Skocz do zawartości

Samochód w leasing


baron Ungern von Sternberg

Rekomendowane odpowiedzi

Ze względu na to że mój padalec ma już przejechane 300tys km zastanawiam się nad wynajęciem nowego samochodu (leasing). Płaciłbym jakieś 1300 netto leasingu (brak wpłaty własnej, okres wynajmu 36 miesięcy). Czy da się jakoś minimalnie negocjować oprocentowanie takiego czegoś ? Czy u innego dealera (ale ta sama marka) mogę wynegocjować lepsze warunki ? Jakieś porady ? A może olać takie coś i zakupić za gotówkę samochód używany za tę kwotę  (36x1300) ? Wtedy nie odliczę VAT :/

Edytowane przez baron Ungern von Sternberg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Tomko napisał:

Nigdy nie czaiłem po co ludzie biorą auta w leasing. To jak zwykłe pożyczenie auta. Kończy się okres i bye bye. Nie lepiej wziąć w kredo z taką samą ratą?

 

Słowo-klucz:

Korzyści podatkowe.

 

Odliczenie VAT, PIT/CIT itd.

Leasing NOMINALNIE może być droższy, natomiast per saldo, jeśli uwzględnisz korzyści podatkowe - jesteś na tym dużo do przodu.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stary_Niedzwiedz Ok. Korzyści podatkowe. Obniża ci VAT, który płacisz. Wciąż jednak nie jest to twoje auto. Czyli płacisz za usługę, wyłożysz w sumie 1300 (netto jak kolega napisał czyli już po ulgach) x 36. To jest 47 tys. zł. Przeznaczając nawet te 10-15 tys. na wszelkie naprawy i ubezpieczenia przez te 3 lata możesz kupić auto za 35 tys. czyli już całkiem fajne kilkuletnie. Po tym czasie zostaje twoje. Albo kupić za 47 tys. i nawet gdy sprzedasz je potem za połowę wartości to jesteś ok 23 tys. w plecy zamiast 47. Warto się rzucać na kilka tysięcy zł. ulgi nie mając nic po tych 3 latach? Jak możesz być do przodu skoro po okresie leasingowym nie masz już auta. Tak to rozumiem.

Edytowane przez Tomko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, Tomko said:

Albo kupić za 47 tys. i nawet gdy sprzedasz je potem za połowę wartości to jesteś ok 23 tys. w plecy zamiast 47. Warto się rzucać na kilka tysięcy zł. ulgi nie mając nic po tych 3 latach? Jak możesz być do przodu skoro po okresie leasingowym nie masz już auta. Tak to rozumiem.

Niektorzy tez biora zeby wskoczyc w nizszy prog podatkowy (auto w leasingu to dodatkowy koszt) - zamiast 32% beda placic 18% podatku dochodowego. Dla tych co duzo zarabiaja moze miec to sens. Na zaoszczedzonych pieniadzach na podatku maja nowy samochod. No i benzynke tez lejesz w cenie pomniejszonej o VAT czyli duzo mniej niz to co widzisz na dystrybutorze :) Jesli sie myle, to niech mnie ktos obeznany poprawi.

Edytowane przez Unhomme
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko Przytoczę historię mojego kumpla. Od lat brał samochody w leasing na firmę, jego tłumaczenie było takie, w dzisiejszych czasach jakość produkcji spadła drastycznie u wszystkich producentów. Kupując samochód trafisz na dobry egzemplarz lub na złoma z którym będziesz się bujał po serwisach do końca gwarancji (co po zakończeniu gwarancji?). Jak trafisz na złoma to albo musisz się z tym pogodzić albo go sprzedać. W leasingu będziesz się z nim męczył przez okres leasingu i oddajesz. Jak będzie dobry to zawsze możesz go wykupić, wyjdzie taniej niż kredyt. Dodatkowo kasa, której nie wydasz na zakup, może być inwestowana.

Osobiście do leasingu przekonała mnie historia kumpla. Pewnego pięknego dnia cofający dostawczak przywalił w tylny błotnik "jego" samochodu, zrobił to tak skutecznie, że rozpruł mu blachę. W ASO wycinanie niemalże ćwiartki samochodu i wspawanie nowej, nie jest to element wymienny jak przedni błotnik. Spadek wartości auta ogromny, wszystko zrobione jak być powinno, samochód bezpieczny ale nikt go nie kupi w sensownej cenie. Kumpel uśmiechnięty bo za półtora roku odda go właścicielowi i weźmie nowy. Jakby był właścicielem musiałby się z nim męczyć.

Edytowane przez paazik
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Tomko napisał:

Jak możesz być do przodu skoro po okresie leasingowym nie masz już auta.


Masz następne auto :-)

Albo wykupujesz auto po leasingu i jeździsz dalej (często nawet tablic rejestracyjnych nie zmieniasz).

 

Patrzysz na sprawę przez pryzmat POSIADANIA, a nie UŻYTKOWANIA.

I - pardon my french - polskiej mentalności*.

 

"A bo to lizing jest, panie!. Nie stać go na porządnego, 10 letniego pasata w tedeiku, to się rozbija nowym pasatem w lizingu! A mój to stary, ale spłacony! Naklepke takom na zderzaku mam!!".

 

Tjaaaa...

No właśnie STAĆ go na nowego Pasacika :-)
I stać go na płacenie rat lizingu :-)

 

Analogicznie jest z "panie, bo to służbowy" (w domyśle "dostał za darmo").

No nie bałdzo - każdą złotówkę wydaną przez pracodawcę na auto służbowe w zębach musisz przynieść do firmy z powrotem w swoim "urobku". I to ze sporą prowizją, bo jeszcze przecież pensję pobierasz i ZUS trzeba odprowadzić.

Można rzec zatem, że auto służbowe jest z pktu widzenia użytkowania - najdroższym autem na świecie.

 

No ale do brzegu.

 

Koniec końców:
Liczy się to, czym dupę wiozę, oraz kto i ile za to koniec końców płaci, a nie to, co w dowodzie.

Tyle dyskusji na temat "używanie vs posiadanie".

 

A co do kwestii kosztów...

 

Generalnie w ratach leasingu spłacasz utratę wartości pojazdu + koszt finansowania, czyli oprocentowanie. (Tak, BARDZO upraszczam!).

Potem płacisz wykup będący +/- wartością rynkową pojazdu, albo... oddajesz auto leasingodawcy.

Coś jak kredyt z ratą balonową. Istnieje takie coś na rynku prywatnym od lat (słynne "2x50%", czy "3x33%")

 

Bądź spłacasz w ratach leasingowych całość kwoty zakupu pojazdu + koszt finansowania i "kupujesz za 100 złoty" (bo suma rat MUSI być wyższa niż koszt zakupu pojazdu).

Wszystko jest kwestią ustawienia kosztu wykupu.

 

Idźmy dalej.

 

Podajesz jakieś-tam kwoty mówiąc, że "bo można kupić używkę za podobny pieniądz jak utrata nowego i jeszcze masz auto NA WŁASNOŚĆ".

No można.

UŻYWKĘ!!!

 

Teraz zastanów się, jaki jest sens tego ruchu w firmie, gdzie:

 

1. Nie masz (w 9 na 10 przypadków) na tą używkę f-ry VAT 23%, więc nie odliczysz VAT od zakupu (a VAT to w firmie zwykle dość istotna kwestia)

2. Masz limity amortyzacyjne, na dokładkę kwotę transakcji może Ci zakwestionować skarbowy (a PIT/CIT to w firmie zwykle dość istotna kwestia :-) )

3. Nie uzyskasz na ten sprzęt finansowania (leasing), o ile nie masz FV23% (też upraszczam)

4. To jest UŻYWANY samochód z wszelkimi tego faktu konsekwencjami

5. W firmie liczy się DYSPOZYCYJNOŚĆ pojazdu i koszta eksploatacji. Granicznym punktem ekonomii eksploatacji pojazdu nowego jest przebieg ok 150 000 km**

Potem koszty rosną lawinowo, bo pojazd jest zwyczajnie WYEKSPLOATOWANY.

Ile trafisz samochodów używanych, których "zapas przebiegu" pozwoli na ekonomicznie zasadną eksploatację?

Za ile je na koniec sprzedasz?

5a. Jak zestandaryzujesz flotę, jeśli np 10 aut potrzebujesz, a tu trafił się 3xAuris (każdy w innym specu i kolorze), Golf, Fabia w gazie :-) i Aygo, a reszta na rynku to szmelc był?

Na rynku używek jesteś słabym graczem. To są głównie transakcje 1:1.

Kupując np 5-10 nowych aut jednym strzałem - jesteś już klientem, z którym można (czasem sporo) ponegocjować ceny.

6. Leasing to nie tylko korzyści podatkowe. Nie ciągnie Ci on w dół zdolności kredytowej firmy, nie wchodzi(ł) w skład bilansu, nie podlega zajęciu komorniczemu w razie "w" :-), ŁATWIEJ jest uzyskać leasing niż kredyt itd, itd, itd.

 

NOMINALNIE na leasing wyłożysz więcej.

REALNIE, po uwzględnieniu kosztów podatkowych, finansowania itd może się okazać, że taki "drogi leasing" oznacza, że za furę w cenie 50 kpln wyłożyłeś faktycznie... Ja wiem? Ze 30? :-)

Dodatkowe kwestie (pkt 3-6) mogą utopić Twój biznesplan całkowicie.

Magia, panie :-)

 

To o czym mówisz ma swój sens, jeśli patrzysz z pkt widzenia osoby fizycznej (a i tu moglibyśmy się długo spierać).

Pkt widzenia przedsiębiorcy jest ZUPEŁNIE inny.

 

*(@Tomko, to nic osobistego, chodzi mi o wskazanie pewnych mechanizmów tkwiących w PL społeczeństwie. Coś jak osławiona "Fabia w gazie ZE SALONU, dlatego lepszy jestem")

** uprzedzając emocje - takoż wynika ze statystyk. Ale nie że "tif, panie, i dekra mówio!", bo to to sobie może diler na rollupie w kątku salonu postawić. Trzeba sięgnąć głębiej i wyciągnąć takie magiczne rzeczy jak plany serwisowe dla określonych przebiegów. I tu już ni ma magii, jest matematyka czysta, panie! :-)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie kupno jakiegokolwiek nowego auta nie ma sensu z uwagi na to, że po 3 latach jest warte 50% swojej ceny. Kupujesz auto za 200 tys, a potem jest warte 100 tys, czyli tracisz każdego miesiąca 3 tys. Wiem, że fajnie jest mieć pachnące, nowe na gwarancji, ale uwierzcie mi, że po 3 latach takie auto z przebiegiem również pachnie i praktycznie nie jest wysilone. Potem np. przez kolejne 3 lata nie traci aż 50%, a jedynie około 30%. I z kwoty 100 tys tracimy tylko 30 tys w ciągu 3 lat, a nie 100 tys...

 

Leasing auta na firmę jest zdecydowanie korzystny. Odliczenia podatkowe itd. Kredyt to bardzo słaba opcja.

 

 

 

 

Edytowane przez doler
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leasing to tylko forma finansowania. Ty decydujesz jak ustawisz kwotę wykupu czyli kwotę, za którą auto przejdzie na Twoją własność.
Salonowe leasingi często oferują leasing na 36 miesięcy i 1% wykupu przy koszcie 3-4% za całe 3 lata.
Możesz np: wziąć duży wykup i spłacić przez 3 lata połowę wartości auta (czyli utratę jego wartości w tym czasie), potem je oddać i wziąć kolejne.
Wszystko zależy od tego jak dużo jeździsz i czy masz ochotę na nówkę sztukę :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.04.2018 o 23:22, baron Ungern von Sternberg napisał:

mój padalec ma już przejechane 300tys km

Toż to żaden przebieg. Co może się dziać przy takim przebiegu? Może się czepiam, ale sam ujeżdżam 27 letnie audi z dużo większym nalotem. Auto jest pewne na 100%. Robię nim rocznie ok 40tys km po zachodniej europie i nigdy nie stanął na drodze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko dodatkowo niektóre salony mają w ofercie auta używane z rozsądnym przebiegiem i gwarancją na które też dostaniesz leasing działa to tak samo tylko w mniejszej skali. Z tym,że tutaj auta są rozpatrywane użytkowo jako narzędzie a nie hobbystycznie. Ja nie patrząc na tego typu fanaberię też bym brał np. mercedesa bmw czy cokolwiek innego importowanego z Japonii z kierownicą po naszej stronie. (w sensie z rynku japońskiego).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.04.2018 o 00:47, Tomko napisał:

Nigdy nie czaiłem po co ludzie biorą auta w leasing. To jak zwykłe pożyczenie auta. Kończy się okres i bye bye. Nie lepiej wziąć w kredo z taką samą ratą?

A kto dzisiaj jeździ jednym autem 10 lat? Po co Ci ten samochód po 3 latach, jak lada moment i tak będziesz go sprzedawał.

 

Jak ktoś już wyżej napisał - fakt, że auto w świetle prawa nie jest Twoje może działać na Twoją korzyść. Po spłacie leasingu oddajesz auto "właścicielowi" i to już jego broszka aby to już używane auto sprzedać. Nie martwisz się naprawami, bo to też ogarnia "właściciel". Można w umowie ustalić, że nawet opon nie zmieniasz ty, tylko leasingodawca.

 

Leasing jest dla osób, które:

- mają firmę

- są mało wymagające w kwestii mocy i wyposażenia auta - ma być nowe i w miarę ekonomiczne

- nie mają czasu/nie znają się na mechanice/nie mają zaufanych mechaników i nie chce im się męczyć z ew. usterkami, szukać odpowiednich fachowców, liczyć, że cię nie oszukają itd.

 

Ja się do tego nie łapię, więc wolę kupić używane 5-8 letnie auto za 30-40k, z dobrym wyposażeniem i mocnym silnikiem i sprzedać je po 2-3 latach, przy dobrych wiatrach przez te 2-3 lata takie auto straci na wartości ja wiem z 5-10k, to i tak dużo mniej niż traci auto wzięte w leasing. A takie 5-10 letnie auta wcale nie są jakoś strasznie wyciuchane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Mayki napisał:

 

- są mało wymagające w kwestii mocy i wyposażenia auta - ma być nowe i w miarę ekonomiczne

 

 

Nnnno nie bałdzo.

Im bardziej wymagające w kwestii mocy i wyposażenia auta (czytaj -> cena w góóóóręęęęęęęę) tym bardziej leasing się opłaca.
Słowo-klucz: Limity amortyzacyjne!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.