Skocz do zawartości

Mistrzostwo w swojej dziedzinie


Carl93m

Rekomendowane odpowiedzi

Dobry wieczór Panowie Bracia,

Chciałem się zapytać Was czy znacie takie przypadki, albo co o tym myślicie.

Oglądałem dzisiaj łyżwiarstwo szybkie na Igrzyskach Olimpijskich i tak był poruszony temat zachęcania dzieci i rozwijania w nich znakomitych umiejętności, aby w przyszłości byli na szczycie i zdobywali medale. Znamy także wielu geniuszy komputerowych, matematycznych, naukowych ogólnie itd. itp.

 

Jak myślicie czy w pewnym wieku jest już za późno na wymaksowanie danej umiejętności do światowej sławy?

Wiadomo osoba 25 letnia jest młoda, ale piłkarzem już nie zostanie, ale czy harując non stop przy odrobinie talentu nie może zostać sławą medycyny, albo fizyki jądrowej? 

Jak myślicie, gdzie są granice?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Granice są bardzo daleko. Dla przykładu podam Ci sytuacje na przykładzie biegów dystansowych- znam przypadki, gdzie ktoś zaczynał przebiegnięcie 10 km w ponad 60 minut, a ciężkim treningiem zszedł po kilkunastu latach poniżej 40 minut i to nie będąc absolutnie młodzieniaszkiem, a właściwie to było w wieku około 50 lat, przy tym cały czas pracował zawodowo, a więc de facto trudno mówic, że nie dało się urwac coś jeszcze z tego biorąc pod uwagę brak czasu na regenerację, na sen i profesjonalnej diety. Teraz weźmy idealną sytuację, gdzie taki ktoś rzuca pracę, zatrudnia profesjonalnego trenera, dietetyka, i tylko biega. Myślę, że w takiej sytuacji na pewno urwałby jeszcze parę minut. 

 

W wieku 25 lat piłkarzem nie zostaniesz na poziomie zawodowym, aczkolwiek gdybyś od dziś zaczął treningi w idealnych warunkach, gdzie poświęcasz wszystko piłce nożnej, to kto wie, czy w wieku 30 lat nie miałbyś szansy gdzieś tam zagrac powiedzmy w III lidze polskiej. Myślę, że na pewno da się pewne rzeczy wykonywac jako bardzo dobry rzemieślnik, ale i to wymaga sporej ilości czasu. Właściwie wszystko się rozbija o czas, bo trudno żebyś miał osiągnięcia wybitne, kiedy musisz zarabiac na życie pracując nie w swoim zawodzie, mając na głowie rodzinę i dziecko na utrzymaniu, gdzie de facto możesz przeznaczyc na coś, w czym chcesz byc dobry maksymalnie godzinę czasu codziennie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość, którego poznałem w Londynie i z którym pracowałem, w wieku 37 lat zainteresował się pewną dziedziną sportową (nie chcę mówić jaką bo mam go w znajomych :P). Odkrył w sobie pasję i 5 lat później w wieku 42 lat zdobył mistrzostwo świata. 

Edytowane przez Tomko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Papa Smerf zawsze powtarza, że wszystko można urzeczywistnić, jeśli tylko poświęcimy się temu w stu procentach.

 

Nawet mając 25 lat możesz być piłkarzem.

 

Co więcej, możesz zostać najlepszym piłkarzem na świecie, ale nikt się o tym nie dowie, bo żaden skaut nie zwróci na Ciebie uwagi, ponieważ nie będziesz perspektywiczny i nie będzie się opłacało w Ciebie inwestować szekli, więc nigdy nie wylądujesz na tym samym boisku, co Ronaldo, chyba że wtargniesz na nie nago jak jakiś atencjusz.

 

Zakładając, że w dniu swoich 25. urodzin zacząłeś pracować nad swoimi umiejętnościami piłkarskimi, a w wieku 28. lat jesteś już mistrzem, to dla poważnych klubów jesteś już za stary, żeby się Tobą w ogóle interesowali. Przyrównałbym tę sytuację do zadbanej 35-latki, której ciągle się wydaje, że na rynku datingowym ma szansę na łakomy kąsek (bo na rynku seksualnym nadal może go trafić). Niby jako-tako wygląda (tj. ogarnia piłkę jak trzeba), ale na perspektywiczny związek (Real Madryt) nie ma wielkich szans. Za to na FC Janusza Januszewskiego nadal ma szansę.

 

Wszystko rozbija się o bycie w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie, jeśli chcesz być zauważonym geniuszem, bo jestem pewien, że o wielu geniuszach nikt nie słyszał z racji tego, że nie byli tam, gdzie trzeba, i wtedy, kiedy trzeba było. Lub też brakowało im określonych cech charakteru, żeby się przebić. 

 

Wiadomo, że im wcześniej zaczniesz, tym większe szanse, że Twój układ nerwowy szybciej wchłonie daną dziedzinę, ale nigdy nie jest za późno. Czasami jest po prostu ciężej.

 

Z wyrazami szacunku,

Ważniak

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ważniak zgadzam się, fajny post. Podpisuję się zwłaszcza pod stwierdzeniem, że dużo geniuszy jest nieodkrytych. Na przykład u mnie w małej miejscowości żył kiedyś żul. Prostak, burak pozornie patrząc. Facet jak twierdził nic nie czytał, a znał takie ciekawostki bokserskiego świata, że to było niesamowite - przytaczał dokładne daty walk i dane bokserów z głowy!

Twierdził też, że w wojsku kiedyś miał przez dwa dni gitarę, a jak mu dali gitarę to pięknie zagrał kawałki perfectu.

Oczywiście nikt nie wierzył mu, że nie ćwiczył.

 

Cóż. Ja mam manię perfekcji. Mam nieposkromiony apetyt na sukces i zastanawiam się czy wypruwając sobie flaki mogę jeszcze zostać uznanym programistą. 

 

A była też historia pasterza, który pokonał profesjonalnych zawodników w maratonie ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m Papa Smerf zawsze powtarza, żeby nie uzależniać swojego sukcesu od opinii innych ludzi.

 

Uważam, że powinieneś się skupić na tym, abyś pracował w pocie czoła od rana do wieczora, aby głównie w swoich oczach być uznanym kimkolwiek-chcesz-być.

 

Przyjmując nobilitację od osób trzecich, uzależniasz swoje samopoczucie i wartość swoich osiągnięć od tych ludzi. Najbardziej przydatna będzie tu wypośrodkowana postawa głuchy na hejty i propsy.

 

Spójrz na ostatni sukces Elona Muska. Myślisz, że on napisał choćby jedną linijkę kodu? Wątpię, stoją za tym tysiące ludzi, których nazwisk prawdopodobnie nigdy nie poznamy, a cały sukces jest przypisywany właśnie Muskowi (żeby nie było, nie deprecjonuję jego osiągnięć, bo jest geniuszem. Chcę tylko zobrazować, jak czasami nasza ogromna wiedza i wysiłek są przypisywane innym osobom).

 

Wypruwając sobie flaki na pewno masz szansę na sukces, ale dużo łatwiej Ci pójdzie, jeśli po prostu to pokochasz.

 

Co do historii o żulu, wierzę Ci i z pewnością takich osób jest więcej.

 

Żule, z których wszyscy tak ochoczo mają beczkę, to często ludzie z bogatą historią i tragediami za sobą. Nikt przecież się nie rodzi i w wieku 18. lat mówi: "Zostanę żulem!". To życie ich sponiewierało do tego stopnia, że wiodą taki los.

 

Z wyrazami szacunku,

Ważniak

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.02.2018 o 00:40, Carl93m napisał:

Jak myślicie czy w pewnym wieku jest już za późno na wymaksowanie danej umiejętności do światowej sławy?

Wiadomo osoba 25 letnia jest młoda, ale piłkarzem już nie zostanie, ale czy harując non stop przy odrobinie talentu nie może zostać sławą medycyny, albo fizyki jądrowej? 

Jak myślicie, gdzie są granice?

Piłkarzem raczej ciężko, chociaż Ian Wright (Aresnal FC) pokazuje, że można zacząć grać dobrze w piłkę koło 30stki. Ciężko jest zostać sławą medycyny nawet w wieku 25 lat. Zważywszy, że studia trwają 6 lat, a następnie specjalizacja. Według mnie regularna praca i nauka w danej dziedzinie sprawi, że możesz być w czymś najlepszy, lecz ważna jest wytrwałość i odporność na teksty typu: Po co Ci to ?, Zająłbyś się czymś mniej stresującym. Dla przykładu adwokat (bez pleców), zaczyna dobrze zarabiać mniej więcej, gdy osiąga wiek pomiędzy 35-40. Myślę, że należy sobie określić cel i do niego dążyć, cytując klasyka: Masz tylko jedno życie, więc trzeba próbować ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W idealnym świecie w idealnych warunkach można zostac geniuszem po kilkudziesięciu latach harówy. Tylko idealne warunki to takie, gdzie:

 

1) ma się wsparcie finansowe i nie trzeba w ogóle pracowac, aby móc w tym czasie rozwijac to, w czym chcemy byc geniuszami. Bardzo trudny warunek do spełnienia;

2) jednak jakieś predyspozycje na starcie są, chociaż taka średniawka, solidny rzemieślnik, bo raczej ciężko zrobic geniusza z osoby totalnie słabej, chociaż wierzę, że nawet z takiej totalnie słabej osoby w jakiejś dziedzinie można zrobic bardzo dobrego rzemieślnika;

 

Bo jednak jak wytłumaczymy fakt, że jeden gra w Barcelonie, Realu, Chelsea czy Juventusie, a drugi powiedzmy w Fiorentinie, Levante czy Southampton? Teoretycznie wszyscy Ci piłkarze włożyli taki sam wysiłek, żeby byc w tym miejscu, w którym są, grają w najlepszych ligach świata, jednak tylko najlepsi grają dla mistrza Hiszpanii, Anglii czy Włoch, a pozostali również są bardzo dobrymi piłkarzami, ale jednak za słabi na TOP. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ciekawyswiata mylisz się, nie każdy włożył tyle samo wysiłku, są jeszcze inne aspekty które mają ogromny wpływ na to o czym wspomniałeś. Np genetyka, która pozwala jednemu grać na stówę cały mecz, drugi umie tak tylko przez jedną połowę, charakter, to ile ktoś może poświecić, talent i najważniejsze SZCZĘŚCIE, myślisz że na świecie nie ma lepszych zawodników niż Ronaldo czy Messi? oczywiście że są.

 

Śmieszy mnie pogląd że od człowieka zależy wszystko, nie zależy i nigdy zależeć nie będzie, wbrew powszechnej opinii kołczów od zarabiania na ludzkich kompleksach, marzeniach. Większość ludzi którzy biorą udział w takich szkoleniach przychodzą posłuchać paru fajnych ciekawostek i już, nauka jak i wiara nie pomoże kiedy nie zaczniesz działać...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma granic wiekowych. Nie dowiesz się to nie spróbujesz. Mózg jest bodajże najbardziej neuroplastyczny w wieku dziecięcym, ale tak czy siak i w wieku dorosłym da się zrobić wiele w tym kierunku, a obecnie jestem zdania, że  można więcej i z każdym rokiem ta tendencja będzie się przesuwać jeszcze bardziej w tym kierunku.

Jedynymi przeszkodami wg mnie mogą być negatywne interakcje z innymi ludźmi, nie sprzyjająca fizjologia i złe wzorce w psychice. Ale to wszystko jest do rozwiązania, a chociaż do zminimalizowania. Trzeba tylko się otworzyć na pewne możliwości mentalnie, ale to już jest ezoteryczne podejście i gadanie ;) które przeplata się z wiedzą psychologiczną (vide efekt placebo etc etc)

W pierwszym kroku trzeba zmienić mindset i zakwestionować swój system przekonań, de facto w wielu przypadkach zapewne wgrany przez życzliwych ludzi ;) i dać sobie samemu pozwolenie.

Kto nie spróbuje ten nie wygra, a jak ktoś uwierzy, że już jest na coś za późno to... raczej samospełniająca się przepowiednia/podświadomość zrobi swoje.

Edytowane przez Mr Sinister
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Themota napisał:

Np genetyka, która pozwala jednemu grać na stówę cały mecz, drugi umie tak tylko przez jedną połowę, charakter, to ile ktoś może poświecić, talent i najważniejsze SZCZĘŚCIE, myślisz że na świecie nie ma lepszych zawodników niż Ronaldo czy Messi? oczywiście że są.

Oczywiście, że nie wszystko zależy od człowieka. Wyraźnie napisałem wyżej, że na przykład znaczenie ma to, czy ktoś startuje z poziomu totalnego beztalencia czy ma bazę przynajmniej przeciętniaka/średniaka. 

 

Poza tym masz rację- szczęście jest bardzo potrzebne. Ilekroc pytam się kogoś, kto odniósł jakiś sukces w dowolnej dziedzinie, zawsze pada odpowiedź- że miał też dużo szczęścia. Mimo tego, że ten ktoś ewidentnie ciężko na to pracował, to jednak ta odpowiedź pada. Natomiast ja jestem zwolennikiem tezy, że szczęście sprzyja lepszym, szczęściu trzeba pomóc, bo trudno o sukces opierając się tylko na szczęściu. Jednak przykłady takie jak na przykład Paulinho( zawodnik Barcelony), który "nie sprawdził się w ŁKS Łódź" dobitnie pokazują, że można się na kimś "nie poznac". Podobnie było z Robertem Lewandowskim, który chyba nie sprawdził się w Legii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie przeczytałem książkę Malcolma Gladwella "Poza schematem. Sekrety ludzi sukcesu".

Niesamowita lektura wg mnie która wyjaśnia kołczów. Teza postawiona w tej książce jest taka, (w moim mniemaniu), że nie tylko talent decyduje o sukcesie. Nawet ciężko pracujący i utalentowany osobnik MUSI trafić na odpowiedni moment dziejów. Autor przedstawia tutaj wiele przykładów prawników czy informatyków.

Chodzi o to, że np. wielkie sukcesy informatyczne odnieśli ludzie urodzeni w latach 1950 - 1953 patrz: Bill Gates, Bill Joy, Steve Jobs itd. itd. Akurat na czas młodości tych geniuszy utalentowanych dzieciaków przypadł boom na komputery. Każda uczelnia miała mieć kompa od IBM itd. 

Co ciekawe o np. Billu Gatesie:

- gdyby urodził się 2-3 lata wcześniej, prawdopodobnie nie miałby dostępu do komputera w Seattle. I jeśli by się nawet interesował informatyką, to byłby blisko podjęci drogi i studiów, a nie miałby żadnych umiejętności IT. 

- Bill nie wiedział o tym, że jego pasja przyniesie hajsik. IBM miał niemal monopol na tego typu usługi, a młody chłopak ciągle walczył o dostęp do kompa i o ile dobrze pamiętam dzięki życzliwości jakiejś starszej osoby uzyskał taki dostęp. Co jakby taka życzliwa osoba się nie znalazła w tym miejscu i w tym czasie?

 

Moja ulubiona książka do "Stary człowiek i morze". Pada tak takie zdanie (parafraza) "- muszę ciężko pracować, ale wierzę w szczęście i przeznaczenia. Dlatego wolę być przygotowany jak to szczęście nadejdzie."

 

Może właśnie o to tutaj chodzi? Trzeba ciężko pracować rozwijać się i cisnąć ze wszystkich sił, ale pewne jest, że do sukcesu będziemy potrzebowali szczęścia i nie ma na to bata. 

 

Równie dobrze możesz się nie przykładać i nie robić nic. A co jak coś porzucisz, a szczęście właśnie miało za kilka miesięcy zapukać do twych drzwi? Wycofujesz akcje przed krachem, a okazuje się, że cena skacze kilkukrotnie... 

Im dłużej czytam i drążę ten temat to coraz bardziej przekonuję się, że to nasze życie to pieprzony hazard. W czystej postaci.

Możesz zapieprzać i się rozwijać z głową na karku, a może się okazać, że coś się kończy. Trendów i mód nie przewidzisz. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, ciekawyswiata napisał:

Podobnie było z Robertem Lewandowskim, który chyba nie sprawdził się w Legii.

Właściwie to ówczesny dyrektor sportowy tego klubu się nie sprawdził. Nie dostrzegł możliwości młodego Lewego i wypowiedział tę (nie)sławną kwestię: "Możecie sprzedawać Lewandowskiego, mamy Arruabarrenę”.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Les napisał:

Oczywiście ze w wielu dziedzinach nic nie osiągniesz po ukończeniu 10 lat, np pianiści, łyżwiarze figurowi itp. Zeby co osiagnąc musza zaczynać w wieku 5 lat.

A najlepiej już w brzuchu matki. :)

 

Oczywiście im wcześniej zaczynasz tym lepiej, masz po prostu więcej czasu na trening, który jest kluczowym elementem geniuszu.

Trudno jest nauczyć się grać na pianinie kiedy masz już 20 lat i różne zoobowiązania na karku. Pozatym masz 10-15 lat do tyłu w stosunku do konkurencji. Tego nie da się już raczej odrobić.

Tzw. zasada 10 000 godzin CELOWEGO treningu, czyli treningu gdzie cały czas masz pewien opór w podnoszeniu poprzeczki.

Można grać 30 lat na gitarze i być przeciętnym, bo grasz tylko to co znasz, powtarzasz schematy, które są przyjemne i znane. Mało kto chce sie męczyć. To się tyczy wszystkiego.

 

Są pewne ograniczenia. Zaczynając w wieku np. 30 lat nie zostaniesz raczej zawodnikiem NBA. 

Natomiast są zawodnic MMA, którzy zacynali późno bo koło 30 i po 4,5 latach walczyli o pas UFC i są czołowymi zawodnikami świata.

 

Jeżeli chodzi o umysłowe rzeczy, to wiek nie jest aż taką przeszkodą. Najważniejsze dla ludzkosci wynalazki, odkrycia są domeną ludzi, którzy młodość mają już dawno za sobą.

Edytowane przez Metody
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 hours ago, Metody said:

Oczywiście im wcześniej zaczynasz tym lepiej, masz po prostu więcej czasu na trening, który jest kluczowym elementem geniuszu.

W wieku do 10 lat mózg jest najbardziej chłonny i plastyczny. Dziecko w kilka lat bez trudu uczy sie biegle języka, w wieku 30-40 lat chocbys nie wiem ile przebywał w obcojęzycznym srodowisku, nie nauczy się tak jak kilkulatek. W obecnym systemie kształcenia to jest zaprzepaszczone . Kiedyś jak ziemianstwo miało prywatne guwernantki to ludzie znali po kilka języków biegle, umieli doskonale tańczyc , jezdzic konno, walczyc szablą, znali matematykę, literature, łacinę, filozofię . Dziś po ukończeniu podstawówki poziom jest o wiele nizszy niz kiedyś po kilku latach prywatnej nauki. Taki osmioklasista guzik wie o świecie.

Edytowane przez Les
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Les napisał:

Kiedyś jak ziemianstwo miało prywatne guwernantki to ludzie znali po kilka języków biegle, umieli doskonale tańczyc , jezdzic konno, walczyc szablą, znali matematykę, literature, łacinę, filozofię

Jaki to był procent społeczeństwa? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, radeq napisał:

Jaki to był procent społeczeństwa? 

Odsetek szlachty w RP ~10%

Zubożała szlachta, która nie mogła się edukować, bo musiała pracować: ~ 7% z tych 10%.

Pozostało 3% ludności z czego 0.5% mogło sobie bez żadnych przeszkód pozwolić na edukację, a reszta 2.5% musiała się utrzymywać z wyuczonego prestiżowego zawodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.