Skocz do zawartości

Czy warto być tak bezkompromisowym jak brać radzi?


Rekomendowane odpowiedzi

8 minut temu, Tomko napisał:
16 godzin temu, Imbryk napisał:

chujgnójpizda

Aaaahahhshahha mejd maj dej :D

Heheh no to już takie kombo, ale uwaga, UPDATE bo przemyślałem właśnie to sobie:

 

Właśnie zobaczyłem że nabrałem do tych wyzwisk dystansu, bo na początku bolało, najbardziej ten gnój, nie wiem czemu, coś z dzieciństwa.

 

Więc, skoro w tym tygodniu jestem p*zdą, w zeszłym byłem gnojem, w zeszłym miesiącu znowu głównie pi*dą, ch*jem w sumie najrzadziej, ale ogólnie odkąd ją poznałem to jestem zimnym skur*synem, oczywiście nie ciągle, jest to przeplatane prze kochanie (wszystko to cytaty!) - to przecież jestem hybrydą: skurwychujgnójpizdakochaniesynem!!!!

 

A więc mój prywatny wniosek: jeśli nieumiejętnie wchodzisz w kompromisy, zostajesz pasowany na skurwychujgnójpizdakochaniesyna, nim się obejrzysz jak ZA dobry jesteś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Ksanti napisał:

Jak za wszystko się opieprza kobietę to w końcu odejdzie do takiego co nie opieprza w ogóle. Już to przerabiałem.

 

@arch

Dobrze Cię rozumiem z tym związkiem. W moim ostatnim związku o nic się nie martwiłem i czułem się swobodnie. W kontraście do poprzedniego emocjonalnie odżyłem. 

 

Każda laska jest inna. Chociażby ten wspomniany wcześniej podział na intro/ ekstra dużo zmienia. Jedne dziewczyny będą bardziej do nas pasować drugie mniej. To ta zgodność sprawia, że związek się uda lub nie. 

 

Dokładnie, idealnie trafiłeś! Też miałem podobny problem z tym 'opieprzaniem kobiety', u mnie nie była to relacja misia który na wszystko się zgadzał swojej Pani ekstrawertycznej gwieździe.

Trzeba trafić na odpowiednią laskę, nie każdemu przypasuje introwertyczka, jednak moim zdaniem na dłuższą metę to jest ideał kobiety. Może i trochę nudna czasem, może i musisz ją 'zagadywać', ale ma mniejsze predyspozycje do skakania na kolejne bolce, jest bardziej ugodowa, itd. 

 

6 godzin temu, jaro670 napisał:

Powiedz mi jedno. Skoro wasza relacja była tak poważna i głęboka i cudowna to czemu była tak do dupy że panna dała nogę ? Czy nie przypadkiem dlatego że panna miała dosyć ciśnienia i wpychania na siłę w rolę dostarczyciela szczęścia innym i to na dość szczególnych zasadach ? Skoro tu się tak  ciskasz o wszystko z uporem maniaka i nieznośną do bólu manierą pana wszechwiedzącego to nie zazdroszczę tej pannie.

Może i mam trochę taką manierę ale właśnie chodzi o kwestię kompatybilności - jej ktoś taki pasował. Tutaj polecałbym poczytać o MBTI i kompatybilności typów - ja w to wierzę, sprawdzało mi się to w wielu analizach innych. Rozleciało się w sumie głównie przeze mnie, rzuciłem ją, potem miałem chwilowy epizod, że proponowałem powrót - zadziałał u niej klasyczny mechanizm kobiety, była już nieugięta i nieczuła - no i się rozleciało.

Laski mają swoje klasyczne zachowania jak zdecydowanie gdy już odchodzą, kierowanie się emocjami a nie logiką, etc.

6 godzin temu, Bronisław napisał:

@arch na początek nie wyśmiewaj nikogo!

 

Po drugie miałem dużo związków i każdy bardzo podobny.

Miałem dużo kobiet i wszystkie mówiły to samo. Jestem wyjątkowa, ja taka nie jestem, lepszej nie znajdziesz... ble ble ble

 

I co się działo? 

Tak, były bardzo podobne, normalne, zawsze spotykałem lepszą itd

 

Czy nie ma sensu ciągle zmieniać kobiet? 

Dlaczego? Ja mogę się rozstawać i wchodzić w nowe związki. Nic nie stoi na przeszkodzie.

 

40 letni będę i fajnie. Będę jeszcze mądrzejszy i kobiet też nie braknie.

No to ja miałem 3 kobiety i żadna nie była jak ta którą opisuję. Ja nie robię z niej żadnego bóstwa, po prostu kwestia kompatybilności. Zanim z nią zacząłem w ogóle uprawiać seks, to chodziłem z nią 2 lata, dasz wiarę? Przypuszczalnie u Ciebie seks był szybko, więc i więź była nie taka jak powinna.

A i moja nie mówiła, że jest wyjątkowa, raczej była skromna.

 

Co do tego 40-latka i zmieniania kobiet, hehe, cóż - żebyś się czasem nie obudził z ręką w nocniku. Nie każdy jest sławnym i bogatym 40-latkiem. Nie przeczę, że jakąś tam kobietę znaleźć można, ale mocno prawdopodobne, że będzie to jakaś z braku laku, np. puszysta 35-letnia rozwódka, z dużym przebiegiem i mamusią na karku - naprawdę mając taki okaz nie żałowałbyś bezkompromisowości z czasów gdy miałeś laskę do życia? Ano właśnie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasne, że będąc faktycznie całkowicie bezkompromisowym jest duże prawdopodobieństwo, że laska od nas odejdzie. Ale należy też zwrócić uwagę, że całkowita bezkompromisowość = największy szacunek do samego siebie i życie w 100% według swoich zasad. To już od każdego zależy jaką opcję wybierze. @arch Zdaje się, że według Ciebie pańcia jest warta nagięcia swoich zasad, bo wtedy jest większa szansa utrzymania jej przy sobie.

Edytowane przez Amnesia Haze
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ciekawyswiata

 

Przecież podałem Ci badania naukowców na setkach tysięcy ankietowanych - ludziach nieprzymuszonych do niczego, którzy w karteczce w zupełnej anonimowości i nie wiedząc co napiszą single czy ludzie w małżeństwie wskazali swój poziom satysfakcji. Wyszło, że ludzie w małżeństwie mieli takowy wyższy.

Jeśli już chcesz to na siłę podważać to podpowiem Ci jaką antytezę mógłbyś wysnuć - np., że wypełniali to mniej uświadomieni single, a gdyby wypełnili to Ci z braciasamcy, może wyniki byłyby inne.

 

Co do jeszcze badań, tu masz kolejne:

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/ludzieistyle/1708560,1,naukowcy-dowodza-malzenstwo-wychodzi-na-zdrowie.read

przeprowadzone przez zespół z Brytyjskiego Towarzystwa Kardiowaskularnego, co do zawałów serca i wpływu małżeństwie na to oraz na zdrowie. Badania przeprowadzono na blisko milionie pacjentów!

 

Tutaj też jeśli ktoś chciałby szukać na siłę antytezy, to można byłoby dopieprzyć się o to, że badano to głównie na 50-latkach a więc ludziach z czasów trochę mniejszego spierdolenia kobiet - ale tylko trochę, bo w latach 80 w UK kobiety też już były mocno wyzwolone.

 

Jeśli wszystkie te badania masz w rzyci i jedyne co potrafisz napisać to to, że to zależy od człowieka i jest to czysto subiektywne - cóż, gratuluje merytoryczności.

 

Myślę, że temat jest już powoli do zamknięcia, z mojej strony wszystko zostało powiedziane, nie chciałem broń Boże skłócić braci (choć jakby mi się to lekko udało :D) a po prostu podjąć moim zdaniem ciekawy i mnie nurtujący temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@arch

Wiesz... kilka lat temu napisałbym o swojej byłej żonie dokładnie to samo, co Ty napisałeś o swojej ex. Myślę, że rozumiem doskonale to, co piszesz i czujesz. Słuchaliśmy tej samej muzyki, chodziliśmy na koncerty, do teatru, pasjonowaliśmy się tym samym rodzajem literatury itp itd... Normalnie Wonderland.

 

Tylko ja poszedłem ten durny krok dalej, który sugerujesz, wybaczałem i szedłem na kompromisy, nie wiedząc jak działa rzeczywiście kobieca psychika. I co? I gówno. Jebło się wszystko a moja wyjątkowa myszka, która pasowała do mnie jak nikt inny na świecie, pojechała wszystkimi schematami, które opisują Ci chłopaki. Biologicznych uwarunkowań i instynktów nie da się kur... oszukać czy zmienić za pomocą wyszukanych słów, wyników badań ani żarliwych dyskusji na forum.

 

Bracie, to wszystko co piszemy to nie dlatego, że chcemy Ci zaszkodzić, dopiec lub zwyczajnie się posprzeczać. Tutaj wrogów nie masz. My to po prostu przeżyliśmy. Wszystko - wloty i upadki. I wierz mi - im wyżej polecisz ze swoimi wyobrażeniami i nierealnymi oczekiwaniami, tym póżniej dupa bardziej spuchnięta po upadku.

 

To, co robisz i jak żyjesz to Twoja sprawa. Możesz żyć mrzonkami albo zaakceptować świat taki, jakim jest. 

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@arch 2 lata zanim pierwszy seks? Dla mnie to już są jakieś zaburzenia zaufania. Ale ok. 

Badania naukowców. Ja ci powiem - 100% ludzi, którzy umarli na raka piło wodę. Przypadek? Nie sądzę. Nie chcę tutaj dewaluować badań naukowców, ale z całym szacunkiem - pojęcie "ryzyko śmierci" jest tak niemiarodajne i gówniane, że praktycznie można między bajki takie badania włożyć. Jestem dziś w domu - moje ryzyko śmierci jest niskie. Wsiadam do samochodu i jadę - ryzyko śmierci znacząco się podnosi. Palę papierosy - moje ryzyko śmierci jest 2x wyższe niż u osoby nie palącej. Rzucam palenie - moje ryzyko śmierci spada o 20% a po 5 latach do poziomu dla osoby nie palącej.

 

Poza tym naukowcy udowodnili, że chodzi głównie o to, że duży wpływ na nasze zdrowie mają silne, szczególnie bliskie z innymi osobami, partnerem lub partnerką, krewnymi, a także z przyjaciółmi.  Małżeństwo może cię wprowadzić do grobu albo ci pomóc w chorobie. Same ogólniki w tych badaniach. A co do tytułu to jak zawsze w tym przypadku. Tytuł: "naukowcy dowodzą, że małżeństwo wychodzi na zdrowie". Konkluzja z badań: "ryzyko śmierci po zawale u osób posiadających silne bliskie relacje z innymi osobami jest mniejsze o 10%". 

Tytuł: "zielony Polonez może uspokajać innych kierowców na drodze". Wyniki badań: "jeżdżący czerwonymi Polonezami potencjalnie mogą powodować mniej wypadków". 

 

Brytyjskie społeczeństwo to chyba najbardziej samotne społeczeństwo jakie znam. Tutaj jest ciągła bitwa o pieniądze, wyścig szczurów, płytkie relacje, gówniane jedzenie na szybko, ogromny stres, beznadziejna pogoda. Nawet mają swój taki "small talk": you're allright? I nigdy w zasadzie nie oczekują odpowiedzi bo mają to generalnie w dupie. Takie cześć-cześć. Badania były robione na 50-70 latkach. W Anglii małżeństwa zawiera ok. 21 osób na 1000 (2%) czyli mało.

 

https://www.ons.gov.uk/peoplepopulationandcommunity/birthsdeathsandmarriages/marriagecohabitationandcivilpartnerships/bulletins/marriagesinenglandandwalesprovisional/2015
https://www.telegraph.co.uk/news/uknews/12011714/Divorce-rate-at-lowest-level-in-40-years-after-cohabitation-revolution.html

 

I chociaż wskaźnik rozwodów spada (ok. 10%) to liczba małżeństw też spada. Tutaj (UK) faktycznie małżeństwa z dłuższym stażem są solidniejsze. Dużo widzę starszych uśmiechniętych par. Ale przenosząc to do Polski na małżeństwa w wieku 60+ to bym się nie spodziewał rezultatów na plus. Ciężka kuchnia, lenistwo, brak aktywności, brak perspektyw, gnicie w blokach, chujowe emerytury. I faktor małżeństwa można sobie wsadzić. A śmiem twierdzić nawet, że działa na szkodę. Nie chodzi o to, że przez małżeństwo ktoś zostaje pierdzącym Januszem z browarem i mielonymi (każdy posiada gen Janusza), ale to Januszostwo pielęgnuje w domu. No bo "jesteśmy z Halyną 30 lat razem to po ch...j się mam starać już". 

Najpierw własna głowa i szczęście a potem kobiety. Szukając szczęścia w kobiecie oddajesz ster komuś innemu. Dałbyś klucze do własnego domu osobie, którą poznałeś dopiero co na ulicy?

Żeby nie było, że jestem przeciwko związkom. Bo jestem za związkami - tak nas w końcu natura stworzyła. Ale ja coś z innej mańki. Chcesz mieć zdrowe serce i ukojone nerwy? Kup sobie psa. Chyba są skuteczniejsze w opiekowaniu się twoim sercem :D.

https://edition.cnn.com/2017/11/17/health/dog-owners-heart-disease-and-death/index.html

https://www.theguardian.com/science/2017/nov/17/owning-a-dog-cuts-risk-of-heart-attacks-and-other-fatal-diseases-study-shows

A i jeszcze pytanie. Dlaczego zerwałeś z tą dziewczyną skoro była jedyna w swoim rodzaju? 

Edytowane przez Tomko
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, arch napisał:

Widzę, że ze statystyki musisz się jeszcze poduczyć. W korelacji jest coś takiego jak zmienna objaśniająca i zmienna objaśniana. ZAWSZE przy mierzeniu współistnienia zjawisk wyodrębnia się co jest jaką zmienną, w związku z czym jasno wiadomo w którą stronę idzie implikacja, a mianowicie zmienna objaśniająca => zmienna objaśniana. Tu na przykładzie, jeśli założymy, że zmienną objaśniającą jest bycie w związku, to zmienną objaśnianą jest poziom szczęścia i wtedy bycie/nie bycie w związku => poziom szczęścia.

W ten sposób wyjaśniłem Twoje dalsze rozważania o margarynie dlatego ich już nie cytuję.

Nie wyjaśniłeś rozważań o margarynie, jedynie pokazałeś, że ich nie rozumiesz. Mylisz badania korelacyjne i eksperymentalne.

Postaraj się zrozumieć ten tekst:
 

Jeżeli okazałoby się, że poparcie dla ustawy antyaborcyjnej koreluje z wiekiem wyborców (starsi popierają ją częściej), nie moglibyśmy stwierdzić, że to wiek jest przyczyną popierania ustawy – ale znając wiek wyborcy, możemy przewidywać jego stopień poparcia dla ustawy lub wyjaśniać ex post wyniki referendum. Podobnie – stwierdzona korelacja między motywacją do pracy a wysokością zarobków nie pozwala rozstrzygnąć, czy to wysokie zarobki zwiększają motywację do pracy, czy też silna motywacja do pracy jest przyczyną wyższych zarobków. Wykazanie, że na podstawie jednej zmiennej można przewidywać wartości drugiej, jest koniecznym, ale niewystarczającym warunkiem  wnioskowania o kierunku wpływu.  (autor: Grażyna Wieczorkowska-Wierzbińska)

 

Powyższe wyjaśnienie wklejam głównie dla braci z forum, żeby mogli sami ocenić, kto powinien douczyć się statystyki.

W dniu 11.04.2018 o 10:43, Ragnar1777 napisał:

Naprawdę co rano spoglądasz na osobę, której nie lubisz? A jak było wcześniej między wami bo jednak musieliście się jakoś lubić skoro doszliście tak daleko z kredytami i dzieckiem. Smutne, ale to jest właśnie matrix z którym bez końca walczymy :/

Technicznie, to nie co rano, bo ona jest lekarzem i miewa nocne dyżury, a ja dla odmiany ze dwa razy w miesiącu mam delegację na 2-3 dni, ale z grubsza tak właśnie jest. Kiedyś wszystko było inaczej. Teraz wykańcza nas praca, dziecko wymaga poświęcenia wiele uwagi, ona bardziej koncentruje się na byciu matką, a nie żoną. Zarabia słabiutko, więc wszystko na mojej głowie. Jak stracę robotę to nie wiem, co będzie. Do tego jeszcze przytyki o przemoc ekonomiczną, że za mało czasu z dzieckiem, że nie pomagam w domu. Jak sobie kupię piwo to afera, że jestem alkoholikiem, a w dodatku wczoraj mówiłem, że nie mamy na cośtam pieniędzy, no i już wiadomo, na co wydałem te pieniądze. Seks od święta, ale w sumie to nawet mi nie zależy, bo nie czuję do niej właściwie nic. Ani na plus, ani na minus. Jakbym mieszkał ze współlokatorką. Kiedyś była między nami jakaś więź, jakaś nić porozumienia, ale to gdzieś się zgubiło, przerwało, wygasło. Teraz mamy po prostu obowiązki wobec siebie i dziecka.
Masz rację, wjebałem się przez matrix, teraz to wszystko widzę, ale nie wiem, jak się z tego wyplątać. Nie mam ruchu. Czuję się jakbym był w kropce, jak się nie obrócę, to z tyłu dupa. Jakieś pomysły? Chętnie rozważę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiejsze społeczeństwo jest krypto-poligamiczne i z tego powodu chore. To już nie dżungla i dzikie warunki i gdy było mało ludzi. Takie podejście w rozwiniętej społeczności powoduje patologie. Moim zdaniem każdy kto potrzebuje powinien mieć swoją własną samicę. Przestępczość, samotność, uzależnienia np. od porno na pewno by zmalały. A tak to dupa i królikowanie. Sam popadłem w złe uzależnienia i pesymizm za młodu bo byłem samotny.

 

Są również fajne laski ale tak samo jak my nie mamy dostępu do nich tak one do nas. W dodatku część z nich trafia za młodu na badboyów, którzy jako jedyni je podrywają i niszczą je. Jedynie chcą poruchać i zostawić. Gnoi miłej dziewczynie psychikę a potem sama taka się staje. Patologia rodzi patologie. Brytyjskie społeczeństwo jest przykładem tego jak żyć hedonizmem i mieć zupełnie puste życie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt tutaj nie mówi żeby rzucać dziewczyny za np. "Cześć co słychać, wszystko ok? no to pa..." Ale jeżeli dziewczyna FLIRTUJE, mruga oczkami itp. z innymi panami, to ja bym najpierw zapytał po co tak robi a potem pożegnał się z nią. Lepiej być samotnym niż wykończonym psychicznie, samotność tak nie wyniszcza jak zła kobieta.

14 godzin temu, arch napisał:

Seks był świetny ale dla mnie to stanowczo za mało do prawdziwej głębokiej relacji.

Co może być dużo ważniejsze w relacji z kobietą niż seks? 

  • Like 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podsumowując moje wypowiedzi i innych doszedłem do takich wniosków.

 

Większość Braci będzie wchodziła w związki na swoich zasadach i ich będzie starała się przestrzegać. Dzięki temu będą szanować siebie i kobieta ich. Sami ze sobą będą w zgodzie.

Jednak wiąże się to że czasami z rozstaniem z partnerką.

 

Dwóch Braci (poprawcie jeśli się mylę) woli być z kobietą i uginać się pod Jej presją. Byle by nie stracić tej doskonale dopasowanej kobiety. Nie zawsze podejmując decyzje zgodne ze swoimi wartościami i przekonaniami. Wiąże się to z tym że kobieta traci szacunek do partnera i nie widzi w nim faceta co ma jaja.

 

W dwóch tych przypadkach nie widzę powodu, aby kobieta nie powiedziała nam do widzenia, nie zachorowała, nie zakochała się w innym, nie miała wypadku, odkochała się.

 

W pierwszym faceta boli rozstanie z partnerką, ale był na to przygotowany i zabezpieczył się na taką ewentualność. Jest dumny z siebie ze zawsze był sobą. Ma przekonanie, że dalej da radę sam albo znajdzie inna kobietę. 

 

W drugim przypadku facet jest załamany, stracił dopasowana kobietę i teraz został sam bez pomysłu na dalsze życie. Przez tyle lat starał się, aby jego kobieta była szczęśliwa a teraz jej nie ma i nie wie co dalej ze sobą zrobić. Nie wierzy że może bez niej być szczęśliwy. A zawsze chodził na kompromisy i nie żył ze sobą w zgodzie.

 

 

PS: kompromisem nie jest zgoda na to aby partnerka czy partner flirtował z innymi i umawiał się z nimi na kawę.

 

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 11.04.2018 at 10:09 AM, blck.shp said:

Zaczynam myśleć, że to ta feministka prześladowczyni podszyła się pod niego i teraz wmawia nam, że kobieta u boku faceta to szczęście

A wiesz, o ile nie jestem przekonany, że to ta sama osoba, to jestem skłonny się założyć, że to kobieta poza rezerwatem. Całkowita odporność na logiczne argumenty, a także unikanie konkretów i niewygodnych pytań to typowo kobiecy sposób prowadzenia rozmowy.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, arch napisał:

No to ja miałem 3 kobiety i żadna nie była jak ta którą opisuję. Ja nie robię z niej żadnego bóstwa, po prostu kwestia kompatybilności. Zanim z nią zacząłem w ogóle uprawiać seks, to chodziłem z nią 2 lata, dasz wiarę?

Znam jednego Janusza self-called specialist of relationships, który też miał tylko 3 laski i to przeważnie średniej półki, który do dziś chełpi się i udaje specjalistę nie znając w ogóle zasad gry.

Mój inny kolega z aktualnie ciężarną kobietą czekał rok nim pozwoliła mu łaskawie zamoczyć. Wyobraź sobie, że po tylu latach związku(z 5 lat będzie) zdradziła go z bad boyem, którego znała tydzień, dasz wiarę? :) Nie wiadomo kto jest ojcem, ale mimo wszystko i tak on przy niej został, chociaż rozstawali się przez te 5 lat z setki razy :lol: Jeśli kobieta po paru miesiącach nie oddaje ci swojej cnoty to oznacza, że coś tu jest nie tak - nie jarasz jej tak mocno, a jesteś w niej życiu tylko z braku laku. Dziewczyny lubią wchodzić w związki po to by sobie zabić czas w swoim nudnym, szarym życiu :) Przerabiane milion razy i widoczne w środowisku w którym przynajmniej ja się otaczam. Rozejrzyj się wokół, poobserwuj ludzi, a najlepiej zacznij poznawać kobiety i z nimi rozmawiać szczególnie na związkowe tematy i ich doświadczenia to zrozumiesz o co chodzi. Dziwne, że jako młody gówniarz muszę pouczać starszego kolegę, który jeszcze nie wyleczył się z białorycerstwa :) 

To, że mam 20 lat to nic. Mój kolega Janusz self-called specialist męczył i kazał mi wchodzić w związek gdy miałem 16 lat, bo on sam zaczął grać w grę na której się nie zna, jako bardzo młody młodzieniec. Sam miałem pierwszą dziewczynę w wieku 13 lat, a nie oficjalnie w wieku 7 :lol: To, że nie miałeś żadnej partnerki jako nastolatek to nic, bo nastolatki są najbardziej pieprznięte, natomiast dziwne dla mnie, że z nikim się przez ten czas nie spotykałeś i nie nabierałeś doświadczeń przed 20 :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Cytat

To, że nie miałeś żadnej partnerki jako nastolatek to nic, bo nastolatki są najbardziej pieprznięte, natomiast dziwne dla mnie, że z nikim się przez ten czas nie spotykałeś i nie nabierałeś doświadczeń przed 20 :)

Nie każdy do 20-stki ma możliwość mieć dziewczynę. Znajomych ma się wtedy głównie lub tylko w szkole. A związek z dziewczyną z klasy chyba tylko raz czy dwa razy się z tym zjawiskiem spotkałem (słyszałem). Poza tym te atrakcyjniejsze w szkole średniej już były zajęte. Sam pierwszą możliwość miałem dopiero około 18 ale ją odrzuciłem bo nie chciałem być z byle kim (dalej wyznaje tą zasadę). W dodatku okazje do wyjść były ale dopiero poza środowiskiem szkolnym. Dlatego jeśli ktoś nie ma się gdzie wkręcić za młodu to potem jest wielka lipa. U mnie w gimbazie życie towarzyskie leżało kompletnie, z resztą niezbyt lubiłem tych ludzi. Natomiast w szkole średniej każdy zawsze się rozjeżdzał w swoją własną stronę i własne grono znajomych. Dlatego podczas gdy jedni mają "udane" życie towarzyskie drudzy nerdują. Najbliższe i najlepsze w życiu relacje miałem z drugą laską. W związku czułem się wolny bo nie było tej całej presji, że trzeba szukać laski. Mogłem skupić się na tym co chciałem a przy tym miałem "swoje miejsce".

 

Btw. w późniejszym życiu szukanie równolatek to jak dla mnie przegranie życia. A już widzę jak po 30 będą się kręcić wokół mnie nastolatki skoro do tej pory ciężko było poznawać ludzi. W dodatku to musiałaby być "normalna" nastolatka a nie taka co ma coś z deklem i jak zobaczy kasę to poleci na o wiele starszego. Nie każda jest dziwką, a wiem, że istnieje typ lasek co ma jakieś zasady. Szkopuł w tym, że ta "normalna" unika ludzi, w tym bogatych, ulta przystojnych i obcych bo ma świadomość, że to ukryte zagrożenie i nie ma nic w życiu za darmo. Jest świadoma swoich zalet i wad, więc nie idzie pod prąd aby zostać nie zauważoną. Z resztą jest gdzieś zabunkrowana i to jak wygrana w totka aby ją spotkać. Chociaż wbrew pozorom może być ich nawet dużo. Po prostu jeśli się spotyka laski to głównie te co wzbudzają atencje lub mają konkretny interes w tym aby nas wyrwać. One zawsze wysuwają sie na pierwszy front stąd tylko je się widzi.

 

Tuaj wstawię cytat @Bronisław

"Po drugie jeśli mam problem z tym, aby nie być w związku to po czym wnosisz że wybieram ciągle takie same? Bo biore pierwszą lepszą której się podobam? Tego nie wiesz..."

Właśnie też po tym co pogrubiłem. Te laski mają wyrażny interes i są prawdopodobnie na pewien sposób zdesperowane. Dlatego można je śmiało zaklasyfikować do jednego typu, mimo iż charakterem mogą nieco się różnić. Co więcej jeśli to laski 30+ to prawie na pewno mają pierwiastek zdesperowania. U niektórych ten tryb załącza się dopiero pod koniec edukacji kiedy możliwości stają się mniejsze. Reszta dopiero stopniowo i z czasem musi się przekonać, że nic już nie będzie take samo. Taki typ lasek właśnie mnie nie interesuje i nie stworzy się z nimi dobrego związku. Bo to działa na zasadzie byle jakiego doboru aby tylko było. Tobie nawet mogą się podobać czy coś, ale same są w trybie "biorę co jest i nie zwracam uwagi na to czy do mnie pasuje czy nie". Trudno aby to działało bo to tak jakby mieszać ze sobą reakcjogenne związki chemiczne a potem BUUUM. No ale jeśli tylko poruchać i odstawić to w zasadzie tu się zgodzę, że kryteria u wszystkich są takie same. A znaczą tyle co nie ważne jaka jest byle by chociaż trochę się podobała. 

 

Nie oszukujmy się, większość mężczyzn nawet przystojnych z wiekiem ma coraz mniejsze możliwości. Gdyby było inaczej to każdy zadbany by miał młodą i atrakcyjną partnerkę. Do tego dochodzą dodatkowe kryteria, ze musi być ładna i odpowiadać mi charakterem. Kurwiszonem też nie może być, więc najlepiej dziewica. Wtedy nie będą miał żalu, że się rozstałem. No i nie będzie wybrzydzać i traktować gorzej bo, że przyrodzenie się nie podoba czy słaby seks czy, że nie da się czegoś zrobić a zkimś innym to uwielbiała robić. Tutaj pojawia się powód do niezgody i traktowania gorzej bo przecież jest się "gorszą opcją". Poza tym też inne rzeczy jak poczucie zaufania i wierności. No i jak traktować poważnie kobietę, która już przyjęła obcy materiał genetyczny.

Edytowane przez Ksanti
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam Cię Bracie, ale leże i rycze ze śmiechu. Nie chce mi się tego prostować, bo to nie ma sensu.

 

Powodzenia. Jesteś młody, ale nie chodzi mi o wiek a o doświadczenia. Do tego mało wiedzy.

Nie jesteś pewny siebie. Nie znasz kobiet. Mało z nimi obcujesz.

 

Pracuj nad sobą. I doświadczaj a może za kilka lat zrozumiesz... 

 

Dzieki za konwersacje

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.04.2018 o 13:01, krzykwers napisał:

Nie wyjaśniłeś rozważań o margarynie, jedynie pokazałeś, że ich nie rozumiesz. Mylisz badania korelacyjne i eksperymentalne.

Nic nie mylę. To Ty założyłeś, że było to badanie KORELACYJNE przyjacielu.

 

W dniu 12.04.2018 o 10:48, azagoth napisał:

@arch

Wiesz... kilka lat temu napisałbym o swojej byłej żonie dokładnie to samo, co Ty napisałeś o swojej ex. Myślę, że rozumiem doskonale to, co piszesz i czujesz. Słuchaliśmy tej samej muzyki, chodziliśmy na koncerty, do teatru, pasjonowaliśmy się tym samym rodzajem literatury itp itd... Normalnie Wonderland.

 

Tylko ja poszedłem ten durny krok dalej, który sugerujesz, wybaczałem i szedłem na kompromisy, nie wiedząc jak działa rzeczywiście kobieca psychika. I co? I gówno. Jebło się wszystko a moja wyjątkowa myszka, która pasowała do mnie jak nikt inny na świecie, pojechała wszystkimi schematami, które opisują Ci chłopaki. Biologicznych uwarunkowań i instynktów nie da się kur... oszukać czy zmienić za pomocą wyszukanych słów, wyników badań ani żarliwych dyskusji na forum.

Coś w tym jest ale czasem to mężczyzna rzeczywiście nawala. U mnie było tak że strasznie nawaliłem - po prostu skrzywdziłem swoją kobietę na różne sposoby przez to potem zacząłem bardziej być uległy (celowo) bo czułem się winny - słusznie winny, bo potraktowałem ją naprawdę źle w kilku sprawach. Sam nie wiem co bardziej spowodowało jej odejście - czy gadzi mózg który pomyślał, że jestem słaby, czy po prostu jednak to, że za bardzo ją zraniłem.

 

W dniu 12.04.2018 o 14:35, Wikary napisał:

Co może być dużo ważniejsze w relacji z kobietą niż seks? 

Ty tak poważnie?

 

W dniu 12.04.2018 o 17:05, Bronisław napisał:

Podsumowując moje wypowiedzi i innych doszedłem do takich wniosków.

 

Większość Braci będzie wchodziła w związki na swoich zasadach i ich będzie starała się przestrzegać. Dzięki temu będą szanować siebie i kobieta ich. Sami ze sobą będą w zgodzie.

Jednak wiąże się to że czasami z rozstaniem z partnerką.

 

Czasami? spójrz na swój przypadek - sam mówiłeś, że trafiłem w 10-tkę z przelotnymi związkami wynikającymi z bezkompromisowości, bo miałeś wiele związków. Jak na razie Twoja taktyka nie zdaje egzaminu.

 

W dniu 12.04.2018 o 17:05, Bronisław napisał:

Dwóch Braci (poprawcie jeśli się mylę) woli być z kobietą i uginać się pod Jej presją. Byle by nie stracić tej doskonale dopasowanej kobiety. Nie zawsze podejmując decyzje zgodne ze swoimi wartościami i przekonaniami.

 

Ale ja nic nie pisałem o niezgodności z własnymi przekonaniami a raczej o ZMIANIE tych przekonań. Czasem należy zrozumieć, że kobiecie należy wybaczyć niektóre rzeczy - dać szansę, czasem jedną, czasem dwie - jeśli przekroczy granicę, wtedy się rozstać. Jeśli jednak bracia będą trzymać żelazne zasady to skończą jak Ty - z 30 związkami na koncie, bez bliskości, bez miłości - ot związek dla związku. Bez sensu.

 

W dniu 12.04.2018 o 17:05, Bronisław napisał:

W pierwszym faceta boli rozstanie z partnerką, ale był na to przygotowany i zabezpieczył się na taką ewentualność. Jest dumny z siebie ze zawsze był sobą. Ma przekonanie, że dalej da radę sam albo znajdzie inna kobietę.

A może ma przekonanie, że przesadził z bezkompromisowością? Może trzeba było kilka rzeczy przepracować z Panią, zwłaszcza jeśli był to długoletni związek. Znowu odsyłam Cię do wyciągnięcia wniosku z Twojego podejścia - prowadzi Cię ono do kilkudziesięciu bezsensownych związków w imię sztywnych reguł. Nie masz z tego nic, wmawiasz sobie jakąś dumę z siebie bo masz jakieś tam nieugięte zasady. Stary - zasady nie mogą być zbyt luźne, ale każdemu należy dać szanse. Nawet Jezus tak mówił, abstrahując czy jesteś wierzący.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem dużo związków, bo właśnie szedłem na kompromisy, czesto ulegałem kobietom i przez to tak jak inni bracia opisują robią się problemy...

 

Właśnie dlatego zmieniłem zdanie, bo miałem podobne do Twojego. W ostatnim zwiazku i w tym co teraz jestem uczę się nadal nieulegać, robić to czego tak naprawdę ja chcę itd i dopiero teraz widzę jakie to przynosi efekfy i jak bardzo ja się zmieniłem i jaki szacunek ma do mnie i do związku moja partnerka. 

 

Dzieki temu, że związek nie daje szczęścia całkowicie zmieniło się moje podejście do kobiet.

 

Nigdy nie powiem, że związki moje były bez sensu, bo dzieki temu wyszedłem z matriksa, zobaczyłem dobre i złe strony. Kłamstwa, zdrady, manipulacje, ale były też cudowne chwile.

 

O tym wszystkim będę pamietał i fajnie że to przeżyłem. Bo to moje.

 

 I jestem bardzo zadowolony ile miałem partnerek, że nie mam jeszcze żony i dzieci, a było blisko, bo miałem dwie narzeczone... 

 

Pozdrawiam. Doświadczaj. Ucz się.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Bronisław napisał:

Miałem dużo związków, bo właśnie szedłem na kompromisy, czesto ulegałem kobietom i przez to tak jak inni bracia opisują robią się problemy...

Coś niespójnie brzmi to co piszesz- z reguły jak facet jest uległy to kobieta dopiero po kilku latach 'nie wie co czuje'. Jeśli masz 31 lat a przeciętny taki związek a'la 'nie wiem co czuje' trwa z 2-3 lata i załóżmy, że zacząłeś w wieku 22 lat - to wychodzi ze 3-4 związki, czyli coś się nie zgadza z Twoimi opowieściami.

Poza tym nie znam zbyt wielu ugodowych misiów którzy mieliby dużo związków - z reguły żeby mieć wiele kobiet trzeba mieć ten alfi pazur.

Coś mi mocno nie pasuje w Twojej opowieści wygląda mi to na nieudolne obracanie kota ogonem będąc obnażonym z argumentów.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.04.2018 o 11:28, Drizzt napisał:

Mam partnerkę i też jest spoko, na razie mi lepiej niż samemu.

 

Można mieć chujowo i samemu i z kimś, a można mieć dobrze i tu i tu. Nie ma racepty moim zdaniem. Chleją, zabijają się i popadają w deprechę i jedni i drudzy, bez sensu się licytować. Jak masz ze sobą problem, to wpadniesz w gówno.

 

Grunt to wiedzieć czego się chcę, nie zapominać o sobie, szacunku, mieć swoje granice i się nie bać. Zawsze mieć plan B i C.

 

W długich związkach/rodzinach/dzieci itp. - jakieś kompromisy muszą być - ale za równo z jednej, jak i drugiej strony.

 

Ale i tak każdy będzie miał inaczej. Ja akurat lubię mieć przy sobie swoją kobietę. Biorę to z plusami i minusami.

Ale nie boje się stracić. Nie chcę. Ale się nie boję.

Po doświadczeniach z pisaniem z "Paniami" na "szrot-portalach" randkowych doszedłem do podobnego zdania.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.04.2018 o 20:41, arch napisał:

Znamiennym jest dla mnie przypadek użytkownika @xawery982 bo dokładnie go przeczytałem. Nie znalazłem tam żadnego konkretnego dowodu na zdradę, jedyne co, to jakieś małe popisywanie jego Pani z innym i kilkukrotne nie okazanie mu szacunku. Tę sytuację można było naprawić, Panią skorygować, tym bardziej, że jak kolega pokazał jej drzwi, to któregoś razu Pani przyszła z prawdziwym nieudawanym (jak sam przyznał kolega) płaczem i przeprosinami i pogodzona z tą sytuacją.

 

I teraz ciekawe do czego doprowadzi kolegę takie podejście długofalowo. Przyjdzie kolejna, minie rok, dwa, pojawi się to samo (a kurwa się pojawi bo to jest niemal zawsze) i co - następna? I tak do 40-tki, potem coraz ciężej będzie znaleźć sensowną partnerkę = > samotność, starość, siwizna, powrót do domu do pustych ścian no i wmawianie sobie - ależ przecież kurwa jestem szczęśliwy, bo szczęście trzeba mieć W SOBIE ! :D

Bracia, namawiam do STRATEGICZNEGO myślenia, bo takie podejście go niczego dobrego nie prowadzi. 

Pamiętajcie - bezkompromisowość prawie zawsze oznacza samotność.

Przepraszam najmocniej, że odgrzewam kotleta, ale dopiero się zalogowałem po dłuszym czasie, a ten Pan wyżej po prostu przyprawia mnie o śmiech co też chyba w pewnym wątku pisał @AR2DI2 i słusznie zauważył kolegi @arch jakieś dziwaczne i bezsenwone kłapanie dziobem w temacie o sponsoringu... co koleś, który opiera sie na badaniach BRYTYJSKICH naukowców, których badania popieraja teze ze herbata zalana wrzątkiem jest ciepła moze wiedziec o sponsoringu? To są tylko moje zalozenia, ale wydaje mi sie, ze sie wiele nie myle bo ja z twoim podejsciem byłem posmutnialym gosciem, proszacym o seks dlugoletnia partnerke, albo marszczylem pingwina aby spuscic z krzyza i tak było. Wiem to z autopsji, a nie z badan brytyjskich naukowcow.

 

Panie @arch po pierwsze skorygować to ty powienieneś swoje matrixowe podejście. Zatykam nos bo śmierdzi rycerstwem i piszę dalej... a więc wiesz do czego mnie doprowdziło długofalowo rozstanie? 

- Do tego, że teraz nawet brak mi czasu wejść tutaj, żeby móc aktywnie razem z braćmi udzielać się na forum i dalej kipić wdzięcznością za to, że pomogli mi w życiu, że wspierali, że dawali konstruktywną krytykę, czasami wręcz przykrą, ale o to właśnie chodzi - prawda na ogół jest mało wygodna, ale najlepsza. Ja jestem również sobie wdzięczny za to, że znalazłem w sobie siłe. Nie mam na to czasu, bo mam znajomych, rodzinę, uruchomiłem fajny biznes, angażuje się w wiele fajnych spraw i co najlepsze robie to co zawsze chciałem robić - jeżdze i zwiedzam co się da :) 

 

Za to z twoim podejsciem panie kolego to bym teraz kurwa obryzał paznokcie najebany w parku z kumplami jak kiedyś bo mnie wkurwiła laska i musiałem wyjść się najebać.


Jeśli Ty nas namawiasz kolego do strategiczneog myślenia, to ja Cie namawiam, abys w ogole zaczal myslec. :)  

 

Pamiętaj, że tu nie chodzi o bezkompromisowość, tylko o swoje zasady i wartość. Szanowanie ludzi i ich zdania to podstawa, a to już nie jest bezkomrpomisowość. 
Ale ty masz podziabane wartości z tego co widze jak serce mlodej nastolatki - dosłownie. 

 

Mam nieodparte wrażenie, że bardzo Cie coś boli i to chyba fakt, że my tutaj znalezlismy siłe, cele, że szanujemy siebie, że nie żyjemy dla cipki... a Tobie to nie wychodzi - jesli sie myle to wybacz, nie mam na celu nawrzucać Ci, ale no... po tym co piszesz to naprawde sie mozna za głowe złapać i powiedziec po prostu "JA PIE**LE". Jesteś kolego taką mieszanką białegorycerza z facetem, który chcial wyjsc z tego rycesrtwa i tak jedną nóżkę włożył w ten samczy świat i się sparzył, a teraz za wszelką cene będziesz łaził po forum i wszystkim wpieprzał swoje jak to @AR2DI2 napisał BANIALUKI.

 

To moje zycie ja jestem z niego zadowolony, krok który zrobilem byl najlepszym co moglem zrobic, a Twoja opinią moge sobie podetrzec tyłek przy porannym stolcu bo jest warta tyle co on. Buziaczki :) 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, xawery982 napisał:

co koleś, który opiera sie na badaniach BRYTYJSKICH naukowców

O kurde.. brytyjscy naukowcy są 'gupi' a Ty mądry bo wiesz z autopsji.

Cholera - no to wszystko jasne.

 

59 minut temu, xawery982 napisał:

wiesz do czego mnie doprowdziło długofalowo rozstanie? 

- Do tego, że teraz nawet brak mi czasu wejść tutaj, żeby móc aktywnie razem z braćmi udzielać się na forum i dalej kipić wdzięcznością za to, że pomogli mi w życiu, że wspierali, że dawali konstruktywną krytykę, czasami wręcz przykrą, ale o to właśnie chodzi - prawda na ogół jest mało wygodna, ale najlepsza. Ja jestem również sobie wdzięczny za to, że znalazłem w sobie siłe. Nie mam na to czasu, bo mam znajomych, rodzinę, uruchomiłem fajny biznes, angażuje się w wiele fajnych spraw i co najlepsze robie to co zawsze chciałem robić - jeżdze i zwiedzam co się da :) 

Ok, ale nie bardzo rozumiem jaki ma to związek z kobietą. Ja robiłem to samo będąc ze swoją kobietą, więc o co chodzi?

 

Godzinę temu, xawery982 napisał:

Za to z twoim podejsciem panie kolego to bym teraz kurwa obryzał paznokcie najebany w parku z kumplami jak kiedyś bo mnie wkurwiła laska i musiałem wyjść się najebać.


Jeśli Ty nas namawiasz kolego do strategiczneog myślenia, to ja Cie namawiam, abys w ogole zaczal myslec. :)  

 

Pamiętaj, że tu nie chodzi o bezkompromisowość, tylko o swoje zasady i wartość. Szanowanie ludzi i ich zdania to podstawa, a to już nie jest bezkomrpomisowość. 
Ale ty masz podziabane wartości z tego co widze jak serce mlodej nastolatki - dosłownie. 

Nie sądzę żebym miał, ja po prostu nie wiedziałem, że można być aż takim pizdeuszem jakim byłeś Ty
w tym związku - myślałem, że kilka razy Pani chamsko się do Ciebie odezwała i kręcił się koło niej gach
którego olewa, ale to było jeszcze do naprawienia, ale jak mówisz, że nie mogłeś nawet rozwijać się przy niej tak jak teraz
- kurwa, jak można się dać tak zdominować. Współczuję, nigdy tak nie miałem dlatego nie rozumiałem chyba Twojego problemu.

Dla mnie lepiej móc się rozwijać i mieć fajną laskę i dobrą relację niż tylko rozwijać - to prosta matematyka. Założyłem jednak
że trzymasz ramę jak facet a nie pizda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żałosne jeśli potrafisz rzucać we mnie "pizdami", a zachowujez się tak bezmyślnie i dodatkowo  jak dla mnie bo koloryzujesz i dorabiasz sobie historyjki aby się dowartośiować i wyjść 'zwycięska' ręką z tej pogawędki.

 

Dlatego odbieram Cię tak przykro - rzucasz we mnie pizdami i cipeuszami, a to od Ciebie śmierdzi białorycerstwem... dodatkowo mam wrażenie stosujesz tutaj kobiecą zagrywkę i chcesz pokazać we mnie swoje wady.

 

Czy ja gdziekolwiek napisałem, że nie mogłem się rozwijać?! Czy ja się dałem zdominować?! Nie :) Po prostu związek mnie tłamsił, przygasił, nie korzystałem ze swojego potencjału i ambicji, ale nie siedziałęm skulony pod kloszem w domu. 


Jesteś niesamowicie żałosny

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, xawery982 napisał:

Czy ja gdziekolwiek napisałem, że nie mogłem się rozwijać?!

A nie wynika to z tego co piszesz? No przecież sam pisałeś, że PO ZWIĄZKU Z NIĄ mogłeś WRESZCIE się realizować, realizować swoje pasje, rozkręcać biznes, itd. Jeśli nie wynika z tego, że nie mogłeś się rozwijać będąc z nią to albo logika od dziś zmieniła swoją definicję albo robisz z logiki whore kolego.

 

6 godzin temu, xawery982 napisał:

Dlatego odbieram Cię tak przykro - rzucasz we mnie pizdami i cipeuszami, a to od Ciebie śmierdzi białorycerstwem

Ode mnie śmierdzi białorycerstwem bo używam mózgu i logiki? Wcześniej nie wiedziałem, że byłeś aż tak zdominowany przez swoją kobietę, myślałem, że kilka razy chamsko się do Ciebie odezwała i kręcił się koło niej jakiś orbiter - ot tyle. Jeśliby tak sytuacja wyglądała to chyba lepiej było Panią naprawić i wziąć w obroty a nie demolować ponad 5-letni związek, bo znając życie za jakiś czas będziesz chciał stworzyć kolejny i na mur beton pojawią się TE SAME PROBLEMY drogi geniuszu. Inna sprawa, że w Twojej sytuacji rzeczywiście nie było już dużo do naprawiania.

 

Dla mnie rozwój pasji + KOBIETA, stały seks i odpowiednia relacja z tą kobietą > rozwój pasji, dlatego też dziwiłem się Twojemu zerwaniu, bo chyba nie zdarzyło mi się nie móc realizować swoich pasji będąc w związku - nigdy nie zostałem tak przez kobietę skopany.

Jeśli jest to białorycerstwo to oznacza kolego, że zupełnie zagubiłeś się na tym forum i jesteś jak dziecko we mgle które nie myśli samodzielnie - trzeba je prowadzać za rączkę.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.