Skocz do zawartości

Podświadomość biedaka


jaro670

Rekomendowane odpowiedzi

Czołem. Zewsząd słyszy się że warto oszczędzać hajs, że to wstęp do lepszej kasy itp,itp ale czy nie jest przypadkiem tak że jak żyjemy w miarę oszczędnie to nie wbijamy sobie w podświadomość że muszę tak żyć bo na więcej mnie nie stać, bo jestem biedny ? Oczywiście nie mówię tu oszczędności typu  6 herbat z jednej torebki bo to zwykłe dziadowanie ale zawsze miałem tak że byłem w miarę oszczędny i jak np miałem zajawkę na rower to przez 2-3 miechy szukałem dobrego a taniego żeby kupić go za rozsądne pieniądze podczas kiedy koledzy przy tej samej zajawce wydawali 15-25 tyś na karbony itp.

To mnie zawsze śmieszyło bo widziałem w tym więcej mierzenia się na długość pałki niż prawdziwą potrzebę ale kurde mam wrażenie że ci co tak szaleli często nawet pożyczając ten hajs potrafili zajść dalej , wyżej ode mnie, mieć więcej ode mnie.

 

Świeży temat, chcę na lato kupić jakieś berlingo/kangoo do przejechania Europy i spania w nim i od razu mi się włącza że moi kumple nawet by na to nie splunęli tylko by wypożyczyli kampery za kilka patyków( za które ja mogę mieć całe auto na własność).

Czy poprzez oszczędne gospodarzenie ( zawsze mam na boku 3-4 wypłaty rezerwy) nie wbijam sobie w pałę że jestem biedakiem i muszę oszczędzać ?

Wkurwia mnie już to że całe życie muszę odkładać żeby coś mieć plus jebana etatowa mentalność że wyżej pensji nie podskoczę więc muszę zbierać ziarnko do ziarnka podczas kiedy inni mają to w dupie, kupują narty za 5 tyś , furę za 80 i "jakoś to będzie". Może to oni mają rację ?

 

Edytowane przez jaro670
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może z boku tak to wyglądać że lepiej się ukredytować i mieć dziś,i korzystać ,wrzucać fotki,ale zawsze pozostaje pytanie o ile więcej mnie to będzie kosztować?

Czy miejsca które odwiedzisz kamperem, a te które odwiedzisz berlingo będą się  różnić?

On będzie jebał pól roku żeby spłacić najem, a Ty będziesz planować następny wypad za kilka tygodni...

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyda wszystkie pieniądze jakie ma, nagle zachoruje i jest w czarnej dupie. Trzeba dbać o to, żeby mieć pewną kwotę "jakby co". Nie pozwoliłbym sobie wydać prawie całej kasy. To po prostu nierozsądne. Żadna mentalność biedaka nie ma tutaj nic do rzeczy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Papa Smerf zawsze powtarza, że mądre gospodarowanie pieniędzmi jest podstawą w dzisiejszym świecie. 

 

Wg mnie poważne oszczędzanie ma prawo bytu tylko wtedy, gdy naszym celem jest rozmnożenie zaoszczędzonych pieniędzy i posiadamy wiedzę, jak to uczynić.

 

Samo oszczędzanie, aby oszczędzać, jest ryzykowne (ale warto mieć trochę zaskórniaków na czarną godzinę, aby mieć komfort psychiczny), ponieważ nie mamy pewności, ile dokładnie będziemy chodzić po tym świecie. Co z tego, że masz na koncie sto patoli, jak jutro rano zostaniesz potrącony ze skutkiem śmiertelnym, a Twoje pieniądze przejmie bank, bo nie upoważniłeś nikogo do swojego konta, więc ani Ty ani nikt z Twoich bliskich z nich nie skorzysta?

 

Poświęciłeś tyle lat na oszczędzanie, jedno zrządzenie losu i dupa zbita.

 

Natomiast mając konkretny plan na zainwestowanie tych stu patoli, który pozwoli je rozmnożyć, warto je oszczędzić.

 

Z kolei druga skrajność, czyli rozrzutność na byle gówno, które będzie leżeć przez większość roku (jak np. te narty za 5 tysi), to też głupota.

 

Co do tego, jak może to interpretować nasza podświadomość: możesz mieć rację, że sam sobie w ten sposób urządzasz jazdy na bani, ponieważ cały czas jej wysyłasz wiadomość, że nie stać nas na to, nie możemy tego kupić, jeszcze nie dziś itp., aż w końcu ona może sobie pomyśleć, że to jedyny sposób na życie. Dochodzi jeszcze poczucie smutku, że inni tak kolorowo przeżywają swoje życie na Facebooku, a my znowu musieliśmy sobie darować zakup jakiejś rzeczy lub nie pojechaliśmy gdzieś, gdzie byśmy chcieli.

 

Jak zwykle najlepiej będzie to wszystko wpośrodkować - w przypadku jakichś poważniejszych zakupów odłóż na bok emocje i podejdź do tematu czysto pragmatycznie.

 

Z wyrazami szacunku,

Ważniak

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minutes ago, jaro670 said:

wieży temat, chcę na lato kupić jakieś berlingo/kangoo do przejechania Europy i spania w nim i od razu mi się włącza że moi kumple nawet by na to nie splunęli tylko by wypożyczyli kampery za kilka patyków( za które ja mogę mieć całe auto na własność).

Czy Twoi kumple mają tyle fantazji aby coś takiego zrobić?

Dlaczego interesuje Cię co Twoi kumple by zrobili? Ważne jest jak ty się z tym czujesz i czy to Ci się podoba. To Twoje życie i ty jesteś jego Panem, żyjesz tak jak ty chcesz zgodnie z zasobami i wiedzą, którą posiadasz. Nie kradniesz nie zabijasz więc rób to co zaplanowałeś bo brzmi zajebiście i zlewaj na wszystko inne.

Powodzenia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z oszczędzania żadnego awansu nie będzie, inwestycje albo praca na własny rachunek. Pensja u kogoś to zawsze ograniczenia, ilu ludzi ma na serio godną jak na pl warunki płacę, powiedzmy te 100tys pln rocznie? Pracując za kilka tysięcy zawsze jest się dziadem, do tego konsumpcjonizm i tylko wybierasz narzędzia - oszczędzanie albo kredyty i późniejsze oszczędzanie.

 

Może odpuść ten wypad, pieniążki zainwestuj, pomnóż to przez x lat i za jakiś czas nie będziesz miał dylematu... Każdy chce zwiedzać, po Europie się rozbijać, ja mam 37 lat i jeszcze wszystkiego co ciekawe w Polsce nie widziałem. :)

 

32 minuty temu, jaro670 napisał:

 

Wkurwia mnie już to że całe życie muszę odkładać żeby coś mieć

 

 

Całe życie czyli jak długo? 10? 20? To jest zwykłe pier....nie, bez urazy, wszystko na już... Rozsądne pieniądze zarabiam od 3 lat a ciągle żyję oszczędnie, nie chcę tyrać do 50-ki a pracę mam leciutką w domu. Widzę jak dookoła gołodupcy wakacje w tropikach, dwa samochody, 10 zajęć pozalekcyjnych dzieciom... Wszystko na kredycie, jeden spłaci i następny. Dla nich ja jestem gołodupiec, nie wiedzą, że ich pensja to moja tygodniówka... Ale tak, jesteś młody, realizuj marzenia... za ostatnie grosze :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, jaro670 napisał:

Czy poprzez oszczędne gospodarzenie ( zawsze mam na boku 3-4 wypłaty rezerwy) nie wbijam sobie w pałę że jestem biedakiem i muszę oszczędzać ?

@jaro670 jesteśmy już w tym wieku, że nawet nie złamanie nogi, a zwykłe zwichnięcie może nasz wykluczyć z aktywności zawodowej na kilka miesięcy. Wtedy przezorność o której mówisz jest zbawienna.

Zdecydowanie za często widuję ludzi mających w chuj drogie fury, a tarcz hamulcowych z tych aut nawet złomiarze by nie chcieli :(. Starczyło tylko na ratę i trochę paliwa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krótka historyjka:

Wiele osób nie potrafiło zrozumieć mojego skąpstwa w Polsce, kiedy wolałem odmówić sobie wypadu na bogatą imprezę, albo kupić wymarzony pojazd na kredyt, gdyż preferowałem również jak Autor tematu - mieć w posiadaniu fundusze na "wszelki wypadek". Założenie było dla mnie proste - oszczędzać, żeby w końcu opuścić ten kraj na stałe, gdyż nie widziałem w Polsce przyszłości. Oczywiście byłem wyśmiewany często, że jak ja mogę bez wielu przyjemności tak żyć, że jak tak bez kredytu, przecież będę latami czekał na cokolwiek z takim podejściem. 

Gdy plan zrealizowałem, czyli wyemigrowałem dzięki zaoszczędzonym funduszom i znalazłem lepsze miejsce do życia, plus fajne mieszkanko i ogólnie łatwiej zaczęło mi się żyć, znajomi którzy mieli odmienne zdanie i przewidywali moją porażkę, zaczęli się odsuwać. "Anglia Cię zmieniła", "Jesteś pazerną ku*wą" i różne inne "motywujące" teksty... W końcu podejście w Polsce jest takie - wiedzie mu się dobrze, ma sporo oszczędności = złodziej, kombinator, ma układy.

Krótki wniosek - ludziom z Twojego otoczenia z reguły nie będzie zależeć na Twoim szczęściu, tylko będą liczyć na Twoją porażkę, aby okazać się lepszymi od Ciebie, lub w lepszej sytuacji, niż Twoja. Mało jest ludzi, którzy cieszą się ze szczęścia drugiej osoby. Odczuwają to na zasadzie, że zabrałeś im coś, czego i tak nigdy nie mieli.

Jeżeli Ci się powodzi to szybko zauważysz, że osoby które tak mędrkowały na Twój temat, zaczną się od Ciebie odsuwać/separować, bo okazałeś się lepszy od nich, więc nie pasujesz już do ich towarzystwa. Nie będą się cieszyć z Twojego szczęścia, tylko liczyć dalej, że noga Ci się w końcu powinie i wrócisz do nich z podkulonym ogonem przyznać rację.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jaro670

 

Cóż, jesteśmy dziś przeładowani informacjami, które znajdujemy w różnych książkach na przykład. Jeden nurt mówi, żeby wszystko wydawac, ponieważ na ziemi jest mnóstwo bogactwa, a Twoja podświadomośc w cudowny sposób znajdzie rozwiązanie, w jaki sposób uzupełnic braki w finansach. Drudzy twierdzą, że należy tworzyc różnego rodzaju poduszki finansowe, oszczędzac 10-20% pensji, itd. 

 

Nikt nie zna cudownego środka, bo też nikt nie zna całego obrazu. Na moim przykładzie podam, że mam jakieś zapasy, które śmiało mógłbym rozwalic na wakacje, ale wolę tego nie robic. Nie jestem przesadnie oszczędny, ale jakoś człowiek się bezpieczniej czuje, kiedy wie, że może chociaż z 3 miesiące przeżyc na marnym poziomie w razie utraty pracy czy jakiejś innej katastrofy. 

 

Myślę, że jesteśmy społeczeństwem na dorobku i mamy taką mentalnośc bogacenia się i pokazywania się innym. Nie mówię, że sam tak nie mam- człowiek się czasami na tym łapie. To normalne, bo człowiek jest ciekawy tego, czego nie posiada i czego nie doświadczył. Im dalej w las tym bardziej myślę, że pieniądze to nie jest najważniejsza rzecz w życiu. Owszem, jest to to bardzo ważny aspekt, ale tak naprawdę niech każdy robi, co uważa za słuszne. Znam bogate sknery, które całe życie udają biedaków. Znam biedaków, którzy wolą chodzic głodni, żeby kupic sobie fajny samochód i się pokazac. Znam osobe bogate, które żyją na przeciętnym poziomie, bo mają inne cele w życiu niż cele stricte materialne, tzn. samochód, dom, itd. Znam też bogatych tak zapracowanych, że pieniądze dla nich nie mają większego znaczenia, bo cały Boży tydzień siedzą w pracy od rana do wieczora. 

 

Także kup sobie Kangoo czy tam Berlingo, ludzie i tak w większości przypadków cierpią na brak czasu, więc nawet nie będą niczego komentowali, a nawet jeśli będą, to pogadają i im przejdzie. Zresztą ostatnio mogłem wymienic telefon i jakoś tak stwierdziłem, że mam to gdzieś, bo ten jest stary, ale całkiem dobrze chodzi, więc po co na siłę, skoro nie czuję takiej potrzeby? 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy temat zapodaleś. 

 

Uważam, że oszczędzanie jest ważne tylko nie zapominajmy o jednym życie mamy jedno. Nie możemy ciągle żyć z myślą taka ,, kurde stracę pracę co to będzie, kurde zachoruje co to będzie " i całe życie oszczędzać. Gdyby ludzie tak myśleli nie było by samochodów niczego, bo każdy by się ograniczał. Spraw sobie od czasu do czasu jakaś przyjemność nie ciułaj każdego grosza.

 

Nie mówię tu o braniu kredytu na pokaz natomiast jak Cię na coś stać to spraw sobie taką przyjemność dla siebie. A nie każdy grosz do skarbonki i życie jak dziad a lata uciekają i co będziesz wspominał na starość? 

 

We wszystkim musi być równowaga oszczędzanie tak, ale nie do przesady. Gdybym ja tak myślał nie pojechałbym na  wakacje nie miałbym czego wspominać :). 

 

Masz poczucie biedaka, bo widzisz do okoła ten kupuję to tamten tamto, ale nie patrz na innych. 

 

 

Edytowane przez Kimas87
Błąd
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś doszedłem do takiego wniosku "wszystko dobre co w umiarze" i w sumie sprawdza się to w każdym aspekcie życia, na pewno wskazany jest zdrowy rozsądek i robienie dla siebie a nie na pokaz.

 

Ja miałem inną sytuacje bo utrzymywali mnie rodzice, kiedy zarabiałem niecały tysiąc na miesiąc wydawałem na zachcianki sprzęt związany z moją pasją i drogie ciuchy jak i perfumy dla niektórych moich rówieśników to było głupie bo ciuchy są w lumpie a perfumy za 10zł w biedronce.

 

No ale jak oni woleli wszystko przepić to ich problem i w moim przypadku było to dużo rozsądniejsze.

 

Edytowane przez Głodny Prawdy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

loh-pan:

Zdziwilbys sie ile mozna zarobic pracujac u kogos.

To po prostu zasada - co umiesz i za ile umiesz to sprzedac.

Za te sama prace mozesz dostac 5 razy tyle.

Niestety prywatnych informacji dotyczacych moich finansow nie opisuje na forach ale zapewniam cie ze moglbys sie zdziwic.

 

A  w ogole nieszczesciem sie stalo ze zwolniono ludzi z matury z matematyki.

Dzis nikt nie potrafi policzyc raty kredytu.

Zabawne - mnie to nie dotyczy - kredytow nie biore.

 

ELEMENTARNA zasada zycia:

Wydawaj mniej niz zarabiasz.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, jaro670 napisał:

czy nie jest przypadkiem tak że jak żyjemy w miarę oszczędnie to nie wbijamy sobie w podświadomość że muszę tak żyć bo na więcej mnie nie stać, bo jestem biedny ?

Wg mnie wbijasz sobie do głowy informację, że pieniądze są ważne i należy je wydawać z głową.

 

Godzinę temu, jaro670 napisał:

jak np miałem zajawkę na rower to przez 2-3 miechy szukałem dobrego a taniego żeby kupić go za rozsądne pieniądze podczas kiedy koledzy przy tej samej zajawce wydawali 15-25 tyś na karbony itp.

Ja zrobiłbym podobnie. Sprawdzam, porównuję, na końcu dokonuję wyboru. To normalne. Rzucanie się na nieprzemyślane zakupy, to głupota. 

 

Godzinę temu, jaro670 napisał:

kurde mam wrażenie że ci co tak szaleli często nawet pożyczając ten hajs potrafili zajść dalej , wyżej ode mnie, mieć więcej ode mnie.

Eeeeee dupa tam. Wszystko na krechę. Na pierwszy rzut oka radość i chwilowa satysfakcja konsumenta z zakupu jakiegoś dobra, a potem, myśl czy naprawdę było mi to potrzebne? Nikt Ci się do tego nie przyzna, ale tak jest. Oni nie zaszli dalej, oni tylko przedstawiają się w świetle ludzi sukcesu. 

 

Godzinę temu, jaro670 napisał:

Świeży temat, chcę na lato kupić jakieś berlingo/kangoo do przejechania Europy i spania w nim i od razu mi się włącza że moi kumple nawet by na to nie splunęli tylko by wypożyczyli kampery za kilka patyków( za które ja mogę mieć całe auto na własność).

 

Pamiętam ten temat. Sam nawet brałem w nim udział :) Auto pozostanie, wspomnienia też. Kampera nie opłaca się wypożyczać w pojedynkę. W zasadzie to w ogóle nie opłaca się wypożyczać.

 

 

Godzinę temu, jaro670 napisał:

Czy poprzez oszczędne gospodarzenie ( zawsze mam na boku 3-4 wypłaty rezerwy) nie wbijam sobie w pałę że jestem biedakiem i muszę oszczędzać ?

 

I tak i nie. Z matematycznego punktu widzenia nie, z ezoterycznego jest takie ryzyko. Ja pracuję od kilku miesięcy z nagraniem Adama Bytofa " inteligencja finansowa" I wierz mi, albo nie, ale moje podejście do zarabiania kasy, ogólnie do finansów zmieniła się o 180 stopni. A co najśmieszniejsze, taka praca z podświadomością skutkuje również "dziwnymi" zbiegami okoliczności w szeroko rozumianym temacie piniędzy. Spróbuj, nie pożałujesz :) 

 

A na koniec, na pocieszenie, gdzieś słyszałem, że UCZCIWOŚCIĄ I PRACĄ LUDZIE SIĘ BOGACĄ :) 

 

PS. Kupuj berlingoo, na nic się nie oglądaj i jedź w trasę. Bo jak nie teraz, to kiedy? No i byle klima była :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"...pieniądze są ważne i należy je wydawać z głową."

To nie papierki, to nasze zycie, everyday's godziny 9-17 PLUS CZAS DOJAZDU ktore moglibysmy spedzac na podrozach i zyciu tak jak chcielibysmy.

 

Sumarycznie:

NIE wydawawac tego czego sie nie ma.

To wlasnie problem dzisiejszego swiata - zadluzac swoje wnuki.

 

Edytowane przez JoeBlue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jaro670

 

Po 1: Polecam tobie wydać jakieś 50 PLN i zakupić książkę "Bogaty Ojciec, Biedny Ojciec" Robert'a Kyosaki.   Tam jest większość odpowiedzi na twoje pytania i powinien się tobie przestawić odpowiedni prztyczek w głowie. Poszukać też innych książek na polskie warunki.    http://jakoszczedzacpieniadze.pl/6-ksiazek-finansowych-ktore-musisz-przeczytac                          

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaro670 Moim zdaniem masz bardzo dobre podejście, sam kiedyś chciałbym zwiedzić,  w ten sposób Europę chociaż mogę spać w hotelu, w zasadzie już dawno bym to zrobił ale samemu mi się nie chce a moja poprzednia partnerka by mnie zabiła śmiechem ( musi się malować godzinę rano)  Wszystko co dzisiaj mam ( obecnie 33 lata, pracuje od 15 roku życia) osiągnęłem z wielkim trudem może stąd wynika moje oszczędzanie... 

 

Powiek tak... nie martw się Ty masz, w zapasie 3 pensje " tylko" to ja się muszę martwić... :) Chyba przesadziłem, z tym oszczędzaniem :)

Jedno jest piękne 99 % ludzi, których znam chodzi do pracy bo musi a ja chodzę bo chcę ze świadomością, że pracę będę miał zawsze chyba, że sam z niej zrezygnuje.

Osiągnełem to wszystko wyznając  zasady mojego świętej pamięci dziadka. 

 

1. Nie ważne ile zarabiasz ważne ile umiesz odłożyć 

2. Żyj dla siebie a nie żeby wkurwić sąsiada ( przynajmniej nie odrazu) 

3. Kredyt tylko hipoteczny ewentualnie jakieś mini raty 0%

4. Żadna praca nie hańbi 

 

 

 

Mam jedną pracę, która daje powiedzmy "władzę" i drugą, w której jestem postrzegany jako zero społeczne chociaż co ciekawe, w tej drugiej zarabiam jakieś 3x więcej, niż w pierwszej :)

 

 

 

Edytowane przez minister20
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mod: proszę o wywalenie poprzedniego postu

 

@jaro670

 

Po 1: Polecam tobie wydać jakieś 50 PLN i zakupić książkę "Bogaty Ojciec, Biedny Ojciec" Robert'a Kyosaki.   Tam jest większość odpowiedzi na twoje pytania i powinien się tobie przestawić odpowiedni prztyczek w głowie. Poszukać też innych książek na polskie warunki.    http://jakoszczedzacpieniadze.pl/6-ksiazek-finansowych-ktore-musisz-przeczytac     

2 hours ago, jaro670 said:

czy nie jest przypadkiem tak że jak żyjemy w miarę oszczędnie to nie wbijamy sobie w podświadomość że muszę tak żyć bo na więcej mnie nie stać, bo jestem biedny ?

Oszczędzanie to dobry nawyk. Natomiast powinien być w tym jakiś cel/inwestycja/pomnożenie pieniędzy. Samo oszczędzanie i trzymanie pod materacem niczego nie da na dłuższą metę bez podjęcia odpowiedniego ryzyka i zainwestowania.

 

2 hours ago, jaro670 said:

2-3 miechy szukałem dobrego a taniego żeby kupić go za rozsądne pieniądze podczas kiedy koledzy przy tej samej zajawce wydawali 15-25 tyś na karbony itp.

Potrzebny był tobie za 15/25 czy nie do tego co potrzebowałeś z nim zrobić. Jeśli nie to nie kupuj, jeśli tak to kupuj.

 

2 hours ago, jaro670 said:

To mnie zawsze śmieszyło bo widziałem w tym więcej mierzenia się na długość pałki niż prawdziwą potrzebę ale kurde mam wrażenie że ci co tak szaleli często nawet pożyczając ten hajs potrafili zajść dalej , wyżej ode mnie, mieć więcej ode mnie.

Wyżej znaczy, stawali się bogatsi dzięki zakupowi tego roweru (nie wiem, wygrywali nagrody w zawodach )?. Czy potrafili zaryzykować/pożyczyć pieniądze i teraz są bogatsi bo maja inną mentalność od twojej?

 

3 hours ago, jaro670 said:

jebana etatowa mentalność

I tu masz klucz do wszystkiego. Jak przeczytasz Bogatego Ojca to powinny sie oczy otwożyć tak samo jak po przeczytaniu Kobietopedii. Mówię poważnie.

 

Zacznij szukać ludzi, którzy dorobili się czegoś we WLASNYM biznesie, znajdź mentora/nauczyciela. Wmieszaj się w nowe towarzystwo.

 

Zainwestuj w siebie (książki/kurs inwestowania na giełdzie itp itd lub nawet podstawy ekonomii i inwestowania)

 

Parę wątków jeszcze pokrewnych:

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ogóle to czas jest najważniejszym zasobem. Pieniądze może są ważne, ale odpowiedzmy sobie na pytanie: gdybym miał pracowac 6 dni w tygodniu po 12 godzin w pracy, której nie cierpię i zarabiac tam po 50 tysięcy na miesiąc, to byłbym szczęśliwy? Czy może jednak zamieniłbym tę pracę na pracę po 6 godzin dziennie 5 razy w tygodniu i zarobił 3 tysiące miesięcznie, ale tę pracę bym lubił? Teoretyczne ktoś powie, że i jedno i drugie rozwiązanie jest fatalne. Może i tak, bo w pierwszym przypadku nie mamy nawet kiedy wydawac tych pieniędzy na swoje hobby, przyjemności czy rozwój. W drugim przypadku mamy dużo wolnego czasu dla siebie, ale pensja jest raczej niska, więc nie mamy za co na przyjemności. Lecz to drugie rozwiązanie ma więcej zalet, bo jednak możemy sobie pozwolic na proste przyjemności bez wydawania pieniędzy( jazda rowerem, chodzenie po lesie, czytanie książek, słuchanie muzyki, spotkania z przyjaciółmi). 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A po co w ogóle nad tym rozmyślać? Dla Rokefelera to wszyscy jesteśmy biedakami. Dla gościa spod budki z piwem to taki biedak z poniżej 100 tyś. rocznie (jak napisał @loh-pan) jest królem życia. Skoro kumple maja więcej to zmień kumpli na takich co maja mniej i już samopoczucie lepsze.

 

Super sprawa z tym Berlingo, sam bym chciał coś takiego przeżyć i właśnie w czymś ala Berlingo a nie w wypasionym kamperze.

 

Parę lat temu pracowałem za śmieszne pieniądze, na nic mnie nie było stać, samochodu nie miałem, mieszkanie wynajmowałem, chodziłem w najtańszych ciuchach. Obecnie mam to o czym wtedy nawet nie marzyłem i powiem wam w zaufaniu, że moje poczucie szczęścia wcale się nie zmieniło. Dalej chciałbym mieć to na co mnie nie stać, normalna sprawa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dziaduje (wg społecznego modelu) na całego, wydaje pieniądze w ostateczności ale robię w imię wolności finansowej. 

Nie zobaczysz mnie chodzącego do kina, do knajpy.

Nie zobaczysz mnie jeżdzącego samochodem, jeśli nie muszę.

Nie zobaczysz mnie kupującego największego TV, systemu audio, smartfonu Apple'a (mam telefon z odzysku za 20-30 zł) 

Nie zobaczysz mnie w McDonaldzie, w restauracji, sklepach z odzieżą.

Chodzę w ciuchach które mam już dobre 5-10 lat, ale...

Dzisiaj mogę przestać pracować na 3-4 lata i będę miał z czego żyć - bez pracy. 

Nie jestem niewolnikiem swojego stylu życia.

 Wolność ! 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka lat temu miałem taki pomysł, zebrać pieniądze i kupić siedlisko na wsi, być samowystarczalnym etc. Wyliczyłem sobie, że jak rozkręcę ogród i sad to rocznie wydam max 2000 PLN, na wszystko... To była motywacja do pracy a zaczynałem praktycznie od zera. Zacząłem zarabiać, zmieniałem wymagania, więcej ziemi, lepszy domek etc. Po kilku latach wróciłem do rodzinnego domu, porzuciłem plany/marzenia i dłubie te pieniądze na coś jeszcze większego... Głupota/brak silnej woli, wygodnictwo... Poza tym na taki domek i wsioka to łapać można chyba tylko anorektyczki weganki. :D

 

Jak tak sobie analizuję to fajną opcją są studia i zacięcie naukowe. Załapać się gdzieś na stacje badawczą, Antarktyka? Jeść dadzą, dach nad głowa też, kobiety na pewno samotne/chętne/młode studentki, jakaś pensja spływa na konto w kraju. Po co gonić za robotą? ;)

 

 

Edytowane przez loh-pan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, giorgio napisał:

A na koniec, na pocieszenie, gdzieś słyszałem, że UCZCIWOŚCIĄ I PRACĄ LUDZIE SIĘ BOGACĄ :)  

Dokładnie tak, stara maksyma protestantów. Bogactwo bierzę się z pracy, produkcji i oszczędności. Nie z dotacji, nie z kradzieży, nie z oszustw. Chcesz być bogaty wydawaj mniej niż zarabiasz, a zaoszczedzoną kwotę odłuż. Nigdy nie wiadomo kiedy będzie to potrzebne. Nagle tracisz pracę i za coś trzeba żyć zanim znajdzie się nową, w domu coś się popsuje i trzeba wydać na naprawę, masz na koncie, nie musisz się martwić, nie daj Boże zdrowie nie dopisze i trzeba wydać na leki i lekarza. NIe martwisz się bo masz. Najważniejszą kwestią jest też odpowiedzieć sobie na pytanie po co oszczędzam: czy chcę jak autor udać się w podróż, czy chcę mieć rezerwę na nieprzewidziane wydatki, czy chće mieć na starość, bo ZUS to bankrut, czy może chcę zamienić małe mieszkanie na większe, a może wyremontować to które mam. Ile ludzi tyle odpowiedzi. Każdy żyje tak jak chce i tak jak uważa za stosowne.

@TheFlorator "Bogaty ojciec, biedny ojciec" super książka:D Ja osobiście polecam też Marka Skousena "Wall Street. Giełdowe mądrości, maksymy i aforyzmy".

To tam stało: jeśli chcesz być bogaty nie możesz żyć ponad stan.

Edytowane przez Krugerrand
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jaro670 chyba mniej więcej łapię o co chodzi z Twoją zagwozdką, jeśli nie - popraw mnie. Czujesz dyskomfort porównując się do kolegów (po co to robisz?) i wydaje Ci się, że własne życie wypada blado na ich tle (całkiem możliwe że tylko ich autoprezentacji) i że w pełni z niego nie korzystasz. Przy tym warunkujesz siebie  poprzez sposób podchodzenia do pieniędzy, który jest w zasadzie świadomy i logiczny a nie rozemocjonowany jak u małej dziewczynki. Ponadto ów program ma Cię rzekomo niby ograniczać na przyszłość w możliwościach zarobkowych? Coś w tym stylu?

 

Kupujemy często emocjami, płacimy prawdziwymi pieniędzmi jako pochodną własnego wysiłku i czasu. Rozrzutność czy niefrasobliwość w wydatkach jest więc w tym kontekście pogardą a już przynajmniej brakiem szacunku dla samego siebie.

Tutaj zasada "udawaj {bogatego} a się takim staniesz" nie działa (vide Amy Cuddy). Zwykle ludzie są zakredytowani pod korek (rozejrzyj się) i ich pasywa znacznie przekraczają wartość aktywów. Technicznie trwają radośnie w stanie bankructwa, bez jego formalnego ogłoszenia. To wszystko w świecie otaczającym nas presją "bogactwa", która ma jedno zadanie - utrzymywać jak największe rzesze technicznych bankrutów w "stanie nieważkości".

Michael Jackson w chwili śmierci miał 400 mln $ długów. Tyson zarobił na karierze około 300 mln $ a w 2003 r. musiał ogłosić bankructwo, taki był goły. Jakoś im rozrzutność nie pomogła.

 

Osobiście stosuję zasadę "miej niskie koszty własne i stałe". Zgodnie i wygodnie mi się z nią żyje. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Rnext napisał:

@jaro670 chyba mniej więcej łapię o co chodzi z Twoją zagwozdką, jeśli nie - popraw mnie. Czujesz dyskomfort porównując się do kolegów (po co to robisz?) i wydaje Ci się, że własne życie wypada blado na ich tle (całkiem możliwe że tylko ich autoprezentacji) i że w pełni z niego nie korzystasz. Przy tym warunkujesz siebie  poprzez sposób podchodzenia do pieniędzy, który jest w zasadzie świadomy i logiczny a nie rozemocjonowany jak u małej dziewczynki. Ponadto ów program ma Cię rzekomo niby ograniczać na przyszłość w możliwościach zarobkowych? Coś w tym stylu?

 Dokładnie , nie wiem czy to ich gra ale sprawiają wrażenie że podejście do życia "łatwo przyszło , łatwo poszło" daje im dobre rezultaty.  Do tego przy swojej oszczędności mam poczucie biednego krewnego bo mnie zadowalają małe rzeczy i może kurna przez takie podejście niewiele w życiu osiągnąłem. Zawsze mi smakował schabowy w bułce na drogę,nie przeszkadza mi spanie w namiocie, w aucie,samochody zawsze miałem oszczędne i gdzieś podskórnie wyczuwam że może przez taki minimalizm zamykam sobie drogę do lepszego życia, większej kaski.

Ktoś kiedyś mi powiedział że nie mam ambicji (oczywiście laska) ale w tym jest dużo prawdy bo mnie w życiu zawsze bardziej kręciło coś przeżyć niż mieć. Ojciec mnie zawsze uczył że lepszy maluch za gotówkę niż polonez na raty tylko kurde mam wrażenie że takie myślenie zawęża horyzont.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.