Skocz do zawartości

Sama i samowystarczalna ... czyli Wash and Go ;)


Rekomendowane odpowiedzi

Jedziemy z przysłowiowym koksem ;)
Uwielbiam czytać takie tematy jakie są na tym forum. Wnoszą sporo do poznawania relacji międzyludzkich. Wiele z nich potwierdza lub też koryguje moje obserwacje.
Tytułem wstępu coś o sobie samym. Po takim czasie dreptania po ziemi (54 zima leci, bom z grudnia ;), wie się już chyba wszystko (a na pewno sporo) o własnej osobie.


Połączenie bezczelności, z nietuzinkowym poczuciem humoru. Zabawa słowami, łączenie fragmentów wielu powiedzeń w nową całość (przykład sprzed paru dni w ps1.). Coś czego nikt nie powiedział przed Tobą. I chyba najważniejsze. Jestem przygotowany (ciężko mnie zaskoczyć czymkolwiek - a nawet gdyby, to potrafię jakimś cudem wszystko powykręcać tak żeby wyszło na moje) do odpowiedzi na pytania których jeszcze nie zadano (hardcore i totalna jazda "po bandzie"). Obserwacja ludzi i ich zachowań. Czasem prowokowanie zdarzeń tym co się mówi i robi. Ma to swoje ujemne strony ;) Mój niewyparzony język powoduje konflikty / różnicę zdań. Szczególnie z paniami. Po różnicach zdań z panami pozostały mi ślady zewnętrzne (już nie jestem zbyt symetryczny (za klasykiem) ;)


Zaczynam obiecany wpis (z przywitania). Zdarzenia te nazwijmy epizodami.


Cała sytuacja dzieje się w pracy (z 2 miesiące temu).
Pracuję na dziale pakowania i wysyłki.

Osoby biorące udział w zdarzeniu:

Ja - Jogibaboo
Bożena - starsza ode mnie (pracujemy razem)
Nela - młodsza ode mnie (nie wiem ile może mieć lat . . zakładam że 30 - 40). Zajmuje się eksportem. Odwiedza dział raz na 1 - 2 tygodnie doglądnąć czy wszystko jest dopięte w temacie wyżej wspomnianego.
Czesiek - gościu który podczas zdarzenia z chwilowego braku kierowniczki przejął jej funkcję.


Wchodzi Nela i głośno mówi, jednocześnie patrząc na mnie - "Jestem sama"
Ja na to klejąc karton - "Bardzo dobrze, i tego się trzymaj"
Nely po chwili dodaje - "i samowystarczalna"


Na to już nic nie odpowiedziałem tylko spojrzałem na Nią z lekkim zdziwieniem i chyba politowaniem. Zresztą niewiele bym dodał na te Jej słowa, gdyż Bożena wyskoczyła z tekstem że "lepiej samej, co będziesz się z jakimś facetem męczyła"

Nela poleciała do drugiego pomieszczenia spisywać kartony. Po chwili wraca i widząc że kończę pakować ostatni karton do planowanej wysyłki mówi - "Tego mi właśnie brakowało do kompletu. Czy mógłbyś Jogibaboo zanieść go na wagę?"

Tu następuję splot czasu i słów. Gdyby Nela odeszła powiedzmy na pół godziny to skuteczność byłaby być może mizerna. Ale nie minęła raptem nawet minuta/dwie, a Ona wraca z ww słowami. Nie mogłem tego tak zostawić, więc mówię:


Ja - "W tym momencie poniesiesz konsekwencje swoich słów sprzed chwili. Nie po raz pierwszy to co mówisz odstaje od tego co czynisz. To Twój problem, a nie mój". I odsunąłem się na krok od paczki.
W oczach Nely zdziwienie i zaskoczenie. Zaczyna tupać nóżkami i złorzeczyć na mnie że "nie ma mam się wygłupiać i szybciutko zrobić to co Ona chce".
Ja na to ze stoickim spokojem mówię .. "daj mi to na piśmie" ;)
Tu taka mała dygresja. Nawet gdyby jakimś cudem chciało Jej się bawić w to "pismo", z góry wiem co bym powiedział. "Po odpowiedź przyjdź jutro"
Bożena stoi z boku, i już wie że jestem "nie do ruszenia". Dziewczę poznało mnie na tyle ;)
Sama chwyta za paczkę za jeden róg i ciągnie po podłożu do wagi, a Nela za Nią popycha paczkę Jej pomagając.
Wciągnęły ją na wagę. Nely opisała ją. (ważyła około 30 kilo)


Bożena - "Jogibaboo . . weźmiesz pakę i zatargasz na miejsce składowania?"
Ja - "Bożena, Ty też jesteś samowystarczalna?"
Bożena - "Nie, nie nie!!!. Ja nie jestem samowystarczalna!!!."
Ja - "I to jest dobra odpowiedź".


Podchodzę parę metrów do wagi, ściągam paczkę i mówię jednocześnie do Cześka (któremu widzę że ze śmiechu bez mała puściły zwieracze (za klasykiem) - "jak widać i słychać, kobiety trzeba tresować niczym małe pieski, w tym przypadku dokładniej .. .suczki."


I na tym zakończę ten epizod. Jeden z wielu. One mnie nie męczą, bardziej śmieszą. A że ze mnie wesoły człowiek, to dla mnie jest niczym wiatr w żagle.


ps1. (któż nie pamięta szaraczka)
Parę dni temu w pracy, Bożenie zdarzyło się przewlekle ziewnąć. Ja widząc to mówię:
"Jeśli myślisz że Pan Kazik (od niedawna doszedł do pomocy na dziale) podejdzie, pocałuje Ciebie, i dzięki temu z żaby zamienisz się w królewnę, to wiedz że nie ma takiej opcji. Może być tylko gorzej." W domyśle z żaby ... w ropuchę :) Jak niewiasty chcą bajek, to tylko w mojej wersji ;)
ps2. (legenda najlepiej się sprzedająca)
"Jestem sama + samowystarczalna" - co to miało być wg Was?
ps3. (zagmatwana architektura)
Imiona zostały zmienione
ps4. (wersja Pro w natarciu)
Gdy wielu z Was stwierdzi: "ten gościu ma nieźle zryty beret", to wiedzcie że zapewne zbytnio się nie mylicie ;)
ps5. (pożyjemy, zobaczymy)
Epizod/y nazwany/e przeze mnie "talerzyk" lub drugi "stereofoniczny test kontrolny" :) czekają w kolejce. Jak będziecie chcieli je poznać (są naprawdę mocne - wg mnie) do dajcie "cynk" ;)

Edytowane przez Jogibabu
  • Like 2
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.