Skocz do zawartości

Czy warto być tak bezkompromisowym jak brać radzi?


Rekomendowane odpowiedzi

Albo autor wątku ma problem z ogarnięciem tego całego matrixa, widzi go, rozumie jak to działa ale ma problem w odnalezieniu się w nim i zaakceptowaniu paru zależności. Mam sam właśnie taki etap, ale myślę że to przejdzie szybciej niż mi się wydaję.

 

Rozumiem @arch w kwesti chęci bliskości z kobietą, "przyjażni", uczucia itp sam mam też przykłady wśród przyjaciół tych dobrych i zgodnych związków, ale i też tych chujowych, więc ciężko mi jednoznacznie postawić tezę jak powinno to wszystko wyglądać. Trafia do mnie wypowiedź @Bronisław, trzeba myśleć o sobie i swoich potrzebach, ale też trafić odpowiednią kobietę dla której będzie się w stanie poświęcić swój czas i jakiś % zasobów ;)

 

"Przecież istnieją badania naukowe potwierdzające przynajmniej pośrednio, że człowiek potrzebuje bliskości." - może te badania prowadził KK? :D

Edytowane przez Taboo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgodzę się z tym, że każdy człowiek potrzebuje bliskości, ale nie zgodzę się z tym, że tą bliskość zapewnia tylko związek z kobietą. Jesteśmy zwierzętami stadnymi, a stado które zapewni nam bliskość, to może być nasza rodzina lub przyjaciele, niekoniecznie kobieta.

 

Poza tym nikt tu nie każe od razu zrywać z kobietą, jak ona zacznie przekraczać granice. Każda kobieta zacznie to robić, by sprawdzić siłę swojego faceta i w takich sytuacjach trzeba być konsekwentym i karać pannę, jak dziecko. Natomiast często kobiety mimo wszystko posuwają się za daleko i wtedy, z samego szacunku do siebie, trzeba związek zakończyć.

 

Kobiety nie dają nam szczęścia, nawet bym powiedział, że one to szczęście ograniczają, bo przestajesz być wolny, przestajesz robić co chcesz, zaczynasz mieć zobowiązania, i po co to wszystko? Za seks? Za pozorne szczęście? Czy udawaną wierność i lojalność? Nie jesten przeciwnikiem związków, sam jeszcze jestem w związku, ale zaczynam rozumieć, jak to wszystko wygląda. Moja kobieta częściej mnie wkurwiała, niż sprawiała radość, a wszystko przez to, że postawiłem jej szczęście i potrzeby ponad swoje. Teraz rozumiem, że niepotrzebnie. Zaczynam szukać w sobie szczęścia, a ona albo za mną pójdzie, albo się odłączy, to jest nieważne, bo przestałem żyć jej życiem, a zacząłem swoim.

  • Like 11
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem w związku, w którym było mi raz lepiej, raz gorzej.

Byłem sam, było raz lepiej, raz gorzej, ale w sumie lepiej niż w związku.

Mam partnerkę i też jest spoko, na razie mi lepiej niż samemu.

 

Lepiej, gorzej też nie do końca - raczej inaczej. Można mieć chujowo i samemu i z kimś, a można mieć dobrze i tu i tu. Nie ma racepty moim zdaniem. Chleją, zabijają się i popadają w deprechę i jedni i drudzy, bez sensu się licytować. Jak masz ze sobą problem, to wpadniesz w gówno.

 

Grunt to wiedzieć czego się chcę, nie zapominać o sobie, szacunku, mieć swoje granice i się nie bać. Zawsze mieć plan B i C.

Jak ktoś jest samotnikiem to bezkompromisowo totalnie.

W długich związkach/rodzinach/dzieci itp. - jakieś kompromisy muszą być - ale za równo z jednej, jak i drugiej strony.

 

Ale i tak każdy będzie miał inaczej. Ja akurat lubię mieć przy sobie swoją kobietę. Biorę to z plusami i minusami.

Ale nie boje się stracić. Nie chcę. Ale się nie boję.

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, blck.shp napisał:

Zgodzę się z tym, że każdy człowiek potrzebuje bliskości, ale nie zgodzę się z tym, że tą bliskość zapewnia tylko związek z kobietą. Jesteśmy zwierzętami stadnymi, a stado które zapewni nam bliskość, to może być nasza rodzina lub przyjaciele, niekoniecznie kobieta.

Dokładnie as simple as that.

2 godziny temu, Ramzes napisał:

Niekoniecznie choć wtedy zostaje mieszkać osobne ale dosyć blisko i gwiazdy 30-35 lat. Zresztą to zależy od celu relacji i priorytetów.

Oto to. Zapomniałem właśnie wspomnieć o tym! Cały czas miałem na myśli gwiazdy 20-25, ale oczywiście po 40 już lepiej celować w 28-35. Mój wujas z Niemiec ma kobietę o 10 lat młodszą, wiadomo jak ją poznał to miała z 33-34 a on 43-44. 

 

2 godziny temu, Bullitt napisał:

Mam 33 w tej chwili i zauważam ostatnio wzmożone zainteresowanie mną właśnie studentek i nawet dziewczyna z liceum (naprawdę jestem pod wrażeniem jej intelektu) coś tam świruje. Doskonale wie ile mam lat. Spokojnie. To świetny wiek dla mężczyzny. 

Cały czas powtarzam, że po 30 człowiek rozwija skrzydła i jest to idealny czas na ewentualną(nieobowiązkową) stabilizację.

 

 

Godzinę temu, blck.shp napisał:

Kobiety nie dają nam szczęścia, nawet bym powiedział, że one to szczęście ograniczają, bo przestajesz być wolny, przestajesz robić co chcesz, zaczynasz mieć zobowiązania, i po co to wszystko? Za seks? Za pozorne szczęście? Czy udawaną wierność i lojalność? Nie jesten przeciwnikiem związków, sam jeszcze jestem w związku, ale zaczynam rozumieć, jak to wszystko wygląda. Moja kobieta częściej mnie wkurwiała, niż sprawiała radość, a wszystko przez to, że postawiłem jej szczęście i potrzeby ponad swoje. Teraz rozumiem, że niepotrzebnie. Zaczynam szukać w sobie szczęścia, a ona albo za mną pójdzie, albo się odłączy, to jest nieważne, bo przestałem żyć jej życiem, a zacząłem swoim.

Dokładnie to się nazywa odpowiedni mindset o którym wspominam i oznaczam specjalnie @self-aware by to przeczytał! Też sądzę, że kobiety ograniczają wolność gdy nas usidlają i "wiążą twojego fiuta" jak ja to śmiesznie nazywam :lol:. Wchodząc w związek trzeba liczyć się z konsekwencjami, z obowiązkami, ograniczeniami i tym, że to nie jest po to abyś był szczęśliwy. Znajdzie się zawsze paczka Januszy, którzy będąc twierdzić, że musisz wejść w związek bo tak! Bo tak trzeba, żadnych argumentów nie usłyszysz albo usłyszysz pieprzenia jak autora wątku. Najśmieszniejsze jest, gdy ci typowi Janusze wiedzą, że coś jest nie tak, że najbardziej irytującą rzeczą jest jak kobieta drze na ciebie ryja i przypieprza się o głupoty. Mimo to mówiąc mi, że nie jest kolorowo wciąż Janusz z brzuszkiem będzie mi i nam wmawiać, że trzeba wejść w związek, bo tak! A gdy nie wejdziesz to będzie się chełpić przed tobą, że on ma swoją średniej pozycji na rynku matrymonialnej Karynkę :lol: Przeważnie Janusze to są sfrustrowane cebulaki dla których cipka jest najważniejsza, a oni są jej niegodni. Dlatego gdy tylko jakaś puści im oczko to się ślinią i biorą pierwszą z brzegu, która da im dostęp do cipki. Potem wewnętrzna frustracja, że "nie było mnie stać na ładniejszą", więc znajdę kogoś kto nie ma dziewczyny i będę się chełpić, że ja mam

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, blck.shp napisał:

Poza tym nikt tu nie każe od razu zrywać z kobietą, jak ona zacznie przekraczać granice. Każda kobieta zacznie to robić, by sprawdzić siłę swojego faceta i w takich sytuacjach trzeba być konsekwentnym i karać pannę, jak dziecko. Natomiast często kobiety mimo wszystko posuwają się za daleko i wtedy, z samego szacunku do siebie, trzeba związek zakończyć.

Oczywiście, że tak. Niedawno pewna pani z ASP zaczęła mnie testować już przed pierwszym spotkaniem gdy terminy lekko się nie zgrywały. Test był tak oczywisty, że spokojnie poczekałem aż się sama odezwie. Trafiła w punkt. Schemat. 

 

Testy były, są i będą. Trzeba robić swoje. Przecież jak wyżej, nikt Ci nie każe zrywać z tego powodu. Zresztą każda ogarnięta panna robi testy. Jedna mniej, druga więcej, trzecia lepiej zakamuflowane, czwarta jedzie po całości. Dla mnie to nawet dobry znak, paradoksalnie. Znaczy, że pannie zależy, robię robię wrażenie, ona jest ciekawa czy tylko takiego udaję czy rzeczywiście coś we mnie jest. Niech sobie robi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Ragnar1777 napisał:

A gdy nie wejdziesz to będzie się chełpić przed tobą, że on ma swoją średniej pozycji na rynku matrymonialnej Karynkę :lol: Przeważnie Janusze to są sfrustrowane cebulaki dla których cipka jest najważniejsza, a oni są jej niegodni. Dlatego gdy tylko jakaś puści im oczko to się ślinią i biorą pierwszą z brzegu, która da im dostęp do cipki. Potem wewnętrzna frustracja, że "nie było mnie stać na ładniejszą", więc znajdę kogoś kto nie ma dziewczyny i będę się chełpić, że ja mam

To już jest dno dna chełpić się "posiadaniem" laski a to jest powszechne. Że ci ludzie nie czują że chełpiąc się tym pokazują tej kobiecie swoje kompleksy,słabe strony , pokazują jej że bez niej są nikim czyli dają się pani wprost na talerzu a potem zdziwko że pani tak pięknie ich rozpracowuje. Jak jeszcze do tego dochodzi parcie gościa na ślub żeby sobie zabukować ładną panienkę "na zawsze" to nie wiadomo czy się śmiać czy płakać.

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem ugodowym człowiekiem, unikam konfliktów i konfrontacji (tym samym nie dbam o siebie, wiem - to moja wada).

 

Przez to chodzę z moją damą na zbyt duży komproMIŚ. Ona uważa że to normalne, a ja cierpię coraz bardziej.

 

Bo skoro raz przystałem na kompromis z miłości i łagodności, bo przecież kocham i nie zależy mi tak bardzo jaki mamy kolor ścian beżowy czy kremowy, to moje podejście do jego modyfikacji wiąże sie z brutalną reakcją (nie stanowczą lub zdumioną, lecz brutalną: z oskarżeniami, krzykiem, biciem) mojej ukochanej, najbliższej, kochającej osoby pragnącej spędzić ze mną resztę życia.

 

Mój wniosek: możesz iść na kompromis jeśli jesteś silny, potężny, przewidujący, przezorny i wiesz z kim na to idziesz.

 

Nota bene robi nam się offtop, omawiany już tutaj:

 

Edytowane przez Imbryk
Wklejka linka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 hours ago, arch said:

Witam,

 

Forum już trochę czytam, od jakiegoś czasu się też udzielam, przeczytałem bardzo wiele tematów i wiele możliwych koncepcji forum rozumiem, jednak dręczy mnie ciągle pewna myśl co do ogólnej wizji podejścia jakie promuje forum.

 

Chciałbym tylko, żeby nikt mnie nie posądził o jakąś chęć podkopywania forumowych teorii i całych ich fundamentów (czyli ewentualnie podszywanie się feministki, itd. :D), bo nic takiego nie ma miejsca.

 

Przechodząc jednak do meritum.

Czy bezkompromisowe podejście co do kobiet faktycznie popłaca? Czy bycie całkowicie antyrycerzem na dłuższą metę popłaca? Umówmy się, szczęścia trzeba szukać oczywiście w sobie, opieranie go na kobiecie Ci go nie da, ale mówi się też 'happiness real when shared' - szczęście jest prawdziwe tylko wtedy, jeśli mamy jakąś osobę z którą je dzielimy.

Chodzi o koncept taki, że ja jestem szczęśliwy ze sobą, ale jednak potrzebuję jak każdy człowiek BLISKOŚCI i oto właśnie, jeśli satysfakcja z życia człowieka szczęśliwego wewnątrz wynosi X, o tyle satysfakcja z życia takiego człowieka gdy jeszcze dodatkowo ma dobrą, wartościową partnerkę może już wynosić X+Y, gdzie Y>0.

Dużo w tym prawdy jest moim zdaniem. Nikt tu nie mówi, że należy być z kobietą gdy ta daje dupy po kątach i robi laskę innemu, ale przecież nie zawsze dochodzi do rozstania w takich sytuacjach.

Czasem np kobieta 'zbłądziła', z kimś sobie popisywała, z kimś może nawet lekko flirtowała. Czy kategoryczne wyrzucenie jej ze swojego życia po czymś takim gdy ma się te powiedzmy 30 lat, a kobieta poza takim zdarzeniem była do rany przyłóż jest na pewno dobrym podejściem? Panowie, umówmy się, nie młodniejemy, 30-paroletni facet z powodzeniem może znajdywać kolejne kobiety, ale ciężko mu już stworzyć tak naturalną i 'energetyczną' znajomość i związek z powiedzmy 23-letnią dziewczyną. 35 lat a 23 lata robi swoje. Czasem może być tak, że w wieku 40 lat obudzimy się, że jednak choć tamta gąska miała pewne wady, to lepszej w swoim życiu nie napotkaliśmy.

[...]

 

Taki filozoficzny temat wypłodziłem, ciekawią mnie Wasze analizy - także tych starszych użytkowników którzy mają większe doświadczenie. Jeśli temat jest w nieodpowiednim dziale, prośba o przeniesienie.

@arch - moim zdaniem to, co próbujesz wysmażyć w tym wątku to cicha pochwała dla kobiecej spierdoliny czasów współczesnych. Bo dla Ciebie może być ona tylko malutka ale jednak będziesz ją tolerował ponieważ BYĆ MOŻE będzie Ci lepiej, ponieważ sobie coś założyłeś w głowie, bo być może zbłądziła biedaczka itd. Łzy wzruszenia zalały mi oczy i nie mogłem czytać już dalej.

 

Staaaary - chyba za mało to forum jednak czytałeś - masz tutaj tony przykładów i opisów jak to myszka zaczyna od niewinnego flirciku, "zbłądzenia" czy pisania a na czym kończy, gdy tolerujesz takie gówno. Wsadzasz nam tutaj matrixowe usprawiedliwianie kobiet i racjonalizacji ich postępowania. Myślę, że masz spore pokłady negatywnych uczuć względem siebie i zwyczajnego strachu przed byciem samym ze sobą. 

Wielu z Braci obecnych (i nieobecnych już) na forum przeszło szkołę życia - skorzystaj z ich doświadczeń dla swojego dobra. Jak chcesz związków to super - ale musisz być świadomy tego, z czym się to wiąże. Uważam, że nie można racjonalizować kompromisów, które spowodują erozję związku prędzej czy później. Nie tędy droga. Z Twojej wypowiedzi odczytałem w skrócie: "mam cichą nadzieję, że w moim przypadku będzie inaczej" taaa, ten, tego...

 

PS. Zauważyłeś ile "ale" nawsadzałeś w swoim tekście? Wiesz dlaczego i kiedy ludzie używają "ale"? ;)

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, xawery982 napisał:

Dziżas chrajst... mam nieodparte wrażenie autorze wątku, iż miałeś kobietę, która poflirtowała sobie z jakimś znajomkiem i teraz szukasz tutaj potwierdzenia swojej tezy jak bardzo wielki jest procent kobiet, które w LTR flirtują i, że to nie może być końcem związku bo inaczej zrzuca się na siebie samego klątwę wiecznej samotności... tak mi to podjeżdza 

Nie jest to żadna tajemnica - pisałem o tym w innym temacie, z tymże nie byłem i nie jestem do końca pewien czy można to zaklasyfikować jako flirt.

 

7 godzin temu, Ragnar1777 napisał:

@arch nie porównuj 30-35 letniego faceta do 50 latka. Na moje najlepszy okres na poznawanie kobiety to właśnie od 30 w górę i nie mówię tu o przygodach i ruchaniu wszystkiego bo na to jest czas od 15 wzwyż no czasem 18+ zależy kto jak wcześnie zaczyna.

 

Jasne, a czy 20-25 latek będący golodupcem poderwie na stałe młodą sikse? Nie mając samochodu, zarabiając 2000 na łapę i mieszkający z mamą?

Ale co Ty za bzdury wypisujesz - ja poznałem moją będąc dobrze rokującym gołodupcem, Robert Lewandowski poznał swoją grając w 3 lidze polskiej, więc stary, krótko: co Ty pierdolisz?

 

7 godzin temu, Ramzes napisał:

Wracając do bliskości przejdzie ci jak będą się do ciebie przytulać i uśmiechać tylko po to by wyciągnąć kasę a nie w sytuacji gdy faktycznie chcą realizować potrzebę bliskości. 

Niekoniecznie choć wtedy zostaje mieszkać osobne ale dosyć blisko i gwiazdy 30-35 lat. Zresztą to zależy od celu relacji i priorytetów. 

Nie trafiłeś - moja była nigdy nie przymilała się o kasę, ba, nie była dla niej problemem intercyza.

 

7 godzin temu, Adams napisał:

Błąd, który popełniasz, nazywa się efektem fałszywej powszechności. Myślisz, że skoro Ty tak masz, to wszyscy tak mają.

Kurwa, ludzie, przecież to są powszechne badania naukowe, że człowiek potrzebuje bliskości i wpływa ona bardzo dobrze na ZDROWIE. To jest jedna z klasycznych potrzeb w piramidzie Maslowa a Wy próbujecie to podważać - wtf, seriously?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, blck.shp napisał:

Kobiety nie dają nam szczęścia, nawet bym powiedział, że one to szczęście ograniczają, bo przestajesz być wolny, przestajesz robić co chcesz, zaczynasz mieć zobowiązania, i po co to wszystko? Za seks? Za pozorne szczęście? Czy udawaną wierność i lojalność? 

Kwestia sporna, ja uważam, że jeśli jest to kobieta pasująca do nas charakterem to daje i to ZAJEBISTE szczęście.

 

5 godzin temu, Drizzt napisał:

Jak ktoś jest samotnikiem to bezkompromisowo totalnie.

Czyli samotnie totalnie.

 

4 godziny temu, jaro670 napisał:

To już jest dno dna chełpić się "posiadaniem" laski a to jest powszechne. Że ci ludzie nie czują że chełpiąc się tym pokazują tej kobiecie swoje kompleksy,słabe strony , pokazują jej że bez niej są nikim czyli dają się pani wprost na talerzu a potem zdziwko że pani tak pięknie ich rozpracowuje. Jak jeszcze do tego dochodzi parcie gościa na ślub żeby sobie zabukować ładną panienkę "na zawsze" to nie wiadomo czy się śmiać czy płakać.

To nie jest dno, to jest NATURA. Kiedyś mężczyźni porywali kobiety z wiosek - na żywca. Mężczyzna zawsze postrzega swoją kobietę jako coś co POSIADA. Tak podchodzi do tego mężczyzna. Jest to także powtarzane w wielu naukowych opracowaniach i jeśli chcesz prosić mnie o przykłady - nie ma sprawy, ale w zamian przyznasz się do błędu. Może tak być?

 

2 godziny temu, azagoth napisał:

@arch - moim zdaniem to, co próbujesz wysmażyć w tym wątku to cicha pochwała dla kobiecej spierdoliny czasów współczesnych. Bo dla Ciebie może być ona tylko malutka ale jednak będziesz ją tolerował ponieważ BYĆ MOŻE będzie Ci lepiej, ponieważ sobie coś założyłeś w głowie, bo być może zbłądziła biedaczka itd. Łzy wzruszenia zalały mi oczy i nie mogłem czytać już dalej.

Bardziej próbuję wytłumaczyć, że totalna bezkompromisowość ZAWSZE wiąże się z SAMOTNOŚCIĄ. Wystarczy spojrzec na wielu braci tutaj - nie licząc tych 'nawróconych' już żonatych, większość to ludzie z chwilowymi związkami, bez rodziny.

W piramidzie Maslowa masz coś takiego jak potrzeba poczucia SWOJEGO MIEJSCA, BEZPIECZEŃSTWA. Trochę ciężko realizować tę potrzebę nie mając rodziny i będąc zupełnie sam (bo Wasi ojcowie i matki też kiedyś umrą) na świecie, nie uważasz?

 

Teksty o tym, że bycie sam może dać nam taki sam poziom szczęścia jak bycie z kimś ODPOWIEDNIM, pasującym do nas osobowościowo pominę, bo to jakieś zupełne bzdury. Można siebie kochać i jest to WARUNEK KONIECZNY szczęscia - konieczny, ale moim zdaniem nie wystarczający.

Prośba do modów o scalenie dwóch postów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@arch Rozumiem Cię, bo kiedyś też tak myślałem

 

Potrzebuje czasem bliskości a czasem nie. Mam przyjaciół, znajomych, rodzinę... I każdemu z nich mogę podzielić się moimi problemami itd

Czyli teoria że jestem psychopatą odpada ;) chociaż avatar może to sugerować :P

 

Moja dziewczyna może pisać z kim chce. Jeśli ktoś do niej napisze to mówi co ten ktoś chciał i jakby jakiś facet chciał się z nią spotkać sam na sam to by się nie zgodziła na to, bo szanuje mnie i nie robi mi tak, abym czuł się źle.

Jeśli by to ukryła i poszła na spotkanie to by już nie musiała do mnie wracać. :D

Po co mi kobieta, która raz poszła i może pójdzie drugi, trzeci itd 

 

Miałbym przymknąć na to oko? i co mi to daje? Bardziej mnie wtedy Panna pokocha? Będzie mnie szanować? 

Nie! Ale jak z nią się rozstanę to będzie mnie szanować i zapamięta, że mam jakieś zasady i siebie szanuje. Sam z sobą będę wtedy w zgodzie i będę z siebie dumny.

 

Przegrał byś ze mną kasę na tym zakładzie.

 

Mówisz, nie boisz się samotności, a później, że bardziej tego że nie znajdziesz kogoś :D 

Czyli zaprzeczasz sobie. Boisz się być sam ze sobą. Myślisz, że jak nie ta to już takiej czy lepszej nie spotkasz.

 

I tu jest Twój problem.

 

Polecam książki Marka, audycję i samemu doświadczaj życia, a zrozumiesz jak innych przekonania działają na nas :)

 

Pozdrawiam i trzymam kciuki Bracie ;)

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, arch napisał:

Mężczyzna zawsze postrzega swoją kobietę jako coś co POSIADA. Tak podchodzi do tego mężczyzna. Jest to także powtarzane w wielu naukowych opracowaniach i jeśli chcesz prosić mnie o przykłady - nie ma sprawy, ale w zamian przyznasz się do błędu. Może tak być?

I to jest błąd mężczyzny, ponieważ kobieta jest też człowiekiem z własną wolą i nigdy, ale to przenigdy nie będzie twoja czy moja. To nie jest rzecz, którą możesz posiadać bo to jest człowiek, który dobrowolnie spędza z tobą czas, nie musi tego robić i w każdej chwili może pójść tam gdzie jest jej lepiej(czyt. hipergamia). Wiem, że to jest nasza żądza mężczyzny by posiadać fajną samiczkę, ale to nie czasy średniowiecza czy jakiniowców, że palniesz w łeb i zaciągniesz siłą do łóżka.

Małżeństwo i matrix związkowy to jest twór nienaturalny przeciwko ludzkiej naturze, a zwłaszcza kobiecej. Zrobiono to po to by utemperować prymitywizmy tkwiące w ludzkim umyśle. Kiedyś tylko 20% mężczyzn miało dostęp do cipki i reprodukcji gdzie w tym samym czasie 80% kobiet skakało i dzieliło się mężczyznami. Kurwiły się na potęgę w trójkątach czy czterokątach z Herkulesami i innymi Adonisami. Jeden silny w stadzie/plemieniu/grupce samiec miał dostęp do wielu cipek i mógł brać kilka naraz i kobietom się to podobało. Dlatego do dziś takie rzeczy się zdarzają i kobiety chętnie robią dobrze swoim mężczyznom, zapraszając swoją najlepszą przyjaciółkę do "zabaw". Oczywiście z beta providerem tego nie zrobi, ale z bad boyami albo po prostu silnym ogarniętym mężczyzną jak odpowiednio pobajeruje to wszystko jest możliwe. Zapewne wchodzi też w grę budowa mózgu kobiety - one nie kochają człowieka tylko jego emocje w związku z czym mają większe tendencje do biseksualizmu/homoseksualizmu, są że tak powiem bardziej obojętne na płeć swoich wybranków(rzekomo potwierdzono naukowo).

Wracając do meritum - dlatego wymyślono małżeństwa by pozostałe 80% mężczyzn w społeczeństwie(jak minęła epoka jaskiniowców i zaczęły się tworzyć cywilizacje) miało dostęp do seksu. Sfrustrowani, młodzi napaleni chłopcy/mężczyźni w każdej chwili mogli zrobić bunt i niestety 20% tych najlepszych alfów może sobie alfowanie w rzyć wsadzić gdy 20 chłopa wpadnie na jednego. Dlatego, niektóre cywilizację nawet by opanować popęd młodzieży, organizowały specjalne łaźnie w których zapraszano młodych chłopaków i dziewczyny by uprawiali sex.  Przecież do dzisiaj istnieją prostytutki. Gdy chłopaki spuścili ciśnienie z jaj to nie było ochoty na bunt i łatwiej można było manipulować społeczeństwem. Zawsze ludźmi manipulowano poprzez popęd seksualny.

 

 

46 minut temu, arch napisał:

ja poznałem moją będąc dobrze rokującym gołodupcem

"Dobrze rokującym" wszystko wyjaśnia, ale gdyby na horyzoncie był już gotowy "usmażony 30-letni kotlecik" to by poszła go skonsumować, zamiast czekać na głodnego zanim ty się "usmażysz". Kobieta nie jest ani cierpliwa ani potrafiąca myśleć strategicznie(zdarzają się też i takie, ale przeważnie 30-letni kotlecik to jednak smaczniejszy kąsik, co innego 40-letni, tutaj pani może by się wstrzymała przed pokusą).

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, arch napisał:

Kwestia sporna, ja uważam, że jeśli jest to kobieta pasująca do nas charakterem to daje i to ZAJEBISTE szczęście.

@arch Jeśli tak uważasz to mamy w tym temacie całkowicie inne poglądy i nie wiem co mi i Braciom chcesz teraz udowodnić.

 

Przecież my tu jesteśmy dla rozwoju swojego i aby sobie pomagać, wymieniać się doświadczeniami.

 

A Ty chcesz nas przekonać do rzeczy w które jak byliśmy młodzi wierzyliśmy i z doświadczenia i nauki wyciągnęliśmy wnioski, że te przekonanie jest błędne.

 

Nie ma sensu się sprzeczać, ponieważ wierzysz w to, że inny człowiek jest odpowiedzialny za Twoje szczęście.

 

Powodzenia w takim razie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem trochę autora tematu- sam jestem młodszy, ale mam czasami podobne przemyślenia, rozkminy. Na przykład ja sobie założyłem, że jak już wejdę w związek, to nie wcześniej niż przed 35 rokiem życia. Teoretycznie to wiek idealny dla mężczyzny, bo nie jesteśmy jeszcze dziadami, dbając o siebie wyglądamy atrakcyjnie, do tego zazwyczaj mamy już wyrobiony styl ubierania się, dystans do życia, poczucie humoru większe niż w wieku 20 lat, nie wspominając już o tym, że mamy więcej na koncie niż w wieku 20 lat. Oczywiście możemy wejśc w związek z 23 latką, ale czy to ma sens oprócz seksu, to nie jestem przekonany. To kwestia potrzeb, ale seks w związku nie jest najważniejszy- dla mnie ważniejsze jest przytulanie się, intelektualna dyskusja, wspólne zainteresowania( trzeba przeszukac dobrze biblioteki;)) Wiem, że jestem naiwny, ale na ten moment takie mam oczekiwania, a nie wyobrażam sobie jakoś w wieku 35 lat związku z 20 letnią dziewczyną, która spełni te oczekiwania. 

 

Druga kwestia- była na to już zwrócona uwaga wyżej, że nie możemy porównywac 50 letniego faceta do 30-35 latka, bo to gruba przesada. 

 

Trzecia rzecz- człowiek jest istotą społeczną, ale tak naprawdę może czuc się dobrze sam ze sobą. Kiedyś nie wyobrażałem sobie tego, bo zawsze ciągnęło mnie do tego, żeby wychodzic gdzieś codziennie. Nie mówię tu nawet o sytuacji, że odczuwałem potrzebę związku, ale nawet wyjścia ze znajomymi. Teraz czuję się dobrze sam ze sobą- oczywiście wychodzę do ludzi, ale przebywając w pracy z ludźmi raczej mamy zapewnione pewne minimum interakcji społecznej- dla mnie wystarczająco dużo. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, arch napisał:

Śmiejecie się często z białych rycerzy, potem z 40-letnich facetów zapijających smutki w barze. Mówią oni jak to zmarnowała im życie ta i ta kobieta. W takim razie czemu się nie rozwiodą? Często dzieci już ich tak nie trzymają, a mimo to jakoś wolą ten 'impas' z kimś niż rozwieść się i żyć tylko dla siebie - czysty hedonizm który szczęścia nie daje.

Ja Ci to wyjaśnię bardzo prosto. Bo co rodzina powie, bo dzieci kredyty trzeba spłacać. Marek wielokrotnie o tym wspominał w swoich audycjach. 

 

Napisałeś, że facet po 30 może z powodzeniem szukać młodszej to zależy. Nie każdy 30 latek się dobrze trzyma. Ja mam 30 lat nie jestem otyły ćwiczę, uważam że wyglądam dobrze ale niektórzy moi koledzy ze szkoły ( łysina, brzuch ) zapuszczenie są. Na to wpływ mają geny, tryb życia, stres. Więc tak nie pakowalbym wszystkich 30 Latków do jednego worka, ale wiadomo ( fajna stylowka plus dobre auto pomagają ) 

 

Wracając do Twojego pytania nie ma złotego środka jakim być dla kobiety. Są pewne zasady które trzeba przestrzegać, ale jak kobieta chce to Cię zdradzi i koniec. Samcu Alfa też zostają zdradzani. Natomiast na dłuższą metę jestem zwolennikiem trzymania twardej ręki nad kobietami. Jeżeli widzisz, że Twoja laska flirtuje z kimś ( FB, SMS ) zwracasz uwagę. Drugi raz się to powtórzy kop w dupę i wypad z życia. Niestety dziś żyjemy w świecie cipeuszy, którzy wybaczają swoim partnerką nawet po kilka zdrad. Znam takie przypadki. A to, że jakiś 50 latek zapija swoje smutki, bo jest sam tak na prawdę nie znasz powodu dla którego jest sam. Może się rozwiódł, może nie ma podejścia do kobiet. 

 

 

Przepraszam 3 komentarze mi się dodały, proszę dwa usunąć. 

 

Edytowane przez Kimas87
Błąd
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, arch said:

Kurwa, ludzie, przecież to są powszechne badania naukowe

Pierwsza sprawa, to nie przeklinaj, bo Ci bozia język upierdoli.

Po drugie, pytałem, które konkretnie badania masz na myśli? Jak podasz konkretne badanie, to będziemy mogli o nim dyskutować np. o metodach operacjonalizacji, zmiennych zakłócających itp.

1 hour ago, arch said:

wpływa ona bardzo dobrze na ZDROWIE

A konkretnie to co robi? Wzmacnia kości? Obniża LDL? Koryguje wady wzroku?

 

Do mojej matki przyszła kiedyś kobieta z prośbą o 'jakiś dobry lek na sikanie'. To matka dopytuje, w czym jest problem? Problem z wysikaniem się - brak ciśnienia? Boli? Piecze? Za często? Kolor moczu nie taki? Co ten lek ma robić? Nooo...jakiś dobry lek na sikanie.

Twoje wypowiedzi są równie konkretne, co tej pani, a na pytania o szczegóły reagujesz agresywnie i wulgarnie. Weź się ogarnij.

 

  • Like 3
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z większości waszych postów przebija się jedno: strach przed życiem i przed tym co nieznane.

Wszystko musi być przemyślane, zmierzone, zaplanowane, z planami alternatywnymi.

Tu będę się uczył, tu pracował, tu wejdę w związek (z koniecznie młodszą dziewczyną, żeby rówieśnicy zesrali się z zazdrości), tu może jakieś dzieci, o, a tu kopnę w kalendarz. Done. Next.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Bronisław napisał:

Jeśli by to ukryła i poszła na spotkanie to by już nie musiała do mnie wracać. :D

Po co mi kobieta, która raz poszła i może pójdzie drugi, trzeci itd 

 

Miałbym przymknąć na to oko? i co mi to daje? Bardziej mnie wtedy Panna pokocha? Będzie mnie szanować? 

Nie! Ale jak z nią się rozstanę to będzie mnie szanować i zapamięta, że mam jakieś zasady i siebie szanuje. Sam z sobą będę wtedy w zgodzie i będę z siebie dumny.

Mam wrażenie, że zupełnie nie myślisz strategicznie. Spotkanie także jest dla mnie nie do zaakceptowania, ale załóżmy, że Twoja kobieta gadałaby z jakimś facetem - byłoby to coś pomiędzy rozmową, heheszki, itd. może nawet lekki flirt?

 

Teraz rozrysuje Ci dalsze kroki. Zrywasz z nią - jesteś nieugięty. Masz już 31 lat na karku. Powiedzmy w wieku 34 lat znajdujesz nową. Jest super, wspaniale, w końcu, jak to kobieta, także sobie z kimś pogada. Zrywasz. Czas mija szybko, dobijasz gdzieś do 37 roku życia. Powoli znaleźć kobietę SENSOWNĄ i 20-paroletnią jest coraz ciężej. Zaliczasz od czasu do czasu samotne matki i dziwki. Potem znajdujesz jakąś kobietę, ale jest to przelotny związek, szybko się kończy. Przekraczasz 40-tkę a tu zonk. Pierwsze siwe włosy lub łysina, oznaki starości, a może nawet prostata.

 

Oglądasz na pomponiku jak to 45-letni aktor zamienia żonę na 20-parolatkę- też tak chcesz, ale kurwa, czemu dla Ciebie jednak nie jest to takie łatwe? Gnuśniejesz i zaczynasz sobie pluć w brodę ROZUMIEJĄC, że w DZISIEJSZYCH CZASACH KAŻDA SOBIE 'POGADA', każda nawet czasem może wejść na jakiś portal randkowy gdy się pokłócicie, oczywiście szybko wykasuje konto.

I siedzisz wkurwiony na siebie - czemu tak kategorycznie z nimi zrywałem skoro i tak nie znajdę idealnie wiernej. Zrozumiałeś w końcu analizę strategii, czy dalej myślisz tylko o tym co tu i teraz?

1 godzinę temu, Ragnar1777 napisał:

Kiedyś tylko 20% mężczyzn miało dostęp do cipki i reprodukcji gdzie w tym samym czasie 80% kobiet skakało i dzieliło się mężczyznami. Kurwiły się na potęgę w trójkątach czy czterokątach z Herkulesami i innymi Adonisami. Jeden silny w stadzie/plemieniu/grupce samiec miał dostęp do wielu cipek i mógł brać kilka naraz i kobietom się to podobało. Dlatego do dziś takie rzeczy się zdarzają i kobiety chętnie robią dobrze swoim mężczyznom, zapraszając swoją najlepszą przyjaciółkę do "zabaw"

Co to za dziwne teorie? W czasach rzymskich brano jak najbardziej śluby - brano je z rozsądku i kalkulacji, ale były bardzo powszechne. O jakich Ty czasach i narodzie właściwie piszesz? jakieś konkrety?

 

1 godzinę temu, Ragnar1777 napisał:

Zapewne wchodzi też w grę budowa mózgu kobiety - one nie kochają człowieka tylko jego emocje w związku z czym mają większe tendencje do biseksualizmu/homoseksualizmu, są że tak powiem bardziej obojętne na płeć swoich wybranków(rzekomo potwierdzono naukowo).

WTF? O jakiej Ty budowie mózgu piszesz i kochaniu tylko emocji??

Linki, artykuły, dowody?

2 godziny temu, Ragnar1777 napisał:

"Dobrze rokującym" wszystko wyjaśnia, ale gdyby na horyzoncie był już gotowy "usmażony 30-letni kotlecik" to by poszła go skonsumować, zamiast czekać na głodnego zanim ty się "usmażysz". Kobieta nie jest ani cierpliwa ani potrafiąca myśleć strategicznie(zdarzają się też i takie, ale przeważnie 30-letni kotlecik to jednak smaczniejszy kąsik, co innego 40-letni, tutaj pani może by się wstrzymała przed pokusą).

Co to za brednie? Twierdzenie, że żaden dobrze sytuowany 30-latek nie kręcił się wokół mojej, Anny Lewandowskiej czy wielu innych kobiet, to jak twierdzenie, że Słońce kręci się wokół Ziemi - zupełne brednie. Kolejna rzecz - załóż konto na sympatii, że masz 30 lat, daj fotkę przeciętnie wyglądającego faceta i napisz, że masz własną firmę. Czekam ilu to chętnych 20-latek na Ciebie będzie :D

 

No i kolejna rzecz - co do strategicznego myślenia. Przyjacielu, panuje taka zasada, że jeśli się o czymś gówno wie, to się tego nie mówi. Poczytaj co to MBTI i teoria Junga na podstawie której powstało, następnie poczytaj statystyki rozkładu typów osobowości wśród kobiet. Dla ułatwienia powiem CI, że typy o drugim znaczku 'N' z reguły mają większe umiejętności strategiczne. Teraz jeśli dobrze przeanalizujesz, dojdziesz do wniosku, że istnieją tak naprawdę dwie tendencje. Pierwsza - 3/4 typów wśród mężczyzn to typy T a 3/4 u kobiet to F- czyli THINKING, FEELING, to by tłumaczyło, że kobiety kierują się emocjami i odczuciami, natomiast 2/3 w obu populacjach to typy z drugą literką S, czyli brak strategicznego myślenia, kierowanie się tym co tu i teraz. A więc jeśli chodzi o to, kobiety nie różnią się od mężczyzn jako zbiorowość.

 

MBTI to powszechnie używany przez duże amerykańskie firmy klasyfikator wskazujący firmie zalety i obszar rozwoju dla potencjalnego pracownika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

arch czyli Ty byś spokojnie przymykał oko jak Twoja luba umawia się przez sieć z nowym facetem ? Ja chyba źle czytam. 

 

Nie mówię o spotkaniu się z kolegą, którego zna lata. Natomiast umawianie się z nowym facetem po co aby pogadać ( brak koleżanek, rodziny? ). Tu jest drugie dno. Ja bym zwrócił uwagę a jak by to się powtórzyło to do widzenia. 

 

Chyba, że chcesz aby po czasie plotkowali na mieście jak to długie masz rogi kolego. Tu nie ma żadnej strategii wedle mnie tylko jakiś brak szacunku do siebie jeżeli by to się notorycznie powtarzało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Bronisław napisał:

Nie ma sensu się sprzeczać, ponieważ wierzysz w to, że inny człowiek jest odpowiedzialny za Twoje szczęście.

Trudno żebym tak jak Ty twierdził, że tak nie jest, a więc twierdził, że człowiek zostawiony sam na wyspie jak Robinson Crusoe będzie szczęśliwy. Człowiek POTRZEBUJE INTERAKCJI Z INNYMI LUDŹMI tak jak potrzebuje powietrza. To rozwija jego inteligencję intelektualną i emocjonalną a każdy rozwój daje człowiekowi SZCZĘŚCIE.

Związki o ile są rozwojowe i z odpowiednią kobietą TAKŻE rozwijają człowieka, dlatego dają mu większe szczęście niż bycie samemu.

 

Istnieją badania naukowe brytyjskich naukowców którzy przebadawszy ankietami setki tysięcy ludzi stwierdzili, że generalnie ludzie w małżeńskie odczuwają większą satysfakcję niż single - i to wyraźnie większą.

 

Oczywiście możesz na to kontratakować twierdzeniem, że są to naiwni biali rycerze którzy nie znają prawdy ale pomyśl logicznie co to za różnica, skoro wskazali oni w ankiecie swoją SATYSFAKCJĘ a chyba o nią w życiu chodzi koniec końców.

Godzinę temu, Kimas87 napisał:

Ja Ci to wyjaśnię bardzo prosto. Bo co rodzina powie, bo dzieci kredyty trzeba spłacać. Marek wielokrotnie o tym wspominał w swoich audycjach. 

 

Jak wyżej, to samo co do kolegi - badania brytyjskich naukowców.

 

Godzinę temu, Kimas87 napisał:

Natomiast na dłuższą metę jestem zwolennikiem trzymania twardej ręki nad kobietami. 

Też jestem fanem takiego podejścia jednak staram się zauważać otaczającą mnie rzeczywistość. Kiedyś karą dla kobiety za powiedzmy pisanie z kimś na boku, małe oszustwa mogło być napiętnowanie społeczne przy rozwodzie - wytykanie palcami. Dziś możesz takiej kobiecie pokazać jedynie drzwi - nic więcej nie zrobisz. I teraz spójrz na to strategicznie - jednak pokażesz drzwi, pojawia się następna, mija trochę czasu i zdarzy się (a kurwa bądź pewien, że się zdarzy, bo prawie zawsze się zdarza) i z nią krzywa akcja. Pokazujesz drzwi - następna. I podejście jakie wypływa z rad braci prowadzi do przelotnych związków z których kompletnie nic nie wynika. Co pół roku zamiana - zajebiście ale długofalowo kompletnie do niczego to nie prowadzi a nawet pompuje kobiecą hipergamię i przeskakiwanie z jednego bolca na drugiego. Pojawia się więc sensowne pytanie czy warto trzymać tak bezkompromisowo ramę jak sugeruje forum. Czytałem tu wiele tematów i nie raz facet nawet nie miał jakiegoś dowodu wprost na zdradę, ba, nawet na coś więcej, a bracia już mu mówili - rzuć ją i następna. 

To nie da facetowi nic jak przelotne związki a w końcu samotność po 40-tce. Zobacz na Szwecje czy USA - ponad 50% gospodarstw domowych jest jednoosobowych, plaga samotności.

Widząc więc, że tą metodą nic nie wygramy, może warto nie być aż tak bezkompromisowym (co nie oznacza broń Boże akceptacji zdrady) i starać się więcej naprawiać?

 

Znamiennym jest dla mnie przypadek użytkownika @xawery982 bo dokładnie go przeczytałem. Nie znalazłem tam żadnego konkretnego dowodu na zdradę, jedyne co, to jakieś małe popisywanie jego Pani z innym i kilkukrotne nie okazanie mu szacunku. Tę sytuację można było naprawić, Panią skorygować, tym bardziej, że jak kolega pokazał jej drzwi, to któregoś razu Pani przyszła z prawdziwym nieudawanym (jak sam przyznał kolega) płaczem i przeprosinami i pogodzona z tą sytuacją.

 

I teraz ciekawe do czego doprowadzi kolegę takie podejście długofalowo. Przyjdzie kolejna, minie rok, dwa, pojawi się to samo (a kurwa się pojawi bo to jest niemal zawsze) i co - następna? I tak do 40-tki, potem coraz ciężej będzie znaleźć sensowną partnerkę = > samotność, starość, siwizna, powrót do domu do pustych ścian no i wmawianie sobie - ależ przecież kurwa jestem szczęśliwy, bo szczęście trzeba mieć W SOBIE ! :D

Bracia, namawiam do STRATEGICZNEGO myślenia, bo takie podejście go niczego dobrego nie prowadzi. 

Pamiętajcie - bezkompromisowość prawie zawsze oznacza samotność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, arch napisał:

ciężej będzie znaleźć sensowną partnerkę = > samotność, starość, siwizna, powrót do domu do pustych ścian no i wmawianie sobie - ależ przecież kurwa jestem szczęśliwy, bo szczęście trzeba mieć W SOBIE

Ty naprawdę nie jesteś w stanie uwierzyć, że człowiek może żyć szczęśliwy bez posiadania życiowego partnera, co? Spróbuj sobie wyobrazić, że jedyną opcją do satysfakcjonującego życia  nie jest tylko związek z kobietą. Na tym świecie istnieje jeszcze coś takiego jak pasje. Prawdziwe pasje, które płyną prosto z serca i są urzeczywistnieniem naszych wrodzonych talentów. Problemem jest to, że odnalezienie własnej pasji jest ciutkę trudniejsze niż pakowania się w związek z laską i przymykanie oko na jej figle, bo przecież mogę zostać sam w czterech pustych ścianach! A jak będziesz w tych samych pustych ścianach z babką to już jest nagle w porządku? Problem jest w tym, że Ty masz zakodowane, że brak partnerki  = puste szare ściany. A ta cała przeraźliwa samotność to po prostu chwile, kiedy jesteś sam ze sobą i masz ogrom możliwości.

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, arch napisał:

Co to za dziwne teorie? W czasach rzymskich brano jak najbardziej śluby - brano je z rozsądku i kalkulacji, ale były bardzo powszechne. O jakich Ty czasach i narodzie właściwie piszesz? jakieś konkrety?

Nie czytałeś książek Marka? Nie słuchałeś Audycji Marka o tym, że kobiety wybierały tylko silnych mężczyzn by rodziły się zdrowe dzieci, by mieć silną pozycję w plemieniu? Nawet na RSD mówią, że natura kobieca dąży do tego by spłodzić dziecko z facetem o cechach samca alfy bo zapewnia większe szanse na przetrwanie i silne geny(według prymitywnego gadziego mózgu). Tak było za czasów pradawnych dlatego natura wytworzyła proces podniecenia przy silnym samcu + proces obrzydzenia przy facetach poniżej alfy. Musiały się też k*rwić na potęgę byśmy dzisiaj mogli istnieć. Czasy się jednak zmieniły i dzisiaj nawet miękka klucha może dać kobiecie przetrwanie i dostatnie życie. Jednakże prymitywna część w mózgu nie wie tego, że żyjemy w cywilizowanym świecie, jest program stworzony przez naturę i może się on zmieni za 200 lat, a może za 300 lat. To tak samo jak obracamy się za szczupłymi, zdrowymi kobietkami i myślimy o sexie z nimi po 2 sekundach od dostrzeżenia. 

Co do mózgu kobiecego i męskiego tego jest pełno w internecie tak jak twoich "brytyjskich naukowców". Facet również może mieć kobiecy mózg i wtedy przeważnie jest wrażliwszy i może, ale nie musi mieć zapędy bi/homo. Podobnie jak kobieta może mieć męski mózg i wtedy mamy chłopczyce :) Wszystko brzmi logicznie jak popatrzysz na rzeczywistość, która cię otacza.

 

 

46 minut temu, arch napisał:

i kochaniu tylko emocji??

To z własnych obserwacji i doświadczeń. Poza tym słuchając chłopaków z RSD czy audycji Marka można wysunąć podobny wniosek. Dlatego jednego dnia kocha, a drugiego się szmaci z bad boyem. Po to powstało forum aby bracia sobie nawzajem pomagali ze zmaganiami z kobiecą zdradliwą naturą i walką z mainstreamem, oczywiście nie licząc innych rzeczy bo forum nie jest tylko o relacjach damsko-męskich.

 

 

30 minut temu, arch napisał:

Człowiek POTRZEBUJE INTERAKCJI Z INNYMI LUDŹMI tak jak potrzebuje powietrza. To rozwija jego inteligencję intelektualną i emocjonalną

Z tym się zgodzę. Interakcja z ludźmi natomiast nie oznacza zawierania związków/małżeństw. Definicja szczęścia jest bardzo trudna. Najważniejsze to czuć się dobrze ze sobą bo tylko wtedy gdy będzie się wszystko waliło i paliło to zachowasz wewnętrzny spokój :) 

 

 

Teraz, Amnesia Haze napisał:

Na tym świecie istnieje jeszcze coś takiego jak pasje. Prawdziwe pasje, które płyną prosto z serca i są urzeczywistnieniem naszych wrodzonych talentów. Problemem jest to, że odnalezienie własnej pasji jest ciutkę trudniejsze niż pakowania się w związek z laską i przymykanie oko na jej figle, bo przecież mogę zostać sam w czterech pustych ścianach! A jak będziesz w tych samych pustych ścianach z babką to już jest nagle w porządku? Problem jest w tym, że Ty masz zakodowane, że brak partnerki  = puste szare ściany. A ta cała przeraźliwa samotność to po prostu chwile, kiedy jesteś sam ze sobą i masz ogrom możliwości.

Dokładnie to chciałem napisać rówieśniku. Cieszę się, że mnie wyręczyłeś :D Dokładnie przecież forum i środowiska PUA ciągle powtarzają, żeby kobiet nie stawiać na piedestale!!!

Kobieta może odejść w każdej chwili - tak jak wyżej wspomniałem kobieta nie jest twoim przedmiotem, ma wolną wolę i może odejść kiedy tylko zapragnie - tobie zostaje wtedy tylko pasja i odpowiedni Anty-biało-rycerzo-cipeuszowski mindset :) 

Przechodząc do tematu "pisania/flirtowania z kolegami i spotkaniami na kawe" - znając naturę kobiet, świadomy mężczyzna musi być przygotowany na takie ekscesy i mieć wokół siebie inne kobiety, najlepiej młodsze, świeższe orbiterki. Tak aby pani poczuła oddech konkurencji + widziała, że wciąż jesteś atrakcyjny. Ja doskonale wiem, że brzmi to brutalnie i kojarzy się z ciągłą walką o zatrzymanie przy sobie kobiety. Niestety taka jest rzeczywistość po to istnieje takie coś jak "trzymanie ramy". Dlatego musisz zrozumieć, że kobieta nie jest żadnym szczęściem. Mało tego nie jest to osoba, która jest upoważniona do rozmawiania z tobą o twoich ściśle prywatnych, czasem niewygodnych sekretach i oczywiście słabościach. Od takich tematów masz przyjaciół(a raczej przyjaciela bo trudno mieć wielu)których traktujesz jak braci, a nie kobietę. One tylko wyczują zapach słabości i uciekają, a ty bez odpowiedniego zdrowego mindsetu po prostu zdychasz. 

Ps. Jedyną kobietą, która naprawdę cię kocha(a i tak nie zawsze) jest twoja naprawdę JEDYNA W SWOIM RODZAJU.... matka. To jest jedyna kobieta w życiu mężczyzny z którą możesz porozmawiać o swoich słabościach i niewygodnych sekretach :) Oczywiście jest jeszcze, a przynajmniej ja mam - moja matka chrzestna. I na tym się kończy. Reszta kobiet nigdy nie będzie upoważniona do "spraw najwyższej wagi państwowej" że tak to ujmę.

PS2. Oprócz mamusi oraz matki chrzestnej, jest jeszcze jedna kobieta, która może cię naprawdę kochać - twoja córka(jeśli takową spłodzisz) :) Niektórzy jeszcze kłócą się, że siostra, no ja sam mam siostrę i przekonam się z czasem czy to prawda.
 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.