Skocz do zawartości

"Survival in the City" - czyli namiętna opowieść o tym, jak zostałem bezdomnym na własne życzenie!


Rekomendowane odpowiedzi

Papa Smerf zawsze powtarza, że każda decyzja, którą podejmujemy, powinna zostać wielokrotnie przemyślana i rozpatrzona pod wieloma kątami, dlatego też zwracam się do forumowej braci samców o zapoznanie się z treścią tego tematu i odniesienie się do niego na podstawie waszych odczuć i doświadczenia życiowego, aby pomóc biednemu smerfowi w podjęciu ostatecznej decyzji.

 

"Ale o co Ci, smerfie, dokładnie chodzi?!", zapytacie z trwogą...

 

Już Państwu tłumaczę.

 

W przeciągu najbliższych kilku tygodni wracam z powrotem doić Elżbietę II oraz jej świtę i chodzi mi po głowie pomysł, aby wyszarpywać od niej ciężko zarobione funty z pozycji bezdomnego.

 

Owy projekt nazwałem Survival in the City, co w wolnym tłumaczeniu na nasz piękny język brzmi Przetrwanie w wielkim mieście i nawiązuje do znanego serialu, który kochają nasze efemeryczne panie. 

 

Mieszkałem kilka lat w Wielkiej Brytanii, tyle że zawsze miałem dach nad głową, ciepełko, Internet na zawołanie, bieżącą wodę i inne dobrodziejstwa, które wiążą się z zostawianiem obcej osobie kilkuset funtów miesięcznie za możliwość korzystania z jej (nie)wspaniałych włości. Również wkurwiających współlokatorów. Chcąc być bardziej dokładnym, wynajmowałem tzw. gówno-pokoje; czasami zagrzybione, o małym metrażu, do których wstyd było kogokolwiek zaprosić, bo ledwo sam się tam mieściłem, ale nie płakałem z tego powodu, bo miałem na to wyłożonego swojego niebieskiego, smerfowego fallusa. W końcu nie przyjechałem tam na wakacje, tylko ciężko zapierdalać. Tak też było. Ciężko zapierdalałem, ale parę miesięcy temu postanowiłem wrócić do Polski, żeby odpocząć od tamtejszego rozgardiaszu i żeby domknąć parę spraw w Polsce. Teraz zamierzam tam powrócić w glorii (jeśli jakaś Gloria to czyta, to uderzaj na PW, żebym mógł faktycznie wewnątrz Ciebie tam powrócić, słoneczko ;)) i chwale, ale darując sobie całą tę farsę z wynajmem mieszkania.

 

Wiem, że będzie niewygodnie.

 

Wiem też, że wiele razy będę sam na siebie kurwował w myślach, że mnie pojebało, ale dotychczasowe życie, które prowadziłem, nie robi na mnie żadnego wrażenia i nie wyobrażam sobie siebie w schemacie dom-praca-rodzina-kredyciki-śluby-i-inne-chuje-muje, bo równie dobrze już teraz mógłbym się położyć na torach - w obu wypadkach będę martwy.  

 

Zresztą, Drodzy Państwo, jeśli bezdomnych stać na rozdawanie aut gościom w sukienkach, to jednak nie taki ten diabeł straszny jak go malują.

 

Co sprawiło, że wpadłem na taki ekscentryczny pomysł? Mianowicie kilka rzeczy:

 

1) Oszczędność pieniędzy - ostatni pokój, który wynajmowałem kosztował mnie ponad trzysta funtów miesięcznie, no i cóż, dupy nie urywał, mili Państwo. Po roku życia bez dachu nad głową oszczędzę ponad trzy tysiące funtów na samym wynajmie, co wraz z resztą oszczędzonych pieniędzy pozwoli mi na powolne rozkręcenie swojej własnej działalności w przyszłości.

 

2) Monotonia - a raczej chęć zwalczenia jej. Jeśli faktycznie coś wynajmę, to wiem, jakie życie mnie czeka: pobudka, praca, zakupy, wegetacja na kwadracie, ponieważ nie będzie mi się chciało dupy ruszać z wygody, sen. I tak non-stop. Natomiast nie mając dachu nad głową, będę cały czas w trybie przetrwania, w którym najlepiej sobie radzę - zamieniam się w innego człowieka, jak gdyby ktoś inny przejmował nade mną kontrolę (krokodyl?), a ja się temu wszystkiemu tylko przyglądam, tak jakby z siedzenia pasażera, ale to nadal jestem ja.

 

3) Odkrycie Ameryki - chcę zbadać nieznane, tak jak Krzysztof Kolumb. Sprawdzić swoje umiejętności, przekroczyć granice, nauczyć się więcej o sobie i świecie. Jednym zdaniem: chcę zgwałcić analnie własne comfort-zone #nohomo.

 

4) Chcę mieć możliwość zmiany miasta w każdej chwili, jeśli najdzie mnie taki kaprys - jeśli zacznie mi się coś nie podobać w aktualnym miejscu, to dzwonię, że już nie przyjdę do pracy, kupuję bilet do innego miasta i jazda. Bez czekania na jakiś okres wypowiedzenia, bez szarpania się z landlordami o bonda. Instant relocation, bitch. Prawie jak w filmie pt. Jumper.

 

5) Wydać anglojęzyczną książkę o miejskim survivalu w ekstremalnych warunkach pt. "Survival in the City" - ale to już po wszystkim i o tym na razie w ogóle nie myślę.  

 

W Polsce nie mógłbym sobie pozwolić na podobne przedsięwzięcie ze względu na uboższą infrastrukturę miejską, gorsze zarobki i gorsze warunki pogodowe.

 

Dlatego zwracam się do Państwa o wasze opinie na ten temat oraz wskazanie niedociągnięć lub całkowite wyperswadowanie mi tego pomysłu z głowy.

 

A poniżej lista mniej lub bardziej przydatnych szczegółów:

- jestem przed trzydziestką;

- wykształcenie wyższe;

- SMV na podstawie opinii innych ludzi 10/10 (choć oni biorą pod uwagę tylko wygląd; moje własne, całościowe SMV oceniłbym na jakieś 6/10. Nadaję się jedynie na partnera seksualnego. Typowe związki i jedzenie sobie z dzióbków nie jest dla mnie; nie zamierzam się rozmnażać, brać ślubu i mam nadzieję, że nie będę zbyt długo żyć. Każda niewiasta jest o tym informowana, ale to jak grochem o ścianę i ciągle tylko ta sama gadka: "Hihihi, przy mnie się zmienisz, hihihi, jeszcze Ci przejdzie". Wszystkie Smerfetki są takie same);

- osobowość ambiwertyczna z przewagą introwertyzmu, elokwentny, pogodny, sympatyczny, zero nałogów, samowystarczalny, łatwo adaptujący się do otaczających go warunków;

- miasto, do którego zamierzam się udać, jest jednym z największych miast w Wielkiej Brytanii;

- biorę ze sobą laptopa, telefon, słuchawki, śpiwór i podręczną torbę z ciuchami, aby być jak najbardziej mobilnym;

- wszelkie formalności związane z kontem bankowym i NIN-em załatwiłem już parę lat temu;

- biorę ze sobą kilka tysięcy złotych, które wystarczą na około trzy miesiące życia bez pracy w przypadku wynajęcia jakiegoś lokum; a na dużo dłużej, gdy będę prowadził ascetyczno-nomadyczny tryb życia i nie uda mi się znaleźć zatrudnienia;

- zamierzam wykupić karnet na 24-godzinną siłownię za trzydzieści funtów miesięcznie, w której będę ćwiczył, ładował sprzęty elektroniczne, korzystał z darmowego Wi-Fi, mył się, golił i może uda mi się tam spać, ale pewnie się przypierdolą, znając życie;

- jeśli nie uda się spać na siłowni, to prawdopodobnie będę spał na stacji, gdy będzie zimno, a gdy będzie cieplej, to gdzieś w terenie. Do tego będę od czasu do czasu crashować u Brytyjek poznanych za pomocą Tindera/Bumble/POF/happn itp. lub poznanych na mieście, być może u jakiejś uda mi się dłużej pomieszkać;

- dieta wegańsko-wegetariańska, ponieważ na takiej najlepiej funkcjonuję. Nie planuję wydawać więcej niż od pięciu do dziesięciu funtów dziennie na jedzenie;

- ciuchy prane w miejskiej pralni raz w tygodniu. Nie orientuję się w cenach, ale zakładam, że pięć funtów za jedno pranie powinno styknąć;

- w wolnych chwilach nauka JavaScript i innych języków programowania w spokoju i ciszy w miejskich bibliotekach;

- w przypadku jakichś problemów zdrowotnych udałbym się do mojego aktualnego GP i spalił jana, że dalej mieszkam tam, gdzie dawniej.

 

Miesięczny koszt życia szacuję na około +/- dwieście funtów, więc zostaje mi jakiś tysiąc funtów, gdybym wylądował w podłej fabryce, tyrając za najniższą krajową.

 

Co Państwo o tym wszystkim sądzą?

 

Jaki aspekt przeżycia umknął mojej uwadze?

 

Będę wdzięczny za każdą opinię. 

 

Z wyrazami szacunku,

Ważniak

  • Like 5
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak czujesz taki zew i zawsze możesz powrócić do "normalności", to pewnie. Tylko uważaj na ludzi, bo często możesz skończyć z nożem w żebrach, ch***m w dupie, ciężko pobitym, spalonym, okradzionym lub porwanym, o chłopakach z bliskiego wschodu kręcących się po nocach nie wspominając. A co do mieszkania u Brytyjek na waleta, to różnie może się skończyć, np. na fałszywym pozwaniu o gwałt. Z tego co się orientuję, w większych miastach UK nie lubią jak bezdomny się kręci, dlatego instalują kolce które nie pozwalają bezdomnym na spanie. Gdyby każdy bezdomny mógłby spać na stacji albo siłowni, to nie byłoby pewnie potrzeby zakładania kolców pod mostami itd. Przyglądnij się także jak żyje przyszła "konkurencja", bo może się okazać że wiele twoich założeń jest błędna.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też mi kiedyś taka myśl przyszła do głowy. Tylko że plan był zrealizować to w Polsce i spać w podmiejskim parku w namiocie:). Największy problem to higiena codzienna. Bez niej bardzo łatwo nabawić się pasożytów lub innego choróbska. Paro dniowa biegunka może być bardzo dużym problemem. 

Według mnie jeśli nie spałeś dotąd na łonie przyrody. To na początek bym zrobił sobie próbę i przespał się parę nocy w śpiworze np. na ławce w parku. Często w praktyce pewne proste rzeczy mogą być trudne do realizacji. Życzę powodzenia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Beckenbauer Papa Smerf zawsze powtarza, że warto mieć wyjście ewakuacyjne, więc tak, powrót do normalności nie byłby większym problemem. Po prostu bym wynajął jakiś pokój szybko, zapłacił kaucję i gotowe. Co do ludzi i ich zachowań, z natury jestem nieufny, więc z tym akurat nie byłoby problemu. Życie nauczyło mnie liczyć wyłącznie na siebie. Zosia-samosia ze mnie i gdy jest coś do zrobienia, to wolę się samemu męczyć, niż latać po ludziach i ich prosić o pomoc. Co do Brytyjek, trafna uwaga. Trzeba by było mieć się na baczności cały czas, ale dyktafon w telefonie bym starał się mieć zawsze włączony w ich obecności, żeby mieć jakieś zabepieczenie, gdyby próbowały świrować. Co do kolców, zwiedziłem trochę miast brytyjskich, ale nigdzie ich nie widziałem. Wiem natomiast, że po sieci krąży mem właśnie ze wspomnianymi kolcami na bezdomnych. Co do spania na stacjach, to nie miałem dotąd problemu, ale nie robiłem tego regularnie, tylko kilka godzinek tzw. "świadomego snu" (żeby nie zostać okradzionym czy nie dostać wspomnianej kosy), gdy czekałem na jakiś autokar itp. Najwyżej bym im wciskał bajkę, że czekam na poranny autokar, dopóki by się nie zorientowali, że lecę w kulki. Ogólnie wystarczą mi cztery godziny snu, więc jakoś strasznie długo tam bym nie koczował. Na siłowni mi się nie zdarzyło jeszcze spać, ale z góry zakładam, że po sprawdzeniu kamer nie spodoba im się fakt, że sobie tnę komara na ławeczce, zamiast wyciskać. Dzięki za komentarz.

 

@CalvinCandie Co do zostania okradzionym z rzeczy, to wyszukiwałem już szafki do wynajęcia, w których bym składował swoje fanty, ale na razie same większe lub mniejsze kontenery wyłapuję.

 

@Pytonga Po przyjeździe od razu bym się zarejestrował w agencjach pracy i niech mi znajdują cokolwiek, byle zacząć zarabiać (tak jak to miało miejsce za pierwszym razem), a po pracy bym wysyłał CV i portfolio do agencji interaktywnych/software house'ow. Ciepłe posiłki nie są mi potrzebne. Nigdy nie lubiłem stać przy garach i zawsze wybierałem jedzenie ready-to-eat, a jak już by mnie przycisnęło na coś ciepłego, to uderzyłbym do jakiejś knajpy. Co do zostania okradzionym, całkiem możliwe. dlatego też zależy mi na znalezieniu jakieś szafki do wynajęcia, w której składowałbym rzeczy. Co do pobicia, wszystko jest możliwe, ale też żadne ze mnie chucherko i ogólnie wysyłam do świata vibe, żeby ze mną nie zaczynać. Wiele razy przecinałem grupki dresów/sebiksów itp. i wszystko odbywało się kulturalnie, nawet się nie interesowali moimi aktualnymi problemami. Ale jak mnie kilku typów w nocy naskoczy, to faktycznie może być nieciekawie. 

 

@Baca1980 Fakt, na początku może być dziko, możliwe, że pierwsze dni w ogóle nie zasnę. Dzięki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciepły posiłek raz dziennie to podstawa. Nasz układ pokarmowy po latach ewolucji przyzwyczaił się do ciepłej strawy. Tydzień spokojnie można wytrzymać na suchym prowiancie. Potem robi się nie ciekawie.

Co do MRE to wszelka żywność liofilizowana ma jedną (chodź w krótkim okresie czasu jest to zaleta) wadę. Niska zawartość błonnika powoduję zwolnienie pasażu jelit. Czyli nie chce się srać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Baca1980 W przypadku jakichś komplikacji wywołanych dietą zawsze można wprowadzić poprawki. Póki co, nie przypominam sobie nieprzyjemności związanych z jedzeniem "na zimno", a ostatnie kilka lat właśnie tak spożywałem pokarm, gotując epizodycznie, ale możliwe, że to wyjdzie kiedyś w przyszłości. Co do niedoborów błonnika w jedzeniu, można by było je zrekompensować np. posypując dane danie otrębami pszennymi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezły pomysł żeby nie powiedzieć że chory... Ale kto nie ryzykuję ten nie pije szampana, może później napiszesz książke i zarobisz fortunę kto wie? Ja osobiście nie nadaję sie do takiej akcji po pierwsze a propo zbyt duże ryzyko pobicia i dostania kosy po drugie higiena osobista jestem uczulony na tym punkcię zawsze myję ręce po wszystkim no i warunki pogodowe jeszcze się zaziębisz i po zawodach.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę ostro i na pewno nie smerfastycznie będzie szczególnie na początku. 

Faktycznie mieszkanie z ludźmi w UK ma swoje minusy często ludzie tu mają swój świat narkotykowo alkoholowy, co jest dołujące i deprawujące. 

Sam kiedyś miałem inny pomysł kupić przyczepę i postawić ją gdzieś z boku, a dzielić się tylko łazienką. 

Jak nie chcesz płacić za mieszkanie możesz pracować na farmie, ale staniesz się niewolnikiem po więcej niż 10h, a to chyba nie jest to o czym marzysz. 

Według mnie są 3 główne problemy a właściwie przeszkody o jakich nie wiesz, a właściwie nie doceniasz tego co masz i dopiero jak stracisz uzmysłowisz sobie ich brak. 

To jest jak z powietrzem nie doceniasz go bo jest wszędzie ale zanurz głowę pod wodę na 2 minuty a każdy wdech będzie błogosławieństwem. 

1 Bezpieczeństwo to już zostało wyjaśnione.

2 Ciągły strach przed okradzeniem lub patologią powoduje też zmęczenie nie dasz rady za długo funkcjonować na czuwaniu. Zmęczenie zmęczenie!!! A po pracy trzeba się zregenerować i jest łatwo tak przez kilka tygodni ale po kilku miesiącach to koszmar. Spróbuj nie spać 72 godziny i zobacz jaki jest komfort życia. Przypomnij sobie sesje ze studiów i zaliczanie egzaminów na ostatnią chwilę. 

3 Jedzenie wiem że jesteś ambitny ale po 3 miesiącach jedzenie ciągle tego samego to będzie koszmar. Większość moich znajomych twierdzi że to jest istna kara to ich wspomnienia gdy pracowali 3 miesiące na studiach i chcieli zaoszczędzić.

4 To nie jest główny problem ale zobaczysz jak go dłużej nie będzie to mianowicie ciepło a właściwie jego brak. Wstawać rano do pracy przy 4 stopniach w deszczu i chłodnym wietrze no będzie denerwować. Szczególnie rano zmarznięte palce.    

Doradziłbym Ci zakup samochodu bo on by mógł robić Ci za dom jakiś VAN i mógłbyś w nim spać ale pewnie na to szkoda Ci kasy.  

Pomysł ambitny ale to będzie walka z uporem i determinacją w imię braku wygody. 

Ten gościu poniżej omawia problemy co prawda w terenie ale warto zrozumieć z czym będziesz walczył. 

 

https://www.youtube.com/channel/UCX92mVE0rfBDSyRticjqzIA

 

Powodzenia i smerfastycznych wrażeń.

   

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, darbyd napisał:

Ciągły strach przed okradzeniem lub patologią powoduje też zmęczenie nie dasz rady za długo funkcjonować na czuwaniu. Zmęczenie zmęczenie!!! A po pracy trzeba się zregenerować i jest łatwo tak przez kilka tygodni ale po kilku miesiącach to koszmar. Spróbuj nie spać 72 godziny i zobacz jaki jest komfort życia. Przypomnij sobie sesje ze studiów i zaliczanie egzaminów na ostatnią chwilę. 

Własnie musi się zregenerować po pracy już lepsze jest spanie w samochodzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, co to znaczy spać bądź gdzie, marznąć, mało jeść, nie myć się wiele dni... Bywam w takich warunkach. Nie wiesz o czym gadasz.

Że jeszcze będziesz miał siłę na pracę, siłownię i cuda na kiju?

Chyba, że to ściema i stworzysz tylko przed ludźmi swój obraz survivalowca a tak naprawdę będziesz sypiał u nowo poznanych ludzi, dostawał żarcie, wodę i żebrał w wolnych chwilach, wszystko kupował za oszczędności które masz a nie które zarobisz itd.

Edytowane przez Maarcin_05
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Ważniak said:

Owy projekt nazwałem Survival in the City,

Podziwiam za pomysł, obwód jąder i inwencję. Pomysł ekscentryczny-w sam raz na UK i ich ekscentryków.

 

3 hours ago, Ważniak said:

A poniżej lista mniej lub bardziej przydatnych szczegółów:

- jestem przed trzydziestką;

- wykształcenie wyższe;

Angielski masz na jkim poziomie?

Podstawowa sprawa - z czego zamierzasz się utrzymywać w czasie eksperymentu?

 

Kiedyś czytałem artukuł o takim nomadowym trybie życia, ale ci ludzie zawsze coś robili "online"/mieli własną dzałalność. Wielu PUA tak działa po całym świecie.

 

Zamierzasz u znajomych też sypiać ? Jest też ta strona co się nazywa couchsurfing.

Są też chyba przybytki dla bezdomnych w UK ale nie wiem czy cię to interesuje.

No i są też squat-y ale to już chyba byłby sport extremalny.

4 hours ago, Ważniak said:

mam nadzieję, że nie będę zbyt długo żyć.

Dlaczego tak piszesz?

 

4 hours ago, Ważniak said:

zamierzam wykupić karnet na 24-godzinną siłownię za trzydzieści funtów miesięcznie, w której będę ćwiczył, ładował sprzęty elektroniczne, korzystał z darmowego Wi-Fi, mył się, golił i może uda mi się tam spać, ale pewnie się przypierdolą, znając życie

Dobry pomysł, jest to dosyć spora sieć. Spanie nie przejdzie wg mnie.

 

4 hours ago, Ważniak said:

w przypadku jakichś problemów zdrowotnych udałbym się do mojego aktualnego GP i spalił jana, że dalej mieszkam tam, gdzie dawniej.

Zarejestrowany musisz gdzieś być w razie gdybyś potrzebował iść do lekarza. Więc, zgadza się, musisz jakoś oszukać, że jeszcze tam mieszkasz.

 

4 hours ago, Ważniak said:

a gdy będzie cieplej, to gdzieś w terenie

No to jakieś 2 miesiące w roku :) Poza tym do*ebie cię wszechobecna wilgoć i duża różnica temperatur noc/dzień. Poza tym nie wiem czy cię policja by nie zwijała z parku/ulicy do jakiś przybytków dla bezdomnych.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Maarcin_05 Nie zamierzam mało jeść (za 5-10 funtów dziennie chodzisz najedzony) ani nie myć się wiele dni, tylko codziennie (dostęp do siłowni w centrum miasta otwartej przez 24 godziny, w której są prysznice, darmowe Wi-Fi, gniazdka, itp.). Największą zagwozdką dla mnie jest właśnie nocleg, bo gdybym to miał z głowy, to w ogóle by nie było problemu. Spokojnie będę miał siłę na treningi (akurat one ładują akumulatory, zamiast je rozładowywać. Kwestia taka, że przy niepewnym noclegu regeneracja już nie byłaby na wysokim poziomie) - w ostatniej pracy pracowałem po 12 godzin na zmianach kontynentalnych i nie opuszczałem treningów, tyle że wtedy warunki były normalne (łóżko, prysznic, lodówka pod nosem itp.), więc teraz trzeba by było się jakoś przyzywczaić do braku tych wygód (możliwe, że nie udałoby się przyzwyczaić, biorę to pod uwagę). Nie zamierzam się też na nikogo kreować. Decyzji o tym, jak mój powrót tam będzie wyglądał, jeszcze nie podjąłem. Możliwe, że wynajmę zwykły pokój i tyle z mojego survivalowania. ;)  

 

@darbyd Wszystko, co mówisz, to prawda. Z pewnością są to przeszkody i możliwe, że gdy zdecyduję się na homelessowanie, to właśnie przez nie polegnę, jeśli się nie zaadaptuję do warunków. 

 

@Głodny Prawdy Jasne, pomysł nie jest typowy i możliwe są poważne komplikacje, no ale to nie jest znowu taki Everest. Np. gość z kanału Przez Świat na Fazie - jego akcje są dużo bardziej niebezpieczne, niż koczowanie w mieście wg mnie.

 

@TheFlorator 

Angielski native-like, choć brak akcentu.

 

Utrzymywałbym się z normalnej 8/10/12-godzinnej pracy na początku i w międzyczasie szukał czegoś związanego z branżą IT. W przyszłości możliwe, że będę pracował zdalnie i jeździł po świecie, ale to najwcześniej za parę lat.

 

Jadę do nowego miasta, ale parę godzin i mogę być u znajomych. Squaty, przybytki i couchsurfing odpadają. 

 

Chciałbym pożyć maksymalnie 60/70 lat, ale wiadomo, że może mnie ta ziemia nosić do setki nawet. Sam się nie odpalę. Po prostu jakoś nie fascynuje mnie ta egzystencja, po prostu taką inkarnację dostałem w tym wcieleniu, a jak widzę męczarnie starszych ludzi, to się modlę o niewielki staż na tej planecie. Byle tylko jakoś w miarę bezboleśnie odejść. 

 

Fakt, sam jestem ciekawy jak służby porządkowe reagowałyby na dobrze ubranego gościa śpiacego na mieście. ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minutes ago, Ważniak said:

Utrzymywałbym się z normalnej 8/10/12-godzinnej pracy na początku

No to jakiś adres będziesz musiał mieć na starcie. Nawet u znajomych+bank+listy z pracy+HMRC

 

Mógłbyś zostać kierowcą ciężarówki i jeździć po Europie lub Stanach skoro cię korci takie życie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TheFlorator Adres do założenia konta w banku nie będzie potrzebny, ponieważ konto już założyłem parę lat temu, a w pracy dopiero poproszą o adres, gdy zaoferują mi kontrakt. Wtedy podam albo stary adres, pod którym mieszkałem wcześniej, albo poproszę kogoś z pracy o zgodę na użyczenie mi swojego adresu korespondencyjnego, przedstawiając sytuację. Agencje pracy też chcą adres przy rejestracji, ale i tak wszystko jest później załatwiane telefonicznie, więc można im podać byle jaki. 

 

Nie, ciężarówki odpadają. Zależy mi na wkręceniu się w branżę IT i w to zamierzam pakować całą energię. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z rzeczami i prysznicem to nie taki problem. Jakbyś się dogadał to i w firmie rzeczy byś przechował, niektóre firmy mają prysznice, bo ktoś np. rowerem przyjeżdża i chce się odświeżyć.

 

Oczywiście nie codziennie żeby się nie czepili, ale na zmianę w siłownią można sobie by to zorganizować.

 

Żarcie, w firmach są aneksy kuchenne z mikrofalówka, albo i nawet płytą grzewczą. Do tego lodówka. Od bidy kupujesz sobie jakieś relatywnie tanie gotowe jedzenie do podgrzania i załatwiasz temat. Dla odmiany zamawiasz żarcie na dowóz do firmy. Pizzę, kebab, chińskie itp. Wybór spory. W lodówce możesz przechować niewielkie zapasy, ale tak żeby nie czepiali się, zresztą i tak będziesz stawiał na minimalizm w ilości posiadanych rzeczy. Więc mycie i żarcie, pranie to jest najmniejszy problem.

 

Zwróćcie uwagę, że prawdziwy bezdomny nie ma gdzie przenocować, a nasz brat zamierza pracować, więc ma gdzie skorzystać z infrastruktury i ma kasę. 

 

Samo nocowanie, składanka kilku lokalizacji, jedna z nich to firmie jak są możliwości i nikomu wadzić nie będzie + zdarzy się to od czasu do czasu. Siłownia odpada. Ewentualnie raz na jakiś czas tani motel, albo na weekendy robisz sobie wycieczki do innych miast pozwiedzać spiąc w tanich motelach.

 

Z tymi bezdomnymi trzeba uważać by się nie wpakować w grupę uchodźców czy coś ten deseń.

Edytowane przez slavex
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ważniak Wybierasz się do dużego miasta, nie wiem czy zamierza być blisko centrum czy na obrzeżach - takie pomysły wynajęcie garażu albo czegoś w self storage nie wiem jakie koszta - ale może na początek mógłbyś w czymś takim się zabunkrować.

 

Na necie przed wyjazdem obczaj noclegownie oraz różne charity dla bezdomnych i uderzaj do nich (może nawet meilowo przed wyjazdem - ale nie mów, że dopiero przyjeżdżasz ae że jesteś na miejscu)

Możliwe, że będą mogli Ci coś pomóc załatwić homeless shelter.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@slavex Dobrze prawisz, ale nie mam już like'ów.

 

@Głodny Prawdy Ubikacje są w Tesco, na stacji, pakierni. To akurat byłby najmniejszy problem.

 

@Pytonga Raczej będę się trzymał centrum i okamerowanych miejsc, żeby w razie jakichś nieprzyjemności mieć udokumentowaną napaść na mnie, gdyby taka się zdarzyła. Nawet najmniejsze self-storage (9 ft2) wychodzi trochę drogo w perspektywie miesiąca, wówczas zbliżałbym się z wydatkami do wynajęcia jakiegoś nędznego pokoju. Tak, to dobry pomysł z tym charity. Dokładniej badając sprawę, poczytam, jaką pomoc oferują, choć jak zobaczą dobrze ubranego, zadbanego gościa, to mogą mnie wyśmiać. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, Pytonga said:

takie pomysły wynajęcie garażu albo czegoś w self storage nie wiem jakie koszta - ale może na początek mógłbyś w czymś takim się zabunkrować.

Self storage myślę, że odpada - kamery

Garaż - tez niemałe pieniądze wynajmu  i myśle, że trochę się mija z celem napisania książki o survivalu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, Ważniak said:

dobrze ubranego, zadbanego gościa, to mogą mnie wyśmiać

Nie mogą Cię wyśmiać to ich praca.

Popatrz na necie na Food Banki (takie coś mamy w Szkocji nie wiem jak na południu) zawsze żarcie za darmo dostajesz - będąc na miejscu obczaj kiedy przeceniają żarcie w sklepach- takie proste rzeczy pozwolą zaoszczędzić kasę na początku.

No i to zapewne już wiesz z wcześniejszego pobytu - bądź czujny jak stado lisów i nie ufaj nikomu (szczególnie rodakom) do momentu aż poznasz ich bardzo dobrze albo zaufaj intuicji -przechowanie, rzeczy, kompa, pieniędzy. Przykre ale prawdziwe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ważniak

 

Sluchaj, przyszlo mi cos do glowy.

Ksiazka ksiazka, ale moze bys krecil vloga na utube z tego eksperymentu (np 2 razy w tyg) 1 po ang i 1 po polsku? Moglbys to wieczorami edytowac i uploadowac z silowni. Oczywiscie trzeba by bylo to "ocenzurowac" i nie pokazywac dokladnie tego co robisz "nielegalnie".

 

To by moglo zalapac...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.