Skocz do zawartości

Metoda na wizytówkę.


Bullitt

Rekomendowane odpowiedzi

Bracia, 

 

Mam pytanie a propos pewnej metody zapoznawania kobiet. Jako że nie mam za bardzo ochoty na latanie po ulicach za paniami, ale jednak w metrze/w tramwaju/w autobusie często widuję naprawdę dorodne okazy, co myślicie na temat metody na wizytówkę? Chodzi o to, że ciężko tam zagadać obcą osobę, mnóstwo ludzi wokół. Kiedyś robiłem tak kilka razy, niby ok, ale dziewczyny były jednak trochę wystraszone. 

 

Internet też mnie jakoś zniechęca. 

 

Gdy macie kontakt wzrokowy (warunek konieczny), piszecie na karteczce numer do siebie, zaproszenie na kawę, ewentualnie imię, podchodzicie, patrzycie głęboko w oczy i wychodzicie dając tę kartkę. 

 

Ktoś powie, że to facet powinien pierwszy się odezwać, zadzwonić etc. Nieprawda. Zawsze w klasycznym savoir vivre było tak, że dawał kobiecie wizytówkę i ona albo się odzywała, albo nie. Przynajmniej nie ma narażania się na śmieszność i wydzwaniania jak idiota. 

 

Co o tym myślicie? Macie takie doświadczenia?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ci powiem jak ja robiłem czasem.

Jak jedziesz metrem i widzisz fajną laskę, a do tego nawiązaliście kontakt wzrokowy, i jakoś tak jej się oczy śmiały itd to napisz nr na karteczce (nie na gotowcu bo pomyśli ze masz to przygotowane bo rwiesz tak masowo laski) i jak będziesz wychodził, albo ona to daj jej kartkę, albo wsuń do kieszeni z mrugnięciem oka ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, AR2DI2 napisał:

Ja ci powiem jak ja robiłem czasem.

Jak jedziesz metrem i widzisz fajną laskę, a do tego nawiązaliście kontakt wzrokowy, i jakoś tak jej się oczy śmiały itd to napisz nr na karteczce (nie na gotowcu bo pomyśli ze masz to przygotowane bo rwiesz tak masowo laski) i jak będziesz wychodził, albo ona to daj jej kartkę, albo wsuń do kieszeni z mrugnięciem oka ;)

Zdecydowanie nie gotowiec. Trzeba przynajmniej udawać, że całkowicie spontaniczna akcja :) 

 

Najlepiej pisać tak, żeby widziała. Działało? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest fajna metoda, bo laski marzą o takim niesztampowym poznaniu kogoś. Ona od razu opowie innym koleżankom o tym, a one odpowiedzą jej "ojej zajebiście! jasne że się umów!". Poza tym starsze babki w metrze będa patrzyły takim wzrokiem " fajnie cię podrywa...fajna akcja", a to daje ci plusy u niej na starcie. Nie wspominając o tym, że w tych czasach odważny facet to okaz rzadko spotykany.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Bullitt napisał:

Jak rozegrałbyś taką akcję, ale właśnie w metrze etc.? 

Zagadałbym o "beleco". Metro sprzyja. Spytałbym o jakis przystanek, czy cos w tym guscie.

Gdyby dama była kontaktowa - to rozwinięcie rozmowy pójdzie samo.

 

Okolicznością wysoce uprawniającą do wręczenia wizytowki jest fakt, że np ona zaraz wysiada z metra albo Ty musisz wysiąść. Więc - zostawiasz wizytówę damie dla podtrzymania kontaktu.

Pojawia się pytanie - co na takiej wizytówce ma być ? Bo tak bez nazwiska - nie bardzo. A jesli jest nazwisko - dama może o Tobie zbyt dużo się dowiedzieć jak na taki wstępny etap znajomości.

 

Miałem kiedyś inny kejs.

Mianowicie - zepsuł się u mnie na wiosce pewnej bardzo ładnej damie samochód. Strzelił skorodowany sztywny przewód hamulcowy.

Dama była tu u rodziny. Znajomy zadzwonił, że jest taki problem. Autem był Chrysler Vision, jeszcze stary, porządny pushrod 3.3-V6 - żaden mechanik nie chciał się do tego dotykać - bo u nas to wszyscy VAG'iniarze :)

 

Postanowiłem damie cwanie pomóc. Podjechałem, obejrzalem, podałem jej swój "podstawowy" numer telefonu, żeby zadzwoniła do mnie za dwie godziny bo muszę coś jeszcze załatwić, a wracając - mogę ją ściagnąć z autem do siebie na warsztat gdzie usunę uszkodzenie. Sciaganie trochę potrwa bo trzeba powoli, gdyż ledwo co hamuje połowa układu, trzeba dolewać hydrolu co kawałek bo z przewodu sie leje jak z zarzynanej świni.

 

Zadzwoniła. Ściągnałem jej wóz, wstawiłem do warsztatu. Przewód dorobiłem z metra, odpowietrzyłem i gotowe :), godzina roboty.

Zapłaciła całkiem dobrze i pojechała :)

Numer zanotowałem sobie skrzętnie. Odczekałem jakis czas (kilka tygodni) i z zupełnie innego numeru "podrywczego" napisałem testowego esemesa. Odpisała. Przypomniałem co ja za jeden, popisaliśmy, okazało się że standardowo "jest w trakcie rozwodu" - a potem to już "zwyczajnie" :)

 

Stare dzieje :):):) Mineły bezpowrotnie wraz z Chryslerami Vision - notabene bardzo ładna edycja LH-Platformy :)

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, AR2DI2 napisał:

To jest fajna metoda, bo laski marzą o takim niesztampowym poznaniu kogoś. Ona od razu opowie innym koleżankom o tym, a one odpowiedzą jej "ojej zajebiście! jasne że się umów!". Poza tym starsze babki w metrze będa patrzyły takim wzrokiem " fajnie cię podrywa...fajna akcja", a to daje ci plusy u niej na starcie. Nie wspominając o tym, że w tych czasach odważny facet to okaz rzadko spotykany.

Też tak uważam, że to jednak coś lepszego niż napisanie na facebooku albo umawianie się przez portale randkowe. 

 

4 minuty temu, Bonzo napisał:

 

Okolicznością wysoce uprawniającą do wręczenia wizytowki jest fakt, że np ona zaraz wysiada z metra albo Ty musisz wysiąść. Więc - zostawiasz wizytówę damie dla podtrzymania kontaktu.

Pojawia się pytanie - co na takiej wizytówce ma być ? Bo tak bez nazwiska - nie bardzo. A jesli jest nazwisko - dama może o Tobie zbyt dużo się dowiedzieć jak na taki wstępny etap znajomości.

 

Dobra akcja! Gratulacje. Kiedyś zrobiłem taki numer, że wyczekałem aż panna wysiądzie, poszedłem za nią. Wcześniej kontakt wzrokowy. Napisałem na bilecie swoje imię i numer. I jakie było moje zaskoczenie, że ta diablica szybko mnie znalazła w internecie! Kiedyś zrobiłem błąd, że gdzieś podałem swój numer telefonu, w ten sposób szybko mnie zlokalizowała. Było kilka spotkań, ostatecznie nic z tego nie wyszło. Ona generalnie była w szoku. Bardzo duży plus na dzień dobry. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tak zrobiłem raz w Arkadii, na dole w sklepie z ciuchami. Widziałem tam kilka razy taką sexowną rudą laskę, ale zawsze jakoś była tak zajęta, że nie miałem jak podejść. Kiedyś idę, widzę ją przez witrynę sklepową, wszedłem i chciałem zagadać, ale ona znowu z jakimś kierownikiem chodzi i coś on jej pokazuje i spisują. Więc lipa. Ale po czasie stoi z kumpelą i sobie gadają, no to ja mówię "teraz" i...kur nie mam nic do pisania. Poszedłem więc do pulpitu przy wyjściu, proszę o kartkę, pisze mojego maila, idę do sklepu podchodzę do nich, daję jej karteczkę i mówię, że tak na szybko, ale mam za chwilę autobus, i jak ma ochotę to niech napisze.

Jej kumpela była zachwycona akcją, ona onieśmielona ciut. Ale...zanim dojechałem do domu to już miałem maila na skrzynce. Umówiliśmy się na któryś dzień na spacer, który się odbył. Później kontakt się urwał. Po czasie trafiłem na nią na fejsie, a foty miała z brzuchem. Obliczyłem, że w czasie jak się spotkaliśmy to ona już była w ciąży z innym.

Ale takie akcje są fajne. Dreszcz emocji itd.

I co najważniejsze, u laski też wywołują emocje już od pierwszej sekundy waszej "znajomości", a jak wiadomo, to co najbardziej kochają kobiety to emocje. Czyli startujesz z górnego C ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, AR2DI2 napisał:

Ale takie akcje są fajne. Dreszcz emocji itd.

Dwustronny nawiasem mówiąc :)

 

Teraz to ja już zbyt cuchnącym leniem jestem na takie zabawy. Niemniej - potwierdzam - atak z zaskoczenia daje bardzo dobre efekty.

Przy dośc niewielkim ryzyku własnym.

 

Z racji, że ryzykiem staram sie zawsze jakoś zarządzać - wytłumaczyłem sobie, że w najgorszym przypadku dostanę w pysk. I to z płaskiego zaledwie :)

Co przeanalizowane następnie poprzez pryzmat "always look on the bright side of the life" - wcale takie najgorsze nie jest :)

A to z tego powodu, że jakby nie brać - krótki bo krótki ale niewatpliwy kontakt cielesny - bezsprzecznie miał miejsce :):):) 

 

A czyż o coś innego w tej zabawie chodzi :):):)  ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajny temat. Myślałem też wiele razy o tym i chyba sam bym się skłaniał ku tej metodzie. Raczej mało lasek jest kumatych a i jak zawsze zagadywałem o coś w stylu metra czy przystanku to zawsze dupa blada była. Ciężko tak nawiązać rozmowę. Ja w każdym razie nie potrafię nawijać tak makaronu. 

A pro-tip do tej metody na wizytówkę. Możecie sobie zrobić listę zakupów na karteczce w stylu: mechanik, kupić whisky na przyjęcie, kask do MTB, 2kg ziemniaków, łososia (na bogato) itp. pierdoły i tą karteczkę mieć zawsze przy sobie. Przynajmniej to wiarygodniejsze niż wyciągnięcie pustej karteczki z kieszeni ;) 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest taka anegdota a propos tego ;)

Był w armii rosyjskiej jeden generał który był znany z tego, że zaliczał stadami baby. I kiedyś kadeci go pytają "panie generale, jak pan to robi???" A on im odrzekł " podchodzę do 10 kobiet i proponuję im spędzenie ze mną nocy. 9 razy dostaję z otwartej w twarz, ale jedna się zawsze zgadza."

Kto nie próbuje, ten w domu wali do pornoli.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, AR2DI2 napisał:

Kto nie próbuje, ten w domu wali do pornoli.

Świeta prawda.

 

Z uwagi że nigdy nie płaciłem PIT-T (twarzowego) - za młodu miałem szalony problem poderwać laskę. Zawsze kosz :)

Ale doszedłem do wniosku, że szansa na poderwanie dupy z całą pewnością nie jest zerowa. Może być mała, ale zerowa nigdy. Bo skoro nie ma 100% w jedną stronę -to i nie może być 100% w stronę drugą :)

A przecież skuteczne zarwanie dupy jest i tak bardziej prawdopodobne niż odwrócenie się drugiej zasady termodynamiki :)

 

Co nalezy zatem zrobić - by przy żenująco niskim współczynniku trafień (hit ratio) uzyskać oczekiwany efekt ?

Zwiększyc ilośc prób. Wynika to wprost z przytaczanego niedawno tu przeze mnie Schematu Bernoulli'ego :)

 

Zadziałało doskonale. W dodatku - udporniłem się na kosze w sposób wręcz bunkrowy :) I gdy moi kumple z gatunku "ładni chłopcy reklamują się w najnowszym modelu Pobiedy" rwali dupy za pierwszym razem a tu nagle jakaś im powiedziała nie - zaraz zryty beret, urażona duma i powód do picia a następnie ze zgryzoty wygrywania w piwnicy na kobzie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Współczynnik podniesie się diametralnie ilość podniesioną ilość podejść wzmocnimy poprawieniem ( oczywiście w miarę możliwośći) ogólnego wyglądu. U faceta najważniejsza jest męska sylwetka, ogólne zadbanie oraz schludne wiarę dobre ciuchy. I wtedy się zaczyna zabawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też lubię tę adrenalinę. Gdy jest okazja do zagadania, chętnie to robię. Gdy nie ma ciekawego kontekstu, nie lubię na siłę. Chyba, że to wyjdzie przypadkiem jak z panną J. Notabene, bardzo ładna dziewczyna, dużo młodsza (ja wtedy 31, ona 19). Szkoda, że nie wyszło, to akurat w dużej mierze była moja wina. 

 

Autobus w W-wie. Jedziemy przez most. Siedzimy na tych tylnych siedzeniach, wtedy jeszcze jej nie zauważyłem. Miała nos w telefonie, pierwsze dni października, początek jej studiów, jak się okazało. Przede mną na tych siedzeniach z profilu siedział jakiś koleś. W pewnej chwili usłyszałem lekki hałas. Sprawdziłem kieszenie kurtki, mam telefon, wszystko gra. Koleś wysiadł na przystanku i już przez drzwi wejściowe widziałem, że sprawdza swoje kieszenie i czegoś intensywnie szuka. Szybko zanurkowałem i od razu znalazłem telefon. Oczywiście autobus był już w ruchu. Wtedy panna J zainteresowała się co jakiś koleś (czyli ja) tam wyczynia pod siedzeniem. 

 

Ciągle nie zwracałem na nią uwagi, nie dlatego że jest brzydka, po prostu miałem masę roboty :). Po wyjściu stoimy na przejściu, czerwone światło. Spojrzała na mnie, ja na nią po raz pierwszy tak naprawdę. Bardzo ładna. Uroda semicka. Zauważyłem u niej lekkie zawahanie. Czy ma iść, czy zostać ze mną. Totalnie na dobrym flow zagadałem, że widziała co się stało, chodźmy razem, oddamy ten telefon "i zrobimy dobry uczynek". Lekki protest dla zasady, było już ciemno (około 20). Poprzedni przystanek o 5 minut drogi. Poszliśmy razem. Gościa już nie było. Wracamy, zagadałem o telefon. Dała mi. Odezwałem się po ....miesiącu. I tak chciała się spotkać. Były 2-3 randki, ale zepsułem to. Bardzo dobra, spokojna, ułożona dziewczyna i do tego bardzo ładna. Z dobrego domu. 

Lubię takie akcje i w tak przypadkowy sposób poznałem tak świetną panną. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

 Za waszymi przykładami, będąc po za miejscem zamieszkania na jednym z dworców PKP, obczaiłem pewna panią z młodą córką. Obrączki brak, wymiana spojrzeń, przedstawiam się ,zagajam rozmowę na temat jej córki itp. Po krótkiej rozmowie mówię, że za chwilę mam swój pociąg, ale z miła chęcią umówię się na kawę. Skrawek papieru, skrobie nr tel oraz aby się odezwała.

Standardowo jak to u kobiet, napisała po tygodniu czasu z komentarzem, że przypadkowo znalazła mój nr tel w torebce :lol:  Po paru rozmowach przez telefon, z przykrością stwierdziłem, że poziom inteligencji owej damy, znacząco odbiega co do moich oczekiwań. Zakończyłem znajomość. Aczkolwiek, lekcja dobra. Zaskoczenie oraz miła rozmowa, działa wobec kobiet.

Edytowane przez Still
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wizytówka to ważny szkopuł. Ale... Wydaje mi się, że jak się ma już gotowe to w oczach damy, wychodzimy na notorycznego podrywacza. No chyba, że się jest prezesem firmy lub PH. Najlepiej wychodzi pisanie swojego nr tel na spontanie, na czym kolwiek, serwetka, bilet czy nie trafiony kupon totka. Wtedy jesteśmy wiarygodni w oczach damy. Interesujemy się tylko wyłącznie jej skromną osobą?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Jak masz biznes to wyciągasz i na odwrocie piszesz dodatkowo prywatny numer (oba są prywatne ale ten drugi to taki tylko dla pań). :D

 

Sytuacja z pociągu. Siedzę z laptopem, jak zawsze przy oknie, obok mnie pani. Koduję, coś tam robię, ona w końcu z ciekawości (?) pyta co to jest. Na serio byłem zajęty, więc trochę na odczepnego jednym zdaniem ale widzę, że zainteresowana tematem. Pyta czy ona mogłaby w ten sposób dorabiać, nauczyć się tego. :D Od zdania do zdania, tłumaczę co i jak a na koniec wyciągam wizytówkę i mówię, że standardowo nie ma nic za darmo (w sensie porad), muszę dbać o promocję. Jak będzie potrzebować strony www czy ktoś z jej znajomych to polecam się. Dodatkowo mój prywatny numer gdyby potrzebowała więcej konsultacji i śmiech. Spoko sytuacja, pogadaliśmy do końca podróży.

 

Oczywiście, nie wykorzystałem kontaktu, pani poznała mój prywatny i ten do bajerowania, więc odpada. Jednak przemyślenie odnośnie bajeru na wizytówkę/firmę jest pozytywne. Robisz stronę www, jakieś loga microsoft, apple etc., że niby współpracujesz, wizytówka i działasz. Zgrywasz wielkiego biznesmena. Gdybym tylko był młodszy, taki krypto milioner z branży it. ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.