Skocz do zawartości

Emocjonalny związek, współwłasność nieruchomości, okrakiem między Polską a obczyzną


Rekomendowane odpowiedzi

Bracia!

W dzisiejszym odcinku opiszę przyczyny takiego stanu rzeczy, jak się mogłem w to wpakować.

 

Jak to się mogło stać? Ta wspólna kasa i w ogóle.

 

Moje wzorce - pogodny dom - mama, tata, ja. Rodzice mają wpólność od kilkudziesięciu lat,  wszystko razem. Konsultują, dzielą się, kasa wspólna, konta współne, dom wspólny, żadnych tajemnic przed sobą. I żyją szczęśliwie, bez fajerwerków ale widać stabilność. Nie ma jazd. Kłótnie i krzyki znałem czasami z jakichś polskich filmów. Nie było również żadnego napięcia, że na powierzchni niby spoko, a każdy w domu cicho dusi żale sprzed 20 lat. Nie, jak były jakieś niesnaski, sprzeczki - to KULTURALNIE z szacunkiem mówiono sobie swoje zdanie, nawet podniesionym głosem i już.

 

Tak więc nie miałem zupełnie przygotowania do świata zewnętrznego typu: jak dbać o swój psychiczny układ odpornościowy, jak stawiać granice, KIEDY się wycofać z relacji z człowiekiem, jak nie dać sobie w kaszę dmuchać, jak walczyć o swoje. Tego zabrakło. Jak nie paść ofiarą psychicznego drapieżnika to już w ogóle.

 

Więc z nadzieją takiego spokojnego wzorca wszedłem w związek

 

Coś tam wiedziałem, że kobiety nie zawsze są takie spokojne jak moja matka (też zrzędziła na ojca, ale kurde naprawdę jakoś tak z szacunkiem). No więc kiedy spotkałem myszkę, która często była zła, poczytałem że kobiety są z Wenus, a SKRAJNE emocje, a hormony, a talerze latają i to normalne. Więc krok po kroczku akceptowałem prawie NIGDY nie mówiąc: "stop kochanie, nie wyżywaj się na mnie z gówno-powodu, nie związanego ze mną", nie zdając sobie sprawy z racjonalizacji, jakiej ta kobieta dokonuje. Naczytałem się i nasłuchałem że jest podwójnie delikatna, bo miała trudne dzieciństwo.


Miłość to wspólność. No przecież wszystko razem. U moich starych działa, u wujków, ciotków działa. U starszego pokolenia działało wieloletnie pożycie - albo o czymś nie wiedziałem!

 

Nie rozumiałem tej projekcji. Projekcja zadziałała bardzo dobrze - od samego początku zacząłem czytać o zaburzeniach psychicznych w kontekście MOJEJ OSOBY. Kot ogonem odwrócony.

 

Trudność

 

Trudnością dla mnie jest teraz wzorzec w głowie, który cały czas jeszcze walczy: nie masz tajemnic przed ukochaną, jesteście jednym ciałem. Kiedyś przez myśl mi kiedyś nie przeszło aby np. nie zameldować żony w mieszkaniu bo może wywinąć numer, żeby można ją było wywalić. A znajomy tak ma i to nie jeden. Jak to? Przecież miłość na całe życie! Jak można tak traktować TĘ JEDYNĄ NAJBLIŻSZĄ OSOBĘ? Teraz wiem o co kaman.

 

7 godzin temu, Taboo napisał:

@Imbryk jak tam u Ciebie sytuacja?

 

Dziś

 

Dziś zrozumiałem, że mam w domu przeplatankę: jestem szmacony, na przemian z "kochaniem".

Pani idzie na konfrontację 80-90% czasu jaki spędzamy razem. Czyli jej wypowiedzi lub interakcje ze mną są naprzemiennie: 1.kochające / 2. atakujące / 3. prowokujące / 4. sarkastyczne-testo-szpile.

 

Czyli dajmy na to w ciągu każdego dnia mam fazy (trwające po klika minut albo kilka godzin)

1. kocham cię nad życie mój Tarzanie (kochająca)

2. wkurw że niedomyłem garnka (atak)

3. na moje pytanie "idziemy na spacer?" opowiedź np. "uważasz że jestem gruba i mam więcej się ruszać? naprawdę to chciałeś powiedzieć?" (prowokujący pseudo-żart)

4. ale ci się skurczył w zimnej wodzie, no wiesz, ja potrzebuję większych (sarkazm-test-szpila)

 

Jeśli na którekolwiek z powyższych zareaguję "nieprawidłowo", rozpętuje się awantura, foch jak ch.... albo zdania w stylu "nie prowokuj mnie", "zamknij się kretynie", "wypierdalaj do mamusi" no i takie tam.

 

Podsumowując

 

Teraz mam etap uświadamiania sobie w jakim tkwię układzie psychologicznym i jak w nim żyć tymczasowo.

 

W dniu 15.04.2018 o 19:40, Tornado napisał:

Kurdę na tą chwilę to łatwiej jest grać w piłę na polu minowym pomiędzy Koreą Północną i Południową. :wacko:

O to to.

 

Czuję się jakbym jechał rowerem trzymając w dłoni słoik z nitrogliceryną. (Tak, bracie @nieidealny świat, znowu słoik...)

Balansować trzeba bo jak chlupnie to pierdolnie.

Jechać trzeba bo jak stanę i upadnę to pierdolnie.

Odrzucić nagle słoika nie mogę - bo chlupnie i pierdolnie mi w dłoni.

Może wypić?

 

W dniu 16.04.2018 o 13:12, wojkr napisał:

Przygotuj się na ostrą jazdę: będzie krzyk i kwik, darcie ryja, groźby i prośby, straszenie i branie na litość, obiecanki - nie złam się.

Oj tak.

 

W dniu 15.04.2018 o 16:43, Adolf napisał:

Dać się bić po pysku i nie oddać? 

Oj wierz mi bracie że stoję wtedy jak skała ale w środku płynna lawa, ale nie wolno w taki sposób pacyfikować pań, bo:

 

W dniu 16.04.2018 o 12:22, nieidealny świat napisał:

Pannie zgaśnie światło i wygrała WSZYSTKO

Oskarżenie że to JA zaatakowałem jest całkiem realistyczne.

 

Edytowane przez Imbryk
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Imbryk napisał:

Kot ogonem odwrócony.

Złe porównanie, to jest odbicie lustrzane.

Teraz, Imbryk napisał:

albo o czymś nie wiedziałem!

Tak dawniej było ciężko o nowe znajomości z poza wioski, miasta, czyli o nowa gałąź. Potem się po prostu nie opłaca finansowo lub z przyzwyczajenia. `Powiedzenie swój wróg to zawsze swój`.

Teraz, Imbryk napisał:

"wypierdalaj do mamusi"

I tu gdzieś w piwnicy miałbym spakowany zestaw szybkiej ewakuacji i czekał na hasło bojowe. No i oczywiście tydzień wakacji.

Teraz, Imbryk napisał:

jak w nim żyć tymczasowo.

J.W. Szykować się do ewakuacji. Ściągać wszystkie chorągwie. Wojna nieunikniona. Kupować najemników(czyli sztucznie preparować dowody/sytuacje, dokumentować).

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.04.2018 o 13:45, Imbryk napisał:

Jedziemy bez gumy, ona się bardzo pilnuje bo nie chce mieć dzieci never ever.

Dalej bez gumy?

W dniu 15.04.2018 o 13:45, Imbryk napisał:

Śledzę Forum od prawie roku

Po roku robisz takie coś:

W dniu 15.04.2018 o 13:45, Imbryk napisał:

W toku dyskusji oddałem jej telefon, zobaczyła nagrania. Podałem jej hasła do moich kont mailowych, aby upewnić się że nie mam kopii.

Śledzisz, ale nie przyswajasz wiedzy!

 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Imbryk Co tu pisać, nawet nie próbujesz ustawić baby, ale pocieszę Cię to nic nie daje.

 

Moja po ustawieniu ok 3 lata temu, sukcesywnie odzyskuje pole. Wraca stare, co chwile gówno testy, żądania finansowe i inne duperele.

Tak że nie ma baby do ustawienia, jak się boi konsekwencji to do rany przyłóż, jak widzi że odpuszczasz to permanentny atak.

 

   Trza się znowu wkurwić, aby babę i życie sprowadzić na  tory. Tylko po co? Ech kurwa, jestem już w wieku dużo średnio plus.

Nie chce mi się, opierdolę babę co jakiś czas i tyle, jakoś to jest. 

 

   Jak mam Ci radzić, to spierdalaj i ratuj siebie.

 

Obecne jestem na etapie kampera, albo kupię gotowego, albo stworzę. To taka namiastka wolności i nie zależności.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Imbryk w jakim kraju mieszkasz?

 

Niestety zostałeś zgnojony psychicznie - wychowany pod kloszem zapewne z wartościami rodzina najważniejsza, rodzinie się ufa (czy były jakieś problemy w domu? Ojciec pracował długo i nie było go w domu często ponieważ harował na utrzymanie rodziny?

 

Twoja sytuacja wydaje Ci się beznadziejna - wzmacniana przez kampanie propagandową myszki, która cały czas wzbudza poczucie winy poświęciła najlepsze lata swego życia dla Ciebie i będzie domagała się alimentów.

 

Bracie mam taką sytuację z tym, że ja się już uwolniłem.

Jest zdrowa ma dwie ręce i nogi 30 pare latek nie dostanie alimentów, ponieważ nadaje się do pracy pasożyt.

 

Co do nieruchomości i kredytów - musisz się zastanowić czy Twoje szczęście i zdrowie psychiczne jest warte kasy.

Zacznij chomikować kasę na boku gdzieś odkładaj coś co tydzień/ miesiąc.

 

 Zapomnij o honorowym ustawieniu przyszłości myszki - myszka rzuci Ci się do gardła i oskarży Cię o wszystko o co się da aby zabrać Ci jak najwięcej.

 

Czy ona ma jakieś uzależnienia? Alkohol jakieś leki?

 

Podejrzewam, że w obecnej sytuacji Twoje zdrowie psychiczne oraz fizyczne bardzo podupada - zastanów się jak długo tak pociągniesz.

 

Jak pisałem byłem w podobnej sytuacji mieszkam za granicą - negocjacje z myszką były bez sensu - jebnąłem wszystko dom zabrał bank(wyprowadziłem się uciąłem kontakt, przyjaciele pomogli na starcie- nie bój się prosić o pomoc innych ludzi) zacząłem życie na nowo i powiem szczerze było zajebiście ciężko ale jestem teraz wdzięczny za doświadczenie i odkuwam się z nawiązką.

 

Pamiętaj Ty się sam utrzymasz myszka pasożyt będzie szukała innego dawcy.

 

Może idź na jedną wizytę do prawnika gdzie mieszkasz przedstaw sytuację i wysłuchaj sugestii.

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Współczuję ci naprawdę stary..
Dlatego ja zawsze powtarzam - nigdy nie wybieramy pań z biednych(nie muszą być nawet biedne), patologicznych domów.
Co wtedy słyszę? - "Czemu dyskryminujesz biedne pokrzywdzone kobiety? Czemu wsadzasz wszystkich do jednego wora?"
Nie wsadzam wszystkich do jednego wora tylko znam emocjonalną naturę kobiet i "przezorny, zawsze ubezpieczony".
Gdy przedstawiam argumenty to do niektórych ludzi trafia - "A w sumie znam taką jedną Anię/Baśkę/Milene co ma problemy z rodzicami i rzeczywiście coś z nią jest nie tak..."

Twoja kobieta myślę, że nie jest najgorsza, ale kompletnie do siebie nie pasujecie.
Ona potrzebuje chłopa, który będzie ją traktować przedmiotowo a i jak będzie trzeba to jebnie zimnego liścia.
My bracie niestety jesteśmy zbyt dobrzy by tak traktować kobiet, ale ja też nie jestem już ugodowy, więc sam nie wiem jakbym poradził sobie w takiej sytuacji.
Przede wszystkim cenię sobie spokój, więc na pewno bym nie wiązał z nią przyszłości, nawet jeśli umiałbym nad pańcią panować.
Po prostu szkoda energii marnować na spatologizowaną babę.
Tę energię wolę przelać na coś konstruktywnego.

Bracia się lepiej znają bo siedzą w wieloletnich związkach, a ja jestem bardziej "amatorskim graczem", który smakuje życia i grotki rozkoszy ;) 
Dostałeś wiele porad i dostaniesz jeszcze więcej naszego wsparcia i pomocy.
W końcu po to założono to forum ;) 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Adolf napisał:

opierdolę babę co jakiś czas i tyle, O too to to jest ta sinusoida emocji o której milczy .....

jakoś to jest. Związek .

 

Miłość to wojna.

Znaczy jednak kochasz te samiczkę co powiła szczeniaczki? :D

  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.05.2018 o 21:00, Adolf napisał:

Trza się znowu wkurwić, aby babę i życie sprowadzić na  tory.

W dniu 12.05.2018 o 14:16, Ragnar1777 napisał:

Ona potrzebuje chłopa, który będzie ją traktować przedmiotowo a i jak będzie trzeba to jebnie zimnego liścia

Rzeczywiście, ona potrzebuje real-life-chama. Im jestem milszy tym ona bardziej wyzywa mnie od chamów.

 

A jak powiedziałem jej w końcu "uważaj bo cię jebnę" to zamiast znowu mnie wyzwać od przemocowca to.... się uśmiechnęła z zadowoleniem, przez moment widać było że jej myśli gdzieś popłynęły w przyjemne rejony. Chyba że się mylę w odczycie mikrosygnału.

 

W dniu 11.05.2018 o 21:00, Adolf napisał:

Tylko po co?

Właśnie :(

W dniu 12.05.2018 o 14:16, Ragnar1777 napisał:

ja też nie jestem już ugodowy, więc sam nie wiem jakbym poradził sobie w takiej sytuacji

No właśnie to patologia i lepiej radzić sobie przez ewakuację.

 

Ja radzę sobie zachowaniem z definicji pasywno agresywnym "np. tak kochanie zrobię to.... a potem: ach zapomniałem" co w jej przekonaniu wywołuje wściekłość, a dla mnie tak naprawdę jest jakąś metodą walki z patologicznie aktywnie agresywnym człowiekiem, gdzie jej metody są dla mnie niedostępne (krzyknę = pieniacz, sąsiedzi słuchajcie; przyjebię z liścia = damski bokser, policjo ratuj).

 

W dniu 12.05.2018 o 20:03, Tornado napisał:

Miłość to wojna.

Już powoooooli rozumim.

 

W dniu 12.05.2018 o 20:03, Tornado napisał:

O too to to jest ta sinusoida emocji

Jakby baba była fajna a ja mial jaja to by bylo jeszcze coś do zrobienia z przyjemnością.

 

Z drugiej strony emocje w stylu bijatyk, awantur i wzywanie na nią policji by następnie mi to wypominała już do śmierci, to patolollo.

 

Hmm, coś do mnie dociera, już parę razy użyłem słowa "patologia".

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Imbryk napisał:

Z drugiej strony emocje w stylu bijatyk, awantur i wzywanie na nią policji by następnie mi to wypominała już do śmierci, to patolollo.

Wizualizując: ciągniesz pańcie za `pysk`(no normalnie gdzie się da), wsadzasz głowicę między siedzenia, po czym jak się odwróci otworem oddechowym do góry ostre lizanko.[obok na siedzeniu siedzi jej siostra].I abarać od nowa ble ble wata. Po pysku. I wymiana płynów ustrojowych górnymi otworami gębowymi(gdzieś pomiędzy zagłówkami a wykładziną samochodową].

Ćwiczenia grawitacyjne inaczej.

? vs:wacko: =:D

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, Imbryk napisał:

Rzeczywiście, ona potrzebuje real-life-chama. Im jestem milszy tym ona bardziej wyzywa mnie od chamów.

 

A jak powiedziałem jej w końcu "uważaj bo cię jebnę" to zamiast znowu mnie wyzwać od przemocowca to.... się uśmiechnęła z zadowoleniem, przez moment widać było że jej myśli gdzieś popłynęły w przyjemne rejony. Chyba że się mylę w odczycie mikrosygnału.

W takim razie zalecam zabawy typu BDSM i to Ty masz być stroną dominującą

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minutes ago, Brat Jan said:

zalecam zabawy typu BDSM i to Ty masz być stroną dominującą

Nie wiem czy wspomni tę radę miło będąc penetrowany gigantycznym strapon'em przez jego ukochaną gdy będzie zakuty w dyby z kulką w ustach ;) A patrząc po sytuacji tak by się to właśnie skończyło :) 

  • Dzięki 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Mały update z mojej strony. Powoli układam w głowie moją sytuację, oto moje kolejne spostrzeżenia. Raczej już nic nowego, bardziej potrzebuję to napisać i samemu przeczytać żeby uwierzyć. Są bardziej terapią dla mnie i może studium przypadku dla innych Braci, niż jakimiś pytaniami do Was, ale zawsze chętnie przeczytam komentarze.

 

Ostrzegam, poniższy tekst może wywoływać nudności, bo rzygać się chce jak czytam do czego sam doprowadziłem. Ale ponieważ to rzeczywistość i moje życie, to mam zamiar się z tym skonfrontować.

 

W dniu 14.05.2018 o 17:28, Carleon napisał:

@Imbryk  A co z remontem?

Powoli się robi.

 

Lektura Nice Guy

 

Jestem po "pierwszym czytaniu" Nice Guy'a. Zauważyłem u siebie różne cechy, takie "aha!". Utkwiło mi szczególnie: zdrowa osoba nie zwiąże się z zaburzoną. Jeśli jedna osoba w związku jest zaburzona, to DRUGA  na 100% TEŻ!!! Po coś związałem się z taką osobą, ona coś mi w życiu załatwia.

 

No More Mr Nice Guy - Wiem, że ta droga jest dla mnie jeśli chcę uratować moje życie.

 

Psychoterror i poczucie winy w każdej chwili na żądanie

 

Obecnie jestem świadomy, że jestem poddawany psychomanipulacjom w niemal każdej interakcji z partnerką. Rzadko kiedy jest jakaś normalna rozmowa, ot wymiana zdań, która nie kończy się prowokacją słowną / oceną mojego zachowania lub wypowiedzi / kąśliwą uwagą / ostrzeżeniem o nadchodzącej złości partnerki / "nie drażnij mnie" / "nie chcę o tym teraz rozmawiać, chciałabym chwilę spokoju" / ostrzeżeniem abym nie był pięciolatkiem, "bo się wkurwię" / obelgą-niby-żartem / jawną złością / "czy chcesz mi powiedzieć, że jestem gruba" / itp. Wszystko w ramach tresury mnie na idealnego partnera. Chodzę na emocjonalnych paluszkach (a czasem faktycznie cichutko jak mysz aby nie urazić chmury gradowej), jak ratlerek trzęsący się ze strachu i emocji, że jeśli będzie grzeczny to za chwilkę dostanie kawałeczek wyplutego mięska ze stołu swojej pańci, a jeśli coś nieprawidłowo machnie ogonkiem pod złym kątem, to będzie skarcony. Po co ściemniać, tak NA RAZIE jest.

 

Matkowanie level master

 

Już wiem jak jest. Każdy, podkreślam, każdy aspekt mojego prywatnego życia (wstaw cokolwiek!) jest komentowany, oceniany i dostaję instrukcje co i jak robić, ale oczywiście "zrób jak zechcesz, jesteś dorosły CHYBA". Jeśli nie zrobię lub coś tam skomentuję, to jestem określany jako "pasywno agresywny", "dziecinny", "masz tak zrobić bo ja mam większe doświadczenie, to mnie posłuchaj", "masz kurwa wykonać!", "jeszcze chcesz dyskutować?!". Czasami zbieram się w sobie aby powiedzieć "nie". Każde nieśmiałe lub stanowcze "nie" na cokolwiek = natychmiastowa gra na moje poczucie winy lub "jak nie chcesz mojej dobrej rady to spierdalaj, nigdy więcej ci już nic nie powiem". Lub typu: masz tu cukierka, po minucie masz drugiego, po minucie trzeciego... ja mówię: dzięki, wystarczy na razie. Ona: nie chcesz? To już nie dostaniesz, kskoro gardzisz to koniec! Błahy przykład, do przełożenia NA KAŻDE MOJE "nie". To jest kurwa pojebane i w chuj męczące.

 

Kocham Cię nad życie, ty niedojebany gnoju

 

Z codziennych rozmów skleciłem taki oto komunikat jak wyżej. Codziennie bowiem dostaję każdy rodzaj informacji: jesteś niedojebany, nie potrafisz nawet marchewki porządnie pokroić, kocham Cię ponad wszystko, jesteś moim światem. Nie próbuję tego pojąć rozumowo. Staram się również odciąć od tego emocjonalnie bo nie tędy droga. Zaczynam natomiast pojmować rzecz, o której w następnym akapicie. No nie, to nie jest zdrowe.

 

Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci

 

To moja Eureka, to moje odkrycie Ameryki. Ta mądrość ludowa jest oczywiście 100% prawdziwa w tym przypadku. Kobieta za dziecka bardzo karcona, być może nigdy nie chwalona, zastraszana - to dla niej naturalne zachowanie w rodzinie, więc stosuje je na dorosłym partnerze, którego szczerze kocha (kocha?). Mężczyzna za dziecka nasiąknięty cieszeniem się z każdej pierdoły, książątko w kloszu a klosz na piedestale - to dla niego naturalne, żeby tak traktować partnerkę, którą szczerze kocha (kocha?). Nie chodzi o ocenę - "dobro/zło", "patologia/normalność" tylko spotkanie wzorców: "wzorzec1/wzorzec2".

 

W dniu 11.05.2018 o 19:09, Brat Jan napisał:

Dalej bez gumy?

Dalej, bo to wieloletni standard. Jeśli teraz zmienię cokolwiek w zachowaniu, nie mam na to jaj/racjonalnych lub emocjonalnych argumentów. Jeśli powiem: od teraz z gumą, dostanę odpowiedź: nie ufasz mi, coś kombinujesz, po co, dlaczego, pójdę na sex do innego, ty gnoju, awantura, nie wiem, cokolwiek. Na razie jestem za słaby aby wdawać się w takie dyskusje. A wiem, że w końcu muszę pierdolnąć pięścią w stół.

 

 

  • Like 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, Imbryk said:

Jeśli nie zrobię lub coś tam skomentuję, to jestem określany jako "pasywno agresywny

Schemat aż boli moja czesto tak mnie nazywała

 

Toksyczna kobieta link

 

Angielska wersja blog

 

4 hours ago, Imbryk said:

Dalej, bo to wieloletni standard. Jeśli teraz zmienię cokolwiek w zachowaniu, nie mam na to jaj/racjonalnych lub emocjonalnych argumentów. Jeśli powiem: od teraz z gumą, dostanę odpowiedź: nie ufasz mi, coś kombinujesz, po co, dlaczego, pójdę na sex do innego, ty gnoju, awantura, nie wiem, cokolwiek. Na razie jestem za słaby aby wdawać się w takie dyskusje. A wiem, że w końcu muszę pierdolnąć pięścią w stół.

Jesteś świadomy, że biegniesz po torach na przeciw pędzacego Pendolino? Masz byc dominujący I nie musisz się usprawiedliwiać. Jej awantury to takie blabla - olej to I powiedz robimy to tak bo ja tak chce albo zacznij ją jechac w tylek.

Zrozum jak ona zobaczy, że sie zmieniasz to wtedy może zaciażyc aby Cie uwiazac!

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Imbrykbracie, absolutnie wszystko co piszesz podpada pod schemat manipulacyjnej psychopatki. Poczytaj dokładnie co Ci zalinkował brat @Pytonga. To jest toksyczna relacja, niszcząca Ciebie. Tylko Ciebie. Im dłużej w tym trwasz, tym bardziej tego będziesz kiedyś żałował.

 

Wiem, że teraz Ci będzie to ciężko przyswoić (emocje, przywiązanie, wyparcie), ale z tej relacji nie będzie absolutnie nic. To nie chodzi o to, że jesteś za słaby. Nie ma normalnej relacji z kimś takim - jeśli z grubsza wszystko z Tobą ok, to czego byś nie zrobił, już się nie uratujesz inaczej niż ewakuacją. To co ona robi, to jest właśnie psychoterror. Terrorystę możesz unieszkodliwić, możesz wyprowadzić zakładników, ale nie siadasz z nim do stołu i nie próbujesz układać sobie z terrorystą relacji. Po prostu.

 

To, przez co teraz przechodzisz jest kompletnie normalne, dobrze że o tym piszesz tutaj, choćby dla siebie. Ty nie musisz pierdolnąć pięścią w stół. Nie chodzi o to, że jesteś za słaby. Padłeś ofiarą manipulacji, psychicznych tortur, trucizny która była w Ciebie wlewana przez cały ten związek, aż Twoje poczucie własnej wartości zostało zniszczone - nie łudźmy się, niejeden z nas by tego nie wytrzymał. Osoba, do której byłeś przywiązany emocjonalnie i z której zdaniem się liczyłeś ciągle mówiła Ci, co z Tobą nie tak. To naturalne, że czujesz się jak się czujesz i miało to na Ciebie wpływ. Teraz, gdy już sobie zdajesz sprawę z tego, co się dzieje powinieneś to zakończyć. 

 

5 godzin temu, Imbryk napisał:

Po coś związałem się z taką osobą, ona coś mi w życiu załatwia.

Albo załatwiała, a teraz jesteś po prostu uzależniony. Ale to jest oczywiście bardzo słuszny wniosek. Jesteś od niej bardzo zależny i gdyby zupełnie wszystko było ok, uciekłbyś po miesiącu. Zwykle prawda tkwi w naszym dzieciństwie - tak silna jest moc socjalizacji. 

 

5 godzin temu, Imbryk napisał:

Jeśli teraz zmienię cokolwiek w zachowaniu, nie mam na to jaj/racjonalnych lub emocjonalnych argumentów.

To jest już niestety zaszczucie. To, co się teraz dzieje to proces dojrzewania w Tobie jedynego słusznego wniosku, że musisz uciekać. Wiem dobrze, że on nie przychodzi łatwo. Ale to jest jedyne w Twojej sytuacji wyjście. Jedyne. Trzymam za Ciebie kciuki bracie. Widać po tym jak piszesz, że normalny, przyzwoity i uporządkowany z Ciebie człowiek. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Imbryk stary, ja pierdolę...

 

ale po kolei:

4 godziny temu, Imbryk napisał:

Ostrzegam, poniższy tekst może wywoływać nudności

to co opisujesz nie zdziwiło mnie wogóle. Takie rzeczy się dzieją, działy się u mnie i widzę że dzieją się u moich znajomych, przyjaciół. To jest plaga jak faceci dają się traktować w związkach. Ważne że widzisz te wszystkie mechanizmy, to jest pierwszy krok do wolności. Moi znajomi nie widzą tego spierdolenia, a np Kobietopedia jest olewana przez nich ciepłym moczem, bądź jej się boją (!). No cóż, jeżeli ktoś CHCE się topić w szambie, niech sie topi, na siłę nikoko sie nie uratuje.

 

4 godziny temu, Imbryk napisał:

Utkwiło mi szczególnie: zdrowa osoba nie zwiąże się z zaburzoną. Jeśli jedna osoba w związku jest zaburzona, to DRUGA  na 100% TEŻ!!!

Po przez zwiazek z moją ex księżniczką dowiedziałem sie dużo o sobie, o tym że też mam duże braki na wielu płaszczyznach i powinienem nad soba pracować. Nie są to jakieś straszne rzeczy (tak mi się wydaje ;) ), ale zauważyłem miejsca w których zbłądziłem, jaki mechanizm zadziałał. Oczywiście duża zasługa forum BS, książek i wielu publikacji np na temat osób narcystycznych które poczytałem/posłuchałem, ale widzę że te dwie rzeczy są skorelowane. Byłem osobą niepewną siebie, białorycerzem do potęgi jeżeli chodzi o traktowanie kobiet, złe wzorce z przeszłości (rodzinę mam pełną, ale w pewnym momencie wydaje mi się że zabrakło ojca) i ona "idealnie" sie w to wpasowała i wykorzystała. Więc jasne, jest coś takiego jak to o czym piszesz. Ale postaraj się w tym wszystkim tez patrzeć na siebie, na swoje zachowania i wyciągać wnioski. W pewnym momencie stwierdziłem że to moje życie, mam je jedno i muszę sie ogarnąć i zbudować siebie na nowo! A z tą kobieta u boku nie ma najmniejszych szans na to. Nie w takiej relacji, nie w taki sposób. To było moim głównym motorem przy słowach "to nie ma sensu dalej, nie czuje się z Tobą dobrze".

 

5 godzin temu, Imbryk napisał:

Chodzę na emocjonalnych paluszkach (a czasem faktycznie cichutko jak mysz aby nie urazić chmury gradowej), jak ratlerek trzęsący się ze strachu i emocj

Może aż tak nie miałem ale potrafię to zrozumieć. Myślę że sam jesteś w stanie sobie odpowiedzieć, że to nie jest życie, tak się nie da funkcjonować. Już teraz Ci mogę zagwarantować, jak duży uśmiech będziesz miał na twarzy i jak poczujesz się wspaniale kiedy od niej odejdziesz! 

 

5 godzin temu, Imbryk napisał:

To jest kurwa pojebane i w chuj męczące.

Ja pod koniec związku zacząłem stawiać granice i sie sprzeciwiać. Efekt był taki, że był płacz i wrzaski że się zmieniam, że jestem egoistą, że ona chce starego mnie. Ale i tak nie czułem że robię to dobrze, też wydaje mi się że jak wcześniej było się miekką fają, to ciężko jest wychodować jaja na oczach tej kobiety w trakcie tak zaburzonego związku, który i tak wiedziałem że nie zmierza ku dobremu. Tutaj też nie oszukuj siebie, wiem że też masz takie myśli, że to nie ma sensu, nie ma przyszłości. Nie walcz z tym, nie patrz na to co jest obok, na jej miłe słówka które tez się zdarzają. Ona Cię niszczy a Ty dalej w to brniesz!

 

5 godzin temu, Imbryk napisał:

Kobieta za dziecka bardzo karcona, być może nigdy nie chwalona, zastraszana

Wzorce z dzieciństwa, bardzo ważne, jak są chujowe to jest bardzo słabo. Wiele razy poruszany temat na BS więc nie będe rozwijał. Jeżeli ona to zauważy, wie jak to funkcjonuje, widzi co z nią to robi i będzie chciała to zmienić to jest jakaś szansa na poprawę. Pod koniec związku moja ex przyszła i powiedziała że zapisała sie do psychologa bo widzi że jest coś z nią nie tak. Super, życzę jej wszystkiego jak najlepiej, może jej sie uda wyjść, ale ja juz straciłem siły na nią, juz mnie zamęczyła, niech inny się dowiaduje czy da radę, krzyż na drogę, teraz ja biorę życie w swoje ręce!

 

5 godzin temu, Imbryk napisał:

Dalej, bo to wieloletni standard.

Nawet tego nie skomentuję. Chcesz zniszczyć sobie życie i swojemu potencjalnemu dziecku? Temat też poruszany wielokrotnie, nie ma co się nad tym rozwodzić.

 

 

Było merytorycznie, a teraz coś co po prostu krzyczy ze mnie:

 

SPIER-DA -LAJ! Tam nie ma co szukać w tym związku. Przestań być miękka faja i uciekaj, ratuj siebie, poświęć czas Tobie, zacznij żyć, bo jak na razie jesteś jak taki zombie. Nie bój się. To jest Twoje życie i Ty decyduj o nim. Będzie ciężko, bedziesz miał jeszcze dużo myśli o niej po tym wszystkim, bo tak właśnie działają zaburzone relacje. Ale kurwa stary, gwarantuję Tobie, jaka radość poczujesz, życzę Tobie tego jak najszybciej!

 

Trzymam kciuki!

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Miałem ostatnio okazje do przemyśleń, więc dziś zajmę się bardziej tym co czuję i jak się zmieniłem w trakcie trwania związku.

 

Przed związkiem byłem pełen energii i pomysłów, uśmiechałem się często no i marzyłem o kobiecie jako dopełnieniu mojego szczęścia. Wszak szczęście we dwoje jest podwójne, a smutki przeżywane razem dzielą się na dwa.

 

Zapomniałem że związek z panną wykształconą, z fakultetami, językami, kochającą ludzi i zwierzęta, pochodzącą z domu patologicznego jest tylko dla twardzieli lub masochistów.

 

Dzisiaj zauważyłem że jak jestem razem z nią, moja twarz rzadko jest radosna. Patrzę w lustro i widzę jak kąciki ust grawitacyjnie dążą ku ziemi. Twarz obojętna albo poważna, "tak kochanie" i wykonuję rozkazy albo przyjmuję zjeby patrząc tępo. Jakieś moje dyskusje lub tylko słowo "ale" nakręcają ogromną nienawiść ze strony niewiasty. W sumie to obojętne czy krzyknę, przyjebię czy nic nie powiem. Każde moje zachowanie będzie dowolnie zinterpretowane jako agresywne lub przemocowe. Zależy od potrzeby pani czy chce mnie akurat zgnoić czy nie.

 

 

Inaczej jest w pracy, spotykam wielu ludzi, są uprzejmi i pomocni, tam mi się morda śmieje często, serdecznie i szczerze.

 

Wiem że tak będę miał z nią do śmierci. Jej zachowania czy szacunek nie zależą ode mnie. Żadnej ramy nie zbuduję. Tylko mogę to skończyć. Gdyby nie to ze nie mogę po prostu powiedzieć "wypierdalaj" albo się wyprowadzić bez "ogona" podpisanych zobowiązań byłoby prościej.

 

 

Nauczyłem się jak być emocjonalnym szarym kamieniem. Syndrom sztokholmski jeszcze działa. Jestem zimniejszy, inaczej też już patrzę na kobiety.

 

Metoda szarego kamienia na krzyki powoduje ze głośność krzyków wzrasta i groźby ukarania mnie jeszcze wymyślniejszymi cierpieniami, z czego największym jest "zostawię cię". Nie sądzę że kiedykolwiek mnie zostawi, jeśli ja tego nie zrobię.

 

Bracia. Napisałem żeby trochę spuścić z mózgu, porad w tym wątku dostałem już dość, chyba że macie komentarze ponad to, co już wiem z Waszych poprzednich postów, a za które jestem wdzięczny.

 

Pozdrawiam!

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Imbryk napisał:

Metoda szarego kamienia na krzyki powoduje ze głośność krzyków wzrasta O, ile razy trzeba napisać abyś zrozumiał?

i groźby ukarania mnie jeszcze wymyślniejszymi cierpieniami TU JEST WZÓR WZORÓW ZAWARTY 

z czego największym jest "zostawię cię". BUCHA JOooo MAN!!!

Nie sądzę że kiedykolwiek mnie zostawi,  A co TY Sędzia???

jeśli ja tego nie zrobię. Zrobi to kredyt albo obcy gen.

Dokończyłem kaszankę  więc zabazgrolę ciutek.

 

Na odpowiedź czego pragną kobiety można by rzec: tego czego potrzebują tylko każdego dnia więcej.

Skoro jesteś LENIWIEC i nie cumasz, to Seniorita sama nakręca spirale emocji.

A jak już wiadomo to dEATH LINe jest ustawiony na koniec remontu mieszkania w polszy!

 

Wdepnąłeś w strefę komfortu(taka wyimaginowana bardzo)jak świnia w pomidory.

Ani męska kalkulacja ni kobieca wibracja Cię trzyma przy owej foce.

Zastanówmy się zatem CO?

Ano STRACH!!

Bidulek sam zostanie, AND NOW?

 

I to jest miejsce gdzie się wszystko paprze.

Tyyy sam nie chcesz niczego zmienić bo Ci dobrze w tym pierdolniku!

Tylko o czymś nie piszesz i sam przed sobą jawnie to racjonalizujesz!

Jakaś ........ z wczesnej młodości?

 

 Memlisz jak traktor w mule. Wot i tajemnica. Wrzuć bieg(obojętnie jaki) bo stoisz w miejscu(jałowy)!!!!!!!!

 

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Imbryk

 

Przeczytałem Twój wątek.Niesłychane że Ty w tym siedzisz.Przecież to Cię zniszczy dokumentnie.

 

Bracie,błagam.Spierdzielaj z tego..."czegoś" bo to się nawet nazwać nie da...

 

Jestem w głębokim szoku że coś takiego się zdarza.Poskładaj wszystkie rady Braci do kupy i działaj.

 

Życie masz tylko jedno.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On ‎8‎/‎5‎/‎2018 at 10:47 PM, Tornado said:

Tyyy sam nie chcesz niczego zmienić bo Ci dobrze w tym pierdolniku!

@Imbryk Tutaj bardziej wydaje mi sie, ze jest to starch przed niewiadomym oraz zmiana. Co bedzie jak odejde bede sam, jak ludzie beda mnie widziec - nie bede mial nikogo w domu bede zyl sam.

Dodatkowo stress finansowy - co sie stanie.

No I oczekiwanie moze to sie samo rozwiaze.

On ‎8‎/‎4‎/‎2018 at 2:33 PM, Imbryk said:

Nie sądzę że kiedykolwiek mnie zostawi, jeśli ja tego nie zrobię.

No tutaj mozesz sie zdziwic ale to wtedy bedzie na jej warunkach I zapewne zrobi wszystko aby zgnoic Cie do konca.

Dodatkowo nie wiadomo kiedy to sie wydazy - za rok, piec, dziesiec a moze nigdy...

 

WIem bo sam bylem w takim zakletym kregu - czekalem, wykonywalem pozorne ruchy - takie tupanie nozka.

Myszka byla coraz pewniejsza I coraz mniej szanowala - zaczela fejsbooki, badoo I inne I poszla w tango - szok byl duuzy ale pozniej nadeszla ulga.

 

Moze podsun jej portale randkowe :)

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Czytam i nie wierzę, że są tacy słabi ludzie. Nie ma się ci dziwić, że mężczyzn już nie ma skoro tacy jak autor niepotrafią poradzić sobie z samicą a co dopiero gdyby mieli walczyć o życie...

Nawet nie współczuje, wszystko na własne życzenie.

Edytowane przez Maarcin_05
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O Jezu...

 

Mam nadzieję, że już odwołałeś pełnomocnictwa, założyłeś własne konta, przerwałeś remont i finalnie wyrzuciłeś myszkę ze swojego życia.

 

Dobry dom nie jest odciążeniem. Też taki miałem i nigdy żadna kobieta  nie poważyła się podnieść na mnie ręki. Tak samo jak nigdy nie dałem się wmanewrować w jakieś wspólne "interesy" albo taką bezczelną grabież zasobów. Część z nich mam dzięki pracy moich Rodziców i Dziadków, a oni za ciężko pracowali, żeby wyrzucić je w gówniany pseudozwiązek.

 

Sytuacja z punktu widzenia prawnego wcale nie jest taka zła. Nie musisz się lękać alimentów na ex ani na dzieci (uważaj, żebyś zaraz nie musiał), ani nawet współwłasności lokalu na kredyt. W najgorszym razie sprzedacie mieszkanie i spłacicie dług, albo znaczącą część długu. Nie macie wspólności ustawowej, za 100% spłaty kredytu przysługuje Ci regres od współwłaścicielki.

 

Owszem możesz się obawiać prób stworzenia z Ciebie gwałciciela i potwora ale generalnie dopóki nie jesteś w małżeństwie albo nie macie dzieci, a to Ty zarabiasz na wszystko, to jesteś (chociaż w to nie wierzysz) panem sytuacji

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Krótki update mojej sytuacji, ze specjalną dedykacją dla @Tornado.

 

Jako że obraz wart jest tysiąc słów, niechże tym razem ruchome obrazy i piosenki oddadzą to, jak wygląda obecnie mój typowy dzień.

 

Rankiem i do południa:

 

 

 

Po południu:

 

 

Wieczorem do późnej nocy:

 

 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.