Skocz do zawartości

Kryzys!


Rekomendowane odpowiedzi

Bracia. Jestem tutaj już 3 miesiąc. Pokazaliscie mi schemat funkcjonowania związków, prawdę o kobietach. Otworzyliscie mi oczy, otrzezwialem psychicznie. Powstałem jak feniks z popiołów. Od momentu jak do was zawitalem,  zaczelem wdrażać plan nowego starego siebie z przed 12 lat. O moich perypetiach z jeszcze zonka,  niektórzy czytali. Bez sensu ponownie o tym pisać. Ale.... zauważyłem jedno. Od czasu kiedy powiedzialem dość bycia bialym księciem,  parcie na rozwód zonka stanowczo nasilila. Już kilka razy słyszałem zdanie, że tak żyć już nie będzie i nie chce.  Zaczelem dbać o siebie, chodzę na silownie, zmieniam garderobę, olewam chałupę tak jak ona olewa itp itd. Wypłatę i premie zatrzymuje dla siebie. Na początku lutego zakomunikowalem jej, że będę pokrywal połowę kosztów związanych z synem. Ma przynosić rachunki. Robię również to samo. Opłaty na połowę. Kredyt hipoteczny na połowę. Nie dalej jak ponad tydzień temu, powiedziała, że się wyprowadza. Mija właśnie tydzień i dalej siedzi. Dziś to samo, za dwa tygodnie napewno się wyprowadza. Po czym dodała, że składa wniosek do sądu o rozwód oraz ona go opłaca. Na co ja jej odp ok. Aby nie czekać na rozwój sytuacji, do końca lutego chce rozdzielczości majątkowej. Na początku się wkurzyła, potem, że kasy nie ma na notariusza. A huj mnie to obchodzi. Jeszcze mi długów narobi. Byłem dziś u doradcy finansowego. Po sprzedania mieszkania, spokojnie będzie mnie stać na kawalerke. Ale bracia Meritum. Byłem mega pozytywnie nastawiony na zmiany, rozwód, nowe życie. Chyba nadszedł u mnie kryzys bo mam zajebiste leki co do przyszłości. Korwa raptownie załapałem doła. Jakbym obłuchem dostał w głowę. Staram się nie pokazywać tego swojej, aby nie dawać jej satysfakcji. Aby rozładować emocje uciekłem na siłownię. I to był chyba błąd. Drugi dzień intensywnego treningu dał skótek tego, że mam uszkodzony bark:( Bracia pomocy,  bo chyba mi zaczynaja się styki przegrzewać. :wacko:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracie, niestety, tak jesteśmy skonstruowani, że potrafimy się przyzwyczaić nawet do największego bagna, a kiedy je opuścimy w ramach nowej idei czujemy 'tęsknotę' wynikającą z przyzwyczajenia, dyskomfort itp. Tak działa nasz mózg. Szykuje się w Twoim życiu rewolucja, coś całkiem nowego...

Do tej pory dom, żona, codzienność.. I kiedy nagle ma nastąpić wielka zmiana, organizm tak reaguje- to normalne. Musisz to przezwyciężyć. 

 

Od siebie poleciłbym Ci wykonanie prostej rzeczy, której efekt będzie zawsze wspierał Cię w takich sytuacjach. 

 

Weź kartkę papieru, notes, cokolwiek. Spisz w nim wszystkie swoje cierpienia wynikające z tego związku, spisz dosłownie wszystko co negatywne.. od emocji jakie czułeś, po sytuacje jakie zachodziły i to jak ograniczał Cię ten związek i co z Tobą robił- spisz każdą negatywną myśl związaną z tym. 

 

W drugiej kolejności zapisz, dlaczego to robisz- w sensie kończysz ten związek. W tym punkcie zapisz wszystkie pozytywne aspekty jakie Cię spotkają po zakończeniu związku. Odwróć wszystko to, co było negatywne. Opisz jakie Twoje życie będzie teraz, jakie miałeś wcześniej bagno, a jakie teraz piękne idee będziesz mógł realizować. 

 

Sam to stosowałem, tylko i wyłącznie dlatego polecam. Jest to wręcz konieczne. Mózg jest tak skonstruowany, że po kilku miesiącach zapomnisz o tym wszystkim co było złe, a dobre chwile będą zaprzątały głowę, powróci tęsknota i myśli typu: czy ja na pewno dobrze zrobiłem?? 

I w takiej chwili łapiesz za notes i czytasz to wszystko co spisałeś na początku.. On Cię uratuje, zrób to, polecam z całego serca. Mózg płata figle, trzeba się wspomagać takimi rzeczami. 

 

 

  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, ORPIL3 napisał:

Nie dalej jak ponad tydzień temu, powiedziała, że się wyprowadza. Mija właśnie tydzień i dalej siedzi. Dziś to samo, za dwa tygodnie napewno się wyprowadza. Po czym dodała, że składa wniosek do sądu o rozwód oraz ona go opłaca. Na co ja jej odp ok. Aby nie czekać na rozwój sytuacji, do końca lutego chce rozdzielczości majątkowej. Na początku się wkurzyła, potem, że kasy nie ma na notariusza. A huj mnie to obchodzi.

Świadomie jej się nie podobasz, podświadomie jednak czuje męskość, siłę. Z tym notariuszem to może być na razie blef. Chce cię rozwodem poszczuć żeby cię ustawić na stare tory. A tu kurwa klops, faceta to nie złamało. Miota nią.

 

Ja bym zagrał va banque i pierwdzy złożył pozew. A potem powiedział, że skoro tak się zastanawia i nie egzekwuje tego co powiedziała tydzień temu to ja podjąłem decyzję. Miałaby zwarcie styków... Dla kobiety utrata kontroli nad sytuacją to jest poważny cios.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie za szybko narzucasz zmiany, rozłóż to w czasie,

Już nie raz było pisane, że "Panie" robią nam "powolne gotowanie żaby" bo jest najskuteczniejsze.

 

Czytając Twoje posty miałem wrażenie, że raczej dążysz do rozwodu właśnie z powodu nagłych poważnych zmian.

Można również stosować metodę "2 kroki w przód 1 w tył". Narzucasz swoje zdanie w kilku kwestiach, następnie w 1 czy dwu odpuszczasz.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Brat Jan napisał:

Wg mnie za szybko narzucasz zmiany, rozłóż to w czasie,

Też tak mi się zdaje.

 

Sądzę również, że jeśli chodzi o tresurę to zagrałeś za ostro. Strategia którą, obrałeś raczej doprowadzi do rozwodu (co widzimy) - myślałem, że właśnie o rozwód Ci chodzi.

 

Jak tresuje się psa to po spełnieniu jakiegoś polecenia pies dostaje smakołyk, jak się pies nie słucha czeka go kara. Nie wiem czy stosowałeś jakieś smakołyki czy tylko kary.

 

Moje osobiste podejście było takie, że starałem się być normalny, dobry ale nie rycerzowałem, średnio raz na tydzień prowokowałem kłótnie a raczej przestawałem być miłym gościem i opierdalałem nie przebierając w słowach. Później znowu byłem dobry. Kobieta widziała, że mogę być dobry albo zły - woli żebym był dobry i jest grzeczna, oczywiście wie, że nie boję się rozstania.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od dwóch miesięcy gadała o rozwodzie. Wiedziała, wie,  że mam bata na nią. Wciagu tych dwóch lat dążyła do rozbicia małżeństwa idąc na bok na co mam dowody w postaci rozmow i nagrań. Nalegala na bez orzekania o winie.Przy czym chciała dać syna tylko na jeden weekend w miesiącu. No i oczywiście zawsze kiedy będę chciał. Taka umowa na gębę. Czego nie zaakceptowałem. 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie jaka tresura? Powiedziałem dość. Przestałem być Marysia w domu od gotowania i sprzątania. Panna przychodziła z pracy o 17. Wypila kawę, zjadła obiad, w między czasie Facebook na komórce, pobawiła się chwile z dzieckiem . O 20 oczywiście maraton barwy szczęścia, miłości jak miłość i do spania. I tak korwa cały tydzień. Wieczornych garow nie miala czasu umyć. Zostawia mi na rano. Powiedziałem dość. Wspólny dom, wspólne obowiązki. Nie nazwał bym tego tresura. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładnie trzymam kciuki żeby się udało.

Pamiętaj jednak że siła cipki jest potężna i one nas tym tresują więc przygotuj się na walkę. Coś nie tak i szlaban na seks a jajka puchną :) 

A jak ulegniesz to zobaczysz że pójdziesz głębiej za każdym razem, bo tak działa ludzka psychika.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co jestem po przejściach i to z naprawdę dobrą zawodniczką, i mam zdanie jak można coś zmienić. 

Odejdź i zostaw ją na kilka tygodni lub nawet miesięcy bo ona w takim przypadku poczuje się zostawiona poczuje samotność i odrzucenie. Nie pisz nie dzwoń a ona odczuje brak 2 osoby. 

Ja po tym jak mnie zostawiła po 6 miesiącach dostałem propozycję powrotu ale stwierdziłem że moje życie z nią było koszmarem teraz jestem sam i jest mi lepiej. 

Jeżeli chcesz coś zmienić to musisz robić rzeczy których nie robiłeś, stać się tym kim nie byłeś. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak nie masz parcia na seks to jesteś dla niej wykastrowany, takie jest moje zdanie... Przecież w tej sytuacji (ewentualny rozwód) nie zaczniej prowadzać się z inną żeby pokazać, że jesteś sprawnym facetem. Jeśli śpicie razem to po prostu masturbowałbym się, ostentacyjnie przy niej, żeby widziała, że sobie sam radzisz i masz ją w dupie. Ciekawe jak zareagowałaby... Może zagaiłaby jakąś rozmowę, pretensje, oburzenie, to już coś i można skończyć razem (taki krok w tył). Od razu zaznaczam, los oszczędził mi małżeństwa, więc nie wiem jakie są 10-20 letnie żony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, ORPIL3 napisał:

Od dwóch miesięcy gadała o rozwodzie. Wiedziała, wie,  że mam bata na nią. Wciagu tych dwóch lat dążyła do rozbicia małżeństwa idąc na bok na co mam dowody w postaci rozmow i nagrań. Nalegala na bez orzekania o winie.Przy czym chciała dać syna tylko na jeden weekend w miesiącu. No i oczywiście zawsze kiedy będę chciał. Taka umowa na gębę. Czego nie zaakceptowałem. 

 

33 minuty temu, ORPIL3 napisał:

Panowie jaka tresura? Powiedziałem dość. Przestałem być Marysia w domu od gotowania i sprzątania. Panna przychodziła z pracy o 17. Wypila kawę, zjadła obiad, w między czasie Facebook na komórce, pobawiła się chwile z dzieckiem . O 20 oczywiście maraton barwy szczęścia, miłości jak miłość i do spania. I tak korwa cały tydzień. Wieczornych garow nie miala czasu umyć. Zostawia mi na rano. Powiedziałem dość. Wspólny dom, wspólne obowiązki. Nie nazwał bym tego tresura. 

 

Więc wszystko dobrze robisz, najpierw rozdzielić kasę, potem "co boże daj" nawet rozwód.

Z racji emocji przedobrzyłeś z siłownią. Nie lepiej było "wyżalić się" na forum?

Dajesz nam tu coraz to ciekawsze wycinki swojego związku, zamiast zapodać całość sytuacji.

Nie znając całości źle doradzamy.

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Gr4nt napisał:

Moje osobiste podejście było takie, że starałem się być normalny, dobry ale nie rycerzowałem, średnio raz na tydzień prowokowałem kłótnie a raczej przestawałem być miłym gościem i opierdalałem nie przebierając w słowach. Później znowu byłem dobry. Kobieta widziała, że mogę być dobry albo zły - woli żebym był dobry i jest grzeczna, oczywiście wie, że nie boję się rozstania.

Nie dodam nic tylko potwierdzę.

 

Ale w twoim przypadku to już za późno, moim zdaniem. Ale nie śpiesz się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, ORPIL3 napisał:

Wciagu tych dwóch lat dążyła do rozbicia małżeństwa idąc na bok na co mam dowody w postaci rozmow i nagrań

I Ty się Panie jeszcze zastanawiasz? Ty chcesz ją jeszcze tresować? Wasze małżeństwo właśnie wtedy umarło i to ona je zabiła. Tu jest RIP i krzyżyk. Amen.

A to co czujesz, to są wyrzuty sumienia. Facet, który chce odejść od baby, jest atakowany w pierwszej kolejności właśnie prze nie. Nie daj się, miej to na uwadze i z chłodną głową podejdź do tematu. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ORPIL3 A może na początek 2-3 tygodnie urlopu? Pojedź sobie gdzieś, odpocznij, zresetuj się i nie myśl o tym. Nikomu nie mów gdzie jedziesz i na ile. Wyłącz komórkę. Niech nikt się do Ciebie nie dodzwoni, nie odbieraj i nie odpisuj na mejle. Ktoś tu gdzieś już pisał, że miał dość żony i tak zrobił, a jak wrócił to zona nie do poznania. Po co od razu rzucać papierami rozwodowymi. Tak jak tu było poruszane, stopniowo, małymi krokami. Na wszystko przyjdzie czas.

Edytowane przez Krugerrand
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Brat Jan napisał:

Dajesz nam tu coraz to ciekawsze wycinki swojego związku, zamiast zapodać całość sytuacji.

Nie znając całości źle doradzamy.

@Brat Jan napisze w skrócie.

Końcówka roku 2015. Wyjechalem do Anglii za chlebem i kasa. Psycha zaczęła tam siadać, troszke piwkowalem na miejscu ale kasa leciała przelewami szeroko.

Zjechałem na urlop, pierwsze klutnie, ale w zachowaniu nic podejrzanego nie widać u zonki.

 

Wróciłem do Anglii, psycha dalej siadala.Kolejne kłótnie na Skype, mesengrze.

Wrzesień. 

Pewnego wieczoru totalnie najebany powiedziałem parę słów za dużo. Fakt przegielem.Pierdolnelem tekst, że wolę się powiesić niż życ na obczyznie. I się zaczęło. Zonka stwierdziła, że coś pękło w niej i ma dosyć.

 

I tu mój punkt zwrotny. Ogarnąłem dupe, zero alkoholu. W ciągu jednego dnia spakowałem manele i wróciłem do Polski. Pierwszy dzień po przyjeździe i co widzę? Ukrywanie telefonu. Dziwne zachowania. On anie wie co dalej z małżeństwem. Mam się starać i zobaczymy. Wychodzenie na miasto ze znajomymi. Odkrywam karty i sprawdzam. Trop idzie do kolegi z pracy. Smv 7,8/10. Własna chałupa,  kawaler. Co raz więcej okazuje się, że  coś jest na rzeczy.

 

Luty 2016 zmiana podejścia. Zonka próbuje coś niby robić, starać się ale kiepsko to wychodzi. Jak by była w innym świecie.  Systematyczny kontroling telefonu i komunikatorów. Sex raz czy dwa razy w miesiącu. Zdarzają się częściej  klutnie.

 

Grudzień 2016 chce na miesiąc dwa separacji. Wyprowadza się od matki. Mówię jej wychodzisz nie masz powrotu.

 

Styczeń 2017 impreza w pracy, zapomina się na drugi dzień i prowadzi rozmowe  na fejsie z owym kolega. Wszystko widzę w domu na żywo na swoim komputerze. Ona u mamusi. Ewidentnie miała parcie na niego. On ma romans z inną mężatką w tej samej  robocie. Czekam dwa dni,  mam dostęp do jej whats Up. Rozmowa z moją korwa kuzynka a jej przyjaciółką.  Ma obsesję na jego punkcie. Próbuję go  usiedli. Zgrywam dowody na pendriva. Następnie robię rozpierdol i awanture. Pokazuje dowody. Samica oszolomiona. Przeprasza. Gadka szmatką, zauroczyla się. Pogubiła. Standartowo schemat zdradzajacej. Chcę naprawy związku. Dojeżdżam kolesia  z jej pracy, daje po mordzie a potem pytam. Pizda wszystko zwalnia na nią. To ona oczekiwała od niego więcej niż relacji kolega koleżanka. Samica coś tms próbuje naprawiać ale huj z tego wychodzi.

 

Czerwiec _sierpień, gadka o drugim dziecku. Wybiłem jej to z głowy.

 

Październik - grudzień. Odnawia stara znajomość z przyjaciółką. W grudniu po świętach chce się wyprowadzić na miesiąc dwa. Po 3dniach wraca. Mamusi chyba miała dosyć córki i pieska kolejnego na podwórku.

 

Grudzien 2017. Moje przebudzenie dzięki temu forum. Staje na nogi. Budzę sie z letargu walczę o swóje ja z przed 12 lat. Samica nie umie tego zaakceptować i prze na rozwod. 

 

@ORPIL3 czy teraz nie jest czytelniej?

Drizzt

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, ORPIL3 napisał:

Dojeżdżam kolesia  z jej pracy, daje po mordzie a potem pytam. Pizda wszystko zwalnia na nią.

Tu popełniłeś niestety chyba najpowazniejszy błąd.

W mordę - to zawsze problemy, większe dla Ciebie niż jej kochanka.

 

Jak już wspominałem swego czasu - kochanek może byc bardzo uzyteczny na sprawie rozwodowej.

 

W Twoim przypadku, w opisanej sytuacji, jesli masz dowody na to, ze to ona zdradziła Cię w małzeństwie i dowody te są mocne - starałbym się o rozwód z jej winy.

Tego typu orzeczenie daje Ci jedno - mniej problemów w przyszłości, po rozwodzie z tytułu tego, ze kiedyś byłeś jej mężem.

 

Zakładam, że posiadasz nie budzące wątpliwości dowody na to, że to żona zdradziła Cię w małzeństwie.

 

Szedłbym w tym kierunku. Rozwód ? OK. Dobrze kochanie, przygotuj pozew, opłać, poczekam spokojnie na jego doręczenie.

Oczywiście ona będzie wnosić o rozwód bez orzekania winy.

Sąd Ciebie spyta czy wyrażasz na to zgodę - innej możliwości nie ma, ponieważ rozwód domyślnie orzekany jest zawsze z określeniem winy (jednego lub obojga małzonków), chyba, że oboje małzonków zgodnie oświadczy iż wnosi o zaniechanie tej czynności - to tylko w takim wypadku sąd moze wydać wyrok b/o winy.

 

A Ty odpowiesz, ze na rozwód oczywiście zgodę wyrażasz, ale z tą różnica, ze z jedynej winy żony.

Wówczas sąd Cię zapyta - na jakiej podstawie. A Ty przedstawisz dowody, ktore posiadasz.

 

Tu niezmiernie istotnym byłoby ustalić jakie są obecne relacje między ówczesnym kochankiem (ktory dostał w ryj od Ciebie) a Twoją żoną. Jesli są "poklóceni" - Twoje na wierzchu.

Próbowałbym się z nim spotkać, pogadać jak chłop z chłopem, przeprosić ("wiesz stary jak to jest, emocje wzięły górę, wyrywny byłem, zdarza się"), zaprosić na wódkę i zakąskę na zgodę i dogadać się z nim by potwierdził w sądzie to co w sumie i Tobie powiedział, ze to ona go skłoniła do romansowania.

Jemu za to nic nie grozi. Jesli gość jest kawalerem - to nikogo nie zdradza, a polskie prawo, za podrywanie mężatek - nie przewiduje karania.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skąd ja to znam...... niech się zastanowię.......Aaaa! Miałem podobną sytuację. 

Miałem dość takiego zachowania, gierek, matrixa, szczęście trafiłem wkońcu na to forum. Przedtem miałem już plan i byłem przygotowany (ale niezdecydowany) na rozwód. Bracia tylko upewnili mnie w tym że dobrze robie. Historie jakie tu przeczytałem i czytam nie napawają optimizmem, ale dają kopa do działania. 

Jestem na finiszu rozwodu, sprawa o pidział majątku w toku. Szczęście ze swoją samiczką zawarłem pewien chwiejny układ(mamy syna jak u Ciebie).

Na początku zachłysnąłem się wiedzą z forum, audycji i książek Marka, zacząłem być strasznie "gwałtowny" w tym co robie. Nie była to jakaś tresura(a może) tylko normalnie ustalenie zasad jak u Ciebie. Na takie gwałtowne zmiany kobieta zareagowała po kolei, strachem, paniką, atakiem a na końcu kto wie może będzie zemsta(sprawy w toku) trzeba się pilnować. 

Nie jesteś w tym osamotniony. 

Trzymam za ciebie kciuki 

Powodzenia. 

 

A ja trochę się zorientowałem w sytuacji bo ciągle mieszkam w UK. Tu o tozwód chyba łatwiej i warunki dla faceta lepsze.

Moja nieraz poruszała temat ( braliśmy ślub w Polsce to i rozwód niech będzie w Pl) Taaaa "kochana" jesteśmy w uni(póki co) i nie mam zamiaru latać do Polski żeby ogarniać temat. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.