Skocz do zawartości

Na szczycie dna, historia zabawna a dla mnie nie śmieszna.


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć !

Chciałbym wyrzucić z siebie historię mojego życia , potraktować ten wpis jako "małą spowiedź" nie wiem czy liczyć na rozgrzeszenie pewnie nie , ale na pewno podzielić się z wami i zrzucić z siebie ten ciężar, który od pewnego czasu staję się coraz bardziej obciążający, żeby nie napisać nie do zniesienia.

Tytułem wstępu mam 26 lat , pracę która może nie jest spełnieniem moich marzeń,  ale na pewno do najgorszych nie należy , jeżeli chodzi o sferę finansową można powiedzieć że jestem zadowolony.

No to w czym problem ? nie radziłem , nie radze sobie z kobietami , jestem typem romantyka , nakarmionym romantycznymi historiami filmowymi i to właśnie to w głównej mierze jest (tak mi sie wydaje) powodem moich klęsk.

Nigdy nie chciałem mieć przygodnych relacji , zawsze z tyłu mojej głowy siedziała/ siedzi myśl o tej jednej jedynej , która będzie dla mnie wszystkim i na odwrót.

Wiem doskonale uzależnienie swojego szczęścia od czegoś przyziemnego a tym bardziej od miłości do kobiety,  jest skazane prędzej czy później na dotkliwą porażkę , ale drodzy bracia ja tego nie potrafię przerobić w mojej głowie.

Przychodzi wieczór a ja pragnę ciepła drugiej osoby , przytulenia , zrozumienia , logika zostaje pokonana przez techniczny nokaut ,przez moją popieprzoną wizje miłości ,która została mi wpojona przez wyimaginowany obraz ,kreowany przez media książki itp. , to pragnienie miłość nie daje szans logice na wygraną.

Jak pewnie się domyślacie w sprawach damsko męskich z takim podejściem jestem kompletnym zerem ,  więc wydaje mi się że pisanie o tym że nigdy nie byłem z dziewczyną jest zbyteczne , jestem po prostu na dnie.

Jednak to wszystko o czym pisze byłoby do zniesienia (radze sobie z tym lepiej czy gorzej prawie całe życie) gdyby nie fakt że 2 lata temu coś sie zmieniło i to niestety nie na lepsze.

Mianowicie wyobrażenie o miłości które miałem ,zostało przeniesione na konkretną osobę. Szczupła blondynka , niebieskie oczy , biust+/- 4 :) , piękny szczery uśmiech , styl bycia po prostu mój ideał , tak to ona została przyjęta do pracy w miejscu gdzie i ja pracuje. Od tego czasu drodzy bracia nie radze sobie kompletnie , żyje w matrxie, męczę się bardziej czy też mniej powoli 2 lata.Boli mnie to że przez swoją nieśmiałość nawet nie spróbowałem kompletnie nic zrobić ,żeby ją zdobyć a miałem szanse na początku naszej znajomości ,  bo była sama, od około 1,5 roku ma chłopaka. Widać po niej to zakochanie , ten błysk w oku. Miałem o  tym nie pisać ale jak sie otwieram to po całości ,  przejdę teraz troszkę do mroczniejszej strony mojego JA której zaczynam sie wstydzić,  bo wydaje mi się,  że to nie jest normalne o czym teraz wam napiszę. W trakcie pracy potrafię obserwować ile napisze smsów , jak często siedzi na telefonie (oczywiście wiem do kogo te smsy) , czekam na każdy kontakt z nią , na każde jej słowo,  gest jak żebrak , analizuje to co do mnie mówi po 100 razy , szukając szansy no ale na co ? i znowu logika przegrywa , wiem że jest szczęśliwa ze swoim chłopakiem a ja czekam na cud.

Poczucie swojego zadowolenia opieram na tym ile w danym dniu razem pogadamy , ile razy na mnie spojrzy , uśmiechnie się , to jest tak destrukcyjne że zaczynam przygrywać sam ze sobą. To wszystko wpływa na moją prace , czasami nie mam siły na nic w ostatnim czasie , nie raz zdarzyło mi się przychodząc do domu płakać jak dziecko, jestem tym zmęczony. Bywały lepsze i gorsze dni , przez pewien czas zdarzyło mi sie odpuścić zdystansować się od tego mojego "zakochania" , jednak to tylko złudzenie,  po czasie wszystko wracało ze zdwojoną siłą.

I niestety nie jest tak że nie zrobiłem nic w tym kierunku żeby się tego uczucia mówiąc kolokwialnie pozbyć , posłuchałem rady dość powszechnej żeby znaleźć sobie hobby ,  od roku chodzę na siłownie z całkiem tak mi się wydaje dobrym efektem, w tygodniu praca w weekend uczelnia , czyli mój czas na rozmyślanie jest maksymalnie skrócony.  Czasami zaczynam się zastanawiać nad jakąś psychoterapią  , może hipnozą  sam już nie wiem , wiem jedno , tak dalej nie można , nie mogę dzień w dzień tak cierpieć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Papa Smerf zawsze powtarza, że bolącego zęba trzeba wyrwać pewnym, mocnym szarpnięciem.

 

I ta panna jest właśnie takim bolącym zębem.

 

W jaki sposób należy go wyrwać?

 

Musisz dostać od niej kosza, żebyś wiedział, że nie jest Tobą zainteresowana, co pozwoli Ci skończyć z tworzeniem kolejnych historii miłosnych po każdym dniu roboczym i kreowaniem wizji, jak to odjeżdżacie oboje zakochani w kierunku zachodzącego słońca nowiutkim cadillakiem.

 

Będziesz wiedział, na czym stoisz (w sumie już teraz wiesz, że nic z tego nie będzie, no ale musisz to usłyszeć od niej), i będziesz mógł się zająć wreszcie swoim życiem, zamiast rozmyślaniem o dzierlatce i stalkowaniem jej w robocie.

 

Podbij do niej i rzuć pewnym siebie głosem, patrząc jej przeszywająco w oczy:

- Jolka, cho na kawę po robocie!

 

Ona Ci na to ciach:

- Spadaj, mam chłopaka, przecież wiesz. Poza tym nie jesteś w moim typie.

 

Ty jej jebut:

- Aha, OK. Przyjdzie koza do woza. Nara.

 

I wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

 

Potem zapisujesz się do sekcji bokserskiej/MMA u siebie w mieście.

 

Dostaniesz parę razy po mordzie, nabierzesz pewności siebie, gdy zobaczysz, że nie jesteś ze szkła, poznasz paru chłopaków, którzy wyciągną Cię na jakieś balety, przerobisz jedną niunię, potem drugą, potem trzecią, potem dziesiątą, aż w końcu będzie od Ciebie biło takie skurwysyństwo, że Jolce z roboty zacznie się robić morko na Twój widok i będzie rozważała zmianę gałęzi na nową wersję Medyka, a Ty jej wtedy każesz spierdalać, bo takie, jak ona nie będą już w ogóle godne Twojego berła. Nie dla psa kiełbasa.

 

Jeśli miałbym Ci przedstawić jakąś postać, w której styl bycia powinieneś celować, aby odmienić swój los, to byłby to np. Tyler Durden z filmu "Fight Club". 


Cwany skurwysynek z szelmowskim uśmieszkiem also known as majtki-same-się-ściągają.

 

Jednym zdaniem: wyhoduj jajczyska.

 

PS Tytuł z dużej litery i nie dawaj spacji przed znakami interpunkcyjnymi, bo Cię moderacja dojedzie.

 

Z wyrazami szacunku,

Ważniak

  • Like 16
  • Dzięki 1
  • Haha 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ważniak czytam Twoje posty i podziwiam :D Beke mam teraz z tego dialogu, który napisałeś ^^

 

No ale fakt taki tekst i nikt nic nie traci. Ale kolega tego nie zrobi, bo wiem jakim typem człowieka jest. A jak już zrobi to będzie to taka błazenada i blaga, że ja prdl. Może za parę miesięcy jak potrenujesz i skończysz z tym wewnętrznym romantykiem? 

 

Ale to cię nie urządza - pamiętam siebie. Cóż jaja dupy chcą tu i teraz ^^

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serio właściwie mogłeś swój problem opisać dwoma zdaniami a nie elaborat pisać.\

Chciałbym mieć takie problemy jak ty,chcesz zmiany to zacznij coś robić.Panna jest zajęta i jeszcze pracujecie razem masakra powinieneś wiedzieć jak takie sytuacje się kończą ja bym nie podrywał w takiej sytuacji. GDZIE SIĘ UCZY I PRACUJE TAM SIĘ H8J NIE WOJUJE :) .

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Medyk, na podstawie Twojej wypowiedzi napiszę trochę moich spostrzeżeń.

Widzę że masz sporo do przepracowania sam ze sobą, postrzeganiem samego siebie i innych osób. Gratuluję pierwszego kroku - wywalenia tego z siebie, rco ważne ównież tej "mroczniejszej strony".

Jesteś zakochany, haj hormonalny trwa a niespełnienie potrzeb powoduje cierpienie. Jako że masz niewielkie doświadczenie z kobietami, potrzebowałeś tej bliskości, tego haju, to przeniosłeś to na PIERWSZĄ LEPSZĄ Z BRZEGU babkę, która akurat się nawinęła u Ciebie w robocie - i ją teraz idealizujesz. Spoooko, przerabiałem. Z tym "romantycznym cichym wielbicielstwem" co to zaczyna pachnieć stalkingiem, no jeśli wcześniej tego nie przeżyłeś to teraz jest ten moment. Spoooko, przejdzie.

 

Opcja 1

 

Jeśli na nowo odnajdziesz jaja, to Brat @Ważniak podał Ci prostą, genialną receptę, natomiast Brat @ZielonaKoniczyna słusznie przestrzega. Mniemam jednakże, że może nie zechcesz tak tego rozegrać, bo jaj jeszcze nie odnalazłeś (spokojnie, są na swoim miejscu, na razie schowane do wewnątrz - właśnie zacząłeś pracę nad ich mozolnym wyciąganiem.)

 

Opcja 2

 

Proponuję więc opcję drugą, którą kiedyś zastosowałem, wymaga jednak pewnej dyscypliny myślowej. Będąc w podobnej do Twojej sytuacji, z podobnymi do Twoich emocjami i gorącą potrzebą poradzenia sobie zastosowałem kilka punktów:

 

- uświadomić sobie że takie wzdychanie do innej, zwłaszcza nieświadomej tego osoby to strata czasu, a przede wszystkim ENERGII, którą możesz poświęcić na coś co lubisz lub na pracę (by np. polubić ją bardziej albo zmienić) - Mówiąc wprost jest to... kurwa bez sensu!

 

- uświadomić sobie, że ten ideał jest przeciętnym człowiekiem i jest dużo podobnych (Szczupła blondynka, niebieskie oczy, biust x, uśmiech, styl bycia - to opis z pół miliona kobiet w Polsce)

 

- i teraz najważniejsze: uświadomić sobie, że to TY KIERUJESZ SWOIM STANEM. Od Ciebie zależy, czy w danej chwili się poczujesz się radosny czy przybity. Od Ciebie zależy, to JAK DŁUGO będziesz czuł wstyd, spokój, lęk, strach, smutek, tęsknotę, niespełnienie, rozczarowanie, ... - czy poczujesz to na 10 sekund a potem ZMIENISZ SWÓJ STAN na wspierający a nie niszczący Cię.

 

Mi ta filozofia się sprawdziła, nabyłem umiejętność zarządzania moim stanem i po około 3 miesiącach pozbyłem się z siebie "zakochanego kundla". To była ulga, radość i nauka na przyszłość. Przydaje się teraz, gdy problemy są z deka bardziej hardkorowe.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podziwiam 2 lata myśleć o kobiecie i nie spróbować umówić się - ja bym tak nie mógł. Im szybciej zdasz sobie sprawę, że kobiety są normalnymi istotami, a nie postaciami z baśni tym lepiej dla Ciebie.  Nie stawiaj nikogo na piedestale, chyba, że siebie samego. Raczej nie ma czegoś czego nie mają inne kobiety. A najlepszym sposobem, aby tak myśleć jest według mnie poznawanie NOWYCH kobiet.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Medyk Lektura książek Marka, tego forum, oraz uświadomienie sobie podstawowej kwestii o jakich piszą Bracia powyżej: w pracy się nie ru...a oraz to, że kobiety to takie same stworzenia jak i my. Może to być w tym momencie dla Ciebie szok ale one tak samo jak my się wypróżniają, podobnie jak my puszczają bąki, a także bekają i gluty im z nosa lecą;)

Jak sobie zdasz z tego sprawę, to będzie dużo łatwiej.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idź na dziwkę... albo nie bo się zakochasz. Tak na poważnie, niesamowicie ją idealizujesz i zakochałeś się w jakimś wyjebanym w kosmos wyobrażeniu. Myślę, że Ty po rostu potrzebujesz baby i Twój mózg na chama przykleja się do mniej lub bardziej przypadkowych obiektów. Może spróbuj na dzień dobry oszukać swój rozum wmawiając sobie, że za 2, 3 lata będzie Twoja. Z tamtym jej na bank nie wyjdzie , to tylko taka przechowalnia. Takim myśleniem może złapiesz trochę oddechu, a w międzyczasie może nie wiem, zobacysz jaki ma cellulitas albo np zesra się przy Tobie w gacie, a to już całkiem Cię wyleczy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie.

Z góry dzięki za wasze rady, szczerze powiem że nie spodziewałbym się pisząc mój elaborat, że będą aż tak pomocne w zrozumieniu mojego problemu, bo jak wiadomo jeżeli Ci 2 osoby mówią żebyś usiadł to lepiej tak zrób, bo możesz sobie główkę potłuc.

Przeczytałem wasze komentarze po parę razy, mogę napisać że powoli zaczynam to wszystko trawić, czas zmienić swoje chore wizje, swoje przekonania, zacząć pracę nad sobą.

@Imbryk masz dużo racji w tym co piszesz, jeżeli chodzi o przelanie moich uczuć na "pierwszą lepszą" która się pojawiła,może po prostu z braku "innych możliwości" przelałem swoje uczucia właśnie na nią.

@Ważniak  z tym bolącym zębem zgadzam się z Tobą w 100%, ale wiesz co, czuje że powoli ten ząb zaczyna się sam kruszyć a do wypadnięcia nie daleka droga, zawsze powtarzałem, że nadzieja czasami jest największym przekleństwem, idę w dobrym kierunku powoli ją tracę.Mam ogromny zamęt w głowie, ale dzisiaj w robocie zamiast lampić się na "wybrankę" mojego tfu serca w chwilach gdy pukały do mej głowy moje chore wyobrażenia,  czytałem wasze rady, analizując i wyciągając wnioski, powiem wam bracia było mi dzisiaj łatwiej.

Wiem zarazem że słowa znaczą wiele, ale bez czynów są niczym. Wiem że bardzo ważne w moim przypadku może okazać się zyskanie pewności siebie jeżeli chodzi o kontakt z kobietami.

Problem polega na tym że nie wiem w jaki sposób to zrobić , myślę sobie że najlepszym rozwiązaniem była by dyskoteka , mały problem polega na tym, że nie za bardzo mam na nią z kim iść a może po prostu sam pójdę, nie wiem muszę to przemyśleć, ale wiem, że najważniejsze w tym momencie do zmiany jest stanie się jak to napisał @Ważniak małym skurwysynkiem, muszę się po prostu obyć z tymi babami, traktować jako normalne istoty bez spiny, żeby nie napisać z wyjebaniem : ) . Długa droga przede mną, ale muszę ją pokonać, bo tak dalej nie można było żyć. Pierwszy krok zrobiłem mam nadzieję że będzie ich więcej.

Ps: dzisiaj zacząłem czytać książkę przebudzenie , chodź dużo zostało do końca , daje do myślenia.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Medyk napisał:

czas zmienić swoje chore wizje

Proponuję dokładniej dobierać słowa jakimi określasz siebie i swoje zachowanie. Twoja podświadomość Cię słucha.

 

Na pewno chore?

Może po prostu "nadmiernie emocjonalne, przekoloryzowane, idealizujące, nierealne, do przemyślenia".

 

Hmm, chyba że faktycznie masz chore wizje :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Themotha ciężko mi się z Tobą nie zgodzić. Zostałem wychowany niestety na "dobrego" człowieka czyt. przepuszczaj kobiety w drzwiach, bądź miły, wiem że podświadomie robię wiele rzeczy tylko i wyłącznie po to żeby inni ludzie mieli o mnie dobre zdanie i co mogę powiedzieć z perspektywy mojego życia - nie sprawdza się kompletnie. Nie chodzi bynajmniej o to że ludzie mnie nie lubią, ale o to że nic z tego nie mam, oprócz uzależniania poczucia własnej wartości od opinii innych , chore. Tak dać się zaprogramować, oszukać, teraz to dopiero widzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Medyk znam to, też zostałem na takiego wychowany i wiem jak ciężko wykorzenić białorycerstwo z głowy, nie oceniam Cię bo znam ten ból. Ale jak mi się udało to i Tobie, słuchaj skoro ja z kompletnie białego rycerza stałem się gościem który stworzył sobie na dzień dzisiejszy orbitę z naprawdę fajnych dupeczek, to Ty też potrafisz!

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 hours ago, nieidealny świat said:

Lektury:

- No More Mr Nice Guy

- Kobietopedia mistrza Marka

- Stosunkowo dobry też nie zaszkodz

Bracia napisali CI dużo dobrych rad.

 

Dorzucę coś od siebie. Sam temat na szczycie dna - postaraj się od tego momentu być bardziej pozytywny, pokochaj siebie i zacznij naprawę wszystkiego od siebie samego.

Tylko ty sam sobie możesz dać szczęście a osiągnąć to możesz poprzez akceptację siebie takiego jakim jesteś i następnie powoli przewartościować swój światopogląd wizję.

 

Zacznij od małych rzeczy, skup się na sobie - na chwilę zapomnij o kobietach i poszukiwaniach miłości,

Na pewno jest coś co sprawia CI przyjemność - zacznij to robić nagradzaj siebie - bracia napisali sport i hobby. Postaraj się czytać przynajmniej te kilka stron dziennie (ale nie na odpierdziel ale tak ze zrozumieniem)

Zacznij zapisywać swoje myśli, emocje uczucia - obserwuj swoje zachowania, reakcję - poznaj siebie samego.

 

i pamiętaj ty nie jesteś inny, nie jesteś gorszy czy też zły. Po prostu tak zostałeś wychowany - takie zachowania zostały CI wpojone. Nie otrzymałeś wiedzy jak ten Świat działa naprawdę.

Nauczono Cię być miłym i nie przeszkadzać - teraz czas abyś sam nauczył się żyć.

Dlatego ucz się i żyj. Powodzenia.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam sobie książkę przebudzenie i było tam porównanie do wahadła, zastanawiam się czy z tą miłością nie jest tak jak z tym wahadłem, czujesz haj hormonalny jesteś najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi( mówię tu o miłości spełnionej) - wahadło jest wychylone maksymalnie w jedną ze stron, no i co z nim ? wiadomą rzeczą jest że musi powrócić to punktu neutralnego prędzej czy później,  im bardziej jest wychylone, tym z większą siłą się to stanie.

Dochodzę do wniosku że najważniejszą rzeczą w życiu jest zachowanie harmonii i równowagi, tak naprawę nic w życiu nie jest w stanie zagwarantować nam szczęścia, jeżeli sami go nie odnajdziemy  w nas samych a te wszystkie wizje wielkich miłości , spełnienia na przykład zawodowego, czy też uzależniania szczęścia od rzeczy materialnych jest igraniem z wahadłem, które prędzej czy później rozpędzone przez nas samych uderzy nas w pusty od naszych wyobrażeń  łeb.

 

PS: w pracy coraz lepiej do ideału daleko, ale staram się zdystansować, "koleżanka" jakby z deka zdziwiona, że nie szukam kontaktu jak żebrak, przyjąłem także strategię, że staram się dostrzegać wszystkie inne fajne "dupy" :D więc małymi krokami do przodu. Idea tego forum jest niesamowita, obecność tutaj stała się dla mnie impulsem do działania, przeczytałem dużo postów innych braci, otwieram oczy.

 

Mam jeszcze  pytanko nie wiecie czy jest gdzieś polska wersja książki No More Mr Nice Guy ? ? ?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Medyk wpisz w Google to powinna wyskoczyć strona(nie jestem pewny, ale możliwe, że to wykop)  na której chłopaki wrzucili przetłumaczoną wersję ;)

28 minut temu, Medyk napisał:

przyjąłem także strategię, że staram się dostrzegać wszystkie inne fajne "dupy" :D więc małymi krokami do przodu.

Brawo! O to właśnie chodzi aby dostrzegać inne panie. Podejrzewam, że i one ciebie dostrzegały dużo wcześniej, ale przez tamtą panią nie mogłeś tego zauważyć  :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest temat na forum z instrukcją jak i gdzie ją można dostać, poszukaj wczoraj gdzieś zapodałem linka do tego tematu (niestety teraz nie mam dostępu do kompa)

 

No More Mr Nice Guy polska wersja

2 hours ago, Medyk said:

w pracy coraz lepiej do ideału daleko, ale staram się zdystansować, "koleżanka" jakby z deka zdziwiona, że nie szukam kontaktu jak żebrak, przyjąłem także strategię, że staram się dostrzegać wszystkie inne fajne "dupy"

Jest już lepiej ale ciągle tylko kobiety w Twojej głowie - czytaj rozmyślaj i odnajdź siebie i poznaj siebie.

Edytowane przez Pytonga
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Na szczycie dna, historia zabawna a dla mnie nie śmieszna.

Witam

Dziś na jednym z for odezwała się dziewczyna, jakaś podobna sytuacja do Twojej. Może to ta Twoja? :) 

Cytat

Zastanawiam czy cos jest na rzeczy otóż pracuje z takim jednym, który wodzi wzrokiem gdy jestesmy w pomieszczeniu gdzie jest duzo osob, czasem w małym pomieszczeniu unika mojego wzroku tak jakbym w ogole nie istniała , a jak już spojrzy to tak spojrzy "spod oka". Nie powiem jak sie spotkamy pierwszy powie "czesc" ... Nie wiem czy to niesmiałosc czy cos innego. Z innymi osobami w tym kobietami rozmawia bez problemu... Mam go w znajomych na fejsie i instagramie, gdzie niby lubi moje zdjecia itp. a na "Żywo" jakos mu sie gadka nie klei....

I dalej konstatuje

Cytat

Moze nie robi za wiele bo, wie ,ze jestem z kims.....
A skoro jestem z kims, a gapi sie ukradkiem i takim wzrokiem jak to okreslilam "spod oka" to moze jednak cos to oznacza?

Siedzi na wygodnej gałęzi i zerka sobie z zaciekawieniem na drugą. :) Taki to ideał. :D 

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@balin  hehe , przypadek wyjątkowo zbliżony, jednak to nie ona:) , ale widać że ludzie mają podobne sytuacje. Tak się zastanawiam po tym co ta Pani pisze, po co jej wiedzieć czy ten gościu " na nią leci" skoro ma chłopaka :D podbudowanie ego? skok w bok? Bądź tu człowieku mądry

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej Medyk,

 

Może pocieszy Cię fakt, że Twoja historia nie jest odosobniona. Znam gościa o podobnym podejściu. Kilka spraw, które mogą pomóc. 

 

1. Rozejrzyj się w swoim otoczeniu, w otwarty sposób szukaj wsparcia. Jesteś wrażliwy więc podejrzewam, że potrafisz oszacować czy dana osoba potrafi okazać wsparcie bez późniejszego wykorzystania informacji wrażliwych jakie od Ciebie otrzymała. 

2. Twoje podejście do Kobiet, choć iście wydaje się Twoim problemem, moim zdaniem może być atutem. Tak jak z energią, której nie rozumiesz więc nie umiesz okiełznać. 

3. Problem leży w braku pewności siebie, jak prawie zawsze. Możesz być romantykiem, ale bez pewności siebie nie będziesz w stanie wykorzystać atutów cech swojej osobowości.

4. Tak, ta wizja romantycznego związku jest programem. Musisz zdać sobie z tego sprawę. Jeżeli to zrozumiesz, program przestanie kontrolować Ciebie, za to Ty zaczniesz kontrolować program.

5. Kobiety nie traktuj jako niedostępne bożyszcze podczas gdy ty oczami wyobraźni, postrzegasz siebie jako nędzną kreaturę. Kobiety często tak naprawdę są zagubionymi dziewczynkami szukającymi męskiego wsparcia. 

 

Nie łatwa sprawa, najlepiej było by gdybyś mógł na żywo pogadać z kimś kto pomoże Ci w wizerunku/pewności siebie/autoprezentacji/

 

Jeżeli masz kogoś takiego w swoim otoczeniu, to super. jeżeli nie, czytaj otoczenie pozyskuj wiedzę i przede wszystkim ucz się jak analizować programy i przejmować nad nimi kontrole !!!

 

Trzymam kciuki ! 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 3/11/2018 at 2:20 AM, ZielonaKoniczyna said:

Panna jest zajęta

Nie do końca. Panna jest zajęta jak ma męża, jak ma chłopaka, spokojnie mozna rywalizować. Niech rywalizują.

 

Ponadto wiemy, iż kobieta nawet przed zaplanowanym ślubem może zmienić faceta, więc nic straconego :)

Edytowane przez Les
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.