Skocz do zawartości

Pani Diva i Pani daję


Głodny Prawdy

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 16.02.2018 o 19:33, Messer napisał:

pogardę do zdrady, bo taki osobnik sam by baaaardzo chciał iść w bok

Tak. Mam pogardę do zdrady w jakimkolwiek związku. (papierek czy bez papierka) Uważam - kończę relację definitywnie i dopiero korzystam z seksu bądź nie. Nie rozumiem po co wchodzić w związek jak chce się czerpać uciech.

 

Rozważałam, stawiałam się w myślach czy będąc w związku, gardząc zdradą - poszłabym w bok.

I na wiele sposobów myślałam i NIE - odrzucała mnie ta myśl i żadnego parcia na bok - wręcz odwrotnie - uaktywnia / uaktywniała mi się pogarda dla samej siebie. 

 

I tak czytam, rozważam i nijak nie potrafię odpowiedzi znaleźć - dlaczego?

 

W dniu 16.02.2018 o 19:34, Gr4nt napisał:

Dlatego właśnie samice chcą żeby brał je dobry ruchacz.

Myślę, że obydwie płcie chcą mieć dobry seks. Po co komu kłoda. Albo z obowiązku bądź odzywa się natura.

Takie wyżycie - oznacza - dobre? Nie sądzę.

 

A tak w ogóle. Kto to ten DR? Ten, który zmienia jak rękawiczki? Tak się tym obnosi? I babki za takimi latają? 

To, że przerobił sporo panienek wcale nie mieni go za DR. Ilość nie znaczy jakość.

 

 

 

"A kobiety od wieków czuły pociąg do samców, którzy mają duużo kobiet (kobieta ZAWSZE WYBIERA NAJLEPSZEGO więc taki samiec musi być baaardzo silny)".

 

Możliwe, że tak jest.

Nie czuję pociągu do samca, który miał, ma dużo kobiet. U mnie wręcz odwrotnie. Dla mnie taki samiec jest słaby. 

Im większa ilość partnerów tym większe uczucie brudu. Bynajmniej u mnie. 

 

 

W dniu 16.02.2018 o 19:33, Messer napisał:

Ile razy ja słyszałem słowa dziwkarz i kurwiarz od pań, które już są po 40tce..

Jeśli ktoś jest wolny, nie wchodzi w związki - owszem to nie na miejscu.

 

Tak mi się przypomniało z dawnych lat.

Wiek chłopaków i dziewczyn 15 - 20 lat.

Jak chłopaki opowiadali. Ale te dziewczyny się puszczają itd. Tylko do zabawy, bo na żonę feee. Cnotka to dobry materiał na żonę.

Jak się potem okazało, pobrali za żony te właśnie beee. 

Więc się pytam.

Jak to? O co chodzi, że tej cnotki nie, a te łatwe tak - wybraliście?

A odpowiedz taka padła.

Trzeba sprawdzić czy się nadaje. Kto kupuje bez sprawdzenia.

Nie rozumiem tego.

Chyba jednak przebiegi się liczą. I z perspektywy czasu obserwuję, że im przebieg większy tym lepiej.

 A osoba wstrzemięźliwa jakoś dziwnie napiętnowana.

Jak w rozmowie posłuchać (obie płcie) my nie skaczemy z boku na bok, szanujemy się, a za chwilę rzeczywistość pokazuje ile te słowa są tak naprawdę warte.  

 

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nauczają nas od małego, że seks to coś złego. Naturalna antykoncepcja, nie cudzołóż, seks po ślubie. Zakazują programując nas. Dlatego może ludzie łączą się w pary, żeby mieć przyzwolenie na seks w swojej głowie i w społeczeństwie. Onanizacja też jest zakazana, nie masturbuj się, nie dotykaj się tam. 

Ale dlaczego? Seks jest piękny, jak nie jest przedmiotowy. Jest to fajna wymiana energii, współpraca dwóch ciał, przyjemność i rozkosz. Negują to Ci ludzie, którzy tego nie doświadczają. Którzy się bzykają bo trzeba, bo są w związku. Każdy ma inne potrzeby, jeżeli ktoś lubi jednorazowe przygody to okej. Z resztą to nie moja sprawa co kto z kim robi i jak często. Ludzie niektórych spraw nie rozumieją, a mnie to nie interesuje.

A co do zdrad to problemem w tych związkach jest też to, że ludzie są z byle kim bo nie ma innej opcji, a potem na siłę próbują zmienić drugą osobę pod swoje wymagania. Resztę przyczyn zdrad pomijam.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Nefertiti napisał:

I na wiele sposobów myślałam i NIE - odrzucała mnie ta myśl i żadnego parcia na bok - wręcz odwrotnie - uaktywnia / uaktywniała mi się pogarda dla samej siebie. 

Gdy z mózgu kisiel się robi i to myślenie logiczne tylko z daleka jakimś echem idzie o ile cokolwiek dochodzi. Ciekawe doświadczenie.

 

2 godziny temu, Nefertiti napisał:

Myślę, że obydwie płcie chcą mieć dobry seks. Po co komu kłoda. Albo z obowiązku bądź odzywa się natura.

 

2 godziny temu, Nefertiti napisał:

To, że przerobił sporo panienek wcale nie mieni go za DR. Ilość nie znaczy jakość.

Owszem doświadczenie nie narasta liniowo bo miedzy facetem , który "miał" 50 a 55 kobiet nie będzie tak dużej różnicy jak między facetami którzy "mieli" 1 a 9 partnerek. Owszem liczy się zaangażowanie co nie zmienia jednak faktu ,że wraz z ilością "poprawia się warsztat" ze względu na większą ilość sytuacji, doświadczenie, kontrolę własnego ciała. Różnica jeszcze większa w momencie gdy facet jest zaciekawiony tematem i chce być dobry w te klocki.

2 godziny temu, Nefertiti napisał:

Nie czuję pociągu do samca, który miał, ma dużo kobiet. U mnie wręcz odwrotnie. Dla mnie taki samiec jest słaby. 

Im większa ilość partnerów tym większe uczucie brudu. Bynajmniej u mnie. 

Rzeczy i gesty , które są powszednia mają małą wartość. Możemy chcieć dostać coś "wartościowego". 

2 godziny temu, Nefertiti napisał:

Wiek chłopaków i dziewczyn 15 - 20 lat.

Jak chłopaki opowiadali. Ale te dziewczyny się puszczają itd. Tylko do zabawy, bo na żonę feee. Cnotka to dobry materiał na żonę.

Bo będąc w relacji chcą być ważni. Ostatnio były tematy na forum o tym jak dziewczyna w trakcie seksu robi jakieś niechętne miny. Był również temat o dziewicy ,która była zaangażowana chciała dobrze robić. Więc to "sprawdzenie" bardziej tyczy "ile seksu jest w seksie". Bo osoba, która chce by było fajnie daje możliwość rozwoju sytuacji a jak dziewczyna rusza się jak suwnica i na sugestie fochy i awantury takie ,że Rafatus by się speszył to co  tego będzie ?  

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.02.2018 o 21:46, Ksanti napisał:

O wiele łatwiej by było gdyby, z góry dostawało się przydzielonego męża/ żonę n całe życia a zdrada to śmierć. Nie było by pola do zastanawiania się czy kombinowania/ po prostu jest i już bez dyskusji.

Na moje to byłoby zbyt mocne ingerowanie w wolność jednostki. Jedyne co mi tutaj podpasowalo to zdrada = śmierć. Jest taki system w islamie, czyli kobieta zdradzi męża i idzie na stryczek. W zasadzie to oni chyba je kamieniuja, więc to jest jeszcze bardziej brutalne. Kiedyś mi było żal tych kobiet, ale teraz jest mi to kompletnie obojętne. Ja bym tylko dodał, że mężczyźnie też należałaby się śmierć za zdradę, no ale to by już zniszczyło ten barbarzyński system bo przecież oni mogą mieć po kilka żon ;] 

 

Ja nie jestem fanem barbarzyństwa, więc moim zdaniem zdrada powinna równać się zero alimentów po rozwodzie i dziecko powinno mieszkać z rodzicem który nie dopuścił się zdrady. Byłoby fair enough myślę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Nefertiti napisał:

Tak. Mam pogardę do zdrady w jakimkolwiek związku. (papierek czy bez papierka) Uważam - kończę relację definitywnie i dopiero korzystam z seksu bądź nie. Nie rozumiem po co wchodzić w związek jak chce się czerpać uciech.

Rozważałam, stawiałam się w myślach czy będąc w związku, gardząc zdradą - poszłabym w bok.

I na wiele sposobów myślałam i NIE - odrzucała mnie ta myśl i żadnego parcia na bok - wręcz odwrotnie - uaktywnia / uaktywniała mi się pogarda dla samej siebie. 

 

A u mnie jest tak:

1. W jakimkolwiek związku stałym z jakąkolwiek kobietą NIGDY nie było mowy o tym, że jesteśmy sobie wierni. Ja tego nie inicjowałem, kobieta również. Nigdy.

Zatem - żadnej klauzuli nakładającej na mnie czy na kobietę wierność - nie było.

Więc korzystałem z możliwości obcowania i z innymi kobietami, oczywiście nie chwaląc się tym przed nikim bo i po co ?

Ale gdyby mnie moja ówczesna partnerka związkowa spytała czy miewam inne - odpowiedziałbym, że tak. Ale nie spytała. Ani razu.

 

2. W małzeństwie tymczasem byłem wierny jak pies od chwili ślubu do momentu uprawomocnienia się wyroku rozwodowego !

Bo podczas ślubu - każde z małzonków składa deklarację o treści - "świadomy praw i obowiązków...".

A to nic innego jak oświadczenie (przy świadkach, urzędniku USC i w dodatku na piśmie), ze zapoznało się z obowiązującym prawem, a jego częscią jest Art 23 KRiO z ktorego wynika wprost, że trzeba być wiernym.

Oczywiscie tylko w okresie kiedy małzeństwo trwa.

 

Zatem - działam zawsze zgodnie z zasadą - pacta sunt servanda. Była umowa - to się jej trzymam, nie było umowy - nie ma niczego czego możnaby się chwycić. Proste.

 

Relacje miedzy dwojgiem ludzi - to relacje poważne. I albo są zasady ustalone, ktorych się trzymamy, albo ich nie ma. U mnie były tylko w małzeństwie. Poza nim zaś - nigdy takich zasad nie było.

I gdyby ode mnie partnerka wymagała wierności - to bym zrezygnował ze stałego związku. Ograniczenie bowiem własnej wolności - to zbyt wysoka cena jak dla mnie.

 

3 godziny temu, Nefertiti napisał:

Nie czuję pociągu do samca, który miał, ma dużo kobiet. U mnie wręcz odwrotnie. Dla mnie taki samiec jest słaby. 

Im większa ilość partnerów tym większe uczucie brudu. Bynajmniej u mnie. 

Problem polega na tym, że NIGDY nie wiesz jaka jest prawda i jaki "przebieg" ma dany partner, partnerka.

To niemożliwe do ustalenia po prostu, wiec pozostają domysły.

 

Jest to gorsze niż z przebiegiem samochodu od dziadka z Wehrmachtu lub babci z Luftwaffe. A nawet od wujka z AK (nie Armii Krajowej lecz Afrika Korps).

Bo po obserwacji auta zazwyczaj wprawne oko znawcy - ustali jaki ma przebieg faktyczny.

A kobieta nie ma licznika odwiedzin w kroku. I ciało damy z przebiegiem 1000 facetów niespecjalnie sie zazwyczaj rózni od takiego, ktore ma przebieg jednego faceta.

I co wiecej - kobieta 40 letnia po przebiegu 1 męża może wyglądać na solidniej zajechaną niż 25 latka po przebiegu dwóch meskich wydziałów Politechniki. Szczególnie jesli ta pierwsza urodziła trójkę dzieci, a ta druga - przestrzegała ściśle BHP w zakresie odzieży ochronnej. Nachujnej :) .

 

3 godziny temu, Nefertiti napisał:

 A osoba wstrzemięźliwa jakoś dziwnie napiętnowana.

Ja nie mam nic przeciwko takim osobom.

Ale dla siebie dziewicy jako kobiety łóżkowej lub do związku - nie chciałbym. Ochotnie odstąpię koneserowi, nawet w zamian za eksprostytutkę :).

No ale to moja fanaberia :)

  • Dzięki 2
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Bonzo napisał:

Zatem - działam zawsze zgodnie z zasadą - pacta sunt servanda. Była umowa - to się jej trzymam, nie było umowy - nie ma niczego czego możnaby się chwycić. Proste.

 

10 minut temu, Bonzo napisał:

Relacje miedzy dwojgiem ludzi - to relacje poważne. I albo są zasady ustalone, ktorych się trzymamy, albo ich nie ma.

Dokładnie. :) Też moje zasady. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Lalka napisał:

Hej @Bonzo, a tak mi powiedz, jakie były reakcje Pań jak się dowiadywały, że pukasz też inne? :)

Nie dowiadywały się.
Bo ja, jak wspomniałem - nie chwaliłem się tym (nie tylko damom, nikomu), a one nie pytały.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@BonzoCzyli nie mówiąc czegoś na głos w tym przypadku- brak deklaracji o byciu wiernym myślisz, że jest to zasada? 

Zasady określa się na głos przy partnerce. Jeżeli Ty nie mówisz tej zasady na głos, że pukasz inne to jej nie wypowiedziana zasada o byciu wiernym ma taką samą moc. 

Argument, że nic nie obiecywałeś nie kryje Cię. Musisz mówić jak jest: jestem z Tobą ale pukam inne, Ty też daj się innym pukać. I wtedy jest to poprawna relacja z zasadami bo oboje wyrażacie na to zgodę głośno. Ty tylko dajesz sobie alibi, które niestety jest błędne bo nie mówisz prawdy tylko naginasz rzeczywistość na swoje potrzeby. Cwaniaczek z Ciebie. :)

???

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Lalka napisał:

@BonzoCzyli nie mówiąc czegoś na głos w tym przypadku- brak deklaracji o byciu wiernym myślisz, że jest to zasada? 

Oczywiście, że tak ! I powiem poniżej dlaczego.

1 minutę temu, Lalka napisał:

Zasady określa się na głos przy partnerce.

No tak. Dokładnie tak bowiem wygląda ślub nie tylko w USC ale i w kościele.

1 minutę temu, Lalka napisał:

Jeżeli Ty nie mówisz tej zasady na głos, że pukasz inne to jej nie wypowiedziana zasada o byciu wiernym ma taką samą moc. 

Oczywiście ! Żadnej wierności nie mam prawa od niej wymagać ! Skoro ja mam prawo skakać w bok - ona też !

1 minutę temu, Lalka napisał:

Argument, że nic nie obiecywałeś nie kryje Cię.

Kryje. Bo nie było obietnicy.

Zauważ, że wszelkie umowy wymagają - jak sama nazwa wskazuje MOWY !. Bo się UMAWIACIE - czyli MOWĄ wprowadzacie jakieś ustalenia między wami.

Jesli takiej umowy nie ma - to nie ma żadnych ustaleń.

 

Ja wiem, że kobiety uwielbiają "dorozumieć", "domyślać się", "sądzić, że to normalne" - ale ta droga prowadzi donikąd.

 

Przecież można odwrócić sytuację i spytać w ten sposób:

 

W czym niby mocniejsze jest dorozumienie obowiązku wierności w związku od dorozumienia braku takiego obowiązku ?

 

Jedno i drugie ma taką samą siłę.

A nawet rzekłbym, że dorozumienie braku obowiązku wierności bez jej deklaracji - jest bardziej oczywiste ! Bo przecież jak można umawiać się na coś o czym się nie rozmawiało ?

To tak jak miałabyś udowodnić coś czego nie zrobiłaś. To niemozliwe.

Udowodnisz mi na przykład, że nigdy nie byłaś w miejscowości Ulan-Majorat w województwie lubelskim ? Jesli rzeczywiście nie byłaś - z pewnością nie. Bo to, że Ciebie nikt nigdy tam nie widział - jeszcze nie jest żadnym dowodem. Mieszkańcy tej miejscowości mogli Cię przecież  nawet widziec, ale żaden Cię nie zapamietał.

1 minutę temu, Lalka napisał:

Musisz mówić jak jest: jestem z Tobą ale pukam inne, Ty też daj się innym pukać.

A po co mam jej to mówić, skoro praktyka pokazuje, że jesli będzie chciała - to i tak to zrobi ?

Toż przecież na tym forum znalazłoby się co najmniej kliku braci, ktorzy potwierdzić mogą, że ich żona skoczyła sobie w bok mimo tego, że deklarację wierności składała co najmniej podczas ślubnej ceremonii.

I jestem niemal pewien, że sama znasz koleżankę, ktorej mąż również wierności nie dochował.

1 minutę temu, Lalka napisał:

I wtedy jest to poprawna relacja z zasadami bo oboje wyrażacie na to zgodę głośno.

Mozna i tak jesli ktoś jest na tyle tępy, iż trzeba mu na drewnianym modelu tłumaczyć najprostsze zasady życia. Ale ja akurat nigdy z bardzo ociężałymi umysłowo kobietami się nie zadawałem. Uznałem wiec, że aż takie spłycanie sprawy i wyjaśnianie podstawowych rzeczy jak w kawałach o milicjantach nie jest konieczne.

Bo w kawałach o milicjantach za komuny było na przykład tak:

"Podajemy godzinę dla zwykłych obywateli - 18:14

Podajemy godzinę dla ocieżałych umysłowo - osiemnaście dzielone przez czternaście

Podajemy godzinę dla milicjantów - pałeczka bałwanek, pałeczka fotelik"

 

1 minutę temu, Lalka napisał:

Ty tylko dajesz sobie alibi, które niestety jest błędne bo nie mówisz prawdy

A co to znaczy mówić prawdę ?

Ano możliwości są dwie:

1. Albo sam człowiek coś od siebie chce powiedzieć - i opowiada prawdziwą relację z jakichś zdarzeń.

2. Albo człowiek spytany - odpowiada na zadane pytanie - zgodnie z prawdą.

 

Przypadek pierwszy u mnie nie zachodził. Nie uznawałem za celowe chwalić się swymi podbojami nikomu. Więc korzystałem w tym zakresie w sposób całkowicie uprawniony do siedzenia cicho.

Przypadek drugi również nie miał miejsca. Bo żadna z dam mnie nie pytała czy pukam inne. A skoro nie pytała - nie było pytania, wiec nie mogła paść na nie odpowiedź.

 

A gdyby spytała - to odpowiedziałbym z rozbrajającą szczerością - tak, pukam. Ale nie spytała.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Lalka napisał:

@BonzoPominąłeś coś.

Czyli Twoja niewypowiedziana zasada o pukaniu innych ma taką samą moc jak jej niewypowiedziana zasada o wierności?

Chyba nie zrozumiałas mnie.

Otóż powtarzam - jesli są jakies zasady - to są to zasady WYPOWIEDZIANE.

Jesli nic nie powiedziano - to pozostaje stan istniejący.

 

Ludzie wchodząc w jakąś relację - ustalają zasady. Jesli ich nie ustaliły - pozostaje stan obecny.

Zatem - wyobraźmy sobie (a co nam szkodzi sobie wyobrazić ?), że ja zaczynam się spotykac z Tobą. A to na kolacyjkę, a to na spacerek, a to na seksik.

I dopóki zgodnie i wspolnie nie ustalimy, że mamy siebie tylko dla siebie (czyli bzykamy się tylko ze sobą i nikim nadto) - to obowiązuje stan obecny.

Ty jestes wolna i możesz z kim chcesz, ja jestem wolny i mogę z kim chcę.

 

Nie istnieje bowiem coś takiego jak zasady niewypowiedziane. To jest oksymoron.

 

Dlatego też każda "sformalizowana" relacja męsko damska (a taką jest małżeństwo) - w kazdym przypadku wymaga zdeklarowania takich czy innych zobowiazań wobec drugiej osoby.

Zarówno w kościele jak i "w cywilu". I zasady te sa ściśle sformalizowane i bardzo szczegółowo dookreślone.

 

Związki nieformalne - jak sama nazwa wskazuje - mogą się opierać na absolutnie dowolnych zasadach. Od braku jakichkolwiek po zasady bardziej zaostrzone niż przewiduje prawo cywilne lub nawet koscielne.

I dlatego też nie może istnieć coś takiego jak "domniemanie wierności w związku nieformalnym" - bo związek nieformalny może być zbudowany w sposób całkowicie dowolny.

 

Niestety - 99% ludzi tej prostej kwestii nie rozumie i stąd mnóstwo zadym i awantur w związkach nieformalnych.

 

Teraz, Lalka napisał:

Nie krzycz na mnie. :rolleyes:

Ja na  Ciebie krzyczę ?

Nie żartuj. W zyciu ani razu nie nakrzyczałem na żadną kobietę :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@BonzoJak już mamy sobie coś wyobrazić to to nie Ty zacząłbyś się ze mną spotykać, a ja z Tobą jak coś. I nie byłoby całej tej różowej otoczki jak spacery czy kolacje bo ja nie lubię rozmawiać no i stracilibyś wtedy dla mnie głowę. I to ja ustalam zasady relacji czyli mówię prosto z mostu jak jest, kawa na ławę i albo się godzisz albo nie. Nie działam najpierw, a później się tłumaczę używając zasady o braku zasad albo o czymś niewypowiedzianym. Zauważasz różnicę? Jak długo trwają Twoje takie relacje? 

Po prostu, w porządku jest nakreślać jasno pewne sytuacje bo szkoda czasu i energii innych bo ludzie niestety nie są tak oświeceni jak my i myślą matrixowo. Po co oszukiwać kogoś wiedząc czego ten ktoś chce, udawając, że się nie wie? Myślisz, że Twoje partnerki oczekiwały wierności? Jak ode mnie ktoś czegoś oczekuje, a wiem, że tego nie dam to się na takie coś nie pisze i odwrotnie, jak ktoś nie da mi tego czego ja oczekuje to też się na taki układ nie pisze. Jak długo ciągniesz takie układy? Bo związek to nie jest, ani formalny ani nieformalny. :>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Berkanan napisał:

zamiast korzystać z życia, ograniczały się

Skąd wiadomo, że nie korzystały?

A kto im tego zabronił - ograniczać się?

Wchodząc w relacje ustala się zasady - proste. 

41 minut temu, Berkanan napisał:

domniemywały obustronną wierność

Abstrakcja. 

 

29 minut temu, Lalka napisał:

Po co oszukiwać kogoś wiedząc czego ten ktoś chce, udawając, że się nie wie?

W tym wypadku to oszustwo o ile dana osoba powiedziała nam o tym.

 

 Jeśli nie - nie było tematu zasad, to zatem możemy domniemywać, że wiemy, ale de facto nie wiemy - więc, nie ma oszustwa.

 Więc skoro nie były ustalone zasady, możemy domniemywać, że tym kobietom odpowiada taki układ, czyli możemy domniemywać, że miały równie innych partnerów.

Ale i równie możemy domniemywać, że obydwoje byli sobie wierni.

(Brak wspólnej rozmowy.)

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorabianie ideologii tam gdzie jej nie ma. @Nefertiti @BonzoWierność w relacji jest stanem domyślnym. Jak nie jest stanem domyślnym to jest to chore. Zakładasz spółkę i musisz ze wspólnikiem spisywać umowę, że nie będziecie się rąbać na kasę i oszukiwać? 

Jest też coś takiego jak prawo zwyczajowe nawet w postępowaniach procesowych. Zwyczajowo przyjęto i chuj, nie ma dyskusji. 

Oszustwo można łatwo udowodnić. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Związek zakłada wieź- czyli coś co więzi.  Wynika to z samego znaczenia słowa. Opiera się, więc na deklaracji słownej w postaci obietnicy czy przyrzeczenia przy świadkach lub podpisaniu papieru. Spotykanie się na sex i na kawę od czasu do czasu to nie związek, ale relacja ludzi, którzy nie są związani żadnymi czynnikami puki co. Można domniemywać ze druga strona będzie wierna, ale nie można tego wymagać ani z góry zakładać, bo na podstawie czego?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Lalka napisał:

@BonzoJak już mamy sobie coś wyobrazić to to nie Ty zacząłbyś się ze mną spotykać, a ja z Tobą jak coś.

Hmm. Mogę o cos zapytać ? Załóżmy, że mogę (co nam szkodzi założyć ?)

Otóż - jaką widzisz róznicę w stwierdzeniu:

- to ja się z Tobą spotykam

- to Ty się ze mną spotykasz

 

?

 

Bo wg mnie, z logicznego p-tu widzenia wychodzi na jedno :).

 

Cytat

I nie byłoby całej tej różowej otoczki jak spacery czy kolacje bo ja nie lubię rozmawiać

Czyli - preferujesz, jak to powtarza młode pokolenie - "wyjął, włożył, orgazm gratis" ?

Cytat

no i stracilibyś wtedy dla mnie głowę.

Tego nie wiem. Być moze. Niemniej chciałbym zauwazyć, ze ja nigdy dla żadnej kobiety nie straciłem GŁOWY. Czas, pieniądze, własne dziewictwo, rzadko kiedy ale czasem nerwy - to tak. Ale głowy - nigdy.

Więc byłabys pierwsza dla której straciłbym głowę gdyby sprawy potoczyłyby się tak jak sądzisz.

Obawiam się jednak, że Ty prędzej straciłabyś nerwy :)

Cytat

I to ja ustalam zasady relacji czyli mówię prosto z mostu jak jest, kawa na ławę i albo się godzisz albo nie.

Alez nie ma problemu. Jestem za pełnym równouprawnieniem. Jesli kobieta chce ustalać zasady - proszę uprzejmie. I jak słusznie zauważyłaś - albo się godzę, albo nie.

Przypuszczam jednak, że mógłbym mieć umiarkowane chęci na wyrażenie zgody - co z kolei może zwiekszać prawdopodobieństwo że nie straciłbym głowy dla Ciebie :)

Cytat

Nie działam najpierw, a później się tłumaczę używając zasady o braku zasad albo o czymś niewypowiedzianym. Zauważasz różnicę?

Tu nie ma żadnej róznicy. Ustalasz reguły, ja się godzę albo się nie godzę.

A skoro ustalasz - to już trzeba podjąć jakieś decyzje, proste :)

Cytat

Jak długo trwają Twoje takie relacje? 

Różnie. Jedna trwała lat siedem. Druga coś około pięciu (nieformalna gdzie wierny nie byłem), a potem się sformalizowała ślubem i wierny od tego momentu być zaczałem. Trzecia relacja też trwała kilka lat.

Pomniejszych nie wliczam.

 

Od 1 stycznia 2012 roku dałem sobie spokój z tzw "stałymi związkami" z kobietami, więc problem jakikolwiek przestał istnieć.

Cytat

Po prostu, w porządku jest nakreślać jasno pewne sytuacje bo szkoda czasu i energii innych bo ludzie niestety nie są tak oświeceni jak my i myślą matrixowo.

Nikt im tego nie zabrania.

Cytat

Po co oszukiwać kogoś wiedząc czego ten ktoś chce, udawając, że się nie wie?

Ależ ja nikogo nie oszukiwałem. Nie stosuj tu typowo babskich interpretacji rozszerzających :). Ale nie mam o to pretensji, tylko delikatnie sugeruję. Kobiecie należy wiele wybaczyć, interpetacje też :) Szczególnie rozszerzające :)

Cytat

Myślisz, że Twoje partnerki oczekiwały wierności?

A skąd ja mogę wiedzieć ? Nigdy o tym z nimi nie rozmawiałem. Bo gdybym rozmawiał - musiałbym sie do tego odnieść a to z kolei wywołałoby z całą pewnością żadania ode mnie określonych deklaracyj.

Cytat

Jak ode mnie ktoś czegoś oczekuje, a wiem, że tego nie dam to się na takie coś nie pisze i odwrotnie, jak ktoś nie da mi tego czego ja oczekuje to też się na taki układ nie pisze.

No tak, ale musi być spełniony w związku z powyższym jeden taki mualusieńki, tyci tyci waruneczek - oczekiwanie. A skoro tego nie ma - toż przecież sam nie będę się deklarował że tak po prostu za nic zrezygnuję z częsci (i to sporej) mojego największego dobra - wolności :)

Cytat

Jak długo ciągniesz takie układy?

Napisałem wyżej - po lat kilka. Róznie.

Cytat

Bo związek to nie jest, ani formalny ani nieformalny. :>

No to jaki ma być jak nie jest formalny ani nieformalny ?

Półformalny czy może formalny w trzech piątych lub też nieformalny w siedmiu trzydziestych drugich ?

 

2 godziny temu, Berkanan napisał:

Bonzo kieruje się zasadą "Co nie zostało zakazane, jest dozwolone". To byłby w gruncie rzeczy bardzo fajny układ dla obu stron, z tym że jego partnerki zapewne domniemywały obustronną wierność i zamiast korzystać z życia, ograniczały się :)

A cholera je tam wie. Nigdy nie wnikałem w kwestie wierności kobiety. Zupełnie mnie to nie interesowało. Nawet w wiernośc żony własnej nie wsadzałem nosa.

Nie mam żadnych podstaw twierdzić, że były niewierne, a z kolei twierdzenie, że były całkowicie wierne jest pozbawione jakiejkolwiek logiki.

Bo to, że kobieta jest wierna gdy ją widzisz - nie znaczy, że jest wierna gdy jej nie widzisz (np wyjdzie do koleżanki albo pojedzie na zakładową wycieczkę).

 

Udowodnić bowiem można wyłacznie niewierność. Wierności wykazać się nie da.

 

I dlatego też nie istnieje pojecie udowadniania niewinności.

Edytowane przez Bonzo
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Maarcin_05 napisał:

Bonzo wciska niezły kit. Myśli, że jak przemilczał kwestię wierności to druga strona powinna się domyśleć, że jej nie ma i jest usprawiedliwiony.

Czyli - normalnym jest Twoim zdaniem informować partnerkę codziennie:

Kochanie, mija dzień a ja Cie nie zdradziłem ! Zrób kolacyjkę, rozlej winko i daj dupencji w nagrodę ?

 

 

Godzinę temu, Lalka napisał:

Dorabianie ideologii tam gdzie jej nie ma. @Nefertiti @BonzoWierność w relacji jest stanem domyślnym.

Nie jest. Chyba, że to relacja sformalizowana, np ślub. Wtedy tak - deklarujesz znajomosć art 23 KRiO oraz w kościele składasz adekwatne przyrzeczenie.

Cytat

Jak nie jest stanem domyślnym to jest to chore.

Jest zdrowe. Bo logiczne. Nie ma umowy - nie ma czego wymagać

Cytat

Zakładasz spółkę i musisz ze wspólnikiem spisywać umowę, że nie będziecie się rąbać na kasę i oszukiwać? 

Zawsze. Spróbuj nie spisać i zarejestrować w sądzie spółke. Powodzenia.

I spróbuj się nie zastrzec jak należy w umowie - pożałujesz gorzko :)

Od tego jest Kodeks Cywilny miedzy innymi.

Cytat

Jest też coś takiego jak prawo zwyczajowe nawet w postępowaniach procesowych. Zwyczajowo przyjęto i chuj, nie ma dyskusji.

Ale co przyjeto zwyczajowo ?

Wierność w relacjach niemałzeńskich ? Pokaż mi jeden przepis, ktory to nakłada.

 

2 minuty temu, Lalka napisał:

@BonzoTylko w układach kierujesz się takimi zasadami czy w życiu codziennym też? 

Rozmawiamy o układach męsko - damskich. A te sa trzy:

1. Małzeństwo cywilne - sformalizowane

2. Małzeństwo kościelne - również sformalizowane

3. Relacja nieformalna - jak sama nazwa wskazuje - nie ma tu żadnych pisanych zasad, ustala się je dowolnie

2 minuty temu, Lalka napisał:

Czujesz coś do tych kobiet, z którymi jesteś po kilka lat? 

Zakochany, jesli o to pytasz - to ja byłem raz.

Więcej nie chcę.

 

Szczegóły tego operetkowego wydarzenia tutaj opisałem dość precyzyjnie:

 

Edytowane przez Bonzo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Berkanan napisał:

Bonzo kieruje się zasadą "Co nie zostało zakazane, jest dozwolone". To byłby w gruncie rzeczy bardzo fajny układ dla obu stron, z tym że jego partnerki zapewne domniemywały obustronną wierność i zamiast korzystać z życia, ograniczały się :)

Taką samą zasadą kierują się muzułmanie gwałcący europejki, zawsze tłumaczą się, że kobieta nie mówiła, że tak nie można :P

 

@Bonzo Gdyby takie bzykanko innych lasek byłoby niczym w tzw."związku niesformalizowanym" to powiedziałbyś z uśmiechem na ustach mniej więcej tak (teraz bd krótka scenka):

 

-Dziewczyna: Hejka kochanie, jak tam w pracy?

-Bonzo: Hej, a świetnie, bzyknąłem dzisiaj Kasie, wiesz tą którą troszkę nie lubisz ^^

-D: Jak mogłeś, przecież wiesz, że jej nie lubie :(

-B: Oj przepraszam, już jej nie bd bzykał, bzykne Ole.

-D: Ok, to świetnie ^^

 

Tymczasem teraz to jest zwykła racjonalizacja (tak jak to robią kobiety) i dorabianie jakiś gównoideologii. Dobrze wiedziałeś co robisz i że jest to świństwo, dlatego kryłeś się z tym (jeszcze był ten dreszczyk emocji itp.)

 

Kierując się tą logiką idziesz do czujegoś domu (nocą) bierzesz co chcesz (przecież nikt nie mówił, że nie można i że muszę wyjść; bo spali) a jak Cię przylapią, to robisz taki uśmieszek, huehuehue (w myślach mówisz sbsb szach i mat) i mówisz - nie mówiliście, że nie mogę i bum każdy pokojowo się rozchodzi ^^.

 

 

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.02.2018 o 16:18, Ksanti napisał:

Nie wiem co mam, ale czemu mam się czuć do dupy w związku? Dzisiaj na siłę wszędzie wciska się lęki - zwłaszcza w kontekście introwertyków. Bo media i społeczeństwo ogłupiło, że ideał człowieka sukcesu to hiperekstrawertyk.

Nie chodzi o czucie się do dupy w związku, ale autoanalizę, która pozwala lepiej się poznać i pozbyć złych nawyków czy mechanizmów. Często siedzą na tyle głęboko, że nie da się ich pozbyć, ale przynajmniej je identyfikując, jesteś w stanie je zauważyć we właściwych momentach i się zdystansować.

 

Np. Jeśli kobieta czuje się do dupy w każdym związku, w którym facet jej NIE leje, to chyba nie jest wina faceta, ale właściwy moment dla kobiety, by zastanowiła się, co pod jej czerepem jest nie tak?

 

Edit: Moderatorów przepraszam za niechlujstwo i uprzejmie proszę o scalenie postów.

 

Łatwo zawyrokować, że partnerki Bonzo na pewno założyły, że umówili się na wierność, więc świadomie robił je w jajo, milcząc o tym, czego wiedział, że nie akceptują. Ale nie musiało tak być! Możliwe, że spotykał się z Paniami o takich samych zasadach jak on, czyli wolna amerykanka póki temat nie zostanie omówiony.

 

Tylko Bonzo wie, czy Panie, z którymi był, nie miałyby nic przeciwko jego niewierności, bo raczej po tylu latach powinien je poznać.

 

@Bonzo zakładając, że wyraziłeś się zgodnie ze swoimi zamierzeniami, naprawdę nie widzisz, do jakich paradoksów, cwaniactwa takie myślenie prowadzi? Wyszukiwanie dziur w ustalonych zasadach? Od razu mówię, że nie znam tekstu przysięgi małżeńskiej, ale czy kłóciłby się z tym, że świeżo upieczona żonka zaczyna karierę jako striptizerka? Albo że twoja żona nagle zaczyna ćpać, dzieląc z kimś igłę, więc jest duża szansa, że złapiesz od niej syfa? Czy ma fanaberię manualngo zadowalania bezdomnych? 

 

Jest mnóstwo mniej lub bardziej abatrakcyjnych scenariuszy, które człowiek nawet nie wpadnie, żeby uwzględnić w umowie... Więc taka taktyka wydaje się po prostu mało uczciwa w stosunku do drugiego człowieka. 

Edytowane przez Mloda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.