Skocz do zawartości

Czy samiec beta powinien wiązać się z samicą alfa?


Ksanti

Rekomendowane odpowiedzi

Słowem wstępu:

 

 

Z początku myślałem, że audycja będzie o tym co w tytule. Jednak zeszło na nieco poważniejszy temat i dosyć ciekawe zagadnienie. Mianowicie youtuber mówi o tym, że należy łączyć się w pary: samiec alfa + samica beta/ samiec beta + samica alfa. Niby oczywiste a jednak nie. Pewnie wielu z braci ma ten typ ogólnie mówiąc "beta". Co jest naturalnie uwarunkowane i tego nie zmieni się w żaden sposób. Ani pieniędzmi ani pozycją społeczną ani innymi sztuczkami. 

 

[Około 16 minuty jest nieco o tym jakie cechy przejawia alfa a jakie beta]. No cóż wychodzi na to, że ze mnie również jest beta. Jednak sam fakt bycia introwertykiem już przesądził o tym dawno temu. Nie interesuje mnie "mierzenie sobie chujków", rywalizacja, walka o władze i agresywne pięcie się do góry w hierarchi społecznej. Jednak do rzeczy:

 

 

No właśnie co z samicą alfa? Skoro taki typ pasuje do osobowości to jak być w takim związku jeśli mimo wszystko kobieta będzie z natury chciała seksu z alfą. Z własnego doświadczenia moja pierwsza laska zdecydowanie była bardziej dominująca niż ja. Jej poprzedni faceci i jeden po mnie są jeszcze większymi betami ode mnie. Oczywiście nie, przejawiało się to w tym, ze była wulgarna czy coś. Jest niska i drobna o wyglądzie na kilka lat młodszym. Ja też młodo wyglądam ale taki szczegół. Tak teraz układam sobie wspomnienia do kupy i mnie nieco olśniło. Nie starałem się w ogóle, to ona mnie agresywnie podrywała i zaciągła w związek. Byłem wtedy popularny w pewnej społeczności - (tak to śmieszne, nawet taki outsider jak ja) :D Mimo to udawała nieporadną i taką "zaopiekuj się mną" - sam jej wygląd tak przemawiał.

 

Co do niej samej, faceci lepili się do niej jak rzep do psiego ogona. Ona sama lubiła się z każdym przytulać na powitanie. Wkurzała mnie jej paczka znajomych (kilku facetów - beta, co mnie ździwiło faktycznie była to przyjaźń bez podtekstów). Mniejsza z tym, tak jak mówiłem jedynym jej alfa był pierwszy. Zrobił jej kuku (zdradził). Potem każdy kolejny to typowy beta tak jakby alfy ją nie obchodziły. Byłem chyba 5 lub 6 a miała dopiero 19/20 lat. W łóżku zazwyczaj ona inicjowała seks a ujeżdzała jak szalona. Taka lekka i drobna, wygląd anioła a w środku jakby demon. To były czasy, kiedy byłem nieco bardziej wybrzydzający i rozczeniowy, więc jej robiłem shit-testy. Myślałem, że ma słaby poziom jednak kilka lat później przekonałem się, że ona miała poziom wyjebany w kosmos. A nie zdawałem sobie z tego nawet sprawy. Wtem czas była ode mnie inteligentniejsza, bogatsza i zaradniejsza (wyrobiłem się i moim skromnym zdaniem ją obecnie prześcignąłem). No dobra może dalej jest bogatsza bo o jeden stopień wyższa klasa społeczna od mojej rodziny :P Miała raz taki dzień, że jak chciałem u niej pozmywać naczynia to się mega wkurwiła. Był kontekst mniej więcej taki, że podobno się na tym nie znam i źle ułożę naczynia. W ten dzień na dupę też był szlaban. Czasem to ona rzeczywiście grała tą słabszą. Co najlepsze kiedy to robiła czułem do niej coś w rodzaju pogardy i nieświadomie to wykorzystywałem. Z drugą laską też kiedy była zbyt nieporadna i zrzucałą odpowiedzialność za coś na mnie to dostawałem szału i odczuwałem taką pogardę i niechęć. Skojarzyła mi się jeszcze jedna rzecz kiedy druga laska miałą do mnie większy dystans i traktowała mnie trochę przedmiotowo (wiadomo było już, że nie będziemy razem) to się w niej zakochałem i to tak ostro. Wcześniej kiedy była mi uległa czułem do niej pogardę (w sensie co za ofiara, mógłbym mieć lepszą). 

 

Z pierwszą rozstałem się z oficjalnych powodów, że zbyt bardzo się do niej czepiam i rzekomo potrzebuje matki a nie dziewczyny (lol - ciekawe na jakiej podstawie to stwierdziła). Już widzę jakby powiedzieć do samicy, że potrzebuje ojca a nie męża. Żałuje, że kiedy się z nią rozstawałem to usunąłem całą korespondecję z nadmiaru emocji. Tak to bym miał porównanie jaki kiedyś byłem i jakie miały miejsce wydarzenia w związku. Niestety mam wielką dziurę w pamięci z tamtego okresu i prawie nic nie pamiętam a było to zaledwie kilka lat temu. Być może to przez to, że tak dużo od tego momentu rzeczy się wydarzyło.  

 

Bracia jak to oceniacie? Czy rzeczywiście bety powinni szukać samic alfa, czy mimo wszystko beta? Osobiście odpychają mnie chłopczyce i biznes women. W dodatku nie lubię imprezowych dziewczyn co mają dużo znajomych. Seks ma dla mnie drugorzędne znaczenie. Pierwsza laska mi zrobiła ostry mind-fuck, ale namiętnośc była wysoka. Przy drugiej lasce emocjonalnie odżyłem i czułem się stabilnie jednak dopiero jak mnie traktowała lekko z góry to poczułem do niej szacunek.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

14 minut temu, Ksanti napisał:

Co najlepsze kiedy to robiła czułem do niej coś w rodzaju pogardy i nieświadomie to wykorzystywałem. Z drugą laską też kiedy była zbyt nieporadna i zrzucałą odpowiedzialność za coś na mnie to dostawałem szału i odczuwałem taką pogardę i niechęć. Skojarzyła mi się jeszcze jedna rzecz kiedy druga laska miałą do mnie większy dystans i traktowała mnie trochę przedmiotowo (wiadomo było już, że nie będziemy razem) to się w niej zakochałem i to tak ostro. Wcześniej kiedy była mi uległa czułem do niej pogardę (w sensie co za ofiara, mógłbym mieć lepszą).

Być może twoja matka była dla ciebie gwarantem bezpieczeństwa, wykonywanie jej poleceń i bycie docenianym dawało ci radość, a jednocześnie zdejmowała z ciebie odpowiedzialność w ciężkich momentach i brała ją na siebie. To rzeczywistość wielu facetów, którzy w dzieciństwie widzieli ojca przez pół godziny dziennie.

Ciekawy wywód, sam u siebie zauważyłem kiedyś, że (czasami) cenię u kobiet twarde, męskie cechy, które w związku zapewne doprowadziłyby do zdjęcia ze mnie odpowiedzialności. Dopiero uświadomienie sobie tego uświadomiło mi, że wcale nie podoba mi się bycie podporządkowanym i zdanym na kaprysy nieraz chorych kobiet. Innym razem kręciły mnie bezbronne i "skrzywdzone przez los", te budziły jakiś rodzaj ojcowskiej troski i chęć wzięcia za taką odpowiedzialności.

Alfa, beta - istnieje pewna koncepcja tych pojęć, która sprowadza się do takiego wniosku: żeby 5% było alfami, 95% musi być betami. Tylko dlaczego ktoś, kto w porównaniu z alfą jest nieudacznikiem, ma być widziany tak samo w porównaniu z kobietą? Każdy facet, jeżeli już na swoje gospodarstwo zarabia, powinien być w tym gospodarstwie alfą, choćby dla reszty świata był tylko zamiataczem ulic.

 

Wydaje mi się, że bycie betą, to nie jest naturalny stan u faceta, naturalne jest dążenie do dominacji - niekoniecznie wokół całego wodopoju, ale we własnym legowisku na pewno. I na pewno wolę do kobiet czuć to, co lew na widok gazeli, niż to, co motyl na widok modliszki 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy w ogóle nie jest przypadkiem tak, że tajemniczy, introwertyczny mężczyzna( ale nie nieśmiały) może byc jednak w oczach kobiet samcem alfa? Czy przypadkiem tajemniczośc i małomównośc u mężczyzny nie jest pociągająca dla kobiet? Według klasycznego schematu mężczyzna atrakcyjny dla kobiet, tzw. samiec alfa ma takie cechy jak odwaga, śmiałośc, ale kwestia tajemniczości mnie ciekawi. Jednak dochodzę do wniosku, że podrywanie na bycie tajemniczym, małomównym gościem jest zarezerwowane dla najprzystojniejszych mężczyzn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minutes ago, ciekawyswiata said:

Czy w ogóle nie jest przypadkiem tak, że tajemniczy, introwertyczny mężczyzna( ale nie nieśmiały) może byc jednak w oczach kobiet samcem alfa?

Myślę, że może. Albo sam się podbudowuje bo więcej we mnie introwertyka :D. Ale właśnie - to trzeba zdefiniować i się przyjżeć - bo nie jest tak że jest się albo intro albo extra (hehe). To nie jest zerojedynkowe. Każdy ma zespół cech i przechyla się w którymś kierunku. Więcej - tzw "introwertyk" może zachowywać się extrawertycznie w określonych warunkach. Tu chodzi o to kto czerpie energię skąd - od innych czy od przebywania ze sobą. Introwertyk to nie musi być przepełniony lękami koleś który nie wychodzi z domu a nie każdy półgłówek który nawalony drze japę na ulicy przed disco-decho-tancbudą to extrawertyk-alfa.

 

Reasumując:

- Ogarnięty gość, introwertyk który zna swoją wartość, jest oczytany/ekonomicznie-ustawiony/zadbany tylko nie ma potrzeby bawić się co wieczór tak samo na mieście bo ma lepsze zajęcie - może być dla niektórych kobiet alfą

- Nieułożony wewnętrznie koleś, który nie dba o swój rozwój i spędza czas na szlajaniu się tylko po disco i pubach - nie musi być alfą dla kobiet

 

W obu scenariuszach wyżej ważne też jakiego sortu i klasy są te kobiety ;)

 

Lęki i jak je sobie rozpracowaliśmy wpływają na obie te postawy i jaka jest ich ekspresja na ludzi wokół.

Edytowane przez emehcsfotuoog
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że każdy z nas jest tu biorąc dosłownie znaczenie zwrotu "samiec alfa", betą. Chyba że mamy na forum kogoś kto spośród 3,5miliarda mężczyzn na globie jest najinteligentniejszy\najbogatszy\najlepiej sie napierdala\najprzebieglejszy\ ma największą pałe i skila w przepychaniu rur\ ma największą armię\ rządzi jakimś mocarstwem itd. Bądźmy szczerzy  prawdziwych w dosłownym tego słowa znaczeniu samców jest na ziemi może kilkudziezięciu w porywach do kilkuset.

 

Natomiast jeśli mówimy o mentalnej becie to uważam, że ktoś taki w ogóle nie powinien sie wiązać póki nie zmieni wielu wzorców w swojej głowie głównie na temat relacji damsko-męskich ale i też swojej samooceny itp. Związek dla kogoś kto mentalnie jest betą może być tragiczny w skutkach. Biorąc pod uwage dzisiejsze realia i to jak panie obchodzą sie z dobrymi misiami wchodząc w związek jako mentalna beta ryzykujesz majątek, zdrowie, ryzyko popadnięcia w nałogi i inne chujowe przykrości.

 

Jeśli wchodzisz w związek mentalnie będąc betą (lub nie daj bóg omegą) to tak jakbyś poszedł zdobywać himalaje zimą w klapkach i koszuli hawajskiej bez kilkumiesięcznego przygotowania, zapasów jedzenia, namiotu i niczego. 

 

Pod himalaje można sobie podpisać dzisiejsze prawo i "rufnouprafnienie", które robi z faceta gówno na sali rozwodowej a pogode tam panująca pod twoją inną niż wszystkie myszke, która obiecała przed bogiem na ołtarzu nieba ci uchylić.

 

Ps. Darujcie sobie sugestie na temat największej pały :D

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Król Jarosław I napisał:

Uważam, że każdy z nas jest tu biorąc dosłownie znaczenie zwrotu "samiec alfa", betą. Chyba że mamy na forum kogoś kto spośród 3,5miliarda mężczyzn na globie jest najinteligentniejszy\najbogatszy\najlepiej sie napierdala\najprzebieglejszy\ ma największą pałe i skila w przepychaniu rur\ ma największą armię\ rządzi jakimś mocarstwem itd. Bądźmy szczerzy  prawdziwych w dosłownym tego słowa znaczeniu samców jest na ziemi może kilkudziezięciu w porywach do kilkuset.

Nie. Samiec alfa to najsilniejszy samiec W DANYM STADZIE. A stada są bardzo różne. U siebie w biurze możesz być betą jak cholera a gdy przyjdziesz na prelekcje dla studentów pierwszego roku z twojej branży będziesz alfa as fuck. I kobiety będą lgnęły do ciebie. 

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko Prawilnie ujęte. Ludzie za bardzo wkręcają się w prosty obrazek - alfa jest silny (999kg na klatę), odważny (napierdala się sam na 10 gości a co!) i pewnie lata helikopterem na swoją wyspę. Takim obrazkiem karmione rosną mentalne bety. A alfą jak mówisz jest się w pewnej grupie i też trochę w oczach kobiety (danej) - co z tego że my tu ocenimy np że jesteś alfą na imprezie jak panienka gdzieś w kimś widzi inną cechę/przymiot - "lepszą" wg niej. Wtedy na co te oceny.

 

Jak się człowiek ogarnie, pracuje nad sobą i swoim poczuciem wartości to czuje się pewniej - to mu daje przewagę w grze. Oczywiście każdy ma inny start w życie, inne warunki itd. Ale zamykanie się w schemat "co to jest ten alfa" tylko szkodzi. W dyńce trzeba mieć najpierw ułożone. A, że niewielka część mężczyzn ma cechy fizyczne, warunki życiowe i zdrową bańkę - to fakt, zgadzam się. Ale to margines (takie combo).

Edytowane przez emehcsfotuoog
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, ciekawyswiata napisał:

Czy w ogóle nie jest przypadkiem tak, że tajemniczy, introwertyczny mężczyzna( ale nie nieśmiały) może byc jednak w oczach kobiet samcem alfa? Czy przypadkiem tajemniczośc i małomównośc u mężczyzny nie jest pociągająca dla kobiet? Według klasycznego schematu mężczyzna atrakcyjny dla kobiet, tzw. samiec alfa ma takie cechy jak odwaga, śmiałośc, ale kwestia tajemniczości mnie ciekawi. Jednak dochodzę do wniosku, że podrywanie na bycie tajemniczym, małomównym gościem jest zarezerwowane dla najprzystojniejszych mężczyzn.

Jest jeszcze coś takiego - ostatnio się spotkałem z tym określeniem - jak samiec sigma - taki "samotny wilk" o cechach Alfy z tą różnicą że nie ma potrzeby przewodzenia, konkurowania itd.

 

http://daxgray.com/what-is-a-sigma-male/

 

@Ksanti Wszystko zależy od tego kto jak rozumie przyjaźń i miłość - dla mnie na wstępie ten szkic już przeciwny moim definicjom i postrzeganiu tych dwóch. Dla mnie przyjaźń sama w sobie jest pewną formą miłości, jedno od drugiego jest zależne i nie może w zdrowo funkcjonować jeśli w w jednym brak drugiego i vice versa. Tak samo nie wierzę w żadne przyjaźnie damsko-męskie, jak kobita będąca w związku czy facet mówi coś o przyjacielu/przyjaciółce to powinna się automatycznie załączyć czerwona lampka nad głową wielkości Oka Saurona.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Król Jarosław I napisał:

@Tomko to może być stado, grupka, cała populacja to jest tu akurat mniej istotne. A samice jak to chorągiewki gdzie wiatr dmuchnie...

No tu się nie zgodzę zupełnie.

@Tomko Opisał(trochę nie udolnie:P) ale faktycznie realnie działanie na zbiorach i pod zbiorach.

B. @Król Jarosław I Twoja teoria miała by 100% skuteczności ale jest jedno gdyby!!

 

ZAMACHOWCY NA DYGNITARZY/KRÓLÓW/PREZYDENTÓW.... itd.

 

Zatem reasumując obie teorie są słuszne jednak nakładają się na siebie  nieskończoną wstęga Mobiusa.

Według mnie niema nad zbioru bez dwu kierunkowej reakcji z podzbioru.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem ze zlokalizowaniem który to jest " samiec alfa" i jak go rozpoznać, wynika z ciut błędnej interpretacji tego hasła. 

Większość definiuje je jako "silny przewodnik stada" (jakiegoś). Tymczasem można być samcem alfa bez stada. Wystarczy być silną osobowością samotniczą. Czyli silny przewodnik stadła jakim jest para k/m.
 

Edytowane przez AR2DI2
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież założenie problemu jest z góry przesądzone na porażkę.
Ktoś w związku musi się dać zdominować i tyle.
Jak dwie osoby chcą być dominujące to pewnie są ciągłe awantury.
Walka na śmierć i życie o każdą duperelę.
Przerabiałem.
I weź chłopino spróbuj odejść od takiej kobiety :D
Wtedy pomagają teksty:
Jestem bankrutem, mam wielkie długi, mam w rodzinie choroby nowotworowe, mam grzybicę na stopach  itp :]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Bonhart napisał:

Być może twoja matka była dla ciebie gwarantem bezpieczeństwa, wykonywanie jej poleceń i bycie docenianym dawało ci radość, a jednocześnie zdejmowała z ciebie odpowiedzialność w ciężkich momentach i brała ją na siebie. To rzeczywistość wielu facetów, którzy w dzieciństwie widzieli ojca przez pół godziny dziennie.

No raczej to matka u mnie w rodzinie jest tą co zarządza finansami i innymi sprawami. Ojciec jest lekkoduchem i robi co chce, przez całe życie mało z nim przebywałem czasu bo mieszka za granicą. Spantoflił się i matka nie ma do niego szacunku. Ciągle jest ta gadka, że mogła mieć w młodości kogoś innego to miałaby lepiej. Mnie denerwuje bo robi shit testy i chce żeby wszystko było po jej myśli. Ja jestem taki, że kiedy robię jedno to nie robie drugiego i mnie wyprowadza z równowagi jeśli ktoś coś na mnie wymusza. A zdarza się to notorycznie stąd często dochodzi do konfliktów bo bywam buntowniczy. Nigdy o nic nie prosi tylko wręcz rząda. 

 

Cytat

Ciekawy wywód, sam u siebie zauważyłem kiedyś, że (czasami) cenię u kobiet twarde, męskie cechy, które w związku zapewne doprowadziłyby do zdjęcia ze mnie odpowiedzialności.

Otóż to, mama nauczyła mnie, że kobieta musi być zaradna, w tym gotować i opiekować się mężczyzną kiedy tego potrzebuje. Tak jak wspomniałem czuję coś w rodzaju pogardy do dziewczyn, które nie wiedzą co ze sobą zrobić, są nieporadne i nieogarnięte. Porządanie u mnie spada i mam ochotę na skok w bok. Przerabiałem to w każdym związku. Dopiero jak laska ukazała cechy dominujące to nabrałem do niej szacunku a jej wartość w moich oczach wzrosła (tu chodzi o charakter i postawę). Jednak bez przesady, awantur i kłótni nie znoszę - załącza mi się wtedy "rage mode" mimo, że jestem raczej spokojny.

 

Cytat

Dopiero uświadomienie sobie tego uświadomiło mi, że wcale nie podoba mi się bycie podporządkowanym i zdanym na kaprysy nieraz chorych kobiet. Innym razem kręciły mnie bezbronne i "skrzywdzone przez los", te budziły jakiś rodzaj ojcowskiej troski i chęć wzięcia za taką odpowiedzialności.

Jak laska nie jest bardzo atrakcyjna to ta bezbronność na mnie nie działa :D 

 

Cytat

Wydaje mi się, że bycie betą, to nie jest naturalny stan u faceta, naturalne jest dążenie do dominacji - niekoniecznie wokół całego wodopoju, ale we własnym legowisku na pewno. I na pewno wolę do kobiet czuć to, co lew na widok gazeli, niż to, co motyl na widok modliszki 

Nie no raczej jest. Po prostu każdy rodzi się inny. Nawet świat zwierząt jest tak podzielony, ze jedne osobniki są bardziej alfa a drugie wycofane. Każdy z tych sposobów jest dobry na przetrwanie w różnych warunkach środowiskowych. Ja mam trochę inne wyobrażenie uległości. Nie znaczy to tyle, żeby oddawać wszystko kobiecie i dawać sobą pomiatać. Po prostu mam takie wrażenie, że laska musi wzbudzać szacunek i podziw. Poza tym lubię bardzo jak dziewczyna dominuje w łóżku. To znaczy obecna sytuacja życiowa sprawiła, że na seksie mi już tak bardzo nie zależy. Jednak prawdziwe pożądanie mogę czuć tylko do dominującej laski. Jeśli jest bierna to nie ma znaczenia czy będzie seks czy nie i czy po prostu tradycyjnie miłość z samym sobą. Mam właśnie takie rozdarcie. Na filmiku jest o tym, że samiec beta na dłuższą metę raczej nie dogada się z samicą beta i vice versa. Zastanawia mnie właśnie czy to prawda. 

 

 

Mam wrażenie, że część z was nie oglądnęła filmiku wprowadzającego. Temat głównie jest o samicy alfa a właściwie to połączenia takiej samicy z samcem beta :P

 

Hej może trzymajmy się tego co jest w filmiku ok? Będzie łatwiej dyskutować. Ja sam uważam, że alfą trzeba się urodzić, nie da się nim stać. Tak samo betą trzeba się urodzić nie da się nim stać. Na to wpływają cechy charakteru. W filmiku alfa jest przedstawiony jako stereotypowy ekstrawertyk = bardzo towarzyski (w konsekwencji pewnie też komunikatywny), lider grupy, dominator, zapewne lubiący konkurować.

 

1 godzinę temu, lxdead napisał:

Jest jeszcze coś takiego - ostatnio się spotkałem z tym określeniem - jak samiec sigma - taki "samotny wilk" o cechach Alfy z tą różnicą że nie ma potrzeby przewodzenia, konkurowania itd.

 

http://daxgray.com/what-is-a-sigma-male/

Hah no jest jeszcze Omega chyba bardziej do mnie pasuje niż beta. Z tą różnicą, że ja nie unikam ludzi po prostu nie mam okazji na spokojnie poznawać. Pryszczaty ani brzydki też nie jestem :P 

 

Przeklejam z jakiegoś starego wątku :)

"Samiec Omega - ten gość jest dosyć oryginalny. Introwertyk chroniący się przed wpływem świata zewnętrznego, nie ma zbyt wielu znajomych, nie podejmuje kontaktów z kobietami, żyje we własnym świecie, nierozumiany przez ludzi i generalnie aspołeczny. Wydaje się być największym przegrywem z wszystkich typów, lecz często ma coś bardzo cennego czego brakuje innym. Pasję, hobby, coś niekoniecznie przydatnego, ale sprawiającego, że może czerpać przyjemność z wewnątrz. Kontaktów z dupami nie podejmuje w ogóle, wykazuje jedyne przywiązanie do rodziców, rodziny, ludzi których długo zna.

 Omega wygryw to pryszczaty informatyk, który zarabia pięciocyfrową sumę, ale mimo tego cały czas ciuła w javie, bo to mu sprawia radość.

I w końcu przechodząc do sedna dyskusji, ostatni typ:

 

Samiec Zeta - we wklejonym powyżej filmiku jest wytłumaczenie tego typu, tutaj krótko go opiszę. Zeta wygrywa można opisać jako półboga. Koleś zawiera w sobie wszystkie pozytywne cechy powyższych typów równoważąc je. Rucha kobiety dzięki charakterowi i zajebistości alfy, ma kolegów/przyjaciół dzięki "normalności" Bety, posiada pasję i możliwość ucieczki z rzeczywistości Omegi. Nie popada w żadną ze skrajności, zarabia wystarczająco dużo żeby szczęśliwie żyć, nie wchodzi w chujowe deal'e typu małżeństwo, udawana przyjaźń. Rozwija się duchowo, fizycznie, emocjonalnie. Nie ma siły która byłaby go w stanie powstrzymać. W felietonach Marka pojawia się jako ten pozytywny Alfa,niemalże człowiek renesansu."

 

Jednak myślę, że w kontekście sukcesu łatwiej będzie rozpatrywać zero jedynkowo. Jest sukces lub go nie ma, tak samo samiec alfa lub samiec beta. W pierwszym filmiku jest podział właśnie na te dwa typy więc będę się go trzymał aby nie robił się nadmierny offtop.

1 godzinę temu, lxdead napisał:

 

@Ksanti Wszystko zależy od tego kto jak rozumie przyjaźń i miłość - dla mnie na wstępie ten szkic już przeciwny moim definicjom i postrzeganiu tych dwóch. Dla mnie przyjaźń sama w sobie jest pewną formą miłości, jedno od drugiego jest zależne i nie może w zdrowo funkcjonować jeśli w w jednym brak drugiego i vice versa. Tak samo nie wierzę w żadne przyjaźnie damsko-męskie, jak kobita będąca w związku czy facet mówi coś o przyjacielu/przyjaciółce to powinna się automatycznie załączyć czerwona lampka nad głową wielkości Oka Saurona.

Temat nie jest o przyjaźni, wiem tytuł filmiku myli ale na początku wytłumaczyłem, że chodzi o związek :P

 

47 minut temu, Maarcin_05 napisał:

@Ksanti dążysz podświadomie do destrukcji.

No właśnie to jest słowo klucz. Bo z jednej strony szukam stabilizacji i najlepiej dziewicy (warstwa świadoma) z drugiej dominującej laski, która będzie zaradna. Do bardzo uległych lasek i nieogarniętych odczuwam pogardę. Zwłaszcza jakoś brzydzi mnie myśl, że klęka przed facetem i daje się bić wiazać.

 

18 minut temu, Łapinski napisał:

Przecież założenie problemu jest z góry przesądzone na porażkę.
Ktoś w związku musi się dać zdominować i tyle.

No właśnie. A dwie bety według materiału w filmiku się ze sobą nie dogadają, więc co zrobić. Czy warto aby mężczyzna beta był z samicą alfa czy jednak kombinować z beta?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ksanti "Ja sam uważam, że alfą trzeba się urodzić, nie da się nim stać. Tak samo betą trzeba się urodzić nie da się nim stać. Na to wpływają cechy charakteru." 

Co? To po co w takim razie to forum? Skoczkiem spadochronowym też trzeba się urodzić? Kierowcą rajdowym też? Naukowcem tez trzeba się urodzić?

  • Like 4
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko

Forum jest po to aby ostrzegać przed pułapkami relacji międzyludzkich. A z beta/ alfa jest tak samo jak z tym, że ktoś mało towarzyski nie stanie się towarzyski i vice versa. Oczywiście można udawać, kamuflować się ale utrzymanie tego kosztuje zbyt wiele wyrzeczeń i energii. Prawie nie osiągalne na dłuższą metę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zgadzam się.

Są dwa rodzaje samców Alfa - naturalsi czyli urodzeni liderzy, i wyuczeni. Czasem między "pipą" a alfą jest granica własnych przekonań o sobie. Praca oczywiście jest potrzebna ale czestokroć nie az tak wielka jak się wydaje. 

Wypracować to można identycznie jak np opanowanie bosku czy karate. Każdy prawie może. Kwestia treningu, samodyscypliny i motywacji.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Ksanti napisał:

@Tomko

Forum jest po to aby ostrzegać przed pułapkami relacji międzyludzkich. A z beta/ alfa jest tak samo jak z tym, że ktoś mało towarzyski nie stanie się towarzyski i vice versa. Oczywiście można udawać, kamuflować się ale utrzymanie tego kosztuje zbyt wiele wyrzeczeń i energii. Prawie nie osiągalne na dłuższą metę.

Wiem, wiem, wszystko wina bycia ekstra/introwertykiem itd. Kolego, tak mocno się uczepiłeś tej teorii o introwertykach i ekstrawertykach, że prawie wszystko co cię spotyka, problemy w nawiązywaniu znajomości, podrywach, przewodnictwie w grupie podpinasz pod "bo jestem introwertykiem". A ja potrafię przewodzić w grupie, zarządzać ludźmi, ale na co dzień jestem nieśmiały, że nawet butów nie potrafię zareklamować. No i co? To jestem ekstra czy intro? 

 

Na tym właśnie polega praca nad sobą! O tym właśnie jest to forum. O rozwoju! Żebyś będąc mało towarzyskim, pracował nad sobą i stawał się towarzyskim. Pracował głębiej, zastanowił się dlaczego tak jest i jak to zmienić od kuchni. Znaleźć sposób tej łamigłówki. A nie "bo taki się urodziłem". 

Forum jest po to, żeby rozwijać się jako mężczyźni a nie po to, żeby ostrzegać przed pułapkami relacji międzyludzkich. Takim się ostatnio stało, ale popatrz na ilość podkategorii dotyczących manipulacji a ilość podkategorii o pracy, zarabianiu, sporcie, książkach, hobby etc. Manipulacje to tylko jeden z działów na forum. Tak się stało ostatnio, że najwięcej nas tam przesiaduje bo co rusz nowa historia. 

Z wypiekami na twarzy klikam, jak pojawi się jakiś inny temat na forum niż "zdrady, rozstania, rozwody, manipulacje, oszustwa, wyroki sądowe". 

 

Co do tej audycji to nie mogę tego kolesia słuchać. Wali koleś takimi banalnymi stereotypami na temat sralfa/beta sreta, baba cię zdradzi jak jest beta, prędzej czy później bla bla bla... Słuchać się nie da. Jaka w ogóle jest skala porównawcza alfa/beta? Nikt nie przedstawił bo to kwestie umowne. Było to na forum wiele razy już analizowane i doszliśmy chyba do wniosku, że to bardzo umowne określenia. Wg mnie związek mężczyzny beta z kobietą alfa jest możliwy, ale chujowy. Mam znajomych takich - on beta aż płakać się chce, ona spodnie ma w tym związku. Chłop sprzedał jej jaja, to jest dramat co tam się odwalało. Na dłuższą metę żeby związek był fajny TY musisz zawsze dominować nad kobietą. Chociaż trochę, ale zawsze. Jedne są bardziej uległe inne mniej, ale zawsze powinien mężczyzna dominować. Tak nas natura stworzyła. A to, że jakiś związek jest gdzie mężczyzna jest zdominowany przez kobietę to anomalie, albo jakieś oszukane historie ze zdradami w tle.

Ktoś pytał wcześniej czy będąc introwertykiem (ale nie nieśmiałym) można intrygować - no jasne!

Edytowane przez Tomko
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Ksanti napisał:

Ja sam uważam, że alfą trzeba się urodzić, nie da się nim stać. Tak samo betą trzeba się urodzić nie da się nim stać. Na to wpływają cechy charakteru.

Przecież cechy charakteru nie są dziedziczne, a sam charakter kształtuje się każdego dnia, a nie że ktoś się rodzi i już jest taki, albo taki. Jak ktoś jest nieśmiały, mało towarzyski, mało rozmowny, to nie znaczy, że taki już będzie cały czas. Wystarczy praca nad sobą, systematyczne wychodzenie do ludzi, nawiązywanie nowych kontaktów, przełamanie się przede wszystkim i wpojonych wzorców i nagle bum, z kogoś kto siedział w domu całe dnie, może wyjść całkiem rozmowna, wesoła i towarzyska osoba, ale trzeba chęci i pracy, żeby się zmienić, a nie tylko uprawiedliwianie się, że jestem introwertykiem, więc taki jestem i chuj, po co zmieniać, a później płacz, że kobiety wybierają pewnych siebie, a nie ciepłe kluchy siedzące w domu.

Edytowane przez blck.shp
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwarunkowania genetyczne ( np do bycia agresywnym, dominującym ) to jedno a wychowania i socjalizacja to drugie. 

Dwie osoby dążące do dominacji w zwiazku, będą miały ciągle konflikty, które będą się nawarstwiać i w końcu doprowadza do rozpadu związku.

W związku zawsze ktoś dominuje, a ktoś jest uległy. O ile dwie osoby uległe będą razem bardzo szczęśliwe o tyle dwie dominujące już nie.

( Dorzućmy jeszcze czynnik charakterystycznym u pań w postaci "pamięci wiecznej" i skłonność do wyolbrzymiania faktów )

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Tomko napisał:

Wiem, wiem, wszystko wina bycia ekstra/introwertykiem itd.

Nie wszystko ale to jest podstawa biologiczna, wiedza o tym jeszcze nie jest odpowiednio spopularyzowana. Są badania, które mówią jak wielki ma to wpływ na życie i cechy charakteru. Nie mówię, że determinuje wszystko ale bardzo dużą część.

 

[Mały wycinek] - nieco teorii od naukowców Harvardu

http://introwertycznie.pl/mozg-introwertyka-i-ekstrawertyka/

 

Bardziej wierzę badaniom naukowym (MRI głowy) niż dywagacjom. Oczywiście dyskutować można, jednak bez podparcia badaniami, osobiście wahałbym się aby wyrażać na 100% pewne twierdzenia.  

 

12 godzin temu, Tomko napisał:

Kolego, tak mocno się uczepiłeś tej teorii o introwertykach i ekstrawertykach, że prawie wszystko co cię spotyka, problemy w nawiązywaniu znajomości, podrywach, przewodnictwie w grupie podpinasz pod "bo jestem introwertykiem".

Nie, źle mnie zrozumiałeś kolego. Tutaj już nieco wyolbrzymiasz. Problemy w nawiązywaniu znajomości są owszem spowodowane introwertyczną naturą, jednak do tego dołożyć można jeszcze (u mnie) ogólną niezgodę do podporzadkowania się pod rzeczy, które mi nie pasują, zażenowanie, dużą (naturalną) niechęć do tracenia energii i czasu na nieprzydatne znajomości (w zasadzie 99% ludzi jakich spotykam). W przyszłym roku mam zamiar wbić się w bardziej ekstrawertyczne środowisko (być może podzielę się własnymi obserwacjami). Nie lubię klubów iimprez, więc raczej po prostu nie mam zbyt dużego manewru do poznawania i tyle. Introwertyk z natury ma w dupie przewodnictwo w grupie ("na ciul" mi ten problem) - no chyba, że są to ludzie, których lubi. Co do podrywu i tego typu rzeczy to po prostu za dużo to zżera energii. Jeśli jest kontekst np. uczelnia to jeszcze przejdzie ale tak na ulicy nie. Dodatkowo mogę się przyznać do bycia HSP (high sensitive person). No i mam lekką fobię społeczną i do telefonu (w formalnych sytuacjach). Więc jak widać to nie jest sam introwertyzm. Ekstrawertyk też może być hsp (o wiele żadziej).  

 

Link, który podałem wcześniej tłumaczy w skrócie bardzo ważne rzeczy. Naturalną porywczośc ekstrawertyków i  ładowanie akumlatorów wśród ludzi. Introwertycy natomiast tracą energie w wyniku kontaktu z ludźmi (od siebie dodałbym - tymi co nie są bliscy lub nie pasują charakterologicznie). Gdzieś pisałem już chyba dlaczego dla introwertyka w takim układzie lepszy będzie związek niż skakanie z kwiatka na kwiatek. To w dużym uproszczeniu składa się na bycie beta. Chociaż osobiście nie twierdzę, że beta jest gorszy od alfy. Bycie alfą ma bardzo dużo konsekwencji. Dzisiejsza organizacja społeczna sprzyja naturalnym ekstrawertykom, jednak nie wykluczone, że za 100 lat się to odwróci na korzyść tych drugich. 

 

Ambiwertycy natomiast to ludzie, którzy mają elastyczność charakteru, która złagadza biegun. Jednak mówi się, że w dalszym ciagu rdzeń osobowości jest albo introwertykiem albo ekstrawertykiem. Nie wykluczone, że ja sam mam cechę ambiwertyczności (tego jeszcze nie wiem i badam to). Jednak póki co przejawiam cechy skrajnie introwertyczne być może z racji dwóch fobii i braku bliskich relacji.

 

http://www.focus.pl/artykul/ambiwersja-czyli-trzeci-typ-osobowoci

"Ambiwersja łączy cechy typowe dla introwertyków i ekstrawertyków. Taka osoba może zachowywać się w sposób ekstrawertyczny przy ludziach, z którymi czuje się swobodnie, jednak w towarzystwie osoby dominującej, często krytykującej otoczenie, zamieni się w zamkniętego w sobie introwertyka. Ambiwertyk lubi towarzystwo innych ludzi, jednak gdy zaczyna czuć się przytłoczony nadmiarem bodźców, odpoczywa samotnie w zaciszu własnego domu…z którego ma ochotę uciec na drugi dzień. I tak w kółko."

 

No właśnie, da się być elastycznym, jednak mimo to beta nie zmieni się w alfa. Bo to tak jakby od zebry wymagać tego aby była żyrafą i na odwrót. Mózg tych dwóch typów jak wspominałem działa zupełnie inaczej i pobudzany się w inny sposób różnymi bodźcami. Wtedy alfa jeśli nie zachowuje się jak alfa czuje się do dupy a beta kiedy nie zachowuje się jak beta to samo. Tak w dużym uproszczeniu jeśli przyjmujemy, że są tylko dwa typu alfa/ beta. 

 

Dodam, że ja sam nie cierpie przebywać z dominującymi mężczyznami. Kiedy z takim przebywam to mnie wkurwia samą obecnością i mam ochotę go zajebać. Według filmiku to klasyfikuje teżpod betę. Oczywiście nie mówię, że filmik ma rację ale wrzuciłem aby przedyskutować takie kwestie.

 

12 godzin temu, Tomko napisał:

A ja potrafię przewodzić w grupie, zarządzać ludźmi, ale na co dzień jestem nieśmiały, że nawet butów nie potrafię zareklamować. No i co? To jestem ekstra czy intro? 

W zasadzie to nie wiem. Nieśmiałość to cecha, którą może mieć nawet ekstrawertyk. To wszystko wydaje się mega pogmatwane jednak jak się w tym siedzi to widać powiązania. Mam zamiar niedługo przeczytać kolejną ksiażkę na ten temat może coś więcej się rozjaśni. Nawet jeśli częśc z tych rzeczy to lipa to i tak badania rezonansu magnetycznego raczej się nie obali (bo jak?). W zasadzie to sprawia, że teoria o introwersji i ekstrawesji jest nie do podważenia. Według tego co czytałem nawet introwertyk moze przewodzić jednak będzie w tym bierny z samej natury. W sensie, że mimo iż jest szefem to pozwala aby grupa sama się organizowała (daje przestrzeń). Samiec alfa to taki hiperekstrawertyk, który metaforycznie kosi wszystko po drodze i mocno prze naprzód nie zwarzając na problemy. Moim zdaniem blisko mu do psychopaty...

 

12 godzin temu, Tomko napisał:

Na tym właśnie polega praca nad sobą! O tym właśnie jest to forum. O rozwoju! Żebyś będąc mało towarzyskim, pracował nad sobą i stawał się towarzyskim.

Introwertyk może być towarzyski (jedynie udając) w rzeczywistosci będzie się męczył psychicznie. Zbyt dużo bodźców pobudzających.

 

12 godzin temu, Tomko napisał:

Pracował głębiej, zastanowił się dlaczego tak jest i jak to zmienić od kuchni. Znaleźć sposób tej łamigłówki. A nie "bo taki się urodziłem".

Właśnie książki do samorozwoju wciskają ludziom kit typu "Możesz być każdym" - powtarzaj "Jestem zwyciezcą". Nie nie możesz, już sam fakt bariery fizycznej (ciało, organizm) nie pozwala a co dopiero psychika. Książki tego typu mają niestety jedynie perspektywę z jednej strony i nie patrzą na problematykę holistycznie. Mogą być przydatne ale nigdy nie można wierzyć na 100% i trzeba szukać informacji w różnych źródłach.

 

12 godzin temu, Tomko napisał:

 Forum jest po to, żeby rozwijać się jako mężczyźni a nie po to, żeby ostrzegać przed pułapkami relacji międzyludzkich.

Tak forum to bardzo dobre miejsce. Sam byłem zaskoczony, że takie istnieje. Są tutaj ludzie z różnej strony barykady, jednakże zauważyłem, że często brakuje im elastyczności. Rozumiem przez to tyle, że zbyt twardo w coś wierzą i nie próbują poszukać informacji na własną rękę. Sam nie wierzę we wszystko o introwertyzmie, jednak nie mam czelności obalać badań naukowych nad psychologią ze 100 letnią tradycją. W ostatnimi laty zaawansowana aparatura pomiarowa dowiodła iż to prawda, wiec nawet nie ma o czym dyskutować. Nauka jest bardzo pomocnym mechanizmem poznania.

 

12 godzin temu, Tomko napisał:

Takim się ostatnio stało, ale popatrz na ilość podkategorii dotyczących manipulacji a ilość podkategorii o pracy, zarabianiu, sporcie, książkach, hobby etc. Manipulacje to tylko jeden z działów na forum. Tak się stało ostatnio, że najwięcej nas tam przesiaduje bo co rusz nowa historia.

Nie oszukujmy się forum jest też dla rozrywki, stąd tematy typowo plotkarskie. Jak ostatnio o Jessice z Murzynem, polityczne sprawy, czy dział o dramach yt. Wiem, że to niskolotne ale sam czasem lubie sobie posłuchać/ poczytać o takich rzeczach. Poza tym zauważyłem, że niemal każdy kto jest aktywny się w nich udziela (dział z dramami yt mniej) :)

 

12 godzin temu, Tomko napisał:

 Z wypiekami na twarzy klikam, jak pojawi się jakiś inny temat na forum niż "zdrady, rozstania, rozwody, manipulacje, oszustwa, wyroki sądowe".

No i dobrze, co za dużo to nie zdrowo.

 

12 godzin temu, Tomko napisał:

Co do tej audycji to nie mogę tego kolesia słuchać. Wali koleś takimi banalnymi stereotypami na temat sralfa/beta sreta, baba cię zdradzi jak jest beta, prędzej czy później bla bla bla... Słuchać się nie da.

Być może, jednak słychać, że ktoś od nas. 

 

12 godzin temu, Tomko napisał:

Jaka w ogóle jest skala porównawcza alfa/beta? Nikt nie przedstawił bo to kwestie umowne. Było to na forum wiele razy już analizowane i doszliśmy chyba do wniosku, że to bardzo umowne określenia.

Zgadza się, wszystko w teoriach społeczno-psychologicznych jest umowne. Gówno wiemy o tym świecie.

 

12 godzin temu, Tomko napisał:

Wg mnie związek mężczyzny beta z kobietą alfa jest możliwy, ale chujowy. Mam znajomych takich - on beta aż płakać się chce, ona spodnie ma w tym związku.

Ok, w końcu właściwa dyskusja. Mógłbyś napisać coś więcej o nich? W pierwszym poście opisałem swoją ex widzę w niej cechy alfa, jednak dzisiaj zastanawiam się czy rzeczywiście była dominująca. Czy nie było tak, że pół alfa, pół beta (cechy rozłożone wybiórczo). Temat w zasadzie założyłem bo na filmiku jest przedstawienie, iż przeciwieństwa się przyciagają... ile z tego prawdy.

 

12 godzin temu, Tomko napisał:

Ktoś pytał wcześniej czy będąc introwertykiem (ale nie nieśmiałym) można intrygować - no jasne!

Pewnie tak, introwertyk nie powinien być określany jako przegryw. Łatwiej będzie to rozpatrywać w kategoriach jak po prostu inna rasa. 

 

6 godzin temu, blck.shp napisał:

Przecież cechy charakteru nie są dziedziczne, a sam charakter kształtuje się każdego dnia, a nie że ktoś się rodzi i już jest taki, albo taki.

Cechy charakteru może nie zupełnie ale sam temperament (fundament) już tak.

https://www.genetyczne.pl/najciekawsze-wpisy/8-cech-ktore-dziedziczymy-po-swoich-rodzicach/

 

 

 

"Dziecko może odziedz­iczyć po rodz­i­cach również pewne cechy charak­teru oraz tem­pera­ment. To, czy dziecko będzie pełnym energii ekstraw­er­tykiem czy raczej cichym, zamknię­tym w sobie i lubią­cym wyłącznie swo­je towarzyst­wo introw­er­tykiem, może być zapisane w jego genach. Oczy­wiś­cie również w przy­pad­ku dziedz­iczenia cech osobowoś­ci bard­zo dużo będzie zależeć od środowiska, w jakim dziecko żyje i doras­ta."

 

Ze źródeł książkowych wiem, że mniej więcej po połowie cechy charakteru zależą od genów a czynników środowiskowych.

 

6 godzin temu, blck.shp napisał:

 Jak ktoś jest nieśmiały, mało towarzyski, mało rozmowny, to nie znaczy, że taki już będzie cały czas. Wystarczy praca nad sobą, systematyczne wychodzenie do ludzi, nawiązywanie nowych kontaktów, przełamanie się przede wszystkim i wpojonych wzorców i nagle bum, z kogoś kto siedział w domu całe dnie, może wyjść całkiem rozmowna, wesoła i towarzyska osoba, ale trzeba chęci i pracy, żeby się zmienić, a nie tylko uprawiedliwianie się, że jestem introwertykiem, więc taki jestem i chuj, po co zmieniać, a później płacz, że kobiety wybierają pewnych siebie, a nie ciepłe kluchy siedzące w domu.

Wzorce wzorcami biologia biologią. Te przepracowanie z tego co czytałem działa na mózg w taki sposób, że sa dwa przeciwstawne sobie ośrodki w mózgu (nie pamiętam nazw). Jeden to jest ten podstawowy (na forum często używa się bardziej popularnej nazwy "gadzi mózg"), i drugi ośrodek który blokuje te impulsy. Nowe nawyki nie kasują zawartości gadziego mózgu, podstawy jakim jest temperament itd. Jedynie co to ten ośrodek w mózgu zagłusza impuls gadziego mózgu. Jeśli jest silniejszy to wygra. Nie ćwiczony może jednak zaniknąć a wszystko wróci do normy. Tak samo używki lub uraz mogą uszkodzić ten bloker. Działanie tego blokera oczywiście wymaga dodatkowej energii. Niestety nie działa to aż tak bardzo, ze introwertyk stanie się mega ekstrawertykiem i na odwrót. To ma odniesie do znacznie mniejszych rzeczy typu właśnie nawyki czy pomniejsze cechy charakteru. Z całym szacunkiem ale mówienie o ciepłych kluchach to takie coachowskie januszowanie skoro psychologia mówi zupełnie coś innego. Znowu napisze, żyrafa nie będzie zebrą a zebra żyrafą.

 

Introwertyk może się zmieniać ale poszerzając strefę komfortu a nie wychodząc poza nią (na ten temat było nieco na początku).

 

 

6 godzin temu, wojkr napisał:

Uwarunkowania genetyczne ( np do bycia agresywnym, dominującym ) to jedno a wychowania i socjalizacja to drugie.

Tak. Mniej więcej obydwie rzeczy mają znaczenie po połowie. 

 

6 godzin temu, wojkr napisał:

W związku zawsze ktoś dominuje, a ktoś jest uległy. O ile dwie osoby uległe będą razem bardzo szczęśliwe o tyle dwie dominujące już nie.

Dwie osoby uległe!!! Właśnie to mnie dziwi bo w filmiku gość opisał, że pod względem temperamentu się nie dogadają. I jak tu być mądrym? Wydaje mi się, że musiał założyć, że partnerstwo nie istnieje i ktoś musi być dominujący. Jednak jeśli obydwoje są "beta" to będę chcieli przerzucić obowiazki na drugą stronę. Próbuję to tak skonfrontować z własnymi doświadczeniami i czasem myślę, ze to prawda a czasem mam inne wnioski i się w tym gubię. Przykładowo moja druga laska ciagle na mnie coś przerzucała co mnie mega wkurzało. Nawet prezerwatywe wstydziła (nie wiem czy to prawdziwy powód) się kupić. Udało mi się wymusić, że płaci za siebie. Natomiast poprzednia wiele rzeczy organizacyjnych robiła za mnie. Co mnie odciążało i czułem do niej taki podziw, że jest zaradna. Może to ja mam błędne rozumowanie samicy alfa a beta?

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, ciekawyswiata napisał:

Czy przypadkiem tajemniczośc i małomównośc u mężczyzny nie jest pociągająca dla kobiet?

Może dla niektórych jest. Mam przykład troszkę inny: 

Kiedy ja wykazuję powyższe cechy, to moja dostaje szału lub gardzi mną zależnie od dnia, bo "nie jestem otwarty emocjonalnie / nie dzielę się moim życiem / traktuję ją jak śmiecia / nie jestem dla niej wyzwaniem intelektualnym / ..."

Ale na pewno robię coś nie tak.

 

Edit:

Dla jasności, bez owijania: póki co jestem betą w lśniącej zbroi.

 

Edytowane przez Imbryk
Beta
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Umowmy sie. Nie ma czegos takiego jak samice alfa.

Sa samice wysokiej klasy i mierza wysoko i maja do tego prawo, to co innego.

Ksiezniczki z uprawnieniami do najlepszego faceta bo maja cipe - to wątek uboczny, jest ich z grubsza dwa miliardy.

Szkoda czasu na analizy.

 

W sumie - Garrett - prawidlowo kalkulujesz.

Na kazdego alfa znajdzie sie wiekszy alfa wiec istnieje cos takiego jak AMOG = alfa male of the group.

Nie musisz byc najwspanialszy na swiecie.

Wystarczy jesli bedziesz alfa w pokoju gdzie jestes.

A na dluzszy dystans - alfa dla swojej baby.

To nie zwalnia od pracy nad soba ale poki co nada sie.

Jesli ją bzykasz - thumbs up!

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Imbryk napisał:

Może dla niektórych jest. Mam przykład troszkę inny: 

Kiedy ja wykazuję powyższe cechy, to moja dostaje szału lub gardzi mną zależnie od dnia, bo "nie jestem otwarty emocjonalnie / nie dzielę się moim życiem / traktuję ją jak śmiecia / nie jestem dla niej wyzwaniem intelektualnym / ..."

Ale na pewno robię coś nie tak.

Ekstrawertyczka w związku myślę, że może uważać "cichego i nie towarzyszkiego" mężczyzne za przegrywa. W takim kontekście, że ocenia go według swoich własnych kategorii i myśli, że takie zachowanie jest nie normalne. Może jej się mienić taka bierność za chorobę psychiczną czy po prostu nieporadność życiową. Tak mi się wydaje. Opisz może coś więcej jaka jest z charakteru. Może spasuje pod charakterystyke samicy alfa :P

 

2 godziny temu, Imbryk napisał:

Edit:

Dla jasności, bez owijania: póki co jestem betą w lśniącej zbroi.

Eee nie, mylisz pojęcia. Bardziej białorycerzem w lśniącej zbroi. Białorycerz to tak jakby zbiór określonych zachowań wpisujących się w ramę bycia naiwnym życiowo. Beta jest betą tak czy siak z samego temperamentu i potrzeb życiowych :P Aby nie być betą musiałbyś lubić przygody, żyć na kocią łapę i w szalonym tempie bez stabilizacji. Przynajmniej tak wygląda stereotypowy wzór alfy. Spokojny alfa to tylko symulant, który poświeca sporo energii aby utrzymać ten miraż. Jedno "danie ciała" i jego wizerunek całkowicie jebnie. Można jeszcze konkurować wyglądem, modne jest bycie metroseksualnym-betą. Laski na takich lecą co się dzieje później to już różnie z tym bywa. Nawet ogarnięty milioner może być betą i służyć za bankomat bardziej niż zwykły mężczyzna. No chyba, ze jest Greyem ale to już pod psychopatę podchodzi.   

 

Godzinę temu, Garrett napisał:

Jak sie spotkałem z pannami z neta, to łatwo można było wyszuć która jest samica alfa. I zazwyczaj na 1 spotkaniu sie kończyło :P

Za mało alfa byłem dla nich. Moja dziewczyna (z tindera) jest bardziej beta niz ja i dlatego ja moge robić za alfa w tym "związku". :blink:

No właśnie o ile samiec alfa to mniej wiecej wiadomo o co chodzi (chociaż każdy ma nieco inny obraz) to z samicami alfa nie jestem w stanie dokładnie uchwycić o co chodzi. Jedni mówią, że jest coś takiego inni, że nie. Czyli samica alfa szuka jeszcze większego alfa od siebie? Awww to będzie zgrzyt i walka o władze.

 

To jak to ma się do tego, żeby kobieta dominowła w łóżku i była zaradna życiowo. Czy to mogą być też cechy typowe dla samicy beta? Czy jednak samica beta jest uległa i basta, trzeba ją we wszystkim wyręczać? Z tymi typologiami kobiet się trochę gubię. Skoro są samce takie i takie to z kobietami na pewno też jest podział np. na takie intro/ekstrawertyczki.

 

 

17 minut temu, JoeBlue napisał:

Umowmy sie. Nie ma czegos takiego jak samice alfa.

Napewno? Mam wątpliwości bo na zagranicznych źródłach spraw damsko-męskich jednak istnieje takie pojęcie. Przyznam, że nie sprawdzałem jeszcze tych źródeł ale jest ich dosyć sporo.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.