Skocz do zawartości

Sennik - nasze sny.


Rekomendowane odpowiedzi

No to i ja się pochwalę tutaj swoim snem. Ale ostrzegam: dość psychodeliczny.:D

Tej nocy miałam dość wyraźny, realistyczny sen niż zwykle, zaraz przed tym jak zbudził mnie alarm w telefonie o 4:40.

Śniło mi się, że szłam przez osiedle mojego miasta rodzinnego, z którym szczególnie mocnych emocji nie wiązałam, no chyba, że za czasów gimnazjum i ostatniej klasy podstawówki. 

Szłam miedzy wieżowcami standardową drogą na przystanek autobusowy/tramwajowy którą zwykłam chodzić.

Tym razem szłam w kierunku małego spożywczaka (ciężko mi stwierdzić, czy on akurat w tym miejscu na prawdę istnieje...:P)

Był mały, ciasny i w typowo post komunistycznym stylu.

W każdym bądź razie przecinam trawnik i wchodzę do środka. Tam spotykam znajomą twarz, na początku do konca nie rozpoznaję. Dopiero jak podeszłam, okazało się, że to moja znajoma z podstawówki. Nie miałam z nią nigdy jakichś bliższych relacji, miałam i mam do teraz neutralne raczej zdanie.

Spożywczak jak to polski spożywczak, polskie produkty, stare blaty i gabloty.

Witam się ze znajomą. Typowa gadka szmatka, po czym kupuję od niej białe draże (smak dzieciństwa!).

Następnie mówię do niej, że dzisiaj jest mój pierwszy dzień pracy w tym i fajnie, że będziemy razem. Ona mnie zaprasza na drugą stronę, za ladę. zostawiam swoje rzeczy na zapleczu i podchodzę do kasy. (z małymi obawami jak mi pójdzie, bo nigdy takiej nie obsługiwałam. Wyglądała jak stary terminal z małym ekranikiem. Komunikaty na nim były nie wyraźne, bez polskich znaków (np zamiast ś było duże S) . Karolina (znajoma) stała przy mnie i mówiła, co mam robić Miałam najpierw zapisać swoje imię w systemie. Jak wpisałam ukazywało się zupełnie co innego niż chciałam. Jak skasowałam, bo mi nie pasowało, wpisałam jeszcze raz - już było dobrze. :D następna pozycja przy kasie to była kwota za draże jaką zapłaciłam i była pod tym tylko opcja ( ok) Tak też wciskam. 

Po czym nagle z zaplecza wychodzi mój facet, oznajmiając, że też zaczyna w tym spożywczaku pracę :lol:. Ja mu zaczęłam opowiadać o obsłudze tej jakże dziwnej kasy, po czym on mówi do mnie po co wciskałam "ok" przy tej kwocie? Będzie mi teraz cały czas odejmować te 3 zł z każdej wypłaty! 

No... i zadzwonił budzik.  A ja obudzilam się ze śmiechem. :D

 

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@typiarz Taki paraliż pojawia się u mnie co jakiś czas. Budzę się, widzę jakby swoimi oczami, ale nie mogę się ruszyć ani nic powiedzieć. Ciało jakby śpi. I nagle pojawia się z nikąd paniczny strach. Niczym nie uzasadniony. Samo uczucie, jakby ktoś włączył jakimś przyciskiem. Taki, jakiego na żywo nigdy nie przeżyłem. Panika totalna. Czytałem gdzieś, że to taki pierwotny strach przed śmiercią. Bo jesteś świadomy, ale odłączony jakby od ciała. Nie masz kontroli. Nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni.

 

Z drugiej strony, zjawisko paraliżu przysennego jest niby opisane i jakoś tam zbadane.

 

Jednak, ja próbuje sobie z tym jakoś radzić. Raz stwierdziłem, że nie będę z tym walczył (bo zazwyczaj miotam się na siłę i próbuję obudzić całkowicie) i poddałem się totalnie. Zamknąłem oczy i po chwili poczułem z drugiej strony taaaaką niesamowitą błogość, wolność. Ale po chwili się obudziłem. Kilka razy też jakby udało mi się wyskoczyć ze śpiącego ciała. Ze 3 razy łaziłem po realnym mieszkaniu, a innym razem jakby w jakimś innym wymiarze. Strasznie to jest ciekawe i chciałbym się nauczyć opanowywać ten okropny strach, który niestety zawsze na początku się pojawia. Żeby jeszcze dodać dramaturgii, gdy tak sobie łaziłęm/czołgałem się po mieszkaniu, widziałem siebie śpiącego na kanapie, słyszałem muzykę z radia, widziałem innych domowników i co robili. Tak, po obudzeniu wszystko się zgadzało. Pierwszym razem to był szok, a teraz jest to dla mnie taki mały osobisty dowód, że nie jesteśmy tylko kupą mięsa.

Paraliż przysenny tego nie wytłumaczy.

 

Z ciekawych rzeczy jeszcze, mojej byłej śniły się płonące wierze uderzone przez samolot jakiś tydzień przed atakiem na WTC.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.03.2018 o 19:34, MoszeKortuxy napisał:

Mi jakiś tydzień temu śnił się mój Ojciec, a kilka dni temu śniły mi się prostytutki :D 

Ojciec jest odzwierciedleniem ego (szczególnie w RD), zaś jeżeli pojawi się matka we śnie to, będzie odzwierciedleniem Świadomości...

A prostytutki, hmmm.... niech pomyślę :rolleyes:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@typiarz @Drizzt z paraliżem sennym jest tak, że w czasie głębokiego snu ciało śpi (wszystkie mięśnie są rozluźnione, a wręcz zwiotczałe, tak jakbyś dostał strzała z pavulonu), zaś mózg jest świadomy. Stąd te odczucia z otoczenia, wystąpienie halucynacji (z punktu widzenia ezoteryki, włącza się częściowe postrzeganie pozazmysłowe, więc widzi się różne byty lub czuje się czyjąś obecność). Takie wizje są czymś normalnym w paraliżu sennym i nie są w żadnym razie objawem chorobowym. Co do uczucia przyduszenia od razu po przebudzeniu, może być to wywołane bezdechem sennym. W trakcie snu mięśnie języka i gardła ulegają zwiotczeniu i dochodzi do zablokowania przepływu powietrza. Zdrowy człowiek w takiej sytuacji gwałtownie się wybudza i dlatego też może towarzyszyć uczucie lęku. Co jeszcze istotne w takich sytuacjach to to, że do bezdechu i paraliżów sennych dochodzi, gdy śpimy na plecach. Ponoć takie doświadczenia senne mogą być reakcją mózgu na wzmożony i długotrwały stres.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@InesAga Czytałem o paraliżu sennym. Ale naukowe tłumaczenie wydaje mi się, że tylko liznęło temat i przy pomocy dostępnych instrumentów zbadało na tyle ile to w tej chwili możliwe. Ale to za mało.

 

Wszystko było by spoko, gdyby nie to, że "halucynacje" pokrywają się z rzeczywistością, której funkcjonujący mózg nie jest w stanie dostrzec (odległość, ściany, inny poziom mieszkania, zmieniające się natężenie dźwięków wraz ze zbliżaniem/oddalaniem od obiektu). To skłania do szukania opisów w innych miejscach niż literatura naukowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Bruxa napisał:

@Hippie Nieodcięta pępowina. :D Tęsknota.

Coś w tym może być ale w moim przypadku też nie do końca... w każdym bądź razie dzięki. ;) 

 

A ja dzisiaj miałam mały koszmar. Śniło mi się, cały czas atakował mnie jakiś telefoniczny oszusta (scam) Obawiałam się że ktoś mnie szpieguje. We śnie bałam się zasnąć. Mając już dosyć tych telefonów, wyciągnęłam z niego kartę a komórkę podeptałam. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Gdzieś na początku czerwca dziwny sen. 

Sen w szarościach taki jak ze starych zdjęć.

Idę drogą, taki trakt, gościniec. Droga prosta, drzewa. 

Nagle pojawia się woźnica. Jeden, albo dwa konie, nie pamiętam.

Wóz podobny do tego zdj.

Znalezione obrazy dla zapytania wozy konne jak na dzikim zachodzie

 

Wiem, że był błogi spokój. Jechał spokojnie, równym tempem.

Będąc coraz bliżej zdębiałam jak poczułam kto to jest. Próbowałam się nie zdradzić, odwracając twarz by mnie nie poznał.

Zatrzymał się sam, podał mi rękę bym wsiadła, wahałam się, ale spojrzenie stanowcze i wsiadłam. 

Nagle pojawiło się niewielkie stado psów, które widząc, jak wsiadłam podskakiwały by je też zabrać. Były pokojowo nastawione. Ale woźnica ruszył, a one stały i patrzyły jak się oddalamy. Czułam się wyróżniona, a jednocześnie smutno mi było, że one nie mogły też się zabrać. Ale nie pytałam, zaskoczona tą sytuacją, bo nie mogłam słowa wydobyć, odbierałam, że tak musi być.

Dlaczego dziwny i to bardzo dziwny sen?

A no dlatego iż ów woźnica to Rnext, a psy to chłopaki z forum. Tak silne było to odczucie.

Przebudziłam się i do dziś nie wiem o co chodzi, dlaczego coś takiego mi się przyśniło.

 

Drugi sen, nad ranem 29. lipca.

 

Jestem w jakimś domu. Dzień ślubu.

Ostatnie przygotowania do wesela (mojego) z zmarłym mężem. Wrażenie, jak byśmy drugi raz brali ślub.

Rodzinka się zjeżdża, kucharki ostatnie wytyczne dostają, by wszystko było dopięte na ostatni guzik.

Gdzieś w tle matka, która jasne bluzki położyła dla kogoś, by sobie wybrał. Przeglądałam je, jakie te bluzki. Wiem, że były takie wyprasowane z długimi rękawami.

Ktoś mówi, że jeszcze dwa bukiety ślubne nie dotarły.

Ja zmartwiona, pytam się pana młodego o co chodzi?

A on bym się nie martwiła, że będą.

Ale mówiąc to zobaczyłam, że ledwo się trzyma na nogach i jakiś jego kumpel - obaj pijani.

Przeraziłam się.

A on, że prześpi się i będzie - ok.

Ja na to, że jak nie, to odwołuję imprezę.

Poszedł spać, a tu wchodzi ktoś z obsługi i mówi, że w tym pokoju przez tą wersalkę nie będzie miejsca do tańczenia.

Więc, ktoś z panów wystawił wersalkę, ale odstawiając ukazało się niewielkie wejście w kształcie kwadratu, a w około na tym placu co stała wersalka mnóstwo białych dużych, tłustych pędraków.

Tak dużo, że obrzydzenie mnie wzięło.

Chwyciłam za szczotkę i zmiatałam je do tej dziury w podłodze. By ktoś nie zobaczył, że tu czysto, a tu taki syf.

Było ich tak dużo, że aż się wałkowały, ale je zmiotłam.

Potem pojawiła się siostra pana młodego i cupnęła na podłodze na takim stopniu, a tam góra jakby wysypanych chipsów żółtych, zajadała je. Ja jak zobaczyłam, że to są te robaki, a nie chipsy, mówię: nie jedz, ale nie wiem jak to się zakończyło, bo w tym momencie ciotka chrzestna weszła i mówi, że nie muszę brać ślubu jak czuję, że coś nie tak i mogę odwołać i nie mam się martwić rodziną co powie.

Ja zaskoczona, miotałam się.

Myślę: on pijany, nieprzytomny, a tu już czas wychodzić, kwiatów nie ma.

Chwilę poczekałam rozważają i tak patrząc na tą całą sytuację, że kwiaty nie muszą być, ale takie lekceważenie, że pijany. Nie! Widząc idących gości oznajmiłam: nie będzie ślubu, ale gościna owszem - zapraszam.

Poszłam do kuchni i to samo powiedziałam.

Obudziłam się z niesmakiem widoku tych robaków, aż mnie mdli do teraz. :(

 

Dziękuję, że mogłam to zrzucić. 

I miło jak ktoś przeczytał. :)  

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy to jest paraliż senny - budzę się, ale nie mogą otworzyć oczu, ani się ruszyć, jedynie mogę regulować oddech. Nie mam żadnych zwid, wizji. Dzieje się to tylko gdy śpię na boku.  

 

@InesAga

 

Cytat

Zdrowy człowiek w takiej sytuacji gwałtownie się wybudza i dlatego też może towarzyszyć uczucie lęku. Co jeszcze istotne w takich sytuacjach to to, że do bezdechu i paraliżów sennych dochodzi, gdy śpimy na plecach. Ponoć takie doświadczenia senne mogą być reakcją mózgu na wzmożony i długotrwały stres.

 

Podobne, ale w tym samie mogę regulować oddech

Edytowane przez Perun82
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

09.08.18 nad ranem

 

Jestem w dużym salonie, jakieś małe grono osób, wyczuwam, że nie znam, takie małe party - pogawędki.

Wyraźnie widzę siedzącą kobietę, mężczyznę przystojnego jak z obrazka i toczy się rozmowa typu:

- Że ten facet chce mnie i dlaczego go odtrącam?

- Ja na to:

- Co wy, taki przystojniak, a ja stary grzyb, to chyba coś z nim nie tak, jak tu tyle fajnych dziewczyn.

Wtem podchodzi do mnie i całuje w usta, ale tak, że odleciałam. Taki pocałunek, że nie wiedziałam co się stało i taki, którego nigdy nie zaznałam w realu.

Zaskoczona całą ta sytuacją, nawet myśli nie mogłam zebrać o co chodzi.

Skończył i widzę że się oddala, ale patrząc cały czas na mnie, cały czas był uśmiechnięty.

Ja dalej zaskoczona co to się stało, ale czuję, że coś mam na języku.

Patrzę, a tam duży pierścionek z 3 dużymi oczkami - mleczne i jakieś inne złota, które podczas pocałunku przypiął mi do języka.

Próbując to zdjąć nie mogłam, tak mocno przypiął.

A ta dziewczyna mówi:

- No widzisz?  

Poszłam za nim by to zdjął. Zdjął i podał, a ja trzymam ten pierścionek i przyglądam się mu i palcem przesuwając po tych oczkach mlecznych, a one zmieniły się błyszczące brylanty. Potem przymierzałam kolczyki.

I znaleźliśmy się znów w tym salonie i cały czas minie adorował i nie spuszczał oczu ze mnie. Miałam wrażenie, że po tym zajściu, jesteśmy razem. ?

 

I tak patrzę co też w necie piszą mniej więcej o tym.

I nie zbyt dobrze to wróży. ?

Zobaczymy, czas pokarze. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lalka, tego nie wiem. Wiem, że zdjął, a ja już w rękach miałam. To było tak wyraźne co pamiętam, a ja w tym śnie bardziej chciałam się skupić co było mniej wyraźne i zwrócić na inne szczegóły uwagę, ale lipa. Pamiętam, że był wysoki, ciemne włosy, ubrany w dżinsy i białą koszulę. Tylko to pamiętam. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja we śnie widziałam dzisiaj meteoryty, ogniste kule co spadały na ziemię, noc i rozbłyski.

I ludzi w lasach i stojących nad przepaściami, i czyste wody pełne ryb, które z tej wody chciały wyskakiwać- tym większym się udawało. Wyskakiwały na ląd po to by ktoś je znów wrzucił do tych wód. I ogromne psy (?), które odganiały te mniejsze. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śnił mi się niedźwiedź duszący dziadka i że nie mogłem dodzwonić się do babci żeby wezwać pomoc, po obudzeniu nie mogłem dodzwonić się do rodziców i dopiero babcia zadzwoniła powiedzieć że dziadek umarł, zaczął się dusić na spacerze w ogrodzie.

 

Niedawno miałem sen że bawię się z dwójką małych dzieci wyglądających tak samo, dwa dni po tym śnie okazało się że kuzynka będzie miała bliźniaki.

 

Czasem mam tak że śni mi się osoba z która dawno się nie widziałem, a następnie ją spotykam. Nie wiem o co chodzi z tym snami, nie wierzę w new agowe bajania ani w spiskowe teorie ale chyba musi być coś na rzeczy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14.08.18

Co dziś za sen, kilka akcji jak z filmu.

 

Zasypiam spokojnie i .....

 

Jestem u siebie w domu na parterze.

Pytam syna czy naszykował mi taśmy bym mogła zabezpieczyć obraz do podróży.

Pokazuje mi, że tu stoją na środku korytarza.

Widzę je piętrowo ułożone tak ok 8 - 10 sztuk w kolorze: brąz, żółty i jakaś szarość.

(Po obudzeniu myślałam, że to nie sen, bo faktycznie muszę zabezpieczyć obraz by zabrać go z sobą. Ale to był jednak sen, bo żadnych taśm nie szykował.)

Nie wiem czy je wzięłam.

 

Z parteru wchodzę po schodach na piętro.

Jestem na poddaszu (takie mieszkalne) i zmienia się akcja snu.

 

Jestem z moimi dwoma młodszymi synami, ale to czas, w którym są mali.

Patrzę przez okno i widzę, że pogoda się zmienia, idzie zima - mróz. (w jednej chwili z lata na zimę)

Więc zamykam okno.

Mówię do jednego z nich by zamknął, to drugie mniejsze.

Zamykając przyszedł taki natychmiastowy mróz jak z filmu "Pojutrze".

Widzę czystą szybę i biały srebrzysty mróz, śnieg, a przy tym słyszę, to skrzypienie jak wchodzi na szyby.

Czułam, że nam nic nie grozi w domu.

Odwróciłam się czy wszystkie moje dzieci są - są, więc odetchnęłam z ulgą.

W momencie obracania zauważyłam, że to małe okienko, jednak źle domknął i podbiegłam by poprawić, bo myśl przebiegła, że to będzie koniec nas.

Siłuje się, mróz nie pozwalał na dokładne zamknięcie.

Myślę, to koniec, ale tak próbowałam, że pomimo szparki śnieg zasypał szczelinki, a mrozik utwardził.

Sam zamknął - zasklepił by nam się nic nie stało.

Uczucie spokoju było.

 

Potem wchodzę w inną scenkę - II Wojna Światowa, akcja jak w filmie "Stawka większa niż życie".

 

Jest las, jakieś zbocza. Ja chyba na jakim moście, ale nie taki pod, którym płynie woda (coś w rodzaju przejść pieszych u góry). Widzę, że Niemcy napierają z tego lasu, a na moście Polacy.

Kloss widzi, że nie mają szans, że wystrzelają ich jak kaczki.

Podchodzi i wita się z nimi czule, mówiąc, że on Polak tylko w przebraniu. Chciał z nimi zginąć po swoje stronie.

Obrót akcji taki, że Niemcy zdziwieni co on robi, myśleli, że chciał ich podejść podstępem, by nikt nie pozostał przy życiu.

Niemcy odsłonili się podchodząc bardzo blisko, a wtedy Polacy ich rozstrzelali.

Działo się to jednocześnie - szybko. 

Rozstrzeliwując Niemców było widać szok i zdziwienie z obrotu sytuacji.

Gdy ginęli, szli do tak zwanego piekła, ale jeden z nich odezwał się, że on nie jest zły, jest ten dobry.

Kloss nie zważał na to, kierując pistolet w ich stronę. 

Wtedy przy Niemcu pojawiła się kobieta, jak by jego żona i przed strzałem do nich, pocałowali się.

Ginąc i całując się jednocześnie, widzimy, że chyba jednak byli dobrzy, bo od razu nie poszli do piekła jak pozostali. 

Wtedy Kloss i ja zastygliśmy, że to jednak był błąd. 

Takie uczucie, że może trzeba było zaufać, dać szansę. 

Staliśmy nieruchomo, taka chwila ciszy. 

Patrząc w ich kierunku, nagle okazało się, że chcieli podstępem uchronić się od śmierci, bo zmienili się w takie zmory i tak do nas, że jednak mieliśmy rację im nie ufać.

Zmory nas nie przestraszyły poczuliśmy ulgę, że była, to jednak dobra decyzja, że nie daliśmy się zwieść. 

 

Po tym znów zmiana akcji.

 

Wesele córki.

Jestem dalej u siebie, ale piwnica jak w domu rodzinnym (w moim nie mam piwnicy).

Stoi tam dużo lodówek.

Mówię, że trzeba je przenieść do kuchni, by nie biegać po schodach w dół.

 

Koniec.

Obudziłam się. Taka skołowana.

?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To mój, nie najświeższy ale z niedawna. Mnie się często coś śni fabularnie i w kolorze. Jechaliśmy z kumplami i ich dziewczynami kabrioletem gdzieś po Lazurowym Wybrzeżu. Zielenie, seledyny, błękity i czerwień lakieru. Wypatrzyłem fajną plażę i zaproponowałem na niej biwak z kąpielą. Idę więc się wypluskać w morzu a ich laski że dołączą chętnie do kąpieli. Chłopaki zostali sącząc piwo na plaży. Pływam z dziewczynami, a te w końcu pod wodą, do mnie tekst (tak, gadaliśmy pod wodą), że jak wrócimy to może w Las Sosnas będziemy się spotykać na sex. Na co ja - a co? Facetów na Ziemi zabrakło? 

I wylazłem z wody.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20.08.2018

 

Z niedzieli na poniedziałek smacznie zasnęłam :) i zaczyna się.

Czas obecny.

Jestem w nowym moim mieszkaniu, bardzo się cieszę z tego powodu. Duże słoneczne.

Idę do kuchni. Bardzo duża i zaczynam coś gotować.

Rodzinka krząta się po domu. Skończyłam gotować i idę do salonu i widzę w drugim końcu kuchni następną kuchenkę i tak sobie myślę, po co druga?

Tu wszystkiego nie pamiętam, ale działo się coś jeszcze.

I tak jakoś nad tym rozmyślam, a w tym czasie zjawiają się jacyś ludzie i wyciągają mnie z domu.

To coś w rodzaju napaści na wioskę (tacy wojskowi jak z filmu "Północ Południe") w dawnych czasach.

Wyciągali wszystkich i czy się zgadzają być z nimi czy nie? Jeśli nie, to ginęli.

I tak trzymana przez dwóch facetów, podjeżdża na koniu ich dowódca i zwraca się do mnie.

- Ta będzie moją nałożnicą!

Ja - Nie - Nigdy!

A on, to chcesz zginąć?

Ja - Tak, wolę to!

I tak się zezłościł, że jeździł na tym koniu w te i z powrotem i krzykną: to cię spalimy jak czarownicę!

I przywiązali mnie do pala.

Dalej wściekły jeździł jak szalony z myślą, że się wystraszę i zmienię zdanie.

I tak stoję i czekam na spalenie, ale jakoś się nie boję.

Wtedy coś się pojawiło i zbliża się z góry i mnie znów porywa.

Zorientowałam się, że to statek kosmiczny.

Zabrał mnie, wsiedliśmy do pojazdu w kształcie takiej dużej mlecznej kuli, zamknął drzwi i widziałam jak jednym przyciskiem zniszczył tych napastników.

Rozpłynęli się w mgnieniu oka, coś w podobnie jak zrobisz kleksa z atramentu i się rozpłynie, tylko, że kolor był czarny.

Ja oszołomiona.

Po tym fakcie obrócił się do mnie, chwycił mnie w pół i przysunął, położył (nie rzucił, to tak delikatnie było) na blat pokładowy - nawigacyjny i zaczyna mnie po szyi całować.

JA w myślach:

- No tak - następny, co jest? I myślę: jak się uwolnić i zwiać.

Wpadłam na pomysł i zapytałam:

- Co, to takiego?

A on zostawił mnie wtedy w spokoju i zaczął pokazywać i objaśniać.

 Drzwi co same obrazy zmieniały i takie przeróżne cudeńka, że wszędzie, gdzie dotknął, to taki komputer, ta całość. Byłam pod wrażeniem i myślę: mnie, takie nic zabrał?  

Patrząc widziałam piękne niebo błękitne i przeróżne kolory.

Z takim zapałem pokazywał, że nie zauważył iż się obróciłam próbując coś znaleźć jak tu zwiać.  

Patrząc przez taką wielka szybę tzn. nawet nie do końca szybę (ten cały statek z zewnątrz mleczny, a od środka szklany, wszystko było widać co na zewnątrz się dzieje.

Spoglądając widzę jak lecimy, prędkość zawrotna, widzę jak mijam piękne rzeki, morza, lasy, polany, konie.

Zauważyłam, że idzie sobie przez łąkę dziewczyna, to krzyczę: - hej, tu jestem, widzisz mnie? Ale ona nic, nawet nie drgnęła w naszym kierunku. Zdałam sobie sprawę, że nikt mnie nie widzi, jesteśmy niewidoczni i nie ucieknę.

I wtedy pomyślałam, może się oddać? 

I się obudziłam 4:30.

W tym śnie miałam długą sukienkę i przepiękne rude włosy, ale te rude bardziej ciemny mahoń - brąz.

 

:)

 

Dziś: 21.08.2018

 

Działo się, ale pamiętam tylko: jacyś wytatuowani ludzie od góry do dołu.

Faceta, który pozbył się tatuażu i wyglądał okropnie. Taki łaciaty. Ta skóra tak się łuszczyła, masakra.

A w kolejce czekała pani, która w połowie pozbyła się tatuażu i czekała na dalszy ciąg.

Patrząc na to, myślę: po co oni sobie robią te tatuaże, a potem chcą to skasować?

Przecież zostają blizny i skóra nie będzie jak dawniej - czysta.

Ja już bym zostawiła tatuaż jak się zdecydowałam na ten krok, bo to jakaś maszkara jest. 

I się obudziłam.:D

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie jest najnowszy, ale dość ciekawy ;)


Zostałem wysłany z domu w celu załatwienia pewnej sprawy, nie pamiętam dokładnie jakiej. Dołączył się do mnie mój brat. Spotykamy teścia jeszcze innego brata jadącego z jakimś gościem na rowerach. Pyta się nas jak dojechać do pewnej miejscowości, brat im tłumaczy. Okazuje się, że chodziło o zupełnie inną, ale że tamci byli zapewne lekko wstawieni, to się im pomyliło.


Dochodzimy do przydrożnej kapliczki, idziemy dalej. Zapraszają nas do karczmy, która oczywiście w danym miejscu w rzeczywistości nie istnieje. Nie korzystamy, choć odpowiednie środki są.
Po chwili już samotnej wędrówki dochodzę do miejscowości oddalonej o 10 km, która okazuje się być średniowiecznym miastem. Schodzę dosyć wąską uliczką w dół, w tle widać kościół, dziwnym trafem podobny dla klasztoru na Strachowie.
W międzyczasie stwierdzam, że byłem już tutaj we wczesnym dzieciństwie. Dodatkowo miejsce okazuje się być nawet nie średniowieczne, co starożytne, wykute w skale.
Próbuję przejść na czworakach jakąś trasę zwiedzania wykutą w piaskowcu, ale nie udaje mi się to. Kuzynka, która pojawiła się w międzyczasie stwierdza, że mogę to zrobić jutro, bo ona też się tu wybiera.


Znajduję się u podnóża miasta, spotykam kolegów. Jeden z nich zrywa kwiat bzu z wielkiej, tak to można nazwać, ściany zieleni, jednocześnie zwracając uwagę wielkiej pszczoły.
Próbują ją na mnie zabić, ale dość kiepsko im to idzie. Kolega robi mi zdjęcie, aby wrzucić je do sieci z jakimś dziwnym podpisem.
Koniec snu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed snem czytałam wątek o Darii Argento i rozmyślałam czemu w zasadzie nikt nie odstrzeliwuje ludzi co promują takie rzeczy jak metoo (w sensie, że np. Breivik zabił nic nie znaczących lewicowców zamiast jednego pomysłodawcę/promotora lewactwa).

 

A potem w śnie zobaczyłam kobietę, wydała mi się duchem, który naprawdę istnieje gdzieś pomiędzy światami, a ma konkretny zamiar, podeszła i zaczęła coś do mnie mówić, przestraszyłam się i ocknęłam. Odczułam jakby masoni nasłali ją na mnie, żeby mi groziła. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.