Skocz do zawartości

Zdrady. Doświadczenia, obserwacja


Rekomendowane odpowiedzi

Ja znam jedną historyjkę.

 

Młoda mamcia i żonka. Dzieciaczek podrósł na tyle, że pańcia postanowiła iść gdzieś do pracy. Dziecko miała z kim zostawiać.

W końcu znalazła jakąś pracę.

Pierwszego dnia w nowej pracy poznała fajnego kolegę.

Kolega ten, tego pierwszego dnia postanowił odwieźć ją do domu.

Odwoził ją dosyć długo do późnych godzin nocnych, gdzie po drodze mieli postój na małe co nieco.

 

Także pierwszy dzień zerwania z łańcucha i pańcia od razu wskakuje na pierwszego bolca jaki się napatoczył.

Edytowane przez Pozytywny
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kingboss no to jedna z historii o zdradach mężatek jaka mnie spotkała. Taka anegdotyczna ;)

Siedzę w night clubie z moim przyjacielem Rychem i pijemy piwo. To był czas, że dolar miał jeszcze wartość, a Rychu miał matkę w USA, no to się bawimy za jego, bo taki miał kaprys. Siedzimy więc, gadamy oczywiście o dupie Maryny, a zza pleców podjeżdża kelner z tacą i mówi, że "tamta pani chce nam postawić wódkę" i wywala na stół kilka shotów. Podziękowaliśmy i zaprosiliśmy panią do siebie. Przyszła zadowolona.

Była nazwijmy to dość obfita ale bardzo ładna. Gadamy, gadamy, fajny wieczór się zrobił. Widzę, że na mnie leci, ale nie robiłem podchodów. W którymś momencie mówi mi do ucha " powiedz Ryśkowi żeby sam wrócił do domu a my pójdziemy do mnie ;) "
Ja, że ok. Nawet się napaliłem na nią. Ale nie mogłem ot tak kumpla spławić, więc najpierw zapytałem czy się zgadza na taki obrót, bo w końcu przyszliśmy razem. On, że ok, ale był trochę zazdrosny, co było widać. Mówię że dzięki, i że posiedzę jeszcze a później się rozejdziemy.

OK, siedzimy, pijemy, Rychu się zrobił dość mocno w międzyczasie, moja pani też troszkę, więc język jej się rozwiązywał. Pamiętam, że miała na imię Mariola.

No więc dowiaduję się, że mieszka tutaj obok. Że ma męża, ale mąż jest na wyjeździe na drugim końcu Polski. Hmmm...no ok, mężatkę też chrupnę. Czekam więc aż Rychu dopije swoje, wsadzę go do taxi i pójdę z Mariolą pooglądać jej klasery ze znaczkami. 
Rychu w taxi, my idziemy do niej...Po drodze pytam ją "Mariola a ten twój mąż to po co wyjechał? Na co ona mi, że on trenuje i wyjechał z ekipą na zawody. Ok. A to jest pewne, że nie wróci wcześniej? ( wtedy nie było jeszcze tel komórkowych, neta itd). Na co ona, że nie zdarzyło się nigdy więc bez obaw. Na co ja pytam jakie mogłyby zaistnieć opcje, że on wróci jednak wcześniej. Ona że jakby wrócił z kolegą samochodem a nie busem klubowym. 
"Jest tam jakiś kolega który jeździ autem?" Hmmm no tak, jeżdżą swoimi autami na zawody, ale bez obaw nic się nie stanie. I mnie prawie ciągnie do siebie za rękę. 

Ostatnie pytanie.
Co trenuje twój mąż?

BOKS. BOKSUJE W LIDZE. 

No więc obliczyłem szybko koszta nowej szczęki, leczenia, chodzenia z balkonami  pod oczami przez miesiąc i jeszcze inne dodatki towarzyszące przywitaniu z jej mężem. Z obliczeń wyszło jednoznacznie, że jej cipka jest sporo mniej warta.
I spierdoliłem hahahah
 

Edytowane przez AR2DI2
  • Like 3
  • Dzięki 1
  • Haha 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Styczeń 2003 rok. Końcówka tego miesiąca.

Hotel Tajty k/ Gizycka (konkretnie Wilkasy, tuż obok jest, nie wiem czy jeszcze istniejący - Prefabet Niegocin)

Na drugi dzień z samego rana mam mieć pewne roboty w branży inżynierskiej w okolicy. Więc przyjeżdzam dzień wczesniej, wieczorem okolo 22-giej.

Potęzny hotel, nie wiem na ile miejsc, ale dużo.

Na recepcji siedzi dama w wieku zbliżonym do mojego. Wziąłem pokój.

Jakoś pusto dokoła, nikt nie chodzi, żadnych gości a ja sobie z ową damą ucinam ciekawą pogawędkę.

 

Po jakimś kwadransie przeszlimy na ty.

No i ona opowiada, że nie ma ruchu, a w tym hotelu jest.... sama.

Sama ? Jak sama ?

Nooo, wiesz, jest jeszcze ochroniarz ale na bramie, zresztą widziałeś pewnie jak wjeżdzałeś.

Istotnie.

 

Zrobiła kawę, jakieś ciasteczko, po fajeczce. Opowiada, że ma dwoje dzieci, męża wojskowego, ktory wyjechał na jakiś poligon czy ćwiczenia.

No i tak zeszło na pogawędkach do drugiej w nocy.

Telefony wymieniliśmy przypadkowo. Bo się zgadało o jakichś opcjach wtedy w telefonach z gatunku Nokia 3310 - więc ja do niej puściłem strzałkę by widziała jak coś tam działa.

 

Dobra. Późno. Spać czas. Poszedłem do pokoju, prysznic i do wyra. Chciałem ustawić w telefonie budzik na szóstą i widzę że jest SMS o treści "Spisz ?"

Odpisałem, że nie.

 

Za 10 minut weszła do pokoju bez pukania.

 

Nie zamknąłem się bo przed kim skoro cały hotel pusty :)

A potem to już było normalnie. Spotkaliśmy sie jeszcze kilka razy w odstępach czasowych różnych, zależnie od mojej bytnosci w tamtym rejonie.

 

Do dziś z przyjemnością wspominam tamte wydarzenia

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dupy i hotele...łza się w oku kręci, bo jakoś już mi się nie chce tak szaleć. Ale swojego czasu było tego...

Historia z hotelu, ale tym razem taka, o którą się tylko otarłem. Na szczęscie ;)

Mam kumpla, który kiedyś był strasznym imprezowiczem, i strasznie napalony był na baby, a to z tej przyczyny, że nie miał u nich powodzenia. Miał wielką, wystającą, dolną wargę, i twarz taką radziecką hahah ale był niesamowicie kontaktowy i śmieszny, i bez oporów do zagajania lasek. Do tego miał na imię nomen omen...Wacek hahah. 

No więc tak. Wacek był na kontrakcie w Libii z którego wrócił. Był nadziany kasą i...wyposzczony, bo w Libii była prohibicja na alkohol, sex itd. Musiał się wiec gdzieś rozładować po pół roku pobytu na pustyni z kolegami z pracy.
Podrzuciłem więc Wacurę (tak go nazywaliśmy) jednego razu na ulicę pod akademik, gdzie bytowały w nocy studentki zbierające datki na naukę. Czyli cichodajki. Wacura wypatrzył jedną, a ta z kolei zaprosiła go w krzaki obok haha.
Zapłacił więc i poszedł. Widzieliśmy z auta jak jego dupa się rytmicznie kołysze zza krzaka pompując dupę owej damy ;).
Wacura wrócił, i stwierdził że jest niezadowolony. Poruchał ale słabo. A w dodatku stał tam po kostki w kondonach więc się czuł jakoś niekomfortowo hahahah. Stwierdził, że trzeba iść na dupy do knajpy. Pojechaliśmy więc do knajpy.
Tam, w nocnym lokalu siedziały obok przy stoliku dwie panie. Jedna ładna, drobna blond laseczka, druga zaś...duża, zbita, jakby napakowana, o aparycji wściekłego pitbula, z fryzurą jak Rutkowski detektyw, BABA. W zasadzie BABA to eufemizm w tym kontekście. To było BABSKO. Jak ją post factum ochrzciliśmy - Andrzej Gołota. 
No i tak się jakoś stało, że się napiliśmy z nimi dość sporo, po czym ja miałem odprowadzić drobną do domu, a Wacek już pijany miał odprowadzić Andrzeja Gołotę hahah.

ALE NIE ODPROWADZIŁ. Jak się później okazało. Wacek wylądował w hotelu.

Na drugi dzień pukam do Wacka, żeby wylazł na faję i opowiedział jak ją odprowadził. Na co wychodzi Wacura taki sponiewierany i mówi "weź facet zapomnij...gadać się nie chce". No to opowiadaj.

"Opowieść Wacka".

- idę ją odprowadzić ( ale mnie kur wkopałeś). Idziemy, pytam gdzie mieszka, ona że na ul K.... i że nie daleko, ale, że możemy się jeszcze napić po drodze bo tam nocny jest. Ok, byłem już zrobiony to mnie to waliło z kim idę.
Kupiłem flaszkę, i popijamy gdzieś na ławce z Gołotą. Po jakimś czasie Gołota mówi, że idziemy na hotel, i bierze mnie za rękę i cięgnie. Wyrywałem się ale byłem już za słaby. Zaciągnęła mnie na hotel, poszliśmy do pokoju, a tam...rzuciła się na mnie. Serio, jak pitbull (hahahahahahha to mój śmiech ; ). Tak napalona, że nie widziałem takiej laski. Ja leżę najebany, chcę się jeszcze napić a ta mi spodnie szarpie. Pasek urwała!!! Czujesz jaka to siła!!
Zerwała mi spodnie, spodenki i zaczęła mnie szarpać za fiuta! Myślałem, że mi urwie! Jak zaczęła obciągać to jakby chciała zjeść!!! Wstała, zdjęła majty i rzuciła je na mnie. Prawie mnie przykryły całego! (hahahahha to znowu ja). To były wielkie, czarne majty. Po czym wlazła na mnie i jedzie. Ale nie zwyczajne jak inne laski. Ona waliła cielskiem tak, że hotel się trząsł, a ryczała przy tym jak żubr! Łóżko się zarwało, szafkę nocną wywróciła, a do tego girami zwaliła lampkę nocną i szklanki. Wszystko w pizdu poszło i się potłukło. Takiego gwałtu nie przeżyłem nigdy. 

Rano się budzę, widzę pobojowisko, łeb mnie napier...ubieram się, patrzę w lustro a wyglądam jak łach. Pasek w spodniach urwany, zamek zepsuty. Koszulka naderwana bo mi ją chciała ściągnąć chyba przez dupę. Ogólnie ja pier...jak ja do domu dojdę. Kasy zero już żeby taxi wziąć...
Ok, idę na dół, a na recepcji...kumpela ze szkoły siedzi, z takim kąśliwym uśmieszkiem patrzy. A ja chciałem przemknąć jak najszybciej, więc odwracam głowę i sunę do wyjścia. Patrzę na szyld a to kur hotel sportowy koło mojego bloku...a na dodatek ta jędza zza pulpitu jakby odczekała aż mnie dopadnie bolesna świadomość sytuacji, i woła mnie "Wacek, Wacek...ta twoja znajoma (miała tą pogardę i szyderstwo w oczach i na języku) powiedziała, że zapłacisz za straty" i podała kwotę. Jestem pusty więc na dokładkę muszę dać dowód w zastaw. No i jeszcze muszę tam wrócić z kasą. Czujesz?!

Najgorszemu wrogowi Wacek nie życzył takich doznań, jakie jego spotkały tej nocy. Obiecał też, że już nie pije, nie szlaja się i ....nie ogląda walk Gołoty hahahahah. 

Kiedyś jeszcze, będąc w tej samej knajpie wpadliśmy na Gołotę, ale Wacek miał panikę w oczach, więc się ewakuowaliśmy hahahah.

No, a, że to wątek o zdradach, to na koniec dodam, że Andrzej Gołota był czyjąś żoną, i zdradzał męża bo...mąż go nie zaspokajał podobno. Nie dziwię się temu, bo według relacji Wacka, do jej zaspokojenia potrzebny był tatarski oddział jazdy konnej. Albo...buhaj rozpłodowy.


 I zawsze jak widzę ten filmik to mi Wacura przypomina.
 





 

Edytowane przez AR2DI2
  • Haha 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mężatka wiek podobny do mnie. To było z 7,8 lat temu. Zaprosiła mnie do siebie do domu gadka szmatka ( co się kroiło było wiadomo wcześniej ) noi nagle jej mąż dzwoni na komórkę. 

 

Tekst dziewczyny do niego ,, kochanie też tęsknię a jak Ci tam w pracy, bla bla bla " po skończonej rozmowie przystąpiła do obsługi pałeczki :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam ogrom przypadków. Mógłbym zacząć od siebie, ale palę mosty i mam na to wybiegane ?

 

Podam trzy przypadki. 

Parę lat temu wyjechałem za granicę, grupa Polaków w pracy. Gościu ode mnie z pokoju ruchał sobie mężatkę rok po ślubie. 

Co najlepsze dzwonił do niej z Polski, gadki typu "kochanie kupiłem meble" itd, a wieczorem żona do gacha. 

 

Jedna z moich kobiet miała przyjaciółkę. Wyjechała za granicę z chłopakiem, chłopak robił nadgodziny aby mieli więcej siana a ona nadgodziny też robiła, udostępniając swe wdzięki innym. Wielokrotnie. 

 

Opowieść mojego kumpla. Jego obecna żona opowiadała o swojej koleżance, koleżanka kilka lat z chłopakiem (5?), ślub umówiony. Przed ślubem gangbang z dwoma chłopakami gdzieś w samochodzie. 

 

A historii z zwyczajnych zdrad znam dziesiątki, teraz już mi to wylatuje drugim uchem. Znam mechanizmy, mnie to nie dziwi i trzymam się od kurestwa z daleka. Mam swoje problemy, nie szukam więcej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze wyższe wykształcenie nie jest miarą niczego w dzisiejszej Polsce. Znam laski po filologiach, mówiące " Finlandczycy...". Po kierunkach finansowych, nie ogarniające podstaw ekonomii (moja była). Po...itd itp.

Jednak te z wyższym mającym podłoże w inteligencji i wiedzy o świecie sa cwańsze w zdradach, i skłoniłbym się do tego, że częściej zdradzają. Są po prostu "nowoczesniejsze" a jak wiadomo, kurestwo to obecnie synonim nowoczesności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, AdamPogadam napisał:

Jak zapatrujecie się na sprawę pod tym kątem?

Trudno dzisiaj o laski bez wyższego wykształcenia.

50% kasjerek w Tesco to panie magisterki, a pozostałe mają cytuję "licęcjat"

 

Jak Brat @AR2DI2 stwierdził - wykształcenie wyższe DZISIAJ nic nie znaczy.

Dowodem na to jest fakt, że niejedna, wspomniana przez brata filolożka - pisze "szukam spąsora z Hądą Legęd"

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6lat wstecz.

 

Jestem na 18stce u kolegi. Jak to miałem w zwyczaju jak jeszcze piłem napierdoliłem się w pierwszą godzinę tak jak reszta przez całą noc.

 

Przy stole cały czas wyzywałem jedną dupe a to że brzydka a to że "jebie Ci z ryja" a to a tamto. Te wszystkie obelgi nie miały nic wspólnego z prawdą ale po alko taki jestem i już (min. Dlatego już nie pije).

 

Zaliczyłem nokaut i wrzucili mnie do lóżka do innego pokoju. 

 

Sama za mną przylazła i spędziliśmy reszte nocy razem. Defakto byłem zbyt nawalony żeby mi odpalił ale przemacałem z góry na dół, przelizałem full servis oprócz sexu bo brajan był bardziej pijany ode mnie.

  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Bullitt napisał:

Coś łączyło te wszystkie sytuacje? 

Te sytuacje łaczy jedno. Wiernośc jest zagadnieniem, ktore ma znaczenie wyłącznie teoretyczne.

Czyli - ujęta jest jako obowiązek, przyzwoitość, wyznacznik moralności w prawie oraz w wielu religiach.

Przyjęta zatem jest za coś naturalnego, oczywistego, zaś ci, którzy jej nie dotrzymują - powinni być potępiani. I w dodatku twierdzi się, że niewiernośc to margines u degeneratów, hedonistów, ludzi bez zasad i bez morale.

 

Tyle teoria matrixowa.

 

Praktyka jest taka, że wiernośc jest zjawiskiem bardzo rzadkim.

Niezłym dowodem na poprawność tego twierdzenia są badania, ktore kilka lat temu w raporcie p/ "Seksualnosć Polaków" przeprowadził prof. Izdebski.

Tenże przebadał anonimowo kilkadziesiąt tysiec par - małzeństw i tzw "trwałych zwiazków".

Jednym z pytań ankietowych było - "czy kiedykolwiek zdradziłeś swego partnera/ partnerkę ?"

 

W 30% przypadków do ankiety udzielono odpowiedzi twierdzącej.

Czyli - 30% ludzi w związkach przyznało sie do zdrad.

A ilu się nie przyznało ? Sądzę, że spokojnie ze dwa razy tyle. A to dlatego, że zdrada to powszechnie potępiane zjawisko i do takich rzeczy nikt się nie przyznaje.

A niektórzy wręcz wyrzucają to z pamięci.

 

A i jeszcze jedno - zdrada zdradzie nierówna. Dla jednego zdradą będzie  intymna rozmowa, dla innego - pocałunek, a dla jeszcze innego (rozsądniejszego niż poprzedni) - dopiero "pełnoetatowy" seks.

 

I tu znów można rozdzielać włos na czworo - dla jednego seks w gumie to juz zdrada a dla innego - dopiero bez gumy. No i powstaną z tego dysertacje, habilitacje, implementacje a nawet - immatrykulacje :)

 

Sam nigdy od nikogo nie wymagałem wiernosci. Nawet od żony. Bo krótko żonaty byłem, prędko po ślubie przestało mi się podobać i gdyby sobie żona skoczyła w bok - to byłby to dla mnie dar niebios. Nie wiem czy skakała, nie złapałem, nie wnikałem.

Sam nie skakałem w małzeństwie bo art 23 KRiO i złożona przysięga w kosciele.

 

To był jeden jedyny raz w mym krotkim, bez mała 46 letnim zyciu - kiedy zdeklarowałem wiernosć. Szybko jednak z tej deklaracji się wycofałem - wychodząc z małzeństwa. Ale żadnej umowy nie złamałem - bo dopóki małzeństwo trwało - prowadziłem się w "tych" sprawach jak wskazuje KRiO, normy moralne, Matrix i Kościół Katolicki.

 

Nigdy wcześniej ani nigdy potem nie zdeklarowałem wiernosci. Dlatego, że to jest szalenie wysoka cena za którą tak naprawde co dostajesz ? Gwarancję ruchania tej kobiety, dla której pozbawiłeś się możliwości ruchania innych kobiet ?

Co to za gwarancja ? To złuda ! Normalnie wolne żarty :)

 

Może za krotko żyję na tym świecie, ale sądzę, że jesli masz pięć przeciętnych samochodów w swym garażu zamiast jednego jedynego podobno lepszego niż te pięc - to szansa na tzw "pewnosc ruchu" - czyli że schodzisz do garażu, siadasz, odpalasz, jedziesz i dojeżdzasz jest większa przy pieciu autach.

Bo zawsze któreś będzie sprawne i zawsze któreś odpali.

A jeden może zrobić psikusa i pokazać Ci gest Kozakiewicza.

I co więcej - jesli masz pięć aut - to nawet jesli trzy na raz są w trakcie naprawiania - to pozostają jeszcze dwa w ruchu.

 

Wyobraź sobie, że jesteś łagodnym alkoholikiem. Nie że się upijasz w trupa dzyń w dzyń, ale po prostu - musisz sobie chlapnąć wieczorkiem piwko lub drinka - by utopić smutki w butelce wódki.

Można wówczas powiedzieć, że aljohol jest dla Ciebie potrzebą podobną do seksu. Bo "się chce"

No i masz na dzielnicy mnóstwo sklepów monopolowych, wszystkie 24/7/365.

Pan Mieczysław Nalewajko (bardzo polewcze nazwisko) - właściciel sklepu w ktorym najczęsciej kupujesz gorzałkę czy piwko - proponuje Ci byś podpisał z nim umowę lojalnościowa, w ktorej zobowiązujesz się do kupowania gorzałki tylko w jego sklepie.

Każdy rozsadny człowiek zada pytanie - Panie Meciu - a co ja z tego będę miał ?

- Jak to co ? Będzie pan u mnie mógł kupować zawsze. Sprzedam panu ile będziesz pan chciał

- No ale i tak przeciez mogę kupować, nie tylko zresztą u pana ale i na przeciwko u Józka Gulczewskiego, na rogu u Marioli Gorzelak a nawet przecznicę dalej - u Katarzyny Winiarskiej.

- Ale u mnie lepsza wódka, zawsze dostępna, no i wie pan, tańsza bo zawsze.

 

Podpisałeś więc zwiedziony darem przekonywania Mecia - cyrograf. Po czym okazuje sie, ze u Miecia gorzałki czasem brakuje, Miecio wprowadził kartki, ma coś często remanenty, inwentaryzacje, remonty a w dodatku bardzo szybko stracił do Ciebie szacunek.

A Ciebie tymczasem suszy i mimo, że Miecio ma zamknięte - to do Józka na przeciwko po wódzię pójsc nie możesz - gdyż złamiesz umowę.

 

Jak to powiedział Duńczyk w Va Banku - "musiałbym być cięzko chory by pójśc na ten numer"

 

  • Like 5
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bullitt kolega @Bonzo trochę rozjaśnił. Co mogę dodać od siebie? To co Marek mówi. Biologia kobiety, kształtowanie facetów na białych rycerzy (ile razy widziałem zalanych facetów przez kobiety...), brak wyznaczania granic i trzymania ich. Bo każdy wie że palenie jest złe a mimo to ludzie palą. Jeśli partnerka ich źle traktuje to oni to widzą ale nie umieją przerwać tych zachowań. Bo myszka płacze, bo żali się na misia koleżankom itd.

 

Cóż, sam jeszcze mam pociąg kobiet, jakieś 10% tego co było kiedyś. O w sumie ciężko by mi było utrzymywać z kimś relacje, będąc świadomym co może się stać w każdej chwili. 

 

Gdybym tu nie trafił... Szkoda gadać. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Parę dni temu byłem świadkiem ciekawego wydarzenia, gościu chodził po osiedlu i się darł na całe osiedle (u mnie muzyka grała na wierzy i okno było uchylone) a mimo to go usłyszałem. Ukradkiem wyjrzałem przez uchylone okno co tam się dzieje aby nikt mnie nie zobaczył. Chociaż mogłem wyjść na balkon a on by mnie nie widział bo to był blok, mało słyszałem bo nie chciałem ściszać muzyki.

 Co zobaczyłem? gościu chodzi w kółko i drżę się do telefonu, zastanawiam się o co chodzi? co go tak sfrustrowało? próbuję nastawić słuch. 

 

 Wydawało się że rozmowa zmierza do końca bo usłyszałem "ZOSTAW MNIE W SPOKOJU!" a chwilę później "PIER***NA EGOISTKA!!" no i już wiadomo było o co chodzi, może niedługo zawita na nasze forum. Dziwne że nie rzucił tym telefonem o chodnik...      

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomniała mi się jeszcze jedna historia, znowu w roli głównej moja ex, tym razem inna:

 

Rozmawialiśmy o wcześniejszych doświadczeniach, chciałem aby była to tylko poglądowa rozmowa, żadnych szczegółów, bo wiadomo że i tak prawdy człowiek się nie dowie. Wydaje mi się że w takich momentach niektórzy ludzie chcieliby zaimponować, tylko nie wiem czym. Więc powiedziała że jednego wieczoru podbiła oczka o dwa. I teraz jej tłumaczenie:

 

Była z gościem w którym chyba była nieszczęśliwie zakochana, a on i tak traktował ją tylko do bzykania i ponoć porabiał też z innymi laskami. Wracając z wesela na którym śpiewała, już w odpowiednim stanie, zaprosiła do siebie drużbę i kierowcę busa (!). Przed aktem pięknej miłości zadzwoniła do swego wybranka serca i oświadczyła że zaraz będzie miała trójkącik (chcąc zapewne wzbudzić w nim zazdrość), co ponoć skwitował "ok". Po tym telefonie nastąpiła wymiana miłosnych spojrzeń trójki bohaterów.

 

Dodam tylko że panna jest z dobrego, bogatego domu, przynajmniej tyle mogłem zaobserwować będąc z nią w półrocznym związku :)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem przed 20stką i rozstałem się z kobietą.

 

Przeżywałem wiadomo... prosiłem się, byłem białorycerzem, do czasu bo przesłałem sobie jej plik wiadomości do mnie i dzieki temu mogłem odczytać co gdzie i kiedy...

 

Szybciutko się wyleczyłem. Uwielbiam jak kobieta stoi na przeciwko mnie. Patrzy prosto w oczy i kłamie i przysiega. Zawsze zastanawiam się jak można tak perfidnie kłamać. Ale wracając do opowieści.

 

Ona znalazła sobie już jakiegoś chłoptasia...

 

A ja kupiłem nowy rower, nowe ciuchy itd.

Podjeżdzam na plaże tam gdzie ona była. Jej koleżanki ze mną w bajere a ona zazdrosna przychodzi i mówi może pojdziemy do mnie? 

 

Ok możemy. Oj seks był dobry.

Okazało się, że ma już faceta. On chodził do pracy a ona pisała, że kompa trzeba naprawić i że się odwdzieczy. To młody napalony jechałem. Ona niby w szkole a ja ją w domu u niej brałem. Czy w lesie gdzieś na moim osiedlu...

 

Zrobiło mi się żal chłopaka i jakoś udało mi się do niego napisać. 

 

Jak się skończyło?

 

On jej wybaczył a mnie chciał ukarać. Sam nie dałby rady to z kumplami. Tylko że ja też kolegów miałem i jakoś mnie nie sięgnął.

 

Teraz mają chyba 3 dzieci. Po ślubie. Szcześliwi...

 

A wniosek taki... nie mówić że panna zdradza bo Ty będziesz ten najgorszy a oni będą razem...

 

Jak to leci?

- nie zasłużyłam na Ciebie, masz racje odejdź.

- Nie mów tak, nie wiesz czego ja chcę

 

I żyli długo i szczęśliwie ??

 

 

Edytowane przez Bronisław
Ortografia
  • Like 4
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bronisław dokładnie, nie mówić, że panna zdradza bo faceci reagują agresją, i posłaniec staje się winny.

Ostatnio moja znajoma robiła swojego faceta tak perfidnie w uja, że zrobiło mi się go żal. Facet po rozwodzie, była przeciągnęła go po asfalcie, wychodził z tego kilak ładnych lat. A do tego trafił na tą.... pomimo ze to moja znajoma, to mam o niej zdanie, że jest zwykła cwaną wywłoką. No i ta laska przystawiała mu rogi "na żywca" z kumplem z pracy. W końcu się wkurzyłem i napisałem do niego. 

I wiesz co mi odpisał? Cyt " ulżyło ci?", " tak bardzo musiałeś to zrobić?". Szczena mi opadła. Od tamtej pory powiedziałem sobie, że nikogo już nie uświadomię. Niech każdy na własną rękę się uczy.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Z kumplem ostatnio gadałem na temat zdrad z mężatką.

 

Opowiedział mi historie o jednej kobiecie z jego osiedla.

Miał 18 lat . Ona starsza chyba o 3 lub 4 lata. Miała też dziecko.

Ale Panowie to była i ciągle jest ślicznotka choć mineło już 12 lat.

 

Akcja zaczyna się w sklepie gdzie robili osiedlowe zakupy. Mężatka specjalnie zostawia 5 zł na ladzie, aby mój kumpel przyszedł oddać jej kase do domu. Wpuszcza go i rozmawiają w korytarzu. W pewnym momencie ona bierze go za rękę i zaprowadza do sypialni po czym zdejmuje wszystkie ubrania...

 

To był anioł... tak mówi kumpel. 

Zakochał się... 

Mieszkali w tym samym bloku, inna klatka. Ostro sie rżneli. Ona w tym wszystkim prowadziła. Lubiła młodszego wszystkiego uczyć. 

Jeździła po niego pod szkołe itd Rozkładała ręczniki w łazience, aby uprawiać z nim seks, bo mały spał w pokoju.

Przechodzili przez piwnice do siebie. Tam też się bzykali. 

Mąż nic nie wiedział.

W mikołajki sama przyszła do niego późno w nocy, bo mąż z kumplem się nawalił i spał. A ona do kumpla na seks i że jest jego mikołaką ??

 

Mówił, że tak nie da się żyć. On zakochany młody, ona z mężem sąsiadem i z dzieckiem.

To co ona z nim robiła to mąż mógł pomarzyć.

 

Kumpel chyba po 1.5 roku to zakonczył.

Zaczął spotykać się z inną.

 

Ona później rozwiodła się z mężem i zaczeła robić kariere w innym dużym mieście. A że potencjał miała to ustawiła się. 

 

Kumpel utrzymuje z nią kontakt. Ona to też dobrze wspomina. Był u niej z dwa lata temu odwiedzić. Seks itd. Ale mówi, że to już nie to samo. Dawniej była taka niewinna, taki aniołek. A teraz to taka zimna suka, ale nadal piękna ?? 

 

Także to nie jest tak, że facet mężatki namawia do zdrady, często jest odwrotnie ?

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panna z dobrego domu była zaręczona z jednym grzecznym misiem. Otworzyła firmę. Jej kolega wpada do niej w odwiedziny. W ich trakcie panna podpuszcza kolegę, że nie będzie w stanie jej podnieść. No to podniósł, a potem się rżnęli. Trwało to dłuższy czas. Wkrótce panna porzuciła misia. Poza tym spotykała się z jeszcze z innym kolegą. Na końcu było ich 3 i jeden z nich się jej oświadczył...

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.