Skocz do zawartości

Coraz więcej kobiet w Polsce nie chce być matkami. Obwiniają oto mężczyzn


Rekomendowane odpowiedzi

  • 1 rok później...

Widzicie podobieństwo ?

 

cyt.

W niecodziennnym eksperymencie prowadzonym na białych myszach przez kilka lat, doktor Calhoun zbadał wpływ wzrostu populacji na indywiadualne zachowania osobników. [Według mnie powinno być oczywiście: "zbadał wpływ usunięcia wszelkich problemów życiowych na indywiadualne zachowania osobników oraz proces zmian liczebności populacji"]

W zagrodzie złożonej z 16 boksów, przygotowano wspaniałe warunki do zamieszkania dla populacji obliczonej na ponad 3000 myszy. Pokar był dostępny bez ograniczeń w każdym momencie. [...] Typowe czynniki ograniczające wzrost populacji takie jak na przykład sowy i koty były usunięte. Pilnowano również by nie doszło do chorób zakaźnych. W rzeczywistości stworzono podobne warunki do tych z jakimi mamy do czynienia w rozwijających się populacjach ludzkich. [I znów według mnie powinno być: "z jakimi mamy do czynienia w krajach wysokorozwiniętych"]

By zobaczyć jak badana populacja myszy się rozwijała posłużymy się wykresem. Okres pierwszych 100 dni został nazwany przez dr Calhoun'a okresem "prób i starań". Myszy się dostosowywały, określiły przynależność terytoriów i robiły gniazda. Następny okres trwał około 250 dni. Liczba myszy podwajała się co 60 dni. Calhoun nazwał go okresem "wykorzystania". Zauważono w nim nierównomierność korzystania zasobów. Pomimo, że boksy były jednakowe to i w każdym z nich można było się najeść do woli, więcej wody i pokarmu konsumowanych było w niektórych z nich. W mairę wzrostu populacji coraz więcej myszy jadło w obecności innych osobników. W pewnych boksach dochodziło do tłoku. W trzecim okresie, który trwał 300 dni, liczebność populacji ustabilizowała się. Okres ten nazwano "statycznym". Dr Calhoun zauważył, że rodzenie się nowych pokoleń młodych zostało stłumione, ponieważ większość dostępnego obszaru została już społecznie zdefiniowana.

W tym okresie zauważono nowy rodzaj zachowań. Przemoc stała się powszechna. Pewna grupa samców walcząca o akceptację została odrzucona i wycofała się. Gdy przebywały w zagęszczeniu dochodziło do wybuchów agresji pomiędzy nimi. Efekty tej agresji były coraz bardziej widoczne. Niektóre osobniki były celem wielokrotnych ataków, ich ogony były mocno pogryzione i pokryte bliznami. Inne dorastające myszy charakteryzowało zachowanie innego rodzaju. Z tego powodu Dr Calhoun nadał im miano "pięknisiów". Cały swój czas poświęcały wyłącznie na pielęgnację futra, jedzenie i spanie. Nigdy nie wchodziły w interakcję z innymi osobnikami, w tym nie angażowały się płciowo anie nie walczyły z innymi. Były to piękne okazy z ciekawymi i bystrymi oczami, ze zdrowym i dobrze utrzymanym ciałem. Nie radziły sobie one jednak z nietypowymi bodźcami. Choć sprawiały wrażenie ciekawskich w rzeczywistości były bardzo głupie.

Ostatni okres dr Calhoun nazwał okresem wymierania, kończył się bowiem całkowitym zanikiem populacji. Pomimo, że obszar zaprojektowano tak by pomieścił 3000 myszy, spadek liczebności populacji rozpoczął się gdy liczyła ona 2200 osobników. Z przejściem od okresu równowagi do okresu wymiarania każde interakcje pomiędzy osobnikami stawały się coraz słabsze, pomimo tego, że wszystkie zwierzęta tłoczyły się bliżej do siebie. Dr Calhoun wyciągnął z tego wniosek, że myszy nie potrafią sobie skutecznie radzić z tak mnogą liczbą kontaktów. Przemoc wzrosła do takiego stopnia, że większość osobników miała pogryzione ogony. Ostatecznie wszytkie myszy wymarły.
[...]
W miarę wzrostu populacji, samice coraz mniej dbały o swe gniazda i potomstwo.

 

 

 

 

 

Wnioski Johna Calhouna:

 

Wymarcie badanej populacji przeczy wcześniejszej wiedzy, zgodnie z którą w populacji, która zmniejsza się do kilku szczątkowych grup, niektóre osobniki ponownie inicjują jej wzrost.

 

Dr Halsey Marsden (1972) pobrał kilka myszy w połowie fazy D (wymierania) i umieścił w nowych warunkach - w populacji o bardzo niskim zaludnieniu. Wszystkie wykazywały prawie całkowitą utratę zdolności do rozwijania tej populacji, jak również do angażowania się w jakiekolwiek zachowania rozrodcze.

 

Dla zwierzęcia tak prostego jak mysz, najbardziej złożone zachowania obejmują powiązane ze sobą elementy zalotów, matczynej opieki, obrony terytorialnej, oraz hierarchicznej wewnątrz- i międzygrupowej organizacji społecznej. Gdy zachowania związane z tymi rolami nie są wykształcane, nie ma rozwoju organizacji społecznej, ani rozmnażania. Jak wykazały powyższe badania, wszyscy członkowie populacji zestarzeją się i ostatecznie umrą. Gatunek wymrze.

 

Dla zwierzęcia tak złożonego jak człowiek, nie ma logicznego powodu, dla którego porównywalna sekwencja zdarzeń również nie miałaby doprowadzić do wymarcia gatunku. Jeśli możliwości odegrania roli w dużym stopniu nie sprostają zapotrzebowaniu tych, w których są pokładane nadzieje, i którzy są w stanie je odegrać, to skutkiem będzie jedynie przemoc i zakłócenia w organizacji społecznej. Jednostki urodzone w takich warunkach będą tak bardzo oderwane od rzeczywistości, że nie będą w stanie być nawet wyobcowane. Ich najbardziej złożone zachowania staną się fragmentaryczne. Nabywanie, tworzenie i wykorzystywanie pomysłów, potrzebnych do życia w postindustrialnym, kulturalno-koncepcyjno-technologicznym społeczeństwie, zostanie zablokowane. Biologiczna rozrodczość myszy zawiera najbardziej złożone zachowania charakterystyczne dla tego gatunku, podobnie rzecz ma się z zachowaniami prowadzącymi do rozrodu u ludzi. Utrata tych szczególnych, złożonych zachowań oznacza śmierć gatunku.

 

 

reasumując

 

Brak wyzwań stopniowo pogarsza zachowanie

kolejnych pokoleń populacji.

Ta degeneracja jest nieunikniona

i kończy się wymarciem populacji.

 

Z powodu braku wyzwań, wyginięcie populacji

jest nieuniknione. Trwa to kilka pokoleń,

ale nieuchronnie prowadzi do wymarcia

Edytowane przez maVen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.02.2018 o 17:20, Themotha napisał:

@wrotycz bieda jest zawsze katalizatorem dzietności, to są fakty które bazują 

Chyba bardziej śmiertelność. Czym wyższa śmiertelność dzieci, tym wyższa presja na posiadanie ich więcej.

 

Porównajcie sobie np.: te dwie listy (malejąco):

Lista państw świata według współczynnika dzietności

i

Lista państw świata według współczynnika śmiertelności niemowląt i dzieci poniżej 5 lat

 

Albo dla PL:

W dniu 19.02.2018 o 11:11, Funky.steel napisał:

@Les Celny argument z ta Afryka. Ja chcialbym jednak podrazyc: i tak, np. w PRL-u, ktory byl znacznie biedniejszy od zachodu, posiadalismy wiekszy przyrost naturalny do momentu zmiany ustroju (zreszta, nie tylko Polska, inne kraje bloku wschodniego tez)

 

Podobny obraz

 

 

 

Porównajmy powyższy wykres z wykresem "wpływu liczby szczepień na poziom zgonów niemowląt w PL - GUSU".

liczba-zgonow-niemowlat-w-polsce-daty-zw

 

Jeżeli jest bezpiecznie, więc mamy pewność, że dziecko przeżyje do okresu dojrzałości, to nie ma presji na posiadanie większej liczby potomstwa. W końcu prokreacja jest bardzo wyczerpująca biologicznie, prawda? Więc rodzenie większej liczby dzieci niż "niezbędna", aby zagwarantować sobie wysoką szansę przetrwania genów jest nieopłacalne.

Pewnie takie podświadomie-biologicznie-ewolucyjne zachowanie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.