Skocz do zawartości

Aleksytymia czyli epidemia upadku człowieczeństwa


darbyd

Rekomendowane odpowiedzi

Aleksytymia jest to zaburzenie emocjonalne i według obecnych standartów nie jest jednostką chorobową. Właściwie pojecie to znane było mi od jakiegoś czasu, sam jestem ofiarą takiej miłości, na moje szczęście (co okazało się po czasie) niespełnionej. Jednak sądziłem że jestem kimś wyjątkowym że natrafiłem na taki przypadek do czasu kiedy nie przeczytałem artykułu z czasopisma Wprost gdzie przedstawiono dane dotyczące tej skali. Dane jednak dotyczą Finlandii z 2008 roku i wskazują, że problem ten dotyczy 13% społeczeństwa. Dopiero to mi uświadomiło jak wielki to jest problem bo w Polsce on dotyczy około 5 milionów ludzi. Te osoby znajdują sobie kolejne osoby i tworzą z nimi pary, więc wtedy problem staje się znacznie większy i to skłoniło mnie do opisania tego przypadku.


Aleksytymik nie ma dostępu do swoich emocji, nie umie ich rozpoznawać i nazywać. Jego własne emocje są dla niego niezrozumiałe, nie uświadamia ich sobie. Choć trudno w to uwierzyć, on nie wie, że emocje, to emocje, bo nie rozumie natury doznawanego pobudzenia np. w momencie poczucia dreszczu emocji, czy podniecenia, uważa, że to dreszcz na skutek przeciągu. Kołatanie serca i uczucie gorąca nie są dla niego rozpoznawalne jako efekt strachu lub zdenerwowania. Aleksytymik choć doznaje emocji, to nie jest w stanie kontaktować się z nimi poznawczo. Może odczuwać emocje negatywne, ale nie umie ich nazwać i zrozumieć. Może czuć, że coś się z nim dzieje, ale nie umie podać przyczyny tego stanu. Może płakać, choć nie wie dlaczego, być złym, ale nie wiedzieć na kogo. Zakres niewiedzy o własnych doznaniach może być zatem większy lub mniejszy.
Aleksytymię można określić jako swego rodzaju analfabetyzm emocjonalny, który powstaje od najmłodszych lat, bowiem umiejętność kontaktowania się z własnymi emocjami powinna zostać zdobyta już w wieku dziecka. Syndrom może być skutkiem wychowania w zimnym lub nadopiekuńczym domu. Zimne wychowanie lansuje kult racjonalności, premiuje ukrywanie uczuć i ich lekceważenie. Dodam tylko że Polska jako kraj na dorobku jest bardziej zabieganym i goniącym społeczeństwem i dlatego myślę że może on być trochę większy procent niż w Finlandii. W drugim przypadku brakuje treningu emocjonalnego, gdyż rodzice izolują je od sytuacji emocjogennych. Dostaje wszystko na tacy, więc niczego nie zdąży naprawdę zapragnąć (gratulacje dla rodziców nadmiernie rozpieszczających dzieci). 


Aleksytymik nie tylko nie potrafi komunikować swych emocji innym, ale też nie jest zdolny, aby wpuścić do swego wnętrza otaczające go osoby. Ponieważ nie przypisuje emocjom słów i pojęć, nie posiada środków, aby zrozumieć cudze uczucia. Tym samym niemożliwe jest dla niego normalne funkcjonowanie społeczne. Nie jest zdolny do empatii i nie potrafi nawiązywać więzi międzyludzkich. Związki partnerskie aleksytymika skazane są na niepowodzenie, bowiem nie może on zrozumieć uczuć partnera. Ponadto nie rozumiejąc swoich negatywnych emocji ma tendencję do lokowania winy na zewnątrz i zrzuca odpowiedzialność na otoczenie, a to bezpośredni powód niszczenia relacji z innymi. Relacje społeczne są zatem bardzo zaburzone.
Aleksytymicy nie dają sobie rady też sami ze sobą. Brak umiejętności radzenia sobie z emocjami powoduje ich wyparcie ze świadomości, a wyparte pobudzenie wcale nie przestaje istnieć. Doprowadza to do braku rozładowania napięć i niepokoju. Odczuwając to pobudzenie, a nie rozumiejąc jego powodu aleksytymik traktuje je jako objaw jakiejś choroby. Bardzo często boryka się zatem z zaburzeniami psychosomatycznymi, a nawet uzależnieniami. Niekiedy szuka ucieczki w alkoholu lub narkotykach. Aby odnaleźć się wśród ludzi często udaje, zakłada maskę, stwarza pozory, bo widzi, że ludzie okazują emocje. Czyni to niczym aktor i demonstruje wyuczone schematy zachowań emocjonalnych pasujące do określonych sytuacji. Na pozór są bardzo opanowani, rzeczowi i logiczni, niczym zaprogramowane cyborgi. Ich świat jest bardzo smutny i szary, bowiem jednym z komponentów syndromu aleksytymii jest ubóstwo życia wyobrażeniowego. Aleksytymicy nie mają snów o pozytywnym zabarwieniu, nie marzą i nie fantazjują. Towarzyszy im zwykle wysokie natężenie emocji negatywnych przy jednoczesnym niedużym natężeniu emocji pozytywnych. Sprawia to, iż istotną cechą aleksytymików jest również duża skłonność ulegania nastrojom depresyjnym. Dotknięci syndromem żyją tak, jakby nie żyli.
Dodam tylko że ta przypadłość czyni z nich bardzo odpornymi na stres potrafią na chłodno podejmować decyzję świetnie sprawdzają się na rozmowach kwalifikacyjnych i egzaminach często posiadają dobre wykształcenie i dobre stanowisko w pracy. Są współczesnym ideałem sukcesu jednak za jaką cenę? Czy warto być bogatym i dobrze sytuowanym skoro nie można się z tego cieszyć? 


Ciekawostką jest to że takie osoby odczuwając ciągle napięcie i stres mają problemy z ich rozładowaniem, a u mężczyzn objawia się to obniżeniem zainteresowania na seks. Poza tym to zaburzenie jest dość rzadko diagnozowane bo przecież takie osoby obwiniają winą cały świat, swoich partnerów, a nie siebie samych. Leczenie polega na pracy z psychologiem i uczeniu się własnych emocji co zajmuje kilka lat. 

 

Poniżej źródła 

 

https://www.wprost.pl/185925/Psychopaci-i-Krolowa-Sniegu

 

http://www.poradnikzdrowie.pl/psychologia/emocje/aleksytymia-to-analfabetyzm-emocjonalny-czyli-brak-slow-dla-emocji_38443.html
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, darbyd napisał:

Aleksytymik nie ma dostępu do swoich emocji,ich rozpoznawać i nazywać. Jego własne emocje są dla niego niezrozumiałe, nie uświadamia ich sobie.

To jest podobne zaburzenie jak to, gdzie facet widzi na planszy kolor fioletowy, a kobieta: lawendowy, pudrowy, wrzosowy, ametystowy i tak dalej; i teraz trzeba go leczyć, bo jest upośledzony i dostrzega za mało?

 

Może i coś takiego jest, ale pokaż mi społeczeństwa w historii ludzkości, gdzie mężczyźni byli zafiksowani na rozumieniu emocji? Kobiety były istotami społecznymi, socjalizowały się, plotkowały i szukały oparcia w grupie. Facet miał być twardy, zagryźć zęby i robić swoje. O tym co czuje wiedzieć tyle, by dawać sobie radę w życiu, bo od niego zależało przetrwanie reszty. Brak słów dla emocji to problem? Od kiedy to wyznacznikiem męskości jest to jak bardzo bogate masz słownictwo? Dla poety z pewnością, ale od żołnierza, myśliwego czy żeglarza nikt nie wymagał typowo kobiecych cech charakteru. Przesadne mędrkowanie i wątpliwości natomiast zawsze były przeszkodą w trudnych, niebezpiecznych zawodach, wymagających determinacji i szybkiego podejmowania decyzji.

 

Godzinę temu, darbyd napisał:

Dodam tylko że ta przypadłość czyni z nich bardzo odpornymi na stres potrafią na chłodno podejmować decyzję świetnie sprawdzają się na rozmowach kwalifikacyjnych i egzaminach często posiadają dobre wykształcenie i dobre stanowisko w pracy. Są współczesnym ideałem sukcesu jednak za jaką cenę?

No właśnie, za jaką, powiedz mi? Że są mniej kobiecy? Że mają więcej typowo męskich cech, że zdobywają dobrą pracę i pieniądze, nieodłączne atrybuty sukcesu i siły charakteru?

 

I wiesz co się dzieje na końcu? Taka typowo kobieca, emocjonalna ciepła klucha zafiksowana na tym co czuje nie znajduje sobie nigdy baby, bo budzi najwyżej politowanie i pogardę, natomiast facet którego opisujesz nie ma z tym najmniejszego problemu, bo wpisuje się w kultywowany od wieków ideał męskości.

 

Facet nie umie rozmawiać o uczuciach - aleksytymia. Kobieta nie potrafi wnieść lodówki na 5 piętro - kobiecość.

Edytowane przez Mr.Meursault
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Mr.Meursault napisał:

To jest podobne zaburzenie jak to, gdzie facet widzi na planszy kolor fioletowy, a kobieta: lawendowy, pudrowy, wrzosowy, ametystowy i tak dalej; i teraz trzeba go leczyć, bo jest upośledzony i dostrzega za mało?

 

Trochę za bardzo to uprościłeś. Aleksytymicy doświadczają emocji, nie są „zimnymi draniami”, którzy celowo dystansują się od swoich partnerów czy partnerek. Osoby dotknięte aleksytymią nie mówią o uczuciach, nie dlatego, że tych uczuć nie ma, a dlatego, że nie potrafią ich nazwać.

 

6 godzin temu, Mr.Meursault napisał:

I wiesz co się dzieje na końcu? Taka typowo kobieca, emocjonalna ciepła klucha zafiksowana na tym co czuje nie znajduje sobie nigdy baby, bo budzi najwyżej politowanie i pogardę, natomiast facet którego opisujesz nie ma z tym najmniejszego problemu, bo wpisuje się w kultywowany od wieków ideał męskości.

 

Zasadniczo zaburzenie polega na utracie zdolności przeżywania uczuć, nadmiernym napięciu psychicznym, zaburzeniach seksualnych ( trudności w osiągnięciu erekcji i satysfakcji seksualnej). Powodowane jest stresem i brakiem umiejętności wypoczywania. Daleko więc do ideału męskości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Wilson napisał:

Trochę za bardzo to uprościłeś. Aleksytymicy doświadczają emocji, nie są „zimnymi draniami”, którzy celowo dystansują się od swoich partnerów czy partnerek. Osoby dotknięte aleksytymią nie mówią o uczuciach, nie dlatego, że tych uczuć nie ma, a dlatego, że nie potrafią ich nazwać.

Ależ ja nie twierdzę, że osoby o których mówi założyciel wątku nie istnieją. Zdarzają się najróżniejsze postawy i przypadłości, zwłaszcza jeśli mówimy o ekstremach. Tym niemniej za każdym razem gdy słyszę, że oto odkryto nową epidemię zaburzeń emocjonalnych, zastanawiam się komu te definicje mają naprawdę służyć i na ile oddają rzeczywistość, a na ile mówią tylko o jakimś drobnym marginesie. Naprawdę zgodzisz się z tym, że:

8 godzin temu, darbyd napisał:

Dane jednak dotyczą Finlandii z 2008 roku i wskazują, że problem ten dotyczy 13% społeczeństwa. Dopiero to mi uświadomiło jak wielki to jest problem bo w Polsce on dotyczy około 5 milionów ludzi.

8 godzin temu, darbyd napisał:

Leczenie polega na pracy z psychologiem i uczeniu się własnych emocji co zajmuje kilka lat. 

13 procent Finów i 5 milionów Polaków powinno ruszyć do gabinetów psychologicznych i przez kilka lat łożyć prywatne pieniądze na sesje kontaktowania z własnymi emocjami; dobre kilkanaście tysięcy złotych? A może leczenie należy sfinansować z NFZ i obciążyć kosztami wszystkich obywateli? Bo przecież to wygląda na kolosalnych rozmiarów epidemię. Dodaj wszystkich, którzy cierpią na rozmaite nerwice natręctw, zaburzenia nastroju, depresje, a nagle okaże się, że wieloletniemu leczeniu należy poddać przynajmniej połowę społeczeństwa, a zawód psychologa jest ważniejszy niż policjant, strażak, ratownik medyczny czy onkolog, bo połowa społeczeństwa musi się u niego przewlekle leczyć.

 

Za każdym razem gdy czytam o jakimś nowym zaburzeniu zastanawiam się, kiedy ten termin zostanie rozciągnięty niczym guma od majtek, a utożsamianie się z nim stanie się modne i powszechne. Przecież nikt zatroskanego klienta - który odkrył u siebie potencjalne objawy - z gabinetu nie wyrzuci, zawsze można nad sobą popracować. W ten sposób ludzie którzy nie wiedzą co czują dołączą do długiego łańcuszka depresyjnych, zagubionych, niezrównoważonych i całej reszty osób, które wymagają fachowej opieki, oczywiście nie za darmo. Na naszych oczach pojęcie normy kurczy się coraz bardziej i bardziej, kosztem zaburzeń. I ktoś robi na tej nowej rzeczywistości duże pieniądze. Bo teraz jest w społeczeństwie moda na bycie zaburzonym i doszukiwanie się w osobistym zaburzeniu przyczyn wszelkich własnych trudności i niepowodzeń.

 

Wszystkie te rozwlekłe definicje zaburzeń kojarzą mi się z efektem Barnuma:

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_horoskopowy

8 godzin temu, darbyd napisał:

Towarzyszy im zwykle wysokie natężenie emocji negatywnych przy jednoczesnym niedużym natężeniu emocji pozytywnych.

Jak to, przecież cały patent miał polegać właśnie na braku emocji.

 

8 godzin temu, darbyd napisał:

Związki partnerskie aleksytymika skazane są na niepowodzenie, bowiem nie może on zrozumieć uczuć partnera

A od kiedy to podstawą w związku z kobietą jest zrozumienie jej uczuć, a nie własna atrakcyjność fizyczna, zapewnienie stabilizacji finansowej oraz silny charakter? Powyższe brzmi jak coś, co powiedziałaby stereotypowa romantyczka. A czy kobiety naprawdę sypiają z mężczyznami o cechach, które są wedle ich wersji atrakcyjne? Z miłymi, wrażliwymi, uczynnymi oraz potrafiącymi słuchać kulturalnymi myślicielami, którzy stronią od agresji i wulgarności? :P Wszyscy wiemy, że taki zestaw cech to najlepsza recepta na prawiczka, a w praktyce promuje się cechy odwrotne.

Edytowane przez Mr.Meursault
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.