Skocz do zawartości

Skąd mam wiedzieć, że Marek ma rację?


Rekomendowane odpowiedzi

Załóżmy, że istnieje ktoś, kto ma więcej pieniędzy, siły woli, lepsze ciało (wyrzeźbione) i jest równie szlachetny jak Marek Kotoński, na swojej stronie też porusza wiele mądrych tematów, nie jest politycznie poprawny itd. - ale głosi przeciwne główne tezy do Marka, czyli że nie można być szczęśliwym samemu, że pieniądze dają szczęście itp.

 

No i komu tu wierzyć?

Jak sprawdzić kto ma rację?

 

Marek robi audycję "Kobieta (ani auto i pieniądze) szczęścia nie da", a potem ma "zwycięskie wizje", że stoi ubrany w drogie ciuchy i tankuje drogi samochód. Czyli ma pieniądze, za nie auto, które ma przyciągać kobietę/y. Skąd u niego te wizje, skoro to szczęścia rzekomo nie daje? Nie trolluję i nie hejtuję, po prostu zastanawiam się kto ma rację, bo po prostu nie wiem jak to sprawdzić i czy słuchając się jego rad pójdę dobrą drogą.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś wiedząc zataczamy koła, ale tak naprawdę nic nie wiemy.

 Wsłuchaj się w siebie. I podążaj w tym kierunku, gdzie coś Ci coś podpowiada i gdzie czuć się będziesz dobrze, lepiej. 

Każdy ma swój rozum, nikt nikogo do niczego nie zmusza. Każdy z nas określa swoją drogę i stąpa po niej, nie nikt inny.

My wszyscy znajdujemy się w labiryncie i szukamy drogi i gdy już nam się wydaje, że znaleźliśmy wyjście okazuje się, że to jednak nie tędy, więc szukamy dalej. Krążymy. A to może trzeba podskoczyć?

Nasza droga zaczyna się od kroku, iść wolniej to nic złego, gorzej przystanąć. Każdy z nas szuka jakiegoś bodźca.

Jesteśmy dziećmi, które zadają pytania.

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Posiadanie bądź nieposiadanie racji kojarzy mi się zaraz z dwoma przekupkami, które się wzajemnie przekrzykują na targu w stylu:

 

- Twoje towary ssą pałę!

- Nieprawda, bo Twoje!

- Suka!

- Szmata!

 

Odejdźmy od szukania racji, odstawmy na bok jakiekolwiek imiona i nazwiska, aby nie oddziaływały na nas w żaden pozytywny lub negatywny sposób, i skupmy się na tym, gdzie leży prawda.

 

A oprócz tego wystosujmy na podstawie treści autorki tematu dwie hipotezy:

 

1) Homo sapiens może osiągnąć pełnię szczęścia tylko w momencie, gdy jego życie będzie odzwierciedleniem tego, co jest postrzegane w oczach innych Homo sapiens jako szerokorozumiany sukces.

 

2) Homo sapiens może osiągnąć pełnię szczęścia nawet wtedy, gdy jego życie nie będzie odzwierciedleniem tego, co jest postrzegane w oczach innych Homo sapiens jako szerokorozumiany sukces.

 

Zanim przejdziemy do konfirmacji lub falsyfikaci hipotez (pamiętając o tym, że strategie weryfikacji hipotez, które stanowią przedmiot zainteresowania filozofów i psychologów, rzadko zawierają możliwość przesądzenia o tym, że weryfikowana hipoteza jest prawdziwa bądź też nie), należy przedstawić definicję słowa "szczęście", aby mieć punkt odniesienia.

 

Pozwól, że posłużę się starą, poczciwą Wikipedią:

Cytat

Szczęście jest emocją, spowodowaną doświadczeniami ocenianymi przez podmiot jako pozytywne. Psychologia wydziela w pojęciu szczęście rozbawienie i zadowolenie.

W rozważaniach o jego naturze szczęście najczęściej określane jest w dwu aspektach:

  • mieć szczęście oznacza:
    • sprzyjający zbieg, splot okoliczności;
    • pomyślny los, fortuna, dola, traf, przypadek;
    • powodzenie w realizacji celów życiowych, korzystny bilans doświadczeń życiowych.
  • odczuwać szczęście oznacza:
    • (chwilowe) odczucie bezgranicznej radości, przyjemności, euforii, zadowolenia, upojenia;
    • (trwałe) zadowolenie z życia połączone z pogodą ducha i optymizmem; ocena własnego życia jako udanego, wartościowego, sensownego.

Są to aspekty rozdzielne.

Według niektórych neurologów, szczęście pozostaje w ścisłym związku z poziomem serotoniny w synapsach jąder szwu, a także dopaminy w jądrze półleżącym oraz endorfin. Jako dowód przytacza się odczuwanie szczęścia pod wpływem substancji dopaminergicznych, serotoninergicznych oraz agonistów receptora opioidowego.

 

Myślę, że oboje możemy się zgodzić, że w wątku poruszana jest kwestia szczęścia odczuwanego, a nie posiadanego, i na szczęściu odczuwanym zamierzam się skupić.

 

Zajmijmy się zatem konfirmacją lub falsyfikacją hipotezy pierwszej (od razu zaznaczam, że będę konfirmował bądź falsyfikował hipotezy na podstawie własnych dowodów empirycznych, obserwacji i przemyśleń. Nie przeprowadziłem żadnych badań zakrojonych na odpowiednią skalę, które mogłyby uwiarygodnić mój wywód. Co więcej, uważam, że takich badań nie da się przeprowadzić).

 

Hipoteza pierwsza:

 

Wg mnie hipoteza pierwsza jest fałszywa, ponieważ szczęście Homo sapiens będzie cały czas uzależnione od opinii innych Homo sapiens, których definicja sukcesu danego Homo sapiens jest ruchoma, więc dany Homo sapiens będzie więźniem swoich admiratorów, co kłóci się z przytoczoną definicją szczęścia.

 

Jako pierwszy przykład podam niedawną dramę, jaka miała miejsce w social mediach i dotyczyła pary fit-celebrytów Deynn i Daniel Majewski.

 

W skrócie: młodzi, piękni, wysportowani, kreujący się na zamożnych (i być może rzeczywiście zamożni, lecz nie mam dowodów poświadczających to), sławni (łącznie miliony followersów na wszystkich social mediach), Deynn bierze siostrę z wioski do Warszawy, aby pomóc się odbić jej od dna, i każe jej pracować, siostrze Deynn nie podoba się Warsaw-dream, jaki Deynn jej zafundowała, smaruje post na blogu oczerniający Deynn, a zwykli Kowalscy, ludzie ze sceny YouTube i świata fitness robią owej parze hejt-nalot i żerują na ich potknięciu, para traci sponsorów i znika z social media z foszkiem.

 

Czy człowiek szczęśliwy (który, przypominam:  odczuwa trwałe zadowolenie z życia połączone z pogodą ducha i optymizmem; ocenia własne życia jako udane, wartościowe, sensowne) zrezygnowałby ze swojego dotychczasowego stylu życia pod wpływem hejtu X liczby osób? Pozostawiam to pytanie do odpowiedzi każdemu czytelnikowi z osobna.

 

Drugim przykładem niech będzie niedawne samobójstwo lead-singera Linkin Park, a mianowicie Chestera Benningtona. 

 

Jeszcze więcej pieniędzy, jeszcze większa sława, jeszcze gorszy koniec.

 

Czy osoba, która decyduje pozbawić się życia, odczuwa bezgraniczną radość, przyjemność, euforię, zadowolenie i upojenie? Nope.

 

Niniejszym ogłaszam hipotezę pierwszą za fałszywą i formułuję tezę:

 

Osiągnięcie szerokorozumianego sukcesu w oczach innych Homo sapiens przez danego Homo sapiens nie jest jednoznaczne z tym, że dany Homo sapiens jest szczęśliwy.

 

Hipoteza druga:

 

Wg mnie hipoteza druga jest prawdziwa, ponieważ szczęście Homo sapiens będzie cały czas uzależnione tylko od niego samego i na nim będzie spoczywała cała odpowiedzialność za odczuwanie szczęścia bądź też nie.

 

Wyobraź sobie hipotetycznie, że rodzisz się poza matriksem wśród ludzi doskonale go rozumiejących, którzy uczą Cię od małego kochania samego siebie i nie instalują Ci w głowie programów "masz, musisz, powinieneś", tylko "jeśli chcesz, możesz, skoro Ci się to podoba". Jesteś edukowany w mowie i w piśmie, uczysz się liczyć, przedstawia Ci się różne rzeczy, którymi możesz się zacząć parać. Nie wiesz o istnieniu aut, pieniędzy, bycie prawiczkiem nie jest wyśmiewane, bycie dziewicą również, każdy traktuje Cię na równi z samym sobą, odczuwasz każdy powiew wiatru na swojej skórze z ekstazą, rozkwitająca przyroda jest dla Ciebie cudem. Jesteś szczęśliwym człowiekiem i spełniasz każdy punkt z definicji szczęścia. Znasz tylko taki świat do 18-tego roku życia, a potem ludzie, którzy Cię zaprogramowali w idealny sposób, zaprowadzają Cię do Nowego Jorku. Widzisz to wszystko, co przez 18 lat było przed Tobą ukrywane, ale nieposiadanie jakiejkolwiek z tych rzeczy nie budzi w Tobie żadnych negatywnych emocji. Dołączasz w wieku 18 lat do wyścigu szczurów, a po 20. latach jesteś człowiekiem szeroko rozumianego sukcesu i nadal jesteś szczęśliwy tak samo, jak 20 lat wcześniej, gdy po raz pierwszy zobaczyłeś Empire State Building.

 

Niniejszym ogłaszam hipotezę drugą za prawdziwą i formułuję tezę:

 

Osiągnięcie szczęścia przez Homo sapiens jest możliwe nawet wtedy, gdy jego życie nie jest odzwierciedleniem tego, co jest postrzegane w oczach innych Homo sapiens jako szeroko rozumiany sukces, a ewentualna zmiana warunków socjalno-bytowych danego Homo sapiens nie wpływa w sposób negatwny ani pozytwny na sposób odczuwania przez niego szczęścia.

 

Z wyrazami szacunku,

Ważniak

Edytowane przez Ważniak
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bruxa Odpowiedź jest bardzo prosta. Obaj mają rację :D Tylko, że odnoszą się do innej części definicji. Posłużę się tutaj cytatem @Ważniak'a z Wiki.

 

Marek:

16 minut temu, Ważniak napisał:

odczuwać szczęście oznacza:

(trwałe) zadowolenie z życia połączone z pogodą ducha i optymizmem; ocena własnego życia jako udanego, wartościowego, sensownego.

 

Teza przeciwstawna:

17 minut temu, Ważniak napisał:

odczuwać szczęście oznacza:

  • (chwilowe) odczucie bezgranicznej radości, przyjemności, euforii, zadowolenia, upojenia;

 

7 godzin temu, Bruxa napisał:

a potem ma "zwycięskie wizje", że stoi ubrany w drogie ciuchy i tankuje drogi samochód.

Nie czujesz, że to jest mówione z lekkim przekąsem? Tzn. słychać w głosie, że wie o tym, że to i tak nie da tego szczęścia. Zgrywa się :D Dziwne, że jako kobieta tego nie zauważyłaś ;) 

To jak wejście na chwilę to systemu matrixa, żeby z nostalgią spojrzeć jak pięknie wygląda, jednocześnie wiedząc, że nie istnieje.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Puki co żyjemy w wolnym świecie no może przesadzam - ale przynajmniej robią takie pozory że mamy wolny świat i możesz sam wybrać co ci pasuje w co chcesz wieżyc - masz głowę to kombinuj sam wiesz co ci jest blizsze, twoim przekonaniom, Marek nigdy nie powiedział że jest nieomylny.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie faktycznie- szczęście czy smutek to stan hormonów - gdybyś był " naćpany" hormonami szczęścia w, nawet słabej sytuacji, to czułbyś się szczęśliwy.

Wiadomo, że jedne rzeczy lepiej na nas wpływają a inne gorzej.

To czy Marek czy też ktoś inny ma rację nie jesteś w stanie prawdziwie ocenić bo po prostu zyjesz za krótko i tak na prawdę mało w życiu spróbujesz.

Nie przeżyjesz 10 pierwszych miłości, 20 małżeństw ( mówię jako młody gość) nie będziesz 100 razy ojcem, później kawalerem ruchającym wszystko co popadnie az to 40 - ki - takim alpha male itd itp,

Możesz mieć dużo doświadczeń ale też się starzejesz i wszystko co z tym związane.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wysłuchać możesz obu stron. To zależy od Ciebie co jest dla Ciebie prawdą.

Ale dlaczego ktoś musi mówić Ci jak żyć? I co jest prawdą?

Ktoś Cię może naprowadzić, a to Ty wybierasz swoją drogę. Wsłuchaj się w siebie i sama podejmuj decyzję.

Podejmując decyzję przy pomocy Marka w razie Twoich niepowodzeń możesz mieć potem do niego pretensje i obarczysz go swoją zła energią.

Każda decyzja ma wychodzić od Ciebie.

Każda decyzja ma też wrócić do Ciebie, nie w świat. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja trochę z innej strony, oprócz racji są jeszcze pewne prawa. I tak możemy np: kłócić się o to, czy Ziemia jest płaska czy nie ale wystarczy szybki lot promem kosmicznym, by się przekonać, że jest okrągła i Twoja racja, nie ma racji bytu :P. Tak samo, możesz uznać, że np: Newton nie miał racji i prawo grawitacji nie obowiązuje. No to skocz sobie z bloku, wszyscy wiemy jak to się skończy. Reasumując, moim zdaniem, to o czym mówi Marek, nie można tego postrzegać w kategoriach "ma rację or not " a raczej jako objaśnienie pewnych praw, z których istnienia nie wszyscy zdajemy sobie sprawę (matrix związkowy, etc). 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś znalazłem zdjęcia, które wysyłałem znajomemu aby potwierdzić mój punkt widzenia. Wrzuciłem je na neta, i myślę że one rozwiązują dyskusję.
5ti3WjP.jpg

aL9nvfd.jpg

hNtnmCt.jpg

azJhnST.jpg

Wybacz jakość, te cienie i w ogóle, ale nie sądziłem że to tu będę wrzucał. 
To co wstawiłem można przeczytać u Davida Hawkinsa. Pozdrawiam cieplutko. :) 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Drizzt said:

Obaj mają rację :D Tylko, że odnoszą się do innej części definicji.

Jedna rzecz nie może mieć dwóch, różnych definicji. To już są dwie rzeczy. Jeśli rozumiesz "szczęście" jako chwilową radość to nie możesz dążyć do trwałego szczęścia i odwrotnie. Tylko czasami mogą one być zbieżne ale tylko czasami. Wykorzystam przytoczony przykład Benningtona - miał chłop szczęścia więcej niż 99% ludzi, forsę, pracę, kobiety i z tego szczęścia się powiesił. To oksymoron, z definicji niemożliwe do pogodzenia, w sensie logicznym, połączenie. To miał szczęście czy nie miał?

 

Sama ta definicja zrównująca chwilową euforię i szczęście jest wielce myląca i przez to nieprawdziwa oraz nienaukowa - albo będziemy konkretni, ale wtedy nie wszystko będzie szczęściem albo stworzymy sobie definicję wszystkiego i wszystko będzie szczęściem. To nie jest dobre nazywać różne rzeczy tak samo choć rozumiem, że to taka właściwość języka polskiego.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam fakt, że zadajesz takie pytania świadczy, że jesteś w punkcie niedoboru czyli założyłaś, że szczęście jest czymś czego nie posiadasz, co się zdobywa i trzeba szukać tego na zewnątrz.

Takie założenie jest normalne jednak to co Cię spotyka (pozornie na zewnątrz) jest Tobą i czasem wystarczy to obserwować bez spinki i zaufać temu czyli sobie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś nigdy nie zastanawiałam sie kto ma racje, a przeczytałam kilka książek dotyczących samorozwoju i nigdy nie było tak, że zgadzałam sie z autorem w 100%,

każdy ma swoje racje -  z jednym zgadzałam sie bardziej z drugim mniej.

Wybieram to co WEDŁUG MNIE jest słuszne. Trzeba słuchać sie siebie, myśleć, analizować, a nie ślepo i bezrefleksyjnie przyjmować wszystko co ktoś mówi. :)  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, xawery982 napisał:

@Messer Cóż to za fajna ksiazka?

Przekraczanie poziomów świadomości David Hawkinsa.
Jak chcesz się zapoznać z twórczością tego Pana, to nie polecam zaczynać od niej, jest zbyt ciężka.
Polecam przelecieć przez Siłę czy Moc najpierw żeby zrozumieć "Przekraczanie (..)". 
Ogółem polecam wszystkie jego książki, ale bez startu z Siłą czy Moc raczej nie ma sensu się za nie brać bo nie zrozumiesz czym jest kalibracja.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Drizzt napisał:

Nie czujesz, że to jest mówione z lekkim przekąsem?

Marek to uwodziciel, w końcu czemu miał tyle bab. Niby to mówi z przekąsem, ale nie do końca, będzie zarabiał coraz więcej tak jak dotychczas, bo forum, radio i przez to książki są coraz popularniejsze.

 

19 godzin temu, Ważniak napisał:

Osiągnięcie szczęścia przez Homo sapiens jest możliwe nawet wtedy, gdy jego życie nie jest odzwierciedleniem tego, co jest postrzegane w oczach innych Homo sapiens jako szeroko rozumiany sukces, a ewentualna zmiana warunków socjalno-bytowych danego Homo sapiens nie wpływa w sposób negatwny ani pozytwny na sposób odczuwania przez niego szczęścia.

 

Z wyrazami szacunku,

Ważniak

To co go pcha do działania skoro jest tak samo szczęśliwy w każdych warunkach?

 

17 godzin temu, Lalka napisał:

Ale dlaczego ktoś musi mówić Ci jak żyć? I co jest prawdą?

Bo chcę korzystać z cudzych doświadczeń by jak najlepiej wybrać.

 

17 godzin temu, Quo Vadis? napisał:

A ja trochę z innej strony, oprócz racji są jeszcze pewne prawa. I tak możemy np: kłócić się o to, czy Ziemia jest płaska czy nie ale wystarczy szybki lot promem kosmicznym, by się przekonać, że jest okrągła i Twoja racja, nie ma racji bytu :P. Tak samo, możesz uznać, że np: Newton nie miał racji i prawo grawitacji nie obowiązuje. No to skocz sobie z bloku, wszyscy wiemy jak to się skończy. Reasumując, moim zdaniem, to o czym mówi Marek, nie można tego postrzegać w kategoriach "ma rację or not " a raczej jako objaśnienie pewnych praw, z których istnienia nie wszyscy zdajemy sobie sprawę (matrix związkowy, etc). 

A propo, bo ktoś mi ględził, że na Ziemi przeżywamy 365 dni w roku (365 obrotów Ziemi), a z kosmosu widać 366 obrotów (?). Muszę go przepytać dokładnie o co w tym chodziło. :) Matrix związkowy uznaję za oczywistość, forum jest na niego dowodem, ale reszta już mi nie pasuje. Wszyscy na forum nawołują do bogacenia się i twierdzą, że pieniądze szczęścia nie dają. Ciekawe co Was motywuje do działania tak naprawdę?

 

Jest jeszcze coś co nie pozwala mi wierzyć Markowi, jest dość chorowitym człowiekiem. Skoro wie tak wiele to dlaczego nie potrafi sam sobie pomóc?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Bruxa napisał:

Bo chcę korzystać z cudzych doświadczeń by jak najlepiej wybrać.

I masz wszystko na tzw. talerzu.

 

A obarczanie i pretensje do kogoś za swoje decyzje jest nie na miejscu. Delikatnie ujmując.

 

Sama musisz wybrać jak Żyć! 

 

A do tej pory jak się poruszałaś? 

 

Trąca mi to jednak trollowaniem - przykro mi.

 Pretensje do całego świata tylko nie do siebie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Bruxa napisał:

Jest jeszcze coś co nie pozwala mi wierzyć Markowi, jest dość chorowitym człowiekiem. Skoro wie tak wiele to dlaczego nie potrafi sam sobie pomóc?

Może dlatego, że jest tylko człowiekiem a nie Bogiem i nie potrafi jak ręką odjął zdjąć z siebie choroby?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi o to by nie uzależniać swojego szczęścia od kobiety, samochodu i drogich ciuchów. Załóżmy, że jesteś nieszczęśliwy, ktoś Ci to wszystko da i przez chwile będziesz się cieszył. Stracisz pracę, stracisz kobietę, ukradną Ci fure i będziesz chciał się powiesić. Człowiek który jest szczęśliwy będzie miał kase, fure i kobiete, ale jak straci to wszystko, to wieszać się nie będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.