Skocz do zawartości

Prowokacje - agresja czy spokój. Opcja dobra i lepsza?


Rekomendowane odpowiedzi

 

Uszanowanie Bracia,

 

Własnie od pewnego czasu rozważam pewne sytuacje z mojego byłego związku, a ostatnimi czasy również zauważyłem u znajomych
podobne sytuacje. Wobec czego chciałbym zapoczatkować dyskusje na jeden dość znany pewnie każdemu temat - damskie prowokacje,
shit-testy itp.

 

Ale bardziej niż o tym chciałbym pomówić o naszych reakcjach i o tym jaki one mają wpływ na nas i postrzeganie nas przez kobiety (od
razu mówię, że to tylko temat do dyskusji i nie chcę skupiać się nad tym, abyśmy wypadali jak najlepiej przed nimi - każdy wie, że to i tak
prędzej czy później zgubne)

Do meritum - każdy z nas ma za sobą więcej lub mniej shit-testów, prowokacji, krzyków, prób wzbudzania zazdrości, prób upodlania
itepe, itede...

 

Ostatnio zacząłem się intensywnie zastanawiać jak do takich sytuacji podchodzić i generalnie są dwie opcje. Mogłoby być ich więcej, ale
ukróćmy to do dwóch rozwiązań 

 

1) Agresja - wrzućmy tutaj zachowania takie jak stanowczy, podniesiony głos, agresywna postawa, wkurwienie, stawianie warunków,
jak kobietka nie kuma bazy to przekleństwa, ewentualnie jak się rzuca z łapami to pokazanie siły fizycznej (oczywiście nie chodzi o
wyjebanie górnej szczęki)

 

2) Spokój - niech tutaj znajdą się zachowania takie jak spokojny ton głosu mimo krzyków samiczki, stonowanie, opanowanie, wyjebka
totalna, słuchanie żalów i zarzutów z beztrostkim wzrokiem, stanowczość typu "zamknij dziób albo konczymy rozmowe", próba
spokojnego przedstawiania swojego stanowiska ew. rzucanie argumentami, ale wiemy, że to i tak jak krew w piach. 

 

Takie dwa wyjścia. Ja na ogół reagowałem różnie, częściej jednak dawałem wyprowadzić się z równowagi, więc była to agresja, ale
sprowokowana przez samicę, a nie taka ode mnie. Zdarzała się często agresja słowna. Na ogół po mocnej serii pokazu krzyków, groźnej
postawy nastawała nagła cisza i foszek, który trwał od kilkunastu minut do kilku godzin. Koniec końców nie zauważyłem jakiegoś
respektu itp.

 

W ostatnich etapach związku reagowałem w sposób drugi, na ogół nie było foszka wtedy, a samiczka jakby "łączyła" wątki i po jakimś
czasie przychodziła się łasić, ewentualnie testowała w taki sposób, że była chłodna i oschła, a na ogółe kończyło to się pod koniec dnia
seksem.

 

Natomiast ostatnio znajomy przy wspólnym wypadzie rzucił mi tekstem, że do jego kobity przemawia tylko porządnie szarpnięcie, krzyk i
stanowcze rozkazy typu zamknij już się kurwa, a po tym zawsze ma dobry seks. 

U mnie to nie działało. 

No i tutaj pojawia się pytanie - która opcja sprawia, że samica widzi nas jako silniejszych? która opcja jest lepsza? a może obie są
uniwersalne i można je stosować naprzemiennie w zależności od osobowości naszej i kobity?

Zdania mogą być podzielone, albowiem 

 

1) stosując agresje i chwilową pogardę - pokazujemy się słabsi jako, że daliśmy się sprowokować, ale jednocześnie jako groźni, broniący
swojego zdania, póki kobieta się nie przymknie, nie odpuści. Kobieta czuje strach, a jak wiadomo strach to dal nich afrodyzjak.

 

2) zachowując spokój z domieszką stanowczości - pokazujemy, że nas nie sprowokowała, więc psychicznie jesteśmy silniejsi od niej, ale
jednocześnie nie widzi ten fizyczności, tego "jebnięcia", że tak powiem, które pierwotnie sprawiało, że kobietą same majty spadały. Choć
i to może ukazać nas jako silnych psychicznie co też jest ważne w obencych czasach i nawet cenione bardziej niż 44cm w bicku.


Jak bracia myślicie? Obranie, które drogi wydaje się lepsze? Czy czasami takie wstrząśniecie kobitą nie da pozytywnego efektu? Czy może
zlewanie jej pierdolenia i machanie na to ręką da lepszy efekt, a może ukaże tylko naszą obojętność i wcale nie sprawi, że w jej oczach
będziemy 'silniejsi'?

 

Brat Jan w poście z lipca ubiegłego roku pisał:
"A czy można dominować bez agresji"

 

SennaRot natomiast wspominał w innym wątku dawno temu:
"Kobiety podnieca agresja bo bezpośrednio wiąże się to z siłą. Nie pisze tylko o czystej fizycznej agresji ale również tej innej na innych
poziomach (manipulacji, wywierania wpływu, władzy itp).

 Ale to co dla kobiety jest agresją czym innym jest dla faceta.

Więc krótko i na temat. Agresja to siła wtedy kiedy ją całkowicie kontrolujesz. Kiedy nie wyprowadzasz się z równowagi a swoimi
zagraniami emocjonalnie dominujesz i wyprowadzasz z równowagi innych. Ten kto kontroluje emocje jest silniejszy."

 

Jaka więc agresja podnieca kobiety, a która sprawia, że jesteśmy "silni", jakie macie doświadczenia z tym?

 

Szukałem i szukałem... zdania są podzielone, a tematy się wyczerpały toteż zakładam nowy i mam nadzieję w odpowiednim dziale - jak
nie to uprzejmie proszę o przeniesienie.

 

Zachęcam do dyskusji, albowiem może później fajny nektar do wyciągnięcia z tego wątku i różnych zdań i sugestii różnych braci.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze, jak laska robi Ci gówno burzę to najlepsze co możesz zrobić to nie uczestniczyć w tym chorym spektaklu, nie uczestniczysz psychicznie, mentalnie w tym gównie

Po drugie, nie reaguj emocjonalnie, nie krzycz.

Mężczyzna powinien być agresywny, ale nie w tym sensie że się bierze kogoś i bije, ale w sensie przedsiębiorczym; czyli zarabianie hajsu, wkładanie głowy tam gdzie inni nogi się boją włożyć, zdecydowanie i stanowczość.

 

Ale żeby takim się stać, trzeba najpierw stworzyć odpowiedni kręgosłup z poczucia własnej wartości, bo nie ma bardziej komicznej sceny kiedy facet udaję twardziela a jednocześnie aż biję od niego że jest pizdą.

Znałem wielu osiłków którzy się przechwalali swoją siłą a jednocześnie dostawali systematyczny opierdol od swoich ''dam'' :)  stali jak pizdy ze spuszczoną głową.

Edytowane przez Themotha
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba to zależy od samicy. Na mojej nie zauważyłem większej różnicy między jednym a drugim sposobem, działają bardzo podobnie - natomiast u znajomego działa jedynie "silny przekaz" :), a wszelkie próby zachowania spokoju kończą się pyskówką i fochem.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem często najlepsze wyjście to brak reakcji, totalny ignor, a w niektórych sytuacjach ewakuacja. 

 

Po latach kilka rzeczy mogę powiedzieć:

 

- żałuję, że w ogóle się kłóciłem z laskami (powinienem zająć się czymś przyjemnym, wrócić do domu, wypić zimne piwko, olać totalnie, nie zastanawiać się, nigdy nie łączyć swoich interesów z interesami panny, zawsze mieć drogę natychmiastowej ucieczki),

- nigdy do niczego dobrego nie doprowadziła mnie emocjonalna reakcja, tylko miałem później syf w głowie i cierpiałem,

- poczucie humoru to najlepsza broń na wszystko

- jak nie ta to inna, zawsze się tego trzymać. 

 

Ktoś, kto prowokuje konfliktowe sytuacje nie nadaje się do życia, po prostu. Mam przyjaciół od ponad 10 lat niektórych, gdzie ani razu się nie kłóciliśmy. Jak jest problem to rozmawiamy i rozwiązujemy natychmiast. 

 

Mam głęboko w dupalu teraz, czy Pani mnie traktuje, jako silnego samca, czy słabego. To JA mam się dobrze czuć w każdej sytuacji, sam ze sobą. Nie podoba mi się kłótnia? To się nie kłócę i wracam do siebie. Co ciebie obchodzi, czy laska cię będzie uważała za silnego samca? Jakie to ma w ogóle znaczenie? Spełnianie jakichkolwiek wymagań kobiet, które same nie wiedzą, czego chcą to jak dobrowolne wejście do sali samobójców. 

  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie agresja w takich sytuacjach pokazuje nasz brak kontroli nad sytuacją i raczej zdradza niską pewność siebie. Odkąd pamiętam, moją reakcją był brak reakcji + delikatny uśmieszek mówiący "pier*ol, pier*ol, ja posłucham". Drugą opcją było celne, nieraz lekko chamskie odbicie tego shit - testu, ale wciąż na spokojniej, bez unoszenia się. Do tej pory działa, coraz mniej mam takich dogadywań od strony kobiety. Poprostu, jak zobaczy, że ciebie takie gadanie nie rusza, a co więcej -pokażesz tym swoją pewność siebie, to przestanie, a jeśli nie, to trzeba sobie zadać pytanie - "na cholerę mi baba, która bawi się w takie żenujące gierki".

 

Jeśli chodzi o agresywną reakcję, to... Nie jest to w mojej naturze, kiedyś tak robiłem, to czułem się po prostu jak debil, bo miałem wrażenie, że przez takie zachowanie, pokazałem, że samiczka osiągnęła swój cel - wyprowadziła mnie z równowagi i może formować mnie, jak plastelinę.

 

Edytowane przez Lethys
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja też mam to, że tak powiem w dupalu jak ona na to spojrzy, zwłaszzcza, że jestem pół roku po rozstaniu.

Ciekawią mnie tylko zachowania kobiet w stosunku do tych zachowań, które wymieniłem bo jak widać są odbierane różnie.

 

I tutaj nawet nie chodzi o typowe prowokacje typu "wkurwie cie" tylko po prostu o jazdy, które kobitki mają uwarunkowane w główce tak mocno, że no nie da się inaczej. Po prostu. 

Ale dla własnego zdrowia psychicznego najlepiej na pewno jest w takich cyrkach nie brać udziału, ewentualnie posłużyc się jak jeden z braci wspomniał swego rodzaju trollingiem - co u mnie naprzykład objawiało się w końcowych fazach związku. 

 

- Jesteś pojebany, jak tak możesz
- No wlasnie nie wiem, okropne
- Smieszy Cie to, jestes nienormalny!
- To nienormalny czy pojebany, zastanow sie 

 

Skutkowało niezłym przepaleniem zworków u laski, aż jej dymiło. :P  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż już sam nie wiem co tak naprawdę wiem…

 

Ewoulowałem z białorycerza w lśniącej zbroi za wszelką cenę starałem sie zarzegnywać konflikty, następnie wkurzałem się, by na koniec ingorować jazdy mojej ex.

 

Efekty był różne ale ignorowanie wypadalo najlepiej (ale kilka razy zarzucała jesteś słaby nie reagujesz…)

 

Z obserwacji swojego i innych związków i rozmów ze specjami są samice, którym tylko agresja oraz pożądny plaskacz paszczowy pokazuje prawdziwego samca i przywraca do pionu I tego oczekuj. Ja osobiście nie jestem jeszcze na tym levelu I kobiety nigdy nie strzeliłem ale było blisko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma jednej recepty. Strategia zależy od przeciwnika.

Niektórzy piszą "wali mnie to co ona tam, ważne co ja chcę, więc robię to co robię" i tkwią latami czasem w związku w którym baba drze ryja na niego, a on wychodzi do drugiego pokoju bo "nie będzie dyskutował na takim poziomie". Po czasie baba daje na boku innemu, bo takim słabeuszem gardzi. To nie jest wyjątek, to jest sztampa. Bo problem nie zostaje rozwiązany, a tylko przeczekiwany.

Baby mają ewolucyjnie zakodowany pod kopułami system sprawdzania siły swojego partnera/ obrońcy. Im wredniejsza z charakteru, tym bardziej prowokuje do agresji i rękoczynów. Dlaczego? Proste - chce żeby jej pokazać na ile silny jest jej samiec, który będzie jej ewentualnie bronił przed innymi agresywnymi samcami czy trudnymi sytuacjami.

Ona po prostu domaga się złapania za uzdę i szarpnięcia nią mocno. Niektóre domagają się naprawdę ostrego potraktowania. Wiem, że w czasach kiedy kobiety się stawia na piedestale, takie zachowania są piętnowane, ale nie zmienia to faktu, że czynniki ewolucyjne dalej mają wpływ na relacje k/m i trzeba umieć je rozminowywać, albo wykorzystywać.

Miałem w życiu wiele trudnych kobiet. Lgnęły do mnie takie bo jak same mi mówiły w trakcie znajomości, byłem tym który potrafi je właśnie złapać za uzdę i szarpnąć. Czego niestety większość współczesnych facetów nie potrafi. Przy czym wcale nie uważałem się za jakiegoś specjalistę w tej dziedzinie, a i za specjalnie ostrego faceta też nie. Jednak one czuły coś co dawało im respekt do mnie.


Podsumowując - sukowate zachowanie to nic innego jak test na to czy jesteś silny. Jest to naturalny ich mechanizm, który mówi im na ile można wejść na głowę czyt na ile jesteś zdolny do walki.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Pytonga napisał:

(ale kilka razy zarzucała jesteś słaby nie reagujesz…)

Potrzebowała Twojej reakcji, aby sie dowartosciowac :)  W rzeczywistości się jej grzał soft od tego, że miałeś ją w dupie i musiała rzucić jakiegoś shit-testa - to nie było nic innego jak wlaśnie dogryzka, abyś zareagował.

 

3 minuty temu, Tomko napisał:

Metoda najlepsza - klasyczne wyjście na piwo z soczystym jebnięciem drzwiami. I brak kontaktu aż zmięknie i przeprosi. 

Nie mam na kim przetestować aktualnie, a w czasach nieświadomości bałem się, że po czymś takim nie porucham wieczorem................ :D 

 

8 minut temu, Pytonga napisał:

Z obserwacji swojego i innych związków i rozmów ze specjami są samice, którym tylko agresja oraz pożądny plaskacz paszczowy pokazuje prawdziwego samca i przywraca do pionu I tego oczekuj.

No pytanie tylko jak wiele takich kobitek, które ustawai tylko porządny samczy ryk :P 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, AR2DI2 napisał:


Ona po prostu domaga się złapania za uzdę i szarpnięcia nią mocno. Niektóre domagają się naprawdę ostrego potraktowania. Wiem, że w czasach kiedy kobiety się stawia na piedestale, takie zachowania są piętnowane, ale nie zmienia to faktu, że czynniki ewolucyjne dalej mają wpływ na relacje k/m i trzeba umieć je rozminowywać, albo wykorzystywać.
 

Oczywiście w normalnej rozmowie będą gadały zupełnie coś innego "musisz być dobry, porozmawiajmy" i takie tam bzdety.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@xawery982 Wiem o co kaman. Ja wtedy istotnie nie poruchałem wieczorem, ale jakoś tak kobieta chodziła potem jak w zegarku przez chwilę. Taki strach podświadomy, że nie będzie wiedzieć co ze mną, o której wrócę, czy wrócę...

 

Nie ma co wdawać się w gierki, fochy i kłótnie. Wiesz, to jak wrestling ze świnią w błocie. Po pewnym czasie zauważysz, że świnia autentycznie to lubi. Nie wygrasz takiej kłótni. Zawsze gdy kobiecie będą kończyć się argumenty to zacznie dokręcać śrubę i tylko cię wkurwiać jeszcze bardziej... Wyjście i olanie to najlepsze rozwiązanie wg mnie. 

Edytowane przez Tomko
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak byłem młodszy myślałem, że takie agresywne warknięcie, uderzenie pięścią w stół to cecha dąsających się frajerów, którzy łatwo tracą nerwy i kontrolę. Mimo to widziałem, że jakimś cudem nawet te mądrzejsze(?), wykształcone i zadbane panie bardzo lubowały się w takich (wtedy myślałem, że) "skończonych, pizdowatych lalusiach".

 

Lata minęły i parę razy się wkurwiłem. Pomyślałem "dosyć! Nie można z wami normalnie postępować? Im człowiek lepszy tym bardziej dostaje po dupie". I wkurwiłem się, wrzasnąłem, czasem czymś rzuciłem o ścianę (oczywiście wszystko pod kontrolą, bez robienia wielkich strat. Po prostu udawanie takich reakcji dobrze mi wychodzi :D - muszę się troszkę nakręcić, mieć powód), czasami chwyciłem za szyję i przycisnąłem do ściany zbliżając swoją twarz do niej (stanowczo aczkolwiek delikatnie i bardzo seksualnie tak żeby to wyglądało jak taka ostra gra wstępna i dominowanie) i co wtedy? Kiedy pokazałem, że cokolwiek ona nie zrobi to ja i tak pójdę o krok dalej... kiedy pokazałem, że bardziej się tym bawię niż przejmuję i mam gdzieś co ona pomyśli, zrobi...

 

...Panowie! Wcześniej bardzo rzadko widywałem ten błysk w oku naszych pań. A tutaj jak na życzenie... lepszy seks, spokój na co najmniej kilka tygodni, jak troszkę przegiąłem i się przestraszyła to wziąłem na wycieczkę, pięknie przeprosiłem podkreślając, że ona to takie wrażliwe, czasami nieziemsko wkurzające cudo (często przepraszała za to z przejęciem :D) a ja takie tępe dzikie zwierzę. Więc myślę, że jest w tym metoda. Wiem, że mam być jak król dżungli - warczeć, syczeć i odreagowywać na każdym kto mi podpada. Dodatkowo jest ta zaleta, że nie trzymasz tego w sobie, dłużej pożyjesz.

 

A wszystkiemu sprzyja niezależność. Np. mieszkanie osobno nawet w bardziej poważnym związku (no bo ile można się widzieć? Chcesz ją oglądać w każdym wolnym momencie dnia aż do porzygu? Albo kontrolować 24/7 bo boisz się, że skoczy na inną gałąź? Bez sensu...) - masz swoją jaskinię, ciszę, swoje terytorium. I ona wie, że ma być grzeczna bo ja tam lubię wracać.

Edytowane przez SzejkNaftowy
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lethys

Dokładnie, kalibracja to słowo klucz. Nie działa na każdą to samo kiedy mówimy o środkach jakimi chcemy osiągnąć sukces, czyli ujarzmić babę. Jednak jest jeden wspólny mianownik dla wszystkich, który jest bazą wyjściową do ogarnięcia każdej - siła. Często fizyczna.
Bo bzdurą jest to co wmawiają nam teraz zewsząd, że kobiety to nawet kwiatkiem nie wolno. Ok, ja też nie lubię używania siły wobec kobiet. Ale...czasem trzeba. Tak, trzeba. Są takie, które rozumieją tylko taki język. Przy czym nie chodzi o bicie jej. Chodzi o to żeby poczuła zwierzęcą siłę fizyczną. Chodzi o demonstrację siły.

Jak pisałem wyżej, miałem sporo sukowatych kobiet w życiu. Czasem były takie, z którymi całe otoczenie sobie nie radziło. Ludzie po prostu przy nich opuszczali uszy po sobie i woleli zejść takiej z drogi. Takie w związkach zawsze z czasem przechodzą do fazy "trzeba go sprawdzić czy jest jeszcze na tyle silny, że zasługuje na spuszczanie się we mnie (przekazanie cech potomstwu)". Zaczynają się więc jazdy.

Przykład skrajny, ale wymowny.
Panna z Mokotowa. Interesujący typ urody. Bardzo zgrabna, niegłupia, specyficzna w zachowaniu i ubieraniu. Twierdziła, że bujała się z mokotowskimi za czasów kiedy gangi rządziły stolicą. Jak tam było tak było, nie wnikałem.
Bardzo źle traktowała wszystkich facetów. Cyniczna i szybko strzelająca ripostami.

Na pierwszych spotkaniach wręcz się ze mnie naśmiewała, jaki ze mnie gamoń iitd. Ale, że ja znam te numery to przeczekałem, zerznąłem ją u mnie i olałem. Co się później wyprawiało...Błagała mnie o to żebym się zgodził z nią spotkać. Proponowała mi stówę za spotkanie(!) i inne podobnie kuriozalne rzeczy.
Spotkałem się z nią kilka razy na sex (była świetna w te klocki) ale i zawsze robiła jakieś jazdy, które musiałem rozminowywać, coraz ostrzej. Aż przyszedł ten raz.
Przyjechała obwieszczając mi że zostaje na noc. Myślałem, że żartuje. Posexiliśmy się, popiliśmy wina, pogadaliśmy, zrobiła się 1 w nocy a ja na rano do pracy. Mówię więc ok mała leć do domu bo ja ide spać. Ona że nie idzie bo późno itd. Jednak twardo jej powiedziałem, że nic z tego. Ona wstała spokojnie założyła buty, wzięła torebkę, i stoi przy drzwiach...pyta dasz mi jeszcze wody się napić na wyjście, ja że ok, i idę do kuchni, a ona w tym czasie wskoczyła do salonu i...zaczęła zrzucać mi z komody sprzęt grający na podłogę!!!
No tego było za dużo. Wkurwiła mnie maksymalnie już tym. Złapałem ją jak niedźwiedź i trzymam, a ta dostaje furii bo się nie może wyrwać. Więc biorę jedną ręką ją za kuca, podciągam tak wysoko, żeby mogła stać tylko na placach, i prowadzę ją do wyjścia. Wyprowadziłem za drzwi, i powiedziałem, że jak zrobi jakiś syf pod drzwiami czy pod bramą to wyjdę i za tego kuca ją wyprowadzę na postój taxi aż.

I co? I to zadziałało. Nigdy więcej już nie zrobiła żadnej jazdy, a spotkaliśmy się na sex jeszcze wiele razy. Został użyty środek adekwatny do osoby. Potrzebowała tego.

Nigdy się nie waham ostro opierdolić, czy przytrzymać przy ścianie. Bez bicia oczywiście, ale demonstracja samczej siły działa zawsze, nawet na te intelektualistki co to się przemocą niby brzydzą.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No pany Bracia po szybkim przeanalizowaniu zasadności pytania stwierdzam iż jest całkiem dobre zatem.

 

Przyjmując skale trafności pomiędzy Siłą a intelektem ja to widzę tak.

 

Czym bardziej samiczka jest w sferach ą,ę tym bardziej jej odpowiada siła psychiczna samca A.

Samiczki związane z prostotą życia codziennego, bliżej siłę kojarzą z wytrzymałością fizyczna.

Teraz trzeba by z interpolować  jakiego problemu jest wariant(gówno burzy) i czy da się go rozwiązać na obu poziomach czy jednym.

Jeśli na obu to trzeba w pierwszej kolejności zacząć od wariacji siły samiczki ewentualnie przesuwać suwak ku wariantowi przeciwnemu.

 

Natomiast nie działa ta metoda w opcji fizyczności partnerskiej, każda samiczka obcuje z duża ilością samców podobnych jej mentalnie i ona raczej marzy o samcy zakazanym(przeciwnym)jej psychice.

Biurwa będzie chciała harpagana umazanego w smarze.  Sprzątaczka zaś adwokacine w garniaku z Wólczanki.

 

Ostatni wariant już w istniejącym związku trzeba się przyjrzeć  gówno burzy którą samiczka produkuje, mianowicie czy to ma być rozwiązanie siłowe czy psychiczne.

 

Jedno jest pewne na tą samą samiczkę nie działają cały czas te same rozwiązania/nagrody/komplementy.

 

Mam wrażenie iż habituacja jest stałą podstawową matriXa (taką anomalią pomijaną aczkolwiek zasadniczą) 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobiety są istotami emocjonalnymi i tym się karmią. W związku potrzebują tego jak tlenu, więc uważam, że trzeba im dać tego wszystkego po trochu, tak ażeby nie wiedziały czego się spodziewać w danej chwili i jak zareagujemy na kolejny test lub awanturę o byle co.

Moim zdaniem tzw. złoty środek, czyli połączenie tego wszystkiego i w zależności od naszego widzimisię zastosowanie słownej agresji, ale nie wyzwiska i pokazanie, że dziewczę wyprowadziło nas z równowagi, tylko stanowcze oznajmienie jej, że nie życzę sobie takiego zachowania i że pokazuje tym swoją niedojrzałość emocjonalną. Można to połączyć w walnięciem pięścią w stół.  Innym razem wyśmianie tego, odbicie piłeczki, zawsze połączone z kąśliwą uwagą na temat jej wyglądu: ach moja droga, już wiem czemu jesteś taka brzydka? Wiesz? To dlatego, że się tak często na mnie denerwujesz i robisz mi jazdy o niewiadomo co i niewiadomo kiedy, a jak wiadomo złość piękności szkodzi no i na dodatek ostatnio przytyłaś. Pewnie dlatego, ze po awanturze idziesz do lodówki i bierzesz gazowany napój lub lody albo zajadasz się słodyczami;)

Olanie pani i milczenie przez kilka dni to też dobra metoda. Najlepiej do momentu pierszego kontaktu z jej strony, jakiś przeprosin, a gdy to się stanie sroga kara za jej zachowanie. Pokazać jej, że nie jest całym światem i że życie bez niej ze znajomymi też istnieje.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i właśnie tym złotym środkiem jest jak już wspomniano dostosowanie się. 

12 minut temu, Tornado napisał:

Ostatni wariant już w istniejącym związku trzeba się przyjrzeć  gówno burzy którą samiczka produkuje, mianowicie czy to ma być rozwiązanie siłowe czy psychiczne.

 

Jedno jest pewne na tą samą samiczkę nie działają cały czas te same rozwiązania/nagrody/komplementy.


Tutaj Tornado bardzo dobrze prawi. Dlatego w zależności od lotu możemy podejść do tego spokojnie, ze zlewką i humorem, albo wyjebać ciężka altylerię od ręki.

 

To może być dobre zwłaszcza w LTR, gdzie samiczka już nas zna bardzo dobrze. Taka ekscentryczność spowoduje, że kobieta może poczuć taki wątek "niepewności" jak w pierwszych etapach relacji.

 

I chyba tutaj doskonale można przypisać przykład z mojego byłego związku, jak podczas kłótni usłyszałem

 

"Nie odwracaj kota ogonem, masz po prostu wyjebane przyznaj się, zawsze robisz to samo. Juz sie zaczyna to co zawsze" - wtedy nie rozumiałem, a teraz domyslam sie poniekad, że to był moment w którym ona prawdopodobnie chciała innego potraktowania (może nawet podswiadomie), że juz wiedziała jaki będzie schemat mojego zachowania i, że naprzykład będę z szyderczym uśmiechem to zlewał.


Na pewno porządny rozpierdol w gadzim mózgu spowodowałby nagły wybuch agresji, pokaz siły, ale jednak stonowany. Nie taki furiacki, który pokaże jej "przez ciebie sie wkurwiam, jestem slabszy" tylko jak jak juz wyzej pisano mozna rzucic czyms o ziemie, przycisnac ja do sciany. 

 

nie wiem... moge tylko gdybac, ale tak to widzę na obecnym poziomie swiadomosci :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzucanie przedmiotami jest niestety "babskie".

One to odbierają jako taki smieszny "pokaz siły" misia. Który nie zrobi nic więcej oprócz tego.

Zobacz na filmach przyrodniczych o np szympansach. Słabe samce jak są wyprowadzone z równowagi to latają z jakąś gałęzią i niszczą coś naokoło, albo tłuką młodsze i słabsze osobniki. Silny samiec kiedy się wkurzy, reaguje od razu konkretnie - podchodzi do "obiektu" i wali w łeb.

Nie chodzi oczywiście o to żeby od razu ją walnąć w łeb ;) Chodzi o to, że rzucanie "patykami" o ścianę mówi jej, że jesteś słaby.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spokój i stanowczość - w/g mnie to najlepsze zachowanie wobec prowokacji, bo wybuchając złością i agresją niestety ale wkładamy panią broń w ręce przeciw nam, broń którą obrócą przeciw nam przy kolejnej sprzeczne, a my sami sobie wytrącamy argumenty w przyszłości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście wychodzę z założenia, że najważniejszy jest szacunek do samego siebie.

Jeśli kobieta miałaby powiedzieć np "Jesteś psychiczny, lecz się" lub np "spierdalaj" to ja sądzę, że jeśli nie zareagował bym to źle czuł bym się sam ze sobą.

 

Co do tego co na nie działa to negatywna wzmianka o wyglądzie.

Są na tym punkcie bardzo przeczulone.

 

Szacunek do drugiego człowieka, ale też i do siebie samego.

Czemu mam pozwolić, aby ktoś rujnowal moje poczucie własnej wartości?

Jesli ja Cie szanuje to oczekuje tego samego od Ciebie. Jeśli będziesz słyszał dziesiątki, setki epitetów w swoją stronę to będziesz czuł się z tym dobrze? 

Sam sobie odpowiedz ☺ 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

AGRESYWNY SPOKÓJ - natychmiastowe i stanowcze ripostowanie niepożądanego zachowania kobiety, w inspirujący sposób wywołujący jej pozytywną konsternację.

 

"milcz kobieto, bo fruzura Ci się popsuje, a tak ładnie dziś wyglądasz..."

 

"nie machaj łapkami, bo od tego biodra się rozchodzą..."

 

"sąsiadka to taka miła kobieta... jeszcze chwila i skorzystam z jej zaproszenia na kawę"

 

"brzydka jestes, gdy sie złościsz. Zrób kolację"

 

I tak nic to nie zmieni na stałe w jej zachowaniu. Jednym tekstem nie zmienisz wzorców wpajanych latami.

 

Jak ktoś sie czuje na siłach to za grzywę, przez kolano i lać na gołą dupę... z miłością oczywiście?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Themotha napisał:

Ale żeby takim się stać, trzeba najpierw stworzyć odpowiedni kręgosłup z poczucia własnej wartości, bo nie ma bardziej komicznej sceny kiedy facet udaję twardziela a jednocześnie aż biję od niego że jest pizdą.

Tylko jest jeden problem, żeby być twardzielem jeśli jest się pizdą trzeba wykonywać różne aktywności tak jakby było się twardzielem. Pokonywać swoje słabości. Wtedy widać po nas, że tak na prawdę jesteśmy w czymś słabi, ale z czasem to się zmienia. Nie widzę innej opcji szczerze mówiąc ;)

 

To jak z kobietami. Mówicie, bądź wyluzowany! Mówicie, bądź sobą! Przecież i tak nikt wyluzowany nie będzie i sobą też nie na początku drogi :) Musi udawać. Teoria zderza się z praktyką i jest brutalnie. Dopiero z czasem ten luz przyjdzie. Dlatego myślę, że nie warto przejmować się tym, że robienie "czegoś" jest komiczne w naszym wykonaniu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.