Skocz do zawartości

Czy jest życie po 40stce?


Rekomendowane odpowiedzi

image.png.2c05df80dccc9f0d7f25c4f640df81ae.pngWitam wszystkich Panow. Swoje troski kieruje glownie do panow po 40, ale wlasciwie to dotyczy wszystkich o tyle, ze kazdy dociera do tego momentu chocby sie bronil kopytami.

Zawsze myslalem ze 40 to tylko magiczna liczba. Czyli takie tam peplanie. Okazalo sie, ze madrosc ludowa, jak zwykle, jest tak madra i niepodwazalna, ze nie da sie jej obejsc. I to mnie przeraza.

Majac 40 lat czulem sie lepiej niz dekade wczesniej. Smialem sie z dystansu ogladajac ktorys odcinek "Czterdziestolatka". Rok pozniej zaczelo sie. I z biegiem lat wysiada wszystko po kolei co myslalem, ze jest moja mocna strona. Wezmy np. wzrok. Poszedlem do okulisty, mowiac ze slabiej widze z bliska. Lekarz zbadal i powiedzial: oko jest zdrowe, tylko ze stare. Sztywnieje tkanka ze starosci i akomodacja jest uposledzona. Ee tam. Chce mi sie zyc dalej. Lecz kazdy rok przynosil kolejne objawy. Inny lekarz, troche starszy ode mnie i z troche blizszym mi podejsciem niz sluzbowym, powiedzial: nie da rady, taka kolej rzeczy, w wolnym tempie umierasz, a przez to wszyscy czyli spoleczenstwo, pracodawcy, kobiety, nawet przyjaciele postrzegaja ciebie jako malowartosciowego. Przestan sie dziwic. Pora na przewartosciowanie swoich priorytetow zyciowych.

Czy jest jakas metoda aby zlagodzic odczucie ze jest sie na obrzezu stada, ktore pierwsze pada ofaira wilkow?

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Brat Jan już Cię pokierował. Ode mnie tylko:

Cytat

Kiedy miałem 14 lat miałem nadzieje, że kiedyś będę miał dziewczynę.
Kiedy miałem 16, miałem dziewczynę, ale była beznamiętna.
Więc zdecydowałem, że potrzebuję dziewczyny z uczuciami.
Jak miałem 18 lat spotykałem się z dziewczyną, która była bardzo namiętna.
Jednak była zbyt uczuciowa, o wszystko płakała, łatwo się denerwowała.
Ciągle groziła samobójstwem.
Postanowiłem, że muszę znaleźć jakąś "stabilną" dziewczynę.
Jak doszło do 25 znalazłem dziewczynę stateczną, ale było to strasznie nudne, wszystko można było przewidzieć, nie cieszyła się z życia.
Życie stało się przygnębiające.
Trzeba było znaleźć dziewczynę z którą można byłoby przeżyć coś podniecającego.
W wieku 28 lat znalazłem ekscytującą dziewczynę, ale nie mogłem za nią nadążyć.
Wciąż się spieszyła, nigdzie nie zagrzała miejsca.
Ciągle z kimś flirtowała.
Z początku było zabawnie i ciekawie.
Ale był to związek bez przyszłości.
Więc postanowiłem znaleźć dziewczynę z ambicjami.
Kiedy już miałem 31 lat spotkałem mądrą, ambitną dziewczynę stojącą twardo na ziemi.
Ożeniłem się z nią.
Ale niestety była tak ambitna, że się ze mną rozwiodła i zabrała wszystko co miałem.
Teraz mam 40 lat i szukam dziewczyny z dużymi cyckami.

 

  • Like 6
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakladam, ze wszystkie one mialy cycki. A jesli tak, to za cyckami znowu bedzie jakis kobiecy charakterek. Nie wiem czy to mozliwe, ale czy nie ma dla nas ratunku, tzn. np. w postaci samych cyckow bez kobiety? O Stepford Wives w naszym pokoleniu jeszcze chyba nie ma co marzyc.

Wracajac do rzeczy. "Czy po 40 jest zycie". Okolo czterdziestki wydawalo mi sie, ze to jest samo sedno zycia, sama smietanka, juz nie glupi a wciaz glodny zycia. Okazuje sie, wedlug mnie i moich obserwacji, ze 40 jest granica swiatla i cienia. Po jej przekroczeniu nadal sie wszystko widzi, ale z kazdym krokiem mniej, latwo rabnac sie w glowe, wpasc buzia w pajeczyne, potknac sie, pogubic albo skrecic. Chcialbym wykorzystac swoja, zdobyta duzym kosztem wiedze o zyciu. Tylko jak, skoro kolana gna sie coraz bardziej. Myslalem, ze jesli juz nie moge biegac to moge dokladniej podziwiac widoki, skoro mieso mi nie sluzy moge odkrywac kuchnie wegetarianska, nie szaleje az tak za dziewczynami to wreszcie mam czas na ksiazki, nie moge zasnac to mam czas na filmy, itd.

Kiedys ludzie, zgodnie z natura, zyli 40 lat i to byl ich kres (nie tylko wojowie, ktorzy gineli w walce bo kobiety rowniez). I wlasnie o to mi chodzi, czy ta potezna i wszechwladna nature rzeczywiscie dalo sie oszukac, czy jest to oszukiwanie samych siebie, ze zycie trwa ho, ho jeszcze dlugo po 40? A gdzie poczucie dobrostanu?

Podszedlem do pana, ktory niedawno wydal wspomnienia o swojej karierze sportowej. Uscisnal mi dlon z taka sila, ze jezyk mi prawie wyszedl na wierzch. I podczas rozmowy zaczal pyrkac glosno. Usmiechnalem sie i on puscil do mnie oko i podniosl szybko koszule i opuscil. Pod koszula byl woreczek na odchody. Starosc nie radosc - powiedzial. Mial pojedynczy siwe wlosy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, zuckerfrei napisał:

Spytaj @Bonzo czy jest, bo chłopak nie próżnuje!

Wywołany do tablicy (w tym roku kończe 46) oświadczam co następuje:

 

1. Za Chiny ludowe, monarchistyczne czy anarchistyczne nawet - nie zamieniłbym się na młodszy wiek. Czyli - nigdy wracać do młodości. Przejebane było

 

2. Zdrowotnie czuję się znacznie lepiej niż 10, 15 czy nawet 20 lat temu. Inna sprawa że nigdy nie chorowałem na nic i porównując się ze swoimi nierzadko po 15 lat młodszymi kolegami stwierdzam, że jestem w idealnym stanie :)

 

3. 15 lat temu finansowo może miałem lepiej, ale wydatki były wyższe, zaś dochody (a ściślej - przychody) - okupione były taką ilością roboty że nie miałem czasu sie w spokoju odlać

 

4. Gdy miałem lat 20 - poderwanie kobiety wydawało mi się zadaniem niemożliwym. Gdy miałem lat 30 - było już łatwiejsze - ale nadal się człowiek musiał nieco urobić. W wieku 37 lat się HGW po co ożeniłem, dwa lata później - rozwiodłem.

 

5. 1 stycznia 2012 roku, a wiec na 4 m-ce przed ukończeniem 40-tych urodzin - dałem sobie spokój ze wszelkimi stałymi związkami z kobietami. Stałymi podkreślam. Od tego momentu kobiet mam nadmiar.

 

Powyższe wyjaśniam tak oto:

Istnieje takie powiedzenie, że każdy ma swoje pięc minut. Jeden wczesniej, inny później a jeszcze inny - na starość.

Istnieje coś takiego w życiu jak sprawiedliwość.

 

Co to jest sprawiedliwość ?

Otóż - według jednego z twórców prawa rzymskiego - Ulpiana Domicjusza - definicja sprawiedliwości jest taka (przez pietyzm zacytuję w oryginale):

"Iustitia est firma et perpetua voluntas sum cuique tribuendi"

Co się przekłada na - "sprawiedliwość jest to niezłomna i stała wola oddawania każdemu tego co mu należne"

 

Zatem - jest możliwe że właśnie teraz odbieram to przyjemne od życia co mi należne.

 

Gdy ktokolwiek pyta mnie o złote czasy w moim życiu - bez wahania odpowiadam - teraz !

 

A i jeszcze jedno - nigdy nie przechodziłem ani nie przechodzę przez kryzys wieku średniego. Nie kupiłem sobie sportowego samochodu (a myślę, ze dałbym radę finansowo), jak również nie rozglądam się za licealistkami.

Powyższe uzasadniam w taki sposób:

 

1. Wszystkie damy poniżej 40-go roku życia - pozostawiam do obróbki koneserom dziewic. Wygodny jestem i zrywanie plomb gwarancyjnych (warranty void if removed) niech czynią specjaliści w autoryzowanym serwisie.

2. Od fotela w sportowym samochodzie kwadratowieje dupa. Wygodny jestem i obserwacja drogi przede mną z pozycji nocnikowej - nie jest dla mnie niczym atrakcyjnym.

 

Okoliczności miewam wyłacznie z kobietami 40+. Średnio w co drugim poście wyjaśniam dlaczego - mniejsze wymagania, mniejsza spierdolina, mniej jazd księżniczek no i nikłe szanse na chwycenie faceta na dziecko. Raz, że 40-tce się to zazwyczaj nie już opłaca, dwa - z przyczyn technicznych jest trudne. Nawet gdyby pękła guma :)

 

Polecam. Zarówno wiek własny jak i dam - rówieśniczek :)

 

Co ? Że nieładne ? Może i mniej ładne niż 25-tki. Ale za to łatwiej poderwać ładną 40-tkę niż średnią 25-tkę.

No i przypominam, że liczebnie dam w wieku 40-45 jest więcej niż 20-25. Wyjasnia nam to doskonale piramida wieku GUS. W latach 70-tych (złote czasy Maciusia Szczepańskiego i Edzia Gierka) - to okres wyżu demograficznego kiedy rodziło się jakies dwa razy wiecej dzieci niż w latach 90-tych.

 

Nawiasem mówiac - piramida wieku może wyjaśniać dlaczego istnieje tzw "spierdolina" w głowach współczesnych małolat (do 30-tki głównie)

Ano dlatego, że młode kobiety mają branie nie tylko ze strony rówieśników ale i ze strony facetów 20 lat starszych. Przez kryzysy wieku średniego.

Wiec widzą, że chętnych jest od metra - mogą marudzić, wybrzydzac i księżniczkować.

I tych 20-25 jest mało - zatem oblężone są jak sracz w akademiku w czwartkowe popołudnie - gdy w stołówce podano dojrzały bigos zrobiony ze poniedziałkowego schabowego, wtorkowego mielonego i środowego kapuśniaku.

 

Tymczasem 40-tki stanowią liczną grupę średnio obleganą przez swych rówieśników (bo wielu z nich łakomie spogląda na małolaty). Co prawda jest pewna grupa młodzików ochotnych na damy dojrzałe (na starej piczy i tak dalej) - ale taki małolat rzadko kiedy jest traktowany jako "lepsza gałąź" - bo najczęsciej jest goły jak święty turecki.

 

 

 

Edytowane przez Bonzo
  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mi 40 pyknie za dwadzieścia za kilka dni i jakoś tak bilansuję to moje życie i nie dochodzę do żadnych sensownych wniosków.

No bo co.

15 lat lawirowanie, rozmaitych zmian i w sumie odżyłem dopiero w szkole średniej. Znaczy bywaly okresy naprawdę fajne, ale tak o to popieprzone to było.

15 lat, no dobra, 20. Na balowanie różnego typu. Fajnie, że to przeżyłem ;) W dosłownym sensie.

W sumie z dwa, może trzy w szpitalach/na odwyku.

Pozostałe 7 nie wiem co zjadło. Może trzeźwy byłem, może pracowałem, cholera to wie. Spałem może? <_< Nie mam pomysłu co robiłem. Zastanawiające, może po prostu proza życia = nie ma czego wspominać.

 

I siedzę tak w biurze i stukam w te klawisze i jeden palec zdrętwiały od cieśni nadgarstka, inny opuchnięty cholera wie od czego, rozmaite cosie wykluczyłem, opuchnięty i już. 

Część prawej strony twarzy nieco pozbawiona czucia, tu akurat nerw trójdzielny się kłania.

3 dość istotnych dla jedzenia zębów brak. Coś od pewnego czasu czuję, że umieram. Zabawne, że akurat ja to piszę :P

Kurde, żebym to ja chociaż czegoś do zrobienia w życiu nie zrobił, dupa. Lista odhaczona. Mogę co najwyżej robić to co robiłem kiedyś, ale nawet mi się nie chce.

Normalnie żużel. Znaczy ok, znam dwudziestoletnie żużle, mi to zajęło trochę więcej.

 

A może to pisanie to takie odpogodowe pierdollamento.

W końcu jestem METEOPATĄ!!!

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaak, ja tez mam powody do zadowolenia z obecnego wieku. Niewatpliwie. Jedynie jakos ciezko mi udawac przed samym soba, ze generalnie jest lepiej skoro cala biologia sie klania mowiac wprost przeciwnie. Wspominany przeze mnie okulista powiedzial: - Jest dobrze, wszystko idzie jak nalezy, nie ma sie co martwic. - Idzie? - Tak idzie w kierunku rozpadu elementow. Powolutku i jest to nieuniknione. Maja to i mezczyzni i kobiety. Tkanki sztywnieja. Pan ma dodatkowy problem bo zauwaza Pan to i zamiast nosic okulary roztkliwia sie Pan nad swoim sokolim wzrokiem sprzed lat.

Czyli, ze polega to na tym, ze trzeba wziac laske do reki i nie wspominac tego ze chodzilo sie (biegalo) na dwoch nogach? Albo ze na wozku byloby gorzej? Albo blizszy przyklad, ze niedawno scigalem sie z psem, a teraz jestem mu wdzieczny ze ciagnie mnie na smyczy.

Widze tyle pozytywnego dobra w kolegow slowach lecz nie umiem sobie tego przetlumaczyc. W moich uszach to brzmi jak >wylysialem i wreszcie jest mi chlodniej w glowe<

Co do pan po 40 to rzeczywiscie sa o wiele wdzieczniejsze niz mlodziaki, latwiejsze, mniej meczace, czasem nawet przydatne. Tylko znowu, jest to jak wybor kupna domu. Chcesz nowoczesne mieszkanie w miescie (ciasne nomen omen) bulisz krocie, nie masz wymagan (lub mozliwosci) to jest pelno starych chalup na wsi za grosze.

A jesli ja nie odbieram od zycia tego dobrego co mi nalezne, to czy znaczy to ze mi sie nie nalezy? Czy moze wlanie to ze wylysialem jest naleznym dobrem, tylko ja tego nie zauwazam? Moze powinienem powiedziec i z duma doradzac: lysiejcie chlopaki bo jest cudownie, gladko, nigdy nie zamienilbym glacy na te wlochy, ktore sie koltunia, tluszcza, trzeba je ciagle myc i pod czapka sie zagniataja we wszytkie strony. Wtedy kazdy 20-o, 30-o latek pomysli: oo, jak ten wylysialy gosciu po 40 ma ekstra, nie moge sie doczekac tego wspanialego zycia. 

No kurcze, nie oszukujmy sie, czterdziestka+ jest fajna bo juz nie trzeba sie wspinac, dobra, ale zaczyna sie zjazd po pochylni i to w niezlym tempie.

A moze ja nie rozumiem...? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dolegliwości są wprost adekwatne do prowadzonego wcześniej poziomu życia - więc jeśli sportu zero, a tylko tyra, alko i pety + z rana miska tabletek na wszelki wypadek to czego się spodziewać? Spójrzcie choćby na himalaistów w wieku 40+ wałkują tematy o K2 w telewizorni i nie idzie zauważyć, że typowy polski "Janusz" wygląda przy nich jak dogorywająca padlina.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako, że i ja ledwo po 40-tce to się wypowiem. :)

Zawsze jakoś podświadomie czułem w kościach, że ta 40-tka to będzie jakiś taki przełom w moim życiu. Czułem też, że będzie to mniej więcej połowa mojego życia. Wiedziałem też, że będę robił pewne podsumowania, analizy i tym podobne rzeczy. Tak też było i w zasadzie trwa nadal od ok 3 lat. Nie żebym się codziennie zastanawiał ale dość często zdarza mi się pomyśleć nad szeroko pojętymi 'życiowymi' sprawami.

 

Pytałem siebie samego o przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.

 

-Jak żyłem do tej pory? Czego dokonałem i jakie ma to dziś znaczenie?

-Co robię obecnie? Czy dobrze mi z tym co mam?

-Co chcę jeszcze osiągnąć? Ogólnie co dalej robić i jak?

 

Pytania mogą być dowolne, w zasadzie jakie tylko chcesz, w końcu to Twoje życie. Ważne żeby przy odpowiadaniu być szczerym ze sobą samym.

 

@Wasza Wysokosc

Widzę w Twoich postach sporo narzekania i użalania się nad sobą. Nie ma w tym oczywiście nic złego ale być może już czas na przeanalizowanie pewnych spraw.

 

Są ludzie spełnieni w życiu i kładą się wieczorem spać i umierają. Są też tacy, którzy non stop obierają sobie nowe cele. Można stać w miejscu i narzekać a można działać i iść do przodu. Pomyśl co jest lepsze dla Ciebie.

 

Mi się wydaje, że będę żył drugie 40 lat. Czy tak będzie czy nie tego nie wiem. Obrałem sobie cel, że w wieku 80 lat będę sprawny zarówno fizycznie jak i mentalnie i do tego dążę. Oczywiście jest to dość ogólne i ma wiele podpunktów ale za dużo by pisać.

 

Każdy ma inne cele i zmierzamy w różnych kierunkach. Zastanów się nad swoim własnym, osobistym, indywidualnym.

 

To takie moje luźne przemyślenia, może troszkę pomogą... Powodzenia :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Jebak Leśny napisał:

Spójrzcie choćby na himalaistów w wieku 40+ wałkują tematy o K2 w telewizorni i nie idzie zauważyć, że typowy polski "Janusz" wygląda przy nich jak dogorywająca padlina.

Aczkolwiek jak to się mówi - nic w przyrodzie nie ginie :)

Choć może i ginie :)

 

Himalaista to zazwyczaj człowiek o dobrym zdrowiu, silny, wysportowany a w dodatku odporny na przeciwności losu. Więc spokojnie jego zdrowie może pozwolić na to, że taki gość w wieku 80 lat - będzie jeszcze bardzo sprawny i bardzo żwawy.

Ale jest jedno ciekawe pytanie - czy dożyje ?

Bo wystarczy spojrzeć na listę słynnych miłośników górskich wspinaczek by zauwazyć, iż spora rzesza z nich postradała życie w górach. Nierzadko przed 50-tką.

 

Nie żebym zachęcał do "januszowania" - ale mam obawę, że średnia długość zycia typowego polskiego "Janusza" - jest wyraźnie dłuższa niż typowego himalaisty :)

No ale z drugiej strony - pasja zabija.

 

Mam kolegę lekarza. Spytał mnie kiedyś o to jakiego zawodu pacjentów ma najczęsciej ? Byłem pewny, że jakichś urzędników, którzy tylko kawa, fajki i zero ruchu.

Okazało się, że gówno prawda. Sportowcy !

Raz że urazy, złamania, wypadki, dwa - i to wazniejsze - stres. Sportowców wyniszcza nie tylko wysiłek fizyczny ale przede wszystkim stres związany z presją na uzyskanie jak najlepszego wyniku, oraz stres na treningach.

Oczywiście mowa o zawodowcach, którzy ze sportu zyją.

Co znajduje potwierdzenie w statystykach. Sportowcy - wyczynowcy zazwyczaj nie żyją dłużej niż przeciętni ludzie. Bywa, że nierzadko umierają całkiem szybko.

 

Bo zwykły człowiek, ktory sobie trzy razy w tygodniu biega, gra w piłke czy pływa - to nie zawodowiec. Taki sport uprawia amatorsko, bez ciśnienia na wynik - i wtedy można powiedzieć, że sport jest prozdrowotny.

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Cortazar napisał:

Obrałem sobie cel, że w wieku 80 lat będę sprawny zarówno fizycznie jak i mentalnie i do tego dążę

Mam takiego "znajomego ze ścieżki". Gdy byłem dzieciakiem trenowałem hokeja, on był wtedy naszym trenerem. Kilka lat temu spotkałem go na ścieżce rowerowej i tak czasem sobie razem śmigamy. Jeśli dobrze liczę gość ma 78 lat (+/-2?), ja na rowerze on na rolkach i to zawsze ja gonię jego i to zawsze ja jestem zlany potem. Wygrywa też zazwyczaj "na rękę". Za to ja ogrywam go w szachy :P

 

Jak @Bonzo mam 46 lat, mentalnie ze 32, ale ciało przypomina mi już, że PESEL robi swoje. Doświadczyłem już chorób wynikających ze zwłóknienia tkanek, jak zapalenie rozcięgna podeszwowego. Robię dużo więcej niż kiedyś ćwiczeń rozciągających, nawet w pracy staram się urwać kilka minut i "pogibać" na parkingu.

Po raz drugi w życiu mam kolkę od kamicy nerkowej. Urazy goją się dłużej, powrót do formy po chorobie trwa dłużej i wymaga więcej uwagi. Gorzej znoszę zimę i zimno.

Mniej się irytuję i złoszczę. Dobrze rozumiem czemu ludzie robią, to co robią. Zazwyczaj dobrze odczytuję również ludzkie motywacje. Jest więcej rzeczy, które włożyłem "gdzieś". Rzadziej doświadczam skutków stresu, bo zazwyczaj odpieram stresory. Mam zajebistą pracę, jestem w niej dobry i doceniany, na tyle że sam teraz wybieram organizację, w której chcę pracować.

 

Lubię siebie po 40-stce. Dobrze wyglądam ze zmarszczkami i siwiejącym, kilkudniowym zarostem. Największym problemem jest "ruszyć dupę", jak już ruszę to jest fajnie :D. Stosuję na to metodę: "Zabierz ciało, głowa dołączy później".

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak @Bonzo i @Mnemonic (pozdrawiam serdecznie !!) w tym roku startuje 46 jubileusz u mnie :) ... i wcale sobie chwalę :)

Na brak kobiet nie narzekam, nawet sobie robię czasami "odpoczynek", żeby głowę oczyścić :) zasoby są, z czasem wolnym troszkę gorzej, ale daję radę. Robię to co lubię, nie muszę nikomu nic udowadniać.

Jedyne co boli, to jak napisał kolega wyżej, problemy z urazami. Jestem bardzo aktywny sportowo (krav maga, biegi OCR), ale recovery po biegach trwa zauważalnie dłużej, a urazy goją się wiecznie.
Tym niemniej nie jest to coś co wyłącza z życia - trzeba rozsądnie uważać.

Dla mnie teraz to najlepszy okres w życiu - sukcesy zawodowe, sportowe i takie swoje - dla siebie :) No i luz i dystans ...

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z dedykacją dla "dziadków"

72 lata:

https://www.google.pl/search?q=Artur+Gaj&client=firefox-b&dcr=0&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwjFx4GCs_HZAhXFBZoKHSWXDmsQ_AUICigB&biw=1307&bih=666

 

Artur-Gaj-1-752x440.jpg

 

 

tumblr_op3ukt7scU1t8e4sso1_1280.jpg

 

Można również odwrotnie:

 

perepeczko-marek.jpg

 

Marek_Perepeczko15.jpg

 

1521072021_nlbyfe_600.jpg

 

Scalone - QV?

Edytowane przez Brat Jan
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wieku nie oszukamy, ale też nikt nie mówi o naśladowaniu himalaistów. Według mnie receptą jest zadbanie o siebie przez całe życie, to wtedy po 40 będziemy się lepiej czuli. Sport amatorski, dobre jedzenie, wysypianie się. Poza tym każdy wiek ma swoje zalety. Raczej na darmo szukac zawodowych sportowców po 40, optymalny wiek dla sportowców to 20-35, i pewnie nie dzieje się to przez przypadek. Ciało traci swoje możliwości po 40, co nie zmienia faktu, że w tym temacie jest wiele wymówek. Dlaczego? A no dlatego, że jak się chce to się ma. Znam facetów, którzy są po 40, a nawet bliżej 50 i naprawdę są bardzo sprawni, nawet sprawniejsi od przeciętnych 20-30 latków. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po 1. Owszem. Biologii nie przebijesz.

Po 2. Dzisiejszych mlodziencow, wysokich i szczuplych wiatr przewraca. Nieraz i nie od jednej osoby to slyszalem. Np. od ludzi co chca kogos zatrudnic.

Po 3. Perepeczko jako wzor do nasladowania obecnie nie za bardzo sie nadaje.

Po 4. Jesli ktos nie ma zamulone w glowie - nie da sie w tym wieku oglupic "dzentelmenskim zachowaniem", tym ze mezczyzna placi a za to dostanie buziaka i tekst "ty to jestes prawdziwym mezczyzna, czuje sie przy tobie bezpieczna" oraz podobnymi manipulacjami.

Po 5. Gdy sie jest w tym wieku wiekszosc kobiet jest młodsza i raczej tylko idiota zajmie sie rowiesniczkami ktore zanim dadza dostepu do miodu chca podrozy jachtem do Australii i gwarancji wspolnego spedzenia "reszty lat zycia". Po prostu nie da sie z nimi dogadac, za to wie sie jak brac malolaty z cialem jak swiezo wyjete z pieca ciasteczko i bez zadnych oporow.

 

Pewnie jeszcze bym cos powyliczal ale nastepne watki i fora czekaja.

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.03.2018 o 07:26, Mnemonic napisał:

Lubię siebie po 40-stce. Dobrze wyglądam ze zmarszczkami i siwiejącym, kilkudniowym zarostem. Największym problemem jest "ruszyć dupę", jak już ruszę to jest fajnie :D. Stosuję na to metodę: "Zabierz ciało, głowa dołączy później".

Też mam ten problem, a jak już zaskoczy to nie wiem kiedy skończyć, a pózniej wytarte kręgi dają znać, no i oj oj, ale co tam podobno jeśli po 40 nic nie boli znaczy że nie żyjesz.

Dodatkowa motywacja to 5 cio letni syn, nie da się, skąd ta mała cholera ma tyle energii, wykończy mnie kiedyś:D

A do 50 tylko trzy latka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też po 40. W tej chwili mam cel, żeby dbać o siebie pod kątem fizycznym (siłownia) i uczyć się programowania (ćwiczenie mózgu, może potencjalne dodatkowe źródło zarobku), staram się zbudować kapitał, dzięki któremu będę sprawny tak długo jak to tylko możliwe (natury nie przeskoczysz).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Haha nazwa tematu brzmi prawie jak "Czy jest życie po śmierci?" :P 

 

Myślę, że genów się nie oszuka. Jedni piją, ćpają i się nie szanują do późnej starości, nic im nie jest. Drudzy dbają o siebie całe życie, potem dopada ich choroba i następuje wylogowanie. Reguły nie ma, jednak w razie czego lepiej jest dbać o siebie bo nigdy nie wiadomo. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.