Skocz do zawartości

Wrzodzejące zapalenie jelita grubego - jak żyć (objawy, leczenie, dieta)


Łabędź

Rekomendowane odpowiedzi

Szukam pomocy w walce z powyższą chorobą, borykam się z nią od 6 lat. 

Po niewłaściwym rozpoznaniu jako IBS i miesięcznej chospitalizacji, podczas której moja waga spadła poniżej 60kg przy wzroście 186cm (wyglądałem jak trup), jakoś daje się funkcjonować. Z naciskiem na "jakoś". W szpitalu żebym nie padł z głodu (moje jelito nie przyjmowało pokarmów) i dać odpocząć flakom, lekarz zadecydował o dokarmianiu dożylnym. Przez tydzień podpięty byłem zatem do kroplówki z odrzywczym koktajlem. 

Do tego doszedł stres związany z ryzykiem wycięcia jelita (powiększone po zapoleniu 7 krotnie) i założeniu stomii. Naszczęście nie doszło do tego. 

Po tym jak udało mi się żywym opuścić szpital i wkońcu zaczęto mnie leczyć na WZJG wszystko szło w kierunku poprawy. 

Oczywiście cała seria lekarstw przez kolejny rok,  dożylne wlewy, 3 kolonoskopie i dieta, doprowadziły do wycofania/uśpienia choroby.

Teraz od 5 lat jakoś funkcjonuje, przez cały czas jestem na leku mesalazyna i tylko raz w roku trafia mi się poważniejsza reemisja choroby. Wtedy muszę przejść na poważniejsze leki (zazwyczaj sterydy). 

Zwykle reemisja dopada mnie na koniec zimy, co właśnie się stało,  ciężko przez to przejść. 

Bracia doradźcie, pocieszcie dobrym słowem, możemy ktoś z was także męczy się z tą chorobą. Może macie na nią jakiś sposób? 

Jakiś czas temu Marek prowadził audycję gdzie rozmawiał z kolegą, któremu podobno udało się wyjść z tej choroby, może jest na forum i pochyli się nad tematem.

 

Jest jeszcze druga strona medalu. Jestem w trakcie rozwodu i nie mogę pozwolić sobie na okazanie jakiejkolwiek słabości ( niunia to wykożysta napewno), pozatym jak objawy się nasilą będę musiał wziąć wolne w robocie ( nie płatne), a to dobije mnie finansowo. Narazie jeszcze daje rade, 4 razy do kibla dziennie, ale od paru dni zaczynam czuć że puchne (pewnie stan zapalny w jelitach) i powrócił ból. Lekarz nie odbiera telefonu a ja jestem bez moich leków sterydowych, swojej niedługo byłej nie chce prosić o pomoc, jak tu przetrwać do czasu aż objawy zaczną ustępować. 

 

 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyrazy szczerego współczucia. Słuchałem tej audycji i na podstawie wielu innych wypowiedzi i relacji muszę przyznać, że wielu się udało z tego wyjść, więc będę trzymał za Ciebie kciuki i mam nadzieję, że i Tobie się uda z tego wydostać. Nie poddawaj się i staraj się stosować do rad tych, którzy z tego wyszli.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim za dobre słowo. 

 

Dzisiaj dostałem wkońcu moje tabsy PREDNIZOLON, mam brać przez 2 tygodnie, jutro badania krwi i kału a za 10 dni wizyta u specjalisty.

Z powodu dolegliwości chwilowo zrezygnowałem z wszelkiej aktywności, poświęcam czas na odnowienie informacji na temat WZJG i próbuje się zmotywować do walki z chorobą.

 

Chciałbym aby ten temat skupiał ludzi dotkniętych tą chorobą, tych co z niej szczęśliwie wyszli i innych zainteresowanych tematem. Dlatego w nadtępnej części opiszę swój przypadek od początku a następnie przedstawie leki i metody jakie stosowałem (nieskutecznie jak widać) w leczeniu. Skupie się na nowych metodach walki z WZJG jakie znalazłem w sieci i jakie zasugerowali oraz zaugerują mi bracia z forum.

 

Moje WZJG zaczeło się około 6 i pół roku temu. Objawy pokazały się raczej nagle i jak sięgam pamięcią to na wierzch wypływa jeden fakt, który to mógł zapoczątkować. Napiłem się wody ze stacjonarnego saturatora w pracy podłączonego do sieci kranówki. Po czy po kilku godzinach dostałem kompletnego rozstroju układu pokarmowego (siedziałem na kiblu z miską na kolanach, bo lało się ze mnie z obu stron). Dodam tylko co odkryłem po pewnym czasie, otóż sprzątaczka zmywając kantyne używała do wszystkiego jednej szmaty, włączając dziobki saturatora. Piszę to również dla przestrogi dla innych, nie pijcie z podobnych nieznanych źródeł. 

Od tego czasu zaczęły się moje problemy z jelitami i trwały prawie 6 miesięcy do momentu trafienia na ostry dyżur. W tym czasie dręczyły mnie ciągłe biegunki, z którymi radziłem sobie jak mogłem. Praktycznie co 4 tygodnie odwiedzałem lekarza pierwszego kontaktu i to nie jednego, który postawił jak już wiecie błędną diagnozę IBS. Od tego momentu leczenie polegało na doraźnym leczeniu biegunek. Ciekawym jest fakt że nie chudłem aż do ostatniego miesiąca, w którym to waga spadła drastycznie w dół a wycieńczony organizm odmówił posłuszeństwa. 

W szpitalu przebywałem około 4 tygogni, podczas którch doczekałem się kolonoskopi, serii prześwietleń (aż się dziwie że nie świece w nocy oczami), nafaszerowali mnie antybiotykami, sterydami, prochami przeciw bólowymi (z morfiną włącznie), dokarmiali dożylnie, wkońcu postraszyli stomią mnie a rodzinie powiedzieli że dają mi 20% szans na przeżycie. Jak już mogłem wyjść ze szpitala taszcząc za sobą dwie reklamówki lekarstw, zaczą się długotrwały proces rehabilitacji. 

 

Ten akapit zacznę od leków jakimi mnie potraktowano (nie których nazw nie pamiętam ale spróbuję je opisać) to były to i co niektóre nadal są: 

W pierwszej kolejnoś był to jakiś antybiotyk o spektrum ukierunkowanym szczegulnie na stan zapalny jelit.

Steryd Prednizolon o startowej wysokiej dawce, pomału zmniejszającej się (brałem go jakieś pół roku). 

Był jakiś granulat w saszetkach 5g (działanie podobne do mesalazyny)

Mesalazyna w dawce 2,1gram (w dalszym ciągu biorę).

Miałem również wlewy do odbytnnicze na 14 dni do aplikacji w domu (były to butelki wielkości 150mil z dziubkiem)

Co 6 tygodni chodziłem do szpitala na kroplówki z (jak to mówiły pielęgniary) "wyciągu z myszy". Był to bardzo drogi lek ale koszty naszczęście poniosła ubezpieczenia. 

Pamięć pozwoliła mi przypomnieć sobie jak narazie tyle.

 

Leki pomału kończyły się, a mój stan zdrowia ulegał poprawie. Wkońcu po roku zostałem na mesalazynie. 

Nie muszę dodawać że przez ten czas próbowałem znaleźć złoty środek na pozbycie się choroby. Przeczytałem dziesiątki forów w tym temacie. Trafiłem na kogoś kto opisywał jak wyleczył się gotowaną marchewką, jadząc 400g rano na czczo przez rok. Nie mając nic do stracenia spróbowałem i pomogło. Przez dwa kolejne lata miałem spokój, nawet mesalazyne odstawiałem, biorąc tylko niewielkie dawki jak wyczuwałem że dzieje się coś w kichach nie tak.

Po 3 latach (od wyjścia) pierwszy nawrót choroby i powtót do prednizolonu. Szybko udało mi się wtedy stanąć na nogi. Znowu zastosowałem diete marchewkową, tym razem trochę krócej (jakieś 3 miesiące). Stan spokoju trwał nieprzerwanie przez następne prawie 3 lata, aż do teraz. Kolejny nawtót i powrót do tabsów.

 

W międzyczasie stosowałem wiele diet zaczerpniętych z forów WZJG. Nigdy jednak nie miałem konsekwencji stosować ich długo.  Jak stan się poprawiał wracałem do starych nawyków żywieniowych. Wiem że to źle i próbuje to w sobie zmienić żeby raz na zawsze pozbyć się tej choroby.

 

Niedawno znalazłem książke Marka Skoczylasa "Zneutralizuj chemie z pożywienia i odzyskaj zdrowie". Pan ten ma strone w internecie i za pomocą swojej metody leczy nie tylko WZJG. Jest kilka filmów na YT gdzie ludzie wypowiadają się że im pomogło. Mówie o protokole DLS detoksykacja, leczenie, stabilizacja, za pomocą leku Immunomodulin. Może ktoś słyszał?

 

Naprawdę mam zamiar spróbować chyba wszystkiego (w granicach rozsądku) i zrobie ze swojego ciała poligon doświadczalny ale wyleczę sie.

 

Wiem jaki ten tekst jest długi (mimo że próbowałem skracać) i dziękuję tym którzy dotarli do końca.

Pozdrawiam.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Łabędź napisał:

W międzyczasie stosowałem wiele diet zaczerpniętych z forów WZJG. Nigdy jednak nie miałem konsekwencji stosować ich długo.  Jak stan się poprawiał wracałem do starych nawyków żywieniowych. Wiem że to źle i próbuje to w sobie zmienić żeby raz na zawsze pozbyć się tej choroby.

 

 

Cytat

 

Generalnie dieta sokowa potrafi w ciągu 10 dni odnowić wyściółkę jelit. Po odnowie nabłonka jelit należy zmienić kategorycznie dietę – żadnych śmieci, słodyczy, gazowanych napojów, smażenin itd. Nie sposób bowiem oczekiwać innych rezultatów robiąc ciągle to samo.

 

Nie wątpię, że sam sporo przekopałeś internetu więc ciężko będzie coś doradzać komuś kto przez to sam nie przeszedł. Skoro jednak sam ślęczę nad różnymi 'zdrowotnymi poradnikami' to może akurat jakimś trafem i 'przypadkiem' uda się coś 'odkryć'. Jeśli jesteś zainteresowany to mogę wrzucać Ci tu jakieś interesujące (przynajmniej wg mnie) wpisy lub linki. Teraz tak na szybko to przychodzi mi do głowy:

 

- Dr. Garnett Cheney i jego badania:

https://tabletki.wordpress.com/category/biegunka-zaparcie/

http://davidicke.pl/forum/walka-z-rakiem-witamina-u-t11770.html

http://www.akademiawitalnosci.pl/jak-zrobic-domowy-sok-z-kapusty-swiezy-lub-kiszony/

 

- Andrew Saul 'Wylecz się sam'

 

- Terapia Gersona

terapia polega na przywróceniu prawidłowej pracy układów (przede wszystkim odpornościowego, enzymatycznego i wewnątrzwydzielniczego) oraz narządów i na pobudzeniu naturalnych mechanizmów obronnych organizmu, w jakie każdy z nas jest wyposażony.

http://www.akademiawitalnosci.pl/10-najpotezniejszych-protokolow-witaminowych-cz-9-terapia-dra-maxa-gersona/

 

- Dr. Dąbrowska

 

Najważniejszą robotę trzeba jednak wykonać samemu (jak zawsze) i być twardy czego Ci życzę :)

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po zapoznaniu się z terapią Gersona, muszę powiedzieć że jest ona bardzo podobna do protokołu DLS detoksykacja, leczenie, stabilizacja, Marka Skoczylasa. Wykorzystanie są tam te same zjawiska.

 

Jeszcze dzisiaj zamówie książke "Cód terapi Gersona", i pojadę (jak mi dupa pozwoli) po wyciskarke ślimakową do sklepu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie... Terapia Gersona to miesiące a często lata podporządkowane leczeniu - każdy dzień i niemal każda godzina.

Nie piszcie, że to soki z wyciskarki bo to wielkie nieporozumienie - protokół Gersona obejmuje określone odżywianie, soki, lewatywy, suplementy, określony tryb życia i snu plus kilka pomniejszych szczegółów. Wszystko to stosowane w dosyć ostrym reżimie.

Widziałem już kilkukrotnie osoby, które wybrały sobie tylko fragment terapii, który im odpowiadał by po kilku tygodniach twierdziły, że "nie działa". Jak ma działać skoro człowiek jest leniwy i robi tylko to, co wygodne? Nie pogłębiajcie tego zjawiska proszę.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@azagoth zgoda. Poczytałem trochę o terapi Gersona i faktycznie jest ona dość restrykcyjna, trzeba ściśle przastrzegać protokołu. Zastosowanie jej w domu to praca na półtorej etatu i pomoc raczej jest niezbędna. Wstawiłem informacje o tym jako wzmiankę, że coś takiego istnieje i czasami z nieuleczalnych chorób można się wyleczyć stosując naturalne metody. W sieci można znaleźć info o tym że najbliższa klinika Gersona jest na Węgrzech a półroczny pobyt kosztuje 5-6tys euro, w dodatku nie wszystkich biorą, najpierw muszą zapoznać się z historią choroby.

Ale nie będę się tu więcej na ten temat rozpisywał, można to sobie wygoglować. Pierwszy link z gogle choćby: http://m.poradnikzdrowie.pl/diety/lecznicze/dieta-gersona-nie-tylko-na-raka-zasady-diety-dr-gersona_37813.html

 

Pisząc o tej terapi miałem na myśli zdrową dietę, sam byłem chyba małym ignorantem w tej dziedzinie ale teraz otwieram oczy. Książę Gersona i tak kupię żeby zobaczyć o czym piszą.

Picie soków jeszcze nikomu nie zaszkodziło a pomuc może,  zwłaszcza to co poczytałem o soku ze świeżej kapusty. Wyciskarke zakupiłem, potraktowałem to jako inwestycje i działanie na podświadomość bo tania nie była. Jak to mówi Marek - chcąc zadziałać na podświadomość poprzez afirmacje, kup drogie pióro. Jak kupiłem drogi sokownik i afirmacje się sokiem :)

Pozdrawiam.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@azagoth Nikt przecież nie pisze, że jest inaczej niż Ty piszesz. Masz całkowitą rację. Wszystko jest wyjaśnione zarówno w filmie jak i na różnych stronach. Oczywiście trzeba czytać ze zrozumieniem.

Poza tym od czegoś trzeba zacząć a wyciskarka to podstawa.

 

Podjęcie się terapii to jest bardzo trudna decyzja. Sama terapia również łatwa nie jest. W początkowych dniach i tygodniach samemu będzie bardzo trudno wytrwać. Dobrze jest mieć pod ręką przyjaciela. A tu przecież chodzi nie o kilka dni, a wiele miesięcy a nawet lat a jestem skłonny napisać, że w ogóle chodzi całkowicie o zmianę stylu i sposobu życia. Pierwsze dni i tygodnie są jednak bardzo istotne. Już samo teoretyczne podejście do tematu może wiele zmienić.

@Łabędź Gratuluję podjęcia decyzji. Mam nadzieję, że dasz radę. Sam podchodzę do tematu już trzeci raz i wiem, że łatwo nie jest mimo, że jestem zdrowy (przynajmniej w teorii). Wiem też, że każde wsparcie jest ważne bo i mi go czasem brakuje, a wiadomo jak reaguje otoczenie nie znające tematu.

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki @Les za zwrócenie mojej uwagi na te zioła. No więc tak, rumianek, czystek, mięta, sporadycznie pokrzywa, te zioła stosuje w postaci herbat. O glistniku i koziradce nigdy do tąd nie słyszałem, ale już po twoim poście się doedukowałem. Faktycznie mają ciekawe działanie na układ pokarmowy. Wprowadzę je do mojego jadłospisu.

 

@Cortazar jak to podchodzisz do tematu 3 raz, też cierpisz na podobną dolegliwość? Rozwiń proszę. 

Jesteśmy tu po to aby się wspierać. 

Pozdrawiam.

 

 

W dniu 12.03.2018 o 13:48, Marek Kotoński napisał:

Współczuję z całego serca. Napisałem do Roberta i dałem mu linka, myślę że Ci pomoże. Może też nagramy drugą część wywiadu. Trzymaj się.

Dziękuję Marku ze szczerego serca tobie i Robertowi, który się ze mną skontaktował. Rozmowa bardzo mi pomógła, obudziła we mnie wole na przezwyciężenie choroby, dała wskazówki odnośnie tego jak się leczyć.

 

Teraz korzystając z notatek jakie poczyniłem podczas rozmowy z Robertem, zamierzam sporządzić sobie target na leczenie. 

Wkrótce będę się odzywał odnośnie tego jak wygląda moja dieta, jaką literaturę zakupiłem do wspomożenia się wiedzą, suplementy oraz zioła jakich będę używał i jak będzie przebiegał progres leczenia. Nie mógł bym  zapomnieć o najważniejszym od czego należy zacząć - jak mam zamiat poradzić sobie ze steresem. Bo to podobno najważniejsza przyczyna tej choroby i najtrudniej jest sobie z nią poradzić. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi mi o dietę opartą na samych surowych warzywach i owocach. W zeszłym roku dwa razy do niej podchodziłem i teraz robię to znowu. W lecie jest o tyle łatwiej, że jest niemal stały dostęp do świeżych sezonowych owoców, szczególnie arbuzów, które znakomicie oczyszczają i nawadniają organizm.

Osobiście robię to profilaktycznie dla oczyszczenia organizmu i dla szlifowania samodyscypliny, taki trening. Za pierwszym razem przez 10 dni jadłem tylko świeże owoce i piłem zioła. Ciężko mi szczegółowo opisać efekty (kiedyś pewnie to zrobię) ale widoczne są już po 3-4 dniach... przede wszystkim lepsze samopoczucie, więcej energii. Świetnie opisuje to Martin z kanału Nowa Siła:

 

 

On bazuje na doświadczeniach dr Morse'a; tu przykładowy filmik:

 

 

Podchodzę do tematu kolejny raz bo bardzo łatwo popełnia się błędy. Często wydaje się, że można trochę pooszukiwać, powiedzieć sobie 'aaa tam, może nic się nie stanie jak zjem coś co jem co dzień a nie ma tego być w diecie'. Po to właśnie wprowadza się rygor z dietą żeby takich małych kłamstewek nie było. Czy to szkodzi czy nie zdania jak zwykle są podzielone ale jak to @azagoth napisał nie wolno wybierać sobie tylko fragmentów terapii właśnie po to żeby później nie stwierdzać, że to nie działa. Oczywiście takie kłamstewka będą się zdarzać, w końcu jesteśmy tylko ludźmi, jednak trzeba się mocno pilnować i nawet jeśli się zdarzy to mieć tego świadomość i starać się tych błędów więcej nie robić.

 

Jak pisałem wcześniej ja nie mam poważniejszych problemów zdrowotnych (tzn tak skrótowo nie przeziębiam się od ok 2lat nie miałem żadnych gryp, angin itp ale np z zatokami mam problemy od dzieciństwa, problemy z alkoholem, paliłem papierosy wiele lat, miałem kilka złamań, problemy emocjonalne) a robię to jako trening głównie samodyscypliny, lepszego poznania samego siebie a także oczyszczania. Wszystko to jest ze sobą powiązane. W teorii wygląda to bardzo fajnie i obiecująco jednak praktyka i doświadczenie na sobie to już inna bajka. Obecnie od 12 dni praktykuje jedzenie i picie na surowo jednak ciągle popełniam małe błędy nad którymi staram się pracować. Chcę już bez błędów 'dociągnąć' do końca miesiąca (na razie). Ale dla mnie jest to tylko trening, który być może z czasem przejdzie w normalny tryb. Pożyjemy zobaczymy :).

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.03.2018 o 13:06, Łabędź napisał:

Lekarz nie odbiera telefonu a ja jestem bez moich leków sterydowych, swojej niedługo byłej nie chce prosić o pomoc, jak tu przetrwać do czasu aż objawy zaczną ustępować.

Teraz pewni nie pomoże, ale na przyszłość, jest coś takiego jak recepta farmaceutyczna, tzn. farmaceuta może wydać lek z apteki jeśli uzna, że jest taka potrzeba. Ja np. kiedyś zgubiłem bardzo mocny lek przeciwbólowy na wyjeździe. Dokładnie mnie przepytała pani z przebiegu choroby, kto prowadzi itp. i wydała (swoją drogą miałem takie dreszcze, że alternatywą byłoby wezwanie pogotowia).

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Cortazar słyszałem, czytałem trochę na temat diety "raw food", nigdy jeszcze jej nie stosowałem. Nie wiem jaki masz system pracy, mnie na przykład przy moim trybie pracy potrzebne jest  jakieś 3000 kcal dziennie i nie wiem jak dał bym radę na takiej diecie. Słyszałem że ludzie zwykle będąc na tej diecie czują zimno/chłód.

Być może udało by mi się ja stosować przez jakiś czas, podobno okres letni najbardziej temu sprzyja i ze względu na ciepło i na łatwiejszy dostęp do warzyw i owoców.

Trzymam za ciebie kciuki, też kiedyś chciałbym żeby zdrowa dieta stała się moim stylem życia a nie tylko okresem w nim. 

W dniu 17.03.2018 o 02:54, Cortazar napisał:

z zatokami mam problemy od dzieciństwa

 Też tak miałem, co najmniej raz w roku cierpiałem na zapalenie zatok. Teraz zdarza się to znacznie rzadziej. Zawsze rano jak wstaje to mam zatkany nos, całkiem lub częściowo. Od jakiegoś czasu stosuję płukania zatok, staram się to robić raz dziennie ale różnie z tym bywa. Efekty są pozytywne, od jakiegoś czasu mogę rano swobodnie oddychać, więcej na ten temat znajdziesz w gogle, zakup sobie butelkę do płukania zatok i spróbuj, polecam.

 

@Piter_1982 pierwszy raz o czymś takim słyszę, ale jak będę w aptece to zapytam jak z tym jest, dzięki.

 

W chwili obecnej od prawie tygodnia jestem na zdrowej diecie (bez chemi), wszystkie posiłki przygotowuje sam. Jest to dość męczące przyznam, praca na ćwierć etatu, każdego dnia trzeba zrobić zakupy i przygotować posiłki. Do tego stosuję świeżo wyciskane soki z kapusty białej (co najmniej raz dziennie) oraz innych warzyw i owoców. Chciałem spróbować soków z kapusty kiszonej, ale to co zakupiłem w sklepie jest słone jak cholera, więc na razie sobie podaruje i spróbuje kisić własny sok. Na diecie marchwianej, jak pisałem wcześniej, jestem cały czas.

Co prawda poprawy znacznej nie widać, ale może jest na to jeszcze za wcześnie, uzbrajam się w cierpliwość i czekam zatem.

Pozdrawiam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Łabędź napisał:

Słyszałem że ludzie zwykle będąc na tej diecie czują zimno/chłód.

Tego nie wiem. Mi się wydaje, że jestem mniej wrażliwy na zimno obecnie ale być może jest to efekt stosowania sauny.

Co do kalorii to nie liczę wcale. Czuję głód to jem, zawsze staram się mieć pod ręką jakieś owoce (jabłko, gruszka, banan, pomarańcze) lub jakieś orzechy (uwielbiam nerkowce ^_^), dodatkowo w pracy nie trzeba iść na przerwę żeby sobie zjeść jabłko.

 

Z tymi zatokami to była masakra... dwa, trzy razy w roku po dwa lub trzy tygodnie wyjęte z życiorysu, gorączki, antybiotyki, leżenie w łóżku itp. Od niedawna już nie mam z tym problemu, nawet śpię oddychając nosem coraz częściej i spokojniej. Zresztą ze spaniem ostatnio też nie mam problemów - 5-7h mi w zupełności wystarcza, podczas gdy kiedyś mogłem spać 10-12h i wstawałem zmęczony.

 

Na razie daję radę z raw food, choć pokus jest sporo ale na szczęście nie mam do końca miesiąca żadnych rodzinnych imprez :P więc powinienem dać radę do końca marca. Najgorszy okres mam już za sobą czyli te bóle głowy. Samopoczucie idzie w górę z każdym dniem, tak samo pewność siebie. Wbrew pozorom głód nie jest największym problemem a nawyki i przyzwyczajenia jakie mamy. Ostatnio dodałem sobie szklankę wody z sokiem z połówki cytryny na dzień dobry i na dobranoc :).

9 godzin temu, Łabędź napisał:

Do tego stosuję świeżo wyciskane soki z kapusty białej (co najmniej raz dziennie) oraz innych warzyw i owoców.

Wydaje mi się, że powinieneś więcej tego pić i częściej.

Powodzenia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.