Skocz do zawartości

"Tak kończą słabeusze", a może "borderline atakuje"?


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć!

 

Podwójny tytuł wynika z faktu, że sam nie wiem z czym miałem do końca do czynienia :) Każdy będzie musiał sobie sam wyrobić opinię.

 

Mam 26 lat, od 8 miesięcy nie mam dziewczyny - chociaż nadal mam z nią kontakt. Byliśmy razem 3 lata, mieszkaliśmy razem rok, to ona zerwała. Całość postaram się opisać jak najbardziej obiektywnie (edit: pod koniec niestety jest już subiektywnie... z wnioskami mogę się mylić). Będę wdzięczny za Wasze komentarze, uwagi i przemyślenia. Wyszło bardzo długo.. ale wszystko stanowi większą całość, wyrywkowo odradzam czytać bo nie zrozumiecie całej sytuacji.

 

Poznaliśmy się przypadkiem na imprezie. Znajomość zaczęła się od normalnego rozmawiania przy piwie, na koniec się pocałowaliśmy - i to tyle. Przez następne kilka dni pisaliśmy ze sobą, aż w końcu zaczęliśmy się spotykać. Te spotkania bazowały na seksie - tj. był ich integralną częścią. Nie pamiętam czy kiedykolwiek się z nią spotykałem bez żadnej fizyczności w tamtym okresie, raczej nie. Zaczęliśmy od pieszczot (na każdym spotkaniu), seks był dopiero po kilku miesiącach. Taki stan trwał z dobry rok. 

 

Czułem wewnętrznie, że pomimo pozorów normalności "coś tu jest nie tak", "to bardzo dziwne", "co ona we mnie widzi?". To jedno z tych uczuć, gdy czujesz że nie powinieneś tego robić, a jednak nie znajdujesz żadnego racjonalnego wyjaśnienia dlaczego. Dziewczyna od samego początku wydawała się być bardzo zakochana. Ja w ogóle, nie starałem się, nie organizowałem czasu.. traktowałem ją drugoplanowo i przedmiotowo - do seksu. Dodatkowo jej wcześniejsze doświadczenia seksualne były znacząco bujniejsze od moich... była ze mną bardzo szczera i powiedziała mi wszystko (na pewno wszystko, więc tego się nie czepiajcie - nie opiszę skąd to wiem, bo chce pozostac anonimowy). Przede mną miała 6 partnerów (jeden to relacja "friends with benefits"), z dwoma doszło do pełnego seksu, z 4 skończyło się na pieszczotach. Zdaje sobie sprawę, że mogłem trafić gorzej - ale nie dawało mi to spokoju i co jakiś czas wybuchałem nazywając ją "dziwką". Jak można przypuszczać, chodziło o "friends with benefits". Sam nigdy takiej relacji nie miałem i byłem strasznie zazdrosny - nie mogłem znieść, że moja dziewczyna mogła do kogoś chodzić "od tak, tylko na seks". Nigdy wcześniej nie miałem z tym do czynienia i kilka razy (raz na 3-4 miesiące) wybuchałem "złością, nienawiścią i pogardą". Za każdym razem wtedy przepraszałem, a później znów wybuchałem. Każda większa kłótnia kończyła się oskarżeniami o bycie dziwką i wypominanie "przebiegu". 

Pomimo tego drugoplanowego traktowania i ostrych kłótni, cały czas dziewczyna była zakochana.. i poniecona, aż do do przesady. Ogólnie związek wywoływał w niej i we mnie skrajne emocje każdego typu - od zakochania, do nienawiści.

 

Taka relacja przyszła mi bardzo łatwo. Za łatwo i podejrzanie łatwo. Dziewczyna miała bardzo dziwne "akcje" - wybuchy złości/płaczu, wybuchy przy znajomych/rodzinie. Nie wiem czy to było spowodowane moim "olewactwem związku" i tym, że ona podejmowała 90% inicjatyw (wakacje, wyjscia ze znajomymi, itd.). W każdym razie coraz cześciej płakała, robiła z siebie ofiarę i uwielbiała jak się ją przytula i pociesza. Takie zachowania spowodowały, że dosłownie zacząłem w końcu żyć jej problemami - tak jak ja na początku miałem kontrolę nad jej emocjami i ciałem, tak teraz ona miała nade mną. Nigdy nie wiedziałem czy jak się zobaczymy będzie w dobrym humorze, czy złym. Wszystko jej we mnie przeszkadzało i taki stan rzeczy, tj. ciągłe kłótnie, doczepanie się o wszystko, ośmieszanie mnie (na szczeście bez świadków) ciągnał się z coraz większym natężeniem aż do końca.

 

W tym czasie strasznie przytyłem, zamknąłem się właściwie towarzysko, codziennie piłem piwo i czułem się po prostu źle. Nie chciałem z nią już być, a jednocześnie nie chciałem zerwać. Uzależniłem się od tych zmian nastroju. To było trochę jak gra - albo miałem szczeście i była w dobrym humorze, albo pecha - i robiła wielką aferę o nieumytą szklankę. Nie wiem czy moje zapuszczenie się - brak siłowni, śmieciowe jedzenie, ciągła praca przy komputerze, coraz słabsze libido - było wynikiem jej humorków, czy też odwrotnie - jej humorki wynikały z mojego zapuszczania się i stawnia się coraz bardziej słabym. Niestety nie jestem w stanie tego ustalić chronologicznie. Na pewno jedno drugie napędzało.

 

Zacząłem się starać, mam wrażenie że tylko pogorszyłem tym sprawę. Generalnie przez cały związek zawsze się zgadzałem na wszystkie drobne przysługi w stylu - podaj to, podaj tamto, podwieziesz mnie?, mozesz mi tu pomoc bo nie umiem?. Teraz jednak dołożyłem do tego jeszcze co jakiś czas prezenciki. Nagradzałem ją za bycie wredną. Było coraz gorzej.

 

Doszło do tego, że traktowała mnie jak małe dziecko. Czułem od niej pogardę, brak pożądania. W końcu przestała mnie zapraszać na spotkania ze swoimi znajomymi, wychodziła sama. Jej kolezanki nie zapraszały mnie na urodziny - a dawniej tak. Przez ostatnie kilka miesięcy może z 2x doszło do seksu. Nie przeszkadzało mi to, nie miałem nawet libido - żyliśmy jak znajomi, którzy śpią w jednym łózku. Wszystko nieuchronnie zmierzało do końca. W końcu ze mną zerwała i wyjechała do innego kraju. Wówczas uświadomiłem sobie, że przez długi okres czasu dosłownie żyłem jej życiem - jej zachciankami i humorkami. Strasznie się zaniedbałem w tym związku, a po zakończeniu czułem jakby świat mi się załamał. Nie ukrywam - płakałem. Zaczęło mi na niej nagle zależeć z 100x mocniej (chociaż wcześniej czułem, że to super że się rozstajemy), dopiero jak mnie zostawiłem. Przypadkiem trafiłem na opis związków z osobami z "borderline". Pomyslalem, ze miała borderline - stad na poczatku pełne oddanie, duzo seksu, zakochanie na maxa - a pozniej "szmacenie" i przejmowanie kontroli. Na pewno czułem się kompletnie zniszczony emocjonalnie, więc wszystko pasowało do opisu takich związków. Możliwe, że tak było. Ciężko powiedzieć, czy jej skakanki nastrojów wynikały z mojego "zapuszczania się", czy odwrotnie. Nie umiem tego obiektywnie ustalić. Pamiętam, że jak związek się skończył - czułem się jakby wracała moja prawdziwa osobowość, która wcześniej była stłamszona. Czułem się fatalnie, bardziej niż tęsknote, odczuwałem "what the fuck" - nie mogąc się nadziwić jak bardzo żyłem jej życiem i kiedy to się stało. To uczucie mogę opisać jako totalne rozbicie - nie wiedziałem czy to ja jestem nienormalny, czy ona, czy nikt i to tylko wynik "wstrząsu emocjonalnego". Swoją drogą dalej tego nie wiem.

 

Wówczas kupiłem "Kobietopedię" i zacząłem słuchać Marka. Przesłuchałem dosłownie wszystkie audycje. Schudłem ponad 15kg, zmieniłem dietę na bardzo zdrową, regularnie chodziłem na siłownię, spacery i bardzo dużo analizowałem cały ten związek. Chciałem to gruntownie zrozumieć - jak to możliwe, że ta sama dziewczyna zachowuje się inaczej w takich samych sytuacjach. Na początku byłem pewny, że to borderline.. jednak z czasem zacząłem zauważać, że od początku zachowywałem się jak narcyz któremu "się należy". Swojego czasu za jej spadek libido obwiniałem ją, nawet do głowy mi nie przyszło że może chodzić o brak libido w stosunku do mnie, a nie ogółem. Następnie za rozstanie obwiniałem ją, z góry założyłem, że pewnie miała borderline - a w sobie nie widziałem żadnej winy. Słuchając o słabości mężczyzn w audycjach radia samiec, doszedłem do wniosku że ja po prostu byłem bardziej niż słaby. Byłem bardziej niż słaby i jej zachowania mogły w pełni wynikać z mojej słabości. Im byłem słabszy, tym bardziej była nerwowa. Równie dobrze moja słabość mogla wynikać z jej wahań nastrojów - tego się już nie dowiem.

 

Z tą samą dziewczyną spotkałem się po 6 miesiącach. Chciała mnie odwiedzić, i powiedziałem że może. To była zła decyzja, nie odkochałem się z niej. Cały ten czas analizowałem przyczyny rozpadu związku, nie miałem w między czasie nawet jednej "przygody". Przyjechała m.in. do mnie - bo objechała też całą rodzinę w PL. Spędziliśmy spoko czas. Moja zmiana (a była wielka) zdawała się niezauważona. Jakby 15kg roznicy bylo niewidoczne. Oczywiście starałem się o seks, odmawiała. Miałem jednak wrażenie, że się waha.. nie odmawia kategorycznie. W mojej głowie była jednak "moim skarbem" którym się długo opiekowałem, przytulałem i pocieszałem. Nie chciałem na nic naciskać. Ona na pewno widziała po mnie, że mi na niej wciąż zależy - myślę, że gdyby nie to, byłby seks, nawet z jej inicjatywy. Po prostu widziała, że pomimo zmian w wyglądzie, dalej się nie ogarnąłem psychicznie i ją rozpamietuję. To na nią nie działa. Czułem też, że czegoś mi nie mówi - ale nie chciałem pytać jak teraz wygląda jej życie, bo bałem się odpowiedzi. Dopiero przed samym jej wyjazdem zapytałem wprost - czy uprawia z kimś seks. Odpowiedziała, że tak, od 3 miesięcy bierze tabletki antykoncepcyjne. Nie wiem chłopaki czy mnie zrozumiecie, ale to było dla mnie strasznie - gniew, smutek, nienawiść, pogarda - w jednej chwili. Powiedziała w dodatku, że nie chciała o tym mówić bo to nic pewnego. To już wiedziałem o co chodzi.. po związku ze mną, grubym leniwym słabeuszem, znalazła sobie nowego "sex frienda". To nic pewnego, a bierze dla niego tabletki - chodzi więc wyłącznie o seks. Nie mogłem tego znieść, po prostu nie mogłem. Powiedziałem jej, że chcę całkowicie zerwać znajomość. Miałem dysonans poznawczy, tak mocno że nie mogłem zasnąć. Znowu płakałem, czułem ciągłe "nabuzowanie złością".

 

Po kilku dniach uświadomiłem sobie jednak - a może tylko wkręciłem? - że tak naprawdę nie ma w tym nic dziwnego. Laska była długo zaniedbywana w związku z zapuszczonym słabym samcem (mną) i teraz rucha ją ktoś silniejszy. Naturalna kolej rzeczy. Być może wkręciłem sobie tego "sex frienda" może faktycznie się normalnie umawiają i spotykają.. w sumie z kimś pisała podczas naszego "wspólnego dnia", pewnie z nim. Tylko dlaczego wahała się w sprawie seksu? Skoro byłaby z nim, na pewno by ze mną nic nie zrobiła. Nawet przez myśl by to jej nie przeszło - tymczasem wydawało się, że się wahała. Tutaj znowu, nie atakujcie mnie za to - tego po prostu jestem pewien, ale nie opiszę dlaczego bo chcę być anonimowy. Napisałem jej to, tak jak teraz Wam, że nie oceniam jej i że to całkowicie normalne. Dlatego dalej mamy kontakt.. i dalej co jakiś czas rozmawiamy, bez poruszania tematów związków/seksu.

 

Dziewczyna ma mnie emocjalnie gdzieś i żyje własnym, nowym, życiem. Mówi jednak, że lubi ze mną rozmawiać i co jakiś czas się odzywa. Bierze dla kogoś tabletki, tak samo jak kiedyś brała je dla mnie. Przypuszczam, że ktoś ma nad nią taką samą kontrolę, jak ja miałem kiedyś - na początku naszej znajomości. To uczucie mnie rozwalało od wewnątrz. Czułem straszną zazdrość. Na szczęście tak samo jak nagle się pojawiło, tak nagle zniknęło. Czuję się po prostu odpowiedzialny za to, że tak się stało - ale nie mam pewności czy to moja wina.

 

Moja wina miałaby polegać na byciu słabym. Teraz przechodze do moich przemyśleń na ten temat. Uważam, że dziewczyny analizują nie tylko psychike - ale całokształt. Moim zdaniem silna psychika jest wynikiem prawidłowego odżywiania, odpowiedniej ilości snu, brakiem stresów. Do najważniejszych atrybutów siły zaliczam:

 

- gospodarkę hormonalną

- odżywienie jakościowo i ilościowo (silny samiec zapewnia dziecku pożywienie w odpowiedniej ilości i jakości - dlatego uważam to za ważne)

- brak stresu (skoro samiec nie czuje sie zagrozony, potomswo będzie bezpieczne)

- wysypianie się (samiec zapewnia warunki do bezpiecznego przetrwania nocy)

- geny - ale na to niestety nie mamy wpływu

 

Na pewno będę dalej kontynuował swoją przemianę i "budowanie siły". Zacząłem umawiać się z innymi dziewczynami - wcześniej nie robiłem tego z nadziei na powrót do opisywanej dziewczyny. Skoro jednak ona się nie przejmowała tym ani trochę i była zdecydowane na całkowite zerwanie znajomości - ja też nie mogę siedzieć i tęsknić.
Niestety cały czas czuję się jak "przegrany". Panowie.. dziewczyna która od Was odchodzi, z wyraźnym brakiem współczucia, odczuwa ulgę po rozstaniu (jej słowa) i ma nowego "kochanka" dla którego bierze tabletki i odczuwa pożądanie - jest strzałem w serce poczucia własnej wartości. Wcześniej nie wiedziałem jak to wszystko działa, teraz starałbym się nie dopuścić do takiej sytuacji, starałbym się zachować siłę w związku przede wszystkim. Niestety czasu już nie cofnę.. ale nie mogę się oprzeć pokusie by zagrać w tą grę raz jeszcze i tym razem ją wygrać. Po prostu chcę by ta sama dziewczyna znów zaczeła mnie pożądać, na zasadzie "sprawdzianu" czy faktycznie stałem się silny. To silniejsze ode mnie. Zrozumiałem jak bardzo się na początku starała, a ja tego nie doceniałem. Zrozumiałem, że chciała ze mną być i tworzyć normalny związek, a ja się nie starałem ani trochę. Chcę to jakoś odpokutować, chcę się zmienić i udowodnić sobie i jej że "teraz już rozumiem i wiem jak to wszystko działa". Byłem narcystyczny i obwiniałem ją za wszystko, w ogóle nie widząc swoich win. Skłaniam się do opinii, że to ja wszystko zepsułem poprzez coraz większą słabość - ale być może padłem ofiarą borderki, która teraz ma nową ofiarę "tak samo bajerowaną" na początku seksem w dużej ilości? Musicie to rozsądzić sami, bo nie mam ani rozeznania, ani racjonalnego spojrzenia na tą sprawę. Do tej dziewczyny podchodzę bardzo emocjonalnie.

 

Myślę, że "borderline" jest na tym forum trochę nadużywany. Równie dobrze może chodzić o kobiece reakcje na słabość. To ja przegrałem, czy ona mnie zniszczyła? Jest ze mną dużo lepiej, ale po rozstaniu dosłownie byłem zniszczony jakby ktoś mi zabrał całe życie :)

 

Będę wdzięczny za komentarze i pomoc w zrozumieniu sytuacji. W razie czego mogę coś doprecyzować.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego, zerwij z nią kontakt. Żadnego pisania smsów, fejsbuczków i innego ścierwa. Ona karmi się twoimi negatywnymi emocjami.

I przestań się obwiniać, że coś spierdoliłeś, więc odeszła do innego, bo byłeś słaby.

Czy ta dziewczyna ma borderline, nie wiem, ale ewidentnie ma problem z nawiązywaniem bliższych relacji. Jednak nie powinno cię to obchodzić i przestań analizować jej zachowania, bo tylko niepotrzebnie się nakręcasz. Zajmij się sobą, bo masz problem z poczuciem własnej wartości, stąd pytania pojawiają się u ciebie czy zasługujesz na taki "skarb".

 

Zadania:

1. Wypierdol ją ze swojej głowy i życia.

2. Praca nad poczuciem własnej wartości.

3. Otwarcie się na nowe, pozytywne znajomości.

 

edit.

I nie pracuj nad sobą, by księżna do ciebie wróciła, kiedy wyczuje w tobie siłę. Coś czuję, że właśnie o to ci chodzi.

Siła, to móc wyrzucić kobietę ze swojego życia w każdym momencie.

Edytowane przez Heniek
  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zgredek57 Bracie w mózgu masz sieczkę.

Laseczka się tobą bawi, odpowiednio dozując kontakt pilnuje abyś ciągle siedział na haczyku i ciągał za żyłkę.

 

Jeżeli chcesz uwolnić się i rozwijać to będzie trudne i bolesne - i jest to tylko Twoja decyzja.

Zrywasz kontakt z nią - blokujesz numer telefonu, Facebook wszystko.

Przestajesz analizować co się stało dlaczego - koniec rozmyślania i szukania odpowiedzi. Tutaj nie znajdziesz logicznej odpowiedzi.

Może miała jakieś zaburzenia może nie za mało informacji i do tego potrzebna jest terapia (aby postawić diagnozę)

Z tego co napisałeś na pewno była i jest toksyczna. Skacze z kwiatka na kwiatek potrzebując atencji i kogoś kto za nią będzie załatwiał sprawy.

 

Twoja głowa z tego jak zaczął się Twój związek wnioskuje, że masz dużo własnych problemów do przerobienia - nie wiem jakie miałeś dzieciństwo 

Sugeruję sobie odpuścić na jakiś czas związki z kobietami, w Twoim stanie jest duża szansa, że znowu trafisz na jakąś toksyczną która zmiesza Cię z błotem.

 

Ciągle myślisz o niej i masz nadzieję i teksty w stylu 

2 hours ago, zgredek57 said:

była ze mną bardzo szczera i powiedziała mi wszystko (na pewno wszystko, więc tego się nie czepiajcie

Tia po prostu Yeti jadący na Jednorożcu...

 

Zajmij się sobą, znajdź radość i szczęście w sobie - ciesz się małymi rzeczami - doceniaj to co masz i pracuj nad sobą za jakiś czas docenisz jakiego miałeś farta, że nie zaciążyła.

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego, nie żyj przeszłością.

Ona ma swoje życie, partnera który ją codziennie bierze, a Ty dalej o niej myślisz, zmieniasz się, żeby jej zaimponować i żebyś znów poczuł się kochany przez nią.

 

Na świecie masz miliony kobiet, a Ty się uczepiłeś tej, która ma Cię w dupie, wyżala Ci się czasem, traktuje za pewne jak tampon, albo chce, żeby Ci gul skoczył, jakie ma teraz świetne życie. W dodatku od kilku miesięcy jest ruchana przez innego typa, a Ty dalej tylko o niej.

Miej trochę godności i honoru, chłopie.

  • Like 5
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, zgredek57 said:

Zaczęliśmy od pieszczot (na każdym spotkaniu), seks był dopiero po kilku miesiącach.

Od samego początku się Tobą bawiła.

 

4 hours ago, zgredek57 said:

Skoro byłaby z nim, na pewno by ze mną nic nie zrobiła.

Dobre :D

 

4 hours ago, zgredek57 said:

Zrozumiałem jak bardzo się na początku starała, a ja tego nie doceniałem.

Trochę opacznie wyciągasz wnioski.

 

Póki ją olewałeś, czuła niepewność to:

4 hours ago, zgredek57 said:

Pomimo tego drugoplanowego traktowania i ostrych kłótni, cały czas dziewczyna była zakochana.. i poniecona, aż do do przesady.

 

Od siebie dodam, że skoro to była borderka, to dobrze zrobiłeś. Dzięki temu, że zrobiłeś z siebie białego rycerza, ona z Tobą zerwała i teraz jesteś wolnym facetem. A tak był byś umęczonym wrakiem.

 

4 hours ago, zgredek57 said:

Przede mną miała 6 partnerów

W trakcie związku z Tobą, pewni drugie tyle... Niestety borderki uwielbiają ryzykowne zachowania. Tobie dawała raz na miesiąc, a innym tak spontanicznie gdy:

4 hours ago, zgredek57 said:

W końcu przestała mnie zapraszać na spotkania ze swoimi znajomymi, wychodziła sama.

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Heniek Nie chcę mieć takiej syt. raz jeszcze, taki już jestem że chciałbym wszystko zrozumieć. Nie mam kogo o to zapytać, niestety nie ma żadnego obserwatora naszego związku który mógłby mi pomóc zrozumieć. Mam tylko jej wersje i swoją. Obie subiektywne.. więc nic nie wnoszą.
Co do zmiany i pracy nad sobą.. chodzi o pokazanie jej, że się myliła. Niestety taka jest główna motywacja. Co Wam będę ściemniał... no tak właśnie jest. Nie chodzi o to by wróciła, tylko żeby zaczęła żałować że odeszła.

 

@Pytonga Sieczke to mało powiedziane. W ogóle nie wiem o co tu chodzi i jak to się stało. Nie wiem co mam myśleć o niej, ani o sobie. Totalna sieczka w mózgu.

Mógłbyś rozszerzyć ten komentarz dot. własnych problemów "wykrytych" na podstawie rozpoczęcia związku? Chętnie się nimi zajmę, ale nie wiem co dokładnie widzisz w tym opisie :) 

 

@blck.shp Dzięki za komentarz! Jest dokładnie tak jak mówisz, oprócz wyżalania - wydaje się, że chce żebym był zazdrosny. Nie mówi mi nic wprost, najczęściej rzuca półsłówkami tak żebym się domyslał i denerwował - np. "Ale mam kaca moralnego po wczoraj.. ". Jednocześnie słysze słowa dot. jak to ona mnie lubi i jak lubi ze mną rozmawiać, a w rozmowach wtrąca takie wstawki. To też może być nadinterpretacja z mojej strony, bo nie jest mi obojętna - możliwe, że dokładnie tak samo rozmawia z innymi kolegami.

 

@developers Może źle to opisałem, oczywiście w pieszczotach nie chodziło o jakieś macanki przez ubranie, tylko normalny petting - robótki ręczne + oral. Ten oral bardzo często. Seks po prostu doszedł później. Tak jak napisałem to było bardzo dziwne (jej pożądanie, impulsywność, ciągłe chęci), ale z nadmiaru pozytywnych emocji.. nie zadawałem zbędnych pytań. Po prostu czułem, że coś tu jest nie tak. Zwłaszcza jej wybuchy płaczu nad malutkimi problemikami - ale zwalałem to na wrażliwość i dalej cieszyłem się "benefitami". To niekoniecznie jest borderline, może jakaś forma narcyzmu.. w każdym razie coś wydawało się być "nie tak". Pytanie tylko czy z nią, czy ze mną. Myślę że z obojgiem - zaburzone przyciąga zaburzone. Niestety, pomimo takiego zakończenia, po 3 latach i tak jestem zniszczony. Pewnie mogło być gorzej, ale jednak jestem. No i tego białego rycerza nie zrobiłem z siebie planowo. Nie wiem czemu tak się stało.

 

 

Panowie, dziękuję za Wasze komentarze. Napisaliście dokładnie to o czym sam myślałem. Wiedziałem od zerwania, że powinienem zerwać kontakt - a jednak z jakiś względów się bałem. Zrobię to i pójdę dalej zostawiając przeszłość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

 Nie chcę mieć takiej syt. raz jeszcze, taki już jestem że chciałbym wszystko zrozumieć. Nie mam kogo o to zapytać, niestety nie ma żadnego obserwatora naszego związku który mógłby mi pomóc zrozumieć. Mam tylko jej wersje i swoją. Obie subiektywne.. więc nic nie wnoszą.
Co do zmiany i pracy nad sobą.. chodzi o pokazanie jej, że się myliła. Niestety taka jest główna motywacja. Co Wam będę ściemniał... no tak właśnie jest. Nie chodzi o to by wróciła, tylko żeby zaczęła żałować że odeszła.

Kolego, zacznij czytać forum. Długa droga przed tobą.

Teraz tej pojebanej historii waszego związku i tak nie zrozumiesz, bo rządzą tobą emocje. Za zrozumienie możesz się zabierać jak już nabierzesz dystansu. Zresztą, musisz teraz to zrozumieć? Po co ci to? Czy nie czasem po to by trzymać sie resztek tego co było, co daje ci "poczucie bezpieczeństwa"?

Dopóki jej całkowicie nie wyrzucisz z głowy, będziesz cierpiał. Cierpiąc nie ruszysz dalej.

 

Jeśli chcesz pokazać jej, że się myliła, to MUSISZ wyrobić w sobie przekonanie, że ona dla ciebie nic nie znaczy. Nic nie doprowadza do rozpaczy kobietę bardziej niż widok mężczyzny, który cieszy się życiem, jest wyluzowany, rozwija się, jest pewny siebie, spotyka się z innymi kobietami i ma ją głęboko w dupie. Ale tak na prawdę w dupie, a nie na pokaz. Marek nagrał kiedyś o tym audycję, poszukaj sobie.

Ona grzmoci się z innymi, opowiada ci o tym, a ty wyjesz w poduszkę i tęsknisz. Nie widzsz, jakie to jest żałosne? Pora się ogarnąć.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, zgredek57 napisał:

@Heniek Nie chcę mieć takiej syt. raz jeszcze, taki już jestem że chciałbym wszystko zrozumieć. Nie mam kogo o to zapytać, niestety nie ma żadnego obserwatora naszego związku który mógłby mi pomóc zrozumieć. Mam tylko jej wersje i swoją. Obie subiektywne.. więc nic nie wnoszą.
Co do zmiany i pracy nad sobą.. chodzi o pokazanie jej, że się myliła. Niestety taka jest główna motywacja. Co Wam będę ściemniał... no tak właśnie jest. Nie chodzi o to by wróciła, tylko żeby zaczęła żałować że odeszła.

 

@Pytonga Sieczke to mało powiedziane. W ogóle nie wiem o co tu chodzi i jak to się stało. Nie wiem co mam myśleć o niej, ani o sobie. Totalna sieczka w mózgu.

Mógłbyś rozszerzyć ten komentarz dot. własnych problemów "wykrytych" na podstawie rozpoczęcia związku? Chętnie się nimi zajmę, ale nie wiem co dokładnie widzisz w tym opisie :) 

 

 

Twoje problemy:

 

1. Niska samoocena, poczucie braku wartości

2. Uzależnienie od osoby, problemy z emocjami, nieświadomość motywów zachowania "trigerów" i schematów

3. Problemy z tożsamością - nie wiesz kim jesteś, nie masz granic i wartości - jesteś jak chorągiewka

4. Twój "dobrostan" jest zależny od czynników zewnętrznych - zdominowany przez inną osobę,

5. Manipulujesz sobą i nią - np. "zmieniasz siebie" aby żałowała, zazdrościła, chcesz zemsty, rewanżu. Nie rozumiesz, że krzywdzisz Siebie albo co gorsze masz to w dupie - autodestrukcja i tryb kamikadze.

6. Jesteś zatruty negatywnymi myślami i emocjami.

7. Błądzisz w kółko po drodze wchodząc w role ratownika, ofiary i kata (). Z katem już nie zdążyłeś, bo odeszła, ale jakby tylko wróciła to byś ją katował za to wszystko co Ci zrobiła :/  Zrozum, że wszystkie te role, są toksyczne, niedojrzałe i świadczące o zaburzeniach. 

 

 

 

Może jeszcze jesteś za młody, by skorzystać z rad innych i dalej będziesz myślał "po swojemu". Może jeszcze za mało cierpiałeś i prosisz się o więcej, prosisz się o takie traktowanie. 

 

Zgredek ??? ..urwa Serio? To Twój idol? Niedościgniony wzór? Utożsamiasz się z nim?   Może zacznij od zmiany podejścia do własnej osoby. 

Narcyz - Zgredek - niezły rozstrzał osobowości :)

Powodzenia w odkrywawniu Siebie.
 


 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok @zgredek57 to po kolei

-Przeczytaj dział zaburzenia emocjonalne - Borderline tam masz linki do stron o toksycznych związkach

 

-Dlaczego sugeruje, że musisz przepracować swoje problemy - zdrowa , normalna osoba nie związała by się z zaburzoną kobietą. Mogę tylko zgadywać, że dobrze czułeś się w roli ratownika - pomagając jej czułeś się potrzebny dowartościowany no i dodatkowo było barabara. Nie wiem jak zostałeś wychowany czy rodzice byli obecni czy może jesteś Mr Nice Guy - przeczytaj stosunkowo dobry oraz No More Mr Nice Guy.

 

- Zrozum, że to co miałeś z nią na początku już nie wróci - to jej wielkie zakochanie i to co odbierałeś jako mega zakochanie - etap idealizacji już minął i nie wróci.

 

Takie kobiety szukają atencji prawie 24h na dobę - trzyma Ciebie ponieważ obecny gach dostaje wolne co jakiś czas i wtedy kontaktuje się z Tobą i zapewne innymi, aby pojęczeć powiedzieć co na sercu jej leży - dla niej to jest jak spuszczanie wody w kiblu a ty tym żyjesz analizujesz - marnujesz czas.

 

Pamiętaj, że ty od niej byłeś uzależniony (możliwe, że ciągle jesteś) po takim związku gdzie ona zgnoiła CIę psychicznie.

 

7 hours ago, zgredek57 said:

Wiedziałem od zerwania, że powinienem zerwać kontakt - a jednak z jakiś względów się bałem.

Dlatego ZERO kontaktu - blokujesz fejsa, telefon i wszystko gdzie ją masz - zero spotkań.

Czytasz i robisz dużo dobrych rzeczy dla samego siebie - to co sprawia CI przyjemność oraz spotykasz się z ludźmi.

 

a jak będziesz miał jakieś wątpliwości rozkminy pisz tutaj - Bracia byli w podobnej sytuacji czasami nawet dłużej niż 3 lata.

Powodzenia

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako że bracia wcześniej niemal wyczerpali temat, podzielę się pewnymi ostatnimi refleksjami.

 

Otóż wyobraźmy sobie świat i cywilizację współczesną, w której żyją sami mężczyźni. Nagle pojawia się znienacka jakaś grupa współczesnych kobiet. Są w tej grupie feministki oraz antyfeministki, pro-life'ki i proaborcjonistki - w sumie pełen przekrój. Faceci uważnie się im przyglądają, trochę jak dziwolągom jakimś, obserwują ich behawioryzm by po czasie dojść do wniosku, że są to istoty kompletnie nienormalne, wręcz na granicy psychopatii, pozbawione en masse uczuć wyższych, honoru, zasad, odpowiedzialności, odwagi itd. O ile do tej pory żyli w paradygmacie męstwa, przekonują się, że nie uda się stworzyć koncepcji "żeństwa" z żadnych szlachetnych cech. Zamykają je więc w psychiatryku.

 

Jednak panie nie są w ciemię bite i również przyglądają się facetom. Do niektórych nawet odczuwają niezrozumiały, krótkotrwały i fluktuujący między osobnikami, zwierzęcy pociąg. Odkrywają, jak łatwa jest jego realizacja w dodatku niosąca ze sobą liczne benefity. I tak oto rozmawia Krystyna z Haliną:

- patrz co dostałam - i tutaj pokazuje opalizujący kamyk

- a co to i do czego?

- nie wiem, chyba do niczego i nic nie robi, ale ja mam a ty nie

- a skąd masz?

- dostałam od jednego z tych głupków z czymś dziwnym między nogami. Kolejny z nich przyniósł mi mięso. W ogóle przynoszą mi różne rzeczy.

- ale jak to?

- normalnie, oni kompletnie bzikują na widok naszych cipek. Kładziesz się, rozchylasz nogi, on coś tam postęka i dostajesz gifty. W tym czasie możesz sobie nawet poczytać. A w ogóle, za pierwszym razem myślałam że toto coś umiera. Na szczęście jakoś nie, bo tylko problem ze zwłokami w domu. Potem gadał o jakiejś miłości czy czymś takim, nie wiem o co mu chodziło. No mówię ci, oni są stuknięci po prostu. Trzech już mówiło że mnie stąd wyrwie na wolność. A bo mi tu źle? Oni niczego nie rozumieją chyba. 

- wystarczy się położyć żeby mieć to wszystko bez wysiłku? Nie trzeba nic więcej?

- no tak właśnie. Mogę cię nauczyć, nawet robienia i mówienia tego co lubią słuchać. Nauczę cię tych wszystkich kitów. To nawet fajna zabawa! Wiesz jak oni są potem skołowani? Masz pełną władzę, każesz zaszczekać - zaszczeka, aportować - aportuje.

- niemożliwe!

- też tak myślałam

  • Like 9
  • Dzięki 5
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rnext

Hahahhaaa wszystko w temacie. Pięknie opisane podejście kobiet do facetów i tego co mogą uzyskać w zamian za rozchylenie nóg. 

 

@zgredek57 posłuchaj. W Twoim związku nie było miłości. To, że Ty coś do niej czułeś, wcale nie oznacza, że i ona czuła. Kobieta NIE KOCHA MĘŻCZYZNY W TAKI SPOSÓB W JAKI ON KOCHA JĄ.

 

Jesteśmy tylko reproduktorami, bankomatami i wielofunkcyjnym robotem do wykonywania rozkazów pańci. One patrzą na związek przez pryzmat tego co mogą mieć za walutę zwaną CIPKĄ. Zrozum to na boga! Nic nie straciłeś, więcej zyskałeś. Nie widzisz tego, bo percepcje przykrywają emocje, kiedy emocje opadną, zrozumiesz o czym mówię. Przynajmniej taką mam nadzieję :) 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Szkaradny napisał:

7. Błądzisz w kółko po drodze wchodząc w role ratownika, ofiary i kata (). Z katem już nie zdążyłeś, bo odeszła, ale jakby tylko wróciła to byś ją katował za to wszystko co Ci zrobiła :/  Zrozum, że wszystkie te role, są toksyczne, niedojrzałe i świadczące o zaburzeniach. 

 

 

Zgredek ??? ..urwa Serio? To Twój idol? Niedościgniony wzór? Utożsamiasz się z nim?   Może zacznij od zmiany podejścia do własnej osoby. 

Narcyz - Zgredek - niezły rozstrzał osobowości :)

Powodzenia w odkrywawniu Siebie.

Te role ratownika, ofiary i kata przyjmowaliśmy razem, przez cały związek. Jak ona była ofiarą, ja katem lub ratownikiem. Jak ja byłem ofiarą, ona była katem lub ratownikiem. Najczęściej z roli kata przechodzi się szybko do roli ratownika (ale rownie dobrze mozna przejsc do ofiary). Tak samo było w naszej pierwszej rozmowie po dowiedzeniu się, że kogoś ma. Myślę, że ona chciała żebym w końcu zapytał - właśnie po to, żebym był zły, dla tych emocji. Od razu zacząłem być katem, a ona ofiarą. Za jakiś czas już byłem ratownikiem i przepraszałem. Później stałem się ofiarą, a ona katem. Tak to się może ciągnąć w nieskończoność. To bardzo silne i skrajne emocji odczuwane na przemian. Tymi rolami mogliśmy się wymieniać kilka razy w ciągu dnia. Jak się dłużej nie widzieliśmy, na początku odpoczywałem, ale po kilku dniach już mi tego brakowało. Uzależniłem się od tego. Najczesciej ona była ofiarą, a ja ratownikiem. W drugiej kolejnosci ona katem, a ja ofiara. W trzeciej ona ratownikiem, a ja ofiarą. W czwartej ja katem, ona ofiarą. Przynajmniej tak mi się wydaje.

W ramach wyjasnienia: Nie chodzi tu o czywiście o żadną przemoc, do takiej nigdy nie doszło. Chodzi o kata w sensie psychicznym - czyli tego kto "atakuje" słownie i emocjonalnie. 

 

Nie wiem jak to możliwe, że mnie to wykończyło - a ona zdaje się nie odczuwa nawet, że coś jest nie tak. Ucieka od problemów, wypiera, swoje problemy projektuje na mnie. Najgorsze jest to, że nie wiem czy ja tak samo nie robię z nią.

 

Nie raz z nią rozmawiałem i mówiłem, że to nienormalne. Winę zwalałem na nią - stąd uważam, że mogę mieć w sobie coś z narcyza. Mam jednak tak namieszane w głowie, że mogę uargumentować że nim jestem i nie jestem. Oba stanowiska byłyby spójne, wiarygodne.. i przypuszczam, że prawdziwe. W roli kata byłem narcystyczny, w roli ratownika wręcz odwrotnie.

 

Zgredek to mój stary alias mailowy którego użyłem do rejestracji, stąd nick. Nie ma w tym żadnej symboliki - po prostu nick i avatar dobrane na szybko.

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zgredek57Chłopie co ty masz przeciwko relacji "fuck friends"? Friends with benefits to coś pięknego, co chyba każdy zdrowy, świadomy, antybialorycerski facet chciałby, a może nawet i powinien przeżyć. Co do przebiegu jak ci nie pasuje, że towar jest nadmiernie zużyty to po prostu wymieniasz na nowy.

Wydaje mi się, że masz bardzo niską samoocenę bo gdybyś był świadom swojej męskiej wartości to byś po pierwsze miał jakieś orbiterki, a po drugie byś zerwał relację w momencie w którym jej wady zaczęły być dla ciebie widoczne i istotne. Okej zgodzę się, że laska, która jest zużyta(w moim mniemaniu przebieg większy niż 3 gości) nie nadaje się na związek, ale to w takim razie po co ciągnąłeś to dalej? Po co byłeś z "dziwką" w końcu tak ją nazwałeś? To tak samo jakbym spotykał się z kobietą i okazałoby się, że ma fiuta między nogami. Przeszkadzałoby mi to w cholerę i logiczne, żebym zerwał z nią kontakt instantly! A ty bracie zapewne masz przekonanie, że "oo jak ja mogłem się komuś spodobać, jak z nią zerwę to nie znajdę drugiej" - znam to myślenie bo jakieś 5 lat temu miałem podobnie.

Bracia napisali już chyba wszystko co masz zrobić, a najważniejsze to zerwać z nią wszelakie kontakty i wyrzucić z życia. W związki się nie pakuj bo musisz najpierw popracować nad odpowiednim mindsetem. Zajmij się czymś na pewno jest coś co lubisz robić.

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Ragnar1777 napisał:

@zgredek57Chłopie co ty masz przeciwko relacji "fuck friends"? Friends with benefits to coś pięknego, co chyba każdy zdrowy, świadomy, antybialorycerski facet chciałby, a może nawet i powinien przeżyć. Co do przebiegu jak ci nie pasuje, że towar jest nadmiernie zużyty to po prostu wymieniasz na nowy.

Nie mam nic, jeśli nie dotyczy to dziewczyn na których mi zależy. Słuchaj, serio chciałbym żeby to było takie proste - dla mnie nie jest, ale zerwę z nia kontakt i zajmę się sobą. Właściwie już ten kontakt zerwałem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rady Braci już masz, tak wiem, jest cholernie ciężko ale jak nie zmienisz swojego sposobu myślenia i na jakiś czas nie zajmiesz się tylko sobą i obserwacją tylko swoich emocji to kolejna głębsza znajomość i laska może Cię zniszczyć. 

Do rozkmin emocjonalnych jakie masz teraz dojdzie jeszcze spłacanie rat za dom dla ukochanej i prawnika. No i zarabianie na to a nie na Twoje potrzeby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakbym czytał o sobie parę lat wcześniej. Ja mam borderline i być może Ty. Dużo w Twoich słowach racjonalizacji, taki powinienem być, taki nie. Moim zdaniem jedyne sensowne rozwiązanie to terapia 4x1h w miesiącu=jakieś 400zł. Jeśli masz kase na to, to skorzystaj z tego dobrodziejstwa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę się Wam przyznać, że trochę przekłamałem terminy. Tak naprawdę pisałem na świeżo po tej syt. z wyjściem na jaw że kogoś ma. Pozmieniałem kilka rzeczy, m.in. ten termin. Chciałem uniknąć rozpoznania, a widzę że wpakowałem się na minę - bo w Waszych oczach wyszło jeszcze gorzej niż jest. Im dalej od tego "szoku", tym jaśniej myślę. Tak naprawdę urwałem z nią kontakt 2 dni po tym zdarzeniu.

 

Tak, dużo racjonalizuję. Nie mogę znieść sprzeczności, męczę się bez konkretnego rozwiązania - więc staram się zawsze dojść do jakiegoś wniosku. Właśnie obejrzałem ten filmik: 

 

i muszę przyznać, że wyjątkowo trafnie określa cały ten związek. Ja się czuje wydrenowany, najgorzej było bezpośrednio po zerwaniu - wtedy czułem się jakbym nie miał osobowości, bo cały czas żyłem jej życiem i zachciankami. Po 6 miesiącach od zerwania było dużo lepiej, prawie normalnie (gdyby nie to że miałem nadzieję na powrót - bo sama się odzywała i nic, a nic nie wspominała że z kimś jest od KILKU miesięcy), ale jak tylko przyjechała - wróciło jak bumerang z wielką siłą. Odruch Pawłowa mam na jej widok.

 

Myślę, że mogę mieć osobowość zależną, ona narcystyczną. Takie wyjaśnienie wydaje się być prawdopodobne (w tej chwili.. do wieczora mogę zmienić zdanie ;p). Oleję ją i zajmę się pracą nad swoją "zależnością". Faktycznie teraz nie dam rady ustalić dokładnie jak i co.

 

Jeśli macie jakieś rady dla osób, które są wykorzystywane w związkach - chętnie je usłyszę. Chodzi tu o brak umiejętności powiedzenia "nie", ja się źle czuję gdy ktoś się źle czuje. Źle się czułem, gdy ona się źle czuła. Źle się czułem odmawiając. Jak mnie o coś obwiniała, w końcu przepraszałem - nawet jeśli wiedziałem, że to jej wina. Nad tym chcę popracować. Zacznę od rad z tego kanału, który wyżej podlinkowałem. Może jednak macie jakieś lepsze porady?

 

Dodam jeszcze w ramach ciekawostki, że po mnie nie widać tych problemów. Znajomi myślą, że rozstanie zniosłem wyjątkowo dobrze. Związek patrząc z zewnątrz też wydawał się być normalny, a wewnątrz szalały skrajne emocje. Jakbym się z Wami umówił na piwo, nic byście nie zauważyli. W głowie za to mam bałagan do potęgi entej.

 

Bardzo mi ten temat pomaga w uporządkowaniu myśli. Dziękuję wszystkim za odpowiedzi!

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W mojej skromnej opinii pojęcie "borderline" zostało tutaj mocno nadużyte. Problem tkwi w Tobie, Twoich wzorcach i negatywnych emocjach, które sam sobie produkujesz i sam nimi się trujesz. Musisz zacząć obserwować siebie i swoje emocje. Nauczyć się do nich zdystansować aby móc je zmieniać i oceniać, dotrzeć do ich źródła. Pożera Cię zazdrość, złość, nienawiść tylko dlatego, że ktoś posuwał Twoją eks wcześniej. Serio? Miała tylko 6 facetów. To niemal dziewica. Wcale nie żartuję, absolutnie.

 

Nie radzisz sobie ze swoimi emocjami. Siłka, dieta, spanie, odżywianie to zaledwie kilak procent, to taki margines, lifestyle silnego faceta a nie fundament. Siła faceta to jego mocna psychika o Ona nie musiała nawet Cię testować aby dostrzec, że jesteś słaby. Te sceny jak ją wyzywasz od dziwek bo wiesz, że spotykała się w relacji fuck with benefits....

 

Równie dobrze Ona mogłaby powiedzieć, że jesteś borderem. Spójrz i oceń swoje "akcje". Nie dziwię się, że laska odeszła i nie dziwę się, że nie było seksu.

 

Musisz spojrzeć prawdzie w oczy. To ten czas najwyższy. To miejsce gdzie nikt nie będzie klepał po pleckach.

 

Oczywiście najłatwiej szukać winy u innych ale w tym przypadku sam zawaliłeś. Nie miej tego sobie za złe. Nie obwiniaj się. Nie jesteś tego winny. Uwierz mi nie jesteś. Kiedyś to zrozumiesz. Po prostu taki jesteś... jeszcze. Chcesz się zmienić i zmienisz jeśli będziesz nad tym pracował czego Ci życzę.

 

To co przeżyłeś potraktuj jako najlepsze doświadczenie życia i ją jako osobę, która pozwoliła Ci tego doświadczyć i odkryć prawdę o sobie.

 

Zrozum teraz jak działają emocje, podświadomość, wzorce. Zrozum kim jesteś. Jak działasz. Zacznij zmieniać siebie i swoje wzorce. Przeczytaj kilak razy "Stosunkowo dobry". Zacznij prace nad sobą.

 

 

Edytowane przez SennaRot
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SennaRot Ja to czuję, że nie spełniałem standardów męskości i siły, do której lgną kobiety. O borderline napisałem to samo.. ale sam nie umiem ocenić jak dokładnie było w tej relacji. 

23 godziny temu, zgredek57 napisał:

Myślę, że "borderline" jest na tym forum trochę nadużywany. Równie dobrze może chodzić o kobiece reakcje na słabość.

 

Dzięki za komentarz! Biorę się do roboty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, zgredek57 napisał:

Ja to czuję, że nie spełniałem standardów męskości i siły, do której lgną kobiety. O borderline napisałem to samo.. ale sam nie umiem ocenić jak dokładnie było w tej relacji. 

 

Nie chodzi o żadne standardy tylko chodzi o Twoje emocje i stan psychiczny. Nie chodzi o kobiety tylko Ciebie samego abyś sam ze sobą czuł się szczęśliwy.

 

Moim zdaniem źródłem tych wszystkich złych, negatywnych emocji byłeś i jesteś Ty sam.

 

Bierz się do roboty i zacznij czytać w tym temacie.

Edytowane przez SennaRot
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zgredek57 Przeczytaj Stosunkowo dobry oraz No More Mr Nice Guy - jest wersja polska jak znaleźć było pisane na forum.

15 minutes ago, zgredek57 said:

Myślę, że mogę mieć osobowość zależną

 

Pamiętaj, że ona zna Twoje mocne i słabe strony - wie jak uderzyć co powiedzieć abyś miał sieczkę w łepetynie no i pięknie to wykorzystuje. Dlatego tak ważne jest zerwanie kontaktu - nie pozwalaj jej bawić się sobą. Jeszcze jedno jakiekolwiek dyskusje z nią nie mają sensu - jak będziesz wymieniał fakty i daty ona i tak sprawi, że na koniec zgłupiejesz i sam zaczniesz zadawać sobie pytania czy coś z Tobą jest nie tak.

 

15 minutes ago, zgredek57 said:

Jeśli macie jakieś rady dla osób, które są wykorzystywane w związkach - chętnie je usłyszę

Na spokojnie analizuj swoje emocje uczucia - jeżeli nie radzisz sobie z nimi - wypisuj sobie na kartce wszystko co czujesz w danej chwili oraz dlaczego, czytaj to analizuj - po jakimś czasie pozwoli CI to obserwować siebie i swoje reakcje. Takie wypisywanie sprawia, że zwalniasz bierzesz kontrole nad myślami - bez tego to taka gonitwa.

 

Czas w Twoim przypadku jest najlepszym lekarstwem i skupienie się na sobie, zacznij być samolubem nagradzaj siebie i nie czuj się z tym źle.

 

Po jakimś czasie będziesz miał inne spojrzenie na ten związek wyciągniesz wnioski będziesz dostrzegał schematy, czerwone flagi

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, zgredek57 napisał:

Te role ratownika, ofiary i kata przyjmowaliśmy razem, przez cały związek. Jak ona była ofiarą, ja katem lub ratownikiem. Jak ja byłem ofiarą, ona była katem lub ratownikiem. Najczęściej z roli kata przechodzi się szybko do roli ratownika (ale rownie dobrze mozna przejsc do ofiary). Tak samo było w naszej pierwszej rozmowie po dowiedzeniu się, że kogoś ma. Myślę, że ona chciała żebym w końcu zapytał - właśnie po to, żebym był zły, dla tych emocji. Od razu zacząłem być katem, a ona ofiarą. Za jakiś czas już byłem ratownikiem i przepraszałem. Później stałem się ofiarą, a ona katem. Tak to się może ciągnąć w nieskończoność. To bardzo silne i skrajne emocji odczuwane na przemian. Tymi rolami mogliśmy się wymieniać kilka razy w ciągu dnia. Jak się dłużej nie widzieliśmy, na początku odpoczywałem, ale po kilku dniach już mi tego brakowało. Uzależniłem się od tego. Najczesciej ona była ofiarą, a ja ratownikiem. W drugiej kolejnosci ona katem, a ja ofiara. W trzeciej ona ratownikiem, a ja ofiarą. W czwartej ja katem, ona ofiarą. Przynajmniej tak mi się wydaje.

 

To jeszcze dochodzi uzależnienie od dynamiki emocjonalnej. 

Może się pojawić strach przed pustką, nudą, codziennością i ucieczki w coś co będzie dostarczać emocji. Możesz zwyczajne zacząć się bać, że nic nie czujesz, że jesteś pusty, że czymś/kimś musisz to wypełnić. Uważaj na takie ego-pierdolenie i nie bój się tego, co do Ciebie będzie docierać. Nie uciekaj. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 29.03.2018 at 6:03 PM, zgredek57 said:

ale nie mogę się oprzeć pokusie by zagrać w tą grę raz jeszcze i tym razem ją wygrać

A co takiego wygrasz z borderką?

 

On 29.03.2018 at 6:03 PM, zgredek57 said:

Zrozumiałem jak bardzo się na początku starała, a ja tego nie doceniałem. Zrozumiałem, że chciała ze mną być i tworzyć normalny związek, a ja się nie starałem ani trochę.

A nie dociera do Ciebie, że na początku ją olewałeś i dlatego ona dobrze ssała? A od kiedy zacząłeś się strać, to ona woli obciągać za granicą jakiegoś obrzezanego ciemnego?

 

On 29.03.2018 at 6:03 PM, zgredek57 said:

Myślę, że "borderline" jest na tym forum trochę nadużywany. Równie dobrze może chodzić o kobiece reakcje na słabość.

Raczej wątpię. To że jest borderką powinieneś odkryć już na początku.

 

Przez dłuższy czas Tobie brała tylko do paszczy, założę się, że temu wcześniejszemu FF znacznie wcześniej popuściła szpary. Czyli rozgrywała Cię od samego początku i to powinno dać Tobie do myślenia.

 

Zacznij od lektury wszystkich książek Marka, plus audycje Radio Samiec i oczywiście to forum. Sporo przed Tobą nauki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.03.2018 o 18:03, zgredek57 napisał:

Byliśmy razem 3 lata, mieszkaliśmy razem rok, to ona zerwała.

Przeczytałem dwa zdania i więcej nie czytam.
Następnym razem jak napisze smsa albo na fb to odpisz tak:

SPIERDALAJ!!!!!!!!!! 

Niszczysz sobie życie psychiczne i fizyczne. 
Rozpieprzasz sobie życie.

Musisz się odciąć.

Edytowane przez Łapinski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.