Skocz do zawartości

Do wszystkich zagorzałych przeciwników związków


Rekomendowane odpowiedzi

19 godzin temu, deomi napisał:

Czyżby żal Wam dupki ściska że Wy nie macie nikogo bliskiego?

Oczywiście, że mamy. Nie ma nikogo bliższego i takiego, który zapewni mi szczęście, oprócz mnie siebie samego.;) Tak jak napisał @MoszeKortuxy, matrix związkowy jest u Ciebie głęboko zakorzeniony. Wszystkie audycje Marka jak grochem o ścianę. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, deomi napisał:

 jedynie kto jest w stanie o Was wtedy zawalczyć to osoby bliskie: współmałżonek/ka i dzieci. Tak to niestety wygląda.

Czy ja wiem czy tak chce SZCZERZE zawalczyć? Zazwyczaj chce zawalczyć o to, żeby sam nie być samotnym. Portale randkowe i atencja jaką cieszy się wiele dam a potem ich spierdolenie i wymagania z kosmosu pokazują, że wystarczy trochę atencji i możliwości i bardzo szybko wielkie starania nie są już takie wielkie. Nie jest tak z każdym przypadkiem, ale przykład dzisiejszych kobiet pokazuje, że niemal z każdym. 

Co to dla mnie za radość, że jest ta niby bardzo bliska osoba która tak naprawdę wie, że też jest w ciemnej dupie jak ja więc dlatego kurczowo się trzyma 'wielkiej miłości'.

 

Kobiety oceniają przez pryzmat wyglądu, social i kasy - bardzo rzadko interesuje je naprawdę coś takiego jak charakter mężczyzny, wspólne chwile, itd. Wśród mężczyzn więcej jest introwertyków, wśród kobiet ekstrawertyków i zapewniam, że te ekstrawertyczki rzadko kiedy naprawdę są tak bardzo zainteresowane jakimiś głębokimi myślami, intelektem u mężczyzny. Jak mówił Marek - masz być inteligentny to dla kobiety oznacza - ZARADNY i nie zadający za wiele pytań. Nie chodzi o taką inteligencję jaką miał Einstein i Tesla, zapewniam :)

 

Dlatego też przypadki kobiet, które nie poszłyby w długą z Beckhamem czy kimś podobnym gdyby miały okazję, ale zostałyby z tym introwertycznym intelektualistą ale zwykłym szarym człowiekiem, swoim powiedzmy mężem można liczyć w najwyżej dziesiątkach.

 

Tak naprawdę z doczesnych rzeczy nie ma nic ważniejszego niż zdrowie i KASA. Zarabiać, rozwijać się, zdobywać, inwestować, a najlepiej zarabiać na własnej pasji. Nie ma nic lepszego.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amnesia Haze No a Marek jest w matrixie singla. Czy szczęśliwego? Czasami czytając jego posty powątpiewam. No ale wiadomo są gorsze i lepsze chwile zarówno bedąc w związku jak i bedąc samym.  No i zauważ, że Marek trochę Was traktuje jak rodzinę. Z niektórymi z Was ma bliskie kontakty, Wam się żali, Was się radzi, z Wami konsultuje różne decyzje. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, deomi napisał:

W ogóle dzięki za bana za brak polskich znaków skoro uprzedziłam, że w tamtym momencie pisałam na klawiaturze bez polskich znaków

Jak nie masz polskich znaków to lepiej nie pisz. Jak będziesz mogła pisać z polskimi znakami to wtedy pisz ;)

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@deomi - ja Ci powiem jak to u mnie wygląda bo też jestem "przeciwnikiem" związku. Otóż u mnie jest w sumie tylko jedna jedyna rzecz, która go powoduje... Kasa. I tylko tyle. Jestem jak najbardziej za tym aby kobieta szukała mężczyzny, który jej się podoba i ja chciałbym się mojej pannie podobać, uważam to za coś całkowicie spoko. Natomiast nie mogę po prostu przejść tej bariery Waszego materializmu. Nie mogę i już. Wiem, że bez kasy na dłuższą metę jestem kobiecie nieprzydatny. Mogę być najwspanialszym czlowiekiem na ziemi, moja wartość bez pieniędzy jest zerowa. Dzieki forum i chłopakom wiem, że to u Was po prostu normalne i należy to zwyczajnie zaakceptować. Nawet się wam nie dziwię, w końcu kasa jest w życiu bardzo potrzebna. Niemniej jednak budzi we mnie wciąż ogromną odrazę fakt, że gdy tylko strace $$ i potencjał na ich zarabianie zostanę usunięty z życia. Czuję jak totalny bankomat, jak rzecz, uprzedmiotowione coś, narzędzie. To pwooduje świadomość, że cała relacja między mną a kobietą to iluzja, którą podtrzymuje to, że mam kasę. Oczywiście wiem, że w pewnym wieku kobieta może nie odejść mimo tego, że taką kasę bym stracił, ale zostanie tylko dlatego, że uzna iż już nikogo innego nie znajdzie.

 

Tak jak wspomniałem... Dzieki braciom staram się akceptować Waszą naturę i jak widze jak koleżanki doją mężów to podchodzę do tego coraz bardziej na luzie. Natomiast dla mnie to jest rzecz nie do przeskoczenia, no nie ma opcji... To pewnie dlatego, że dla mnie kobieta finansowo może być totalną biedaczką, jeśli inne kwestie są ok to dla mnie byłaby to świetna kandydatka. W drugą stronę to oczywiście nie ma szans zadziałać. Jeśli kobieta wybiera gołodupca i się go trzyma to przecież dlatego, bo ma on potencjał, zeby tym gołodupcem nie być. 

 

Oczywiście wszystko to jest określane słowami takimi jak zaradność i ambicja, ale wiemy przecież, że chodzi tutaj o kasę.

 

Poza tym sam chętnie spróbowałbym związku, ale na ten moment czułbym się przepaskudnie z tym, ze poświęcam czas komuś, kto patrzy przez pryzmat mojej kasy więc szansa, że zostanę do końca życia singlem nie jest mała.

Edytowane przez self-aware
  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@deomi 

>sugerowanie się filmem jako rzetelnym źródłem

serio? Dajesz badania naukowe albo wyjdź.

34 minutes ago, self-aware said:

Tak jak wspomniałem... Dzieki braciom staram się akceptować Waszą naturę i jak widze jak koleżanki doją mężów to podchodzę do tego coraz bardziej na luzie. Natomiast dla mnie to jest rzecz nie do przeskoczenia, no nie ma opcji... 

I nic dziwnego, David M. Buss:

"Kobieta nie chce by chciała być postrzegana jako wyłącznie do seksu

Mężczyznie nie chce by chciano być postrzeganym jako wyłącznie bankomat"

Konflikt interesów

Edytowane przez Glies1969
WTF?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware niestety tak jest. Chyba jaro670 pisał tutaj że baba kocha ćię za to co masz i jak dzięki temu może żyć. 

 

Kolejna ciekawostka. Mam dalszego znajomego, handlowca, sprowadza towar zza granicy, sprzedaje w pl. Jest przy forsie. Ma trójkę dzieci i żonę. Całe otoczenie, rodzina, znajomi wiedzą że zdradza. A najlepsze są jego wyjazdy za granicę w celu zaklepania kontraktów. 

On sam i tajki.

Lubił to w dodatku nagrywać na telefon. Nie pytajcie skąd wiem. 

I tak toczą się w jego domu awantury, drze ryja na całego, lubi sobie golnąć, jeżdzi na dziwki a i tak baba się go trzyma. I te całe gadki o wierności.

No chyba że kobieta znalazłaby sobie lepszą, bogatszą partię, no ale.....

 

Nie dawno pani mego kumpla coś tam gada że sam jestem i srele morele.

Mówiła że każdy jest sobie przeznaczony. 

Pytam się jej gdzie poznała mego kumpla, a ona że wyskoczyła na poczte coś tam wysłać i się spotkali.

Na to ja do niej.

A co jeśli przed pocztą chwyciło by cie sranie i na poczcie byłabyś 20 min później?

A ona, eee no a czemu

I szybko dodałem. No właśnie. Następnego dnia poznałabyś kogoś innego i wmówiłabyś sobie że to akurat ten. Lidzie sobie potrafią wszystko wmówić, byle po swojemu.

 

Odnośnie związków jestem "za".

Jak najwięcej. Najlepsze takie jednodniowe, a konkretniej "jednonocne"

Jeszcze jeden nie ostygnie, i zaczynać kolejny. Of course każdy następny wyjątkowy, motylki fruwają, renifer z czerwonym nosem stoi za oknem i ciepło kobiety na udach faceta. Po wszystkim założyć spodnie i zająć życiem.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.03.2018 o 19:07, deomi napisał:

jedynie kto jest w stanie o Was wtedy zawalczyć to osoby bliskie: współmałżonek/ka i dzieci. Tak to niestety wygląda.

Dokładnie, jedyne osoby które przyjdą codziennie do szpitala gdy tego potrzebujesz, to będzie najbliższa rodzina, czyli współmałżonek, rodzeństwo, dzieci, czasem wnuki. 

Znajomi i przyjaciele wpadną raz na jakiś czas, a z czasem coraz rzadziej. Jedyny problem to otoczyć się takimi ludźmi i dobrać takich partnerów aby takie rodziny stworzyć.

 

Znam wiele przypadków, kiedy w ciężkiej chorobie tylko żona-mężem, mąż-żoną opiekował się aż do śmierci, włącznie ze zmienianiem pieluch. 

Znam nawet przypadek kolegi, który ubierał swoją żonę do trumny. Jak sam mówił, rozmawiałem z nią w trakcie ubierania: prosiłem ,,daj rękę, pomóż mi" ponieważ była sztywna i ciężko było naciągnąć rękawy, dzięki temu przez to przebrnął, nigdy więcej się nie ożenił. 

 

Tak się skład, że ta kobieta była moją wychowawczynią, (a jej mąż z czasem trafił do mojego miejsca pracy) i jak zachorowała odwiedzaliśmy ją w szpitalu. 

Pamiętam co mówiła o doborze partnerów życiowych: wybierajcie takich aby jak was zabraknie lub się wam coś stanie, dali radę wychować dzieci i zaopiekować się wami.

Klasa była męska, 3 dziewczyny na 30 uczniów.

 

Tym czym teraz stali się ludzie to skutek indokrynacji, wpoionych zasad i wartości. Ktoś ten kult materialny w domu rodzinnym wprowadza, skoro potem partnera dobiera się w kategorii posiadanego majątku.

 

 

Obcy ludzie nie poświęcą długoterminowo swojego czasu, na codzienną opiekę lub zawalczenie gdy ''powinie się łapka".

Edytowane przez Sitriel
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware, @IgorWilk panowie pomijacie jedną ważną kwestię o której niedawno wspomniałem! Pieniądze tak naprawdę nie są priorytetem w oczach kobiety, gdy patrzą na chłopa. To nie jest zero-jedynkowe bo są różne sytuacje, wzorce w rodzinie, środowisko w którym się człowiek wychowuje etc etc. Ilu jest przecież samców beta co zarabiają konkretne pieniądze, a kobitki i tak puszczają się na lewo i prawo z badboyami, alfami i innymi Herkulesami, którzy zarabiają mniej od misia(mogą, ale nie muszą). 

Już tłumaczę -----> Kobieta nie wie co to znaczy kochać człowieka(można się spierać jedynie o miłość do dziecka, ale to też jest trochę przereklamowane) ona po prostu tego nie ma wgranego w system. Kobiety nie interesuje, że się dla niej poświęcisz, zapewnisz bezpieczeństwo, troskę, zaufanie, rzucisz się za nią w ogień etc. Tak samo dla niej nie jest istotne jakim jesteś człowiekiem - czy jesteś wierny, złoty chłop do rany przyłóż w każdej chwili przyjdzie pomóc czy jesteś kryminalistą, który okrada ludzi, wdaje się w bójki a czasem nawet morduje(to już skrajny przypadek)! Jasna i czytelna odpowiedź, która rozwiewa wszelkie wątpliwości jest jedna ------> Kobiety jako istoty posiadające bardziej rozwiniętą inteligencję emocjonalną(no bo przecież nie logiczną) kochają tylko i wyłącznie twoje emocje, którymi emanujesz, które bezpośrednio do niej trafiają. I tak jak mówisz IgorWilk kobiety kochają to co możemy im dać, tylko ja wyjaśniam, że chodzi tu głównie o emocje, które przekazujesz, pieniądze spadają na ważny, aczkolwiek drugi plan. W związki z czym jednego dnia potrafi kochać, a drugiego nienawidzić. To jest taki włącznik turn on/turn off. Tylko, że czasem może paść prąd i wtedy niestety już nigdy nie przełączy się na "on" :) 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ragnar1777 - Bankomat czy narzędzie do dostarczania emocji... Niby różnica jakaś jest (wolę być tym drugim), ale i tak lipa :) Poza tym myślę, że i tak i tak bez odpowiedniej kasy możesz być mistrzem dawania emocji a i tak gówno z tego. Wyobrażasz sobie, że kobieta będzie z Tobą jak zarabiasz powiedzmy maks 3000zł na rękę (a wielu nawet tyle nie ma) i jednocześnie będzie z Tobą szczęśliwa? To jest niemożliwe :) Tekstów, że się do niczego nie nadajesz to przez całe pożycie tyle poleci, że ło Panie...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware moja mama nigdy nie śmiałaby nazwać tak mojego ojca, a też przecież nie jest bogaczem. Może nie zarabia 3000 lecz znacznie więcej, ale jest zwykłym pracownikiem na etacie i do prezesa firmy mu daleko. Zgodzę się, że mniej niż 3000 to dla pani może być za mało i zaczną się fochy, ale mimo wszystko to nie ma takiego znaczenia. Jak dasz sobie wejść na głowę to nawet będąc prezesem pani będzie cię od nieudaczników wyzywać, tak że to jest kwestia naszego charakteru, a nie pensji. Ewentualnie koleżanki z pracy mogą coś najebać naszym dziewczynom/żonom do łba. W końcu większość kobiet nie grzeszy bystrością czy indywidualizmem (z całym szacunkiem dla naszych pań, co nie oznacza, że takich nie ma) dlatego są łatwym celem do manipulacji i podburzania społeczeństwa. Wtedy trzeba żelazną dyktatorską ręką naprostować panienkę. Lepiej być 'hitlerem'  w związku niż pizdą.

 

BTW. Żona mojego wujka z Niemiec lubi to określenie 'hitlera' w związku, niby pomarudzi, że potrafi wybuchnąć i zrobić z nią porządek, ale jakoś ją to podnieca hhaha. Tak że tak to z wami jest moje drogie panie :P

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ragnar1777 - Owszem, jak facet da sobie wejść na głowę to wiadomo, że może zarabiać milion i będzie źle :) Mi chodzi o to, że jak masz za mało kasy to cała reszta nie ma już najmniejszego znaczenia. Czyli możesz sobie być Hitler, ale jak masz na koncie 2 tysie miesięcznieno to bądźmy szczerzy, chuja to da. Także jest to jak najbardziej kwestia pieniędzy. Bez nich nie ma sensu wchodzic w związek jeśli ktoś chcę spędzić z daną kobietą całe życie, nawet jeśli ktoś jest mega fajnym facetem. Inna sprawa to to co ktoś tam napisał wyżej, związki na chwilę :) Tutaj śmiało. Jak ktoś ogarnia kobiety to pewnie może łatwo wykorzystać kobiecy materializm. Laska musi ukrywać ślinę cieknącą na widok $$ przez jakiś czas żeby nie odstraszyć. My z kolei tego, że chcemy uprawiać seks już ukrywać nie musimy. Zapewne można podupczyć a jak zaczną się żądania finansowe no to kochanie jesteś taka wspaniała, zostańmy przyjaciółmi.

 

Cóż... Mimo to życzę powodzenia w znalezieniu kobiety, przy której wystarczy charakter, choć uważam że to niemożliwe :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie twierdzę, że gołodupiec stworzy stały związek. Nie oszukujmy się jeśli ktoś w wieku 40 lat zarabia 1500 to coś jest z nim nie tak. Mój ojciec zarabiał takie marne grosze gdy poznał moja mamę był notabene w moim wieku. Fakt to były inne czasy i każdy był biedny (dzisiaj też każdy zaczyna jako gołodupiec po szkole średniej, czasem nawet po studiach, tylko, że dziś rozpuscilismy nasze panie i promuje się kult przepychu i bogactwa), ale nawet dzisiaj  te mądrzejsze panie wybierają takich samców co mają zdolność zarobić więcej w przyszłości(świadomie lub nieświadomie).

 

Trzeba wszystko skalibrować -  bycie związkowym dyktatorem i życie poza związkiem + ambicje zawodowe  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rycerz76 nie wiem o co dokładnie pytasz, jeśli o podany przeze mnie przykład, to moja wychowawczyni zmarła w wieku 34lat, niedoczekawszy naszej studniówki, byliśmy jej pierwszymi wychowankami, a było to 2000 roku. Jej mąż pracuje obecnie w tym samym miejscu co ja i ma ok 52 lat.

 

Natomiast jeżeli ogólnie pytasz, to statystycznie ludzie umierają w starszym wieku i dzieci lub wnuki się nim opiekują, więc adekwatnie opiekunowie też są w rozsądnym, starczym wieku i taką postawę przekazują następnemu młodszemu pokoleniu, o ile w domu panują poprawne relacje. Niejednokrotnie zdarza się wypadek lub udar w średnim wieku i na kogo wtedy możesz liczyć? Kto do Ciebie codziennie przyjdzie do szpitala, nakarmić? ( Wszyscy wiemy jak karmią w szpitalu, postawią Ci miskę na stoliku i rób z nią  co chcesz )W większości przypadków jednak najbliższa rodzina.

 

Pamiętam jak byłam w podstawówce i moja mama leżała w szpitalu całe wakacje, ponieważ miała otwarte złamanie nogi i leżała na wyciągu, chodziłyśmy do niej z siostrami codziennie, to był naturalny niczym nie wymuszony odruch. 

 

Edytowane przez Sitriel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Sitriel napisał:

@rycerz76 nie wiem o co dokładnie pytasz, jeśli o podany przeze mnie przykład, to moja wychowawczyni zmarła w wieku 34lat, niedoczekawszy naszej studniówki, byliśmy jej pierwszymi wychowankami, a było to 2000 roku. Jej mąż pracuje obecnie w tym samym miejscu co ja i ma ok 52 lat.

 

Ok czyli z pokolenia z dzieciństwem jeszcze w PRL-u to wszystko tłumaczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Związki są fajne, ale nie każdy się do nich nadaje, czasami nawet dwoje nadających się ludzi nie jest w stanie stworzyć związku, ponieważ siebie nie rozumieją. Także trzeba pilnować by związek się nie rozpadł, np. poprzez nie pozwalanie żonie na uszczypliwości, które mogą się przerodzić w szmacenie, a następnie gardzenie i kłótnie, a ona sama na przestrzeni kilku lat, nie zauważy tego jak się stopniowo zmieniała. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pieniądze to nie wszystko o czym przekonałem się na podstawie obserwacji mojej sąsiadki. Kobieta wychaczyla gościa materialnie z najwyższej półki jakiś vice prezes. Pod blok podjeżdżał Porsche za myślę lekko 300 tyś. Miał jedna wadę było go mało w domu. I Pani mimo kasy zaczynało się nudzić i zaczęła gościć do pobliskiego baru gdzie obciskiwaka się z miejscowymi pijaczkami, którzy ani 2 tyś nie mieli. Związek się rozpadł i Pani musiała iść do pracy tak więc widzicie kasa jest ważna ale to nie decydujący czynnik.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kimas87 - to wiadomo, że sama kasa to za mało. Kasa, wygląd i emocje. Zabraknie jednego to nara (ewentualnie może imo zabraknąć wyglądu). Jak będzie kasa ale nie będzie emocji to będzie dymanko na boku, ewentualnie horror w sądzie. Jak będą emocje to będzie bzykanko... Ale bez pieniędzy finalnie rozpad.

 

@Ragnar1777 - 40 letni facet, który zarabia 1500zł to wiadomo, że nie jest specjalnie ambitny ale przecież nie w tym rzecz :) No i inna sprawa, że kobieta, która tyle zarabia to po prostu kobieta, która tyle zarabia. Facet... z nim jest coś nie tak ;) Takie o, podwójne standardy. Natomiast bardzo popieram "życie poza związkiem", to powinien mieć każdy facet :) (oczywiście nie chodzi mi o zdrady).

 

@Beckenbauer

- Coś w tym jest, że niektórzy się do związku po prostu nie nadają. Mi się wydaje, że ja  kobietą wytrzymałbym maksymalnie ze 2 lata, MOŻE 3. Potem udusiłbym się na śmierć. Jestem singlem od lat i czasami tęsknię za cycem, ale z drugiej strony mam święty spokój. Czuję, że by mi tego okropnie brakowało. Jestem gościem, który musi mieć swoją przestrzeń, i to dosyć dużą. Obawiam się, że z tego tytułu nie jestem w stanie stworzyć fajnej relacji na całe życie i być szczęśliwym.

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Ragnar1777 napisał:

@self-aware Wtedy trzeba żelazną dyktatorską ręką naprostować panienkę. Lepiej być 'hitlerem'  w związku niż pizdą.

Święta racja, dominacja,ta dam.

Przypomniało mi się coś z dzieciństwa, jak wujcio podarował mi małego pieska. 

Opiekowałem się nim, nalewałem mu mleka, głaskałem, podrzucałem. 

Często mu powtarzałem że nie wolno wybiegać poza ogrodzenie, a kiedy furtka ino była otwarta to sruuu, psiaka niema.

I tak chodziłem po sąsiadach za nim, aż go znalazlem. Ryja wydarłem, palcem machałem a on z opuszczonymi uszami i wielkimi oczami wszystko rozumiał. I za jakiś czas znów to samo, ktoś wlazł, nie domknął bramki i psa niema. 

I tak w kółko.

 

Dużo się piszę o trzymaniu ramy w związku, o nastawianiu kobiety itd. I tu mi się przypomina sytuacja z moim kundlem. Ja swoje, on swoje. 

Przecież w związku mamy do czynienia z osobą dorosłą, myślącą, więc dlaczego ja mam myśleć za kogoś?

Bardzo ważne jest również to ile energi i nerwów kosztuje to trzymanie ramy. Jeśli ktoś jest słaby psychicznie to po pewnym czasie wypompuje się psychicznie. I co będzię z tego miał? 

Co komu po tych awanturach, po tym trzymaniu ramy? Ktoś mu pomnik postawi, a może dostanie dodatek do emerytury? 

 

Wrzawa, krzyk, oburzenie, masz walczyć, starać się!!! 

Jeśli komuś się chcę to proszę bardzo. 

 

Są ludzie dla których święty spokój jest bezcenny. 

Edytowane przez IgorWilk
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.