Skocz do zawartości

Czy warto być tak bezkompromisowym jak brać radzi?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Forum już trochę czytam, od jakiegoś czasu się też udzielam, przeczytałem bardzo wiele tematów i wiele możliwych koncepcji forum rozumiem, jednak dręczy mnie ciągle pewna myśl co do ogólnej wizji podejścia jakie promuje forum.

 

Chciałbym tylko, żeby nikt mnie nie posądził o jakąś chęć podkopywania forumowych teorii i całych ich fundamentów (czyli ewentualnie podszywanie się feministki, itd. :D), bo nic takiego nie ma miejsca.

 

Przechodząc jednak do meritum.

Czy bezkompromisowe podejście co do kobiet faktycznie popłaca? Czy bycie całkowicie antyrycerzem na dłuższą metę popłaca? Umówmy się, szczęścia trzeba szukać oczywiście w sobie, opieranie go na kobiecie Ci go nie da, ale mówi się też 'happiness real when shared' - szczęście jest prawdziwe tylko wtedy, jeśli mamy jakąś osobę z którą je dzielimy.

Chodzi o koncept taki, że ja jestem szczęśliwy ze sobą, ale jednak potrzebuję jak każdy człowiek BLISKOŚCI i oto właśnie, jeśli satysfakcja z życia człowieka szczęśliwego wewnątrz wynosi X, o tyle satysfakcja z życia takiego człowieka gdy jeszcze dodatkowo ma dobrą, wartościową partnerkę może już wynosić X+Y, gdzie Y>0.

Dużo w tym prawdy jest moim zdaniem. Nikt tu nie mówi, że należy być z kobietą gdy ta daje dupy po kątach i robi laskę innemu, ale przecież nie zawsze dochodzi do rozstania w takich sytuacjach.

Czasem np kobieta 'zbłądziła', z kimś sobie popisywała, z kimś może nawet lekko flirtowała. Czy kategoryczne wyrzucenie jej ze swojego życia po czymś takim gdy ma się te powiedzmy 30 lat, a kobieta poza takim zdarzeniem była do rany przyłóż jest na pewno dobrym podejściem? Panowie, umówmy się, nie młodniejemy, 30-paroletni facet z powodzeniem może znajdywać kolejne kobiety, ale ciężko mu już stworzyć tak naturalną i 'energetyczną' znajomość i związek z powiedzmy 23-letnią dziewczyną. 35 lat a 23 lata robi swoje. Czasem może być tak, że w wieku 40 lat obudzimy się, że jednak choć tamta gąska miała pewne wady, to lepszej w swoim życiu nie napotkaliśmy.

Dla takiej 20-parolatki też nie będzie on spełnieniem marzeń, wbrew temu co sobie mówimy. 23-letnia dziewczyna potrzebuje jak każda kobieta mężczyzny silnego, jednak 35-letni mężczyzna nie zapewni jej tego samego wigoru, świeżości emocji, spojrzenia co np 25-28 letni facet. Takie są prawa biologii, każdy wiek ma swoje chwile jak mawiał Einstein.

 

Czy nie jest tak, że powiedzmy facet pół na pół- silny, ale trochę jednak czasem rycerz, na dłuższą metę jest szczęśliwszy od faceta całkowicie bezkompromisowego? Dajmy nawet na to, że rozwiedzie się w wieku 40-paru lat. Ok, ale do tego wieku mógł mieć całkiem szczęśliwą rodzinę, mógł realnie czuć rodzinną idyllę. Facet samotny do tego wieku będzie czuł pustkę, niczemu się nie poświęcił, tylko czysty konsumpcjonizm, hedonizm - to nie daje szczęścia na dłuższą metę. Jeśli dodamy do tego taki koncept, że ten rozwodnik nie stracił domu ani mieszkania po rozwodzie, to w ogólnym rozrachunku, zakładając, że nagle obaj faceci umierają, rozwodnik mógł prowadzić znacznie szczęśliwsze życie.

 

Śmiejecie się często z białych rycerzy, potem z 40-letnich facetów zapijających smutki w barze. Mówią oni jak to zmarnowała im życie ta i ta kobieta. W takim razie czemu się nie rozwiodą? Często dzieci już ich tak nie trzymają, a mimo to jakoś wolą ten 'impas' z kimś niż rozwieść się i żyć tylko dla siebie - czysty hedonizm który szczęścia nie daje.

 

Czy byliby oni szczęśliwsi gdyby do powiedzmy 45 lat nie mieli żony, rodziny i żyli tylko swoim ja, kolejne partnerki odrzucali po każdym okazaniu braku szacunku, czyli generalnie w zgodzie z tezami forum?

Podaje się też czasem statystyki, że single - faceci żyją krócej, ba, wśród samotnych 50-letnich mężczyzn z tego co pamiętam notuje się najwięcej samobójstw.

 

Zastanawiam się nad argumentacją wielu zatwardziałych bezkompromisowych braci, jak to widzą.

Jeśli chodzi o mnie, nie mam do końca jasnego zdania, sam się nad tym zastanawiam, gdyż mam 28 lat i poniekąd stoję na rozdrożu.

 

Ja wiem, że dzisiejsze kobiety też nie są tak wierne i czyste jak dawniej, ale czy nie lepiej wybrać takową o ile zgodzi się na intercyzę (tutaj jestem bezkompromisowy) nawet narażając się na rozwód powiedzmy w wieku 40 lat, niż przeżyć całe życie jako wolny strzelec. W pewnym wieku, gdy dochodzi się do 40-tki wygląda to już trochę karykaturalnie jak taki facet próbuje mieć 20-latki. Nie przeczę, że się to nierzadko udaje, ale przecież wiemy z jakich powodów one z nami są. Nie ma nawet co liczyć na haj hormonalny z ich stron, na cokolwiek takiego - kalkulacja level hard, a gdy się jest powiedzmy 26-27 latkiem kobieta nie ma przecież pełnej kalkulacji - sama też miewa haje hormonalne, sama też na swój sposób kocha i na pewno lubi z nami seks. 20-parolatka natomiast z 40-parolatkiem z reguły nie lubi seksu i nie oszukujmy się nawet, że jest inaczej bo to brednie.

 

Taki filozoficzny temat wypłodziłem, ciekawią mnie Wasze analizy - także tych starszych użytkowników którzy mają większe doświadczenie. Jeśli temat jest w nieodpowiednim dziale, prośba o przeniesienie.

Edytowane przez arch
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprecyzuj kompromis, dla mnie kompromis, to to, że jestem w stanie czasem, zrobić jajecznicę na śniadanie dla pańci jak za długo śpi, czego nie powinienem robić w normalnych okolicznościach, bo pani rączki ma. Albo w sytuacji gdzie jedne święta spędzamy u moich rodziców, drugie u teściów, to jest kompromis, natomiast to co piszesz TY tzn, że laska szuka bolca na boku żeby sobie poskakać, i czy robić z tego awanturę ;D to nie będę komentował. 

Cytat

Czasem np kobieta 'zbłądziła', z kimś sobie popisywała, z kimś może nawet lekko flirtowała.

Dla jednego zbłądziła, to jak w nerwach i po alkoholu jednorazowo powie parę słów za dużo, dla drugiego zbłądziła może oznaczać, że skoczyła na boku z murzynem za stodołę i teraz "będziecie" mieli nowe dziecko "cieszysz się miś?"

 

Jeśli kobieta przejawia cechy świadczące o tym, że ma cie za miękkiego i patrzy jak skoczyć na innego bolca, albo Ci dowalić rogi, to nie ma żadnych kompromisów, Ty nie idziesz na kompromis, Ty dajesz się stopniowo zeżreć żywcem, tylko jeszcze tego nie wiesz.

 

Jak facet jest mądry, to wie, że "flirt" czy "popisanie sobie na boku" czy spotykanie się z "kolegą" to początek końca, nie ma przebacz jeśli tego nie ukróciłeś w zarodku, wtedy jest koniec. Głupi facet będzie się łudził, tracił czas, inwestował emocje w związek, dopóki dopóty nie złapie żonę w łóżku z czarnoskórym Dzejsonem z erasmusa, albo atletycznie zbudowanym ukraińcem-dostarczycielem pizzy. Albo dowie się za 10-15 lat, że wychowywał nie swojego gówniaka, albo wcale się nie dowie i umrze w przekonaniu, że gówniak był jego.

Edytowane przez WąsatySamiec
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, WąsatySamiec napisał:

laska szuka bolca na boku żeby sobie poskakać, i czy robić z tego awanturę ;D to nie będę komentował. 

No dobra, to inaczej: podaj mi procent lasek które w powiedzmy 5+letnim związku ani razu nie poflirtowała/popisała z innym facetem. Ile to będzie? 5%? Czy może 6%?

Ja tu mówię o flircie, a nie wykryciu, że laska skacze na innym bolcu.

Bo jeśli przy już flircie, który w 5+letnim związku zdarzy się prawie każdej Pani, kategorycznie kończymy związek, to nie uważasz, że cały sens gdzieś się zatraca - powstaje sytuacja jak w maglu showbiznesu; każdy z każdym, pół roku, rok i zamiana. To jest rozwiązanie wg. Ciebie?

 

15 minut temu, WąsatySamiec napisał:

Jeśli kobieta przejawia cechy świadczące o tym, że ma cie za miękkiego i patrzy jak skoczyć na innego bolca, albo Ci dowalić rogi, to nie ma żadnych kompromisów, Ty nie idziesz na kompromis, Ty dajesz się stopniowo zeżreć żywcem, tylko jeszcze tego nie wiesz.

Jw. podaj mi ilu kobietom nie zdarzy się w 5+letnim związku nieformalnym lub małżeńskim poflirtować? 5%? 6%? Czyli co - kobieta poflirtuje - do widzenia i zamiana? Z racji statystyki którą podałem powyżej, mija pół roku, kolejna robi to samo - zamiana?

No to kurwa faktycznie to jest dopiero sens i big love jak 150.

17 minut temu, WąsatySamiec napisał:

Jak facet jest mądry, to wie, że "flirt" czy "popisanie sobie na boku" czy spotykanie się z "kolegą" to początek końca, nie ma przebacz jeśli tego nie ukróciłeś w zarodku, wtedy jest koniec.

Spotykanie - owszem, ale flirt/popisanie na boku?

Mówię tu o sytuacji pogadanki, heheszek, itd. Nie zawsze jest to początek końca, znam niejeden związek który miał takie zdarzenia, ale przetrwał to i funkcjonuje wiele lat i nie- dzieci wcale nie są listonosza.

Co na to powiesz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój tata ma dwóch kuzynów. Kuzyn P ma już chyba 50 lat, jak nie ponad, Kuzyn J ma 49, a mój tata 46-47. Najstarszy wujas ma młodą świeżą cipkę po studiach, no może nie najświeższa bo już powyżej 25, ale młoda. Młodszy wujas ma kobietke po 37-38, a mój tata jako najmłodszy z ekipy ma najstarszą żonę :lol:

 

Wujek P jest po rozwodzie ma córkę i jebnietą żonę. Jego kobita sama przyznaje, że nigdy nie będzie na pierwszym miejscu bo jest jego córka, a mimo to jest z nim i przeżywa emocjonalny roller coaster. Tak że panowie skoro gość (wtedy) przed 50 wyrwał studentkę to co wam i tobie @arch stoi na przeszkodzie? Fakt dla mnie to już lekka przesada, jego brat ma laske ok. 10 lat młodszą i to jest w sumie moim zdaniem bardziej optymalne i nie ma takich różnic pokoleniowych. Sam zamierzam za 10-15 lat jak będę miał 30 czy po 30-stce wprowadzić jakąś młodszą niunie do swojego świata. Tak się składa, że moja siostra jest o 8 lat młodsza,  tak że jej koleżanki za kilka lat będą u mnie mile widziane, na razie to jestem dla nich wujkiem :lol:

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@arch Świat nigdy nie będzie fair, świat kobiecy też nie znosi kompromisów na dłuższą metę. 

Można od czasu do czasu pójść na rozsądny kompromis. Kobiety nie lubią miękkich facetów bo są zbyt przewidywalni i rutyna dobija związek. Wtedy zaczynają szukać kogoś na boku. Kobiety, które nie są pewne czy facet nie odejdzie z dnia na dzień starają się o niego. 

Z mojego doświadczenia kompromis powinien być z rozsądku i chłodnej kalkulacji. Czasem może być traktowany jako nagroda dla kobiety. 

Ale wymuszony kompromis przez cyrki baby, nigdy nie będzie kompromisem. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Ragnar1777 napisał:

Tak że panowie skoro gość (wtedy) przed 50 wyrwał studentkę to co wam i tobie @arch stoi na przeszkodzie? Fakt dla mnie to już lekka przesada, jego brat ma laske ok. 10 lat młodszą i to jest w sumie moim zdaniem bardziej optymalne i nie ma takich różnic pokoleniowych. Sam zamierzam za 10-15 lat jak będę miał 30 czy po 30-stce wprowadzić jakąś młodszą niunie do swojego świata. Tak się składa, że moja siostra jest o 8 lat młodsza,  tak że jej koleżanki za kilka lat będą u mnie mile widziane, na razie to jestem dla nich wujkiem :lol:

Pisałem o tym, po 1 pewnie ta dziewoja wujka jest pasztetem (oczywiście teraz napiszesz, że to 9-10/10 :)) po 2 prawdopodobieństwo, że 20-parolatka mogąca mieć młode wysportowane mięsko naprawdę lubi seks z 50-letnim facetem jest jak trafienie w multilotka. Takie relacje nie mają sensu.

 

Bardziej mnie ciekawią granice stawiane przez braci i co z nich wynika. Czytając forum wygląda to tak, że kobieta nie ma prawa nawet popisać z obcym facetem - właściwie niewiele brakuje i założy się jej burkę.

Nie przeczę, że mi się takie podejście podoba (jestem zdecydowanie za patriarchatem), ale to utopijne i naiwne podejście, przecież trzeba mierzyć siły na zamiary. W erze tindera, badoo i atencjuszek mieć takie podejście to jak chcieć sprzedawać z powodzeniem piasek na pustyni Gobi. No fucking way.

 

Co wynika z tak wyśrubowanych wymagań? Ano - zamiana co pół roku na nową laskę. Czyta się ciągle tu na forum kolejne przypadki - kobiety już bez ceregieli wysyłają fotkę misiowi z 'kolegą' na piwie (był taki temat jednego brata), albo idą na imprezę bez faceta chuj wie z kim i chuj wie co robiąc (to jakiś temat bodajże @koszykarz).

 

Mieć tak wyśrubowane wymagania wobec tak zupełnie nieprzystających zachowaniem do tych wymagań kobiet brzmi jak jakaś naiwna utopia. Konsekwencją takiego podejścia jest zamiana co pół roku - rok partnerki na kolejną, ale z czasem w wieku 35 lat+ będzie to coraz trudniejsze, a więc konsekwencją tego może być samotność po 40-tce.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@arch pani od wujasa jest myślę, że z 7-8/10. Mogłaby być wyżej, ale przez niego ona traci na atrakcyjności. Oznacza to obowiązki domowe, opiekowanie się obcym dzieciakiem, stresy i kłótnie z ex męża, do tego jej wujas nie prowadzi zdrowego stylu życia w związku z czym on sam nie jest modelem, a ona zaczyna tracić figurę.

 

Generalnie on zawsze był imprezowiczem i trochę wydaje mi się cwaniaczkiem, natomiast jego młoda dziewczyna również imprezowiczka od 16 roku życia. Wychowała się że starszymi braćmi, więc obracała się też ze starszymi typkami i może to miało wpływ na jej wybór chłopa. Poza tym gość nie jest dziadem dobrze zarabia i tak jak wspomniałem to imprezowicz jest i casanova. Ojciec z Wujasem J opowiadali mi, że za młodu gdy byli pod namiotem z dziewczynami to każdy miał po jednej, a on(Wujas P)  jebał trójkąt z dwiema.

 

Marek sam w audycjach przyznaje, że małolatki szaleją za starszymi bo w końcu są mądrzejsi,  dojrzalsi i przeważnie nie są już gołodupcami. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Ragnar1777 napisał:

Marek sam w audycjach przyznaje, że małolatki szaleją za starszymi bo w końcu są mądrzejsi,  dojrzalsi i przeważnie nie są już gołodupcami. 

A tam, sranie w banie. 

Poczytaj ilu samotnych 50-latków popełnia samobójstwo, pooglądaj jak chodzą do programów ośmieszając się i szukając miłości, itd.

Czasem taka młódka poleci na starszego Pana z jakimś tam mieszkaniem/dwoma, ale Pan musi mocno się postarać, przybajerować, pochodzić w garniturkach, itd.

Rzadko się to zdarza, z reguły 50-latek już chuja może a za młodymi może się tylko obejrzeć, chyba, że jest kimś znanym.

 

No ale nie o tym był temat. Temat przewodni to gdzie prowadzi samca tak wyśrubowane podejście wobec dzisiejszych wyzwolonych kobiet - albo do zamiany co pół roku laski na nową (co może być ciężkie gdy ma się już te 35+ lat), albo do życia w samotności.

Dzisiejsze kobiety nijak nie dają się utrzymać w ryzach na tyle, żeby sobie nie popisały z 'kolegą' lub nie spotkały się z nim na piwo będąc w kilkuletnim związku, dlatego czytając to forum czasem mam wrażenie, że choć jest to moralnie właściwe, to trochę zbyt utopijne podejście do niczego nie prowadzące.

Osobiście znam kilka lasek w stałych związkach i praktycznie każda ma kolegów, spotyka się z nimi (o czym jej facet wie), tak samo jedna moja koleżanka się ze mną spotykała mimo, że jej facet o tym wiedział (ale nic nie było, koleżeńskie spotkania na piwo) i generalnie jakby teraz przymierzać do nich takie podejście jakie czyta się tu na forum, że nie wolno Ci się spotykać ani gadać z kolegami, to wyglądałoby to wręcz karykaturalnie.

  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, arch napisał:

Czy bezkompromisowe podejście co do kobiet faktycznie popłaca? Czy bycie całkowicie antyrycerzem na dłuższą metę popłaca?

Zależy co uważane jest za kompromis, bo np. bezbolesne ścięcie gilotyną jest jakimś kompromisem pomiędzy puszczaniem wolno, a śmiercią przez tortury. Każdy kompromis, gdzie nie czujesz się oszukany, jest dobry. Uczciwy deal to minimum na jakie można się godzić, przy czym należy poprawnie ocenić wartości, jakie wnosi partnerka i ty. Przykładowo, to że raz zrobi ci loda, nie oznacza że masz z nią jechać na kilkugodzinne zakupy i kupić jej szpilki i torebkę, albo sytuacja, gdzie obie strony chcą seksu i dochodzi do zaspokojenia potrzeb, ale facet ma jeszcze coś dorzucić, ponieważ wmówiono mu że seksualność kobiety jest cenniejsza od seksualności mężczyzny, i że podczas stosunku to on jest tym co zyskuje, a kobieta jest tą stroną, co traci. Matrix mówi, że mężczyzna jest napaloną bestią, a biedna kobieta nie chce, ale poświęca się w imię miłości i robi podłemu samcowi przysługę, za którą oczywiście samiec powinien być jej wdzięczny, a tą wdzięczność najlepiej może wyrazić poprzez kupno nowego futra/przepisania połowy mieszkania/samochodu dla upodlonej i zbrukanej przez niego "anielicy".

Edytowane przez Beckenbauer
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

Mam 31 lat i jestem szcześliwy sam ze sobą. Mam dziewczyne. Ale to nie daje mi więcej szczęscia. 

Po prostu jakbym był sam moje życie trochę inaczej by wyglądało.

Wydaje mi się, że boisz się samotności. 

...bo za pare lat już nikogo nie znajdziesz i będziesz nieszczęśliwy... To właśnie chore przekonanie wpojone nam przez wszystkich.

Ja się wogóle tym nie martwię. Będę z kimś to będę, nie będę to nie będę.

Każda opcja jest dla mnie dobra, bo każda daje inne możliwości.

 

Jeśli szanujesz siebie to kobiety też Cie szanują i ludzie, więc jeśli moja laska by z kimś flirtowała to bym ją zostawił. I tyle.

Po co mam z kims być co mnie nie szanuje. Trace wtedy w jej oczach i w swoich też.

Zawsze daje tyle ile dostaję lub mogę dostać.

 

Szczęściem można się dzielić nie tylko z partnerką.

 

Pozdrawiam

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Bronisław napisał:

Witam.

 

Mam 31 lat i jestem szcześliwy sam ze sobą. Mam dziewczyne. Ale to nie daje mi więcej szczęscia. 

Nie wierzę w to. Każdy potrzebuje bliskości i każdy czuje się lepiej, jeśli może swoje sukcesy i porażki powiedzieć najbliższej (przynajmniej w teorii) osobie.

To co piszesz miałoby rację bytu tylko jeśli byłbyś socjopatą niezdolnym do przeżywania jakichkolwiek emocji.

 

6 godzin temu, Bronisław napisał:

a się wogóle tym nie martwię. Będę z kimś to będę, nie będę to nie będę.

Jesteś tego taki pewien? Bo wiesz, mówić to można wszystko. Załóżmy, że pogadałbym trochę z Twoją laską na jakimś fejsie (gdybym ją znał), załóżmy nawet, że niewinnie opowiadałbym jej o jakimś filmie i powiedział, że musimy się spotkać na kawę to jej dokładnie wyjaśnię ten film. Mam nadzieję, że wiesz, że brzmi to całkiem niewinnie i dziewczyna mogłaby na to pójść.

Mam rozumieć, że jakbyś się o tym dowiedział momentalnie podziękowałbyś jej za współpracę po kilku latach spędzonych z nią?

Jestem w stanie iść o zakład o jakiś tysiąc złotych, że byś tego nie zrobił tak łatwo - piszę to nie znając Cię ale wiedząc, że prawie każdy samiec tak łatwo by tego nie przeciął.

Wiesz ja Ci powiem, że jak byłem w związku to mówiłem dokładnie tak jak Ty, logicznie uzasadniałem na sucho tekstami typu "po co mam być z kimś kto mnie nie szanuje" lub "mógłbym być spokojnie sam". Jednak miałem dość niejednoznaczną sytuację podobną jak przykład jaki wyżej opisałem i się rozstałem. I wcale nie jestem stuprocentowo pewien, że dobrze postąpiłem. Tak czy siak, musielibyśmy sprawdzić w praktyce czy postąpiłbyś tak jak piszesz, bo pisać i mówić to można wiele.

6 godzin temu, Bronisław napisał:

Wydaje mi się, że boisz się samotności. 

Nie boję się samotności, bardziej tego, że będąc sam w wieku powiedzmy 40 lat i nie mogąc już nikogo sensownego znaleźć nie będę w 100% szczęśliwy tak, jak niektórzy ludzie z rodzinami, bez rozwodów (a znam takich). Boję się tego, że moją bezkompromisowością długofalowo tylko stracę.

Nie wierzę, że bez drugiego bliskiego człowieka można być tak samo szczęśliwym jak z nim.

Edytowane przez arch
  • Like 3
  • Zdziwiony 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wierze w to że istnieje inna woda poza tą w moim akwarium, powiedziała rybka 100 m od brzegu oceanu. Swiat jest takim jakim go widzimy przez pryzmat naszych przekonań. Jak  uważasz że każdy potrzebuje bliskości i że jest to warunek konieczny do odczuwania szczęścia to tak będzie ,masz do tego prawo ale licz się z rachunkiem za złudzenia. Tego że kobieta jest dla Ciebie najbliższą osobą nie komentuję bo to jest po prostu głupie i wynika z nieznajomości kobiet. Oczywiście fajnie jest z kimś być ale warto się przede wszystkim zaprzyjaźnić z sobą bo to będzie procentowało przez lata.

Ja tu w ogóle widzę że @arch piszesz to z poziomu dużego niedostatku, widzę też że strasznie się na tym skupiasz pokazując że kobieta w Twoim życiu jednak pełni jedną z głównych ról co jak sam kiedyś zauważysz nie jest dla nas dobre.

 

"Nie boję się samotności, bardziej tego, że będąc sam w wieku powiedzmy 40 lat i nie mogąc już nikogo sensownego znaleźć nie będę w 100% szczęśliwy tak, jak niektórzy ludzie z rodzinami, bez rozwodów (a znam takich)."

no tu to to się wykazałeś logiką prawie jak nasze panie.

 

Swoją bezkompromisową postawą stracisz sporo 

; parę "przyjaźni" parę niby związków ale zyskasz szacunek do siebie i to że goląc się rano będziesz mógł spojrzeć spokojnie w oczy gościowi z lustra. Co dla Ciebie cenniejsze to już musisz określić sam.

 

 

Edytowane przez jaro670
  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja natomiast zastanowiłbym się nad stylem dowodzenia. Może się okazać ,że metoda kija i marchewki choć skuteczna niszczy właśnie szacunek. Co wy o tym myślicie? Sam jeszcze jestem przed zapoznaniem z "motywowaniem godnościowym". 

Znam przypadek gdzie dziewczyna 22 lata była z facetem 43 i przez zimę mieszkała z nim w ogródkach działkowych bo byli bezdomni więc różnie z tymi motywami. Różnicę 8-11 lat już czuć ,że to zupełnie inny klimat. A tą bliskość której tak bardzo potrzebujesz możesz sam albo z kimś możesz wypracować różne zapalniki bliskości. Sam niedawno spotkałem się z młodą dziewczyną ale się okazało ,że psychicznie to dziecko więc grzecznie podziękowałem,że to to nie moje klimaty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, jaro670 napisał:

Nie wierze w to że istnieje inna woda poza tą w moim akwarium, powiedziała rybka 100 m od brzegu oceanu. Swiat jest takim jakim go widzimy przez pryzmat naszych przekonań. Jak  uważasz że każdy potrzebuje bliskości i że jest to warunek konieczny do odczuwania szczęścia to tak będzie ,masz do tego prawo ale licz się z rachunkiem za złudzenia

Przecież istnieją badania naukowe potwierdzające przynajmniej pośrednio, że człowiek potrzebuje bliskości. Dowodzono, że przytulanie ma ogromne prozdrowotne właściwości, to jest po prostu bardzo dobre dla zdrowia. Z facetami się chyba nie przytulasz, nie?

 

11 minut temu, jaro670 napisał:

Tego że kobieta jest dla Ciebie najbliższą osobą nie komentuję bo to jest po prostu głupie i wynika z nieznajomości kobiet.

A ja bym powiedział, że to Ty i Wy którzy tak uważacie macie błędne teorie. Wszyscy znamy zachowania kobiet, ale oprócz ważnego celu w życiu kobiety jakim jest zrobienie dzieci, kobieta tak jak każdy człowiek ma także potrzebę bliskości. Znam długoletnie całkiem szczęśliwe związki małżeńskie, gdzie nie było żadnego straszenia rozwodem, itd. Gdzie partnerzy faktycznie są dla siebie niczym przyjaciele - i co na to powiesz? Jak odniesiesz się do konkretnych przykładów długofalowych 30-letnich całkiem szczęśliwych małżeństw? Tylko teorią, że facet trzymał ramę i wszystko gra jak w prostym algorytmie; rama = szacunek i szczęśliwy związek? to strasznie prymitywne spłaszczanie problemu jak dla mnie. Ludzie mają w mózgu ośrodek odpowiedzialny za DUCHOWOŚĆ i uczucia wyższe, a Wy spłaszczacie to u kobiet tylko do biologii - to mega prymitywne.

 

15 minut temu, jaro670 napisał:

no tu to to się wykazałeś logiką prawie jak nasze panie.

Swoją bezkompromisową postawą stracisz wiele ; parę "przyjaźni" parę niby związków ale zyskasz szacunek do siebie i to że goląc się rano będziesz mógł spojrzeć spokojnie w oczy gościowi z lustra. Co dla Ciebie cenniejsze to już musisz określić sam.

 

 

 

Pisałem o niejednoznacznym problemie z kobietą który można rozwiązać inaczej niż poprzez radykalne cięcie - nie pisałem o jednoznacznej zdradzie.

Każdy związek miewa problemy ale radykalne cięcie nic nie rozwiązuje. Pojawia się kolejny związek, te same problemy i co? znowu cięcie? To zupełnie nielogiczne.

Kiedyś się związki naprawiało. Nie wierzę w teorię, że jak kobieta straci do faceta szacunek, to już go nie odzyska. To wszystko jest kwestia zmiany zachowań, rozmowy. Jak można zakładać, że tak skomplikowana jednostka jak dorosły człowiek ma tak proste i prymitywne reakcje. Pisałem o tym - człowiek ma w mózgu rejony odpowiedzialne za myślenie abstrakcyjne, duchowość, uczucia wyższego rzędu. To tymi rejonami da się przepracowywać takie problemy a nie kurwa zakładać, że nic się nie da zmienić.

  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziżas chrajst... mam nieodparte wrażenie autorze wątku, iż miałeś kobietę, która poflirtowała sobie z jakimś znajomkiem i teraz szukasz tutaj potwierdzenia swojej tezy jak bardzo wielki jest procent kobiet, które w LTR flirtują i, że to nie może być końcem związku bo inaczej zrzuca się na siebie samego klątwę wiecznej samotności... tak mi to podjeżdza 

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@arch nie porównuj 30-35 letniego faceta do 50 latka. Na moje najlepszy okres na poznawanie kobiety to właśnie od 30 w górę i nie mówię tu o przygodach i ruchaniu wszystkiego bo na to jest czas od 15 wzwyż no czasem 18+ zależy kto jak wcześnie zaczyna.

 

Jasne, a czy 20-25 latek będący golodupcem poderwie na stałe młodą sikse? Nie mając samochodu, zarabiając 2000 na łapę i mieszkający z mamą? Niezależnie od wieku musisz pobajerować i pochodzić w garniturku(może ten garnitur to lekka przesada) by mieć dostęp do lasek z wyższej półki. Okres na poznawanie stałej partnerki kończy się moim zdaniem po 45 jakoś. Mówiąc, że malolaty lubią starszych nie miałem na myśli 50-60 letnich dziadków(bez obrazy oczywiście dla szanownych starszych braci). Zdrowa różnica wieku to od 5 w górę tak może do 15 w maksie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@arch ja mam dwie poduszki, jedna jest do przytulenia.  

 

 

Ps. Działa. 

Ps2. Od seksu jest taki portal. 

 

 

@Ragnar1777 proszę nie pisz o tej wyższej półce kobiet, bo krew mnie zalewa.

Edytowane przez zuckerfrei
  • Like 2
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, arch napisał:

kobieta tak jak każdy człowiek ma także potrzebę bliskości.

Bliskość sytuacja w której możesz wyrazić swobodnie swoje zdanie , prośbę potrzebę bez o obawy o reakcję drugiej strony i równocześnie przyjąć odpowiedź z akceptacją. W taką definicję bardziej wpisuje się przyjaźń męska niż związek. 

 

34 minuty temu, arch napisał:

Kiedyś się związki naprawiało. Nie wierzę w teorię, że jak kobieta straci do faceta szacunek, to już go nie odzyska.

Tak zgadza się i obecnie też się naprawia czego mamy przykłady na forum. Jednak jest poziom braku szacunku, zaufania, którego już nie odbudujesz możesz spokojnie koegzystować ale co i raz będzie wywlekanie starych śmieci.

https://demotywatory.pl/4498116/Klotnia-z-kobieta-jest-jak-koncert-Najpierw-nowosci-po-czym-wracamy-do-najwiekszych-przebojow

 

Tak czasem wykonujemy zbyt radykalne cięcia w sytuacji w gdy szło by jeszcze jakoś to posklejać. Ciężko wyczuć tę granicę. Takie sygnały to niekoniecznie flirt ale np. zawieszanie rozmów telefonicznych itp. Ja jedynie zastanowiłbym się nad stylem dowodzenia bo to kto ma dowodzić jest mam nadzieję jasne. 

 

Wracając do bliskości przejdzie ci jak będą się do ciebie przytulać i uśmiechać tylko po to by wyciągnąć kasę a nie w sytuacji gdy faktycznie chcą realizować potrzebę bliskości. 

9 minut temu, Ragnar1777 napisał:

Okres na poznawanie stałej partnerki kończy się moim zdaniem po 45 jakoś.

Niekoniecznie choć wtedy zostaje mieszkać osobne ale dosyć blisko i gwiazdy 30-35 lat. Zresztą to zależy od celu relacji i priorytetów. 

Edytowane przez Ramzes
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, arch napisał:

 

A ja bym powiedział, że to Ty i Wy którzy tak uważacie macie błędne teorie. Wszyscy znamy zachowania kobiet, ale oprócz ważnego celu w życiu kobiety jakim jest zrobienie dzieci, kobieta tak jak każdy człowiek ma także potrzebę bliskości. Znam długoletnie całkiem szczęśliwe związki małżeńskie, gdzie nie było żadnego straszenia rozwodem, itd. Gdzie partnerzy faktycznie są dla siebie niczym przyjaciele - i co na to powiesz? Jak odniesiesz się do konkretnych przykładów długofalowych 30-letnich całkiem szczęśliwych małżeństw? Tylko teorią, że facet trzymał ramę i wszystko gra jak w prostym algorytmie; rama = szacunek i szczęśliwy związek? to strasznie prymitywne spłaszczanie problemu jak dla mnie. Ludzie mają w mózgu ośrodek odpowiedzialny za DUCHOWOŚĆ i uczucia wyższe, a Wy spłaszczacie to u kobiet tylko do biologii - to mega prymitywne.

Myślisz że mi się te słowa o przyjaźni, bliskości z kobietą nie podobają ? Oczywiście że tak ale wytłumacz mi jeden paradoks który w moim życiu zadziałał nie raz :

Jestem dla kobiety szorstki, mam ją za 5 koło u wozu, traktuję jak obiekt do ruchania 

i podwózki kiedy jestem na fazie : kobieta jest do rany przyłóż, kochana, miła , seks jak marzenie.

Myślę sobie, nie no Jaro nie możesz być aż takim chujem dla niej, traktuję ją po przyjacielsku, partnersku i nagle jeb związek się rozłazi jak stare gacie na dupie po czym pani "nie wie co czuje"  

I tak kilka razy. Jak mi to wytłumaczysz ?

Edytowane przez jaro670
  • Like 10
  • Dzięki 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem skąd te teorie autora wątku, że mając 35 lat nie można zbudować dobrego związku z 23-latką? 

 

Mam 33 w tej chwili i zauważam ostatnio wzmożone zainteresowanie mną właśnie studentek i nawet dziewczyna z liceum (naprawdę jestem pod wrażeniem jej intelektu) coś tam świruje. Doskonale wie ile mam lat. Spokojnie. To świetny wiek dla mężczyzny. 

  • Like 8
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@arch Czytając ten wątek odnoszę wrażenie, że dla Ciebie szczęście to Ty sam plus kobieta, do której możesz się przytulić i porozmawiać. Ok, ale dla niektórych z nas szczęście absolutnie nie zależy od kobiety i od tego czy się z nią jest. Szczęście to coś subiektywnego i każdy je odczuwa na swój sposób.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, arch said:

Każdy potrzebuje bliskości i każdy czuje się lepiej, jeśli może swoje sukcesy i porażki powiedzieć najbliższej (przynajmniej w teorii) osobie.

Błąd, który popełniasz, nazywa się efektem fałszywej powszechności. Myślisz, że skoro Ty tak masz, to wszyscy tak mają. Brat @xawery982 też to zauważył, tylko dodał jeszcze swoje przypuszczenia, sam oceń na ile trafne.

42 minutes ago, arch said:

Przecież istnieją badania naukowe potwierdzające przynajmniej pośrednio, że człowiek potrzebuje bliskości.

A które badania masz konkretnie na myśli? Do czego ta bliskość jest potrzebna? Czy może użyłeś tego zwrotu jako 'jak powszechnie wiadomo'? 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.