Skocz do zawartości

Związek z ekonomicznego punktu widzenia- korzystny?


Rekomendowane odpowiedzi

Z góry przepraszam, nie do końca wiem czy dział jest dobry, jednak mam nadzieję, że tak.

 

 Zastanawiam się ostatnio nad kwestią tego czy żyjąc we dwójkę nie jest łatwiej pod względem finansowym. Załóżmy, że mamy mężczyznę, który zarabia sobie 4 tysiące miesięcznie. Teraz załóżmy, że ten mężczyzna się żeni z kobietą, która zarabia 3 tysiące. Razem mają już 7 tysięcy. Czy mimo wielu smaczków, które poznajemy będąc w związku( nie zawsze to słodki smak, a raczej często bardzo gorzki), jednak życie we dwójkę nie jest łatwiejsze z finansowego punktu widzenia? Oczywiście mówię tu o takiej sytuacji jak wyżej( nie mam na myśli księżniczki, którą mężczyzna ma utrzymywac i kupowac prezenty). Jeżeli już szukamy kobiety czy nie korzystnym jest ograniczenie się do kręgu kobiet, które wykonują ten sam zawód co mężczyzna( możliwośc założenia firmy i wspólny cel, jednak jeden człowiek nie zarobi tyle co dwóch ludzi). Tak jakoś mnie naszło na przemyślenia, że jednak we dwóch człowiek jednak szybciej "się dorabia". 

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam że jak byłem żonaty. To zawsze było to życie od pierwszego do pierwszego. Bo zawsze trzeba było coś koniecznie kupić do wspólnego gniazdka. Nie mówiąc już o spontanicznym kupnie następnej pary butów lub torebki:). No i obowiązkowych wakacjach za granicą. Co by psiapsiółom oko zbielało:). Tak w małżeństwie dorobisz się ale nie tylko garba i nerwicy. Ale także np. kredytu hipotecznego:).

Edytowane przez Baca1980
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 lat broniłem się przed ślubem ostatecznie wszystko się posypało. 

 

Wyglądało to tak, że ostatnie 3 lata związku ja zarabialem ok 6000 tys a moja ex 3000 zgadnijcie kto za wszystko płacił? No dobra żeby nie było że kłamie do wakacji się dokładala ( 70 % ja 30 % ona w ogólnym rozrachunku)  i za swoje jedzenie płaciła sama ale mieszkanie opłaty wspólne wyjścia zawsze tylko i wyłącznie ja... A jak przy okazji kupiła coś dla mnie będąc w sklepie to pokazywała mi to na paragonie oO

 

O tym co było przez pierwsze 7 lat to nawet nie będę się tutaj rozpisywał.

Może kiedyś się rozpiszę. 

 

Co bym miał dzisiaj gdybym wziął ślub? 

Nic... 

 

Co bym miał dzisiaj gdybym nie był z nią 10 lat? 

Nie miałbym już kredytu.... 

 

Co mam dzisiaj będąc sam? 

CZAS na wszystko, pieniądze na wszystko i święty spokój. 

Edytowane przez minister20
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, ciekawyswiata napisał:

Zastanawiam się ostatnio nad kwestią tego czy żyjąc we dwójkę nie jest łatwiej pod względem finansowym.

Teoretycznie dobrze to sobie wyobrażasz.

Powyżej masz odpowiedzi praktyków.

Jeśli to jeszcze nie pomogło w rozważaniach,  polecam artykuł:

https://strefasingla.pl/artykul/cena-malzenstwa

Oraz dyskusję na jego temat, na pewnym zacnym forum:

http://braciasamcy.pl/index.php?/topic/3811-dla-mężczyzny-ślub-to-inwestycja-coraz-mniej-opłacalna/&

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowni bracia trzy grosze Szymiego:

Otóż post przypomina mi mój pobyt w UK, mieszkałem tam z kolegą i dziewczyną, następnie narzeczoną a obecną żoną.

Posiadali wspólne konto;

Kiedy jechaliśmy do polski na święta kasę żeby się przylansować pożyczali ode mnie. Ja oczywiście wieczny kawaler już baczny obserwator.

Pani musiała kupić specjalnie nowe ciuszki, prezenciki żeby siostry i mamusia wiedziały że tam się powodzi.

W czasie pobyt byłem świadkiem wielu kłótni i to że pani za dużo wydaje na głupoty + palenie co w uk, bywa kosztowne.

Pani również pomagała matce, przecież tak trzeba, kolegi rodzice powiedzieli, że nich sami się dorabiają bo są młodzi.

Kiedy zaręczyli się a potem planowali ślub, byłem świadkiem poważnych kłótni o tym jak wesele i ślub kosztował zdecydowanie drożej niż wstępnie planowali dodam, że ślub organizowała matka pani.

 

Fakt, pojedynczy finansowy zryw na kompa, czy pralkę jest łatwiejszy ale codzienność zdecydowanie na przemawia za kawalerstwem.

Potem jeszcze nagabywanie o ślub itp.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, ciekawyswiata napisał:

Zastanawiam się ostatnio nad kwestią tego czy żyjąc we dwójkę nie jest łatwiej pod względem finansowym. Załóżmy, że mamy mężczyznę, który zarabia sobie 4 tysiące miesięcznie. Teraz załóżmy, że ten mężczyzna się żeni z kobietą, która zarabia 3 tysiące. Razem mają już 7 tysięcy.

Teoria często nie idzie z praktyką pod ramię. Jest wiele jeśli, ale jeśli biedny on trafi na biedną ją, która nie rzuci pracy zawodowej, bo nie po to wychodziła za mąż, żeby pracować, to jasne, że razem będzie im łatwiej. Załóżmy, że oboje pracują w handlu jako sprzedawcy, mają plus minus każde po 2 tysiące netto, to żadne z nich nie jest w stanie samemu praktycznie wynająć mieszkania i jeszcze mieć co jeść. Razem są w stanie to jakoś zrobić od wielkiej biedy. To mężczyźnie się "opłaca" tylko pod tym powyższymi warunkami: on mało zarabia, ona mało zarabia i całość tej wspólnej małości pakują w bieżące życie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że może to być korzystne w sytuacji "walki o życie" tzn. gdy samodzielna egzystencja byłaby poniżej poziomu przetrwania i wspólnymi siłami można osiągnąć minimum. Słynne co dwie pensje to nie jedna z PRLu dziś nie ma racji bytu. Moim zdaniem się nie opłaca. 

 

Wiesz mi teraz kasa zostaje, a pozwalam sobie na takie 'fanaberie' (wg. koleżanek) jak oddawanie koszul do pralni czy jeżdżenie taksówkami (nie mam auta i teraz kiedy wiem ile kosztuje chyba już nigdy nie kupię). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam się dorabiałem, sam korzystam z dobrodziejstw, wspierałaby mnie jakbym się dorabiał, to by i jej skapnęło, a tak to cóż, zderzenie z rzeczywistością, bo jak to tak, tyle zarabiasz a na mnie Ci szkoda?

 

No szkoda misiu pysiu, bo sama też mogłaś się dorobić, tym bardziej że teraz wszędzie chcą je wciskać na siłę dzięki ruchowi feministycznemu, a jak nawet teraz jakaś nie jest w stanie sobie poradzić, to sorry gregory, widocznie za wysokie progi dla pani.

 

To prostytucja w końcu czy miłość. :wub:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ciekawyswiata Opisze jeden skecz z mego "małżowania".

 Wraca ex do chałupy i stęka jakie to żarcie drogie, jedna reklamówka i 150 PLN poszło w świat.

Po czym sprawdzam paragon i tak : farba do włosów zalicza się do żarcia, waciki też......

Suma po odjęciu freestyle zakupowego samiczki(ex) spadła do 80 PLN na żarcie .

Tak oto jest taniej "RAZEM"....

Natomiast wszystkie śrubki do garażu biorą się z dupki, zwłaszcza jak trzeba samiczko wóz naprawić, normalnie ma to samca bawić.

 

 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, ciekawyswiata napisał:

jednak życie we dwójkę nie jest łatwiejsze z finansowego punktu widzenia?

W dzisiejszych czasach - nie jest.

 

Można to w prosty sposób wykazać.
Mianowicie - zróbmy badanie np 100 rozwiedzionych par, w ktorych przed rozwodem, w czasie małzeństwa obie strony zarabiały podobne pieniądze.

I zadajmy jedno pytanie - czy po rozwodzie masz finansowo lepiej czy gorzej ?

 

Jestem absolutnie przekonany, że pośród mężczyzn większość odpowie, że ma lepiej. Pośród kobiet KAŻDA, ale to KAŻDA odpowie, że ma gorzej.

 

To potwierdza także moje własne obserwacje.

Nigdy nie spotkałem kobiety, ktora po rozwodzie "odżyłaby" finansowo (poza sporadycznymi przypadkami kiedy to ona utrzymywała męża lub też kiedy mąż był pijakiem, patologią etc).

Natomiast spotkałem całkiem sporo facetów, ktorym po rozwodzie radykalnie spadły koszty zycia.

Najbliższym przykładem tego faktu jestem ja :).

 

Nie bez powodu mówi się do żony per "moja najdroższa".

 

  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bonzo Dokładnie sam jestem tego przykładem. 

@Tornado taką sytuację przeżył chyba każdy kto był w małżeństwie. Moja ex jeszcze przynajmniej raz w miesiącu jeździła do innego miasta aby w disajnerskim salonie fryzjerskim zrobić fryzurę za 500 zł:). I to taką zwykłą "do pracy". Oczywiście samochód chodzi na wodę:).

Edytowane przez Baca1980
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.