Skocz do zawartości

Jak poradzić sobie z gniewem?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam szanowną brać.
czytam forum od dłuższego czasu i cieszę się, że tu trafiłem.

 

 

Na wstępie krótko i na temat:
Z byłą od wielu już lat nie jesteśmy razem. Ja mam swoje życie, ona swoje. Byliśmy ze sobą dość krótko, rozstanie burzliwe. Przez wiele lat nie mieszkając już razem przeszedłem z tą panią wszystkie możliwe jazdy i wkurwiające zachowania (większość sytuacji przeczytanych na forum to dosłownie kalka zachowań byłej). Łączy nas dziecko i chcąc nie chcąc ze względu na dziecko od wielu lat zmuszony byłem się z nią widywać, komunikować, itd.

 


Krótko o sytuacji:
Laska z rozbitej rodziny, gwiazda pierwszej wielkości, ego rozdmuchane, psychika drewniana (po trupach do celu). Wiele lat temu wyczuła, że mam jeden słaby punkt, dziecko, i rozgrywała to perfidnie. Dopierdalała mi na wszelkie sposoby i finansowo i emocjonalnie a ja zagryzałem zęby, kamienna twarz i twardo robiłem swoje, widywałem się z dzieckiem i byłem dla niego po prostu dobrym ojcem. Regularne, bardzo częste kontakty z dzieckiem pomimo całego syfu przerodziły się w bardzo silną więź: ja i dziecko. Tak ją chuj strzelał od tego że nie może mi dogryźć i że dziecko lgnie do mnie, że aż wyrzuciła dziecko z domu i od kilku lat dziecko mieszka ze mną. I wydawałoby się że już jest happy end, ale niestety jeszcze nie jest.

 


Krótko o mnie:
Pomimo mojej pokazywanej na zewnątrz twardości bardzo to wszystko wewnętrznie przeżywałem. Do tego stopnia, że pewnego dnia, tak po prostu wywaliło mi bezpieczniki w głowie i pojawiły się znikąd ataki paniki. Doprowadziłem się psychicznie do takiego stanu, że nie potrafiłem wyjść samodzielnie z domu a musiałem zajmować się dzieckiem (szkoła, normalne czynności, dom, praca, itd). Wcześniej kozak, teraz nie potrafiłem sam zrobić zakupów, nikomu nie życzę takiej sytuacji. Bardzo długo trwało i dużo mnie pracy kosztowało zanim psychicznie posklejałem się na tyle, żeby choć niektóre czynności wykonywać już samodzielnie. Całe szczęście mam bardzo pomocnych bliskich i dzięki nim dziecko pewnie nawet nie wie, że cokolwiek ze mną było i jeszcze trochę jest nie tak.

 


Meritum:
Meritum jest takie, że mam (wyczuwam) w sobie takie pokłady wkurwienia i gniewu na tą laskę, na to wszystko co przez nią przeszedłem, że wystarczy że usłyszę jej głos (np jak dzwoni do dziecka) albo przypadkowo ją zobaczę i wewnętrznie czuję eksplozję gniewu. Aż się trzęsę z wkurwienia i mam ochotę jej tak zajebać, żeby jej głowa odpadła. Mam ochotę ją po prostu zgnoić. Nawet nie umiem czegokolwiek powiedzieć do niej normalnym tonem, od razu zamieniam się we wkurwionego pitbula. To co na początku w stosunku do niej było lub wydawało mi się miłością, później przez lata próbowałem świadomie zmienić w empatię i zrozumienie jej pojebanych zachowań, zamieniło się w totalną nienawiść.

 

Wiem, że sam tym gniewem tylko sobie szkodzę (po niej moje wkurwienie spływa jak po kaczce) ale nie mam za bardzo pomysłu co z tym zrobić. Naczytałem się dużo poradników i próbowałem stosować różne techniki relaksacji ale większość to chuja dające wypociny pseudo trenerów rozwoju. Od jakiegoś czasu zacząłem stosować technikę Dr Hawkinsa opisywaną tu

 

i to mi faktycznie trochę pomaga, widzę małe zmiany, ale albo coś z tą techniką robię nie tak, albo tego gówna we mnie jest tak dużo, że może należy zrobić coś innego.

 

 

I tu nasuwa się pytanie do braci forumowej, jak to mądrze, bezpiecznie rozładowywać? Jak poradzić sobie z długo odkładanym, kumulowanym wkurwieniem? Jak pomóc sobie nie masakrując innych, bo łapę się na tym, że nie mogąc jej dopierdolić zaczynam odreagowywać na najbliższych a tego nie chcę. Dobrze, że choć mam tego świadomość, a najbliżsi są nader wyrozumiali i nie wchodzą mi w takich sytuacjach w drogę. Jakieś pomysły?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powinieneś nauczyć się jej wybaczyć i dziękować, że z Tb już nie jest.  Że dzięki temu jaka jest pojebana to w końcu masz szansę na życie bez niej. Wybaczanie działa cuda, tylko musisz sobie we łbie to poukładać i broń Boże nike obwiniać siebie. Good Luck 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kajko Wyjazd na stałe wchodzi w grę? Bo jeśli tak, to wyjedź. Łatwo się mówi, wiem, ale po co masz się chłopie męczyć?

Zmień miasto, może kraj i daj sobie na luz. Jak nie zobaczysz tej jędzy kilka tygodni/miesięcy, to od razu poczujesz się lepiej. 

 

Musisz coś z tym zrobić, bo nie daj boże zejdziesz na zawał i co wtedy? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ad @StonekZiemniaczany

Tylko jak to wybaczanie miałoby wyglądać? Ja zacznę wmawiać sobie wybaczam Ci a ona przy pierwszej możliwej okazji znów odpierdoli jakiś numer (w kółko tak jest, albo powie coś dziecku, dziecko mi to później powtarza, albo po złości zrobi coś specjalnie, żeby mnie wyprowadzić z równowagi, nie przyjedzie na czas, przetrzyma dziecko (nie ma ograniczonych praw), zadzwoni z jakimś shit tekstem i mam udawać buddę albo jezusa? No nie wiem, chyba tak jeszcze nie potrafię.

 

Ad @giorgio

Wyjazd odpada, tu mam pracę, dziecko ma szkołę itd.

 

Ja wiem, że najlepszą metodą byłby zupełny brak kontaktu, ale to dopiero za kilka lat jak dziecko będzie pełnoletnie. Do tego czasu muszę chcąc nie chcąc oglądać tą lafiryndę. I jakoś ten czas muszę przetrzymać. Nie będę tu bracia opisywał szczegółów ale wierzcie mi, tyle ile ja już kurwa z nią przeszedłem to niektórzy przez całe życie nie doświadczają.

 

Edytowane przez Kajko
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kajko Na początek proponuje, żebyś w trudnych chwilach przychodził tutaj do nas i opisywał co się stało. Na pewno pomożemy i wesprzemy. 

Ja od siebie polecam codzienną, wieczorną medytację. Włączasz yt i słuchasz nagrania prowadzonego, np. coś takiego :

Zwłaszcza nr 3. 

 

 

Edytowane przez giorgio
  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@giorgio

dzięki za dobre słowa. Spróbuję z medytacją. Forum przeglądam już od dobrych kilku miesięcy, wiele historii braci czytam jakbym czytał własną. Już dawno zauważyłem, że niektóre laski są bezwględnymi sukami, zwłaszcza w sytuacjach z dziećmi. Tylko zrozumienie faktu to jedno a wkurwienie, pulsujące pod skórą to drugie.

 

Wiem, że to wszystko to emocje i wszystko moim zdaniem wogóle kręci się wokół emocji. Tylko jak przełożyć tą wiedzę na własne emocje, w normalnym życiu? Jak ktoś z wyczekuje tylko na odpowiedni moment i wyrachowaniem Ci dopierdala i nie możesz mu oddać to frustracja się kumuluje. A jak kumuluje się przez kilka lat to zaczyna się robić właśnie tak jak u mnie, jebnie jakiś bezpiecznik. Jednemu wypierdoli w chorobie, jakiś rak albo inne gówno, innemu jebnie w psychice, innemu jeszcze jebnie w ucieczkę w alko lub dragi. Ja mam dla kogo żyć dlatego szukam rozwiązania. Jeśli ktoś z braci ma jeszcze jakiś pomysł na poradzenie sobie z wewnętrznym gniewem będę wdzięczny za podpowiedzi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kajko Coś mnie się widzi dłuuuugi .........początek końca wątku.

1 Przeramowania!

2 Monty Pyton. Styl wypowiedzi(czarny humor).

3 Trochę nas oszukujesz(niestety) :wacko:

4.....

5 Strefa komfortu. Wybacz ale wygodnie Ci w obecnym układzie i masz obiekt na zwalanie winy(braku wiedzy z dynamik socjalnych).

Te zagadnienia pierwej musisz ogarnąć(wiedza elementarna).

 

Analizując sposób Twojej wypowiedzi(opisu sytuacji) stwierdzam: NIENAWIDZISZ tej Samiczki co NIESTETY jest CZARNYM ZABARWIENIEM DISNEY`owskiej Miłości.  

 

Reasumując: dopóki obojętności wobec Samiczki nie nabędziesz, droga twa kręta i zawiła, stawić opór musisz wtedy Jedi zostaniesz :D

 

@Kajko

Dokładnie Nienawiść różni się od miłości(negatywnym zabarwieniem) lecz tak samo silnym.

Kierunek ten sam, wektor ten sam tylko zwrot inny.

Przeciwieństwem jest  obojętność.

 

 

Edytowane przez Tornado
odp
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tornado

O ile dobrze rozumiem, wnioskujesz, że gdzieś podświadomie czuję do niej coś więcej i to przeradza się w nienawiść? Pomimo góry gówna którą mi zaserwowała i nadal serwuje? Dobrze rozumiem?

 

I napisz proszę odpowiedź w sposób jasny, tak, żebym dobrze zrozumiał o co chodzi.

 

Edytowane przez Kajko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kajko   Wiem że to co napiszę jest nie rycerskie, ale po prostu ulżyj sobie.

 

Najlepiej było by po prostu opierdolić na początek, powiedzieć jej parę przykrych słów prawdy, na zimno, bez krzyku.

Nie pomoże, ale na pewno ulży. Zacznij przed lustrem wyrzygiwać do niej na zimno, ucz się tego. Gdzieś ten wkurw musisz z siebie wyrzucić.

Wiem trudne, ale wykonalne. Jak to mówią jak Bóg Kubie tak Kuba Bogu. Robi Ci pod górkę rób to samo, ale dwa razy mocniej.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adolf

tak jak pisałem wcześniej, po niej to spływa. Mnie to wkurwia jeszcze bardziej, zwłaszcza, że najczęściej akcje są przy dziecku, a raczej nie chce mu ryć psychiki tekstami twoja mamusia jest pierdolnięta. Staram się przy dziecku trzymać ramę ale czasami nawet przy nim wybucham rozmawiając z nią. Dlatego metodę na gniew muszę znaleźć bezpieczną i stosować ją sam dla siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakaś aktywność fizyczna, sztuki walki najlepiej, wyżyjesz się

Medytacja + technika uwalniania, efekty mogą być małe i przychodzić wolno, ale warto

Czytaj książki o samorozwoju, duchowości, kobietach, by zrozumieć siebie, świat i płeć przeciwną bez nienawiści

 

Nie załatwisz gniewu z dnia na dzień, potrzeba pracy nad emocjami i nad umysłem, a to jest ciężka robota. A co do bezpośredniego spotkania z ex, to starałbym się panować nad sobą, a wyładować się na treningu lub podczas medytacji przerabiać dane emocje. Teraz kobieta ma tylko satysfakcję, bo ruszają Cię jej działania, musisz przy niej umieć się zachować, a przerabiać swoje problemy samemu, wtedy jej gul zacznie skakać, że nie ma na Ciebie wpływu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety ale  zgodzę się z @chudybyk`iem . Rozgrywa bo @Kajko odczuwa nienawiść i jest reaktywny z tego powodu.

Panna która olewa gościa NIE MARNUJE CZASU/ZASOBÓW/ENERGI na eX(coś tam).

 

Zatem nie da się przejść z Nienawiści do obojętności bo dwa różne stany umysłu.

Pierwsze trzeba wygasić nienawiść czyli przestać reagować z założeniem że to źle(bo to atak na mnie) tylko iż to program samiczki  dla dobra dziecka.

Następnie wprowadzać drobne ograniczenia akceptowania propozycji eX-samiczki co do spraw dziecka bez wdawania się w wymianę ognia(czyli ograniczyć konfrontację).

 

Kolejne Celowe zaniechanie ustalonych terminów(i tu się zacznie wprowadzanie stanu obojętności).

W tym momencie samiczka zacznie tracić linię Frontu. Zatem powoli granicę trzeba zacząć odzyskiwać.

 

Ogólnie mam wrażenie iż obie strony czują do siebie jeszcze pociąg(.......)możliwe, że spoiwem jest dziecko.

Lecz samiczka NIE przyzna się do błędu . Spróbuj z innej beczki ZAPROŚ JĄ NA KAWĘ. Jak zareaguje inaczej niż obojętnie to masz proces roz`pykany.

 

 

Edytowane przez Tornado
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@chudybyk

może to jest trop, może faktycznie jest coś co pomimo tego całego gówna gdzieś wyparłem i się sam katuję. Ja pierdolę, po tylu latach? Dobra co teraz? Psycholog, czy coś samemu w głowie ogarniać?

 

@Tornado

dzięki za odpowiedź. Ja myślę ze wskazaniem na wiem, że ona ma wyjebane (tyle chujni na przestrzeni lat, każde z nas ma drugie życie, nowe rodziny, itd). Ja do dziś byłem pewien że mam na nią wyjebane a wkurwienie ma swój początek w niemocy na odreagowanie na absurdy i złośliwości. Do teraz, bo po przeczytaniu powyższych słów faktycznie zastanawiam się, czy gdzieś czegoś nie wyparłem. Kurwa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niektórzy się katują całe życie jak jadą na złych wzorcach, ewidentnie masz coś z masochisty. Zastanów się czy masz tendencję do zgrywania ofiary żeby być bardziej w centrum, czy masz dużą potrzebę akceptacji w grupie itd... ona Ci odpala jakiś wzorzec, dopóki go nie przerobisz to nawet złoty medal w boksie Ci nie pomoże

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kajko kup worek bokserki i napieprzaj w niego aż podniesz. Poważnie. To jest według mnie najzdrowsze rozładowanie gniewu, furii i złości. Jeśli nie jesteś w stanie tego przemielić w głowie wrzuć to na front fizyczny. Jak się wyładujesz na worku to wszystko z Ciebie zejdzie, gwarantuje. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Kajko napisał:

Tylko jak to wybaczanie miałoby wyglądać?

Na początek proponuję cieszyć się z prostych, otaczających Cię rzeczy. Które są obecne w Tw życiu tylko dzięki braku jej przy Tobie. Uświadom sobie, że to iż możesz sobie iść gdzie chcesz i kiedy chcesz, sam zarządzać swoimi finansami, nie opuszczać dechy po sraniu, jebnąć skarpety byle gdzie etc. Te wszystkie zdarzenia i rzeczy są dostępne w Tw życiu tylko dzięki temu iż poszła wpizdu. Dziękuj jej w myślach: "dzięki ci kobieto, matko dziecka mego, że na codzień nie trujesz mi dupy o te skarpety i deche". Możesz w myślach traktować ją jak ułomną biedną istotę od której jesteś wyżej. Ona działa z niskicj pobudek, jedyne co ma i czym się karmi to jej dopierdalanie Ci, ale Ty już jesteś na to odporny. Jeszcze tego nie wiesz, ale już się od niej uwalniasz, bo jesteś mądry, masz cele, które osiągniesz i po coś przyszedłeś na ten świat. Na pewno nie po to by cierpieć psychicznie przez matoła. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kajko Masz dużo świadomości w jakim gównie siedzisz, a w zasadzie ile go wchłonąłeś i to nosisz, wywala to z Ciebie i nie możesz funkcjonować bo ciągle emocje porywają. To faktycznie wygląda na wyparcie, wmówienie sobie, że to przeszłość. Ego się obroniło swoimi mechanizmami - wyparcie, racjonalizacja, projekcja, zaprzeczenie. Przetrwało i chce znów tego co zna. Twoje ego nie zna spokoju, nie chce znać, natomiast świetnie zna tą emocjonalną jazdę, wariacką dynamikę, latami się tresowało w emocjonalnych porywach, ćpało tą jazdę. Podświadomość natomiast uznała, że to norma i podjęła współpracę w odtwarzaniu tego schematu.

 

Może Ci coś zasugeruję, ale rób jak czujesz.

 

Ratuj się świadomością. Już to robisz :) Jak czujesz ciągłe zmaganie to dobrze, to ego znów się broni, znów szczeka, rozmyśla, gada i gada, myślotoki, petle, wiry wciągające w jeden punkt. O tak, nie pozwala się wyrwać :)    Piszesz, że Hawkins pomaga, kontynuuj, spokojnie, bez wymuszania na sobie efektów. Postawa: otwartość i akceptacja. Jak nie umiesz, nie potrafisz, nie czujesz - to zaakceptuj to, zaakceptuj że nie potrafisz, nie wiesz, zaakceptuj, że to Cię przerasta, że nie kontrolujesz tego. 

Jak sobie siedzisz sam ze sobą a w głowie się kołacze, to pomyśl, że jesteś tylko ekranem na którym wyświetlają się te obrazy, myśli, nie jesteś nimi.    Niczego nie zakładaj , niczego nie oczekuj.

 

Poza tym warto odbudować pozytywne uczucia, emocje, wizualizować przyjemne sytuacje, to o czym Twój umysł zapomniał - miał za dużo negatywnych "zleceń", że zwyczajnie chemia się zmieniła. Organizm obecnie nawykowo wytwarza to co kojarzy z zagrożeniem, strachem. Głównie strach teraz rządzi. Podejrzewam, że również na podświadomym poziomie strach przed utratą źródła tej emocjonalnej dynamiki, przed nieznaną przyszłością bez "dopalania". Musisz to świadomie ogarnąć i doprowadzić się do takiego dobrego stanu i powiedzieć zaklęcie "jest mi teraz dobrze".  

 

Jak już jesteśmy przy "tu i teraz" - to też istotne - i powiązane z akceptacją i otwartością - praktyka. Masz takie chwile kiedy wydaje Ci się, że czas się zatrzymał a ty zdajesz Sobie sprawę że Jesteś? Po prostu czujesz swoją obecność, jakbyś się obudził i dopiero zaczynało do Ciebie docierać co się dzieje :) 

 

... wracając do codziennego wymiaru : Ogólnie działaj na wielu polach: napierdalanie w worek, medytacja, książki, forum, spontaniczne pomysły, itp.  

 

Szczery kontakt z Sobą, nie z ego! Rozkmiń różnice! (ekran) To da wiele zrozumienia i dystansu. 

 

Wszystko jest tak jak ma być, toksyny się zebrały, tkanka zgniła, boli, trudno z tym żyć, forsowanie i zgrywanie twardziela tylko przedłuża zakażenie, jest czyrak, trzeba trochę opieki i troski o siebie, syf wyjdzie, jak będzie gotowy, będzie ulga i potem strup, trochę jeszcze poswędzi i  wkrótce zapomnisz o chorobie.   

 

Wtedy będziesz rozumiał o jaką obojętność chodziło Braciom.  

 

Jak jeszcze nie spotkałeś się z nimi to polecam E. Tolle i Joe Dispenza - tylko z umiarem, bo robota jest do zrobienia samemu. 

 

-------

Jeszcze mam taki patent: Jak jest bardzo trudno z tym tematem. To może skup się na uwolnieniu od jakiegoś nałogu, nawyku, uzależnienia. Masz jakieś? ;)

Chodzi o to by przejść drogę takiego uwalniania za pomocą uwagi i świadomości, a potem odnieść to analogicznie do uzależnienia od osoby (emocjonalnego uzależnienia). 

Jak pokonasz nałóg np. palenie to zrozumiesz i poczujesz mechanizm jaki Tobą kierował - patrząc na papierosa nie będziesz już czuł połączenia z nim - ot jakiś papieros.

 

Na pewno odkryjesz sporo trudnych do zaakceptowania rzeczy, decyzja co z tym zrobisz należy do Ciebie. 
 

Dawaj znać czasem na forum, to inspiruje. Każda myśl się liczy :)

 
 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.