Skocz do zawartości

Dlaczego nie warto ufać kobietom


Rekomendowane odpowiedzi

źródło: http://www.zdradzeni.info/news.php?readmore=5524

Witam wszystkich. Podziele sie swoimi opiniami na temat zdrady. Mam 37 lat. Jestem pracownikiem mundurowym. Mamy ( jeszcze z moja zona) dwójkę dzieci 13 lat corka i syn 7 lat. Opowiem teraz co mnie spotkalo w sylwestra- a moze i wcześniej... Z zona bylismy 10 lat malzenstwen. Byla dobra matka, a przynajmniej tak mi sie wydawalo. 2 lata temu zachorowala na raka piersi. Na poczatku szok bo byl zaawansowany i duzy. Poźniej szukanie ratunku. Na poczatku zdalismy sie na medycyne akademicka nie pomoglo chemia ja zniszczyła. Zaczelem szukac. Zaczelo sie od ziół, pozniej nauka leczenia calego organizmu medycyna naturalna. Sciagalem leki ze Stanow i Szwajcarii. Moja zona nie pracowala i nie pracuje. Z jednej oensji bylo ciezko. Zylismy na stancji. Ale udawalo mi sie to pozyczyc to zaribic i na leczenie alternatywne bylo. I cud! Rak zaczal sie cofac. Jednak przezyta chemia spowodowala depresje u zony. A raczej byla juz ona wczesniej przed choroba. W ubieglym roku w sierpniu zabraklo mi pieniedzy na jej leczenie, wiec w listopadzie wyjechalem do Anglii zeby zarobic lub pozyczyc od znajomych. W tym czasie moja zona znalazla sobie goscia do wozenia jej do warszawy,ktory u nas w mieszkaniu robil meble na zamowienie. Dowiedzialen sie o 5.02 w sylwestra ze odchodzi bo chce zyc z nim. Zalamalem sie. To ja pracowalem po kilkanascie godzin. Pozyczalem. Kupilem nawet w ubieglym roku mieszkanie zeby nie myslala o chorobie. A tu zdrada i szok! Tlumaczyla ze cos wygaslo ze to juz kilka lat ze to przez chorobe i przez to ze ja zaniedbywalem. Nie wiem kiedy proponowalem wyjscie, wyjazd gdzies glupia kawe na miescie ciagle slyszalem ze nie i tak rok w rok. Nie zdradzilem jej a mialem duzo okazji. Teraz mieszkamy w jednym mieszkaniu. Robi mi brudy w pracy zastrasza. Probuje zabrac mi wszystko. Zarzadala nawet ze niby nie mam honoru, bo ona wielce chora, bym wyprowadzil sie z domu. Dobre. Jest tak beszczelna i egoistyczna ale nie mam sily wyrzucic jej z domu po tym co mi zrobila. Sa dzieci które nie rozumieja calej sytuacji. Nie wiem doradzcie co robic. Mam juz rozne glupie mysli. Wiem ze nie wygram z nia i jej nowym partnerem. Nie chce byc posadzony o znecanie. A kobiety wiele moga naklamac Policji w tej kwestii. Wiem jedno: nievwarto pomagac osobie ktora na to nie zasluguje. Teraz mam kredyty i żal. Najwiekszy do siebie ze bylem taki glupi i ślepy...nic to trzeba zyc dalej. Napiszcie co sadzicie o tym i co byscie zrobili na moim miejscu. Teraz jest po operacji. Najprawdopodobniej on ja namowil. Najgorsza jest teraz pustka i odrzucenie...

 

źródło:http://www.zdradzeni.info/news.php?readmore=5528

Nie daje rady... Z górą rok temu odkryłem (już nie pamiętam w jaki sposób wpadły w moje ręce zdjęcia), że żona mnie zdradza. Jednoznaczne zdjęcia i to takie, że niektóre gwiazdy porno mogłyby czuć się zawstydzone. Ja oglądając, wymiotowałem...
Klasyczna reakcja mojej "kochanej przez innych żony"; wypieranie się, przyznawanie do tego, czego byłą pewna, że wiem, zrzucanie winy na to, że ją zaniedbywałem i ona "musiała", twierdzenie, że "to tylko seks", błaganie ze łzami w oczach bym jej nie porzucał i cały pozostały arsenał zachowań...
W tą moją winę prawie uwierzyłem; uratowała mnie znajoma jeszcze z dzieciństwa...
Chciałem jej zrobić "to samo" - nie byłem w stanie...
Nie, nie jestem święty. Wielu rzeczy "w tej kwestii" wcześniej doświadczyłem, ale nie potrafiłem jej zdradzić...
Uznałem, że każdemu wolno dać jedną szansę, bo każdy może pobłądzić. Postawiłem twarde warunki, ale całkowicie do przyjęcia: terapia, wspólna praca nad związkiem, rezygnacja z "przygód" i moja kontrola nad tą rezygnacją...
Zgodziła się, ale sił wystarczyło jej ledwie na miesiąc...
Mój wniosek o rozwód bez orzekania o winie (naprawdę nie chciałem jej robić "pod górkę"; zajmuje bardzo prestiżowe stanowisko w dużej, liczącej się w Polsce firmie). O dziwo nie buntowała się i rozwód przeszedł gładko...
Tylko co z tego...
Z różnych powodów musimy utrzymywać ze sobą kontakt. No, tak jest. Tylko, że ja po każdym takim kontakcie jestem na nowo rozwalony. Pomimo tego co zrobiła, od nowa zaczynam za nią tęsknić i jej pragnąć...
Nie pomaga nic: nowe miejsce zamieszkania, nowe aktywności, nowa praca...
Jak to wszystko wykorzenić z mojej głowy?
Wbić sobie do tego durnego łba, że to już nie jest "moja kochana przez innych żona" tylko ktoś ktoś kto -delikatnie ujmując - okrutnie ze mnie zadrwił...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż no to są smutne historie, ale niestety nie masz nigdy gwarancji czy pomagasz komuś kto cię za to doceni i odwdzięczy się czy jakiemuś karaczanowi i pasożytowi. Nie da się tego przewidzieć. Zostawiłbyś swoją kobietę w chorobie? Ja nie. Ale no cóż - chyba bym przekuł smutek i żal w złość i zemstę baaaardzo szybko.

Dlatego właśnie często tu powtarzane - zawsze jakieś zaskórniaki i lokum na siebie. Niech kobieta mieszka u ciebie a nigdy na odwrót. Jeśli na odwrót - baaardzo skrupulatnie warto zbierać wszystkie większe rachunki i nic za dużo nie kupować/remontować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Tomko napisał:

Dlatego właśnie często tu powtarzane - zawsze jakieś zaskórniaki i lokum na siebie. Niech kobieta mieszka u ciebie a nigdy na odwrót. Jeśli na odwrót - baaardzo skrupulatnie warto zbierać wszystkie większe rachunki i nic za dużo nie kupować/remontować.

Tomko bardzo dobrze prawisz, ale z drugiej strony sam popatrz że taki związek to istne więzienie. Bez możliwości "wrzucenia na luz", stały stan czuwania nie jest dobry, bo może powodować zaburzenia. Jestem zdania iż jedynie praca nad sobą by wyzbyć się wmuszonej w nas sztucznej potrzeby "związku" da nam pełnię szczęścia. Ja po wylogowaniu się z więzów "miłości" mam codziennie banana na ryju i cieszę się z byle głupot. Nigdy nie zamienię tego stanu na czuwanie i dostosowywanie się do obcej jednostki społecznej.   

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@StonekZiemniaczany No masz rację. Nie można czuwać cały czas... Ale myślę, że trzeba po prostu trzeźwo oceniać sytuację. W sensie - nie wkładam za dużo pieniędzy w nie moje lokum. Ja tak raz zrobiłem, dostałem ultimatum zaręczyn i podziękowałem. Pani zaproponowała mi zwrot kosztów na zasadzie "jak już tak mówisz, że mi pomagałeś to ci oddam te pieniądze, chcesz?". Ja jak totalna pizda (każdy kiedyś był) uniosłem się honorem i powiedziałem, że nie. A teraz jeszcze bym dojebał odsetki...

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież wiadomo że kobieta docenia i szanuje to co dopiero może dostać a tego co już dostała nie szanuje nigdy. Żal czytać i żal że wciąż znajdują się naiwniacy którzy uważają że nowa myszka będzie inna.

Masa tego jest, mam kumpla który ma z laską dzieciaka i narzeka że jego poprzednie były takie super a ta obecna to taka zołza. Tłumaczę mu jak cielęciu że ta jest taka bo nie musi grać bo ma na niego haka w postaci dziecka a te wcześniejsze były "słodkie" bo był w trakcie urabiania. Nie trafia za cholerę ,tamte były super a obecna to zła kobieta jest.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie osobiście dziwi taka postawa jak facet boi się egzekwować pieniądze od kobiety, bo to niemęskie, obrazi się bzdury.

 

Trzeba być bez bezwzględnym jak osoba leci w kulki. 

 

Tobie autorze powodzenia niestety okazałeś się frajerem jakich wielu. Ciężko pracowałeś a Twoja Pani bez skrupułów zabawiała się mimo choroby.

 

Co powinieneś zrobić? Oczywiście odejść i zarządzać zwrotów całej gotówki jakie wpompowałeś w jej chorobę. Skurwysyństwo? 

 

Ona tak nie myślała skacząc innemu do łóżka.

  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, StonekZiemniaczany napisał:

taki związek to istne więzienie. Bez możliwości "wrzucenia na luz", stały stan czuwania nie jest dobry, bo może powodować zaburzenia.

Stały stan czuwania to nic innego, jak próba kontroli tego, czego nie możesz kontrolować.
Możesz być alfą sralfą, mieć kasę, status, koleżanki, pasje, a i tak kobieta może Cię zdradzić, dlatego to jest bez sensu.

Jedyne, co można zrobić, to pracować nad sobą, samooceną, stroną duchową i uświadomić sobie, że tego nie można kontrolować.

Wtedy bez problemu wrzucasz na luz, a związek to nie więzienie, bo czujesz się dobrze ze sobą i nie martwisz się o zdradę, bo wtedy po prostu dziękujesz pani i się żegnasz.

 

Te wszystkie wpisy zrozpaczonych facetów pojawiają się dlatego, że oni nie mają pojęcia o samorozwoju, bo mało kto o tym mówi.

Rozczulają się nad sobą, wybaczają, skaczą obok kobiety i robią to samo, a oczekują innych efektów.

Oczywiście to nie usprawiedliwia kobiet, które wzięły ślub i przyrzekały wierność, a zdradziły, bo złamały własną umowę, ale przynajmniej faceci by tyle nie cierpieli.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kimas87 O ile dobrze rozumiem, autor tylko zapożyczył te historie z innych stron, źródła są podane, zrobił to pewnie ot dla pokazania jak sprawy wyglądają, choć pewnie prawie każdy kto tu jest już to wie, a wielu na pewno samemu to doświadczyło na własnej skórze. Znów się powtórzę, baby są po prostu jak zwierzęta, ulegają łatwo swoich chuciom, potrzebom biologicznym i materialnym. Chyba najlepiej porównać babę do kota, kot nie ma tak jak pies poczucia wierności, pies zapamięta wszystko co dla niego zrobiłeś i bezwarunkowo będzie Cię szanował i na swój psi sposób kochał, a kot ma wyjebane, dla niego liczy się to co dostanie >teraz< a kto daje, i ile wcześniej już dostał - koło chuja/pizdy mu to lata. :D

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, blck.shp napisał:

 

Te wszystkie wpisy zrozpaczonych facetów pojawiają się dlatego, że oni nie mają pojęcia o samorozwoju, bo mało kto o tym mówi.

Rozczulają się nad sobą, wybaczają, skaczą obok kobiety i robią to samo, a oczekują innych efektów.

Oczywiście to nie usprawiedliwia kobiet, które wzięły ślub i przyrzekały wierność, a zdradziły, bo złamały własną umowę, ale przynajmniej faceci by tyle nie cierpieli.

Do tego dochodzi jakiś dziwny,nieznośny brak pokory że ich to nie spotka. To że gość w dziecinny sposób uważa się za osobę wyjątkową (jak prawie każdy) nie znaczy że inni go tak postrzegają. Ta naiwna wiara że jego to nie spotka bo nagle dla jednego Zenka Kowalskiego świat  zmieni reguły gry aż boli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zadam wam takie pytanie po przeczytaniu tych historii. Zwłaszcza tej pierwszej o mundurowym i kobiecie z rakiem. 

 

Czy wierzycie, że wcześniej nie było żadnych sygnałów świadczących o tym, że pani jest znudzona i w pewnym momencie powie "pas"? Ja, szczerze mówiąc, nie wierzę. Gość po prostu nie zauważał pewnych rzeczy i potem wyszło na to, że pomógł jej w chorobie i za to został rzucony. 

 

Podam przykład z życia wzięty: małżeństwo kilka lat po ślubie. Jestem kolegą tego faceta. Przyszedłem tam z moją dziewczyną (już ex od kilku lat). Oni jej wcześniej w ogóle nie znali, pomimo że spotykałem z panną X kilka lat. I co się dzieje? Żonka kolegi narzeka przy nas, że pan X za mało zarabia, inni w jego firmie to mają więcej i ogólnie słabo to wygląda (kolega ma spoko pracę). Już wtedy dało mi to do myślenia. Pomyślałem: "Ona nie ma szacunku do swojego męża, kastruje go w oczach kolegi i jego panny, której w ogóle nie zna". Słabo. 

 

Co się dzieje po kilku latach? Oczywiście, brawo, już wiecie! Rozwód! Kto chce rozwodu? Pani. Znalazła sobie innego. Bingo. 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gr4nt w niektórych kwestiach z Pawlukiewiczem się zgadzam, ale jeśli chodzi o relacje damsko-męskie to nie podoba mi się gloryfikacja kobiet i ośmieszanie mężczyzn w jego kazaniach, cóż jego opinia musi się zgadzać z oficjalną linią jego przełożonych, inaczej nie miałby co jeść i gdzie spać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Gr4nt napisał:

Nie rozumiem podejścia katolickiego.

W katolickim masz jak już jesteś w małżeństwie (sakramentalnym) kierować się rozumem a nie cipą czy fiutem, tam wiedzą, że kolejna gałąź szczęścia nie daje. W razie zdrady jest tam coś takiego jak separacja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Gr4nt napisał:

To jest matrix do kwadratu. Pisałem już kiedyś, że nim znalazłem to forum i audycje to szukałem ratunku w kazaniach Pawlukiewicza.

 

Nigdy więcej.

Z perspektywy czasu jego kazania dla mnie to zachęta dla mężczyzn bądźcie jeszcze bardziej białymi rycerzami są lepsi katoliccy nauczyciele wgryzający się bardziej w temat.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.