Skocz do zawartości

Utrzymywanie kontaktu z byłym/byłą


Rekomendowane odpowiedzi

Co o tym sądzicie, jakie macie doświadczenia? :) 

 

Mam mieszane uczucia do jakiś relacji po zakończeniu związku, przeszłość jest przeszłością, nie chce się przyjaźnić czy zachowywać jak starzy, dobrzy znajomi, a mój eks konsekwentnie dąży do kontaktu, co mnie od niedawna odrzuca i drażni, bo wcześniej długo miałam jakiś sentyment i inaczej do tego podchodziłam, ale teraz absolutnie nie chce zawracać sobie głowy dziwnymi relacjami, zaczeło mi na kimś zależeć tak bardziej na poważni (eks też na pewno samotny nie jest :P) i ciężko mi wyobrazić sobie to, że rzeczywiście po długim związku można mieć przyjacielskie relacje  (i po co?). ;) Tym bardziej, że za każdym razem po wznowieniu kontaktu dość szybko pojawiają się jakieś dwuznacznie aluzje i podteksty.

A może się mylę i jest to możliwe. :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pare byłych dziewczyn z którymi utrzymuje kontakt, bo dobrze się znamy i życzymy sobie jak najlepiej.

 

Ale kontakujemy się ze sobą sporadycznie.

 

Co tam, jak tam. Czasem poradzimy się.

 

Ale to kobiety z którymi rozszedłem się tak na spokojnie bez jakiś chorych jazd. 

 

Każdy jest szcześliwy z kimś innym i tyle.

 

 

Głębsze przyjaźnie źle się kończą. 

 

Nigdy z kobietą nie zbudowałem takiej przyjaźni co z przyjacielem, ale całkowicie to rozumiem.

 

Moim zdaniem jeszcze do końca miedzy Wami emocje nie opadły i w tym leży problem. 

 

Czegoś jedna ze stron może oczekiwać. Lepiej to przerwać. Odczekać. Czas pomoże a jak nie to zerwać kontakt całkowicie.

 

Pozdrawiam

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zerwać kontakt całkowicie, @Florence współczuje temu typowi. Słabe to w chuj jest. Ty tez powiedz i że nie życzysz sobie kontaktu i fiut. ( wtedy dopiero dostaniesz deszcz wiadomości). Krótka piłka, wypierdalaj ziomek i tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raz na kwartał można się spotkać. Na ulicy nie udawać ,że się nie zna itp. Ale to żadne kolegowanie. Coś kojarzę ,że pisałaś o nim chyba dosyć mocno go przeżyłaś. Można być fair ale co i raz kwasy będą wychodzić. Jednak były jak zacznie cię widywać to dopiero się zacznie. Widocznie mocno mu na banie weszłaś i co i raz sobie myśli o spotkaniu. On teraz nie nadaje się na tego typu relację. Ewentualnie możesz sprowokować spotkanie i się utwierdzić jak się będziesz przy nim czuć i jaka będzie jego postawa. Ale licz się z męczeniem sms tel itd.   

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście nie utrzymuje bliskich kontaktów po rozstaniu. Ale też nie prowadziłem nigdy jakichś wojen przy rozstaniach tylko nara, cześć. Jak się spotkamy na ulicy/sklepie to można pogadać co tam? jak tam? Kilka słów zamienić i tyle. Czasem jakaś dziewczyna się odezwie po kilku miesiącach to krótka rozmowa, ale to też tylko luźna ogólna gadka i żadnych przesłanek na możliwość jakiejkolwiek dalszej relacji. Wybaczyć i życzyć szczęścia, nie tracić własnej energii na coś co się nie udało i nie ma racji bytu. A jak zdarzało się po rozstaniu męczenie mnie sms i inne wiadomości to ignorowałem kompletnie. Żadnych dyskusji, jak nie rozumie. Po czasie każdemu przechodzi i się odczepi.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Bronisław napisał:

Głębsze przyjaźnie źle się kończą

Masz rację, nie wierzę w to, zawsze jakieś próby bliższej znajomości, udawaniej "przyjaźni" kończyły się kłótnią i zerwanym kontaktem na jakiś czas raz z mojej, a raz z jego strony. I znowu się zadręczałam przez ileś dni...

 

7 godzin temu, Bronisław napisał:

Moim zdaniem jeszcze do końca miedzy Wami emocje nie opadły i w tym leży problem

Trochę czasu minęło, ale rzeczywiście może jeszcze zbyt mało. Wiem, że nie jestem mu obojętna, ja też długo miałam senstyment, ale to już przeszłość, chyba się wreszcie wyleczyłam, przeszło mi i myślę o kimś innym. :)

2 godziny temu, Ramzes napisał:

Raz na kwartał można się spotkać. Na ulicy nie udawać ,że się nie zna itp

Nie, spotkania odpadają, nie chcę.  Spotkałam sie raz i prawie skończyło się seksem, ale to było w zimę i dużo się przez ten czas zmieniło. :) Ogólnie seks był bardzo istotny w naszym związku i udany, do końca był silny pociąg, pomimo tego że coraz częściej się kłóciliśmy i może lepiej dlatego nie utrzymywać kontaktu.

 Potem po spotkaniu w zimę były jakieś propozycje, słodzenie, rozpamiętywanie przeszłości, zaczął zwracać się do mnie jak kiedyś i kiedy się wycofałam miał pretensje że go zwodze, a ja po prostu bałam się że znowu się zaangażuje i nie wyjdzie, zresztą nie da się cofnąć przeszłości.

2 godziny temu, Ramzes napisał:

Można być fair ale co i raz kwasy będą wychodzić.

Dokładnie cały czas wychodziły kwasy,  fajnie gadało sie na początku, a potem skracaliśmy dystans i ostatecznie kończyło sie wzajemnymi pretensjami. 

@blck.shp Też bym nie pozwoliła. :)

 

@Newman

Po czasie się pogodziliśmy, dobrze mu życzę, nie udawałabym, że go nie znam, ale nie ma sensu sie oszukiwać, że można mieć koleżeńskie relacje z osobą z którą było się w związku. Już mu kiedyś mówiłam, że z moimi kolegami nie bzykałam się w przeszłości. Wcześniej jeszcze ulegałam i odwzajemniałam jakoś tam kontakt, bo nie umiałam calkowicie sie odciąć, ale już nie chce.

3 godziny temu, zuckerfrei napisał:

rótka piłka, wypierdalaj ziomek i tyle.

Nie ma mowy w życiu tak do niego nie napisze. :D Myślę, że wystarczy jeśli będę oschła, nie dam wciągnąć się w rozmowę (co myśle o czymś tam...) ewentualnie sie nie odezwe - on nie jest desperatem i pewnie podziała. 

 

Przemyślałam i nie będę udawać, że go nie znam, sporadyczny kontakt "od święta" i zamienienie kilku zdań jest ok, ale nie dam się wciągnąć w rozmowy. 

 

 

@Amanda Mądre słowa, trzeba iść dalej. :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Amanda napisał:

Czas na przyjaźń jest w związku i kończy się wraz z jego rozpadem. Tyle w temacie. 

Jakakolwiek nic porozumienia wymaga pewnej dozy zaufania/ wspólnych interesów. Tuż po rozstaniu nie ma takiej możliwości.

 

1 godzinę temu, Florence napisał:

Dokładnie cały czas wychodziły kwasy,  fajnie gadało sie na początku, a potem skracaliśmy dystans i ostatecznie kończyło sie wzajemnymi pretensjami. 

Kwasy wynikają z żalu albo pretensji wynikające z poczucia krzywdy. Sam miałem sytuacje gdzie ex po dłuższej przerwie widząc mnie przybiegała, przytulała się i nawet jak do mnie mówiła banan z ust nie schodził. Takie coś zdarzyło mi się nie raz ale musi być odpowiednia przerwa by ten żal wygasł. 

 

Niestety by się tego nauczyć zdarzało mi się okazywać desperację. Obecnie jeśli taka sytuacja ma miejsce to się trzymam na dystans "bo nie umiem się nie wpierdalać" ;) . Czasem jak mnie weźmie na wspominki to sprawdzę co u nich i szczerze im kibicuję. Przy kontakcie osobistym jestem miły tylko czasem mnie irytuje próba aktualizacji statusu :) . 

4 godziny temu, blck.shp napisał:

Ale jako partner to nie pozwoliłbym na kontakty z byłym swojej dziewczynie.

Mam kolegę, który regularnie spotyka się ze swoimi 3 ex plus koleżankami, zdarzają się zdrady do tego 3 rok przekłada zaręczyny ale cóż status się zgadza. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Utrzymanie kontaktów z byłą / byłym ... jest jak trzymanie w szafie z czystą odzieżą starych, podartych i obsranych gaci ... po co, na co ? - smórd śmierdzących gaci przejdzie na nową odzież i ją zniszczy - z definicji była/były - czas przeszły. 

Nie ma to dobrego wpływu na nowy związek, powoduje niepotrzebne kwasy i tarcia - ludzie w złości zawsze sobie beda wyrzygiwać i wypominać swoje błędy.

W/g mnie jest to zawsze niepotrzebna komplikacja w nowym związku - bo to będzie 3 osoba w nim, która będzie wywoływać niepokój i niepotrzebną zazdrość u nowego partnera, niepotrzebne domysły i podejrzenia.

Po co na co ?

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A cholera wie. Wg mnie nie utrzymywać żadnych kontaktów. Sama nie utrzymuje, bo po co?

Nie mam żadnych sentymentów i przyjaźni nie potrzebuję.

Ale sytuacja się zmienia gdy tym byłym partnerem jest ojciec/ matka. Gdy łączy ich dziecko. Albo interesy. :o

Ale czy jest sens wchodzić w taką relację?

Dla mnie utrzymywanie kontaktów z byłym to taki ogon, którego nie powinno być. Takie stanie w przeszlosci, rozpamiętywanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Ramzes napisał:

Obecnie jeśli taka sytuacja ma miejsce to się trzymam na dystans

Tak chyba jest najbezpieczniej. :)

Teraz, Ramzes napisał:

Mam kolegę, który regularnie spotyka się ze swoimi 3 ex plus koleżankami, zdarzają się zdrady do tego 3 rok przekłada zaręczyny ale cóż status się zgadza. 

Obrzydliwe, znam takiego typa - udaje dobrego męża, a miał/ma kilka kochanek. Obym nie trafiła na takiego babiarza. :unsure: 

Teraz, wojkr napisał:

W/g mnie jest to zawsze niepotrzebna komplikacja w nowym związku - bo to będzie 3 osoba w nim, która będzie wywoływać niepokój i niepotrzebną zazdrość u nowego partnera,

Dodatkowo przez take bezsensowne wznawianie kontaktu (szczególnie na początku) mieszało mi w głowie,  nie mogłam się całkowicie zdystansować, co nie pozwalało mi zaangażować się w nową relacje.

Co do nowego partnera to rzeczywiście dopiero od jakiegoś tygodnia mam z kimś bliższe relacje i wreszcie czuje (na ten moment :D), że to może być "to", wiec nie chce tego kolejny raz psuć dziwnymi kontaktami z eksem. No i w przyszłości jak pisałeś mogłoby się to odbić na moich relacjach, bo sama nie pozwoliłabym na kontakt mojego faceta z byłą. 

Teraz, Lalka napisał:

Ale sytuacja się zmienia gdy tym byłym partnerem jest ojciec/ matka. Gdy łączy ich dziecko. Albo interesy. :o

Na szczęście nic takiego nas nie łączy. :lol: Tak mi się tylko skojarzyło, z tym, że kiedyś mu pomagałam w pracy, nawet raz po rozstaniu, bo ma swoją firmę i często pracuje z obcokrajowcami, a w dwóch przypadkach nie mógł dogadać się po angielsku i tłumaczyłam mu maile z pewnego języka+ pomagałam odpisać. :) Ale nie miałam w tym żadnego interesu. ;)

@Król Jarosław I Nie hahah. :D:lol: 

Przy rozstaniu nie mogliśmy ze sobą normalnie porozmawiać i raczej zakładaliśmy, że nigdy więcej się do sobie nawet nie odezwiemy. :)

 

 

Utwierdziliście mnie tylko w tym do czego sama po jakimś czasie doszłam. ;) Coś takiego nie ma racji bytu.

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Florence A ja zawsze chciałem utrzymywać jakiś kontakt z NIEKTÓRYMI byłymi, z którymi przeżyłem fajne chwile (jak i te złe, wiadomo). Wiadomo - jak były kwasy i się rozstało w kłótniach to bym parsknął ze śmiechu na "zostańmy przyjaciółmi". Ale czasami się ludzie rozchodzą bo jest im zwyczajnie nie po drodze. Nie widzę powodu, dlaczego miałby traktować moją ex jak obcą osobę. Właśnie zrywanie całkowite kontaktu jest bardziej sztuczne niż utrzymywanie go. Takie mijanie się na ulicy, okazyjne życzenia na odjeb się. Żenada. Jakby nie patrzeć były częścią mojego życia. Jednak chcenie a rzeczywistość to zupełnie inne rzeczy :) 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko Pisząc, że "to nie ma racji bytu" miałam na myśli regularne kontakty, bliższą znajomość. :)  Kilka razy wznawialiśmy kontakt, który miał być z założenia przyjacielski

i taki był, fajnie sie nawet jakiś  czas temu rozmawiało, kiedy już nie było takiego żalu, bo wszystko przegadaliśmy i czas robi swoje, ale potem ten kontakt stopniowo był coraz częstszy, skracaliśmy dystans

i zaczęliśmy flirtować, pojawiały sie podteksty, komplementy, dwuznaczne "żarty" co by mi zrobił, gdybyśmy sie spotkali, jakieś wspominania. Nie mowie, że tez nie byłam temu winna, bo dawałam mu czasem sprzeczne sygnały. 

Potem były znowu nieporozumienia i kwasy,bo oczywiscie nie wytrzymalibyśmy bez jakiś spięć dłuższy czas (chyba że byłaby to relacja naprawdę czysto koleżeńska) i wyszły dawne pretensje.

 

Ale jak pisałam kontakt od święta nie jest czymś złym, nie mam zamiaru udawać że go nie znam, być chamska- chce tylko zachować bezpieczny dystans.

Teraz, Tomko napisał:

Ale czasami się ludzie rozchodzą bo jest im zwyczajnie nie po drodze.

U nas było trochę inaczej, bo planowaliśmy ze sobą przyszłość, nie rozstaliśmy sie, bo było nam "nie po drodze", ale wybaczyliśmy sobie, dobrze mu życzę i on tez zachował sie w porządku w paru sytuacjach po rozstaniu. :)

Teraz, Tomko napisał:

A ja zawsze chciałem utrzymywać jakiś kontakt z NIEKTÓRYMI byłymi

Tylko nie wiem, czy to takie zdrowe, eks był (czas przeszły) mi bardzo bliski, ale już (na szczęście) nie czuje potrzeby kontaktu, nie chce żeby mącił w jakikolwiek sposób,

a po drugie i najważniejsze, co powiedziałaby  na coś takiego Twoja partnerka? Tylko nie pisz jak mój były, że to ona(on) miałaby problem, bo zazdrość to słabość itd.

Obłuda straszna, bo kiedy byliśmy ze sobą był zazdrosny nawet o mojego kolegę ze szkoły, który jest 100%homoseksualistą. :D

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Florence A skąd mam wiedzieć co ba to moja partnerka? ;) Na pewno wtedy kontakt bym ograniczył gdyby mi zależało. Po co mam partnerce robić niepotrzebne stresy. A wywoływać sztucznie zazdrość też bez sensu. Na dłuższą metę to by się posypało. Czy bym jej pozwolił kontakt z byłym utrzymywać? Nie wiem, zależy jaki to były i czy stanowiłby dla mnie REALNE zagrożenie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie wszystko jest pozrywane. Z pierwszą laską miałem właśnie hardcore psychiczny z tego powodu. W dodatku to był mój "dobry znajomy" bo nie wierzę w przyjaźń. Dlatego never ever. Z ostatnią laską też nie utrzymuje kontaktu bo jednak była dla mnie wyjątkowa. Przyjaźnić się teraz z nią to jak strzał z liścia w twarz. Poza tym gdybym z nią utrzymywał kontakt to pewnie bym chciał czegoś więcej. A trójkąta sobie nie wyobrażam. Nie wiem jak mógłbym ją przytulić i normalnie rozmawiać. Znając życie to pewnie tylko bym się upokorzył i mocniej o niej myślał przy tym cierpiał. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 3 tygodnie później...

Co sądzę? Jak kto woli.

Ja ogólnie mam problem z utrzymywaniem relacji. Jestem raczej praktyczna jak sentymentalna. Także takie pitu-pitu o niczym z ludźmi, to mi po prostu nie wychodzi.

Także, skoro ktoś jest moim byłym, cos po prostu nie wypaliło. Może nie jest tak, że z każdym idę na ścieżkę wojenną czy coś. Po prostu każde rozchodzi się w swoje strony. I tyle. Owszem, w dobie facebooka łatwiej gdzieś jakiś minimalny kontakt mieć. I mam nawet w znajomych z dwóch byłych. Z jednym wymieniłam kilka zdań pod jakimś zdjęciem, jakieś dwa lata temu mieliśmy nawet krótką rozmowę (jest ode mnie młodszy, więc zawsze miałam jakiś instynkt opiekunki do niego) co tam u niego słychać i czy naprostował swoje życie.

Z drugim się nie odzywam, ale czasem polajkuje jakiś link z muzyką (podobne gusta muzyczne), a ja zalajkuję dodane przez niego zdjęcie (wspólna pasja fotografii). Na tyle mnie stać. Przed przeprowadzką w obecne miejsce zamieszkania, zdarzało się nawet jakieś wyjście na piwo. Ale wtedy był już mój obecny partner i oczywiście wychodził z nami. (Co ciekawe, twierdzi, że go polubił.)

 

Mój facet nie jest zazdrosny o moich byłych (w końcu to byli), może to kwestia tego, że jakoś nie utrzymuje z nimi relacji.

Za to jest zazdrosny o nowych kolegów. Chyba sądzi, że i on się stanie "byłym". :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Zawsze utrzymuję kontakt z ostatnim, i zawsze kończy się to tak samo.  

Zaprosiłam byłego chłopaka do siebie na noc. Najpierw byliśmy w kinie, a potem poszliśmy na sushi.  

A na końcu nasze spotkanie przeniosło się do mojego mieszkania. I został na noc. Kupiliśmy dwie butelki wina, które zbyt szybko wypiliśmy. Miałam na szczęście jeszcze jedną w zanadrzu, ale ją też wypiliśmy, więc poszliśmy około północy po kolejne dwie. Całą noc słuchaliśmy muzyki, rozmawialiśmy i piliśmy wino. 

Nawet nie pamiętam, kiedy zasnęliśmy (gdzieś o 5 nad ranem).

Potem obudziła mnie muzyka.

Zaczęłam się z tego śmiać, budząc mojego współtowarzysza. I mówię mu, że bardzo go za to przepraszam. Go też to rozśmieszyło, kiedy tłumaczyłam mu, jak rozegrać to psychologicznie z moim mszczącym się sąsiadem. 

Nalałam nam pepsi do szklanek. Nie chciało nam się wstawać, więc wzięłam książkę, którą kupiłam przed naszym spotkaniem i zaczęłam mu czytać. Ale to była książka o córce Joyce'a, i był tam taki fragmencik o tym, że ta książka jest obsceniczna. Więc wyskoczyłam z łóżka jak poparzona i wtedy zaczęłam mu czytać moje zaznaczone fragmenty Ulissesa (ten fragment jak Buck sobie nogi wyciągnął pod stołem trzymając w zębach kromkę chleba, i szukając forsy w spodniach).  Ale było śmiesznie, gdyby jeszcze został, to byłabym skłonna ugotować mu nawet rosół. A powiedziałam mu, że mam do jedzenia tylko kabanosy, i jak chce to mogę mu przynieść. I tak jedliśmy sobie kabanosy z sosem słodko-kwaśnym. Powtarzał mi, że jestem nienormalna i szalona. Ale mnie opuścił niedawno, jeszcze jestem w tym łóżku. Spoglądam na moje poplamione spodenki czerwonym winem i koszulkę, bo otwierałam wino bez użycia korkociągu. 

Złapał mnie za lewe udo w pewnym momencie, zaczął też podziwiać gładkość moich nóg, i mówi do mnie : "boże, jakie ty masz gładkie nogi".  Ale nie dziwię mu się, paradowałam całą noc w króciutkich spodenkach, więc musiał sobie dotknąć. Pocałował mnie, i tak to się zaczęło.  

 

 

Edytowane przez JudgeMe
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.