Skocz do zawartości

Skąd mam wiedzieć, że Marek ma rację?


Rekomendowane odpowiedzi

4 godziny temu, Bruxa napisał:

Marek to uwodziciel, w końcu czemu miał tyle bab. Niby to mówi z przekąsem, ale nie do końca, będzie zarabiał coraz więcej tak jak dotychczas, bo forum, radio i przez to książki są coraz popularniejsze.

To, żeby nie uzależniać odczuwania szczęścia od dóbr materialnych i nie stawiać hajsu na pierwszym miejscu swoich wartości życiowych, nie świadczy o tym, że jest totalnie nieważny i można tą strefę olać. Przecież jakoś musimy funkcjonować w społeczeństwie, więc aby to było możliwe i było nam wygodnie - potrzebujemy pieniędzy. Chyba normalne? Co będziesz jeść, gdzie mieszkać, w czym chodzić bez kasy? Jak będziesz realizować swoje plany, interesy, zachcianki i marzenia?

 

Nie można do tego tematu podchodzić zero-jedynkowo. Czyli stawiać coś na piedestale albo zlać moczem. Pieniądze zawsze będą wysoko w drabinie ważności i nie ma co ściemniać, że jest inaczej. Ale przecież to wcale nie oznacza, że ogólnie rozumiane "szczęście" jest od tego uzależnione lub że nie ma wartości ponad to.

 

@wrotycz Uważam dokładnie tak samo. Specjalnie posłużyłem się powyższą definicją, aby nikogo nie dyskredytować i nie uznać jednej, nieomylnej, prawdziwej prawdy.

Dla mnie chwila radości, euforii nie jest szczęściem, tak samo jak zakochanie - kochaniem.

 

W ogóle z tym szczęściem to trudny temat. Pewnie każdy to rozumie po swojemu. Dla mnie jest to mrzonka. Dostępna być może, tylko dla wysoce uduchowionych. Umówmy się, nasze życie to sinusoida, wahadło. Staramy się jak możemy, utrzymać ten peak jak najdłużej, ale w końcu i tak znajdziemy się po drugiej stronie osi. O ile chwilę wcześniej wydawało nam się, że jesteśmy tacy szczęśliwi, to czy teraz powiemy to samo?

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

 

Wydaje mi się, że to "szczęście" to taki cel, do którego każdy dąży, ale nikt nie dociera. Dlatego, może lepiej skupić się na drodze, którą w danej chwili pokonujemy, niż bezpośrednio na celu?

Heh, no i w sumie w tym krótkim wywodzie, wyszło mi na to, że szczęścia i miłości nie ma.

 

18ps27.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja postawiłem na podejście metodologiczne. Marek mnie mocno zainspirował, do dalszego pogłębianie wiedzy. Dzięki temu np. zdałem sobie sprawę jaki wpływ na kobiety i mężczyzn, różnice między płciami, relacje itd. miała ewolucja. Więc sięgnąłem po książki z dziedziny psychologii ewolucyjnej, "Psychologia ewolucyjna", "Psychologia pożądania" Bussa, "Wojny Plemników" Bakera, "Jej niezależny umysł. Psychologia ewolucyjna kobiet" Anne Campbell, "Mózg kobiety" i Mózg mężczyzny" Louann Brizendine itd. Warto weryfikować informacje, robić research. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wcale nie trzeba brać wszystkiego jako pewnik. To forum jest miejscem spotkań Braci, którzy wymieniają się poglądami na dane tematy, a także dzielą doświadczeniami z życia. 

 

Możesz czytać zawarte tutaj informacje, i na podstawie wyciągniętych wniosków, wprowadzać podawane wskazówki do swojego życia, mając jednocześnie na uwadze fakt, że każdy z nas jest inny i ma swój system wartości, a więc dla każdego liczyć się będzie co innego.

 

Zmierzam do tego, że nie istnieją ludzie nieomylni, i nie powinniśmy traktować daną osobę jako Boga, lecz od każdego można się czegoś nauczyć i wcielić w swoje życie. Od nas tylko zależy, czy wyjdzie nam to na dobre, czy zaszkodzi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem, że Marek ma rację jeśli idzie o stosunki damsko męskie bo przerobiłem to doświadczalnie.

 

Żebyście wiedzieli, jak kobieta kiedyś szczycąca się "silnym" charakterem i niezależnością chodzi jak szwajcarski zegarek. A wystarczyło przestać być miłym gościem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Nefertiti napisał:

Trąca mi to jednak trollowaniem

Uważam, że nie ma tu trolowania. Zadawanie pytań w razie wątpliwości to racjonalna postawa.  Podważanie, drążenie, zastanawianie się jest sposobem dążenia do autentycznej zdolności rozeznawania, nie zaś  przyjmowanie czegoś za oczywistość. Sęk w sposobie podejścia do alternatywy pojęciowej drugiego z zastosowaniem logiki bez agresywnego atakowania drugiej strony.  Więc istotne są tu kultura wypowiedzi i sposób prezentacji swoich obaw co do racji drugiego.

W dniu 22.02.2018 o 11:18, Amanda napisał:

Czy jest w ogóle coś takiego jak racja, prawda obiektywna? Nikt nie ma na nią monopolu. Aby nie pogubić się w gąszczu prawd objawionych trzeba mieć spokój w sobie, odwagę i morze pokory

Jeśli nie ma prawdy obiektywnej to jest tylko relatywizm. W mojej opinii takowa istnieje ale dla człowieka nie jest w pełni dostępna. Nikt nie jest posiadaczem absolutnej prawdy, którą poznaje się w drodze dyskusji, w której jeden jest w jej posiadaniu w większym stopniu, drugi w mniejszym. Faktem jest natomiast, że każda wiedza może być drogą do pychy (absolutna pewność siebie) albo pokory tj. im więcej wiesz tym zdajesz sobie sprawę jak możesz błądzić, a alternatywą w świecie wielu prawd jest samodzielne jej rozpoznawanie na tyle na ile to jest możliwe między innymi na bazie nauki, własnego myślenia w odbiciu do kluczy poznawczych innych osób i zastanej wieloczynnikowej rzeczywistości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.02.2018 o 09:25, Ważniak napisał:

Wg mnie hipoteza pierwsza jest fałszywa, ponieważ szczęście Homo sapiens będzie cały czas uzależnione od opinii innych Homo sapiens, których definicja sukcesu danego Homo sapiens jest ruchoma, więc dany Homo sapiens będzie więźniem swoich admiratorów, co kłóci się z przytoczoną definicją szczęścia.

Definicja sukcesu jest bardzo mało ruchoma - niemal od zarania dziejów była nią kasa, panienki i władza. 

Mózg ludzki od strony biologicznej i chemicznej nie jest zdolny w trwały sposób odczuwać szczęścia, stąd w ogóle rozmowa o 'byciu stale szczęśliwym' jest bezsensowna. 

Nikt nie jest stale szczęśliwym niezależnie czy jest to Donald Trump czy bezdomny. Gdyby Trump był stale szczęśliwy to nie miałby potrzeby zostania prezydentem. Jak widać jednak pieniądze nie dały mu pełnej satysfakcji i jak każdy człowiek wciąż szuka czegoś nowego.

Inna sprawa jest taka, że pieniądze dają możliwości do częstszego odczuwania szczęścia - wszelkie baseny, fitness, dobry schabowy, prywatne kino domowe, własne mieszkanie, własny dom - to wszystko kosztuje i to wszystko przeciętnemu poukładanemu człowiekowi bez problemów emocjonalnych da czasowe szczęście a jednocześnie da więcej możliwości aby samemu stworzyć sobie kolejne poletko do szczęścia. Gdy nie mamy kasy i jesteśmy bezdomnymi, to ciężko o takie poletko. Gdy jednak kasę, nieruchomości, telewizory, itd. mamy - to mamy to poletko i mamy możliwość aby zostać np pisarzem (gdy już jesteśmy ustawieni i nie musimy generować dużych dochodów i mieć pewnej pracy), mamy możliwość aby Z WYBORU i czasowo zostać Alexandrem Supertrampem, itd. 

Krótko mówiąc majątek daje czasowe szczęście i daje poletko do dostarczania sobie większych zasobów szczęścia.

Brak majątku bardzo ogranicza to poletko.

Edytowane przez theo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Maarcin_05 napisał:

Nikt nie ma racji. To wszystko wymysły zwierząt homo sapiens. My ludzie wymyśliliśmy sobie pojęcia prawdy, racji i w ogóle masę innych określeń i rzeczy, które nie istnieją. Bujna wyobraźnia.

To, po co szukać Prawdy, albo się nad nią zastanawiać? Skoro jej nie ma  to należałoby działać na rzecz własnego interesu. Tyle że interesy jednostek lubią być sprzeczne, wtedy panuje chaos, na którym korzysta  ten lub ci, którzy siłą lub innymi taktykami głoszą własną prawdę co w w istocie prowadzi do stanu kiedy nawet myśl sprzeczna z tym, co najpierw lekko wskazano a potem nakazano staje się zbrodnią. Od takiego myślenia „darwinistycznego” wywodzą się totalitaryzmy. Więc albo są stałe prawdy obiektywne niezależne od subiektywnego poczucia jednostek (szkoła arystotelesowska), albo ich nie ma, więc rządzi „racja” mocniejszego po przez narzucenie woli, które słabsze ludzkie stado powinno przyjąć w sposób naturalny, bo można mu jakieś wartości tymczasowe narzucić. Przy czym  zakładając, że prawda nie istnieje ten fakt nie powinien rzutować na jednostki. Jeśli jednak ma na nie wpływ to oznacza że coś jest lepsze a coś gorsze. Wychodząc z takiego myślenia jak wartościujemy i skalujemy to należy złożyć także, że coś jest najlepsze a coś najgorsze, w tym sensie coś będzie prawdziwsze od czegoś innego i już zaczynamy myśląc blokami tematycznymi  poszukiwania głębszych sensów. W tym zagadnieniu (nie istnienia prawdziwości i racjonalności) jednostki, które uważają się za mądrzejsze i wybitniejsze od innych (np. elita) też nie mogłyby być wolne w myśleniu a co najwyżej zdolniejsze w kreowaniu kolejnych teorii, mantr i technik do ogłupiania innych, by na tym skorzystać z założeniem, że cwańszy ktoś lub grupa interesów zawsze się znajdzie. Taki pogląd wyznawał np. niedawno zmarły filodoks Rorty, bardzo lubiany i opłakiwany przez np nasza rodzimą GW i lewicowe środowiska, które faktycznie stanowiły nam przez szereg lat quasi "elitę". Ogólnie polecam książkę "Idee mają konsekwencje" R. Weavera.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Dam Wam trolla...!

 

@Messer to co wkleiłeś jest podobne wiesz do czego? Do zestawienia kodeksu Jedi i kodeksu Sith. :D Proszę bardzo oto one:

 

Jedi:

Nie ma emocji – jest spokój.
Nie ma ignorancji – jest wiedza.
Nie ma namiętności (pasji) – jest pogoda ducha.
Nie ma chaosu – jest harmonia.
Nie ma śmierci – jest Moc.

 

Sith:

Spokój to kłamstwo – Jest tylko pasja;
Dzięki pasji osiągam siłę;
Dzięki sile osiągam potęgę;
Dzięki potędze osiągam zwycięstwo;
Dzięki zwycięstwu zrywam łańcuchy.
Moc mnie uwolni.

 

Może to dziwne, ale to właśnie ładnie obrazuje co miałam na myśli od początku. :)

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Bruxa napisał:

 

@Messer to co wkleiłeś jest podobne wiesz do czego? Do zestawienia kodeksu Jedi i kodeksu Sith. :D Proszę bardzo oto one:

 

Skoro tak to dla Ciebie brzmi.. No to nic na to nie poradzę.
To mówi jeden z najbardziej wybitnych psychiatrów tej planety, i wszystko co on napisał sprawdza się u mnie w życiu, i w życiu innych - chociaż ja obserwuje co się dzieje i dla mnie jest to oczywiste, a inni się rzucają jak w matni, bo nie wiedzą co tak naprawdę się wydarza.

Nie wiem czemu to tak dla Ciebie brzmi, nie mogę tego rozgryźć, bo dla mnie to jest już oczywiste. :>
Nie rozumiem Cię, kobieto! ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to nie było złośliwe, może z infantylnego Star Wars, ale to zwykla filozofia (zresztą twórcy to skądś skopiowali). Nad Hawkinsem jeszcze przysiądę jak znajdę czas, ale nie ręczę, że wszystko załapię. ;)

 

W dniu ‎2018‎-‎02‎-‎23 o 09:25, aras napisał:

Człowiek który jest szczęśliwy będzie miał kase, fure i kobiete, ale jak straci to wszystko, to wieszać się nie będzie.

A to nie jest zawsze coś za coś, w sensie jak się zdystansujesz to od wszystkiego? Nie tylko bólu straty, ale też chęci zysku?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.02.2018 o 02:41, Bruxa napisał:

Marek robi audycję "Kobieta (ani auto i pieniądze) szczęścia nie da", a potem ma "zwycięskie wizje", że stoi ubrany w drogie ciuchy i tankuje drogi samochód. Czyli ma pieniądze, za nie auto, które ma przyciągać kobietę/y. Skąd u niego te wizje, skoro to szczęścia rzekomo nie daje? Nie trolluję i nie hejtuję, po prostu zastanawiam się kto ma rację, bo po prostu nie wiem jak to sprawdzić i czy słuchając się jego rad pójdę dobrą drogą.

Marek jest tylko człowiekiem jak ja i ty.

Skoro zarabia hajs na różnych rzeczach to co ma z nimi robić?

Oddać Tobie?
Niech sobie kupuje co tam chce. Boli Cię to?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bruxa Marek po prostu daje wędkę, a nie rybę. 

To, jak ją wykorzystasz i co ewentualnie nią złowisz - to już Twoja prywatna sprawa.

 


Zależy co bardziej preferujesz:

- gotowe rozwiązanie podane Ci przez inną osobę

czy

- analizę podstaw problemu, aby lepiej zrozumieć i rozwiązać samodzielnie problematyczną sprawę


Ja preferuję logiczną analizę problemu, jego zmiennych i stałych, aby lepiej go zrozumieć i rozwiązać. Gotowe rozwiązanie ma wg. mnie jedną zasadniczą wadę - nie pomaga zrozumieć genezy problemu.
Druga rzecz - ludzie mają tendencję do zwalania winy na osobę, która gotowe rozwiązanie im podała. "No miało pomóc, zrobiłem tak jak mówił, ale to nie zadziałało tak jak powinno - już go więcej nie słucham, poszukam innego guru, który mi da lepsze rozwiązanie".


Taki nieco głupi przykład:

W momencie złapania biegunki gotowym rozwiązaniem byłoby włożenie korka w dupę, gdy jednak po krótkiej analizie i zrozumieniu działania Twojego układu trawiennego, lepszym wyjściem okazało się zażycie węgla aktywowanego i zmiana zwyczajów żywieniowych, aby możliwie uniknąć takiej sytuacji na drugi raz. Rozumiesz? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Rick napisał:

Druga rzecz - ludzie mają tendencję do zwalania winy na osobę, która gotowe rozwiązanie im podała. "No miało pomóc, zrobiłem tak jak mówił, ale to nie zadziałało tak jak powinno - już go więcej nie słucham, poszukam innego guru, który mi da lepsze rozwiązanie".

Dokładnie też mam takie zdanie na ten temat.

Marek dał wędkę.
Myślę, że problemem jest to, że nie każdy jest w stanie zrozumieć swojego położenia.
Zresztą marek ciągle powtarza, że ludzie są w takim matrixie, że odrzucają nawet najbardziej proste i logiczne argumenty.
O czym to świadczy?
Jedynie chyba o braku na tyle wysokiej inteligencji żeby to zrozumieć.

Jak to dlaczego liczba pi wynosi 3,14.
Jedni to rozumieją a inni nie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopiero sobie teraz uświadomiłem, że to temat założony przez kobietę w rezerwacie... :D

Według mnie samice zwykle preferują gotowe rozwiązania, bez jakiejkolwiek analizy problemu.

Ale... Spróbuję przełożyć moją wypowiedź z polskiego na "wasze":

"Wędka" to portfel z kartą płatniczą bez limitu kredytowego, a "ryba" to ciuch o którym marzyłaś wczoraj, a dostałaś dzisiaj, jednak w międzyczasie zmieniłaś swoje gusta odzieżowe, gdyż zaczęła się przecena w TK Maxxie. 

Tak więc mając "rybę" - nie poszalejesz nic, a z "wędką" możesz wszystko - to tylko kwestia jak sobie wszystko rozplanujesz i zrozumiesz drobne druczki w cennikach sklepu.

Edytowane przez Rick
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.02.2018 o 02:41, Bruxa napisał:

No i komu tu wierzyć?

Sobie. Tylko sobie.

 

Metody masz dwie:

 

1. Przez głowę. Czyli sama się zastanawiasz czy pewne głoszone tezy są prawdziwe. Sama nabierasz wiedzy na określone tematy i sama je LOGICZNIE analizujesz. Ostatnie jest najtrudniejsze - wymaga ogołocenia tematu z wszelkich emocji czy tym podobnego pierdololo, następnie analizy od samych podstaw (jak to nazywam "od Adama i Ewy") i powolutku dochodzenia do kolejnych wniosków - spójnych z poprzednimi.

Ta metoda jest dobra ale nie zawsze skuteczna.

 

2. Przez dupę. Rozpoznajesz bojem. Wchodzisz w jakąś relację i sprawdzasz jak jest. Ta metoda jest zawsze skuteczna, choć jak sama nazwa wskazuje - może być o wiele bardziej kosztowna.

 

W dniu 22.02.2018 o 02:41, Bruxa napisał:

Skąd u niego te wizje, skoro to szczęścia rzekomo nie daje?

Opisana wizja z samochodem może być chwilowym, przyjemnym doznaniem. Na dłuzszą metę jednak - może nie dawać szczęścia.

Tak samo jak zwiazek z kobietą. Na poczatku jest emocjonalny haj, jest fajny seks a potem, z czasem jest gorzej i drożej.

 

Róznica jest jedna - z drogich ciuchow można się znacznie taniej rozebrać niż one kosztują. Podobnie - drogi samochód można sprzedać lub nawet zezłomować.

Ze związkiem jest dokładnie na odwrót - najpierw jest tanio i fajnie, a później - drogo i chujowo.

I co wazne - cieżko z tego się wymiksować :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Długo żyjesz na tym świecie? Już w gimbo-szkole widziałem to, co Marek po prostu systematyzuje. Doświadczenie własne i innych wkoło ciągle potwierdza te mechanizmy, wystarczy być bardziej spostrzegawczym. Nie wierzę tylko w ewolucjonizm ani w ezoteryczne negowanie chrześcijaństwa i mieszanie wszystkiego z katolicyzmem i jego problemami. Reszta to te same fakty o jakich prawią zachodni "mgtow".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoje zdanie na temat szczęścia ma każdy myśliciel, Marek K., Konfucjusz, Platon i wielu innych którzy dzielą się swoimi spostrzeżeniami, zdobytą wiedzą i dokładają puzzla do układanki. Nie ma sensu stawiać na piedestale jeden punkt widzenia a inne negować, raczej z każdego coś wyciągać, nawet jeśli bywają skrajnie różne.

 

Odnośnie dobrobytu…

Nie gromadź bogactw na emeryturę.

Wielu z nas oszczędza przez całe życie, aby później na emeryturze móc cieszyć się luksusem.

Tak naprawdę nie potrzebujemy majątku, aby żyć szczęśliwie.

Powinniśmy żyć chwilą i nie gromadzić „szczęścia na później” w postaci dóbr materialnych, bo może nam nie być dane z niego skorzystać.

Miyamoto Musashi

https://www.odkrywamyzakryte.com/20-samurajskich-regul/

---

 

 “Empty your mind. Be formless, shapeless like water. Now you put water into a cup, it becomes the cup. You put water into a bottle, it becomes the bottle. You put water in a teapot, it becomes the teapot. Now water can flow or it can crash. Be water my friend.” ~ Bruce Lee.

 ---

Wszyscy na tym świecie szukają szczęścia na zewnątrz, a nikt nie rozumie swojego własnego wnętrza. Każdy mówi: "ja", "ja chcę tego", "ja jestem jak tamto". Ale nikt nie rozumie tego "ja". Gdy się urodziłeś, to skąd przyszedłeś? Gdy umrzesz, dokąd pójdziesz?

Jeżeli będziesz uczciwie pytał: "Kim jestem?" wtedy wcześniej czy później trafisz na ścianę, gdzie całe myślenie jest odcięte. Nazywamy to "umysłem nie-wiem". Zen jest utrzymywaniem tego umysłu "nie-wiem" zawsze i wszędzie.

— Seung Sahn

 

Każdy ma własny przepis na szczęście, które permanentnie jest nieosiągalne, bo wszyscy chcą być niezależni i doskonali, jednak wszystko zbiega się do danego momentu, a całość jest punktem odniesienia. Jestem zdania, że dobro materialne jest niezbędne, jak wiele innych czynników – nie wiem czy związek również, do uczucia komfortu, spokoju ducha, szczęścia, spełnienia, jednak kwestia ta jest indywidualna i leży w umyśle.

Dla jednych będzie to jazda konno, dla innych gra na konsoli.

Arystoteles mówił, że jesteśmy tym, co robimy wielokrotnie.

Szczęściem jest czerpać z tego radość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.