Skocz do zawartości

Prawie rok od zakończenia związku ,który otworzył mi oczy


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Bracia,

 

nie licząc przywitalni to mój pierwszy temat na forum. Forum czytałem już jakiś czas, słuchałem również audycji, przeczytałem kobietopedię. Kiedyś interesowałem się PUA (bez rezultatów).

 

Kontaktów z kobietami raczej miałem niewiele w moim życiu. Jako dzieciak (7 lat) miałem kontakty seksualne z kuzynką, pewnie to wypaczyło mi poglądy na kobiety w późniejszych latach (kobieta mnie powinna podrywać, tak jak działo się to z moją kuzynką). Swoje dziewictwo straciłem z kobietą którą poznałem w wieku około 25 lat na dyskotece, byłem kompletnie nawalony, a laska było tak jak teraz bym to ocenił 4/10. Bardzo szczupła wręcz anorektyczna i niska. Byłem z nią w "związku" około 1,5 roku i odszedłem bo jak stwierdziłem w ogóle jej nie znałem. Potem miałem dłuższą przerwę. W międzyczasie czytałem dużo o PUA i z perspektywy czasu wydaje mi się ,że to był temat zastępczy. Zacząłem chodzić także na psychoterapię bo wiedziałem ,że coś nie gra, coś nie jest tak jak bym chciał żeby było. A chodzi mi tutaj o problemy emocjonalne. W czasie terapii poznałem M, nazwijmy ją Marleną. Marlena była w związku jak się poznaliśmy. Było to gdzieś na domówce. Podobno już wtedy wpadłem jej w oko. Mi wydała się dość fajną dziewczyną. 

Ów Marlena jakieś pół roku później rozstała się ze swoim i napisała mi wiadomość na fb czy bym nie chciał się spotkać na piwo, odpisałem ,że chętnie itp ale do spotkania nie doszło bo po kilku dniach Marlena zeszła się ze swoim i byli już zaręczeni. Olałem ten temat tak jak i ją chociaż w głębi duszy czułem się oszukany bo już zaczynałem się napalać na związek. 

Po około roku od tamtych wydarzeń dostałem wiadomość od Marleny ,że ona wróciła do Polski (wyjechała z mężem do UK) i chciałaby się spotkać. Ja byłem zdziwiony bo przecież dopiero co wyszła za mąż. Na początku niechętnie z nią pisałem, trzymałem duży dystans, skupiałem się na sobie i odsuwałem myśl ,że moglibyśmy być razem. W końcu po jakiejś imprezie wylądowaliśmy w łóżku. Niestety ona była wciąż mężatką bo mimo ,że wróciła z UK to on dalej był jej mężem. Wtedy mi to nie przeszkadzało, później już bardziej im bardziej byłem zaangażowany w związek. Po jakimś czasie dostała rozwód i mogliśmy być wspólnie razem. 

 

Po kilku mc bycia w związku zaczęły mnie irytować pewne rzeczy, niewielkie ale z tego wywiązywały się dyskusje ,które przeradzały się w kłótnie. Po jednej z takich kłótni powiedziałem, że mnie nie szanuje i następna taka kłótnia i kończymy związek bo to nie ma tak wyglądać. Po następnej kłótni powiedziałem dość i zerwałem. Niestety ... po kilku dniach naszły mnie ogromne uczucia pustki i samotności. Obsesyjne myśli ,które nie dawały mi spokoju, myśli ,że to ja zniszczyłem związek i tą wielką miłość i teraz nie mam sensu w życiu. Postanowiłem się pogodzić. 

 

Z perspektywy czasu to była najgorsza decyzja jaką mogłem podjąć, pokazałem ,że nie mam szacunku do siebie, że laska może mnie nie szanować, a ja po kilku dniach wrócę z podkulonym ogonem i będę chciał się zejść . 

 

Po kilku miesiącach od zejścia zamieszkaliśmy razem dzięki czemu mogłem wyfrunąć z rodzinnego gniazda. 

 

Po początkowej sielance oczywiście wróciły stare problemy, kłótnie itd. Niestety wtedy uznałem, że tak ma być i ona ma problemy emocjonalne i muszę jej pomóc. Starałem się być dla niej wyrozumiały stawiając czasem jej potrzeby ponad moje. Nie zawsze się tak działo ale niekiedy uznawałem ,że jej "szczęście" jest w tej chwili ważniejsze. Starałem się ją takze wspierać w trakcie jej terapii (ja cały czas miałem psychoterapię), rozmawialiśmy o uczuciach itp.

 

Po około 1,5-2 latach coś we mnie zaczęło się zmieniać. Odczuwałem rutynę i znacznie mniejszy popęd seksualny do niej. Seks który był raz dziennie kiedyś teraz był raz na tydzień lub nawet 1 na dwa tygodnie. Wielokrotnie słyszałem od niej ,ze się odsuwam od niej ,że się psuje nasza relacja, że ona mnie kocha ale tak nie może bez seksu itp. Ja po prostu nie miałem ochoty chociaż ona mnie pociągała i miałem seks jaki chciałem i gdzie chciałem. No ale zauważyłem ,że kompletnie mnie to nie interesuje . Raz postanowiłem się zmusić i była to kompletna klapa i mnóstwo płaczu z jej strony. 

 

Aby sprawdzić czy nasz związek wytrzyma postanowiliśmy wyjechać za granicę ,żeby zobaczyć jak będzie. Pod koniec naszego pobytu tutaj w PL było mnóstwo sygnałów ,które świadomi bądź mniej świadomie olałem. Pokazywały mi one, że wyjazd z tą kobietą to błąd. Nawet gdy Marlena przyszła praktycznie na czworaka od koleżanki (wypita) bełkotała ,że to błąd ,że jedziemy ,że ona siebie nienawidzi. To był ogromny błąd z mojej strony ,że wtedy tego nie urwałem. Kto wie czy w tamtym okresie mnie nie zdradziła, mogę gdybać. Teoretycznie jechaliśmy do znajomych ,a ja za dużo zainwestowałem w ten wyjazd więc co mogłoby być nie tak? Przecież ją wspierałem !

 

Po wyjeździe niestety temat kłótni powrócił z kilkukrotnie większą siłą, jednego razu praktycznie doszło do rękoczynów i prawie mnie uderzyła. Jej problemy emocjonalne za granicą praktycznie wylazły na wierzch i nie mogła się opanować. Ja na to przystałem bo jakie miałem inne wyjście. Pożyczyłem jej także w tamtym okresie trochę kasy na rozruch, opłaciłem także przywózkę kotka z PL. 

 

Po tej kłótni z rękoczynami postanowiłem ,że wyprowadzam się sam. Landlord jak się dowiedział ,że chcę się wyprowadzić sam (znajomy mojej ex) zaczął kręcić nosem ,że mi nie wynajmie jak nie wprowadzę się z nią. Więc postanowiłem się wprowadzić tam z nią ale już wiedziałem ,że to długo nie potrwa i ,że pewnie ją wykopie stamtąd zwłaszcza ,że ona nie miała pieniędzy na czynsz (ja sam go opłaciłem). 

 

Atmosfera po wyprowadzce była tak gruba ,że aż nieznośna. Marlena oczywiście zaczęła mi robić jazdy ,że utrzymuje kontakt ze znajomymi z PL. Któregoś razu zostawiłem niezabezpieczony laptop i ona się dobrała do niego i zobaczyła ,że piszę do jednej znajomej (nic szczególnego do niej nie pisałem, liczył się sam fakt i pewnie pretekst). Po tym gdy to przeczytała zaczęła się ostatnia kłótnia w której posypała się taka wiązanka i taki syf ,że tego nie zapomnę. Od tego ,że jestem impotentem i nie uprawiałem z nią seksu, przez to ,że ją zostawiłem 3 lata temu po to ,że nie odda mi pieniędzy które jej pożyczyłem i jak chcę to mogę podać ją na policję. 

 

Po kłótni oświadczyła mi ,że wyprowadza się do znajomych, poczułem ulgę. Po dwóch dniach wróciła informując mnie ,że chce wrócić ale już sam jej styl jak to powiedziała pokazał mi ,że ona myśli ,że to ja powinienem wziąć ją z otwartymi ramionami. Na wszelkie sugestie odnośnie jej zachowania zbywała mnie mówiąc (nie pierwszy raz) ,że mi się wydaje. Dość często to słyszałem w przeszłości i niekiedy wątpiłem we własną percepcję świata przez to. 

 

Powiedziałem jej ,że niech idzie się leczyć to może za jakiś czas jak zobaczę postęp u niej w zachowaniu pozwolę jej wrócić i może się zejdziemy. I to był koniec. Po jakiś dwóch tygodniach zaproponowałem spotkanie żeby dowiedzieć się kiedy mi odda pieniądze i żeby ostatecznie pogadać co było nie tak , na spokojnie bez nerwów. Ale byłem wtedy naiwny. 

 

Na spotkaniu gdzieś w centrum miasta na ławce dowiedziałem się, że pieniędzy nie odzyskam, a jak chce to mam podać ją na policję czy coś. Starałem się być spokojny tamtego wieczora i nie chciałem przedłużać bo czułem się masakrycznie oszukany i pozostawiony. Powiedziałem jej "żegnaj" i ,że to koniec . W jej oczach widziałem łzy ale ona do samego końca twierdziła ,że świetnie się już czuję i jej przeszło. Tamtego wieczora zrozumiałem ,że kobiety jedno mówią a drugie czują/robią itp. Odszedłem w siną dal. 

 

Ta historia zakończyła się rok temu. Ten rok to był "eye-opener" jakiego nie chciałem przeżyć. Spotkanie z redpillem, tym forum, audycjami Marka, opowieściami kolegów z pracy, samotność za granicą, zdanie wyłącznie na samego siebie były dla mnie bardzo ciężkim przeżyciem. W sierpniu tamtego roku byłem na skraju braku kasy na cokolwiek. Tylko dzięki silnej woli podniosłem się i niedawno wróciłem do PL aby kontynuować samorozwój. Będąc za granicą (wyspy) nie czułem się tam dobrze. Myślę ,że nigdzie nie czuje się dobrze bo w środku jest wiele konfliktów do przepracowania. 

 

Mam 28 lat, bardzo podupadłem na zdrowiu . Nie wiem czy to przez stres, kiepskie jedzenie czy brak ruchu. Pewnie wszystko po kolei . Chciałbym odnaleźć pasję ,a nie uciekać w świat wirtualny całymi dniami. Uważam ,że brakuje mi dobrego męskiego wzorca, w końcu jako dziecko większość czasu spędzałem z matką, ojciec był "gdzieś", nieobecny, wiecznie w pracy. 

 

Pozdrawiam Was Bracia i życzę dużo dobrego. Będę się starał udzielać jak najwięcej i szerzyć dobrą lecz mało popularną nowinę prawdy jakie głosi to forum.

 

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, EMKEJ napisał:

Ta historia zakończyła się rok temu.

Wspaniale, że się zakończyła.

Masz nowe życie, ciesz się! Kasę straciłeś i to i tak tania lekcja, nawet jesli spłacasz przez to jakiś kredyt. Rozumiem, że nie masz z nią dzieci, kredytów, współwłasności. Ciesz się, jesteś wolnym mężczyzną. Nie masz nawet 30-tki! Bosko! 

Jedyne co Cię teraz ogranicza lub smuci to Twoje podejście, które przepracujesz. Też Ci życzę dużo dobrego i gratuluję tej wolności. Kontynuuj samopoznanie i samorozwój na wielu płaszczyznach. Wszystko przed Tobą!

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@EMKEJ Potraktuj to jako dar losu, że skończyłeś tą toksyczną relację. Bardzo dużo wniosków można wyciągnąć z rej historii. Szczególnie, żeby nie pakować się w związki z ludźmi z zaburzeniami psychicznymi i żeby nie fundować wysp i pożyczania kasy. Dobrze cię rozumiem, trzy lata spędziłem na wyspach, wiem co to samotność. UK cię wydoji z emocji i energii i wysra bez mrugnięcia okiem jeśli nie masz mocnej psychiki albo dobrej pracy... Taka prawda.

Edytowane przez Tomko
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popatrz na to wszystko z innej strony. Wyszedłeś z tego suchą stopą (?). Nie każdy z braci miał takie szczęście, co zobaczysz na forum. Jesteś przed 30-tką nic Cię już nie ogranicza. Chwytaj te chwile! Zamiast się cieszyć robisz Sobie jakieś wyrzuty które nie zmienią sytuacji która była. Masz problem ze zdrowiem? Idź do lekarza, jedz zdrowiej, i znajdź w Sobie jakąś sportową zajawkę ? dzieki temu ograniczysz czas przed ekranem i może poznasz kogoś ciekawego?? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 14.04.2018 at 4:05 PM, Imbryk said:

Jedyne co Cię teraz ogranicza lub smuci to Twoje podejście

Tak, po powrocie dopadł mnie trochę smutek, wiele osób rzeczy przypomina te miłe chwile , wspólne zdjęcia itp. Staram się na razie schować te zdjęcia albo ukryć. W sumie to chyba mogę się tego pozbyć bo moja ex ma już gościa 10 lat starszego i już jest w ciąży. Cieszę się ,że to nie moje :D

 

On 14.04.2018 at 4:40 PM, Tomko said:

Dobrze cię rozumiem, trzy lata spędziłem na wyspach, wiem co to samotność. UK cię wydoji z emocji i energii i wysra bez mrugnięcia okiem jeśli nie masz mocnej psychiki albo dobrej pracy...

Dokładnie. Pracowałem w raczej niskiej jakości pracy i ludzie tam to... Jedynie co im w głowie to hazard i chlanie. 

 

Jestem teraz na etapie zaaklimatyzowania się tutaj. Mam sporo rzeczy do załatwienia i to mi daje jakiś sens na początku.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra lekcja życia w bardzo młodym wieku dla Ciebie. Mimo wszystko z tej historii można wynieść wiele pozytywów. Nie napisałeś o jaki hajs chodzi. Ja mimo wszystko bym walczył, bo pieniądze są cenne nie leżą na ulicy natomiast je można odpracować. 

 

Nie masz z nią dzieci, kredytów to jest duży plus. Jesteś wolnym człowiekiem. Teraz poskładaj się psychicznie do kupy i po prostu żyj. Masz dopiero 28 lat i już doświadczenie, którego nie da się kupić. Jak w przyszłości spotkasz laskę z takimi zaburzeniami od razu exit.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, Kimas87 said:

Nie napisałeś o jaki hajs chodzi

Około 500£. Niestety wydaje mi się ,że hajs nie do odzyskania, przekazany do ręki i bez świadków. Spisałem to na straty już.

 

2 minutes ago, Kimas87 said:

Jak w przyszłości spotkasz laskę z takimi zaburzeniami od razu exit.

Dokładnie, teraz już jestem wyczulony na wszelkiego rodzaju znaki od początku znajomości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@EMKEJ nie dość że jesteś w takim samym wieku co ja, to jeszcze o takim samym statusie społecznym. Powiem Ci, że nie ma wspanialszej rzeczy od bycia wolnym :) Zarabiasz i wydajesz tylko na swoje potrzeby. W każdej chwili można spróbować dowolnej rzeczy. Właśnie przymierzam się do offroada. Aktualnie rozglądam się za quadem. Od znajomego wiem, że to naprawdę fajna sprawa.

 

A powracając do tematu. Kiedyś podobnie jak Ty spotkałem dziewczynę na imprezie ale z taką różnicą że w klubie. Tańczyliśmy, później rozmawialiśmy. Zrobiła na mnie wrażenie fajnej i inteligentnej dziewczyny. Z biegiem czasu, kiedy się regularnie już spotykaliśmy, zaczęło z niej wychodzić prawdziwe "ja". Panna wtedy miała 25 lat i robiła nawet mi awantury, że przez 15 min na smsa nie odpisałem. Każda próba dotarcia do jej głowy jakimś logicznym argumentem kończyła się fiaskiem. Ja jej przedstawiałem argumenty, a ona mi o dupie maryny (teraz wiem dlaczego to tak działa). W końcu zrezygnowałem, olałem ją całkowicie. Myślicie że odpuściła? :) To zadziałało na nią jak płachta na byka i zaczęła mocniej mi truć głowę. Przepraszała i obiecała że się poprawi. Raz jej dałem szansę, oczywiście po niedługim czasie to wszystko wróciło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.