Skocz do zawartości

Czy warto być tak bezkompromisowym jak brać radzi?


Rekomendowane odpowiedzi

56 minut temu, arch napisał:

Człowiek POTRZEBUJE INTERAKCJI Z INNYMI LUDŹMI tak jak potrzebuje powietrza. To rozwija jego inteligencję intelektualną i emocjonalną a każdy rozwój daje człowiekowi SZCZĘŚCIE.

Tak, ale interakcje społeczne są możliwe nie tylko z żoną/dziewczyna, ale także w pracy, spędzając czas ze znajomymi, wychodząc na kawę, na studiach, realizując wspólnie pasje. 

 

Poza tym ludzie grają pewne role, nikt nie chce pokazywac swoich słabości, ułomności, każdy chce byc silny i bogaty. Okazywanie słabości czy wad jest mało popularne w społeczeństwie. Stąd każdy zakłada maskę i opowiada jakie to wspaniałe życie prowadzi. Stąd auta na kredyt i inne zabawki na pokaz. Ludzie często ze sobą żyją, bo jest małe dziecko, które nic nie zawiniło i nie chcą, żeby posmakowało piekła rozwodu, są ze sobą, bo obawiają się opinii innych ludzi, bo przecież to takie udane małżeństwo, bo mają kredyt, bo nie chcą sobie zszargac reputacji w pracy. 

 

Takie ocenianie, że ludzie ze sobą są, bo widocznie są szczęśliwi, to równie dobrze możemy powiedziec, że ten co jeździ autem za 15 tysięcy zarabia mniej od tego, co jeździ autem za 50 tysięcy. Wiemy oczywiście, że nie zawsze tak jest. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@arch podaj mi jeden powód, dlaczego miałbym tkwić w związku, w którym dziewczyna nie okazuje mi szacunku. Jaki cel się temu przyświeca? 

Wyjaśnij mi, po co miałbym się narażać na utratę poczucia własnej wartości przez jakąś pindę, co nie potrafi zapanować nad swoją łepetyną i miotają nią emocje gorzej niż opętanym człowiekiem? 

Edytowane przez koksownik
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma żadnych zgniłych kompromisów czy półśrodków. Albo jest tak jak sie należy, tak jak ustali to samiec w związku/parze/małżeństwie,albo będzie hu*owo i bedą wychodzić coraz dziwniejsze historie i sprawy. Mówiąc krótko: „albo w lewo albo w prawo”, tu jest jak w Mein Kampf jeśli my ulegniemy choć o centymetr i będziemy słabsi, to nas wtedy bez litości pod but, bez sentymentów i rozkminek typu „czy warto byc bezkompromisowym”, tylko japa w w błoto samcze bo pani to pani tamto równouprawnienia piwrdy itp. Nie można podkopywać swojego morale, swojej idei takimi toksycznymi hasłami jak tytuł tego tematu.

Edytowane przez EricCantona
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.04.2018 o 00:12, Ragnar1777 napisał:

Tak że panowie skoro gość (wtedy) przed 50 wyrwał studentkę to co wam i tobie @arch stoi na przeszkodzie? Fakt dla mnie to już lekka przesada, jego brat ma laske ok. 10 lat młodszą i to jest w sumie moim zdaniem bardziej optymalne i nie ma takich różnic pokoleniowych. Sam zamierzam za 10-15 lat jak będę miał 30 czy po 30-stce wprowadzić jakąś młodszą niunie do swojego świata. Tak się składa, że moja siostra jest o 8 lat młodsza,  tak że jej koleżanki za kilka lat będą u mnie mile widziane, na razie to jestem dla nich wujkiem :lol:

Jakoś w to nie wierzę. Jaka normalna dziewczyna poleci na gościa koło 50? Chyba jedynie taka co pójdzie na "łatwizne" finansową i zniesie opinie dziwki. Mnie osobiście patologiczne laski nigdy nie będą interesować.

 

36 minut temu, kobietaa napisał:

O nawet samcy zaczynają zauważać ten absurd. Dobrze. Napiszę coś na ten temat niedługo.

Pani feministko od sławnego kutaska, gdybyś więcej czytała forum to byś zauważyła, że każdy ma swoje zdanie. Co do nazywania absurdem to nie do końca sę zgodzę. Po prostu inne zdanie wypracowane na pewnych doświadczeniach. Sam osobiście uważam, że nie w każdym przypadku tak to działa.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Amnesia Haze napisał:

Ty naprawdę nie jesteś w stanie uwierzyć, że człowiek może żyć szczęśliwy bez posiadania życiowego partnera, co? Spróbuj sobie wyobrazić, że jedyną opcją do satysfakcjonującego życia  nie jest tylko związek z kobietą. Na tym świecie istnieje jeszcze coś takiego jak pasje. Prawdziwe pasje, które płyną prosto z serca i są urzeczywistnieniem naszych wrodzonych talentów. Problemem jest to, że odnalezienie własnej pasji jest ciutkę trudniejsze niż pakowania się w związek z laską i przymykanie oko na jej figle, bo przecież mogę zostać sam w czterech pustych ścianach! A jak będziesz w tych samych pustych ścianach z babką to już jest nagle w porządku? Problem jest w tym, że Ty masz zakodowane, że brak partnerki  = puste szare ściany. A ta cała przeraźliwa samotność to po prostu chwile, kiedy jesteś sam ze sobą i masz ogrom możliwości.

Co Ty w ogóle piszesz? Gdzie ja coś takiego pisałem? Życie nie jest czarno białe, pasje człowiek powinien mieć, ale one nie załatwią całej roboty - podawałem badania naukowe działania bliskości/przytulenia z bliską osobą na zdrowie a także badania brytyjskich naukowców co do satysfakcji - tak długo jak się do nich nie odnosisz i machasz na nie ręką, tak długo nie mam czasu odpisywać Ci na takie posty, bo są bezwartościowe merytorycznie.

 

10 godzin temu, Ragnar1777 napisał:

Nie czytałeś książek Marka? Nie słuchałeś Audycji Marka o tym, że kobiety wybierały tylko silnych mężczyzn by rodziły się zdrowe dzieci, by mieć silną pozycję w plemieniu? Nawet na RSD mówią, że natura kobieca dąży do tego by spłodzić dziecko z facetem o cechach samca alfy bo zapewnia większe szanse na przetrwanie i silne geny(według prymitywnego gadziego mózgu). Tak było za czasów pradawnych dlatego natura wytworzyła proces podniecenia przy silnym samcu + proces obrzydzenia przy facetach poniżej alfy. Musiały się też k*rwić na potęgę byśmy dzisiaj mogli istnieć. Czasy się jednak zmieniły i dzisiaj nawet miękka klucha może dać kobiecie przetrwanie i dostatnie życie. Jednakże prymitywna część w mózgu nie wie tego, że żyjemy w cywilizowanym świecie, jest program stworzony przez naturę i może się on zmieni za 200 lat, a może za 300 lat. To tak samo jak obracamy się za szczupłymi, zdrowymi kobietkami i myślimy o sexie z nimi po 2 sekundach od dostrzeżenia. 

Ale po co Ty o tym piszesz, przecież ja o tym wszystko wiem i nic z tego co piszesz nie przeczy temu co ja pisałem, więc wtf? Cały czas czekam na przykład cywilizacji gdzie 20% mężczyzn miało kobiety, reszta była samotnych, bo coś za bardzo uciekasz od konkretnej rozmowy.

 

10 godzin temu, Ragnar1777 napisał:

Co do mózgu kobiecego i męskiego tego jest pełno w internecie tak jak twoich "brytyjskich naukowców".

Po 1 nie 'moich' i nie uciekaj od niewygodnych faktów tylko się do nich odnoś. Po 2 - ja Ci podałem fakty o MBTI - znanym i cenionym klasyfikatorze osobowości na podstawie teorii Junga. Ty mi natomiast opowiadasz jakieś dziwne generalizowania, że 'wszystkie kobiety nie myślą strategicznie' i na prośbę o jakieś dowody, dostaję: 'tego jest pełno w necie'. WTF?

Dość już zmarnowałem na odpowiadanie Tobie - tak długo jak nie dostanę odniesień do konkretnych NAUKOWYCH badań o których mówię, tak długo nie będę Ci odpowiadać na to lanie wody.

 

10 godzin temu, ciekawyswiata napisał:

Tak, ale interakcje społeczne są możliwe nie tylko z żoną/dziewczyna, ale także w pracy, spędzając czas ze znajomymi, wychodząc na kawę, na studiach, realizując wspólnie pasje. 

Tutaj już pisałem - dwa badania. Pierwsze: przytulanie wpływa na zdrowie bardzo korzystnie. Drugie: Poziom satysfakcji ludzi w małżeństwach jest znacznie wyższy od singli - wg. badań na ponad 100 tys. ankietowanych.

 

Abstrahując już od tego czy człowiekowi wystarcza taka bliskość o jakiej piszesz, to z drugiego badania możemy wysnuć wniosek, że na pewno nie daje ona takiego szczęścia jak powiedzmy bliski związek/małżeństwo - tak wskazały badania ankietowanych. 

Nie lej wody tylko odnieś się do tego. 

10 godzin temu, koksownik napisał:

@arch podaj mi jeden powód, dlaczego miałbym tkwić w związku, w którym dziewczyna nie okazuje mi szacunku. Jaki cel się temu przyświeca? 

Wyjaśnij mi, po co miałbym się narażać na utratę poczucia własnej wartości przez jakąś pindę, co nie potrafi zapanować nad swoją łepetyną i miotają nią emocje gorzej niż opętanym człowiekiem? 

Nie pisałem żeby w nim na siłę tkwić, ale spróbować z laską rozmawiać i skorygować to - po prostu przywrócić laskę do pionu, a nie od razu pokazywać drzwi po kilku ładnych latach związku/życia z tą osobą, bo to skrajna głupota, bo z kolejną niemal na pewno z czasem przyjdą podobne problemy i co wtedy - pokazujesz drzwi i następna? I tak się będziesz bawić całe życie, a po 40-tce zostaniesz sam? no gratuluję strategicznego myślenia.

 

9 godzin temu, EricCantona napisał:

Nie ma żadnych zgniłych kompromisów czy półśrodków. Albo jest tak jak sie należy, tak jak ustali to samiec w związku/parze/małżeństwie,albo będzie hu*owo i bedą wychodzić coraz dziwniejsze historie i sprawy. 

Czyli zamiana co pół roku partnerki (bo w dzisiejszych czasach takie wyśrubowanie wymagań i szansa, że panna nic nie odwali są już małe) i całkiem prawdopodobna samotność po 40-tce: to wynika z Twojego podejścia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, arch napisał:

podawałem badania naukowe działania bliskości/przytulenia z bliską osobą na zdrowie

Gdzie podałeś te badania?

Bracie. Mam nadzieję, że w przyszłości nie będziesz przymykał oka na "delikatny" flirt Twojej partnerki, który równie dobrze można nazwać szukaniem bolca na boku, bo to prędzej czy później doprowadzi do katastrofy. Dasz kobiecie palec to nawet nie zdążysz zauważyć, kiedy upierdoli Ci całą rękę. Jeśli ceną za bycie szanowanym i nie pozwalanie sobie w kasze dmuchać jest samotność to mimo wszystko jak najbardziej jest to gra warta świeczki. 

Edytowane przez Amnesia Haze
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, arch napisał:

 

Widząc więc, że tą metodą nic nie wygramy, może warto nie być aż tak bezkompromisowym (co nie oznacza broń Boże akceptacji zdrady) i starać się więcej naprawiać?

 

 

Zależy co rozumiesz pod pojęciem "wygrana". Dla mnie to jest, spokój, szczęście, brak stresu, zgoda z samym sobą i własnymi wartościami. Jeżeli dla Ciebie "wygrana" to kobieta przed 40 aby samemu na starość nie zostać to myślę że tutaj jest pies pogrzebany i na to wszyscy Bracia próbują Tobie zwrócić uwagę. Wcześniej pisałem że rozumiem Twoją chęć bliskości z kobietą, też tak mam i myślę że znajdzie się taka która będzie "normalna" (święty gral trochę), ale nie za cenę swojej godności, bo lasce trzeba wybaczyć lekki flirt bo to przecież nic takiego, jak dla mnie to początek lawiny, jeżeli nie będzie odpowiedniej ramy i mindsetu (o czym już wcześniej Bracia szeroko się rozpisali). 

 

Słuchaj też siebie a nie badań naukowców, jeżeli wbijesz sobie do głowy że potrzebujesz przytulania kobiety to będziesz do tego dążył (a raczej Twoja podświadomość), jak odpowiednio się ukierunkujesz to i znajdziesz rzeczy które Ci to zastapią. Aby nie było, nie jestem przeciwnikiem związków, przyjemnie jest wbić się w pierś wybranki, ale wszystko musi być na odpowiednich warunkach. Wybaczać można, ale wolę wybaczyć kobiecie że zbiła mój ulubiony kubek a nie że flirtowała z nowo poznanym kolesiem :D

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Amnesia Haze napisał:

Gdzie podałeś te badania?

Co do przytulania jest o tym masa artykułów w necie, tu masz to lepiej opisane: http://zwierciadlo.pl/psychologia/relacje-spoleczne/5-naukowych-powodow-dla-ktorych-warto-sie-przytulac.

 

Oczywiście link do artykułu to nie dowód, ale takich artykułów jest w cholerę, a jakbym już bardzo miał kopać to zapewne bym wykopał jakieś profesjonalne opracowania w pdf - kwestia czasu i chęci.

Jeszcze jedna sprawa - ja nie piszę, że mężczyzna nie może żyć sam, że będzie nieszczęśliwy. Akurat my faceci w większości jesteśmy introwertykami i żyć w ten sposób jak najbardziej możemy tylko jest to życie niepełne - nie da takiego samego szczęścia jak rozwój, zadowolenie + dodatkowo dobra bliska relacja z kobietą/rodzina.

 

Po co zabierać sobie możliwość lepszego życia i żyć gorszym? Ja rozumiem, że tu na forum chcemy zbiorowo iść całkowicie na wojnę wybierając nawet bycie samemu niż lekki kompromis - ok i tak naprawdę jakiś czas temu jeszcze to popierałem ale dochodzę do wniosku, że w dzisiejszym świecie to już nic nie da. To nie zmieni dzisiejszych kobiet. Musiałaby być raczej rewolucja i wprowadzenie masowe szariatu - dopiero to by zmieniło trend socjologiczny jaki mamy dzisiaj.

A jeśli tego nie zmienimy to zastanawiam się czy nie lepiej próbować częściej  naprawiać jeśli jeszcze relacja nie jest zupełnie spierdolona zamiast pokazywać Pani drzwi - to do niczego nie prowadzi, będą kolejne zamiany partnerek i życie puste, bezsensowne. No i nie zakładać, że Pani nie odzyska do nas szacunku. Jak dla mnie z tym jest jak z powtarzanym kłamstwem. Jak po odbudowaniu się będziemy powoli wprowadzać nasze reguły to z czasem Pani odzyska szacunek. Jak 1000 razy powtórzysz kłamstwo (nie żeby tutaj było to kłamstwem, chodzi o metodologię) to ludzie w to uwierzą.

Po prostu mózg ludzki się przyzwyczaja - powtórzysz mu nowe reguły gry po odbudowaniu się 1000 razy i w końcu zapomni o dawnym braku szacunku.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, arch napisał:

Tutaj już pisałem - dwa badania. Pierwsze: przytulanie wpływa na zdrowie bardzo korzystnie. Drugie: Poziom satysfakcji ludzi w małżeństwach jest znacznie wyższy od singli - wg. badań na ponad 100 tys. ankietowanych.

 

Możliwe, że przytulanie korzystnie wpływa na zdrowie- nie będę tego negował, ale też wiele innych rzeczy wpływa dobrze na zdrowie. Myślę, że dobra dieta, sport czy umiejętne obchodzenie się ze stresem jest ważniejsze.

 

Co do drugiej części- nie wiem, na ile takie "badania" są wiarygodne. Przed kamerami, w ankietach każdy sobie może opowiadac, co mu ślina na język przyniesie. Przykładowo niektórzy kryją się z poglądami politycznymi, bo nie chcą się narazic gdzieś w środowisku, na którym im zależy( na przykład w pracy, w biznesie). Myślą swoje, a robią swoje. Także możemy założyc również tutaj sytuację, że ludzie nie do końca są szczerzy( założmy ankieter pyta się o poglądy polityczne na ulicy, a Ty idziesz z osobą, której nie chcesz urazic, bo zależy Ci na relacji z nią). Takie badania to nie jest matematyka, gdzie 2+2=4, gdzie możemy wyliczyc, że X osób powiedziało, że 3, a Y osób, że 5, a Z osób, że 4, więc tylko ci ostatni znają się na matematyce. Tutaj mamy do czynienia z faktami, gdzie możemy coś zmierzyc, sprawdzic, udowodnic(albo wiesz ile to 2+2 albo nie wiesz). 

 

Są szczęśliwe małżeństwa, są nieszczęśliwe, są szczęśliwi single, są też nieszczęśliwi, a kwestia proporcji szczęśliwych do nieszczęśliwych jest trudna do zbadania. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem z Tobą @arch jest taki, że Ty wciąż teoretyzujesz. Jak już znajdziesz tą wyjątkowa to przyjdź i napisz po kilku latach związku. Wtedy pogadamy o konkretach a nie o wyobrażeniach z hollywoodzkich filmów i romansów.

  • Like 4
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właściwie fajnie by było @arch gdybyś nam powiedział  o co Ci tak w ogóle chodzi. Masz swoje przekonania, chcesz to sobie według nich żyj ale nie nawracaj na siłę bo jak historia pokazuje im większy zapał nawracającego tym idea bardziej śmierdząca. Żyj sobie jak chcesz , jak uznasz że spanie na sianie jest lepsze niż w łóżku to masz do tego prawo ale nie czepiaj się tych którzy nauczeni doświadczeniem preferują łóżko. Trafiłeś w miejsce doświadczonych życiem ludzi i chociażby większość tu chciała myśleć o kobiecie jak o przyjacielu ,kimś bardzo bliskim to zwyczajnie ich doświadczenie im na to nie pozwala i uszanuj to.  Rozumiem że możesz mieć inne podejście, nie oceniam ale jak masz z tym problem to rozstań się z forum w pokoju i po problemie. 

Edytowane przez jaro670
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, ciekawyswiata napisał:

ja sobie założyłem, że jak już wejdę w związek, to nie wcześniej niż przed 35 rokiem życia.

To trochę karkołomne założenie. Bycia w związku też trzeba się nauczyć. Możesz przeczytać setki książek, for internetowych, poradników, ale bez praktyki na wiele to się nie zda. Możliwe, że na pierwszym zakręcie się wyjebiesz, mówiąc obrazowo. Z książek możesz się nauczyć fizyki czy historii, ale pływania czy rzucania oszczepem albo prowadzenia samochodu to nie bardzo i podobnie jest z byciem w związku.

 

@arch Widzę u Ciebie dwa problemy. Pierwszy jest taki, że nie przepracowałeś rozstania ze swoją partnerką i ciągle rozkminiasz, co by było, gdybyście byli razem. Ale tego nigdy się nie dowiesz. Możliwe, że byłbyś teraz mną - facetem z żoną, której nawet nie lubi jakoś specjalnie, ale ma z nią dziecko i kredyt we frankach. Być może trudno Ci będzie w to uwierzyć, ale nie masz czego mi zazdrościć.

 

Drugi jest taki, że namieszałeś sobie w głowie jakimiś bliżej nieokreślonymi badaniami, o których nie za bardzo wiesz, kto je robił, jak je robił, po co je robił, co mu wyszło i powtarzasz tylko końcową interpretację wyników. Akurat doktoryzuję się na kierunku w miarę mocno powiązanym z psychologią i takich badań przerobiłem setki. Wnioski z nich płynące niejednokrotnie zostały sformułowane byle jak i na kolanie tylko po to, żeby nie było gadania, że kasa z grantu poszła na marne. Albo na zamówienie jakiegoś lobby, np. matrymonialnego. Zwróć uwagę, że kwestia poczucia szczęścia jest szalenie trudna do zmierzenia. Trzeba ustalić jakieś parametry, które będzie się mierzyć, a następnie dokonać interpretacji pomiarów. O ile duża próba respondentów z grubsza zapewnia równomierny rozkład zmiennych zakłócających, to w żaden sposób nie jest w stanie obronić badaczy przed zmierzeniem korelacji pozornej. Kolejna sprawa, że takie badanie to badanie korelacyjne, czyli mierzy jedynie współistnienie zjawisk, ale nie wskazuje związku przyczynowo skutkowego ani kierunku wpływu jednego na drugie. Dla celów marketingowych to wystarczy. 

 

Przykład: w stanie Maine liczba rozwodów jest bardzo silnie skorelowana ze spożyciem margaryny. Jak liczba rozwodów rośnie, to wiesz, że sprzedaż margaryny również wzrośnie i zatowarowujesz sklep margaryną. Jak spada, to zamawiasz w hurtowni mniej margaryny. Nie ma znaczenia dlaczego tak jest i czy to rozwodnicy jedzą margarynę, czy może faceci porzucają żony, bo kanapka była z margaryną zamiast prawilnego masła. Jeden czort, Ty tylko handlujesz margaryną i nie wnikasz w takie detale. Rozumiesz? Większość ludzi tego nie rozumie i próbuje snuć wnioski o przyczynowości, co jest w takich badaniach błędem w sztuce.

 

Wracając do tematu, może być tak, że ludzie o większym poczuciu szczęścia chętniej wchodzą w związki, a tacy o niższym mniej chętnie i tyle. Może być tak, że tych 'nieszczęśliwych' nikt nie chce. Wtedy to zdolność odczuwania szczęścia wpływa na zawieranie związków. Może też być tak, że nikt ich nie chce, więc są nieszczęśliwi i wtedy jest tak, jak zdaje się zakładasz, że to bycie w związku wpływa na odczuwanie szczęścia. Sporo możliwości jest, ale brak podstaw do wnioskowania, że bycie w związku zapewnia przyrost poczucia szczęścia, a wyjście z niego poskutkuje ubytkiem. Mam wrażenie, że jakbym nie był w związku, to wcale nie czułbym się gorzej, tylko dużo lepiej.

 

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczynam myśleć, że to ta feministka prześladowczyni podszyła się pod niego i teraz wmawia nam, że kobieta u boku faceta to szczęście. :D

 

Powołujesz się na badania, których nawet nie podajesz, dajesz link do jakichś pseudonaukowych powodów, dla których przytulanie jest zdrowe, jeszcze Ci brytyjscy naukowcy... Tak samo, jak na 'wiedzy bezużytecznej' ciągle tylko brytyjscy, albo amerykańscy naukowcy, a linku do badań zero.

 

Ty nawet nie próbujesz zrozumieć naszego punktu widzenia, tylko uważasz, że masz rację absolutną i cała idea forum, że bez kobiety można być szczęśliwym, jest do dupy, bo z kobietą jest pełnia szczęścia. Wmawiasz nam swoje przekonania i myślisz, że coś ugrasz, albo usprawiedliwiasz się, bo Twoja laska szukała bolca na boku, ale jej wybaczyłeś, bo przecież tylko pisała z kolegą.

 

Tak czy owak, jesteś zbyt irytującym i nachalnym typem, a swoim zachowaniem nie wnosisz na forum nic, oprócz kolejnych bezsensownych dyskusji, bo Ty nie chcesz podzielić się z nami swoim zdaniem, tylko na siłę chcesz nas do czegoś namawiać. Dyskusja z Tobą to strata czasu. Tyle ode mnie.

  • Like 3
  • Dzięki 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie przytulania to zdecydowanie tańszą opcją jest jakiś zwierzak. ;) Przytulanie z kobietą prędzej czy później prowadzi do seksu a seks to zło. :D

 

Zgodziłbym się na kompromisy, nie przemawia do mnie zero-jedynkowe podejście przeważające na forum. Całe życie skakać z kwiatka na kwiatek i szukać tej idealnej? Szkoda czasu i energii. W większości przypadków da się kobietę wychować.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, loh-pan napisał:

 

Zgodziłbym się na kompromisy

 

Kompromis tak, ale nie komproMIŚ (bardzo spodobało mi się to okreslenie, trafne)

 

Mam tu jeszcze taki link do badań zrobionych przez ekspertów, ponoć właśnie z Wielkiej Brytanii, więc Panowie, nie zwlekajcie ani godziny!

 

https://www.ofeminin.pl/milosc/idealny-czas-na-zareczyny/318w7ew#utm_source=fb&utm_medium=social&utm_campaign=fb_redakcja

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, krzykwers napisał:
15 godzin temu, ciekawyswiata napisał:

ja sobie założyłem, że jak już wejdę w związek, to nie wcześniej niż przed 35 rokiem życia.

To trochę karkołomne założenie. Bycia w związku też trzeba się nauczyć. Możesz przeczytać setki książek, for internetowych, poradników, ale bez praktyki na wiele to się nie zda.

Też tak sądzę. Dlatego ja twierdzę, że 30-35 to będzie dla mnie wiek w którym będę mógł myśleć o czymś naprawdę poważnym i może o rodzinie. Natomiast od teraz do 29 to mogę wchodzić w związki, ale raczej z ciekawości i nabrania doświadczenia. Haj pewnie i tak będzie choć dawno go nie doświadczyłem(prawie rok przerwy od kobiet), a mimo wszystko trzeba wyćwiczyć nawyk i zdrowy mindset - chcesz odejsc? Proszę bardzo bez ciebie również jestem wypełniony wartościami :) 

 

24 minuty temu, krzykwers napisał:

byłbyś teraz mną - facetem z żoną, której nawet nie lubi jakoś specjalnie, ale ma z nią dziecko i kredyt we frankach

Naprawdę co rano spoglądasz na osobę, której nie lubisz? A jak było wcześniej między wami bo jednak musieliście się jakoś lubić skoro doszliście tak daleko z kredytami i dzieckiem. Smutne, ale to jest właśnie matrix z którym bez końca walczymy :/

 

 

12 minut temu, loh-pan napisał:

Zgodziłbym się na kompromisy, nie przemawia do mnie zero-jedynkowe podejście przeważające na forum. Całe życie skakać z kwiatka na kwiatek i szukać tej idealnej? Szkoda czasu i energii. W większości przypadków da się kobietę wychować.

Myślę, że masz rację. Babę trzeba po prostu postawić do pionu. Jeśli ktoś nie zna zasad gry i jest biało-pizdeo-rycerzem bez młodszych orbiterek i bez twardej żelaznej ręki dowodzącej związkiem - to jak taki człowiek ma oczekiwać po kobiecie wierności? Żyjąc po "partnersku" z kobietą? :lol: 

Zawsze powtarzam najpierw zdrowy mindset, a potem poważne związki. Jak ktoś nie przepracował i nie zlikwidował w sobie białorycerstwa to niestety... 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z doświadczenie wiem, że to zależy od ludzi. I tak są związki partnerskie gdzie kobieta jest wierna. Są związki gdzie facet będzie ją bił, a i tak zdradzi. Trzeba umieć się dogadać i trafić do kobiety. A nie tylko myśleć w kategoriach słabszy - silniejszy. Kobieta, tak nie jest rzeczą ani zwierzęciem, które wytresujesz. Jak ktoś chce albo idealną albo żadną to ok, ale jak ktoś myśli o stałym związku i rodzinie doradzałbym dogadanie się, wspólne ustalenie zasad. Np ona wie o wszystkich kobietach z jakimi się spotykasz, a Ty wiesz o jej kolegach. Ustalonych wspólnie granic łatwiej przestrzegać. A " żelazna ręka" czym dla Ciebie jest @Ragnar1777? Przesada w żadną stronę nie jest dobra.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, loh-pan napisał:

Odnośnie przytulania to zdecydowanie tańszą opcją jest jakiś zwierzak. ;) 

 

Dokładnie tak. Nie dość, że tańszą to i o wiele lepszą. Sam mam od lat kota i nic mnie tak nie uspokaja i poprawia nastoju jak kot leżący na kolanach, przytulony do mnie i zwinięty w kłębek, a w dodatku mruczący. Podobno pomruki kocie bardzo dobrze działąją na nerwy. Po sobie widze, że chyba coś w tym jest.

Kot nie krzyczy na mnie, nie robi scen, nie wymaga non stop niewiadomo czego, nie testuje, nie obraża się. Z psami jest jeszcze lepiej, one dla swojego pana zrobią wszystko, a przy okazji są wierne. 

@arch Bardzo ważna rzecz jaką poruszyli tu Bracia jest kwestia przyjaciół i znajomych. Nie żyje w związku już chyba z 8 lat i nie chcę. Jestem oczywiście sam, ale nie czuje się samotny, mam znajomych przyjaciół, z którymi regularnie się widuje, kota, który urozmaica mi życie domowe i dzięki niemu moje mieszkanie nie wydaje się puste oraz zainteresowania i hobby, które wypełniają mi wolny czas. Nie narzekam i nie chcę zmieniać tego stanu rzeczy. Nie rozumiem co tu jest takiego trudnego do pojęcia? Może to, że sam takie życie sobie wybrałem i nie żałuje? Chyba tak.

Poczytaj proszę bardzo dokładnie forum. Znajdziesz tu mnóstwo historii bardzo strasznych, gdzie kobiety zgotowały straszny los swoim misiom. Z doświadczenia wiem, że kazdy kompromis z kobietą oznacza początek końca.

Zbroja lśni w Tobie nadal pełnym blaskiem. Dużo jeszcze pracy przed Tobą. oj dużo. Rozumiem, że Twoja misia taka nie jest i nie będzie. Przy okazji próbujesz roacjonalizować siebie i ją albo je. No nic, szkoda, współczuję.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Zimbardo napisał:

A " żelazna ręka" czym dla Ciebie jest @Ragnar1777? Przesada w żadną stronę nie jest dobra.

Trochę mi kolego zapachniałeś podszywającą się kobietą, jeśli tak to witam serdecznie drogą panią. Ewentualnie jestem przewrażliwiony bo to zawsze nasze kochanie panie pieprzą o partnerstwie a każdy świadomy mężczyzna wie czym się takie "przyjacielsko-partnerskie" relacje kończą. Kobieta nigdy nie będzie twoim przyjacielem. Chyba, że znacie się od kołyski i kąpali was w tej samej wannie :) 

Już tłumaczę w skrócie o co chodzi. Otóż żelazna ręka to w moim znaczeniu trzymanie ramy, a to oznacza opieprzanie kobiety za każdą rzecz, która ci się szczerze nie podoba, udzielenie jak najskromniejszej pomocy domowej(nie przesadzajmy, bo np. wyniesienie po sobie talerzy czy zasunięcie krzesła to jednak oznak dobrych manier), szczegółowo obliczony budżet ile przeznaczasz kobiecie na potrzeby typu zakupy dla rodziny, ewentualnie malutkie "kieszonkowe" aby sobie raz na jakiś czas kupiła jakieś buciki, nagradzanie kobiety za dobre zachowanie(trzeba mieć tę romantyczną stronę w odpowiednich chwilach) oraz karanie gdy ta coś znowu odpierdoli. Karanie może odbywać się na różne sposoby - niektórzy wyjeżdżają na trzy dni, inni idą z kumplami na miasto całą noc + zero kontaktu zero odzewu, niektórzy już mają tak wypracowany szacunek u kobiety, że wystarczy solidny klaps w pupę aby postawić ją do pionu - któryś z braci niedawno pisał o tym sposobie :D). Oczywiście obowiązkowo dużo koleżanek i orbiterek z zalotnymi spojrzeniami aby pani widziała, że jesteś smacznym kąskiem i że ma się o ciebie starać :)  

Moje zdanie jest oparte na doświadczeniach braci i małżeństw koleżanek/kolegów mojej mamy/taty oraz historii usłyszanych czy to w rodzinie czy to od znajomych. Pamiętam gdy moja mama chwaliła małżeństwo przyjaciół rodziny - idealne, oparte na partnerstwie, wzajemnej pomocy w obowiązkach, we wszystkim, jak najlepsi przyjaciele! Efekt? Po kilku latach małżeństwa pani mówiąc kolokwialnie "dała pupy" i się zakochała w kochanku(podejrzewam, że w badboyu, ale nie wiem jak się dowiem to może kiedyś jeszcze wspomnę :)). 

To jest właśnie to związek oparty na partnerstwie, usługiwaniu kobiecie, na bialorycerstwie, na spełnianiu zachcianek kobiet, na "komproMISIACH" na oczekiwaniu od kobiety logicznego myślenia oraz na oczekiwaniu "logicznej wdzięczności"(to jest mój skrót od oczekiwania wdzięczności kobiety za zapewnienie jej bezpieczeństwa, stabilizacji, domu nad dachem)

W teorii brzmi to wszystko pięknie, ale myślę, że zdajesz sobie sprawę, że w rzeczywistości jest to nie lada wyzwanie i pełno kłód pod nogami. Dlatego coraz więcej mężczyzn daruje sobie stałe związki, ponieważ nie mają siły poświęcać tyle energii by zatrzymać przy sobie jedną samicę, gdy takich jest na świecie miliony.
 

Edytowane przez Ragnar1777
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@arch Sądzę, że ludzie którzy stwierdzają Twój brak lub niedosyt pokładów wewnętrznych maja zupełną racje. Zwróć proszę uwagę czy mając pieniądze, status społeczny, własna grupę oraz możliwość posiadania kobiety,To faktycznie będziesz się martwił o to, że nie będziesz miał się do kogo przytulić w jesienny wieczór? Powiem Ci po sobie, że też tak sądziłem, ale to jest nieprawda. Aktualnie posiadam 2 punkty z w/w. i wcale nie narzekam. Paradoksalnie moje podejście w stylu dbania o siebie i traktowania kobiet w formie dodatku do swojego życia zaowocowało mi związkiem z dziewczyna w której byłem zakochany jeszcze w ogólniaku.( związku już nie ma od pewnego czasu ze względu na mezalians i to dosyć spory, Ona była ta bogatsza strona). Jedno wiem na pewno, podejście w stylu jestem odpowiedzialny za siebie i stawianie siebie w centrum życiowym daje niesamowite efekty choćby w relacjach damsko męskich. Pokazujesz, ze masz jaja a ona chce to widzieć a nie jak jej miś się wzrusza i wyznaje jej miłość codziennie oddając swoje dobra finansowe razem z szacunkiem swoim do siebie i jej do siebie. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, wszystkich Braci.

 Temat ciekawy więc dodam coś od siebie. Szanująca Cię kobieta, nie chodzi ani nie piszę z kolegami, bo to prędzej czy później kończy się różnie?. Pracuje z ludzmi juz 18 lat.Będąc na forum, bardzo dużo ciekawych tematów poruszam na fotelu barberskim. Kobiety klijentów, które mają kolegów, kompromisy przychylne (albo całkowite?) kobiecie słyszą w towarzystwie, że mają małego penisa (autentyk). Nawet kobieta decyduje, jaką ma nosić fryzurę.Klijenci znowu którzy trzymają ramę, nie pierd...się w tańcu z pańciami (te ich kobiety po prostu nie mają kolegów, na pytanie czemu odpowiadają, że nie mają czasu). Więc uważam że można coś ciekawego z tych obserwacji wyciągnąć.

   Co do kompromisów, to można iść na to, co dziś zjemy na obiad lub na co idziemy do kina. Gdyby moja kobieta manipulowała, że ma prawo mieć kolegów to  z automatu przestaję traktować kobietę poważnie.

Pozdro Bracia.

Edytowane przez colossus
Ortografia
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.