Skocz do zawartości

Uratowany związek?!


Rekomendowane odpowiedzi

  • 3 tygodnie później...

Wydaje mi się, że standard - On ją wkurwia, ona jest jędzą. Ona postanawia odejść, on za nią lata jeszcze bardziej ją wkurwiając. On odpuszcza, więc palą jej się styki i pokornieje. Jest znowu cukierkowo aż on ją znowu zacznie wkurwiać.
Opisane przez samicę więc fajnie pokazane jak ona widzi te zmiany u siebie i jak sobie to tłumaczy. Choć tak na prawdę ciekaw jestem codziennych relacji - wiadomo nie od dziś, że Panie lubią zakrzywiać rzeczywistość w opowiadaniach.
No chyba, że ona faktycznie zrozumiała, że robi tzw. koperkowe aferki i ogarnęła się, czego nie widziałem jeszcze w życiu :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Autorka napisała i podsumowała bardzo ważną rzecz dotyczącą ponad 90% kobiet, ale też dotykająca w jakimś stopniu i nas mężczyzn. Pozwolę sobie na cytat:

"Czasem warto przestać robić z kogoś potwora i porządnie przyjrzeć się samemu sobie. Nieufnie słucham opowieści kobiet, które zazwyczaj są bez winy, bo przecież całą winą obarczają faceta. Myślę, że większość z nas jest tak naprawdę po prostu zbyt uparta i samolubna, by czasem ustąpić i uśmiechem zareagować na błąd. Gorzkniejemy na „starość”, a obowiązki nas frustrują. Facet po przyjściu z pracy i marząc o chwili spokoju, otwiera drzwi od domu a tam co? Wiedźma na miotle witająca go całą litanią ” Czemu nie zrobiłeś tego i owego”. Anioł, by nie wytrzymał."

Szkoda, że dopiero po paru, kilku, kilkunastu latach zaczyna do kobietek coś docierać(przeważnie gdy kończy się uroda), że nie są pępkiem świata i trzeba zainwestować w relację. Niestety większość pań zachowuje się tak jak to wiele razy na forum omawialiśmy...

Edytowane przez Ragnar1777
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To wszystko wyjaśnia i nic nie trzeba dodawać:

 

Trwam w swoim miłosnym nieszczęściu i nie widzę w sobie żadnej winy. Walka o związek nie ma dla mnie sensu. Nazywam go moim tyranem, który mnie wykańcza, ale sobie nie mam nic do zarzucenia.

 

I jeszcze bardzo trafny komentarz pani starej daty na inny komentarz pani:

 

Lena:

Parę godzin temu powiedziałam mężowi, że nie chcę już z nim być. Myślę, że mam powody... Nie wiem co przyniesie jutro, co zrobi mąż. Wiem, że możemy bardzo skrzywdzić naszego cudownego ośmioletniego syna. Płaczę i wiem, że trzeba to zakończyć, bo psychicznie dłużej nie dam rady.

 

Zofia:

Jak już odejść to z klasą a nie jak prostaczka .Dziś kobiety same nie wiedzą czego chcą .Kiedy odejdzie to później żałuje i niszczy dziecko bo myśli ,ze niszczy tak byłego . Wam kobietki chodzi o kasę a dziecko dla was to zwykłe narzędzie do tej kasy obrzydliwe prostackie to mało powiedziane.

 

Godzinę temu, Ragnar1777 napisał:

"Czasem warto przestać robić z kogoś potwora i porządnie przyjrzeć się samemu sobie. Nieufnie słucham opowieści kobiet, które zazwyczaj są bez winy, bo przecież całą winą obarczają faceta. Myślę, że większość z nas jest tak naprawdę po prostu zbyt uparta i samolubna, by czasem ustąpić i uśmiechem zareagować na błąd. Gorzkniejemy na „starość”, a obowiązki nas frustrują. Facet po przyjściu z pracy i marząc o chwili spokoju, otwiera drzwi od domu a tam co? Wiedźma na miotle witająca go całą litanią ” Czemu nie zrobiłeś tego i owego”. Anioł, by nie wytrzymał."

Szkoda, że dopiero po paru, kilku, kilkunastu latach zaczyna do kobietek coś docierać(przeważnie gdy kończy się uroda), że nie są pępkiem świata i trzeba zainwestować w relację. Niestety większość pań zachowuje się tak jak to wiele razy na forum omawialiśmy...

A to jest chyba najlepszy i też jakby nie patrzeć najsmutniejszy komentarz do tego wszystkiego.

Edytowane przez Mosze Black
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.