Skocz do zawartości

Piekło rozwodu.


Rekomendowane odpowiedzi

Odnośnie Twojej byłej żony bracia napisali chyba już wszystko ;) 

 

Przychylam się do konsultacji z prawnikiem na temat w jaki sposób możesz się jej pozbyć z mieszkania. Ustalenie kwoty za wynajem pokoju i media to myślę dobry punkt startowy.

 

22 hours ago, SpecOps said:

Z synem mam super relacje, wspólnie spędzamy czas, wycieczki, gry, ale wpływ ex oczywiście duży - wg niego ona jest bardziej w porządku niż ja (bo to ja złożyłem pozew).

Tu jest ukryta pułapka. Będąc teraz hiperaktywnym ojcem możesz zostać odebrany przez syna poniekąd jako przyznanie się do "jego wizji" tego co zaszło i Twoją próbę "wynagrodzenia" mu tego.

 

Teraz delikatna materia. Zapewne miałeś już z nim taką rozmowę ale dobrze było by mu na spokojnie wytłumaczyć logiczne powody Twojej decyzji. Nie usprawiedliwiaj się(!). Pokaż jakie błędy popełniłeś w Twojej relacji z ongiś małżonką, jak nie trzymałeś ramy, pozwalałeś jej pasożytować itp itd - ale nie obwiniaj jej bezpośrednio, to nadal jego matka. Pozwól mu wyciągać wnioski. Twoja jedyna faktyczna wina to to, że chciałeś dobrze i wierzyłeś, że Twoja żona też tego chce - podczas gdy robiła tylko to co było wygodne dla niej samej. To też nauka dla niego by nie ufać bezgranicznie i nie zapędzać się w haj emocjonalny. Pokaż mu, że przez to że skupiłeś swoje życie na jego matce - Twoje szczęście było automatycznie uzależnione od jej widzimisię. Nie stawiaj go w kontrze do matki, po prostu pozwól mu zrozumieć zależności.

 

Dobrze rozegrane może uchronić Twojego syna przed podobnymi dylematami w przyszłości.

 

Chcesz być aktywny super, przecieraj szlaki nowych aktywności i próbuj go zainteresować tym, że świetnie spędziłeś czas i czy chce dołączyć :) 

 

 

Zadbaj i zainwestuj teraz w siebie, podbije Ci to samoocenę i zmotywuje do dalszego działania.

 

Pozdrawiam i dawaj znać jak idzie postęp.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3/28/2018 o 12:05, SpecOps napisał:

Teraz wiem, że rozwód to gorsza trauma niż nagła śmierć bliskiej osoby! Kilkanaście lat spędziłem z osobą, którą dopiero teraz w pełni poznałem, dla której znaczę teraz tyle co ZERO.

Spotkałem się z taką opinią również w jakimś psychologicznym artykule. Coś w tym jest - gdy bliska osoba odchodzi, odchodzi ostatecznie - umiera.

Gdy odchodzi żona/mąż tak naprawdę nie odchodzi, żyje a mając dzieci pozostaje się z nią/nim w jakiejś relacji do naszego końca.

 

Natomiast ten stan traumy po rozwodowej z jakimś czasie minie. Może nie do końca ale przyzwyczaisz się - a po jakimś czasie dostrzeżesz zalety rozwodu. Ja po kilkunastu miesiącach zrobiłem sobie bilans rozwodowy i wyszło mi więcej zalet niż wad. Potrzebujesz czasu aby do tego dojść.

 

Nie ważne co znaczysz dla żony. Ważne co znaczysz dla siebie.

Ona niech szaleje. A Ty powolutku, cegiełka po cegiełce będziesz się odbudowywał. Po czasie będziesz silniejszy, pewniejszy siebie, będziesz podobał się wewnętrznie samemu sobie - a wtedy również innym paniom a nawet ex żonie. 

 

Po czasie nie będziesz nic musiał - będziesz mógł. A to jest piękne.

  • Like 8
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Bracia, mądrze prawicie.

 

Jeszcze w ramach uzupełniania studium manipulacji kobiet.

 

Ex, nawet już po rozprawie rozwodowej zarzekała się, że pocieszyciel to mój wymysł, że dzwonił tylko kolega z pracy. Jednak kiedyś słyszałem strzępki rozmów przez telefon:

- napisał bez orzekania, wali mnie to ale teraz będzie musiał się pilnować, żeby nie było z jego winy (znaczy ja mam kogoś)

- nie mam ochoty patrzeć na niego jeszcze w Sylwestra (zaproszenie do znajomych, byłem oczywiście sam ale info jest- to wstrętny potwór, ratuj mnie, rycerzu!) 

- miło że dzwonisz, taki smutny dzień miałam (chroń mnie, rycerzu)

- takich już nie ma (jak on?), nie, nie mogę się wahać bo inna cię wyhaczy!

 

potem szok i wkurw, gdy pewnego wieczoru, kilka dni po rozprawie rozwodowej (ale przed uprawomocnieniem), dzięki chińskiej mini kamerce za 36 zł na własne życzenie wolałem poznać bolesną prawdę zamiast łgarstw

- dzwonię, bo zaraz idę spać, jestem wykąpana, nabalsamowana, ząbki umyte, jak mija ci wieczór?

- to będą nasze pierwsze Walentynki,

- nie pamiętasz kiedy ostatnio świętowałeś? (=łatwa ofiara!)

- pozdrów "przyjaciela" (=kutasa)

- ucałuj go ode mnie (własnego kutasa? co za nonsens! facet ma się zginać w pół?)

- należą się "przeprosiny"- w niedzielę miało nie byś sex-cesów a były

- już? daj spocznij! i to wystarczy? przecież tylko rozmawiamy! to co będzie, gdy się w Walentynki rozbiorę - chyba wyskoczy? (co ciekawe- ex jest ładną kobietą ale mimo moich wielu próśb nie podjęła żadnej walki ze wzrastającą nadwagą- a tu proszę- może grać rolę sex bomby!)

- też go prawie czuję (kutasa oczywiście)

- jesteś niesamowity!

- kochasz mnie już troszkę? (żebranina???)

- chciałabym cię chłonąć by mieć jak najwięcej, gdy nie jesteśmy razem

 

Przeraziła mnie ta dwulicowość, dotąd tylko przeczuwana. To mówiła całkiem inna, nieznana mi dotąd osoba!!! Głosik taki słodki, modulowany, dawno do mnie tak nie mówiła- o ile w ogóle.

 

Edytowane przez SpecOps
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty ciągle tym żyjesz i analizujesz = marnujesz czas i energię.

 

Skup się na tym aby ją wypierdzielić z domu. Zacznij manipulować matką aby dokładała ex do pieca.

Nie żałuj kasy na konsultacje prawne.

 

Ona teraz mieszka u Ciebie i zapewne jej się to bardzo podoba - ma Ciebie za totalnego pizdeusza, który zajmuje się dzieciakiem co pozwala jej poszukiwać rozwijać związek.

 

Oczywiście najlepszym rozwiązaniem było by aby z nowym gachem szybko się udało ale pomyśl jak nie wyjdzie to będzie mieszkać do oporu. Tak więc działąj i rozmowa/negocjacje tylko z pozycji siły - a najlepiej stawiać ją przed faktami dokonanymi bez negocjacji (ale co możesz zrobić może tylko Ci prawnik powiedzieć)

 

Nie jesteś w stanie wyprowadzić jej z równowagi jak wróci napita?

Tak żeby zrobiła awanturę i dzwonisz na policję mówisz, że pijana agresywna i zaatakowała Cię.

 

Musisz być kreatywny.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz , kupiłeś kiedyś ten sam kit który każdy z nas kupił że jak panna pierdzi do nas motylkami to nam się wydaje że ona docenia mnie konkretnie czyli Jarka Xińskiego a ona tylko urabia dostarczyciela dóbr i tylko tym dla niej jesteś. NIe dostanie od Ciebie to pójdzie pierdzieć kwiatkami do innego, dla niej to żaden problem, z resztą wszystko masz opisane w Kobietopedii. 

Podobnie to też wygląda z naszej strony, jak pójdziesz na 15 randkę a szparki wciąż nie dostaniesz to też bez żalu pójdziesz do tej która uchyli różowej komnaty. I z uczuciami to ma niewiele wspólnego, ot zykła wymiana dóbr.

Edytowane przez jaro670
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, że boli ale ja już nie analizuję - pisanie o tym to oczywiście psychoterapia plus uzupełnianie naszej tu "skarbnicy wiedzy" o kobiecych zachowaniach.

Niestety ex nie wraca napita - z powodów zdrowotnych nie pije, zresztą nie byłoby fajnie prowokować awantur przy synu.

 

Badam opcje prawne, dobrze, że lokal jest już notarialnie mój więc opinia matki nie ma znaczenia (a jak wspominałem - ta opinia jest od niedawna niekorzystna dla ex).

Ex - początkowo w tajemnicy - złożyła wniosek o lokal komunalny do remontu ale kolejka zapewne długa.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Człowiek się wkurwia coraz mniej i na krócej ale nadal nie jest cyborgiem...ex z synem pojechali do ex teściów na Wielkanoc (inne miasto), odwiozłem ich na pociąg (chodziło oczywiście o syna, ex żona przy okazji) i OK.

Wczoraj wrócili, wchodzą do domu (myślałem, że będą później) i ex chwali się swoim rodzicom przez tel., że ciężka torba ale gach (pierwszy raz padło imię) na szczęście po nich przyjechał na dworzec, przywiózł i jeszcze pojechał do pracy. Rodzice pewnie zadowoleni, że taki fajny facet bo ja byłem psychopatą...etc.

Troszkę zakłuło- syn nawet nie zadzwonił że wracają, choć niby wszystko normalnie, pojechaliśmy z nim potem na spacer, spędziliśmy razem czas. Więź niby silna a jakbym go tracił...

Ciągle ta chora przejściowa sytuacja- mój dom jak hotel, ja odwożę, gach przywozi.

 

Muszę ex wyznaczyć rynkowy czynsz ale jakby co to znowu bujanie się z prawnikami, sądami, biegłymi (gadałem właśnie z prawnikiem). Nie mam pojęcia, co ona planuje, co się kotłuje w jej chorej głowie.

 

Zapowiedziałem, że jak przyjedzie jej mamusia (wybiera się do lekarza), to ma sobie poszukać hotel i kierowcę.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, SpecOps napisał:

ex chwali się swoim rodzicom przez tel., że ciężka torba ale gach (pierwszy raz padło imię) na szczęście po nich przyjechał na dworzec, przywiózł i jeszcze pojechał do pracy. Rodzice pewnie zadowoleni, że taki fajny facet bo ja byłem psychopatą...etc.

Troszkę zakłuło

Smutna psychomanipulacja, rzygam już czymś takim.

 

Miałeś to usłyszeć, miało Cię zakłuć oczywiście. Nie mogła sobie baba oszczędzić, musiała Ci dojebać.

 

W jednej krótkiej rozmowie tel:

 

- wychwaliła gacha, zapunktował u jej rodziców i Twojego syna, a Ty automatycznie w niedopowiedzeniu, w porównaniu w ich głowach jesteś ten zły

 

- strzeliła Ci mentalnie w pysk i zagrała na nosie, tak że poczułeś

 

Trzymaj się bracie @SpecOps, działaj i opisuj nam rozwój sytuacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To były nawet 2 rozmowy- pewnie osobno do matki i ojca, he, he.

Dzięki za dobre słowo, ja oczywiście postaram się Was nie nudzić drobiazgami.

 

Jak przyjechali jadłem sobie spokojnie obiadek, luz. A tu JEB.

 

Z drugiej strony- facet pełni rolę służalczą jako ideał- nice guy (kolejny raz jako darmowe taxi, bo raz wiózł ich na mecz gdy mnie nie było), pewnie szczęśliwy, że złapał "anioła" za... rogi. Podobno rozwiedziony ale jednak nie dość bystry...

Ex może udawać, że sobie normalnie żyje, że teraz ma nawet lepiej itd itd. Coś może (musi) jebnąć (psychol), tylko nie wiadomo kiedy. Tak czy siak, nie mogę się doczekać, kiedy ona będzie jak najdalej.

 

Najgorsza jest trauma po "śmierci" mojej żony- te dziewczynę coś zmieniło w agresywne, bezduszne zombie.

 

 

Edytowane przez SpecOps
dopisek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, SpecOps said:

te dziewczynę coś zmieniło w agresywne, bezduszne zombie

Bez jaj, to bezduszne zombi od zawsze tam było, dałeś się zrobić na maskowanie szpachlą :) 

 

Co do zasady:

1. To jest Twoja BYŁA żona, nie masz co się przejmować czymkolwiek co powie, bo albo będzie kłamać albo usiłować Cię zranić. W obu przypadkach absolutnie nic Cie to nie powinno obchodzić.

2. Opracuj jakiś sposób by ją z tego domu wypchnąć. Najlepiej tak by myślała że sama tego chce :) 

3. Kobiety są jakie są. Im bardziej będziesz chciał ją wykopać tym bardziej będzie Ci robić na złość zostając.

4. Twoja jedyna szansa by uwolnić się od niej to pokazać jej, że Cię to WCALE nie rusza.

 

Uśmiechnij się, już prawie pozbyłeś się pasożyta ze swojego życia. Powinieneś skakać z radości, że jakiś debil ją chce - bo powinno to przyspieszyć jej wyjazd od Ciebie.

 

Ja na Twoim miejscu byłbym teraz jej najlepszym przyjacielem, takim który rozumie i pogada, ale jak coś chce to do gacha (po imieniu) :D:D:D Żartował bym sobie z absolutnie wszystkiego czym próbuje Ci dosrać. Traktuj ją jak małą naiwną dziewczynkę. Wszystko na zasadzie:

 

O, Twój nowy miś Cię odwiózł? Ale słodki z niego dziubasek, dobrze niech się stara o taki skarb :) 

Rodzicom się podobał? Cieszę się, pozdrów mamusię.

O mamusia przyjeżdża? No to na pewno zechce poznać nową miłość Twojego życia, może spędzicie ten czas u niego? :) 

Jest taki dobry dla Ciebie więc na pewno zawiezie mamusie na badania. :) 

 

Jeśli będzie chciała byś cokolwiek zrobił:

Wybacz ale nie chcę wchodzić w paradę Twojemu nowemu mężczyźnie, w końcu to on ma teraz o Ciebie dbać :) 

 

Pełen uśmiech, życzliwie i bez ironii :) Mózg jej będzie fermentować :) Bo jak to, ja mu dopierdalam a on się uśmiecha i jest dla mnie miły, szorstki ale miły ;) 

 

Z drugiej strony musisz wziąć się za siebie, sport oczyszcza umysł, siłowania/bieganie/sporty walki - cokolwiek - byle byś miał się gdzie wyżyć i zmęczyć :) I pamiętaj po domu tylko z uśmiechem :) Jeśli będziesz naturalny w tym wszystkim a nie ironiczny to dojdzie do wniosku że nie jest w stanie Cię zranić więc te głupie teksty po prostu ustaną, a jak nie to i tak będziesz mieć na to wyjebane :) 

 

Zastrzegam jedynie, że ja to zimnokrwisty chuj jestem i mam dość spory dystans do wszystkiego co mnie otacza. W Twojej sytuacji radzę to samo.

Biorąc jej wszystkie shit-testy do siebie będziesz się gotować - czyli robić dokładnie to co ona chce osiągnąć.

  • Like 3
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sporo racji, bracie ale...obawiam się, że jak zacznę gadać o dziubasku i nowej miłości itd to będzie to na tyle nienaturalne, iż od razu uzna, że udaję i ironią maskuję swoje żale...Skoro komentuję, to znaczy obserwuję, analizuję, przejmuję się. Lepiej chyba nic nie mówić, totalna ,zimna obojętność, trzeba mieć wyjebane bo to, co ona mówi - wobec jej czynów - nie ma oczywiście znaczenia.

Wypisałem się z jej pojebanej rodzinki teraz kolej by ona wreszcie zniknęła!

 

 

Edytowane przez SpecOps
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie stosuj żadnych dziwnych, śmieszkowych strategii, bo to chuj, a nie robota. Ma być twardo, na piśmie, przez prawnika, a na co dzień normalna gadka, bez żadnych emocji. Mężczyzna może wejść w stan zimnej skały na dość długo. Warto w twojej sytuacji. Dzieciaka jeszcze naprostujesz, bo ma teraz podatny umysł na babską manipulację. Kobiety potrafią zniszczyć w dziecku poczucie szczęścia. Twój syn na pewno ma swój rozum, może nie chce się mieszać w sprawy dorosłych, bo boi się oberwania rykoszetem. Dużo takich motywów może być i nie gniewaj się na własne geny. Miałem w życiu taką sytuację, że matka przyprowadzała do domu różnych facetów i mnie mega wkurwiali samą obecnością, ale robiłem dobrą minę do złej gry. Bądź kochającym ojcem, a wygrasz. 

 

Powodzenia. Za dużo nie doradzę, bo nie mam doświadczenia typowo małżeńskiego. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki.

 

Na tym Forum to żadne "odkrycie Ameryki" ale jak takie coś potrafi jednak wkurwić!!!

Człowiek woził latami żonkę, całą rodzinę, także teściów (bo w rodzinie ze strony ex nikt nie ma ani samochodu ani nawet prawka- jełopy...).

 

Jeździło się do teściów na święta, czasem wakacje czy długie weekendy a tu gach pierwszy raz odebrał z pociągu i dla całej rodzinki ex ma już glorię bohatera. W dodatku- jak pisałem - mimo tych wyjazdów, żonka napisała w odp. na pozew m.in., że nie pozwalałem jej utrzymywać kontaktów z rodziną. "Jak żyć" ? ;-) Pojebane to wszystko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem w głowie takie same programy - tzw. wizję życia. Rodzina, obiadki, wspólne wakacje - sielanka. 

 

Teraz nowy gach ex ma fotki z byłą rodziną na FB. Z tą którą jeszcze niedawno ja miałem. Pal licho ex ale dziecko na to patrzy.

 

To boli teraz Ciebie. Z czasem będziesz się śmiał z tego choć w tle zawsze ten program "wizji życia" i będzie Cię dołował. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Współczuję...

 

Psychicznie jeszcze w zasadzie tylko jedno do przepracowania - natrętne wspomnienia dobrych chwil, wakacyjnych wyjazdów itd, bo na początku ich nie brakowało...

 

O - i jeszcze mi się przypomniało - po jakiego ch...żonka załatwiała nam nie tak dawno- zeszłej wiosny - 2 weekendowe pobyty nad morzem?

Pierwszy był super, odtąd miało być już tylko dobrze, drugi - zaledwie miesiąc potem, w miejscowości sąsiadującej z tamtą - do d...Jedna awantura, niemal non stop (a zaczęło się od tego, że rzekomo za późno wróciłem z pracy, w efekcie za późno wyjechaliśmy (po drodze objazdy ) i nie dostaniemy już kolacji; ex nie raczyła sprawdzić, do której wydają posiłki; ostatecznie - tak, zgadliście - dostaliśmy żarcie bez żadnego problemu w przepisowej porze...)

 

W zasadzie wtedy nastąpił koniec małżeństwa - mała odległość pomiędzy tymi kurortami okazała się symbolicznie olbrzymia!  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy, jestem mocno zaniepokojony! Wczoraj ex rozmawiała ze mną ...normalnie!

Dzień wcześniej kłóciliśmy się o kilka spraw, np. płacenie rachunków. Ja uważam, że przy 4 osobach w lokalu ex mając alimenty płaci za siebie i dziecko. Ona, że mamy płacić za dziecko po połowie, czyli każdy dorosły po 1/3 kwot.

Jednak alimenty to przecież ustalona moja część kasy na utrzymanie syna, nieważne, gdzie mieszkają. Nie tylko na jedzenie.

Ona chce kolejne bonusy- skoro tymczasowo mieszkamy w jednym lokalu, ona nie musi płacić mi za wynajem a rachunki za syna po 1/2.  Nigdy nie żałowałem niczego synowi ale chodzi o zasady. Uważam, że należy jej się tylko to, co jest literalnie w wyroku rozwodowym.

Tak więc- było nerwowo ale wczoraj...mówiła, że stara się o lokal komunalny do remontu, że mieszka tu nie mi na złość tylko z konieczności, że jej problemy i tak mniejsze od moich (zadłużenie mojej matki), że musi zając się rodzicami (matka- zabieg, ojciec- planowana operacja), że w czymś tam mi pomoże, że syn jeśli zechce zamieszka ze mną itd.

 

Krótka faza normalności/szczerości? W małżeństwie tak właśnie bywało. niestety takie dobre fazy były coraz krótsze i rzadsze. A może coś nie tak z gachem- np. nie chciał wozić mamusi gdy przyjedzie na zabieg (jak wspominałem, ja odmówiłem wszelkich usług hotelowych i przewozowych).

 

Ogólnie to wszystko oczywiście nieważne ale przyznam- zaskoczyła mnie i znowu namieszała w głowie. Po tym wszystkim- żadnych do mnie pretensji ??? Nic?!

Na szczęście zauważam u mnie naturalny proces powrotu do zdrowia- ex jest dla mnie coraz odleglejsza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, SpecOps napisał:

Ogólnie to wszystko oczywiście nieważne ale przyznam- zaskoczyła mnie i znowu namieszała w głowie. Po tym wszystkim- żadnych do mnie pretensji ??? Nic?!

Spoko, przejdzie jej. Odetchnij chwilę i bądź gotów na jakąś jazdę z wyrzutami. Może dziś po południu, może jutro, może w weekend.

Edytowane przez Imbryk
Błont
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciąg dalszy.

Widziałem receptę ex od psychiatry. Dotąd twierdziła, że leczy się przeze mnie /wcześniej przerywała terapie u psychologa i psychiatry, poszła dopiero gdy złożyłem pozew/, miała nawet gotowy kwit dla sądu ale nie był użyty.

Teraz jednak były tam 2 leki - jeden zwykły antydepresant (wychwyt serotoniny) ale drugi dużo poważniejszy- stosowany przy schizofrenii i chorobie dwubiegunowej. Czyżby /zgodnie z moją prośbą/, zaczęła się leczyć na serio? Przedwczoraj normalna rozmowa ze mną, propozycja pomocy itd, wczoraj spacer z synem. Co to się dzieje?

 

Jedno co pewne - warto być nieustępliwym i trzymać się twardo ustalonych granic, reguł i własnego zdania. Jasno komunikowałem sprawy, byłem ostry, przez nerwy nawet wulgarny a mimo to ex nagle milutka. Ot, ciekawostka.

Edytowane przez SpecOps
uzupełnienia
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SpecOps i co w zwiazku z tym?

 

Kiedyś czytałem historie faceta, który pomagał swojej żonie z psychologiem itd. Jak groził rozwodem to chodziła itd. Poprawiało sie... I znowu po 8 wizytach przestała itd i tak w kółko. Aż po paru latach ją zostawił. Stwierdził, że był głupcem, że wierzył, że ona się zmieni itd...

 

Walczyl, ale poległ...

 

Myślę, że każdy kto chce zmieniać siebie, pracować nad swoim zachowaniem robi to sam dla siebie i sam do tego powinien dojść.

Nie przez to że ktoś go do tego zmusza itp.

 

Jeśli nie, to prawdopodobnie postępuje tak, aby jak najwiecej na tym ugrać.

 

Pozdrawiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację - nic z tego nie wynika. Pojeb to pojeb, kompletnie brak logiki i przewidywalności!

 

Od razu świeży przykład: wczoraj rano ex ni z gruszki ni z pietruszki podesłała mi link do poetyckiej piosenki o rozstaniu (siedzi u swojej matki w innym mieście, opiekuje się nią po zabiegu). Wieczorem nie mogłem się powstrzymać (wiem, niepotrzebnie) i odpisałem dosłownie, że na ch... mi ta poezja, niech lepiej pisze wiersze o kutasie gacha i niech wreszcie znika.

 

Jednocześnie gach wszedł na dobre w moje buty "nice guy'a"- tj. przez kilka dni w naszym mieście woził wszędzie ex i jej matkę (z dworca do lokum, na zabieg, na dworzec itd.).

Ja mam teraz fajną rolę bad ass'a i odpowiada mi to!

 

Ex teściówka była z ex u mojej matki na obiedzie (ta patologiczna niby-przyjaźń!) , niestety ex nie dotrzymała słowa- miało ich już nie być po moim powrocie z roboty a były. Potem gach po nie podjechał. Co niesamowicie pozytywne- syn wolał zostać ze mną niż nocować w wynajętym lokum w fajnym apartamentowcu z matką i babcią. Prosił tylko następnego dnia, bym podrzucił go na dworzec- chciał kobity pożegnać przy odjeździe.

Spędziliśmy z synem kilka fajnych, spokojnych dni, niestety zombie dziś już wraca, szlag!

 

 

Edytowane przez SpecOps
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, SpecOps napisał:

że na ch... mi ta poezja, niech lepiej pisze wiersze o kutasie gacha i niech wreszcie znika.

No i po co te złości kolego? Dałeś jej satysfakcję swoim wkurwem, ona na to liczy. Dlatego musisz nauczyć się ignorować takie prowokacje.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.