Skocz do zawartości

Socjolog Prof. Maria Jarosz uważa, że Polska to kraj silnych kobiet i coraz słabszych mężczyzn


Rekomendowane odpowiedzi

http://www.rp.pl/artykul/1053655-Samobojcy-spoza-metropolii.html 

Wklejam wywiad z prof. Marią Jarosz, która komentuje falę samobójstw w Polsce. Zwraca uwagę na różnice w ilości samobójstw mężczyzn i kobiet oraz dodaje, że dzisiejsze kobiety wymagają coraz więcej od swoich partnerów. 

Co sądzicie na ten temat? Piszcie ;) 

 

O kryzysowej fali samobójstw mówi Grażynie Zawadce prof. Maria Jarosz, socjolog z Polskiej Akademii Nauk.

Śmierć samobójcza jest bardziej powszechna w Polsce niż ta w wypadkach drogowych, w których rocznie ginie około 3,5 tys. osób. Mamy plagę samobójstw?

 

Prof. Maria Jarosz, socjolog z Instytutu Studiów Politycznych PAN: W ciągu ostatnich 60 lat liczba samobójstw wzrosła u nas o 400 proc., ale mimo to wciąż jesteśmy krajem o średnim wskaźniku samobójstw. Interesujące jest jednak ich tempo wzrostu. Kryzys sprzyja temu, że więcej ludzi z własnej woli odchodzi z tego świata? Niewątpliwie. Od 2009 roku, kiedy zaczął się kryzys, i w latach późniejszych liczba samobójstw zakończonych śmiercią zwiększyła się z 5 tys. do ponad 6 tys. rocznie. Popełnia je w Polsce już 17 osób na 100 tys. mieszkańców.

 

A jeszcze dekadę temu było ich około 15 na 100 tys. Tempo przyrostu jest u nas tak wysokie jak w Grecji, chociaż tam samobójstw jest mniej. To zaskakujące i bardzo niepokojące.Nieprawdziwe są więc obiegowe opinie mówiące, że tam, gdzie jest słońce ludzie optymistycznie patrzą na życie? Klimat ma niewiele wspólnego ze skłonnością do samobójstw. W Grecji wciąż jest słońce, ciepło, wymarzony klimat, i co z tego. Trzeba jeszcze za coś żyć. A jeżeli sytuacja nagle zmienia się na gorsze, nie ma pracy ani środków do życia, a ludzie już nie wierzą w poprawę, to samobójstw przybywa.

 

Dopóki ludzie sądzą, że sytuacja się poprawi, cierpliwie na to czekają. Co ludzi popycha do desperackich decyzji? Zwykle składa się na to kilka elementów i nigdy do końca nie wiadomo, co było kroplą, która przepełniła czarę. Samobójcy na ogół nie zostawiają listów, a jeśli je piszą, to rodziny najczęściej ich nie pokazują. Bardzo trudno jest również stwierdzić, dlaczego akurat jeden człowiek popełnił samobójstwo, a inny w porównywalnej sytuacji tego nie zrobił. Dlatego nie mówię o przyczynach samobójstw jednostek, ale sytuacji, która sprzyja zjawisku i jak to wygląda w społeczeństwie w poszczególnych grupach. 

 

Z jakich grup samobójcy wywodzą się zatem najczęściej? Najsilniej w statystyce śmierci samobójczych są reprezentowani bezrobotni z różnych grup zawodowych, ludzie, którzy się obawiają rychłego bezrobocia oraz rolnicy. Znacznie rzadziej są to inteligenci. Co zaskakujące, wskaźnik samobójstw jest najwyższy na wsi i w małych miasteczkach, a najniższy w dużych metropoliach. Zapewne chodzi tu o to, że jak się likwiduje ostatni zakład w małym miasteczku czy na wsi, to pracy nie można już znaleźć. W dużym mieście człowiek lepiej sobie poradzi. Latem pod Kancelarią Premiera podpalił się bezrobotny, który nie miał za co utrzymać rodziny.

 

Czy częste są samobójstwa z biedy? - To zależy od sytuacji, w jakiej człowiek się znajduje. Jeżeli ktoś wychował się w ubogiej rodzinie, od zawsze żyje w biednym środowisku, to tak mocno biedy nie odczuwa. Inaczej jest, kiedy ktoś żył na przyzwoitym poziomie czy wysokiej stopie, a nagle na przykład stracił pracę i jego sytuacja ekonomiczna się pogorszyła, nie ma na życie. Najwyższe wskaźniki samobójstw występują w tych rejonach kraju, gdzie jest największe nasilenie problemów socjalno-bytowych, szczególnie związanych z sytuacją na rynku pracy i z brakiem perspektyw rozwoju.

 

To między innymi Śląsk czy województwo łódzkie, gdzie upadł przemysł, zamknięto kopalnie, gdzie panuje poczucie destabilizacji i zagrożenia. Inne powody? Samobójstwa są częściej dokonywane w sytuacji nagłego osamotnienia, czyli rozwodu lub wdowieństwa. Ludzie rozwiedzeni albo owdowiali, i to obojga płci, czterokrotnie częściej popełniają samobójstwa niż ci w małżeństwie lub kawalerowie i panny. Co więcej, decydują się na nie w pierwszym roku nagłego osamotnienia.

 

To więc także czynnik, który wpływa na takie decyzje. Warto pamiętać, że samobójstwa zakończone śmiercią to zwykle druga taka próba. Czy jest coś, co wyróżnia Polskę? W Polsce mamy teraz do czynienia z największą nie tylko w Europie, ale i w świecie dysproporcją między samobójstwami mężczyzn i kobiet. U nas obecnie sześciu mężczyzn na jedną kobietę skutecznie odbiera sobie życie. Ale jeszcze w latach 90. i na początku wieku XXI. przypadało pięciu mężczyzn-samobójców na jedną kobietę.

 

Teraz wysunęliśmy się na czoło. Uchodzimy za kraj silnych kobiet i coraz słabszych mężczyznMoże kobiety zawsze musiały być silne. Rzeczywiście, u nas od zawsze kobiety były silne. Mieliśmy powstania, wojny, kobiety trzymały dom, starały się o środki finansowe, musiały takie być. Dlaczego mężczyźni częściej kończą ze sobą? Kobiety są lepiej wykształcone, często zajmują wyższą pozycję zawodową, a, co ważne, więcej oczekują od mężów czy partnerów.

 

Chcą, żeby oni więcej zarabiali, bardziej zajmowali się domem, lepiej sprawdzali się w seksie. Kiedyś ciężka praca górnika czy rolnika cieszyła się uznaniem i szacunkiem żon i dzieci. Filmowym świadectwem jest „Perła w koronie". Górnik przychodzi do domu, żona go szanuje, daje najlepszy kawałek mięsa. Teraz sytuacja i górnika i rolnika się zmieniła. Przychodzi do domu, żona mówi „tyle pracujesz, a co z tego masz, inni zarabiają więcej". A mężczyźni często w głowie mają wzór macho, boją się, że nie sprostają tym oczekiwaniom i częściej popełniają samobójstwa.

 

Może to kwestia czasu i mężczyźni zaczną zabiegać o parytet. W jakim wieku są najczęściej samobójcy? Wcale nie są najmłodsi, chociaż są coraz młodsi. Dominują mężczyźni mający 35-45 lat, czyli w sile wieku, którzy się boją bezrobocia, braku środków na utrzymanie rodziny, być może są zadłużeni. Wbrew obiegowej opinii wcale nie jest tak, że kończą ze sobą głównie emeryci. Czy liczba samobójstw nadal będą rosła? Zależy jak będzie z kryzysem. Jeśli istotnie nastąpi poprawa, to powolna. Dużo zależy od tego, jak ludzie będą postrzegali przyszłość i jak widzieli w niej siebie.

 

Jednak dzisiaj sytuacja jest niedobra, ludzie nie mają pracy, w tym młodzi, po studiach. Dotąd każde młode pokolenie miało lepiej. Teraz nastąpił zwrot, młodzi ludzie mają dziś gorszą sytuacją od rodziców. Wszystko jest trudniejsze. Jeżeli dziecko urodzi się np. na ścianie wschodniej, w biednej, niewykształconej rodzinie, z góry jest wykluczone. Pójdzie do gorszej szkoły, i jeśli nawet się dostanie do prywatnej uczelni, a cała rodzina będzie się składać na studia, to po ich ukończeniu i tak pracy nie dostanie.

 

W pierwszej połowie lat 60. co drugi student był potomkiem rodziny inteligenckiej, co piąty - robotniczej, co dziesiąty - chłopskiej. Teraz na pierwszym roku studiów publicznych jest tylko 2 proc. studentów z rodzin rolniczych. Skąd u pani tak wielkie zainteresowanie samobójstwami? Zainteresowałam się nimi, gdy w PRL zabroniono mi je badać. W czasach gierkowskich nie przedłużono mi umowy w PAN, mimo że miałam doktorat i publikacje za granicą. Półtora roku byłam bez pracy, w końcu znalazłam się w Głównym Urzędzie Statystycznym.

 

Szukałam socjologicznego tematu i zainteresowała mnie bieda i samobójstwa. Na moją prośbę prezes GUS zwrócił się do MSW o udostępnienie policyjnej statystyki samobójstw. Ale minister spraw wewnętrznych odpowiedział, że śmierci samobójcze nie były, nie są i nie będą badane. Z przekory jeszcze bardziej zainteresowałam się tematem i tak zaczęłam badać statystykę zgonów prowadzoną w GUS. Ostatnio powstała pani kolejna książka na temat samobójstw. Pod tytułem „Samobójstwa.

 

Dlaczego teraz" i w niej opieram się na danych GUS za ostatnie 60 lat, czyli od 1951 do 2011 r. To rzetelne dane, zważywszy, że ok. 75 proc. proc. samobójstw dokonuje się przez powieszenie. Wtedy musi to stwierdzić policjant i lekarz, który wypisuje akt zgonu. Tu praktycznie na ma jakiejś ukrytej czarnej liczby. Skala samobójstw to dobry miernik nastrojów społecznych? Samobójstwa dla socjologa są jednym z najczulszych wskaźników kondycji społeczeństwa. Jeżeli ich przybywa, to znaczy, że z tą kondycją jest źle, więzi społeczne się rozluźniają.

 

Jeżeli ich liczba utrzymuje się na tym samym poziomie, jest już nieźle. A sensacją jest, jak nagle maleje. Zdarzył się kiedyś taki spadek? Po raz pierwszy miał miejsce w 1981 roku, kiedy rosnąca z roku na rok liczba samobójstw nagle zmalała o jedną trzecią. To wynikało zapewne z nadziei związanych z „Solidarnością". Wtedy wskaźniki śmierci samobójczej najsilniej spadły w grupie górników, hutników i stoczniowców, czyli grup zawodowych uznawanych za trzon klasy robotniczej. Ale była jedna, w której samobójstwa wtedy wzrosły: to grupa decydentów średniego i wyższego szczebla.

 

Łatwo o wniosek kto się czego bał, a kto czegoś dobrego oczekiwał. Jednak stan wojenny podciął ludziom skrzydła...Niestety, samobójstw wtedy przybyło i ich liczba nawet nieco przekroczyła wcześniejszy poziom. Potem spadek powtórzył się jeszcze na przełomie lat 1989/1990, kiedy ludzie znowu oczekiwali bardzo dobrej zmiany. I doczekali się jej, chociaż zapewne nie do końca takiej, jakiej pragnęli. W latach 90. liczba samobójstw znowu wzrosła i długo utrzymywała się na określonym poziomie, aż po wybuchu kryzysu znowu poszła w górę.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobiety lepiej odnajdują się w krwiożerczym systemie z racji tego że działają u nich mechanizmy absolutnie przyziemne, dlatego nie uświadczysz u kobiety czegoś takiego jak zasady, honor, duma czy sprawiedliwość, to są cechy męskie, kobiety działają imperatywem biologicznym, sa bardziej bezwzględne, wyrachowane i potrafią zrobić wszystko aby osiągnąć cel, a że cele są stricte przyziemne, to mamy odpowiedz...

W pewnym sensie się zgadzam z tą kobietą, dzisiejsi Polacy są słabi, zdecydowana większość, mało odpowiedzialna i nadmiar emocjonalna, głownie poprzez damskie wychowanie i brak męskiego wzorca...

W dodatku kultura promująca silne kobiety, kastracja mężczyzn i brak solidarności u nas...

 

Ogólnie cały feminizm jest jakby odzwierciedleniem sytuacji panującej obecnie, dlaczego w krajach islamskich nie ma feminizmu? bo jest silny patriarchat, jak w Pakistanie czy Iranie, tam poszli trochę w skrajność, ale jednak bardziej się to sprawdza jak u nas...

 

U mężczyzn jest większa liczba samobójstw z racji tego iż mężczyźni są bardziej zdecydowani w popełnieniu samobójstwa, kobieta może się wahać i końcem końców odpuścić...

 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Themota napisał:

Kobiety lepiej odnajdują się w krwiożerczym systemie z racji tego że działają u nich mechanizmy absolutnie przyziemne

Kobiety są płcią wspieraną przez system The Blue Pil (Matrix) oraz feminizm. Mają uprzywilejowaną pozycję oraz są płcią selektywną jeśli chodzi o związki. Dodatkowo kobiety są bardziej odporne na długotrwały, ale niezbyt mocny stres. Można powiedzieć, że kobiety lepiej wytrzymują "psychiczne kłucie igłą" niż mężczyźni.

 

18 minut temu, Themota napisał:

W dodatku kultura promująca silne kobiety, kastracja mężczyzn i brak solidarności u nas..

I to jest najgorsze.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, MoszeKortuxy napisał:

Jednak dzisiaj sytuacja jest niedobra, ludzie nie mają pracy, w tym młodzi, po studiach. Dotąd każde młode pokolenie miało lepiej. Teraz nastąpił zwrot, młodzi ludzie mają dziś gorszą sytuacją od rodziców. Wszystko jest trudniejsze. Jeżeli dziecko urodzi się np. na ścianie wschodniej, w biednej, niewykształconej rodzinie, z góry jest wykluczone. Pójdzie do gorszej szkoły, i jeśli nawet się dostanie do prywatnej uczelni, a cała rodzina będzie się składać na studia, to po ich ukończeniu i tak pracy nie dostanie.

To jest dla mnie ciekawy fragment. Rodzice wydają swoje ciężko zarobione pieniądze na studia na prywatnych uczelniach, po których nie ma pracy. Panuje u nas w kraju jakiś taki dziwny kult wykształcenia, że bez magistra czy nawet wyżej nie będzie się miało w życiu dobrze. Znam ludzi bez wyższego wykształcenia, którzy świetnie sobie w życiu radzą, ponieważ jak to się mówi mają w ręku fach. Porównajcie sobie to z tym:

 

53 minuty temu, MoszeKortuxy napisał:

Kiedyś ciężka praca górnika czy rolnika cieszyła się uznaniem i szacunkiem żon i dzieci. Filmowym świadectwem jest „Perła w koronie". Górnik przychodzi do domu, żona go szanuje, daje najlepszy kawałek mięsa. Teraz sytuacja i górnika i rolnika się zmieniła. Przychodzi do domu, żona mówi „tyle pracujesz, a co z tego masz, inni zarabiają więcej". A mężczyźni często w głowie mają wzór macho, boją się, że nie sprostają tym oczekiwaniom i częściej popełniają samobójstwa.

Niestety kobietom w Polsce i nie tylko w wyniku powszechnego dostępu do powszechnej edukacji poprzewracało się w główkach i mają bardzo wysokie wymagania, podczas gdy same jednak pod wieloma względami nie reprezentują nawet części tego co ma reprezentować ich partner czy mąż. Dziś już nie ma u nich szacunku do zawodów typowo robotniczych. Każda chce biznesmena, prezesa dużej firmy albo wysokiej klasy specjalistę z nie wiadomo jakimi dochodami. Taki robotnik traci pracę i często jest zmartwiony, a żona zamiast go podnieść na duchu i zmobilizować do działania, ma pretensje i robi awantury lub obgaduje przy koleżankach, że się do niczego nie nadaje, bo stracił robotę.. Nie dziwie się, że niektórzy mogą tego nie wytrzymać i targnąć się na własne życie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minutes ago, Themota said:

Kobiety lepiej odnajdują się w krwiożerczym systemie z racji tego że działają u nich mechanizmy absolutnie przyziemne, dlatego nie uświadczysz u kobiety czegoś takiego jak zasady, honor, duma czy sprawiedliwość, to są cechy męskie, kobiety działają imperatywem biologicznym, sa bardziej bezwzględne, wyrachowane i potrafią zrobić wszystko aby osiągnąć cel, a że cele są stricte przyziemne, to mamy odpowiedz...

 

W pełni się z tym zgadzam. Pracowałem w środowisku opanowanym przez kobiety. Gdyby natura dała im jeszcze siłę fizyczną to pozabijały by najpierw facetów a później same siebie. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Krugerrand napisał:

Panuje u nas w kraju jakiś taki dziwny kult wykształcenia, że bez magistra czy nawet wyżej nie będzie się miało w życiu dobrze.

To jest od czasów PRL-u.

 

3 minuty temu, Krugerrand napisał:

Dziś już nie ma u nich szacunku do zawodów typowo robotniczych.

To się zmieni kiedy okaże się, że brakuje fachowców oraz kiedy np. hydraulik będzie do pracy przyjeżdżać dobrym autem. Wtedy z "brudnego robola" mężczyzna zamienia się w oczach kobiety w "potrzebnego fachowca, któremu należy się szacunek otoczenia" oraz wysokie wynagrodzenie, które według kobiety ma wylądować później w jej portfelu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MoszeKortuxy Nie wiem czy się ze mną zgodzisz, ale moim zdaniem ten kult wykształcenia nasilił się u nas w ostatnich latach. Jak "grzyby po deszczu" wyrastają coraz to nowe "uczelnie", które za kasę proponują coraz to dziwniejsze i modniejsze kierunki studiów. Z drugiej strony w PRL górnik był najbardziej szanowanym zawodem obok profesora wyższej uczelni:)

Fachowców tego typu już brakuje i stąd mamy dość wysokie ceny ich usług. Temat ich jakości to raczej oddzielny wątek. Nie zauważyłem natomiast jeszcze takiego zainteresowania pań robotnikami, mimo iż znam kilku, którzy raczej na brak zleceń, a i też kasy narzekać nie mogą. One wciąż marzą o prezesach, królewiczach i szejkach.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwykła biologia.
Przyczyną tego stanu rzeczy jest to, że kobiety bardziej szanują swoje życie. Jest to biologiczny, podświadomy program zakodowany w nich. Kobieta może urodzić tylko jedno dziecko na 9 miesięcy. Ze sprawami dochodzenia do siebie po połogu, odchowaniem oseska w tym najbardziej newralgicznym czasie zaraz po połogu robi się ponad rok z tego. Dotyczy to każdej kobiety. Jeden mężczyzna zaś mógł zapłodnić potencjalnie nieskończoną ilość kobiet.
Mechanizm ten widać doskonale podczas, i po wojnach - kobiety zostają w domach, mężczyzn wraca do domu jakiś zwykle mały ułamek tego co pierwotnie było, a mimo to populacja odradza się do stanu poprzedniego po bardzo szybkim czasie.


Z tych właśnie powodów kobiety w stadzie, w czasach zamierzchłych były poddane szczególnej opiece. Dzieci nie tak bardzo, bo kiedy było ich dużo to strata jednego czy nawet kilku była wliczona w przetrwanie. Strata kobiety to strata ilość potencjalnego potomstwa które mogła urodzić w ciągu całej przydatności rozrodczej.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Krugerrand napisał:

kult wykształcenia nasilił się u nas w ostatnich latach. Jak "grzyby po deszczu" wyrastają coraz to nowe "uczelnie", które za kasę proponują coraz to dziwniejsze i modniejsze kierunki studiów.

W ostatnich latach zauważono ten trend pchania się na studia, więc niektórzy postanowili na tym zarobić.

 

Szejkowie i inni królewicze należą do top 20% atrakcyjnych samców. Dlatego z zasadą hipergamii kobiety ich pragną.  Od około 30 roku życia kobieta trafia na ścianę "The Wall" i zdaje już sobie sprawę, że na te top% nie ma szans, więc obniża swoje wymagania.

Edytowane przez MoszeKortuxy
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, a jak jej się uda usidlić takiego przysłowiowego Mietka, zaczynają się jazdy, bo przecież ona mogła być z szejkiem lub królewiczem z bajki. A trafił się o taki ktoś. Iluś takich Mietków to wytrzyma, iluś kopnie ją w zadek, a będzie też taka część która się powiesi. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krugerrand

Królewicz czy szejk daje status społeczny (w domyśle też oczywiście zasobne bogate życie). Robotnik daje niski status społeczny, do tego z reguły relatywnie małą kasę. Co do owych "królewiczów i szejków" jeszcze...mam znajomą która wyszła jako 19latka za autentycznego hrabię. Nazwisko znane w Polsce. Prestiżem się pasła przez kilka lat, dopóki nie stwierdziła, że hrabia jest gołodupcem. Skończyła z nim w trymiga. Czyli "kasa misiu".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Krugerrand napisał:

Dokładnie, a jak jej się uda usidlić takiego przysłowiowego Mietka, zaczynają się jazdy, bo przecież ona mogła być z szejkiem lub królewiczem z bajki. A trafił się o taki ktoś. Iluś takich Mietków to wytrzyma, iluś kopnie ją w zadek, a będzie też taka część która się powiesi. 

Jest jeszcze coś innego u kobiet, tracąc czas na przysłowiowego mietka po kilku większych awanturach i uświadomieniu że mietek to tylko mietek , kobieta zaczyna go nienawidzić, bo nie jest taki jakby chciała to raz, dwa W TYM CZASIE W KTÓRYM SPOTYKAŁA SIĘ Z MIETKIEM, MOGŁA MIEĆ SZEJKA KRÓLA NAFTY ALBO SZEFA GANGU, czyli reasumując zaczyna ją wkurwiać i mietek jest pogardzany za to że zabrał jej cenny czas w którym teraz zapewne siedziała by obok szejka...z McDonaldu...

Edytowane przez Themota
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Themota Polubienia mi się skończyły, więc napiszę, że pełna zgoda.

@AR2DI2 Ciekawe czy kobiety są w stanie przetrawić i połączyć jakoś w jedną całość coś takiego o czym Ty piszesz czyli hrabiego-gołodupca z robotnikiem o dużo wyższych dochodach niż rzeczony hrabia, ale dającym niższy status społeczny:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobiety nie są silne, tylko się mniej od nich wymaga. Facet wie że to on musi zapewnić rodzinie byt i być odpowiedzialnym. Kobieta ma "magiczną" moc wykrętów i usprawiedliwiania. Jak coś spieprzy to wina leży zawsze po stronie innej osoby. Jak sobie nie radzi to "jest biedną kobietą, nie można od niej wymagać". Jak facet sobie nie radzi w życiu, to jest atakowany, jak kobieta sobie nie radzi, to jest chroniona. Kiedy facet zrobi coś dobrze (np. kupi pralkę), to babka mówi "my zrobiliśmy", jak facet i kobieta zrobili coś dobrze jako para to "my zrobiliśmy", a jak kobieta coś dobrego zrobi, to "ja zrobiłam". Jak facet coś zrobi źle (np. zła decyzja finansowa) to kobieta mówi "on zrobił", jak zrobią coś źle jako para to "on zrobił", a jak kobieta zrobi coś złego sama, to mówi "my zrobiliśmy". Także zauważyłem że jak ktoś krytykuje daną kobietę za jej konkretne zachowanie, to często kobieta rozszerza to na większą liczbę kobiet, chociażby tłumacząc to że dana osoba jest mizoginem i nie lubi wszystkich kobiet, czyli uważanie że ktoś ją osobiście atakuje tylko dlatego że nie lubi kobiet jako grupy, a sama uważa że atak nie jest na nią, tylko na wszystkie kobiety. Także słynne usprawiedliwienie "taka jest natura kobiet", czyli tłumaczenie swojego złego zachowania kolektywną zachowaniem danej grupy społecznej to rozmywanie odpowiedzialności w grupie. 

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, Beckenbauer said:

Kobiety nie są silne, tylko się mniej od nich wymaga. Facet wie że to on musi zapewnić rodzinie byt i być odpowiedzialnym. Kobieta ma "magiczną" moc wykrętów i usprawiedliwiania.

To prawda, choć wydaje mi się, że siła kobiet leży w ich psychice i na tym polu są od nas silniejsze. Wystarczy spojrzeć na średnią długości życia i liczbę samobójstw ( o czym napisane jest w przytoczonym tekście). Trzeba też zwrócić uwagę na fakt, że kobieta nigdy nie decyduje się na fakt wychowania dzieci samodzielnie, chyba że zmuszona jest sytuacją czyli np. odejściem partnera. Kraje zaś  w których kobiety decydują się na samodzielne wychowanie dzieci zapewniają doskonałą opiekę finansową dla samotnych matek tak jak jest to w Skandynawii. Na tym przykładzie doskonale widać - i tutaj pełna zgoda z Beckenbauerem raz jeszcze- że facet wykańcza się łożąc na dziecko i tylko do tej finansowej opieki jest kobiecie potrzebny. Dostrzegam to także na przykładzie rodzin kilkorga znajomych, gdzie faceci z obciętymi jajami nie mają w kwestii wychowania dzieci nic do powiedzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobiety są silne tylko tam gdzie mężczyźni stworzą im warunki do tego aby były "silne". Co takie socjolożki jak ta profesorka nazywają "silną kobietą"? Są to samowystarczalne, realizujące się zawodowo bla bla bla...

Owa samowystarczalność polega na zarabianiu kasy (przy okazji realizowanie się zawodowo) w firmie (której przeważnie jest właścicielem i założycielem facet) i wydawanie jej na własne potrzeby w sklepach. Wszystko to jest zorganizowane, utrzymywane, ba, nawet wymyślone przez facetów. Bez tego całego przygotowania i zaplecza, ich siła jest tylko gadka o niczym.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, AR2DI2 napisał:

Kobiety są silne tylko tam gdzie mężczyźni stworzą im warunki do tego aby były "silne".

Dokładnie.

 

48 minut temu, Beckenbauer napisał:

Kobiety nie są silne, tylko się mniej od nich wymaga.

Racja.

 

32 minuty temu, Kleofas napisał:

To prawda, choć wydaje mi się, że siła kobiet leży w ich psychice i na tym polu są od nas silniejsze. Wystarczy spojrzeć na średnią długości życia i liczbę samobójstw ( o czym napisane jest w przytoczonym tekście).

Kobiety mają łatwiej bo niemal wszędzie mają łatwiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmieniają się czasy na nasze nieszczęście nasze życie dominują mas media wraz z ich przekazem. Obecnie dominuje konsumpcjonizm i filozofia must have , wtłaczają ludziom co muszą posiadać by być fajnymi, media społecznościowe, portale kształtując młodych ludzi wedle określonych wzorców - obecnie w filmach epatują homoseksualistami, muzułmanami i feministkami jako czymś fajnym modnym a tych ludzi jako oświeconych i światowych. Życie jest coraz cięższe, trudno założyć stabilny związek, wychować dzieci, zapewnić rodzinie godziwy byt, z każdej strony jesteśmy czymś dociskani, docierani. Życie zamienia się w blednę koło, nieskończony kołowrotek, każda nasza decyzja okazuje się błędną i obraca przeciw nam, żyjemy w ciągłym stresie, cięgle oczekiwania, często niedosypiany, źle się odżywiamy i musimy poświęcać się robić coś kosztem siebie by pasować do wzorca i być "fajnym" - wielu ludzi nie wytrzymuje i ma dość i upatruje jedyne wyjście w samobójstwie.

Teza : że w obecnych czasach kobiety są silne a mężczyźni silni - jest błędna bo to na facetach spoczywa większa odpowiedzialność i większe oczekiwania niż na kobietach, 80% obecnych kobiet jest tak skupiona na sobie i realizacji siebie że nie widzi nic poza tym liczy się Facebook, Tweeter, Youtube - co kupiłam, co zjadłam co wysrałam, jak się ubrałam, co czytałam, co kupiłam a tak po za tym jaka to ja jestem zajebista - ja i ja i tylko ja i moje zdanie identyfikują się z innymi podobnymi inteligentkami i uważają się za silne - a co w tym silnego ? Baba w pracy to zmora - uśmiechniesz się, chcesz być miły to ją molestujesz, jak są wymagania że ma realizować swoje obowiązki to mobbingujesz- jak nie powierzasz odpowiedzialnych zadań to dyskryminujesz - jednym słowem błędne błędne koło - to mają być silne kobiety ? Śmiech na sali.

A jakie są oczekiwania wobec faceta ? to ona ma wszystko zapewnić : ma być kasa, fajne mieszkanie ba apartament, fajna fura, wyjazdy, a tak po za tym ma być przystojny a przy okazji ma się nie czepiać, nie dociekać. 

Mas-media zmiękczają młodzieży mózgi wypaczają wszystko - dojrzewanie, zawieranie związków, układanie relacji, wartości - a rzeczywistość dowala swoje bo tak jak w mediach przedstawiają jak mamy żyć to może sobie mało kto pozwolić. Na facetach spoczywa większość obowiązków, oraz ciężar trudów codziennego życia, wszystko jest OK jak sytuacja finansowa jest OK , jak nie chrzani się wszystko - do tego praca, stres, niedosypanie, złe odżywianie i w człowieku w końcu coś pęka rodzi się bunt, poczucie bezsensu i bezsilności, ma dość oraz zaczyna widzieć jedyny sens  w wylogowaniu się z tego świata. 

Ale co ja tam wiem - szary prosty człowiek.

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magia waginy. Tresura zaczyna się maleńkości od tzw. "dobrego wychowania", kobiety pierwsze, drzwi,ustąp miejsca etc.. Efekt Aureoli bo każda wagina na wagę złotą. Póxniej tresura w placówkach państwowej oświaty zwanej potocznie "szkołami". Sfeminizowany zawód nauczyciela...później parytety w wojsku na studiach (oczywiście z obniżonymi wymaganiami dla Pań, w końcu są nam równe)

 

Ja mawiał mój profesor z dyplomacji. Dlaczego całuje się kobietę w rękę? Bo od czegoś trzeba zacząć (taka dygresja).

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W gruncie rzeczy, finalnie nie ma się czego obawiać, bo feminizm i presja okołofeministyczna wywierana na mężczyzn jest tworem sztucznym, sponsorowanym, i politycznym. Kiedy feminizm przestanie być potrzebny, siły które tym kierują po prostu wyłączą im wtyczkę z prądu (czytaj utną fundusze, i zmienią retorykę w mediach). I tyle. Wtedy "pies się otrzepie, a pchły pospadają". Bać się trzeba mocodawców feminizmu, bo plan ich jest głebszy o wiele niż "walka o prawa kobiet", na których mocodawcom zależy tyle co na zeszłorocznym śniegu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.