu działania jest naprawdę szczytna, ale w praktyce raczej nie wyjdziesz z tego w blasku chwały. Ludzie mogą Cię odebrać jako kogoś, kto uważa się za "wszechwiedzącego" (czyt. przemądrzałego dupka) i uczy na siłę "odpowiedniego" podejścia do życia (odpowiedniego z Twojego punktu widzenia). To gwarantuje Ci tylko tyle, że wrogów Ci nie będzie brakować w otoczeniu. Piszę to na podstawie własnych doświadczeń, też kiedyś chciałem naprawiać cały świat dookoła.

Raz pamiętam, że tak jak Ty chciałem nauczyć pewną samiczkę, że albo jest z obecnym partnerem, albo z nim kończy temat i dopiero zaczyna ze mną. Nie chciała skończyć, postanowiłem ją do tego "zachęcić". 
Wygarnąłem jej na miłym początkowo spotkaniu, jaka z niej jest hipokrytka, że co ona odpierdala, jakby się poczuła w roli swojego faceta, gdyby on taki numer odpierdalał itp. Ostatecznie się popłakała, poszła do domu na "pełnym wkurwie", wyzywając mnie od dupków itd. Ja zadowolony z siebie, że może w końcu "nawróciłem" jedną kobietę na ścieżkę "dobra" i się ogarnie, powróciłem do domu.
Niespełna tydzień po tym wydarzeniu, spotkałem obecnego wtedy jej faceta, wraz z obstawą złożoną z pięciu innych typów (chyba rodzina o ile pamiętam). Spotkanie było niby "przypadkowe". Ekipa w postawie bojowej grzecznie czekała na jakiś ruch/odzew z mojej strony. Nie widziała mi się walka z 6-oma typami samemu, więc trzeba było skulić uszy po sobie. Dostałem jednak bardzo "przyjacielską" radę od jej lubego, aby się odpierdolić od niej raz na zawsze. 

To była dobra lekcja i miałem więcej szczęścia, niż rozumu, gdyż mogło się to skończyć znacznie gorzej. Jej facet był z gatunku książkowego "bad-boya", w tańcu się dosłownie nie pierdolił. Nie wjebał mi od razu tylko dlatego, że znaliśmy się już kawałek czasu... Dodatkową "premią" za moje moralizowanie była taka, że znacznie ochłodziły się kontakty ze znajomymi, którzy byli również jej znajomymi. Ja wyszedłem na playboya, dupka, cwaniaka, chama, prostaka, itd., a ona rzecz jasna była jedynie moją ofiarą. 

Dobra lekcja życia, która mi dała wiele do myślenia, choć wtedy jeszcze moja wiedza na te tematy była, mówiąc wprost - zerowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.