Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Tutaj zgadzam się z @Sitriel zależy kto jak i gdzie został wychowany. Osobiście nigdy nie oddał bym rodziców do domu starców. 

Temat ciekawy i widać dużą różnicę zdań. Zastanawiam się czy można to podzielić na tych którzy są po rozwodzie( stąd poglądy na nie)  i na tych którzy w małżeństwie nigdy nie byli i  wciąż żyją pewną ideą miłości.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sitriel

Nie upraszczałbym na twoim miejscu sprawy do kocha/nie kocha.

Tak jak pisałem zależy to od indywidualnych okoliczności. Nie każdy ma praktyczną możliwość opieki i stąd wymyślono chyba dom starców.

 

Poza tym chyba standard tych miejsc (prywatnych) sie podwyższa?

Nie mylmy domu starców z hospicjum.

 

Osobiście nie chciałbym tego robić ale bardziej zależałoby to od woli rodziców jeśli byliby w złym stanie. Natomiast opcji na 100% nie wykluczam bo byłbym w stosunku do siebie naiwny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TheFlorator może źle rozumiemy pojęcie dom starców.

 

W większości lądują tam ludzie, którzy są zniedołężniali starczo, a nie chorzy na tyle, że dyskwalifikuje to ich pobyt w domu.

Zwyczajnie nikt nie ma do nich cierpliwości i chęci.

 

Jak mówiłam w przypadkach wyższej konieczności, tzn. jeśli się nie nadajesz do domu starców to lądujesz w hospicjum, w domach starców nie trzymają ludzi którzy kwalifikują się do hospicjum. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Sitriel said:

Matrix to myślenie, że w życiu liczę się tylko ja, ja i ja. Nie da się przeżyć życia tylko ze sobą i tylko w swoim towarzystwie.

Źle to napisałem - pisząc o konsumpcji, matrixie i zakładaniu rodziny miałęm na myśli, że młodzi wychowani na reklamach szukają wielkiej miłości zakładają rodziny, dzieciaki a często nie są na to przygotowani - nie wiedzą co to znaczy i później następuje zderzenie z rzeczywistością nie ma bajki i żyję i mam dzieci z kimś kogo nawet nie lubię i dlatego ilość rozwodów leci w górę.

 

Ogólnie zachodnia cywilizacja to raczej zagłada rodziny, wydaje mi się, że wszystko do tego zmierza. A zagłada rodzina oznacza długo falowo zagładę państwa i rozpad. 

Edytowane przez Pytonga
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Pytonga napisał:

Źle to napisałem - pisząc o konsumpcji, matrixie i zakładaniu rodziny miałęm na myśli, że młodzi wychowani na reklamach szukają wielkiej miłości zakładają rodziny, dzieciaki a często nie są na to przygotowani - nie wiedzą co to znaczy i później następuje zderzenie z rzeczywistością nie ma bajki i żyję i mam dzieci z kimś kogo nawet nie lubię i dlatego ilość rozwodów leci w górę.

Ludzie w ogóle myślą, że życie to bajka, dzieci są cudowne nie trzeba im poświęcać czasu, uczyć, odrabiać z nimi  lekcji i wstawać do nich w nocy. Rodzina to pokoleniowy obowiązek względem siebie, pomaganie najbliższym i reakcje natychmiastowe w razie potrzeby. Po co komu to? Kiedy może być zawsze wygodnie? I można tylko konsumować i konsumować?

 

Edytowane przez Sitriel
  • Zdziwiony 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Strusprawa1 Wiesz o co kaman. Dzieciaki - zajebiście. Ale jak masz juz jakiś status dzięki czemu nie stanowią dla ciebie wtedy obciążenia finansowego. I możesz normalnie żyć. Wszystkie Jessiki i Brajany to właśnie rezultat robienia dzieci bez użycia mózgu. I podejście mojej byłej do płodzenia dzieci - zróbmy sobie dziecko a potem to jakoś będzie. A spier...

Edytowane przez Tomko
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to wygląda historycznie? Czy jednak przez większość trwania historii strukturą nie był jednak klan/plemię i nie żyli wszyscy "razem" tj. kobiety osobno w swoim kobiecym kręgu a faceci w swoim a dzieci początkowo wychowywane przez kobiety potem przechodziły albo do kręgu męskiego albo zostawały w kobiecym, w zależności od płci biologicznej ? Nie wiem czy ludzie wtedy ogarniali związek seksu z rodzeniem się dziecka ileś tam miesięcy potem. Ciekawe jak to funkcjonowało. Ale z tego co i na ile się orientuję to historycznie rodzina jaką postrzegamy jako "tradycyjna" jest pewną formacją kulturową, która wcale nie była taka oczywista. Raczej życie toczyło się "w grupie" i wszyscy bujali się razem, czy to na imprę, czy na ognicho. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok...pragnę się czymś podzielić z Wami. Spacerując dzisiaj po krakowskim rynku widziałem mnóstwo ludzi szwendających się trzymając za ręce (także z dziećmi). Zastanawiamy się czy zakładanie rodziny ma sens, ale może nie o to chodzi? może to my mamy problem? Pytanie nie jest takie czy jest sens zakładać rodzinę, tylko czy my potrafimy tę rodzinę założyć. Dlaczego trafiliśmy na to forum?

 

Może dopadła mnie zwykła nostalgia, a może w końcu dostrzegam problem: nigdy nie chciałem mówić TAK w Kościele, bo nigdy nie byłem religijny, ale chciałbym założyć  kiedyś rodzinę.

 

Piszę o tym chociaż wiem, że to się nie stanie, smutna prawda dla mnie jest taka, że nie nadaje się do tego. Życie za bardzo dało mi w kość(może kiedyś to opiszę), żebym potrafił utrzymać związek na dłużej....ot taka brutalna prawda w niedzielny wieczór. 

 

Pozornie żyje jak chce...robię co chce,pije kiedy chce,spełniam się zawodowo,nawet dymam kiedy chce, ale to, że nie potafię założyć własnej rodziny uważam za osobista porażkę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Sitriel napisał:

Kiedy może być zawsze wygodnie

Jak wygodnie? Każdy chce żyć po swojemu, a nie według Matrixa. Jeśli masz ochotę na zachciankę w postaci rodziny, dziecka to ok, ale to jest tylko Twoja sprawa. I zrobienie biorobota nie jest wyczynem na ogromną skalę. Ale tak to jest przedstawiane. Jeżeli ktoś nie chce mieć rodziny, dziecka to nie znaczy, że jest wygodny. Po prostu myśli i jest świadomy. Ale to cechy obce w środowisku opartym o aprobatę społeczną. 

 

@Wilson

 

Popełniasz jeden zasadniczy błąd. Tłumaczysz się dlaczego nie idziesz razem z nurtem społecznej aprobaty. To jest Twoje życie. Nie chcesz wchodzić w rodzinę.Ok, reszta powinna to uszanować. Nie linczuj się z tego powodu, że nie chcesz mieć na siłę loszki i gówniaka. I nikomu nic nie musisz udowadniać. 

Edytowane przez Perun82
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Posiadanie rodziny będzie coraz cięższym tematem, jak tak potrze po niektórych kobietach to nie wiem czy ktoś będzie chciała taka wyzwolona z kilkudziesięcioma partnerami seksualnymi na koncie grubo przed 30 brać na matkę swoich dzieci. 

 

Kobiety przy swoim dzisiejszym stylu życia tracą bardzo cenne rzecz-czystosc i niewinność.

 

Ryzyka inwestowania w taka "doświadczona" kobietę jest bardzo duże moim zdaniem.

 

Po o drugie to obserwując te mężatki to wyraźnie widać że praktycznie nic ich nie powstrzymuje przed zdrada. Uważam że większość przy odpowiednich okolicznościach i "mocniejszym" ataku można zaliczyc.

 

Powstaje pytanie o sens legalizowania związków z kobietami. 

 

Obecnie skłaniam się ku temu że ludzie chyba bardziej są stworzeni do większej ilości krótszych związków.

 

Tylko jakie społeczeństwo sobie zafundujemy wychowując tak dzieci. Bardzo ciekawe jaki wpływ będzie to miało na przyszłe pokolenia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie ze juz mamy 50+ płci i nikt nie wie jak sie do kogo odnosic.

Spoleczenstwo?

Nie widac?

Feministki odwracaja wszystko do gory nogami.

Ostatnio cos bylo ze chca zeby muzulmanie bronili je przed gwalcicielami z ich kraju.

Na bank obronia, tego jestem pewnien.

Beda mieli dupy dla siebie o czym w ich krajach nawet im sie nie snilo.

A potem pokaza im gdzie jest ich miejsce (co sie wlasciwie juz dzieje).

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiele zmieniła antykoncepcja. To jest totalne zhakowanie ludzkiego systemu popędowego. Przecież "kiedyś" kobieta niemal nie miała miesiączki, bo albo była w ciąży albo karmiła piersią. Tak patrząc w perspektywie długiej historii. Biologicznie patrząc, to popęd jest by spłodzić dziecko a potem energia idzie w jego wychowanie. Dzięki zdobyczom nauki dziś kobieta może "edgować" przez 20 lat unosząc się jedynie na fali popędu bez żadnej ciąży. Nie wiem jak w tej sytuacji rozmawiać o tym do czego "zostaliśmy stworzeni". Bo równie dobrze, można powiedzieć, że zostaliśmy stworzeni do podróży kosmicznych (bo budujemy rakiety tak jak mrówki mrowiska) ale przecież nasze ciała źle znoszą np. nieważkość. 

 

Edytowane przez KurtStudent
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Perun82 napisał:

Popełniasz jeden zasadniczy błąd. Tłumaczysz się dlaczego nie idziesz razem z nurtem społecznej aprobaty. To jest Twoje życie. Nie chcesz wchodzić w rodzinę.Ok, reszta powinna to uszanować. Nie linczuj się z tego powodu, że nie chcesz mieć na siłę loszki i gówniaka. I nikomu nic nie musisz udowadniać. 

Może się mylę, ale z postu @Wilson zrozumiałam, że wcale nie chodzi mu o dostosowanie sie do społeczeństwa, tylko chciałby/chciał(kiedyś?)założyć rodzinę, ale nie wie czy potrafi, czy się nadaje, bo ma pewne złe doświadczenia, które na niego wpłynęły.

 

Teraz, Wilson napisał:

Pozornie żyje jak chce...robię co chce,pije kiedy chce,spełniam się zawodowo,nawet dymam kiedy chce, ale to, że nie potafię założyć własnej rodziny uważam za osobista porażkę.

Jakbym kogoś słyszała... :)

Może jesteś dla siebie zbyt krytyczny, bo widzę, że rozmyślasz o tym czy byś się nadawał, a to raczej dojrzała postawa.

 

Niektórzy zakładają rodziny, płodzą dzieci bezmyślnie, spontanicznie jakby to było nic takiego (znam faceta z 5 dzieci z 4 kobietam :D) i właśnie takie niedojrzałe, nieodpowiedzialne osoby moim zdaniem nie powinny zakładać rodziny i krzywdzić kolejne osoby.

A na rodzine masz czas i grubo po 40, nigdy nie mów nigdy. ;) 

Jeśli przepracujesz to co Twoim zdaniem przeszkadza Ci w utrzymaniu stałego związku i najważniwjsze-trafisz na odpowidnią osobę to dlaczego nie?:)

Co do Kościoła to przecież nikt nie zmusza do ślubu kościelnego. 

W sumie można mieć rodzinę, bez żadnego ślubu, nawet cywilnego.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co to za problem założyć rodzinę i poświęcić swój czas dzieciom? Dla mnie żaden. Tutaj chodzi o kwestię czy chce się dla kogoś poświęcać i żyć czy tylko dla siebie samego.

Ja nie mam zamiaru swojego życia komuś podarować, to moje życie i mi ma być dobrze.

 

@JoeBlueTy to zrozumiałeś, a ja może zrozumiałam coś innego? Robisz swoją autoanalize na mnie? 

Może i bym chciała stracić dla kogoś głowę, żeby wiedzieć jak się wtedy zachowam i ile prawdy jest w moim postępowaniu.  

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją zrobilem dawno temu.

Ty zadalas pytania czy cos opisalas a to publiczne forum.

Juz raz pisalem ze walcze z pogladami, nie ludzmi.

U ciebie znalazlem sprzecznosc a to moj konik.

Wyciagam wiec temat na stol zeby sie wyklarowalo.

Rozsadna osoba ktora ma wszystko poukladane ALBO na pewno nie straci glowy ALBO nie jest rozsadna.

Wybierz kim z tych dwojga jestes.

Owszem.

Chciec by sie chcialo czegos ale jesli to jest sprzeczne z chcącego naturą - nie bedzie tego mial.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JoeBlueZajarzyłam.

Nie biorę nic do siebie, czasem ktoś mnie skłoni do wieczornej refleksji.

 

Wiem o co Ci chodziło, wiem gdzie napisałam coś błędnie.

 

Ja mam określone podejście do życia i do wielu spraw, to nie są chwilowe wahania nastroju. Wiem też jak bym postąpiła gdybym straciła głowę.

Ale wiem, że jej nie stracę. To źle, że czasem się nad tym zastanawiam? 

Zapewne jesteś starszy, bardziej doświadczony to odpowiedzi na moje refleksje masz już przerobione.

 

Ja zdaje sobie sprawę z tego, że każdy z nas umrze, i że moje życie nie jest na tyle bezwartościowe by wzdychać z tęsknoty za czymkolwiek.  Takie uczucia dla mnie są ograniczeniami.

Mnie interesują tylko pozytywne emocje. Żadnych smutków, nerwów, stresów, rozczarowań, żadnego przywiązania. 

 

Umiem żyć bez ludzi tym bardziej, że zauważam, że większość to same klony.

Wszyscy mówią to samo, działają według takich samych schematów, mają te same problemy, myśli. 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 hours ago, Lalka said:

3. Wiem też jak bym postąpiła gdybym straciła głowę.

 

2. Ale wiem, że jej nie stracę.

 

4. To źle, że czasem się nad tym zastanawiam? 

 

5. Zapewne jesteś starszy, bardziej doświadczony to odpowiedzi na moje refleksje masz już przerobione.

 

1. Mnie interesują tylko pozytywne emocje. Żadnych smutków, nerwów, stresów, rozczarowań, żadnego przywiązania. 

 

 

1. Nie poznasz pozytywnych jesli nie znasz negatywnych.

Cos w stylu ze nie byloby nieba bez piekła.

 

2. Stracisz glowe gdy nadejdzie pora zanim policzysz do trzech.

Nawet mezczyzni tak maja a kobiety sa o wiele bardziej emocjonalne.

 

3. Na tym polega tracenie glowy ze sie NIE wie co sie robi.

 

4. Nie. Wręcz zalecane. Rowniez wymiana pogladow, dwie glowy to nie jedna.

 

5. Owszem, przerabialem te wszystkie etapy.

Zarozumialej madrosci, tracenia glowy, wscieklosci na siebie i innych, obojetnosci, powrotu do rownowagi ...

I do zarozumialej madrosci ale z tonami doswiadczenia (i setkami blizn) wiecej.

Kolo sie zamknelo.

To wlasnie jest zycie a czego sie nauczysz - nikt ci nie odbierze.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lalka to stara dusza, może rzeczywiście jest w stanie wystarczająco dobrze kontrolować swoje emocje by nie dać się hajowi?

Choć nawet na takie czyha niebezpieczeństwo spróbowania czegoś nowego i może się okazać, że tym razem coś nie wyszło i hormony przeważyły :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.