Skocz do zawartości

Kim tak naprawdę był Jahwe?


Garrett

Rekomendowane odpowiedzi

Przepraszam, ale czy większość sobie nie zdaje sprawy że CAŁY Stary Testament to dosłownie kopia/przeróbka Wierzeń Sumeryjskich?

Polecam obejrzeć

 

 

 

http://jagathon8.blogspot.com/2013/06/biblia-contra-opowiesci-o-anunnaki.html

Edytowane przez lxdead
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że nic z powyższych.

Jesteśmy zlepkiem programowania społecznego i ewolucji jako gatunku, niektórzy dodają spuściznę duchową. Stąd mamy instynkty, żądze i chucie. Tak samo jak chyba wszystkie zwierzęta boimy się wyimaginowanych rzeczy, które nigdy nas nie spotykają - zrozumiałem to po obserwacji kanarka, który ciągle patrzy w okno czy nic z tej strony na niego nie nadleci i go nie zaatakuje. Czy wszystkich nas nie nękają widma biedy, utraty zdrowia, porzucenia, tworzenia w głowie tragicznych bajeczek, które nigdy się nie spełniają? 
Kiedy doceniliśmy to, co mamy?
Kiedy poczuliśmy autentyczną wdzięczność w kierunku osoby, która coś dla nas dobrego zrobiła?
Kiedy wyłączyliśmy ciągły potok myśli i żyliśmy tylko w tym jednym momencie?
Kto tutaj autentycznie na własnej skórze poczuł, że wszystkie wydarzenia nic nie znaczą w świecie, a to co odbieramy to tylko emocje? Nikt nie doświadcza swojej straty, tylko emocji związanymi ze stratą.. Kto tu tak naprawdę zrozumiał czym jest ego, i że to jest jedyne źródło cierpienia?


Z drugiej strony:

Kto pamięta to wydarzenie, gdy ktoś nam zrobił coś brzydkiego?
Kto pamięta to krzywe spojrzenie od kogoś znajomego albo nieznajomego?
Kto pamięta to uczucie, kiedy nas ktoś poniżył?
Kto do dzisiaj pamięta, że ktoś czegoś dla nas nie zrobił?

Myślę, ze blisko 100% ludzi będzie skupiało się na tym co jest negatywne. Na tym co jest złe, straszne i tragiczne. Jesteśmy tak zaprogramowani, że rzadko kiedy zauważamy akty dobroci w naszą stronę, ale za to negatywność zdarza się pamiętać do końca życia.
Dlatego nie wierzę w żadne rasy, podwodne cywilizacje, najeźdźców z kosmosu i chuj wie co tam jeszcze. Jahwe, to jest dla mnie projekcja ciemnej strony naszego ego, tzw. cienia. Żeby wypracować sobie dostrzeganie pozytywów wydaje się konieczne wejście na drogę samorozwoju, do czego jest potrzebna wiedza. A wiedza, w dawnych czasach była dostępna dla wąskiej grupy wybranych. Tłum się żarł i niszczył projektowaną nienawiścią między sobą.

Nie wierzę w żadnego kosmicznego demona czy najeźdźców z innych planet. To, że ta planeta jest planetą cierpienia jest oczywiste. Ale to wynika tylko z tego co nosimy w sobie. Co zauważamy. Co w sobie kultywujemy - kto wygra, ten neandertalczyk, który chce za wszelką cenę być sławny, bogaty i walić piękne kobiety, czy ten który jest skromny, pokorny (zdrowo rozumiane) akceptujący, rozumiejący i kochający?
Większość dąży do tej pierwszej opcji, i jest to szeroko akceptowane przez społeczeństwo, przynajmniej w niektórych nastawionych na konsumpcjonizm krajach. Dlatego żyjemy jak żyjemy. Dla ego nie ma żadnych ugód, zahamowań i miejsca na zrozumienie, gdy chodzi o jego interes. Ego przez miliony lat umierało gdy nie dostawało tego czego chce, więc jest jak jest.. Dlatego jest na tej planecie, tak jak ma być - ostatnimi czasy zrozumiałem, że tak ma właśnie być i tak jest idealnie. Jeżeli uwzględnić rozwój duchowy to czy ta planeta nie udostępnia całej gamy ścieżek, którymi możemy podążyć? Po zwierzęce instynkty rozmnażania i przetrwania, poprzez ewolucję w stronę czegoś wyższego? 

Budda powiedział, że rzadkością jest stać się człowiekiem, jeszcze rzadszym jest poszukiwać prawdy, a najrzadszym tą prawdę znaleźć. Czy to nie sugeruje naszej zwierzęcej natury, i że tak ma być? To nie Jahwe nam tu zrobił piekło. To zrobiliśmy sobie my sami, i robimy ciągle sobie - niszcząc dla przyjemności własne ciała w imię nałogu, czy niszcząc innych dookoła - znajomych, środowisko, czasem rodzinę. Kto wypisuje różne teksty na murach, Jahwe czy niedorozwinięci ludzi, którzy kierowani są tylko zwierzęcym instynktem?
Wczoraj byłem głupi i szukałem powodów, pretekstów do walki ze światem zewnętrznym, myśląc że to on mnie niszczy. Dzisiaj, zrozumiałem że jedynym źródłem wszystkiego co postrzegam, rozumiem i wiem jestem tylko i wyłącznie ja sam.
W świecie opanowanym przez zwierzęta, które nie znają swoich uwarunkowań, że chcą tylko brać a nic od siebie nie dając, nie może być inaczej.

Edytowane przez Messer
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, balin napisał:

Najogólniej Bóg to bezpostaciowa inteligencja, która się tworzy w postaciach każdego człowieka. Słyszałem takie super porównanie do tego układu Bóg - wiatr, człowiek - latawiec. Fizycy tez powoli do tego dochodzą, wiedzą już, że masa, to uwięziona energia, a energia to informacja - informacja to Bóg.

Masz jakikolwiek link do tych badań i wniosków? Z góry dzięki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Panowie ciekawe rozważania . Poniżej wstawie linka do jednej z teorii celu naszego istnienia ,wg mnie bardzo prawdopodobnej .Jak Marek wiele razy wspominał w audycjach i w ostatnim felietonie -jesteśmy hodowani dla energii która się wydziela z naszych emocji -w filmiku poniżej nazwali ja LUSZ

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Bullitt napisał:

Masz jakikolwiek link do tych badań i wniosków? Z góry dzięki. 

Szczególna teoria względności Einsteina.

Równoważność masy i energii. 

E=mc^2 (jeżeli c, jako prędkość światła jest stała, to wzrost energii powoduje wzrost masy)

Mój nauczyciel od fizyki opowiadał o tym. Podobno zakłada się istnienie jakiejś cząstki, siły. Która powoduje zmianę energii w masę. 

Dopiero się uczę, jak coś to mnie poprawcie :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Don Corleone fizyka mówi o tym mega skomplikowanie. Ten Einstein miał łeb jak sklep. Ostatni Nobel dostali szpece za udowodnienie rozchodzenia się fal grawitacyjnych w czasoprzestrzeni, na tej samej zasadzie jak w powietrzu czy wodzie. To potwierdza teorię Einstaina. :)

Na tą sprawę można spojrzeć od strony duchowości. Trochę łatwiej niż w fizyce, ale też trzeba nad tym posiedzieć i pomyśleć. Dla zainteresowanych tekst, dzięki civilmonk:

"Zacznę górnolotnie - "Na początku było Słowo". Tak stwierdził święty Jan. Słowo czyli informacja

Na wstępie trzeba oddzielić informację od jej nośników. To ważne. Nośnik to nie informacja. Informacja sama z siebie jest nielokalna. Tzn. nie jest w czasie i nie jest w przestrzeni.

Gdy sobie to kontempluję to muszę dokonać herezji i zgwałcić swój mózg. Otóż mam wrażenie, coraz głębsze, iż mój niegdysiejszy guru Ken Wilber się mylił. Albo też, ja mylnie go rozumiałem. Chodzi mianowicie o holony. Wg. Wilbera struktura rzeczywistości to coraz szersze zawierające się w sobie holony. Kwanty -> atomy -> cząstki -> materia -> biologia -> umysł -> dusza -> świadomość. Tak w uproszczeniu bo dochodzi u niego kwestia ćwiartek, linii rozwojowych i innych takich tam.

Tak sobie myślę iż to nie jest tylko tak. Celowo piszę tylko. Otóż holnowa struktura jest prawidłowa dla danej perspektywy patrzenia na wszechrzeczywistość. Tu trochę trzeba się odwołać do holograficznej teorii wszechświata w tzw. słabej wersji czyli "Wszechświat może być postrzegany jako dwuwymiarowa struktura informacyjna „namalowana” na horyzoncie kosmologicznym". Moim zdaniem jest to bezwymiarowa informacja malowana na n-wymiarowej wszechrzeczywistości.

Hologram ma to do siebie iż można na niego patrzeć z różnych stron widząc inny aspekt informacji go tworzącej. Każda zatem taka perspektywa jest osobną niezależną strukturą rzeczywistości. Takie perspektywy mogą same w sobie mieć naturę holograficzną ale żadna z nich nie jest zupełnie wystarczająca do wyjaśnienia siebie (swych praw) co wynika z twierdzenia Godla.

Sprowadzając to do naszych klusek duchowych. Np. taka karma. Jedni twierdzą iż to duchowa energia, inni iż dusza i jej świadomość życia, inni że to struktura neronalna, inni że to bzdura. Klasyczna duchowość newage widzi tu holony gdzie mózg jest odbiornikiem czegoś wyższego, duszy czy źródła.

Ja twierdzę iż to wszystko są odrębne perspektywy hologramu. A informacja jest jedna, nielokalna. "Karma" jest postrzegana z perspektywy materialnej jako sieć neuronowa. Z perspektywy newage jako stan duszy. Dusza i sieć neuronowa są zatem perspektywą patrzenia na jedną tą samą rzecz - informację."

I jeszcze.

"U podstaw bytu leży fraktalna struktura informacji. To jak fraktal ten rozwija się w danej perspektywie - wcieleniu bytu - jest deterministyczne. To jak kwiat rosnący z ziarna. Kwiaty różnią się od siebie ale róża to róża, chryzantema to chryzantema. Róża czy chryzantema to różne wcielenia bytu czyli nielokalnego "jestem". Człowiek rodzi się jako konkretny kwiat - wcielenie "jestem". Człowiek zniewolony do końca życia wierzy iż jest tą różą jaką wyrósł zatem bezwolnie poddaje się "różanemu" prawu - widzi siebie jako różę i sam siebie ogranicza do perspektywy różanej patrzenia na świat. Człowiek wyzwolony zdaje sobie sprawę iż nie tyle jest róża co patrzy na wszechrzeczywistość z perspektywy róży jako "jestem". Ta na początku subtelna różnica powoduje iż o ile jego manifestacja w danej perspektywie dalej jest różą to człowiek wyzwolony może sięgać do siebie w innych perspektywach. Czyli zaczyna odbierać wszechrzeczywistość nie tylko z perspektywy róży ale i chryzantemy czy goździka. Istota bowiem danego człowieka - czyli informacja - jest bezpostaciowa i nielokalna. W tym sensie człowiek nie tyle zmienia prawa życia co zaczyna żyć w coraz większej liczbie różnorodnych wersjach siebie z których każda rozwija się wg. coraz bardziej odmiennych praw życia. W ten sposób dzieje się to co cenisz - czyli "nabieranie świadomości" w zwielokrotnionej postaci. Nie tylko z jednej perspektywy ale z wielu. Ty postrzegasz siebie wedle praw w jakie wierzysz. Ja postrzegam wiele równolegle działających praw, które postrzegane z jednej tylko perspektywy mogą wydawać się sprzeczne ale tylko dla tych którzy są do jednej perspektywy przywiązani. Gdy patrzy się na nie z perspektywy wolności, prawa te, różne, stają się bardziej wszechstronnym opisem wszechrzeczywistości tj. wieloperspektywicznym postrzeganiem holograficznej natury rzeczywistości."

 

Edytowane przez balin
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.04.2018 o 13:35, MG-42 napisał:

Filozof, romantyk. Rasowo pół nordyk pół polak. Jego matka polka służyła przy świątyni, dlatego była popierana przez bardzo ważnego kapłana. Zaszła w ciąże z bogatym jasnowłosym germaninem z jednym z żołnierzy plemion germańskich, idących trasą na północ od karpat aż po azję mniejszą. Dlatego Chrystus był blondynem i psychicznie inny od żydów.

Żydzi, Polka, Polacy piszemy z wielkiej litery ... dziwne, że żaden admin tego nie wyłapał ...

ale napisz mi proszę, że to proste trollowanie było ... bo się przestraszyłem, że to zupełnie na serio ...

Edytowane przez GurneyHalleck
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rownież możemy zadać pytanie kim był Sherlock Holmes. Słynny detektyw ma nawet swoje małe muzeum na Baker street w Londynie. Możemy poczytać o nim. Powstało wiele książek. Ale jaki był na prawdę?  Odpowiedź zabrał do grobu Artur Doyle, pisarz, który go stworzył we własnym umyśle.

 

Ale to było nie dawno. 

Pierwsze zapiski o powstaniu rasy ludzkiej zostały wykute na tabliczkach skalnych przez sumerów. Historia tego plemienia została skopiowana przez innych. Zmieniają się tylko imiona. Plagiat w najlepsze.

Już tyle powstało bóstw, religi, odłamów, że to śmieszne jest. 

I tak powstają cudze wymysły za które ludzie się kłócą, tracą energię, zabijają, a twórcy tych wszystkich bajek żyją w luksusie,śmieją się z naiwnośći wiernych.

Bycie "czystym" dla mnie najcenniejsza rzecz. Cudze myśli, won!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.04.2018 o 10:26, IgorWilk napisał:

Rownież możemy zadać pytanie kim był Sherlock Holmes. Słynny detektyw ma nawet swoje małe muzeum na Baker street w Londynie. Możemy poczytać o nim. Powstało wiele książek. Ale jaki był na prawdę?  Odpowiedź zabrał do grobu Artur Doyle, pisarz, który go stworzył we własnym umyśle.

 

Z tym że Sherlock nie miał wpływu na życie miliardów ludzi w ciągu ostatnich 3000 lat. :P 

Tak sobie pomyslałem jakie to (pochodzenie i natura Jahve) ma wpływ na istotę chrześcijaństwa: skoro nie było "grzechy pierworodnego" Adama i Ewy to właściwie zbawcza misja Jezusa nie ma sensu...

Wychodzi więc na to że jego misja była całkiem inna. :blink: To jest z resztą często przywoływane jako absurd - złożył się w ofierze samemu sobie, żeby odkupić winy stworzenia które sam wykreował. Faktycznie dziwna logika. No ale ja tam teologiem nie jestem. :o

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.