Skocz do zawartości

Piekło rozwodu.


Rekomendowane odpowiedzi

...ale teraz jest wkurw, Bracia!

Nie udały się (wyjątkowo pechowo) 2 imprezy, które miałem zaplanowane z synem: wycieczka do małego miasteczka (ja służbowo, on przy okazji) ale wysiadło sprzęgło w aucie a z powodu zapalenia ucha syna- tradycyjne ognisko w gronie znajomych.

Ex była na służbowej (podobno) majówce z noclegiem (?) za miastem, potem żaliła mi się, że moja matka wszystkim nagadała, że zostawiła chore dziecko tymczasem ona "musiała coś załatwić" (teraz to nic mnie nie zdziwi - może przespać się z szefem dla podwyżki?); gadała jeszcze (i to tez wkurwia, jakbym był kimś  trzecim- przyjacielem, bezsens), że kłóciła się ze swoimi rodzicami, że jej matka nie wspiera, że matka boi się czy wstydzi mówić komukolwiek, że córka się rozwiodła, że rozwód to ciężka sprawa, bierze lek wyciszający ale trudno, musimy sobie oboje ułożyć życie, nie chce się mścić, postara się wyprowadzić itd itp, normalnie do rany przyłóż. Oczywiście nie kupuję gadki, słucham, filtruję sobie ziarenka prawdy...  

Syn poczuł się lepiej (antybiotyk), pytała, czy zgadzam się by pojechał z nią do rodziców na ok. 2 dni (miało być odwołane z powodu choroby). Czemu nie?

 

Coś mnie jednak tknęło i z trudem wyciągnąłem, że tym razem jadą we trójkę z gachem jego samochodem- rodzice go zaprosili. Nie wiem, czy na full z noclegiem ale wkurw i tak - będą teraz udawać rodzinę. I znowu mam mętlik w głowie - moja lecząca się u psychiatry, pojebana ex zamieniła mnie raz- dwa na inny model i w dodatku coraz bardziej udają normalną rodzinkę. Wiadomo, że trzeba to przetrawić ale majówka jak na razie wyjątkowo dla mnie pechowa!

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, SpecOps napisał:

i to tez wkurwia, jakbym był kimś  trzecim- przyjacielem, bezsens

 

12 minut temu, SpecOps napisał:

Oczywiście nie kupuję gadki, słucham, 

Witaj bracie. Przemyśl, czy to nie jest klucz do tego, że Pani raczy Cię swoim emocjonalnym kompostem. Jeśli nie zaprotestujesz nawet dyplomatycznie, to dalej będzie to robić, bo niby czemu nie? 

 

14 minut temu, SpecOps napisał:

Coś mnie jednak tknęło i z trudem wyciągnąłem

Czy warto wyciągać? 

 

14 minut temu, SpecOps napisał:

pojebana ex zamieniła mnie raz- dwa na inny model i w dodatku coraz bardziej udają normalną rodzinkę.

Współczuję bracie, wiem przez co przechodzisz. 

 

Miej tylko świadomość, że to dla Ciebie szczęście, że pojebana ex już z Tobą nie jest. Że zostanie w Twoim życiu tylko jako matka Twojego syna. To naprawdę lepsze dla Ciebie. Mam świadomość, że do Twojej głowy mogą teraz docierać myśli w stylu: "a może jej lepiej z nim, moze to ze mną było coś nie tak?" 

 

"czemu ona tak łatwo kogoś znalazła?" 

 

Nie szukaj winy w sobie bo jej nie ma

Kobiety skaczą po gałęziach lepiej niż małpy w dżungli. Tylko tyle i aż tyle. 

 

Jeżeli jest pojebana, to chyba tylko lepiej że nie jest już z Tobą, prawda? Wiele zyskał, kto kurwę stracił - złote i bardzo prawdziwe to porzekadło. 

 

Aby jednak czerpać z tego pełne profity, sugeruję Ci jakieś przekazanie jej, że wysrywać emocjonalnie może do swojego nowego gacha, którego tak chciała. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za pokrzepienie, masz rację.

Rzeczywiście- trzeba było odesłać z żalami do gacha. Zaskoczyła mnie no i chciałem odfiltrować trochę sensownych newsów, bo przecież gra toczy się o syna. W dodatku to, że pokłóciła się z własną matką do żadna nowość.

Tak czy siak - i tak w sumie nic z tego wszystkiego nie kumam. Miałem normalne życie, które rozpierdoliła. Szczerze- choć zjebała sobie życie, to tak zwyczajnie po ludzku jej zazdroszczę, że ma się do kogo przytulić...pomijając, że to wszystko jest chore.

Pół biedy, że sam rozwód, nacięższe jazdy i kłótnie mam za sobą. Kolejny krytyczny moment to będzie jej wyprowadzka, może do tego lub następnego gacha, gdy syn będzie chciał iść z nią...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, SpecOps said:

Ex była na służbowej (podobno) majówce z noclegiem (?) za miastem, potem żaliła mi się, że moja matka wszystkim nagadała, że zostawiła chore dziecko tymczasem ona "musiała coś załatwić" (teraz to nic mnie nie zdziwi - może przespać się z szefem dla podwyżki?); gadała jeszcze (i to tez wkurwia, jakbym był kimś  trzecim- przyjacielem, bezsens), że kłóciła się ze swoimi rodzicami, że jej matka nie wspiera, że matka boi się czy wstydzi mówić komukolwiek, że córka się rozwiodła, że rozwód to ciężka sprawa, bierze lek wyciszający ale trudno, musimy sobie oboje ułożyć życie, nie chce się mścić, postara się wyprowadzić itd itp, normalnie do rany przyłóż.

Samica po prostu spotkała się ze ścianą ostracyzmu społecznego "starej szkoły" :) Do tej pory wszystko sobie tak pięknie racjonalizowała w głowie a tu masz, matka nie wiedzieć czemu jej "nie rozumie" :D 

 

1 hour ago, SpecOps said:

Oczywiście nie kupuję gadki, słucham, filtruję sobie ziarenka prawdy...  

Z jednej strony musisz wiedzieć co się dzieje, ale Twój problem polega na tym, że nadal się tym przejmujesz.

 

3 minutes ago, SpecOps said:

askoczyła mnie no i chciałem odfiltrować trochę sensownych newsów, bo przecież gra toczy się o syna.

Jeśli będziesz to tak akcentować w stosunku do niej to prędzej czy później go wykorzysta żeby Cię wkurwić. I wiesz co, wkurwisz się robiąc dokładnie to co ona sobie zaplanuje :) 

 

4 minutes ago, SpecOps said:

Szczerze- choć zjebała sobie życie, to tak zwyczajnie po ludzku jej zazdroszczę, że ma się do kogo przytulić...pomijając, że to wszystko jest chore.

To normalne, że masz zjazd i po czymś takim odczuwasz potrzebę bliskości - zwłaszcza widząc małżonkę moszczącą nowe gniazdko. Na wszystko przyjdzie czas, jak na razie pracuj nad sobą i akceptacją sytuacji w jakiej się znalazłeś. 

 

7 minutes ago, SpecOps said:

Miałem normalne życie, które rozpierdoliła.

Rozgoryczenie i żal są zrozumiałe. Jednak dalsze obwinianie jej o całe zło tego świata, które Cię spotkało nie sprawi, że magicznie poczujesz się lepiej. Nikt nigdy nie jest bez winy i na pewno swoim wcześniejszym zachowaniem też miałeś choćby częściowy wpływ na to jak zachowywała się ona, po prostu nie byłeś wtedy tego świadomy. Przestań przejmować się rzeczami, na które nie masz już wpływu. Zaakceptuj sytuację taką jaka jest i działaj w najlepszym interesie swoim i syna - w tej właśnie kolejności.

 

12 minutes ago, SpecOps said:

Pół biedy, że sam rozwód, nacięższe jazdy i kłótnie mam za sobą. Kolejny krytyczny moment to będzie jej wyprowadzka, może do tego lub następnego gacha, gdy syn będzie chciał iść z nią...

Przygotuj się psychicznie na każdą opcję i w żadnym wypadku nie miej żalu do syna jeśli jednak będzie chciał iść za matką. Nie zabiegaj też rozpaczliwie o względy syna, jest już w wieku, w którym powinieneś traktować go jak partnera. On ma swój mózg, widzi i ocenia sytuację po swojemu. Nawet jeśli widzi sytuację inaczej to nie przekonasz go obwiniając jego matkę czy siląc się na utrzymanie super mega kontaktu z nim. Bądź szczery wobec siebie i niego i pozwól mu podejmować jego własne decyzje, nawet jeśli uważasz że są błędne - to on musi do tego wniosku dojść nie ty.

 

To jest delikatna materia i rzecz, której potrzebujesz najbardziej to się wyciszyć i zacząć budować dystans do sytuacji - dla Twojego zdrowia psychicznego. 

 

Nadal sprawiasz wrażenie osoby bardzo mocno przeżywającej to co się stało i nikt tutaj Cie o to winić nie zamierza. 

Zadaj sobie po prostu pytanie, czy tracąc tyle energii na wkurwienie i branie tego do siebie coś zyskasz?

 

Bądź silny, zwłaszcza duchem.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SpecOpspo prostu jesteś do niej jeszcze emocjonalnie przywiązany i to widać - widać, choć nie znam Cię, dzieli nas pewnie X kilometrów. 

 

A wiesz, jaki z tego wniosek? Że jeśli ja to czuję, to kobieta znająca Cię bardzo dobrze czuje to z kilometra. I niestety korzysta, bo u przytłaczającej większości kobiet przyzwoitość, honor i zasady to rzeczy równie abstrakcyjne i niezrozumiałe co prace Pollocka. 

 

Dlatego namawiam do bronienia się i dania perma bana na to, co robi a do czego jak widać jesteś jej przydatny - czyli narzekania. Niech gachowi narzeka. Ale ona oczywiście chce urządzić się lepiej - z nim robi wiadomo co i w początkowym okresie jest super, ekstra bezproblemową kobietką, "tą wyjątkową i jedyną", a Tobie robi mętlik w głowie.

 

Gdyby miała jakiekolwiek zasady, to nie trułaby Ci głowy i znikała jak tylko może z Twojego życia. Musisz się z tym uporać i to ukrócić, inaczej będziesz to przeżywał jeszcze długo. 

 

29 minut temu, SpecOps napisał:

Miałem normalne życie, które rozpierdoliła.

Nie, bracie. Życie z kimś takim u boku, dzielenie z nim smutków i radości to jak życie z pasożytem. Ktoś gdzieś niedawno pięknie tutaj napisał, że to tak jakby zżyć się ze swoim nowotworem i traktować go jak normalny element życia.

 

Twoje życie będzie normalne, gdy otaczać Cię będą normalni ludzie, a Ty będziesz szczęśliwy sam ze sobą.

 

To, że czułeś perfumy nie oznacza, że wszystko wokół nie było obsrane. 

 

31 minut temu, SpecOps napisał:

Szczerze- choć zjebała sobie życie, to tak zwyczajnie po ludzku jej zazdroszczę, że ma się do kogo przytulić...

To dlatego, że jeszcze masz do niej jakiś sentyment. To minie. Czas jest najlepszym lekiem i odseparowanie od złego bodźca. Musisz zadziałać, żeby tego ostatniego było jak najwięcej. Dasz radę!

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiele złego wynika z zamieszkiwania pod jednym dachem- jedyny pozytyw to nieograniczony (i b. dobry, cały czas, także przed rozwodem) kontakt z synem. Idealnie by było zostać z synem a baby nie oglądać...Jak ostatecznie będzie- nie wiadomo a ja nie zamierzam się gniewać za jego wybory. Jednego jestem pewien, że synowi obcy facet mnie nie zastąpi - za dużo wspólnych chwil, żartów, humoru, zainteresowań, przekazanych wzorców, wiedzy a nawet wizyt u lekarzy- przez te 15 lat.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, SpecOps napisał:

Wiele złego wynika z zamieszkiwania pod jednym dachem

Moim zdaniem błędem jest to, że nie skorzystałeś z porad braci i trzymasz ją tu dalej - jest to oczywiście ewidentny problem który przeszkadza Ci przepracować sytuację. Każdemu by przeszkadzał. Śledzę Twoją historię zanim jeszcze zarejestrowałem się na forum i przyznam szczerze, że ciężko mi zrozumieć, czemu na to zezwoliłeś. 

 

Kobieta chce odejść, chce zacząć nowe życie, to ma czas na spakowanie walizek albo ma za to płacić i określić jasny termin wyprowadzki. Wymeldowanie kogoś jest oczywiście kłopotliwe, ale możliwe. Jeśli się nie da, zawsze lepiej wyprowadzić się samemu. Syn jest już prawie dorosły, myśli sam, analizuje, zrozumie. 

 

Tymczasem Twoja Pani łączy przyjemne z pożytecznym - lokum ma, do gacha jeździ, żyć nie umierać. Nieźle się ustawiła. Nie pozwalałbym na to na Twoim miejscu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minutes ago, tytuschrypus said:

Moim zdaniem błędem jest to, że nie skorzystałeś z porad braci i trzymasz ją tu dalej - jest to oczywiście ewidentny problem który przeszkadza Ci przepracować sytuację. Każdemu by przeszkadzał. Śledzę Twoją historię zanim jeszcze zarejestrowałem się na forum i przyznam szczerze, że ciężko mi zrozumieć, czemu na to zezwoliłeś. 

Nie może jej po prostu hardcorowo wykopać bo wtedy syn (nawet jeśli jest po jego stronie) obwini go bezpośrednio o taką sytuację ;) To nadal jest jego matka.

 

12 minutes ago, tytuschrypus said:

Kobieta chce odejść, chce zacząć nowe życie, to ma czas na spakowanie walizek albo ma za to płacić i określić jasny termin wyprowadzki. Wymeldowanie kogoś jest oczywiście kłopotliwe, ale możliwe. Jeśli się nie da, zawsze lepiej wyprowadzić się samemu.

Owszem, ale on musi działać tak by to ona chciała się wyprowadzić, by to ona myślała że podejmuje najlepszą decyzję dla siebie wynosząc się. Jeśli @SpecOps będzie naciskać nieumiejętnie - a już wiemy że kobieta jest zaburzona - to niech raz jej nowy gach strzeli focha gwarantuję, że ona wyżyje się na obu i "ukara" ich zostając w domu jak najdłużej ;) 

 

Nie mówię, że ma nie być stanowczy ale znów, akceptacja sytuacji znacznie pomoże, bo to przez przejmowanie się "co ona zrobi", "co ona pomyśli", "co ona kombinuje" - on cały czas żyje w napięciu i cały czas przeżywa a w efekcie wkurwia.

Edytowane przez nieidealny świat
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opisywałem szczegółowo sytuację- zatem "pozwalam" to nie jest dobre określenie. Jasno zakomunikowałem, że ma płacić rachunki i jak najszybciej się wyprowadzić. Przypominam, że do niedawna mieszkanie było własnością mojej matki. Wyrzucenie zameldowanej ex jest po pierwsze trudne a po drugie - syn się przygląda!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@nieidealny świat, @SpecOps Panowie, czytałem temat i wiem jak wygląda sytuacja. Oczywiście, że nie można wszczynać wojny przy dziecku i do tego nie namawiam. 

 

15 minut temu, nieidealny świat napisał:

Nie mówię, że ma nie być stanowczy ale znów, akceptacja sytuacji znacznie pomoże

Dokładnie. O stanowczość chodzi.

 

Jeśli zaś akceptacja, to tego, że kobieta chciała odejść i odeszła. Akceptacja tego, że zostaje - średnio.

 

6 minut temu, SpecOps napisał:

zatem "pozwalam" to nie jest dobre określenie.

 

6 minut temu, SpecOps napisał:

ma płacić rachunki i jak najszybciej się wyprowadzić

Pytanie - podpowiedź. Czy "jak najszybciej" to jednoznaczne podejście?

Czemu Pani nie chce się wyprowadzić? Ale tak naprawdę - bo to, że mówi że chce i oczywiście to zrobi, to się domyślam. 

 

Jakie jeszcze są koszty utrzymania mieszkania/domu i kto je ponosi? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, SpecOps napisał:

Nie mówiłem dokładnie, że "jak najszybciej" tylko dosłownie, że ma wyp...ć do gacha i nie ma opcji mieszkania razem.

Co do kosztów - ex nie uchyla się od udziału w rachunkach, akurat to nie problem.

 

A mimo to dalej mieszka i utrudnia Ci powrót do normalnego funkcjonowania, co widać. Wierzę jednak, że dasz radę Bracie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziałem wypełnione papiery jeszcze przed rozwodem a potem sama mówiła, że stara się o lokal komunalny do kapitalnego remontu, który potem można wykupić na preferencyjnych zasadach. Ponadto rzekomo w połowie maja ma się okazać, czy się wyprowadzi za 2 miesiące (nie wiadomo dokąd, zależy od pieniędzy, może coś z gachem kombinuje), chce  zabrać tylko telewizor i odtwarzacz DVD, prosi, by syn pozostał tu zameldowany. Wiadomo, że nie da się jej tak po prostu wyrzucić więc dobrze, ze pojawiają się jakieś konkrety.

 

Przed rozprawą ustaliliśmy, że na razie ona i syn dostaną większy pokój, dzięki temu sąd nie zajmował się w ogóle kwestią mieszkaniową ani wydzielaniem mi kontaktów z synem. Potem jednak zakomunikowałem, że ustalenia z łgarzem nie obowiązują i ma się wynosić a syn sam zdecyduje. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SpecOpsBracie, to Twoje życie i postąpisz jak uważasz.

 

Jest jednak takie powiedzenie. Kto chce, szuka sposobu, kto nie chce szuka powodu. 

 

Gdy czytasz historie innych braci, to kiedy Pani znajdzie gacha zwykle znika w przeciągu pół sekundy. Tu się tak nie dzieje, a powinno. 

 

Znalezienie mieszkania dla kogoś kto chce odejść to powinna być łatwizna.

 

Troxhem i to przypomina opowieści ludzi, którzy w mieście >pół miliona mieszkańców są bezrobotni i nie mogą znaleźć żadnej pracy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ ja właśnie proszę Braci o wskazanie, jak to najskuteczniej przeprowadzić! Mówiłem jej , że najprościej - by poszła do gacha. Ona na to, że on też zmienia lokum, szukają razem i wyprowadzka za kilka mies.! Niemożliwe, by to tyle miało trwać!

 

Syn wspomniał, że "pan X" popijał wódeczkę z dziadkiem...ale mówił też, że wyjazd był "dziwny" (pierwotnie mieli jechać na dłużej, potem wcale, bo syn miał zapalenie ucha, potem szybki zryw, dziwne). Ex żona po powrocie spędziła noc u gacha...

Nieważne, byle się wyniosła. Najważniejszy syn - jest OK ale jak ją wreszcie wyp...ć? 

1) groźby i żądania- słaby skutek

2) wyrzucić zameldowanej nie mogę a wojna to minusy u syna

3) procedury prawne - zaproponowanie czynszu, odmowa, biegli, sądy...może trwać dłużej niż czas do wyprowadzki.

 

Mój sukces- po powrocie z majówki syn chciał od razu spędzić ze mną czas- poszliśmy na spacer a drugiego dnia wolał rower ze mną niż spacer z matką.


 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, SpecOps napisał:

... po powrocie z majówki syn chciał od razu spędzić ze mną czas- poszliśmy na spacer a drugiego dnia wolał rower ze mną niż spacer z matką.

Normalne ... ale jak cieszy ?. Mam to samo. Dziecko widzi/czuje/wie, że poświęcasz mu czas, jesteś dla niego. A matka - zajęta gachem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak ale...wczoraj syn spędził trochę czasu z matką (ortodonta, korepetycje- zwykle woziłem ja), chyba byli tez z gachem oglądać jakieś mieszkanie i widać wpływ- coś przebąkiwał, że chętnie się z matką wyprowadzi, że rozpad przeze mnie ale "przynajmniej mama ma fajnego faceta", że powinienem z niego brać przykład (?)...wkurw, wyszedłem na wieczorny spacer i łaziłem ponad 5 km, puls 140- 150 (Xiaomi Mi Band 2 ? ).

Potem znowu zmiana - syn przyszedł do mnie do pokoju, oglądaliśmy razem YT,... na jego pytanie stwierdziłem, że się nie obrażam (troszkę skłamałem...ale fakt, przeszło mi).

 

Zabawne, bo wczoraj żona pierwszy czy drugi raz w ciągu kilku lat poszła z synem do ortodonty, pytała mnie, co i jak się tam załatwia. A dzień wcześniej w tv kabareciarz opowiadał, jak to idąc z dzieckiem do pediatry typowy ojciec wie tylko, że jest chore, nie zna peselu, daty ur., do której klasy chodzi itd. Wieczorem rozliczyłem z ex bez problemu cześć opłat, opowiadała o przeprowadzce- że nie od razu zabierze wszystkie rzeczy itd.

Edytowane przez SpecOps
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

UPDATE

Ex intensywnie szuka mieszkania- jeździ (jeżdżą) oglądać niemal codziennie. Chyba chcą wynajmować razem z gachem, choć wspomina nadal o staraniach o lokal komunalny do remontu.

Czyli b. dobrze.

 

Muszę jednak przyznać, że znowu ogarnia mnie fala przygnębienia- bo syn, przynajmniej do czasu jakiegoś kryzysu - zamierza mieszkać razem z ex.

Zatem będą sobie sielankowo mieszkać, nowe życie, ex znowu będzie trochę pasożytować, fajnie będzie miała.

 

A ja? Zostaję sam z długami matki- ok. 15 parabanków, w nich minimum 40 tys. zadłużenia. Do tego przez 6 lat musi spłacać duży kredyt konsolidacyjny- 1150 zl/ mies, czyli ponad połowę emerytury. Plus zadłużenia na kartach kredytowych i prawdopodobnie w czynszu (jeszcze wszystkiego nie ogarnąłem, ma długi chyba wszędzie, gdzie to możliwe).

Jak racjonalnie rozwiązać problem spowodowany przez człowieka - realnie patrząc- niepoczytalnego???

Zrzekłem się spadku, dostałem mieszkanie w darowiźnie - ale to nie wystarczy. Suma zobowiązań matki może być równa wartości lokum!

Przy przeciętnych dochodach nie dam rady utrzymywać matki i spłacać jej długów.

Będę gadał z prawnikami ale gdybyście mieli pomysły- chętnie poczytam.

Opcje

1) matka nic nie płaci- komornicy zajmują dozwoloną prawem część emerytury; super, nie moje zmartwienie, matce zostaje jakaś kasa na życie ale... wychodzi sprawa mieszkania, odkręcają nasz wybieg, za kilka lat tracimy dach

2) biorę duży kredyt hipoteczny, spłacam długi do zera, matka dopłaca do rat ale do czasu (ma 71 lat!), potem zostaję sam z potężnym długiem, spłacam do starości...

3) matka spłaca ten konsolidacyjny a ja biorę 50 tys. na mniejsze długi- ale z odsetkami raty i tak duże, zatem utrzymuję matkę (bo niewiele jej zostaje), opłacam rachunki i spłacam cześć rat

4) sprzedaję mieszkanie, kupuję mniejsze, różnica idzie na mniejsze długi ale- to musi trochę potrwać, nie wiadomo, czy ta różnica wystarczy na spłatę - raczej nie

5) ubezwłasnowolnienie matki, jej bankructwo etc ???

 

Nie daje mi to spokoju, teraz ex i jej gach już praktycznie przestali mnie obchodzić (emocje się wypalają)

 

Edytowane przez SpecOps
poprawki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, SpecOps napisał:

1) matka nic nie płaci- komornicy zajmują dozwoloną prawem część emerytury; super, nie moje zmartwienie, matce zostaje jakaś kasa na życie ale... wychodzi sprawa mieszkania, odkręcają nasz wybieg, za kilka lat tracimy dach

Hmm, nie wiem, a może by tak samemu zapracować na mieszkanie? Tak tylko się zastanawiam... A Twoja mama od kogo dostała?

 

23 minuty temu, SpecOps napisał:

2) biorę duży kredyt hipoteczny, spłacam długi do zera, matka dopłaca do rat ale do czasu (ma 71 lat!), potem zostaję sam z potężnym długiem, spłacam do starości...

Weź na własne mieszkanie, albo sprzedaj tamto, o ile wierzyciele nie siedzą już w księdze. 

 

23 minuty temu, SpecOps napisał:

4) sprzedaję mieszkanie, kupuję mniejsze, różnica idzie na mniejsze długi ale- to musi trochę potrwać, nie wiadomo, czy ta różnica wystarczy na spłatę - raczej nie

A musisz spłacać długi innej dorosłej osoby?

 

24 minuty temu, SpecOps napisał:

5) ubezwłasnowolnienie matki, jej bankructwo etc ???

To nie takie proste, znam temat - jak coś więcej o tym wszystkim na priv.

 

24 minuty temu, SpecOps napisał:

staraniach o lokal komunalny do remontu

Kurwa, ten kraj to jest jednak patologia. A lokale komunalne to nie są dla najuboższych? Ale telefony komórkowe, komputery, internety, to ex z gachem pewnie mają, nie?

 

25 minut temu, SpecOps napisał:

Nie daje mi to spokoju, teraz ex i jej gach już praktycznie przestali mnie obchodzić (emocje się wypalają)

Racjonalne podejście wraca, brawo! 

 

Nie odbieraj tego jako atak Bracie, czytałem cały wątek i kibicuję Ci. Ale warto zająć się samodzielnie swoim życiem. Mamy nikt nie zmuszał do brania kredytów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurwa a myślałem że to tylko ja mam przejebane. Bracie trzymaj sie i rada ode mnie to to co mówi guru Marek. Facet musi miec swoj Blitzkrieg, taktyka i realizowanie swojego planu krok po kroku. Zacznij od ogarniania rzeczy drobnych łatwych do załatwienia da to też Ci satysfakcje i wiare w siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, tytuschrypus napisał:

Hmm, nie wiem, a może by tak samemu zapracować na mieszkanie? Tak tylko się zastanawiam... A Twoja mama od kogo dostała?

Zasiedlili Dziadkowie po wojnie, potem matka wykupiła na preferencyjnych warunkach. Skoro mieszkanie jest- to bez sensu je tracić przez matkę!

31 minut temu, tytuschrypus napisał:

Kurwa, ten kraj to jest jednak patologia. A lokale komunalne to nie są dla najuboższych? Ale telefony komórkowe, komputery, internety, to ex z gachem pewnie mają, nie?

na wynajem szukają normalnego lokum od niedawna, ten komunalny to opcja pierwotna i podstawowa dla ex i syna, nie chce mi się dopytywać jak ma się jedno do drugiego

31 minut temu, tytuschrypus napisał:

 Mamy nikt nie zmuszał do brania kredytów. 

No i o to chodzi- brała ale nie jest w stanie oddać. Zatem kara dla mnie- albo płacę raty za te długi albo za kredyt na swoje nowe mieszkanie - bezsens, skoro lokum mam !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, SpecOps napisał:

Zatem kara dla mnie- albo płacę raty za te długi albo za kredyt na swoje nowe mieszkanie - bezsens, skoro lokum mam !

No niestety Bracie, to dobry przykład, że uzależnienie ekonomiczne od rodziny (celowo używam takiego terminu - mieszkanie to wszak gigantyczny wydatek dla większości ludzi) oprócz korzyści niesie też straty.

 

Pomyśl, że mógłbyś nie mieć mieszkania, a długi do spłacenia i tak. 

 

To bardziej rada dla innych - ABSOLUTNIE ODRADZAM jakiekolwiek branie kredytów na kogoś. Mam dostęp do dużej ilości wiarygodnych danych i 80% takich sytuacji lekko licząc kończy się bardzo źle, to znaczy spłaca i tak kredytobiorca, a nie ci dla których to było brane.

 

Od siebie polecam - sprzedaj mieszkanie, jeśli ma jeszcze czystą księgę (a raczej - póki ma), za to kup swoje, a mama niech spłaca dług u komornika z emerytury. To najbardziej rozsądne wyjście. Zwłaszcza, że zaskarżyć tę darowiznę będzie niezwykle łatwo, wierzyciele zdesperowani ostatnimi czasy mocno działają w tej kwestii, a wobec powszechnej kombinatoryki Polaków jest coraz więcej takich wyroków. To, że działanie z darowizną miało na celu uniknięcie egzekucji długów jest banalne do wykazania dla każdej lekko ogarniętej kancelarii, a wtedy przejebane masz Ty.

 

Jeśli to nie są Twoje długi, spadku się zrzekłeś, a mieszkania mieć już nie będziesz, to problem po śmierci (wybacz, że piszę otwarcie) rozwiąże się sam. Więcej już tylko na priv.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracie @SpecOps ja to Ci tam dużo nie poradzę, ale życzę siły i opanowania.

 

Po Twoich wpisach wnioskuję że Twoje emocje przeżywasz głęboko i gwałtownie, czasami okazując je na zewnątrz.

 

A że do ogarnięcia masz finanse, temat wymagajacy precyzji i spokoju i strategii.... a tutaj emocje z matką, z dzieckiem - no po prostu trzymaj się, trzymaj mocną stabilność emocjonalną.

 

Rzygaj emocjami ile wlezie tu na Forum (ale zgodnie z regulaminem hehe), żebyś nie musiał w realu ich okazywać (tych, ktorych będzie niekorzystnie okazywać).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj oglądali ostatnie mieszkanie. Zapadła decyzja- wyprowadzka za miesiąc. Oczywiście ex mówiąc o zaletach mieszkania "mimochodem" wspomniała o sypialni z dużym łóżkiem.

Ona jest mi już jednak niemal całkiem obojętna.

Zżera mnie stres na myśl o wyprowadzce syna...

Niesamowite- kobieta okręciła sobie faceta wokół palca tak szybko! W lutym był nasz rozwód a on uwierzył, ze jest wyjątkowa, pokrzywdzona i już zgodził się zamieszkać z nią i naszym synem, mają bulić 2 tys./mies za wynajem 3-pokojowego mieszkania. Jednocześnie ona chce lokal komunalny do remontu, który potem wykupi na preferencyjnych warunkach.  A facet zostanie bez własnego mieszkania! On musi być z tych poczciwych- na pewno nie poskąpi kasy na wspólne życie, woził już ją i jej mamusię niczym taxi etc. On jeszcze tego nie wie ale ja wiem - ma przechlapane! Może za jakiś czas napisze na tym Forum: "wydawała się wyjątkowa, szybko zamieszkaliśmy razem, łożyłem kasę ale ..."

 

Dobra wiadomość z wczoraj- prawdopodobnie moje mieszkanie jest warte więcej niż sądziłem, da rade kupić mniejsze, tańsze w utrzymaniu i zostanie kasa - ostatecznie na matki długi (o ile nic nie da się zrobić).

Niestety tutaj czeka na syna jego pokój, mógłbym liczyć, że wróci gdy mu się coś przestanie podobać...Jednak w nowym mieszkaniu już pokoju nie będzie.

 

Od kilku dni na myśl o całkowitej zmianie fundamentów mojego życia pochłaniają mnie nerwy, nie mam apetytu, budzę się w nocy. A już było w miarę ok. Staram się wychodzić do ludzi, gadać, czymś się zająć, pomaga ale tylko częściowo. Dobrze przynajmniej, że nie zdechnę z głodu przez długi matki!

Edytowane przez SpecOps
uzupełnienie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, SpecOps napisał:

Zapadła decyzja- wyprowadzka za miesiąc

Gratuluję, święty spokój się zbliża.

 

13 minut temu, SpecOps napisał:

Oczywiście ex mówiąc o zaletach mieszkania "mimochodem" wspomniała o sypialni z dużym łóżkiem

Ulubione aluzje pań, tak przedszkolne że aż urocze. Nie no, żartuję. Prostackie i na niskim poziomie.

Choć racja w tym, że na dużym łóżku można się samemu wspaniale wyspać.

15 minut temu, SpecOps napisał:



 

18 minut temu, SpecOps napisał:

on uwierzył, ze jest wyjątkowa, pokrzywdzona

To jest przechlapany schemat :(. Ja też uwierzyłem mojej obecnej, że jej były ją bił i się nad nią znęcał psychcznie.

 

Teraz ona konsekwentnie mi wmawia znęcanie, a jak się w końcu rozstaniemy to mam już pewność że będę kolejnym znecającym się brutalem w jej opowieści. Ech kurwa.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.