Skocz do zawartości

Nie wiem co się stało.


Rekomendowane odpowiedzi

30 minut temu, Mrowka napisał:

Ostrożnie z takimi poglądami!

Jeżeli spotykasz się z kimś z neta i nie traktujesz go jako jedynej słusznej opcji, mimo że go nie znasz i jest to pierwsze spotkanie, a dodatkowo nie chcesz iść z nim do łóżka po pierwszej max. drugiej randce, znaczy że jesteś księżniczką. A jak wiadomo te na forum nie są tolerowane. 

Oj tam po co te uszczypliwości...:lol:

 

Akurat nie chodziło mi za bardzo o ludzi  z neta tylko o poznanych realnie.  :D 

Nie zamierzam sobie jeszcze komplikować życia i szukać dodatkowych wrażeń w necie. :D

Mam do takich znajomości mieszane uczucia, chociaż mój poważny związek się tak zaczął(poznaliśmy się na forum, później napisał na maila, przeszliśmy na tel i jakoś poszło dalej. Na portalach typu sympatia nigdy konta nie miałam).

 Ale do teraz nie mogę zapomnieć pewnego zboka i desperata, który na pozór sprawiał wrażenie bardzo normalnego, wręcz aseksualnego, a tak mnie zaskoczył na pierwszym spotkaniu. :D Trafił się też jeden który zareagował bardzo agresywnie na brak chęci z mojej strony na kontynuowanie kontaktu, chociaż nic mu sie obiecywałam, nigdy się nie spotkaliśmy. Zaczął mnie stalkować, okazał sie psychiczny, dużo napsuł mi nerwów także trzeba uważać, ale na co dzień w sumie też można spotkać takie osoby, bo przecież ludzie z neta żyją wokół nas. ;)

Sorry za chaotyczny post i jakieś powtórki  (też we wcześniejszym- nie mogę edytować), ale ostatnie zarwane noce dają o sobie znać i chyba pora na sen. :)

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Florence napisał:

Akurat nie chodziło mi za bardzo o ludzi  z neta tylko o poznanych realnie.  :D 

Co za różnica ?

Cytat

Nie zamierzam sobie jeszcze komplikować życia i szukać dodatkowych wrażeń w necie. :D

Życie byłoby zbyt proste gdyby gwarancją fajnej znajomosci było wychwycenie partnera w sposób pozainternetowy. Nawiasem mówiac - prognozuję, że będzie coraz trudniej. O ile już nie jest :)

Cytat

poznaliśmy się na forum, później napisał na maila, przeszliśmy na tel i jakoś poszło dalej.

Jak więc widzisz - działa :)

Cytat

Na portalach typu sympatia nigdy konta nie miałam.

Załóz testowo :)

Cytat

Zaczął mnie stalkować, okazał sie psychiczny, dużo napsuł mi nerwów także trzeba uważać, ale na co dzień w sumie też można spotkać takie osoby

Posłuchaj starego wapniaka - na wszelkie poczatkujące znajomości - zakup sobie dodatkowy numer typu prepaid i doładuj niewielką kwotą typu dycha.

Gdyby adorator miał fiksum dyrdum ((c) by Nikodem Dyzma) w głowie i stalkował Cię esemesowo, dzwonił w środku nawet stosunkowo udanej nocy - wyrzuć kartę SIM do najbliższej studzienki ściekowej :)

 

A gdyby upierdalacz był wyjątkowy i słał Ci karalne groźby - nie idź na policję bo szkoda czasu.

Wejdź na jakiś portal gejowski (typu jakieś gejowo.pl, albo nawet na lento.pl gdzie chyba jest coś takiego "pan pozna pana"), znajdź dział "ogłoszenia" i zamieśc tam anons w jego imieniu, że pozna ochotnego do wypolerowania torpedy.

W polu "telefon kontaktowy" - podajesz oczywiście numer, z ktorego leci do Ciebie stalking.

Sądze, że po kilku godzinach koleżka będzie miał dość wrażeń - wznieconych telefonami od waginosceptyków :)

 

Podobny efekt uzyskać można w drodze wejścia na gejowski czat (kiedyś na wp.pl nawet był) - pod nickiem na przykład "Pasyw_27_WAW" - gdzie podawać będziesz stalkujący Cię numer. Najlepiej w nocy :):):)

 

Bo jesli już się mścić - to najlepiej nie swoimi rękoma :)

A i dzwoniący z ogłoszenia zwolennicy multifunkcyjnego odbytu wkurwieni być nie muszą - zawsze co męski opierdol to męski opierdol.

 

Jak więc widzisz - każdą sytuację da się rozwiazać tak by wszyscy byli zadowoleni :)

Edytowane przez Bonzo
  • Like 2
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.02.2018 o 14:35, Mrowka napisał:

Ja obronię Internety! Sama lubię pospotykać się z neta z portali randkowych.

Chyba nigdy nie będę bawił się w trwałe relacje z laskami z portali randkowych.

 

W dniu 26.02.2018 o 14:35, Mrowka napisał:

maminsynek

Nie wiem co wy macie z tym określeniem. Jak czytam te słowo to mi się nie dobrze robi bo zawsze odbieram je jako perfidną żeńską manipulacje. To chyba jakaś fobia samicy przed matką partnera :D Matki zazwyczaj wcześniej wyczuwają zagrożenie ze strony synowej. Może stąd taka niechęć do teściowej i separowanie syna od niej poprzez szykany słowne.

 

W dniu 26.02.2018 o 14:35, Mrowka napisał:

To problem takiej kobiety, jeżeli nie może znaleźć partnera. A kobieca hipergamia zawsze będzie :)

Hipergamia = oszustwo

Oszustwo =/= trwały związek

 

A ślub to już dopiero hardcore + kobieca moralność na poziomie Kalego. Większość mężczyzn to wchodzi tylko dlatego bo zostali tak nauczeni. Takie kobiety co lubią skoki to chętnie wykorzystują i zamiast zaoferować brak ślubu to świadomie dążą do wykorzystania mężczyzny. 

 

Ja pokładam nadzieję w dziewczynach u których ten instynkt jest zdecydowanie słabszy.

 

W dniu 26.02.2018 o 14:35, Mrowka napisał:

 Tzn. wiadomo, że wam facetom to nie odpowiada bo żeby "zaruchać" trzeba coś od siebie dać i sobą reprezentować, dlatego najlepiej żeby kobiety chodziły do łóżka z każdym pierwszym lepszym które je o to poprosi.

Nie. 

 

W dniu 26.02.2018 o 14:35, Mrowka napisał:

Ja to na miejscu @deomi zrobiłabym tak. Najpierw sprawdziła, czy nie mam dni płodnych/owulacji :D 

A tak na serio, to poszukałabym jednak na jakimś tinderze czy czymś tam samca jako FF tylko żeby sobie "ulżyć" a w między czasie szukała takiego "na stałę". Przy okazji randkowania randkowałabym z min. dwoma, żeby wszystkich swoich myśli nie kierować w stronę tego jednego (ja osobiście zawsze szybko się wkręcałam a wtedy samiec ucieka :) ) i żeby się przypadkiem nie "zakochać". Na chłodno sobie ustalisz który z tej dwójki/trójki lepszy. Zrywasz z FF i z drugim kolegom. Masz tru lof stori, związek, seks i wszyscy są zadowoleni. 

 

Nie byłam w aż takiej sytuacji, ale spotykanie się z 2-3 samcami (oczywiście bez deklaracji żadnych) jest o tyle spoko, że ciężej zakochać się w jednym i można na chłodko ocenić, czy pan nam przypadkiem kitów nie wciska kiedy już mamy założone rushofe okulary. W razie gdyby któryś znudził się kobietą (co często się dzieje na początku znajomości) nie mamy aż takiego "złamanego serduszka", co najwyżej trochę zaboli duma. 

Czytając takie rzeczy jak powyższa mam obrzydzenie do związku a co dopiero do ślubu. Teraz należy sobie zadać pytanie po co związek? Co on daje? Poczucie bycia wyjątkowym = nie. Bycia jedynym w jej życiu = nie. Bycia dla niej celem w życiu = nie. Seks = też jest, ale po co kupować cały browar dla jednego piwa? 

No więc po co? Ostatnia nadzieja w nielicznych Azjatkach. A jeśli nie to monk mode i wyrąbane totalnie. 

 

Dla mnie przeszłość = teraźniejszość. Użyje dwóch metafor/ lekkiej i dosadnej. Przeszłość seksualna/ związkowa mojej partnerki, jeśli miałbym z nią kiedyś zakładać rodzinę i ją sponsorować jest jak:

a). ktoś obcy przychodzi do mojego domu pod moją nieobecność i wyżera całą zawartość mojej pełnej lodówki. Ja ponoszę straty + trauma po wtargnięciu złodzieja i włamanie się do mojej strefy osobistej.

b). ktoś obcy przychodzi do mojego domu i sra na dywan i podłogę na której lubię przykładowo poleżeć i się zrelaksować. Ponoszę straty + gigantyczna trauma oraz dół moralny do końca życia kiedy tylko ją zobaczę (nie mogę jej wymienić). 

 

Kolejna szybka metafora

Im obszerniejsza przeszłość tym straty większe. Od pewnego pułapu koszty są zbyt wysokie aby to utrzymać. I trzeba co chwilę brać kredyty.

 

Bez obrazy to tylko taka analogia.

 

 

Tak mam ego i chciałbym czuć się dla kogoś wyjątkowym. Nie jak kolejna para spodni czy rękawiczek. Nie dość, że później będę non stop porównywany (zwłaszcza, jeśli samiec alfa ją rzucił) i przez to dodatkowe shit testy to w dodatku laska będze miała zabetonowany umysł innymi przekonaniami. Temat rzeka.

 

Wiem, że ciężko jest poznać tą właściwą osobę ale przeszłość ma znaczenie!!! Tylko w kobiecej logice, jakże egoistycznej i ignorującej męskie uczucia i potrzeby nie ma znaczenia. Związek jest spełnieniem jednej strony albo wzajemnym. Facet jest nauczony, że związek to miłość i wzajemne dawanie. W dodatku haj hormonalny sprawia, że tak fajnie się to robi. Dziewczyna uczy się doświadczeniem z mężczyznami, że to wszystko przemija i "liczę się tylko ja i moje potrzeby". W tym czasie może na chłodno wykorzystać miłego mężczyznę a kiedy zabierze mu wszystko to kopnie go w dupę i idzie do następnego grabić dalej. 

 

To już nie kwestia tego, że słaby samiec/ mniejsze emocje, hormony bla bla bla.

Tylko elementarne poczucie sprawiedliwości. Dla kobiet jego pozbawionych powinny być wysokie kary. W społeczeństwie nie powinno być miejsca dla takich jednostek. Niestety chyba nikt realnie nie dba o ład i porządek. 

 

Internet i portale randkowe jeszcze bardziej wyjaławiają idee związku. A związek staje się być wydmuszką, byleby tylko kogoś mieć/ nie ważne kogo. A z resztą przecież można testować... a może by tak jednak... przecież testować można całe życie... i tutaj trafił szlag idee związku. Coraz częściej myślę, że związki służą tylko dla samic. A prawdziwą bliskość i poczucie bycia kochanym mogą dać jedynie zwierzęta bo z rodzicami też nie jest różowo.

 

Godzinę temu, Florence napisał:

Bo fajnie tak się pospotykać na luzie, poznać, gdzieś wyjść i spędzić miło czas- niekoniecznie to musi kończyć się seksem.

Niedawno  mój przyjaciel właśnie mi radził żebym bez wyrzutów spotkała się z jednym, a po paru godz z drugim, bo to przecież nic wielkiego- sam tak robił. :D

Dopóki nie jestem w związku, nic nie obiecuje to przecież mogę robić co chce.

No takie rzeczy można potem zresetować jednym zdaniem: "przeszłość nie ma znaczenia". Zgodzę się. Nie ma znaczenia dla ludzi, którzy nie traktują poważnie partnera/ partnerki. Bądźcie ucziwi/ uczciwe i nie żądajcie potem ślubu i zobowiązań. Chyba, że będzie na to zgoda po "spowiedzi". Oczywiście nie zgoda samej siebie lecz partnera. Mężczyzni też bawią się w tą głupią grę pt. "Jeśli nie znasz zasad to ja je napiszę ze szkodą dla ciebie". Jednak kobiet jest w tej grze znacznie więcej.

 

Godzinę temu, Florence napisał:

"wyjątkowego" przy którym będzie się czuć motylki w podbrzuszu  to przecież żaden problem wycofać się z jakiś relacji z innymi facetami. :P

Jeśli kobieta szuka "wyjątkowego" to wiadomo, że to badboy nim będzie. Zrobi jej z życia emocjonalne piekło i tyle z szukania tej pseudo wyjątkowości. Niestety jak dla mnie takie dziewczyny tym bardziej nie nadają się później do relacji. One będą robiły potem piekło normalnym facetom. Niespełnione oczekiwania blah blah blah. Dlatego moja rada jest taka - dziewczyno, jeśli na wstępie czujesz na 100%, że to ten to spierdalaj jak najdalej.

 

Godzinę temu, Florence napisał:

I przypomniało mi się co powiedziała mi dość dawno temu bliska mi osoba z mojej rodziny która jest z zawodu psychiatrą(ale mam do tej teorii mieszane uczucia :lol:) - "faceci są jak sukienki, musisz przymierzać, żeby przekonać się która ci pasuje". :D :lol:

Modna pani psycholożka wspiera kobiecy reżim związkowy. To co napisałem wcześniej jest właśnie do tego.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Florence napisał:

Akurat nie chodziło mi za bardzo o ludzi  z neta tylko o poznanych realnie.  :D 

To tym bardziej jak już go widziałaś, to powinnaś starać się conajmniej tak, jakbyście się spotykali :D 

Mi nigdy stalker ani żaden koles psychiczny się nie zdarzył. Tzn. 2 razy spotykałam się z facetem z CHAD oraz nerwicą połączoną z hipochondrią. Polecam uciekać jak najszybciej kiedy tylko choroba się ujawni. Ja naprawdę jestem pełna współczucie dla takich osób, tylko to potrafi nieźle nasrać w głowie osobie która z chorym przebywa. Chciałam pomóc, chciałam wesprzeć (tak! ja - kobieta! bezinteresownie!), ale takim osobom się nie da pomóc. 

 

@Ksanti Ty bardzo mądrze zawsze piszesz. Odniosę się do Twojego posta.

5 godzin temu, Ksanti napisał:

Nie wiem co wy macie z tym określeniem. Jak czytam te słowo to mi się nie dobrze robi bo zawsze odbieram je jako perfidną żeńską manipulacje. To chyba jakaś fobia samicy przed matką partnera

Czy fobia nie wiem. Ja nie lubię poznawać rodzin osób z którymi się spotykam, bo dla mnie to zwyczajnie stres. A pojęcie "maminsynek" nie oznacza faceta, który w ogóle tą mamę ma, ale faceta który leci na każde skinienie mamusi, dzwoni do niej każdego wieczora na kilkugodzinną pogawędkę, pyta o decyzję w każdej sprawie itd. A pempowinę kiedyś trzeba odciąć. 

Swoją drogą, mnie mamy zawsze lubiły :D Ale ja przez całe swoje życie nie wiedziałam, że samice są zdolne do takich podłości jak opisywane na forum. Teraz żyje się dużo bardziej ciężko, bo przecież każde moje słowo to shit-test/manipulacja. 

5 godzin temu, Ksanti napisał:

Hipergamia = oszustwo

W jakim sensie oszustwo? Wydaje mi się, że pierdololo o tej wielkiej miłości to oszustwo. Mi też bardzo przykro, że coś takiego raczej nie stnieje (jeszcze nad tym myślę) :( Że jak kobieta przygarnie sobie Franka, co to boi się wszystkiego co się rusza, nie umie przykręcić żarówki i pracuje na kasie (żeby nie było też kiedyś pracowałam na kasie i nie mam nic do takich osób) to jest to wielka miłość? A jak pozwoli sobie poszukać Mietka, który jest pewnym siebie przystojnym samcem, to już jest to hipergamia i kobieta na 100% chce go oskubać z zasobów? :D 

5 godzin temu, Ksanti napisał:

Czytając takie rzeczy jak powyższa mam obrzydzenie do związku a co dopiero do ślubu.

Ale co jest złego w tej powyższej rzeczy którą napisałam? Tak jak też napisałam w innej wiadomości- całkiem do niedawna wierzyłam w wielką, uroczą miłość że potem ślub i wierność do końca życia. Dzieci, domek z ogródkiem, drzewkiem i białym płotkiem i żyli długo i szczęśliwie. A co ciekawe, że znajdę TEGO JEDYNEGO, który nigdy mnie nie zostawi choćby nie wiem co i będzie on moim pierwszym i ostatnim partnerem aż do śmierci! 

 

Oczywiście życie zweryfikowało, że tak się dzieje tylko w filmach, ewentualnie nielicznych przypadkach w życiu realnym (u mnie w rodzinie np. nie ma rozwodów i poza kilkoma osobami wszyscy są 20+ lat po ślubie razem. Ciężko tylko zweryfikować czy to ta prawdziwa miłość, czy zwykłe przywyczajenie). Mrówka miała niezłego mindfucka, kiedy dowiedziała się że to stare czasy i teraz ślub trwa 2-3 lata, potem rozwód i alimenty na dziecko. A dodatkowo trzeba zniszczyć samca, bo nie kupił nowego mercedesa i nie opłacił wakacji na Sycylii. Naprawdę - wcześniej nigdy by mi to do głowy nie przyszło, choć pewnie nikt nie uwierzy bo to co piszę to tylko manipulacja :D 

 

A wracając do przytoczonej sytuacji. Powiedzmy ze spotykamy się razem pierwszy raz. I o ile ja mogę poczuć że "ooo! to chyba ta prawdziwa miłość od pierwszego wejrzenia!" Pojawią się motylki w brzuszku, nogi z waty itd. Tylko o ile ja mogę to poczuć, to jest dużo mniej prawdopodobne, że druga osoba z którą się spotykam (w tym wypadku Ty) poczuje dokładnie to samo. No i Mrówka nie mogłaby jeść i spać. I wyobrażałaby sobie jaki ten Ksanti jest .... (tu wpisz porządane cechy charakteru/wyglądu). Pospotykalibyśmy się jeszcze kilka razy, ja w nadziei na to że też się zakochasz (a może już jesteś zakochany) i jeszcze bardziej pogłębiała w przekonaniu, że jesteś "tym jedynym". A Ty, po tych kilku randkach mówisz: "Słuchaj Mrówka! Jesteś naprawdę super dziewczyną, ale to nie to. Znajdziesz sobie jeszcze kiedyś innego super faceta". 

Ja wiem, że to "zakochanie" to tylko hormony, ale mimo wszystko boli mocno i lepiej do takich sytuacji nie dopuszczać. 

 

Dlatego jest opcja nr. 2. Czyli spotykam się z tegpoznaję Ksantiego, który opowoduje te motylki w brzuszku. W sensie pozytywnym wyróżnia się ponad innych. Tylko Mrówka już wie, że nie ma sensu się poddawać temu uczuciu zakochania, a przynajmniej nie na tym etapie znajomości. Poza tym, stwierdzi, że i tak nic z tego nie będzie, bo gdzie taki przystojny samiec do Mrówki zagaduje :D Pewnie ma jakiś ukryty cel. Dlatego będzie spotykać się jeszcze z Heniem, który również jest bardzo fajny, ale motylków brak. A przy okazji, nie Mrówka kieruje wszystkich swoich myśli i wysiłków na Ksantiego, więc nie pojawia się aż tak silne uczucie "zakochania", bo wie że to się zaraz skończy a ten Ksanti napewno ma niecne zamiary wobec niej. Mrówka nie bierze na poważnie Ksantiego, ale ten nie odpuszcza. Cały czas proponuje żeby się spotkać. Mrówka nie odmawia. Po jakimś czasie, orientuje się że Ksanti poczuł to samo co ona i wcale nie ma tych niecnych zamiarów. I masz tru lof story.  (ps. zdaję sobie sprawę że jest to swojego rodzaju mechanizm obronny :D )

 

I powiedz mi, gdzie w przypadku nr. 2 jest mniejsza Twoja wyjątkowość, niż w przypadku gdybym szła po ulicy, zamyśliła się wpadła na Ciebie, spojrzelibyśmy sobie głęboko w oczy i zakochali od pierwszego wejrzenia (takie przypadki raczej się nie zdarzają)? Albo bardziej przyziemnie- gdybyśmy po prostu poznali się przez znajomych i postanowiłbyś mnie gdzieś zaprosić, po czym stwierdzilibyśmy że jesteśmy sobie przeznaczeni? Ni ma różnicy ;) Jeżeli mielibyśmy się sobie spodobać i miałaby to być wielka prawdziwa miłość (?) to nie mają znaczenia okoliczności czas i miejsce. Po prostu to się stanie. 

 

Zawsze, gdy czułam jakieś "głębsze uczucia" (facet wcale nie musiał być przystojnym-alfą ani badboyem... właściwie to chyba nigdy się w takim nie "zakochałam") to nigdy nic z tego nie wypalało. A kiedy podchodziłam "na chłodno", ale wiedziałam że ten facet bardzo na mnie działa, to stawał się cud! Okazuje się, że on też coś do mnie ma :o 

 

I co jest złego w tym, że ktoś "szuka" sobie partnera? Tzn. ja też w logiczny sposób nie potrafię określić po co mi właściwie (może dlatego że w przyszłości kiedyś chciałabym domek, drzewko, biały płotek, męża i dzieci :D ), bo przecież szczęścia nie daje. A mimo to, czuję się troszkę bardziej spełniona jako kobieta, niż gdy jestem sama. Co jest złego w tym, że kobieta nie siedzi zamknięta w wysokiej wieży i nie czeka na tego swojego księcia? 

 

6 godzin temu, Ksanti napisał:

Nie dość, że później będę non stop porównywany

Możesz mi wierzyć lub nie, ale mi się nie zdarzyło NIGDY porównywać faceta z którym się spotykam do faceta z którym się spotykałam. To jest normalne, że każdy ma jakieś swoje przyzwyczajenia, nawyki, zachowania, gesty, słowa. I nie chce mi się w ogóle myślami wracać do swojego ex, żeby porównać które zachowania jego pokrywają się z zachowaniami mojego obecnego faceta albo które były lepsze a które gorsze w moim odczuciu. Tak samo nie wywalam z tekstem : "A bo mój były kupował mi co tydzień kwiatki a Ty nie!". Nie wiem na jakie ty kobiety trafiasz, że masz takie doświaczenia :D 

 

6 godzin temu, Ksanti napisał:

Internet i portale randkowe jeszcze bardziej wyjaławiają idee związku. A związek staje się być wydmuszką, byleby tylko kogoś mieć/ nie ważne kogo. A z resztą przecież można testować... a może by tak jednak... przecież testować można całe życie... i tutaj trafił szlag idee związku.

Tutaj się zgodzę. Ale to działa w dwie strony. Istnieje zagrożenie, że poznaliśmy się przez portal, "zaiskrzyło" jak w sytuacji której opisywałam. Spotykamy się jest super, ale Ty nagle stwierdzasz, że jednak mam krzywe zęby, kilka kg za dużo a w ogóle to wolisz brunetki. A przecież Tinder stoi otworem, tam jest tyle kobiet, więc po co się męczyć z jakąś tam Mrówką, skoro w chwili obecnej to jest jak towar. Mrówka jest towarem uszkodzonym :) 

Btw. sama korzystam z internetów nie po to, żeby znaleźć "byle kogo, byleby mieć" i nie dlatego że traktuję samców jako towar do "wydrenowania z zasobów", tylko dlatego że nie mam gdzie indziej kogoś poznać :) A szansa, że ktoś do mnie na ulicy zagada, poprosi o numer i będzie z tego tru lof story jest bliska 0. 

6 godzin temu, Ksanti napisał:

Facet jest nauczony, że związek to miłość i wzajemne dawanie.

Może Ty jesteś nauczony. Niekażdy facet twierdzi podobnie :) I sama też byłam tego nauczona, a nawet nauczona tego że moja matka dawała dużo więcej od siebie niż ojciec- tak jak napisałam na początku postu. Potem się okazuje, że jednak lepiej nie "rozdawać" tak facetowi "do którego się coś czuje" bo może się znudzić. Tak samo jestem zdania, żeby nie dawać przed ślubem wszystkiego co się ma (nie wkładać wszystkich swoich wysiłków w związek) tylko zostawić to właśnie na "po ślubie". Co oczywiscie nie oznacza niestarania się w ogóle przed ślubem. 

6 godzin temu, Ksanti napisał:

Dziewczyna uczy się doświadczeniem z mężczyznami, że to wszystko przemija i "liczę się tylko ja i moje potrzeby". W tym czasie może na chłodno wykorzystać miłego mężczyznę a kiedy zabierze mu wszystko to kopnie go w dupę i idzie do następnego grabić dalej. 

I tu Cię zaskoczę, bo ja nadal lubię mojemu facetowi przyjemność sprawiać. Fakt, że sprawianie jemu przyjemności sprawia mi przyjemność, ale korzyści on też otrzymuje :D I głęboko mam swoje potrzeby "przydałyby się nowe szpilki". Z resztą nie mam takich potrzeb :D Może to co piszesz ma zastosowanie jedynie u "silnych niezależnych" samotnych trzydziestek? Nie wiem, ale jak będę bliżej 30 i będę sama to mogę wpaść na forum i napisać, czy obecnie "liczę się tylko ja i moje potrzeby" oraz czy wykorzystuję biednych, miłych mężczyzn do ich zaspokojenia :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ksanti nie wiem czy zdajesz sobie sprawę ze marnujesz tylko czas próbując coś tu logicznie przedstawić. Primo, "ktoś" i tak wie lepiej, secundo, "ktos" nie jest taki jak przykłady które podajesz - ba, ten "ktos" jest przecież taki wyjątkowy, normalnie biały kruk. Zasada jest jedna, "baba zawsze ma racje i wie wszystko lepiej", ego przerośnięte bardziej od spuchnietych jader :)

Edytowane przez lxdead
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Mrowka napisał:

 

@Ksanti Ty bardzo mądrze zawsze piszesz.

Ojj dziękuję :) 

 

5 godzin temu, Mrowka napisał:

Czy fobia nie wiem. Ja nie lubię poznawać rodzin osób z którymi się spotykam, bo dla mnie to zwyczajnie stres.

Ano, spełnianie tych głupich oczekiwań. Zgadza się, nikt nie lubi być ocenianym, zwłaszcza introwertycy z odłamem lękowca.

 

5 godzin temu, Mrowka napisał:

A pojęcie "maminsynek" nie oznacza faceta, który w ogóle tą mamę ma, ale faceta który leci na każde skinienie mamusi, dzwoni do niej każdego wieczora na kilkugodzinną pogawędkę, pyta o decyzję w każdej sprawie itd. A pempowinę kiedyś trzeba odciąć. 

Ciężko mi sobie to wyobrazić. O takich sytuacjach słyszałem/ widziałem tylko w filmach. No i oczywiście czytałem na wszelkich kafeteriach. Każda kobieta o tym mówi a pewnie żadna nigdy tego nie wdziała - mistyczny jednorożec. Ewentualnie sobie coś dopowiedziała, facet się nie słucha pańci więc na pewno musi być maminsynkiem. Mieszkanie z rodzicami też jest byciem maminsynkiem? :) 

 

5 godzin temu, Mrowka napisał:

Ale ja przez całe swoje życie nie wiedziałam, że samice są zdolne do takich podłości jak opisywane na forum. Teraz żyje się dużo bardziej ciężko, bo przecież każde moje słowo to shit-test/manipulacja. 

To smutne. Też mnie to dobiło i byłem w szoku kiedy pierwszy raz o tym czytałem. Czemu to dla mnie smutne napiszę zaraz.

 

5 godzin temu, Mrowka napisał:

W jakim sensie oszustwo? Wydaje mi się, że pierdololo o tej wielkiej miłości to oszustwo. Mi też bardzo przykro, że coś takiego raczej nie stnieje (jeszcze nad tym myślę) :(

Ja chciałbym mieć nadzieję. Psychicznie nie jestem stworzony do luźnych relacji. Mam niechęć do obcych ludzi, przez co muszę się przełamywać. Do tego przeszłość partnerki ma dla mnie kolosalne znaczenie. Dlatego, jeśli nie stały związek to bym musiał zrezygnować z samic. Mam pewne wymagania co do związku o których nieraz pisałem. Mało, który introwertyk lubi skakać z kwiatka na kwiatek. No chyba, że okazje trafiają się same. Ja sobie powiedziałem, że postaram się znaleźć swój zawód (taki, który będzie choć trochę współgrał z moim charakterem), zarobię hajs, znajdę lub nie dziewczynę na związek. Jeśli nie to emigracja kierunek Azja. Tam przynajmniej bym miał mniejszą presję na wszystko. 

 

5 godzin temu, Mrowka napisał:

 Że jak kobieta przygarnie sobie Franka, co to boi się wszystkiego co się rusza, nie umie przykręcić żarówki i pracuje na kasie (żeby nie było też kiedyś pracowałam na kasie i nie mam nic do takich osób) to jest to wielka miłość? A jak pozwoli sobie poszukać Mietka, który jest pewnym siebie przystojnym samcem, to już jest to hipergamia i kobieta na 100% chce go oskubać z zasobów? :D

Pewny siebie i przystojny facet w kierunku samca alfa to typowy ekstrawertyk. W dłuższej perspektywie taki ekstrawertyk może się znudzić szarą myszką bo za mało dostarcza mu bodźców. Zwróciłem uwagę na "nie umie przykręcić żarówki". Tak jak z tym maminsynkiem mam wrażenie, że samice lubią tak wszystko wyolbrzymiać. Nie mówię tylko o tym co napisałaś bo jednak bardzo często to się pojawia na tych kobiecych forach. Dla mnie logicznym jest, że jak się czegoś nie umie to bierze się fachowca lub samemu uczy się jak to zrobić. Jakieś drobne remonty, czy prace budowlane to nie jest mechanika kwantowa. Nie mówiąc już o takiej żarówce. Mam wrażenie, że wasze obawy są z kosmosu i w głowie automatycznie dyskredytujecie faceta przez takie głupotki. Ewentualnie jest to po prostu koślawa próba przekierowania emocji (co się czuje) na logikę. Kobiety mają różne motywacje.

 

5 godzin temu, Mrowka napisał:

Ale co jest złego w tej powyższej rzeczy którą napisałam? Tak jak też napisałam w innej wiadomości- całkiem do niedawna wierzyłam w wielką, uroczą miłość że potem ślub i wierność do końca życia. Dzieci, domek z ogródkiem, drzewkiem i białym płotkiem i żyli długo i szczęśliwie. A co ciekawe, że znajdę TEGO JEDYNEGO, który nigdy mnie nie zostawi choćby nie wiem co i będzie on moim pierwszym i ostatnim partnerem aż do śmierci!

Też bym tak chciał. We wczesnej młodości uganianie się za samicami napsuło mi dużo krwi. Opcja bez ślubu :P Ja już mam wywalone - jeśli trafi się laska w moim typie i dziewica lub z małym przebiegiem to po 4 letnim okresie próbnym mogę pomyśleć o trwałym związku. Nie w głowie będzie mi skakanie po kwiatkach bo jest to dla mojej psychiki niekorzystne. Poza tym szkoda energii i czasu. Są w życiu ważniejsze rzeczy do roboty niż zaspokajanie huci z setką samic.

 

5 godzin temu, Mrowka napisał:

teraz ślub trwa 2-3 lata, potem rozwód i alimenty na dziecko.

haha, przecież rozwiązanie jest banalnie proste. Nie trzeba być geniuszem, żeby na nie wpaść. Nie ma ślubu - nie ma rozwodu. A alimety płacenie na SWOJE dziecko to rzecz normalna. No chyba, że ktoś jest chujem i spierdoli do Brazylii xD

 

5 godzin temu, Mrowka napisał:

A dodatkowo trzeba zniszczyć samca, bo nie kupił nowego mercedesa i nie opłacił wakacji na Sycylii. Naprawdę - wcześniej nigdy by mi to do głowy nie przyszło, choć pewnie nikt nie uwierzy bo to co piszę to tylko manipulacja :D 

Myślę, że bez ślubu nie będzie tak wielkiej presji na wywieranie wpływu.

 

5 godzin temu, Mrowka napisał:

A wracając do przytoczonej sytuacji. Powiedzmy ze spotykamy się razem pierwszy raz. I o ile ja mogę poczuć że "ooo! to chyba ta prawdziwa miłość od pierwszego wejrzenia!" Pojawią się motylki w brzuszku, nogi z waty itd. Tylko o ile ja mogę to poczuć, to jest dużo mniej prawdopodobne, że druga osoba z którą się spotykam (w tym wypadku Ty) poczuje dokładnie to samo. No i Mrówka nie mogłaby jeść i spać. I wyobrażałaby sobie jaki ten Ksanti jest .... (tu wpisz porządane cechy charakteru/wyglądu) 

Jest bardzo przystojny i ma 80lvl w WOW'ie. Taka postać to z pewnością dużo gold'a wyfarmiła :D 

 

5 godzin temu, Mrowka napisał:

Pospotykalibyśmy się jeszcze kilka razy, ja w nadziei na to że też się zakochasz (a może już jesteś zakochany) i jeszcze bardziej pogłębiała w przekonaniu, że jesteś "tym jedynym". A Ty, po tych kilku randkach mówisz: "Słuchaj Mrówka! Jesteś naprawdę super dziewczyną, ale to nie to. Znajdziesz sobie jeszcze kiedyś innego super faceta". 

Ja wiem, że to "zakochanie" to tylko hormony, ale mimo wszystko boli mocno i lepiej do takich sytuacji nie dopuszczać.

Mniej więcej już wiem jaka musi być laska abym coś poczuł :) W poprzedniej lasce zakochałem się dopiero po 1.5 roku i zerwaniu z nią :P Swoją drogą zaczęła wtedy bardziej o siebie dbać i pokazała, że jak jest zadbana to jest hot. Chociaż bardziej lecę na hot "słodziaki" if you know hat I mean. Nie lubię sukowatych lasek. Hormony, dobrze wiedzieć jakie muszą zostać spełnione warunki aby się wyzwalały. Każdy ma inne cechy wyglądu i charakteru jakich poszukuje. 

 

5 godzin temu, Mrowka napisał:

Dlatego jest opcja nr. 2. Czyli spotykam się z tegpoznaję Ksantiego, który opowoduje te motylki w brzuszku. W sensie pozytywnym wyróżnia się ponad innych. Tylko Mrówka już wie, że nie ma sensu się poddawać temu uczuciu zakochania, a przynajmniej nie na tym etapie znajomości. Poza tym, stwierdzi, że i tak nic z tego nie będzie, bo gdzie taki przystojny samiec do Mrówki zagaduje :D Pewnie ma jakiś ukryty cel. Dlatego będzie spotykać się jeszcze z Heniem, który również jest bardzo fajny, ale motylków brak. A przy okazji, nie Mrówka kieruje wszystkich swoich myśli i wysiłków na Ksantiego, więc nie pojawia się aż tak silne uczucie "zakochania", bo wie że to się zaraz skończy a ten Ksanti napewno ma niecne zamiary wobec niej. Mrówka nie bierze na poważnie Ksantiego, ale ten nie odpuszcza. Cały czas proponuje żeby się spotkać. Mrówka nie odmawia. Po jakimś czasie, orientuje się że Ksanti poczuł to samo co ona i wcale nie ma tych niecnych zamiarów. I masz tru lof story.  (ps. zdaję sobie sprawę że jest to swojego rodzaju mechanizm obronny :D )

Ooo to kiedy seks? Ja stawiam, znaczy u mnie w domu :P 

 

5 godzin temu, Mrowka napisał:

I powiedz mi, gdzie w przypadku nr. 2 jest mniejsza Twoja wyjątkowość, niż w przypadku gdybym szła po ulicy, zamyśliła się wpadła na Ciebie, spojrzelibyśmy sobie głęboko w oczy i zakochali od pierwszego wejrzenia (takie przypadki raczej się nie zdarzają)? Albo bardziej przyziemnie- gdybyśmy po prostu poznali się przez znajomych i postanowiłbyś mnie gdzieś zaprosić, po czym stwierdzilibyśmy że jesteśmy sobie przeznaczeni? Ni ma różnicy ;) Jeżeli mielibyśmy się sobie spodobać i miałaby to być wielka prawdziwa miłość (?) to nie mają znaczenia okoliczności czas i miejsce. Po prostu to się stanie. 

Nie jest kwestią wyjątkowości sposób poznania, lecz dopasowanie. Im mniejsza przeszłość tym moim zdaniem łatwiej jest się dopasować. Zarówno im kobiety mają dużą przeszłość seksualną jak i mężczyźni to nie są wstanie stworzyć szczerego związku. Chodzi o to, że przez portal randkowy to wiadomo, że laska tam stale z kimś się spotyka. Prawdopodobieństwo przygodnego seksu jest ogromne. Nie potrafiłbym takiej delikwentce zaufać. To samo z typem imprezowiczki. Dobry związek to taki, w którym będę miał pełne zaufanie do laski. Znaczy się moja podświadomość będzie jej ufać. 

 

5 godzin temu, Mrowka napisał:

I co jest złego w tym, że ktoś "szuka" sobie partnera? Tzn. ja też w logiczny sposób nie potrafię określić po co mi właściwie (może dlatego że w przyszłości kiedyś chciałabym domek, drzewko, biały płotek, męża i dzieci :D ), bo przecież szczęścia nie daje. A mimo to, czuję się troszkę bardziej spełniona jako kobieta, niż gdy jestem sama. Co jest złego w tym, że kobieta nie siedzi zamknięta w wysokiej wieży i nie czeka na tego swojego księcia?

Zadaj pytanie mężczyznom czemu standardowo nie żenią się z prostytutkami :) Bo powiedz mi jaka jest różnica? 10 bolców a 100 to jest przecież niemal to samo. Są oprócz tego małe niuanse. Partnerka hmm, skoro chce się mieć dobrą pracę, hobby, zainteresowania to czemu partnera/ partnerki nie? Szczęście można dać samemu sobie jak i poprzez zewnętrzne rzeczy. To wszystko działa na hormony. Można powiedzieć, że szczęścia partnerka nie daje w takim kontekście, że po po prostu może więcej zabierać niż dawać od siebie. Wiem, ze kobieta też ma prawo do szczęścia. Jednak gdybym miał dostęp do tych z wieży to nie robiłbym nikomu problemu. Bo jednak ktoś ma do nich dostęp, no nie? Przeważnie badboy.

 

5 godzin temu, Mrowka napisał:

Możesz mi wierzyć lub nie, ale mi się nie zdarzyło NIGDY porównywać faceta z którym się spotykam do faceta z którym się spotykałam.

To się porównuje samo, w emocjach/ nie poprzez logikę. Mężczyźni też tak porównują partnerki. W końcu mam listę cech, którą kobieta musi chociaż w połowie spełnić (lub być w stanie je spełnić kiedyś) abym był nią szczerze zainteresowany. Lista powstała na podstawie konfrontacji z doświadczeniem. Nie ma co zaklinać rzeczywistości. Mi się zdarzyło takie porównanie ze strony laski pod postacią "małej niewinnej złośliwości". Jednak bardzo źle się z tym poczułem. Nie chodzi tutaj już o poczucie własnej wartości. Bo co? Nie można takich rzeczy znosić w nieskończoność. Związek jako pole minowe jest bezużyteczny.

 

5 godzin temu, Mrowka napisał:

To jest normalne, że każdy ma jakieś swoje przyzwyczajenia, nawyki, zachowania, gesty, słowa. I nie chce mi się w ogóle myślami wracać do swojego ex, żeby porównać które zachowania jego pokrywają się z zachowaniami mojego obecnego faceta albo które były lepsze a które gorsze w moim odczuciu. Tak samo nie wywalam z tekstem : "A bo mój były kupował mi co tydzień kwiatki a Ty nie!". Nie wiem na jakie ty kobiety trafiasz, że masz takie doświaczenia :D

Jak wyżej są to automatyzmy. Gdyby mózg świadomie miał porównywać każdy aspekt to by zwariował. Roszczeniowe panie nie biorą się z kapusty. Nie chodzi o rzeczy takie jak kwiatki czy kupowanie jakiś tam pierdół. A np. o seks. Dalej pamiętam jak chyba w drugim streamie Radia Samiec zadzwoniła kobieta, która opowiadała o swoim partnerze z wyszydzaniem/ pogardą bo ma mikro penisa. Tak samo analogicznie może być kiedy jest za duży/ za mały/ za krzywy i inne pierdoły. Do wszystkiego tak można się przywalić. To jest dobry moment dla hipergamii. Poza tym jak pomyślę, że laska była "szmacona" przez byłego to mi się niedobrze robi. Wobec takiej nie można być ani trochę uległym/ bo to jak pokazanie, że jest się gorszym od byłego. Najlepszy jest tekst typu "moje ciało należy tylko do ciebie" mówione każdemu kolejnemu facetowi. Czemu mam dawać takiej jakiekolwiek swoje zasoby?

 

5 godzin temu, Mrowka napisał:

Spotykamy się jest super, ale Ty nagle stwierdzasz, że jednak mam krzywe zęby,

Załóż aparat ortodontyczny. Sam noszę mimo, że miałem tylko 2 krzywe zęby.

 

5 godzin temu, Mrowka napisał:

kilka kg za dużo

Ćwicz, biegaj, idź na siłownie.

 

5 godzin temu, Mrowka napisał:

a w ogóle to wolisz brunetki.

Pfff, napisałem przecież na profilu, że blondynki :P Chociaż nie ukrywam, czasem są takie brunetki, że zapominam o swojej słabości do blondynek.

 

5 godzin temu, Mrowka napisał:

A przecież Tinder stoi otworem, tam jest tyle kobiet, więc po co się męczyć z jakąś tam Mrówką, skoro w chwili obecnej to jest jak towar. Mrówka jest towarem uszkodzonym :)

Tinder taaa. Dostaje same pary z laskami, które mnie wizualnie nie interesują. A bliżej mi do przystojnego niż brzydkiego. Co najwyżej problemem może być bycie szczupłym i łysiejącym :P Dlatego chodzę na siłownie mimo, że nie lubię. Jeszcze będę musiał się opalić w jakimś tropikalnym kraju :) Tinder, badoo, sympatie itd. to porażka. Nigdy nie poznałem tam żadnej fajnej dziewczyny. 

 

5 godzin temu, Mrowka napisał:

Btw. sama korzystam z internetów nie po to, żeby znaleźć "byle kogo, byleby mieć" i nie dlatego że traktuję samców jako towar do "wydrenowania z zasobów", tylko dlatego że nie mam gdzie indziej kogoś poznać :) A szansa, że ktoś do mnie na ulicy zagada, poprosi o numer i będzie z tego tru lof story jest bliska 0. 

W sumie to rozumiem Cię. Też tak próbowałem i nic z tego. Obecnie pracuję nad wyglądem i samorozwojem (znaczy uczę się sztucznego ekstrawertyzmu).

 

5 godzin temu, Mrowka napisał:

Może Ty jesteś nauczony. Niekażdy facet twierdzi podobnie :) I sama też byłam tego nauczona, a nawet nauczona tego że moja matka dawała dużo więcej od siebie niż ojciec- tak jak napisałam na początku postu. Potem się okazuje, że jednak lepiej nie "rozdawać" tak facetowi "do którego się coś czuje" bo może się znudzić. Tak samo jestem zdania, żeby nie dawać przed ślubem wszystkiego co się ma (nie wkładać wszystkich swoich wysiłków w związek) tylko zostawić to właśnie na "po ślubie". Co oczywiscie nie oznacza niestarania się w ogóle przed ślubem.

Trudny temat. 

 

5 godzin temu, Mrowka napisał:

I tu Cię zaskoczę, bo ja nadal lubię mojemu facetowi przyjemność sprawiać. Fakt, że sprawianie jemu przyjemności sprawia mi przyjemność, ale korzyści on też otrzymuje :D I głęboko mam swoje potrzeby "przydałyby się nowe szpilki". Z resztą nie mam takich potrzeb :D Może to co piszesz ma zastosowanie jedynie u "silnych niezależnych" samotnych trzydziestek? Nie wiem, ale jak będę bliżej 30 i będę sama to mogę wpaść na forum i napisać, czy obecnie "liczę się tylko ja i moje potrzeby" oraz czy wykorzystuję biednych, miłych mężczyzn do ich zaspokojenia :) 

Czekaj, czy to Ty przypadkiem nie pisałaś o tym, że lubisz być mega uległa? :D Mi przy uległych dziewczynach włącza się pogarda (nieświadomie) albo też uległość (takie rozluźnienie i zaufanie) :P 

 

 

4 godziny temu, lxdead napisał:

@Ksanti nie wiem czy zdajesz sobie sprawę ze marnujesz tylko czas próbując coś tu logicznie przedstawić. Primo, "ktoś" i tak wie lepiej, secundo, "ktos" nie jest taki jak przykłady które podajesz - ba, ten "ktos" jest przecież taki wyjątkowy, normalnie biały kruk. Zasada jest jedna, "baba zawsze ma racje i wie wszystko lepiej", ego przerośnięte bardziej od spuchnietych jader :)

Masz rację. Jednak czasem tak mam, że muszę co napisać. Zwłaszcza w nocy kiedy emocje szaleją :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ksanti
Sam jesteś w swoich przekonaniach i oczekiwaniach nieuczciwy, bo od ewentualnej partnerki żądasz czegoś, czego sam nie możesz jej dać. Ewentualna partnerka będzie bowiem nie pierwszą, nie drugą, a dopiero trzecią w Twoim życiu i łożu! I gdzie tu ta wspaniała wyjątkowość? Skoro następna kobieta nie będzie mogła czuć się przy Tobie tak wyjątkowo, jak Ty chcesz czuć się przy niej, to aby być uczciwym (co innym zalecasz) powinieneś wziąć sobie taką, dla której także będziesz numerem Trzy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, typiarz napisał:

Mieszkanie z rodzicami to już jest szczyt. W wieku 30 lat powinieneś mieszkać sam, I mieć swoje M. 

Nie słuchasz kobiety - maminsynek, słuchasz - pantofel. Jak żyć? ?

Haha no dokładnie :D 

 

3 minuty temu, Berkanan napisał:

Sam jesteś w swoich przekonaniach i oczekiwaniach nieuczciwy, bo od ewentualnej partnerki żądasz czegoś, czego sam nie możesz jej dać. Ewentualna partnerka będzie bowiem nie pierwszą, nie drugą, a dopiero trzecią w Twoim życiu i łożu! I gdzie tu ta wspaniała wyjątkowość? Skoro następna kobieta nie będzie mogła czuć się przy Tobie tak wyjątkowo, jak Ty chcesz czuć się przy niej, to aby być uczciwym (co innym zalecasz) powinieneś wziąć sobie taką, dla której także będziesz numerem Trzy. 

Masz rację. Jeśli rozpatrywać kobiety i mężczyzn takimi samymi kategoriami to nie jest to uczciwe. Jednak jeśli uwzględnić wszelkie różnice miedzy płciowe to sprawa wygląda zupełnie inczaej. Przekonałem się niejednokrotnie, że kobiety są jak dzieci i potrzebują przewodnictwa. Natomiast te samodzielne to zazwyczaj chłopczyce, których nie toleruje. Pogodziłem się z tym, że ciężko będzie znaleźć fajną dziewicę. Im laska starsza i bardziej doświadczona tym dla mniej mniej "zaufana" i mniej nadająca się na trwały związek/ niestety. Jestem introwertykiem lękowcem, samo to już sprawia, ze bardziej nadaje się do związku pod względem psychiki. A ponieważ jestem wrażliwy na takie rzeczy to laska musi być ze mną kompatybilna inaczej związek się nie uda. Stąd będę czuł większą więź i zaufanie do dziewicy, która mi powierzy swój los w moje ręce. Doświadczone dziewczyny na trwały związek - będę miał nieustanne myśli, że to nie jest to.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z moim pierwszym partnerem bardzo szybko miałam odczucie, że to nie jest to, a miałam zerowe porównanie :)) Byłam totalnie zielona i dziewicza tak mocno, jak to tylko możliwe :) 
Ok, przy doświadczonej czułbyś, że nie możesz jej zaufać. Ale sam też jesteś już jakoś doświadczony- serio uważasz, że jesteś niegodny zaufania?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Mrowka napisał:

Jeżeli mielibyśmy się sobie spodobać i miałaby to być wielka prawdziwa miłość (?) to nie mają znaczenia okoliczności czas i miejsce. Po prostu to się stanie. 

@Ksanti i nie ma znaczenia ilość kutangów, które dziewczyna miała w sobie ;)

Pamiętaj, jeśli to prawdziwa miłość to przetrwa tą próbę :wub:

Liczy się tylko przyszłość i wasza miłość ^_^

  • Like 1
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Berkanan

Widocznie miałaś już jakieś oczekiwania z góry albo emocje się nie zgadzały. 

 

No i faktycznie dziewczyna może tak się czuć. A potem zazwyczaj i tak lecą na badboya, więc wychodzi hipokryzja. A tak serio no nie mógłbym na to nic poradzić a dla mnie najważniejsza w związku jest szczerość. Bez niej związek zamienia się w gre polegającą na szkodliwej manipulacji. Jestem niegodny zaufania tylko wtedy kiedy mój związek jest przypadkowy. Dlatego staram się nie wchodzić w takie związki. Jeśli było by mi dobrze w związku to nie miałbym żadnej podstawy do tego aby kombinować. Efekt habituacji raczej na mnie nie działa. Jak coś lubię to to lubię.

 

Teraz, Mosze Black napisał:

@Ksanti i nie ma znaczenia ilość kutangów, które dziewczyna miała w sobie ;)

Pamiętaj, jeśli to prawdziwa miłość to przetrwa tą próbę :wub:

Haha właśnie wyobraziłem sobie taką plemienną próbę "100" kutangów. Po tej inicjacji dziewczynki mogą skonsumować związek małżeński :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ksanti ja dodałbym tu po prostu ten >fakt< że im większa ilość seksualnych partnerów u płci pięknej, tym adekwatnie % większa szansa na to że popuści na boku. Mam podobnie jak Ty, w życiu nie mógłbym się związać z kobietą która miała już kilku, max 1-2. Im więcej tym bardziej rozmyte podejście do tych spraw u pań.

 

 

 

1 godzinę temu, Mosze Black napisał:

@Ksanti i nie ma znaczenia ilość kutangów, które dziewczyna miała w sobie ;)

 

 

Jak to na roaście Tyson pojechał po takiej "smiesznawej" dziewoi? "Gdyby wyszło z Ciebie tyle chujów co weszło, to wyglądałabyś jak jeż" - i w sumie tyczy się to teraz chyba 80-90% dzisiejszym laską 16-27 (choć w sumie przedział powinien zacząć się jeszcze wcześniej).

 

Scalone - QV?

Edytowane przez lxdead
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

12 godzin temu, Bonzo napisał:
13 godzin temu, Florence napisał:

Akurat nie chodziło mi za bardzo o ludzi  z neta tylko o poznanych realnie.  :D 

Co za różnica ?

Po prostu odnosiłam się do osób poznanych realnie, bo takie tylko teraz poznaje. :) W sumie dużych różnic nie ma jak napisałam na końcu postu. 

 

12 godzin temu, Bonzo napisał:

Życie byłoby zbyt proste gdyby gwarancją fajnej znajomosci było wychwycenie partnera w sposób pozainternetowy. Nawiasem mówiac - prognozuję, że będzie coraz trudniej.

Nikt nie da nam gwarancji i zdaje sobie z tego sprawę. :) 

Moim zdaniem poznanie kogoś jest bardzo proste, jeszcze w dużym mieście i nie mam potrzeby szukania w necie. Ok może niektórym to pasuje,

 ale jednak wolę poznawać się "naturalnie", wtedy bardziej mogę kogoś wyczuć, widzę na starcie mniej więcej z kim mam do czynienia. :) Może jestem trochę staroświecka pod tym względem? :D

Niech tamten mój były poznany na forum pozostanie wyjątkiem. :P 

Do teraz mam jeszcze dosyć związków, miłości i wrażeń z tym związanych, ale w sumie niczego nie żałuję i mam dużo dobrych wspomnień.

Nie chce zakładać konta na portalach typu sympatia-do tego nikt mnie nie przekona. :D Moja znajoma poznała tam faceta na stałe, ale ogólnie miała

utrudnienia w realu, bo mieszka na wsi i najważniwjsze-jest uwiązana w domu- głównie dzieckiem, które samotnie wychowuje.

12 godzin temu, Bonzo napisał:

Posłuchaj starego wapniaka - na wszelkie poczatkujące znajomości - zakup sobie dodatkowy numer typu prepaid i doładuj niewielką kwotą typu dycha.

Aż tak naiwna nigdy nie byłam, także miałam drugi numer. :P

Na początku słodził do przesady, a kiedy zamilkłam przerzucił się na stalking przez neta- zakładać niezliczoną ilość tematów na pewnym idiotycznym forum w których pisał obrzydlistwa, przekręcał to co pisałam, oczerniał itd. Kiedy mu dość grzecznie odpowiedziałam zaczął mi grozić i to konkretne (były to groźby jak najbardziej karalne). 

Mój ówczesny facet chciał coś z tym zrobić, ale ubłagałam, żeby odpuścił, 

bo nie chciałam zaogniać, a tamten nie miał moich danych itd jak się odgrażał, jedynie widział mnie może na dwóch zdjęciach  bez twarzy(które sama wrzuciłam) i po których nie można mnie było zidentyfikować. :)

13 godzin temu, Bonzo napisał:

Wejdź na jakiś portal gejowski (typu jakieś gejowo.pl, albo nawet na lento.pl gdzie chyba jest coś takiego "pan pozna pana"), znajdź dział "ogłoszenia" i zamieśc tam anons w jego imieniu, że pozna ochotnego do wypolerowania torpedy.

:lol: Hahah uśmiałam się i musze przyzać, że przeszło mi to przez myśl, ale tego nie zrealizowałam. :D To był taki człowiek, że jeszcze bardziej by się nakręcał i pewnie zacząłby się tradycyjnie odgrażać,  że go popamiętam i mnie zniszczy. Był ewidentnie chory, pisał tak jakby miał jakąś kontrole nad moim życiem i chciał mi je za wszelką cene obrzydzić. Dlatego z zainteresowaniem słuchałam audycji Marka dotyczących stalkerów. Rozpisałam się a to już zamknięty temat. ;)

14 godzin temu, Ksanti napisał:

No takie rzeczy można potem zresetować jednym zdaniem: "przeszłość nie ma znaczenia". Zgodzę się. Nie ma znaczenia dla ludzi, którzy nie traktują poważnie partnera/ partnerki

Przeszłość MA ZNACZENIE. Akurat się z tym zgadzam. To jest jakaś głupota, że niby nie ma. Mój były mi tak mówił- "od poznania się  mamy czystą kartkę". Tylko gdzieś z tyłu głowy szczególnie podczas kłótni myślałam o tym, że ja jestem kompletnie  niedoświadczona, za  to on miał sporo kobiet, chociaż twierdził pół żartem "że się szanował", co w ustach mężczyzny brzmiało komicznie. :D 

 

Później to przetrawiłam i uznałam, że muszę zaakceptować, tym bardziej że był sporo starszy. Miałam tylko taką prośbę żeby nigdy nie mówił mi ile ich było. ;)

Nie wiem jak to napisać i czy mnie zrozumiesz, ale myśle, że osobie która miała bardzo dużo partnerów rozstania zwyczajnie spowszedniały i to nie jest nic dobrego. Nauczyli sie że jak coś nie gra, to przekakuje sie na kolejnego/kolejną, zamiast naprawić to co się już ma. I znowu kolejna "wielka miłość"- mam taką koleżankę, jest spalona wśród normalnych facetów z najbliższego otocznia-słyszałam w jaki sposób o niej mówią.

Taka osoba nie może być stabilna uczuciowo.

Nie mam sobie za dużo do zarzucenia,

nie bzykam się z pierwszym lepszym który mi się spodoba, chociaż uwielbiam seks, ale podchodzę do niego jak na razie bardzo emocjonalnie i nie dałabym rady tak z przypadkowym.  

Nie ma nic złego w zwykłym flircie, spotykaniu się na mieście i np. wyjściu do knajpy, klubu, czy głupiego kina.

Oczywiscie kiedy byłam w związku nie wychodziłam z żadnymi znajomymi facetami, imprezy na których byłam bez mojego byłego mogę policzyć na palcach jednej ręki i zawsze byłam pod telefonem.

I nie dziwie się że ogarnięci faceci nie chcą kobiet z wątpliwą reputacją, ja też bym nie chciała faceta kur***rza, który rzucał się na wszystko co się rusza. :D

 

14 godzin temu, Ksanti napisał:

Jeśli kobieta szuka "wyjątkowego" to wiadomo, że to badboy nim będzie.

Nieprawda, wcale mi o to nie chodziło. Miałam raczej na myśli wyjątkowy dla mnie- kiedy się zakocham i poczuje że to facet z którym chce być. :)

 

14 godzin temu, Ksanti napisał:

Modna pani psycholożka wspiera kobiecy reżim związkowy.

Nie psycholożka tylko lekarz. :P Ma świetnego faceta. ;) Nie do końca się z nią zgadzam, ale stały dłuższy związek dużo mnie nauczył i w końcu poczułam się 100%kobietą, a nie dziewczyną/dzieckiem. :) 

I wiem czego już na pewno nie chce. Zauważyłam, że jesteś dość radykalny pod pewnymi względami:D.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Ksanti napisał:

Ciężko mi sobie to wyobrazić. O takich sytuacjach słyszałem/ widziałem tylko w filmach. No i oczywiście czytałem na wszelkich kafeteriach. Każda kobieta o tym mówi a pewnie żadna nigdy tego nie wdziała - mistyczny jednorożec. Ewentualnie sobie coś dopowiedziała, facet się nie słucha pańci więc na pewno musi być maminsynkiem. Mieszkanie z rodzicami też jest byciem maminsynkiem? :)

Też osobiście nie spotkałam. Może rzeczywiście jest to mistyczny jednorożec, a może nie. Podałam jako przykład do zweryfikowania potencjalnego kandydata na męża :D 

Mieszkanie z rodzicami nie świadczy o maminsynkowatości, o ile facet chce się stamtąd kiedyś wynieść. Gdyby mi mój partner oświadczył, że w przyszłości gdybyśmy mieli mieszkać razem to u jego rodziców.... To choćby miałoby to być osobne mieszkanie, z osobnym wejściem na piętrze domu rodziców... Uciekałabym :D 

Godzinę temu, Ksanti napisał:

To smutne. Też mnie to dobiło i byłem w szoku kiedy pierwszy raz o tym czytałem.

Ja akurat doszłam do tego zanim trafiłam na radio samiec :D A radio samiec tylko pogłębiło mnie w tym przekonaniu. Nadal mam nadzieję, że te kobiety o których piszecie na forum to owszem- może i spora większość, ale chyba muszą istnieć takie, które nie spotykają się z facetem tylko po to żeby potem puścić z torbami? I nadal podnoszę argument, że mi by do głowy nie przyszedł pomysł żeby wychodzić za mąż tylko po to żeby korzystać z piniążków misia a potem rozwieść się, zasądzić dla siebie i dzieci alimenty i być samotną matką, która manipuluje dziećmi i nastawia przeciw ojcu. Ale może po ślubie kobietę owładają jakieś tajemne moce i to one powodują to tajemnicze szantażowanie seksem, ciągłe zrzędzenie i upokażanie samca? 

Inaczej sprawa ma się w przypadku gdyby mój mąż sam doprowadził do rozpadu małżeństwa np. poprzez zdradę. Wtedy raczej nie puściłabym go ot tak "dobrze kochanie, idź sobie do tej siksy", tylko postarała się zrobić wszystko żeby mu życie zatruć (wtedy jeszcze raz przeanalizuję wszystkie przypadki żon na forum, albo poproszę o kontakt do nich):D Tzn, wiadomo, starałabym się do tej zdrady nie dopuścić. 

Godzinę temu, Ksanti napisał:

Zwróciłem uwagę na "nie umie przykręcić żarówki".

To miała być metafora tego, że facet nic wokół siebie zrobić nie umie. I żeby nie było, to już nie taki mityczny jednorożec :) 

Godzinę temu, Ksanti napisał:

Mam wrażenie, że wasze obawy są z kosmosu i w głowie automatycznie dyskredytujecie faceta przez takie głupotki.

Pisałam kiedyś z facetem- ŻOŁNIEŻEM, który chwalił się że on to taki nieporadny jest bo gwoździa wbić w ścianę nie potrafi. Akurat kij mnie obchodzi czy umie wbić ten gwóźdź czy cokolwiek zrobić w domu z tych bardziej "męskich" rzeczy jak odepchanie kranu (sama umiem, ale oddałabym ten zaszczyt samcowi gdyby natrafiła się okazja :D ) Zdyskredytowało go bardziej to, jak przeżywał że jest taki słodki, uroczy i hihi nieporadny bo on nie umie takich rzeczy :D 

 

Godzinę temu, Ksanti napisał:

Opcja bez ślubu

 

Godzinę temu, Ksanti napisał:

Nie ma ślubu

 

Godzinę temu, Ksanti napisał:

Myślę, że bez ślubu

Takie złote myśli jak te wyżej na tym forum skutecznie zniechęcają mnie do podzielenia się nim z moim samcem. :D Nie żebym planowała z nim ślub, ale nigdy nic nie wiadomo. A umawianie się z facetem który z góry zakłada że nie chce ślubu i dzieci (mimo że sama teraz jeszcze nie chcę) to dla mnie strata czasu :D Wolę ukradkiem przemycać mu mądrości z forum bez pełnej inicjacji :D 

 

1 godzinę temu, Ksanti napisał:

Mniej więcej już wiem jaka musi być laska abym coś poczuł

No to bardzo dobrze, że wiesz ale kobieta nie wie jakie masz wymagania i może mimo wszystko się zakochać :D 

 

1 godzinę temu, Ksanti napisał:

Im mniejsza przeszłość tym moim zdaniem łatwiej jest się dopasować.

Jak kobieta zechce to się zawsze do samca dopasuje :) A jak spoykała się już z kilkoma to wie czego np. nieakceptuje u faceta więc tym bardziej łatwiej jej znaleźć faceta, do którego będzie mogła się dopasować. Moje pierwsze jakieś relacje z samcami były jak błądzenie we mgle :D 

A idąc dalej Twoją filozofią, to spotykając się z dziewicami i nie dając im gwarancji, że będziesz tym jedynym idealnym facetem na którego czekają, sam wpisujesz się w ich "przeszłość", więc gdy spotkają drugiego takiego Ksantiego nie mają już szans na szczęśliwy związek :) 

Serio, wątpię czy którakolwiek kobieta celowo spotyka się z facetami, żeby później z nimi zerwać/oni zerwali z nią żeby mieć "przeszłość" i później mieć utrudnione (wg Twojej filozofii) stworzenie szczęśliwego związku. Jak wchodzimy z kimś w związek to raczej zakładamy, że to "na całe życie" i "ona/on jest idealny/a inny/a niż wszyscy!" Zna ktoś przypadek kobiety, która myśli sobie: "A z nim to tylko na dwa lata. Potem zostawię i pójdę szukać innego"? Poza mną, bo ja wiem że mój związek skończy się wcześniej czy później, ale to ze strony mojego samca a nie z mojej :D 

1 godzinę temu, Ksanti napisał:

Chodzi o to, że przez portal randkowy to wiadomo, że laska tam stale z kimś się spotyka. Prawdopodobieństwo przygodnego seksu jest ogromne.

W życiu też co chwile się nowe osoby spotyka. I to co chciałam przekazać we wcześniejszej wiadomości to to, że nieważne czy dziewczyna aktualnie spotyka się tylko z Tobą, czy z 20 innymi facetami (ale nie na seks, tylko sobie randkuje) to jeżeli masz się jej spodobać to się spodobasz i tyle. Tzn. Tobie może to przeszkadzać, ze przed Tobą z takiego portalu spotkała się z 20 gośćmi, ale to nie odbiera Tobie wyjątkowości :D 

 

1 godzinę temu, Ksanti napisał:

Partnerka hmm, skoro chce się mieć dobrą pracę, hobby, zainteresowania to czemu partnera/ partnerki nie?

No chyba dlatego szuka się na portalach żeby znaleźc tego dobrego partnera a nie bylekogo pierwszego lepszego? Chyba nie czaję tej wypowiedzi :D 

 

1 godzinę temu, Ksanti napisał:

Jednak gdybym miał dostęp do tych z wieży to nie robiłbym nikomu problemu. Bo jednak ktoś ma do nich dostęp, no nie? Przeważnie badboy.

 

Hmmm... Wyżej napisałeś, że badboyom nudzą się "szare myszki', a to przeważnie takie siedzą w wieżach. I wątpię czy ktokolwiek miałby dostęp do najbardziej idealnej kobiety na świecie, jeżeli ona wolałaby cały dzień siedzieć w domu, a gdyby wyszła i ktoś postanowiłby do niej zagadać to uciekłby w popłochu... 

Dlatego ja wybrałam sobie portale randkowe, bo mogłam siedzieć i modlić się o cud, albo tochę sobie pomóc :D Z resztą nikt nigdy mi nie podał innego sposobu na poznawanie potencjalnego partnera (sama też nie mam pojęcia gdzie szukać), więc ten wydał się najodpowiedniejszy. I nie, nie były to spotkania na seks (wybaczcie samce :D ), ani nawet nie randki. Ot spotkania, żeby sobie porozmawiać. Przy okazji sobie podszkoliłam umiejętność prowadzenia rozmowy (nigdy nie było niezręcznej ciszy! :D ) i przzekonałam się, że nie każdy człowiek gryzie.

 

1 godzinę temu, Ksanti napisał:

To się porównuje samo, w emocjach/ nie poprzez logikę.

Ok, w takim razie pewnie i ja porównuję nieświadomie samca. Ale nie wiem czy to jakkolwiek wpływa na jakośc związku :D 

1 godzinę temu, Ksanti napisał:

Wobec takiej nie można być ani trochę uległym

Zdaje się, że tego uczy forum żeby nie być wobec żadnej uległym :D 

 

2 godziny temu, Ksanti napisał:

Spotykamy się jest super, ale Ty nagle stwierdzasz, że jednak mam krzywe zęby,

Ogólnie wszystkie fakty dot. wyglądu są zmyślone (poza tą nadwagą, ale już nad tym pracuję :D) i podałam je tylko tak sobie dla pokazania, że jak się samcowi (i samicy) nie podoba kobieta z którą się spotyka to może "wyrzucić" i wymienić na lepszy model. Tak to niestety w dzisiejszym życiu funkcjonuje, że okazuje się, że ktoś ma jakąś wadę i "to jednak nie ta/nie ten" i idzie się szukać dalej. 

 

2 godziny temu, Ksanti napisał:

Nigdy nie poznałem tam żadnej fajnej dziewczyny. 

Ja też xD Dlatego korzystam z innego czegoś.

2 godziny temu, Ksanti napisał:

Czekaj, czy to Ty przypadkiem nie pisałaś o tym, że lubisz być mega uległa?

Nie... Raczej napisałam coś w stylu, że nie pogardziłabym gdybym poznała kiedyś samca który lubi sobie podominować :D Oczywiście gdybym była singielką. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ksanti

Nikt nie lubi hipokryzji, jasne. Niestety, sam ją uskuteczniasz : ) Uważasz, że posiadanie jakiejkolwiek przeszłości przez kobietę oznacza, że nie nadaje się ona do związku. Sam jakąś przeszłość masz, ale jakimś cudem nie przyszło Ci do głowy, że jesteś osobą niegodną/nienadającą się do związku :D I to jest obłuda, niestety, ale jest :) To taki sam przypadek, kiedy gruba kobieta wymaga od potencjalnego partnera szczupłej, wysportowanej sylwetki, ponieważ z grubym by się nigdy nie związała (uważa nadwagę za cechę wykluczającą "bycie godnym"). Ma do tego prawo, owszem, ale czy to ma sens?Moim zdaniem jest to mocno nieuczciwe. Jeżeli uważasz cechę X za coś, co wyklucza bycie godnym zaufania i nadawanie się do związku, a sam ją masz, to niestety, powinieneś tę opinię przekładać także na samego siebie. Jeśli nie lubimy hipokryzji to fajnie byłoby samemu jej nie stosować :)
Mam koleżankę wielką jak stodoła, która ma bardzo wysokie wymagania odnośnie aparycji i sylwetki jej potencjalnego partnera. Systematycznie sobie z niej dworuję, bo nie cierpię podwójnych standardów (w obie strony).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Florence napisał:

Przeszłość MA ZNACZENIE. Akurat się z tym zgadzam. To jest jakaś głupota, że niby nie ma. Mój były mi tak mówił- "od poznania się  mamy czystą kartkę". Tylko gdzieś z tyłu głowy szczególnie podczas kłótni myślałam o tym, że ja jestem kompletnie  niedoświadczona, za  to on miał sporo kobiet, chociaż twierdził pół żartem "że się szanował", co w ustach mężczyzny brzmiało komicznie. :D 

No cwany bo Ty tak czy siak miałaś czystą :D W tym wypadku to nie kobieta powiedziała -my (mamy). W rzeczywistości on powiedział "od poznania się mam u Ciebie czystą kartę". Dokładnie to jest to o czym pisał Bonzo. Jeśli nie zna się reguł to pisze je ten kto jest bardziej przebiegły i chce coś na tym ugrać tylko pod swoje potrzeby. Ja bym nie oszukiwał i nie mówił o jakiś czystych kartach. Trwały związek oparty na manipulacjach pierdolnie tak czy siak. Albo mnie akceptuje a ja sprawię aby czuła się przy mnie dobrze i wyjątkowo albo pozwolę jej odejść. Wtedy prawdopodobnie trafi na badboya i wyjdzie jeszcze gorzej. Jednak to będzie jej decyzja.

 

31 minut temu, Florence napisał:

Nie wiem jak to napisać i czy mnie zrozumiesz, ale myśle, że osobie która miała bardzo dużo partnerów rozstania zwyczajnie spowszedniały i to nie jest nic dobrego. Nauczyli sie że jak coś nie gra, to przekakuje sie na kolejnego/kolejną, zamiast naprawić to co się już ma. I znowu kolejna "wielka miłość"- mam taką koleżankę, jest spalona wśród normalnych facetów z najbliższego otocznia-słyszałam w jaki sposób o niej mówią.

Też tak to widzę. 

 

31 minut temu, Florence napisał:

Oczywiscie kiedy byłam w związku nie wychodziłam z żadnymi znajomymi facetami, imprezy na których byłam bez mojego byłego mogę policzyć na palcach jednej ręki i zawsze byłam pod telefonem.

No i prawidłowo. Ja w pierwszym związku miałem przeciwieństwo i żyłem w stresie. Teraz już nie dam sobie wmówić jakieś przyjaźnie z mężczyznami podczas kiedy jest to nowo poznany koleś.

 

31 minut temu, Florence napisał:

I nie dziwie się że ogarnięci faceci nie chcą kobiet z wątpliwą reputacją, ja też bym nie chciała faceta kur***rza, który rzucał się na wszystko co się rusza. :D

No właśnie. Nie rozumiem czego laski w tym nie rozumią :D 

 

31 minut temu, Florence napisał:

Nie psycholożka tylko lekarz. :P 

A to taki żart z tą modną panią psycholożką :) Skojarzyło mi się z audycjami.

 

31 minut temu, Florence napisał:

Zauważyłam, że jesteś dość radykalny pod pewnymi względami:D.

No raczej tak. W moim idealnym świecie wszystko ma swój porządek i ład. Myślę, że cywilizacja będzie taka za kilkaset lat, jeśli przetrwa. Patrząc na to jak było kiedyś a jak jest teraz taki jest naturalny tok rozwojowy. Oczywiście są fazy przeskokowe kiedy czegoś jest za dużo i wybucha konflikt, ale potem na błędach tworzy się coś nowego. Postęp technologiczny sprawia, że będzie ciągle to parło do przodu. Utopie są możliwe tylko dzięki wysokiej technologii. Związki powstały po to aby był ład i utrzymać organizacje społeczną kiedy ludzi stale przybywa. Bez tego zwykli mężczyźni rozmnażali by się tylko wtedy kiedy mieliby szczęście bliskie wygraniu w totka (obecnie). Bo w prehistorii po prostu alfy sale ginęli a na ich miejsce wchodziły tzw. bety. Trwały związek dla mnie jest równie ważnym filarem życia co hobby, czy praca. Chociaż te ostatnie to bardziej mus i konieczność przez co może stać się znienawidzonym filarem. Bez zasad to wszystko by jębło. Ci tzw. wolnościowy nie zdają sobie sprawę, że mogą cieszyć się "wolnością" tylko dlatego bo są zasady. Bez nich każdy by się zażynał. Stąd mój lekki "radykalizm".

 

 

37 minut temu, Mrowka napisał:

Ja akurat doszłam do tego zanim trafiłam na radio samiec :D A radio samiec tylko pogłębiło mnie w tym przekonaniu. Nadal mam nadzieję, że te kobiety o których piszecie na forum to owszem- może i spora większość, ale chyba muszą istnieć takie, które nie spotykają się z facetem tylko po to żeby potem puścić z torbami?

Na pewno takie istnieją. Nic na świecie nie działa idealnie zgodnie z teoriami. A świat nie jest zero jedynkowy.

 

37 minut temu, Mrowka napisał:

I nadal podnoszę argument, że mi by do głowy nie przyszedł pomysł żeby wychodzić za mąż tylko po to żeby korzystać z piniążków misia a potem rozwieść się, zasądzić dla siebie i dzieci alimenty i być samotną matką, która manipuluje dziećmi i nastawia przeciw ojcu. Ale może po ślubie kobietę owładają jakieś tajemne moce i to one powodują to tajemnicze szantażowanie seksem, ciągłe zrzędzenie i upokażanie samca? 

Wątpię aby to był stricte zaplanowany proces od początku ślubu aż do jego końca, chociaż pewnie takie kobiety istnieją. Możliwe, że to wszystko wychodzi spontanicznie pod wpływem emocji.

 

37 minut temu, Mrowka napisał:

Pisałam kiedyś z facetem- ŻOŁNIEŻEM, który chwalił się że on to taki nieporadny jest bo gwoździa wbić w ścianę nie potrafi. Akurat kij mnie obchodzi czy umie wbić ten gwóźdź czy cokolwiek zrobić w domu z tych bardziej "męskich" rzeczy jak odepchanie kranu (sama umiem, ale oddałabym ten zaszczyt samcowi gdyby natrafiła się okazja :D ) Zdyskredytowało go bardziej to, jak przeżywał że jest taki słodki, uroczy i hihi nieporadny bo on nie umie takich rzeczy :D 

Żołnierz hah. We wojsku podobno głównie uczą sprzątania i czyszczenia kibli, dopiero potem wojskowych spraw :D "Za mundurem panny sznurem". Nie wiem po co chwalić się ty, ze się coś umie lub nie umie. Może faktycznie jakiś dziwny gość.

 

37 minut temu, Mrowka napisał:

Takie złote myśli jak te wyżej na tym forum skutecznie zniechęcają mnie do podzielenia się nim z moim samcem. :D Nie żebym planowała z nim ślub, ale nigdy nic nie wiadomo. A umawianie się z facetem który z góry zakłada że nie chce ślubu i dzieci (mimo że sama teraz jeszcze nie chcę) to dla mnie strata czasu :D Wolę ukradkiem przemycać mu mądrości z forum bez pełnej inicjacji :D 

Czytając te forum tylko mężczyzna kamikadze się ożeni. Bazujesz na naiwności faceta, ojj nie ładnie...

 

37 minut temu, Mrowka napisał:

No to bardzo dobrze, że wiesz ale kobieta nie wie jakie masz wymagania i może mimo wszystko się zakochać :D

W sumie to miałem jakieś tam "fanki", ale nie utrzymywałem kontaktu bo po prostu to nie mogło się udać.

 

37 minut temu, Mrowka napisał:

Jak kobieta zechce to się zawsze do samca dopasuje :)

No właśnie, dopasuje aby go złowić a potem wróci do normalnego trybu.

 

37 minut temu, Mrowka napisał:

 A jak spoykała się już z kilkoma to wie czego np. nieakceptuje u faceta więc tym bardziej łatwiej jej znaleźć faceta, do którego będzie mogła się dopasować. Moje pierwsze jakieś relacje z samcami były jak błądzenie we mgle :D 

Tak naprawdę dalej może gówno wiedzieć :P No właśnie i to ja bym był tym, który wyciągnie z tej mgły i wskaże właściwą drogą w związku. Dawno temu pewien znajomy powtarzał mi "jeśli kobieta prowadzi związek to pierdolnie". Wszelkie bajki o równości i partnerstwie można sobie schować. Partnerstwo zazwyczaj to zakamuflowana władza kobiety. A kobieta nie wie czego chce a poza tym to zmienną jest. Czy szaleńcom daje się prowadzić samolot? Ano raz tak było i pierdolnął w ziemie (ostatni głośny przypadek Niemca).

 

37 minut temu, Mrowka napisał:

A idąc dalej Twoją filozofią, to spotykając się z dziewicami i nie dając im gwarancji, że będziesz tym jedynym idealnym facetem na którego czekają, sam wpisujesz się w ich "przeszłość", więc gdy spotkają drugiego takiego Ksantiego nie mają już szans na szczęśliwy związek :) 

Lepiej żeby poszły do badboya no nie? :) Bardzo częsty wybór dziewic. Sam znam taki przypadek dosyć atrakcyjnej dziewczyny 17 lat, którą zalał badboy. Teraz na fb i instagramach kreuje się na szczęśliwą madkę, chwaląc się tysiącami zdjęć dziecka. Z resztą sam chciałem ją kiedyś zalać (ale była wtedy nieletnia), wygląda 9/10 a teraz wyszło jakim jest Karynowym pustakiem :P 

 

37 minut temu, Mrowka napisał:

Serio, wątpię czy którakolwiek kobieta celowo spotyka się z facetami, żeby później z nimi zerwać/oni zerwali z nią żeby mieć "przeszłość" i później mieć utrudnione (wg Twojej filozofii) stworzenie szczęśliwego związku. Jak wchodzimy z kimś w związek to raczej zakładamy, że to "na całe życie" i "ona/on jest idealny/a inny/a niż wszyscy!"

No właśnie. Ktoś jest dla niej wyjątkowy a ja nie. Był dla niej wyjątkowy i co? Nagle przestał być i ktoś inny jest?  To jak w końcu jest z tą wyjątkowością? Zmienia się w zależności od humoru. Nieraz myślę sobie, ze te idee zostały stworzone pod kobiety. Gdyby każdy miał jednego partnera/partnerkę na całe życie nie było by takiej patologii.

 

37 minut temu, Mrowka napisał:

Zna ktoś przypadek kobiety, która myśli sobie: "A z nim to tylko na dwa lata. Potem zostawię i pójdę szukać innego"? Poza mną, bo ja wiem że mój związek skończy się wcześniej czy później, ale to ze strony mojego samca a nie z mojej :D 

W życiu też co chwile się nowe osoby spotyka. I to co chciałam przekazać we wcześniejszej wiadomości to to, że nieważne czy dziewczyna aktualnie spotyka się tylko z Tobą, czy z 20 innymi facetami (ale nie na seks, tylko sobie randkuje) to jeżeli masz się jej spodobać to się spodobasz i tyle. Tzn. Tobie może to przeszkadzać, ze przed Tobą z takiego portalu spotkała się z 20 gośćmi, ale to nie odbiera Tobie wyjątkowości :D 

A skąd mam wiedzieć, ze nie na seks? Kobieta wystarczy, że rozłoży nogi "ahh byłam pijana" albo "to emocje". Przez to, że prawie wszystkie kobiety grają w tą głupią grę i usprawiedliwiają jedna drugiej kurwienie się jest ta patologia. Mężczyźni też dokładają do tego swoją cegiełkę. U mnie trudno poznać dziewczynę (jestem samotnikiem) a co dopiero dziewice. To niesprawiedliwe. Z tymi z doświadczeniem mogę spotykać się a raczej muszę tylko dlatego bo do tamtych nie mam dostępu. To tak jak królowie i ludzie z wyższych sfer dawniej mogli sobie wybierać, a biedota i ludzie "gorszego sortu" musieli zadowolić się tym co jest. Ślub z prostytutką też nie odbiera "poczucia wyjątkowości", więc czemu mężczyźni się z nimi nie żenią?

 

37 minut temu, Mrowka napisał:

Hmmm... Wyżej napisałeś, że badboyom nudzą się "szare myszki', a to przeważnie takie siedzą w wieżach. I wątpię czy ktokolwiek miałby dostęp do najbardziej idealnej kobiety na świecie, jeżeli ona wolałaby cały dzień siedzieć w domu, a gdyby wyszła i ktoś postanowiłby do niej zagadać to uciekłby w popłochu...

Możliwe. Taki jest mój target/ jak do niego dotrzeć nie mam zielonego pojęcia. Milion razy łatwiej jest po prostu wyjechać do Azji. Introwersja tam jest uważana za coś normalnego.

 

37 minut temu, Mrowka napisał:

Dlatego ja wybrałam sobie portale randkowe, bo mogłam siedzieć i modlić się o cud, albo tochę sobie pomóc :D Z resztą nikt nigdy mi nie podał innego sposobu na poznawanie potencjalnego partnera (sama też nie mam pojęcia gdzie szukać), więc ten wydał się najodpowiedniejszy. I nie, nie były to spotkania na seks (wybaczcie samce :D ), ani nawet nie randki. Ot spotkania, żeby sobie porozmawiać. Przy okazji sobie podszkoliłam umiejętność prowadzenia rozmowy (nigdy nie było niezręcznej ciszy! :D ) i przzekonałam się, że nie każdy człowiek gryzie.

No raczej nie ma innego wyjścia. Ale laski, które korzystają z takich portali są u mnie raczej skreślone na trwałą relacje. 

 

37 minut temu, Mrowka napisał:

Zdaje się, że tego uczy forum żeby nie być wobec żadnej uległym :D 

Tak uczy, ale z tej nauki wypływa ważny wniosek, że nie da się tak na dłuższa metę. Dlatego cykl zatacza koło.

 

 

@Berkanan

Wybacz, ale na o wiele bardziej nieuczciwych rzeczach opierają się związki. Jeśli laska zaakceptuje moje wymagania to jesteśmy w domu. Jeśli nie to albo rezygnuje z kobiet albo kierunek Azja.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Ksanti napisał:

Jeśli nie zna się reguł to pisze je ten kto jest bardziej przebiegły i chce coś na tym ugrać tylko pod swoje potrzeby.

Żeby uściślić "biała karta" nie dotyczyła tylko seksu. :)

Później wspominał, że gdyby zapisywał wszystkie moje przewinienia to byłby już gruby zeszyt. :D  I mam wątpliwości co do tego czy był bardziej przebiegły, bardzo szybko się uczę. :D

40 minut temu, Ksanti napisał:

Ja w pierwszym związku miałem przeciwieństwo i żyłem w stresie. Teraz już nie dam sobie wmówić jakieś przyjaźnie z mężczyznami podczas kiedy jest to nowo poznany koleś.

Nie dziwię ci się, że byłeś zazdrosny, ja jestem z natury dość zaborcza, chociaż później to trochę zwalczyłam bo mnie samą to męczyło. I starałam się mocno ograniczać, bo chciałam żeby on też tak robił.

W sumie oboje byliśmy zazdrośnikami i nawet gdybym chciała częściej gdzieś sama wychodzić to zrobiłby mi awanturę,  tak jak kiedyś robił mi wyrzuty tylko dlatego że nie odebrałam telefonu w sobotę przed 24, a wcześniej przed kłótnią mówiłam że mam ochotę wyjść gdzieś w weekend. Do teraz pamiętam ten jadowity ton na poczcie i oddzwonilam po 5 minutach-byłam w domu. :D

Także akurat pod względem zazdrości się rozumieliśmy. :D A jakie  były reakcje twojej byłej na to że nie podoba ci się jej zachowanie? 

56 minut temu, Ksanti napisał:

No właśnie. Nie rozumiem czego laski w tym nie rozumią :D 

Jesteś dla mnie radykalny, bo piszesz tyle o dziewicach tak jakby wszystkie nie dziewice  musiały być puszczalskie i bez uczuć, a przecież jest coś pomiędzy. :)

I świat nie jest idealny. ;)

Dużo długich postów się pojawiło w tym temacie, ale zauważyłam że pomyliłeś mnie z Mrówką. :D

 To ja kiedyś w temacie napisałam że lubię skrajną uległość i mocną dominację faceta. Ale chodziło mi TYLKO o seks, ciężko powiedzieć że jestem uległa na co dzień, dominująca też nie jestem, staram się być tylko asertywna i mieć swoje zdanie, chociaż wygodnie czasem zdać się na faceta. :)

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Florence napisał:

A jakie  były reakcje twojej byłej na to że nie podoba ci się jej zachowanie? 

Teraz już nie wiele pamiętam z tamtych czasów. Byłem młody i miałem jeszcze resztki białorycerskości w sobie. Po rozstaniu przeżyłem traumę i chciałem wywalić z głowy tamten okres. W sumie się udało. Pamiętam, że miała koleżankę taką france. Oczywiście mnie nie lubiła a na jednym ze spotkań nie powiedziała mi nawet część co dopiero rozmowa. Podobno mówiła jej, że jestem zbyt zaborczy. Nie pamiętam innych określeń. Lecz generalnie sprowadzało się to do tego, że jestem byle jaki i żeby ze mną zerwała -.- Raz się wkurwiłem o to, że przed naszym spotkaniem była z kimś na dworcu (pożegnanie) i czuć było od niej alkohol. Albo wyszła ze znajomymi na imprezę i całą noc nie dało się do niej dodzwonić ani nie odpisywała na smsy. To samo jak była w pracy. A mówiła, że jej kierownik się do niej dobierał - nie wiem na ile był to shit test a prawda. Teraz bym od razu taką zjebał i więcej się nie spotykał. Wmawiała mi poczucie winy. Mówiła, że za bardzo ją kontroluje i nie jest to zdrowe. Nie mogłem u niej nic zwrócić uwagi bo od razu to odbierała jako atak. Ewidentnie mną manipulowała. Czułem, że jej znajomi są ode mnie ważniejsi.

 

4 minuty temu, Florence napisał:

Jesteś dla mnie radykalny, bo piszesz tyle o dziewicach tak jakby wszystkie nie dziewice  musiały być puszczalskie i bez uczuć, a przecież jest coś pomiędzy. :)

I świat nie jest idealny. ;)

Spokojnie, zdaje sobie z tego sprawę. Po prostu się boję, że będzie do bani. Czemu nie mogę mieć dziewczyny taką jaką chce tylko muszę się dostosować pod jej dyktando?

 

4 minuty temu, Florence napisał:

zauważyłam że pomyliłeś mnie z Mrówką. :D

 To ja kiedyś w temacie napisałam że lubię skrajną uległość i mocną dominację faceta. Ale chodziło mi TYLKO o seks, ciężko powiedzieć że jestem uległa na co dzień, dominująca też nie jestem, staram się być tylko asertywna i mieć swoje zdanie, chociaż wygodnie czasem zdać się na faceta. :)

Aaa no właśnie. Co jeśli facet lubi być uległy? Przecież to jest mega upokorzenie, jeśli kobieta wcześniej dawała się "szmacić" komuś innemu. Związek powinien być (moim zdaniem) twierdzą i miejscem odpoczynku od codzienności i problemów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Ksanti napisał:

Aaa no właśnie. Co jeśli facet lubi być uległy? Przecież to jest mega upokorzenie, jeśli kobieta wcześniej dawała się "szmacić" komuś innemu.

Kochałam sie z nim, a nie dawałam sie "szmacić", a o preferencjach seksualnych sie nie dyskutuje.

Dużo mu mogę zarzucić, ale nie brak szacunku tym bardziej kiedy później na zimno porównałam go do innych facetów np. moich niektórych koleżanek i tego jak potrafili je traktować w kłótni-mój NIGDY mnie przez tak

długi czas nie wyzwał w nerwach, nie mówił o mnie w wulgarny sposób. :) Owszem wrzucał mi w czasie sprzeczki, miał pretensje, krytykował jakieś wady/zachowania, ale nie przekroczył granicy braku szacunku. :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.