Skocz do zawartości

Dziewictwo


Sara

Rekomendowane odpowiedzi

18 godzin temu, Rnext napisał:

Dodatkowo wydaje mi się, że dość lakonicznie podeszłaś do dzieciństwa nieco je skracając i bagatelizując. Może to tylko takie wrażenie, ale daje jakiś obraz. 

Temat dzieciństwa, a szczególnie okres dojrzewania był chyba najtrudniejszym w moim życiu ( tak, nawet trudniejszy niż ten rok ). Więc raczej staram się do tego nie wracać, ale spróbuję coś nie coś powiedzieć. Byłam dzieckiem problematycznym. Robiłam bałagan, niszczyłam różne rzeczy. Z drugiej strony miałam talent do robienia zawsze tak by było jak chcę ( w sumie to mi zostało, bardzo źle znoszę jak nie dostaję tego co chcę i jestem w stanie zrobić naprawdę dużo by to dostać i w 90% przypadkach mi się to udaje), nie lubiłam się słuchać i robienie na złość tylko dla samego faktu, żeby nie ustąpić było normą.

 

Mama i rodzina zazwyczaj to kupowały. Jak nawet dostałam jakąś karę to udało mi się przekabacić mamę ( np miałam nie oglądać tv to wyjeżdżałam do dziadka gdzie oczywiście oglądałam i miałam satysfakcje nie tyle z tego, że obejrzę bajeczkę, ale że znów mi się udało pokazać, że nie będą mi mówić co mam robić). Ojczymowi się to nie podobało i chciał mnie doprowadzić do "porządku". Pewnie stwierdzicie, że miał rację. W zamierzeniu być może. Ale nie w wykonaniu. W tyłek dostałam od niego raz w życiu ( ponieważ stwierdził, że skoro nie płakałam to mnie nie bolało, a jak z kolei nie płakałam przy nim, żeby nie dać mu satysfakcji tylko wytrzymałam póki sobie nie poszedł), więc zaczął mnie bić po twarzy, zdarzało się, że zrzucał mnie z fotela, tłukł głową o ścianę czy prowadził z tarasu za włosy do samochodu ( trzeba przejść spory trawnik), bo nie zamknęłam okna w aucie. Jak był w domu to mogłam korzystać tylko ze swojego pokoju, łazienki i kuchni. Wyzywał mnie. Pamiętam sytuację gdzie jechaliśmy autem, moja siostra miała wtedy kilka latek, ale już dużo ogarniała i ojczym zaczął się na mnie drzeć i wyzywać. Mała mu powiedziała, żeby tak nie mówił bo jestem jej siostrą, a on na to, że jej współczuje, że ma taką siostrę. Dużo by można o tym mówić, generalnie przez wiele lat mnie bił i upokarzał. Sądzę, że wiele moich problemów późniejszych, o których dalej napiszę wynika z tego jak wyglądał mój dom "rodzinny".

 

Chodziłam do prywatnej szkoły, zawsze miałam problemy z kontaktach z ludźmi ( łatwiej mi z kimś uprawiać seks niż zawrzeć normalną znajomość), a dzieciaki zwłaszcza z bogatych rodzin bywają okrutne. W 3 klasie podstawówki kolega po wuefie mi zdjął majtki bezczelnie mówiąc " no co? Tylko do kolan", a ja zamiast komuś powiedzieć byłam tak upokorzona i wstydziłam się tego, ze nikomu nie powiedziałam Gimnazjum to była gehenna. Byłam tak tzw " kozłem ofiarnym" byłam moletowana werbalnie i nie tylko. Do tego się zakochałam, dostałam obsesji, zaczęłam się samookaleczać. Zaczęłam się leczyć psychiatrycznie. Pewnego "pięknego" dnia postanowiłam przyjąć większą porcję psychotropów, by zakończyć to jak mi się wtedy wydawało bezsensowne życie. 3 dni leżałam i nie było ze mną konaktu. Dobrze, że się to tylko tak skończyło. Wylądowałam w szpitalu psychiatrycznym. Tak działy się różne rzeczy, zwłaszcza naruszanie niedotykalności cielesnej, ubezwłasnowolnienia, trudni pacjenci. Temat do, którego naprawdę nie chce wracać. W każdym bądź razie tam zdiagnozowano u mnie osobowość z pogranicza czyli tzw borderline. 

17 godzin temu, Lalka napisał:

chciałaś się za coś ukarać? Masz o coś żal? Jeżeli weszłaś w to i wiedziałaś, że to jest złe. Takie "samobiczowanie". 

Sądzę, że to co napisałam wyżej miało wpływ na to, że upokorzenie, złe tratowanie, agresja w stosunku do mnie zaczęła mi sprawiać pewnego rodzaju satysfakcję. Nazywam to masochizmem psychicznym. Tyle go w życiu doświadczyłam, że jakby zaczęłam tego potrzebować. W wieku 11 lat już miałam pierwsze fantazje erotyczne krążące wokół wstydu i poniżenia. Ale czy mnie to uszczęśliwiało? Zdecydowanie nie. Raz czułam chorą przyjemność widząc pogardę w oczach tych facetów, żeby jak ochłonę wpaść w depresję ciąć się czy pić. Czy mam żal? Kiedyś miałam ogromny do mamy, że każe mi żyć z takim potworem. Teraz już nie. Mam żal do mężczyzn. Z jednej strony niby chce związku i wierzę, że jest ktoś kto mnie zaakceptuje jaką jestem i będzie to osoba z którą będę chciała spędzić życie ( jak czytam o tych desperatach to mnie to trochę bawi, bo ja desperatką nie jestem i ktoś musi mnie pociągać,a nie tylko akceptować). Z drugiej mam trochę żal do mężczyzn jako płci, bo w sumie wszystkie złe rzeczy jakie mnie spotkały wiązały się z jakimś facetem. Jeden z psychologów u których byłam sam zauważył, że mam rezerwę do płci przeciwnej. Wiem, to do siebie powinnam mieć największe pretensję i mam. Choć większość ludzi twierdzi, że widzę problem wszędzie tylko nie w sobie. Z akceptacją siebie faktycznie jest problem. Rzadko wychodzę z domu, źle się ze sobą czuję. Ten seks to wszystko było jakąś próbą też dowartościowania siebie. Bo wcześniej miałam myśli, że pewnie umrę dziewicą. I teraz mnie to bawi, ale wtedy naprawdę tak myślałam. Zauważyłam też niepokojącą zależność, że to co mnie bardzo denerwuje zaczyna mnie podniecać. To jest straszne i nie wiem skąd się to mogło wziąć.

 

17 godzin temu, Bruxa napisał:

A Ty na co byś przymknęła oko?

Z przeszłości partnera? Myślę, że na wiele. Uważam, że przeszłość nie skreśla człowieka. I to co by mogło być problemem to gdyby miał przeszłość która by zagrażała mi bądź ewentualnym dzieciom ( były morderca, pedofil czy wyroki za pobicia, ja się od dawna boję że mogę jeśli się z kimś zwiąże wpaść w syndrom sztokholmski, bo mam do tego predyspozycje). 

 

16 godzin temu, lxdead napisał:

Z kobietami jest tak że dajesz palec, odpierdalają całe ramię - czyli w tym przypadku "równouprawnienie" "wolność seksualna" - ergo - pierdolić się z kim i iloma popadnie

Sugerujesz, że nie powinnyśmy mieć równouprawnienia, bo czasem błądzimy? Przepraszam Cię bardzo, ale mężczyznom też się to zdarza. 

 

 

@Król Jarosław I

 Wiem, że mam ze sobą problem i póki siebie nie ogarnę szukanie partnera jest bez sensu. Ten post napisałam nie dlatego, że teraz chcę szukać związku. Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, że to jaka byłam może mieć aż takie znaczenie. Mam wiele rzeczy do przepracowania, ale myślałam że akurat tamten dział mam zamknięty. A ostatnio usłyszałam właśnie, że wartość kobiety jest zależne od jej przeszłości seksualnej. Zmroziło mnie to. I chciałam się dowiedzieć co o tym sądzą mężczyźni. Sondy ulicznej nie będę robić więc postanowiłam zrobić to tu. 

 

 

@Ksanti Mówisz, że dla Ciebie seks to 1/3 związku to dlaczego ten związek uzależniasz najbardziej od kwestii związanej z seksualnością

(dziewictwo)? Jeśli w tych 2/3 było wszystko ok to dlaczego przeszłość seksualna ma determinować wszystko? 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Sara
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Sara napisał:

Sugerujesz, że nie powinnyśmy mieć równouprawnienia, bo czasem błądzimy? Przepraszam Cię bardzo, ale mężczyznom też się to zdarza.

 

Nie sugeruje, faktem jest że kobiety są jak dzieci - mając do czegoś wolną rękę, zamiast z tego korzystać z głową, robią co się da i ile się da - bo można - bez jakiegokolwiek zastanowienia, przemyślenia - a potem, jak już napisałem - uderzenie w ścianę i szukanie frajera na coś "poważnego" :D Ergo pruć się z kim popadnie, czasem nie wiedząc nawet z kim, gangbangi itd. itp. a potem "miś Ty jesteś wyjatkowy" - nikt kto ma równo pod sufitem tego nie łyknie bo prawda jest taka że, jak ktoś fajnie tu już napisał, kobieta niezbędna jest jedynie do dwóch rzeczy facetowi - seksu i rozrodu - resztę rzeczy może ogarnąć sam i zrobić je nawet porządniej.

 

8 minut temu, Sara napisał:

 

 

dlaczego ten związek uzależniasz najbardziej od kwestii związanej z seksualnością

(dziewictwo)? Jeśli w tych 2/3 było wszystko ok to dlaczego przeszłość seksualna ma determinować wszystko?

To jest akurat proste - im więcej partnerów miała kobieta, tym proporcjonalnie wzrasta szansa na zdradę, im więcej miała partnerów tym mniej nadaje się do stałej relacji, czegoś poważniejszego. Przeszłość zawsze determinuje przyszłość - i żadne pierdolenie - "przeszłość nie ma znaczenia" czy inne chuje muje są, za przeproszeniem - chuja warte. Jeśli się podchodzi do seksu jak do zwykłej zabawy/rozrywki bo fajnie, rżnie się z byle kim - jak zwierze - to tutaj nie ma zdziwienia że ktoś taki zostanie odrzucony przez osoby które chcą czegoś poważnego a sam seks stanowił dla nich tą "wisienkę na torcie". Szukaj kogoś takiego jak Ty - z tym że nie licz na nic poważnego ;)

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Leniwiec napisał:

@Ksanti,życie jeszcze nieraz zweryfikuje Twoje poglądy,i jeszcze nieraz z niedowierzaniem będziesz czytał,to,co tu napisałeś.

To z pewnością prawda. 

 

Cytat

Póki co żyjesz w wyidealizowanym świecie,który nie istnieje.Kobieta ma się zastrzelić,bo już nie ma szansy na normalne życie?

Jednak nie jest to wyidealizowany świat a świat, w którym po prostu jest się w porządku wobec drugiej osoby. Jeśli ktoś mnie oszuka niech spodziewa się 2x mocniejszego odwetu. Na oszustwie nie da się budować związku. Analogicznie mężczyzna ma się zastrzelić bo chce "nieużywanej" kobiety?

 

Napisałem, że niech szuka związku (jak to ładnie było napisane) wśród miłośników gangbangu i innych perwersji. Wtedy jest duża szansa, że zostanie zaakceptowana. Nie wiem jak niektórzy po tych wszystkich historiach na forum dalej mogą pisać aby oszukiwać swojego partnera. Ja sam taką kobietę bym nienawidził za zmarnowanie mi lat życia w związku z nią. Nie ma żadnej miłości na kłamstwie. 

 

Czułbym się na tyle upokorzony, że już lepiej byłoby iść po prostu do ex i na kolanach błagać ją o powrót po latach. 

 

Cytat

No bez przesady,są tacy którym to nie przeszkadza,więc nie oceniaj,bo i Ciebie ocenią ...

Oczywiście, że są ale według mnie to 1%. 

 

@Sara

Przeszłość masz równie zawiłą co przeważnie prostytutki czy gwiazdy porno - nie ma tajemnicy i napiszę, że można było się tego spodziewać. Ewidentnie potrzebujesz pomocy specjalisy.

 

Ale to jest życie i poprzez to, że miałaś problem nie wybielisz się. Nie jesteś już dzieckiem tylko dorosłą osobą i niestety "musisz wypić piwo, które nawarzyłaś".

 

Godzinę temu, Sara napisał:

 

@Ksanti Mówisz, że dla Ciebie seks to 1/3 związku to dlaczego ten związek uzależniasz najbardziej od kwestii związanej z seksualnością

(dziewictwo)? Jeśli w tych 2/3 było wszystko ok to dlaczego przeszłość seksualna ma determinować wszystko? 

Jeśli nie doczytałaś wcześniej to kolega @lxdead ładnie to wyjaśnił. 

 

Ps. Piszę z tel i zrobiły się dwa posty - proszę o scalenie.

 

Sc. Ele.

Edytowane przez Ksanti
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie. Gusta guścikami. Miłość miłością...

Mój "szwagier" czyli potencjalny mąż mojej dalekiej kuzynki, zaproponował jej jak to ja mówię: "układ rozwiązłości". Polega to na tym, że pani może ruchać się do woli z kochankiem(nie podała liczby iloma), natomiast on sam pozostaje wierny z własnej woli. Proponowano mi, abym został kochankiem, ale to chyba było za dużo dla mojej podświadomości. Byłem wtedy białorycerzem, co prawda zbroja powoli zaczynała rdzewieć, ale mimo wszystko był to za mocny cios, który by nie tylko zniszczył moją zbroję, ale także by przedziurawił mi brzuch na wylot :) 

W związku z czym może będziesz taką "szczęściarą" jak moja kuzynka(od 3 pokolenia można legalnie uprawiać sex, więc proszę mnie nie oskarżać o tendencje kazirodcze!). Całe życie jeszcze przed tobą i może rycerz świadomy twoich potrzeb je zaakceptuje :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sara to nie Ty byłaś niegrzecznym dzieckiem, tylko taka była Twoja reakcja obronna na niesprawiedliwość, która Cię spotkała. Nikt nie ma prawa bić dzieci, upokorzenie z tym związane, złość, obrzydzenie miało wpływ na Twoje późniejsze zachowanie. Ja Ci powiem, że to nie jest Twoja wina. Nie karz siebie za to co Cię spotkało ze strony ojczyma bo to on ma problemy ze sobą i odbił je na Tobie. Droga prostytucji, którą wybrałaś była konsekwencją jego poniżeń. Mogłaś tą drogę wybrać bo nauczona byłaś, że jesteś tylko workiem emocjonalnym czy treningowym nie umiałaś się odnaleźć w dorosłym życiu. To jest niesprawiedliwe, ale jesteś wspaniałą kobieta jak każda inna, miałaś tylko inną drogę. Wybierz się może ponownie do psychologa ale dobrego, zobaczysz, że już nie będziesz border czy coś, dzieci- młodzież trudno zdiagnozować więc często trafiają na oślep. Dobra terapia pomoże Ci pogodzić się z relacja ojczym- dziecko i zrozumieć, że nie musisz się samookaleczać. 

Fajnie, że przestałaś to robić bo w mojej ocenie zrozumiałaś, że jesteś wartościową kobietą, a nie dzieckiem, które trzeba za wszystko karać.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Troche ogolnych opinii, to co mysle. Niech kazdy wezmie co dotyczy jego postow.

 

Psycholog?

Moze pomoze, moze powie oklepane teksty. Za bardzo w nich nie wierze. Harcerzyki majace w glowach feministyczne teorie z Cosmopolitana.

 

Przeszlosc nie ma znaczenia?

Czyzby?

Jak cie przejechal tramwaj i obcial noge to tego nie widac i nie ma znaczenia?

A jak przejechal tramwaj po mozgu?

Czy to nie jeszcze gorsze?

 

Klamanie to grzech smiertelny?

Gdyby nie klamstwa ludzie by sie juz dawno wyrżnęli.

 

Akceptowanie przeszlosci?

Bywa.

Dzis kobieta po 30-ce, nawet ta co zyla w zakonie ma male szanse na - eee - dozywotni zwiazek.

Tak to po prostu jest.

Widze singielki, madre, zarabiajace kase, wiem ze nie znajda faceta bo sa ZBYT madre i ZBYT niezalezne.

Sa tak dynamiczne ze facetowi nie bedzie sie chcialo za nią ganiac a jeszcze gorzej ze przeciez maja WYMAGANIA co do faceta. To juz kropka nad "i'.

Tak ze ta przeszlosc to tylko jeden z wielu elementow puzzla.

 

 

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sara

 

"usłyszałam (ach te kurwa mądrości od innych :D) wartość kobiety, zależna od blblblblaaa"

 

Chcesz mi powiedzieć, że magda z roksy, która dla mnie przynajmbiej była wcieleniem anioła (i dla szwagrów z garsoniery też)nie tylko przez kozackie robiebie komina a przez to jaka była a poznałem troche bliżej jest mniej warta od jakiejś bananowej małej szmaty, która wyzywała babke w kebabie, że za wolno frytki robi jej frytki jak stałem pod wejściem? 

 

Jak mamy przeprowadzać retoryczną dyskusję nie przerzucajmy sie gównem w stylu "prawdziwy męźczyzna to", "wartość kobiety tamto", "nie ważne kto sie spuścił bez gumy 7 razy naćpany amfetaminą ważne która zdesperowana pizda zamiast kupić se nową c klase będzie łożyć następne 20 lat", "? ? ? ? ? ? " idt.

 

Boże jak te kretyńskie memo-slogany programują ludzi....

 

Kiedyś miałem mnóstwo "pżyjaciuł" a jeden przypał z psami pokazał mi ile tak naprawdę są warci inni i ich pierdolenie. Nie patrz na to co usłyszysz oni nawet najczęściej nie żyją wdg. tego co pierdolą tylko pierdolą byle pierdolić.

 

Ale warto zmieniać sie na lepsze wtedy ciało jest lżejsze, łatwiej sie oddycha, lepiej z samym sobą a inni... oni są póki jest dobrze.

Edytowane przez Król Jarosław I
@ nie zaskoczywszy
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 hours ago, Sara said:

Sugerujesz, że nie powinnyśmy mieć równouprawnienia, bo czasem błądzimy? Przepraszam Cię bardzo, ale mężczyznom też się to zdarza.

Wiesz?

To akurat sugeruję.

Nie powinnyscie.

Nie dlatego ze bladzicie.

Jest wiele wazniejszych przyczyn, lezacych w waszych genach.

Gdy przyjdzie co do czego - nigdy nie jestescie winne, nie potraficie wziac winy na siebie.

Przyklad:

- Zdradzal mnie bo byl draniem.

- Zdradzalam go bo byl draniem

W obu przypadkach (kobieta  =TY?) bylas niewinna.

I tak dalej.

Nie bez powodu tam gdzie mezczyzni maja cos do powiedzenia, (nie w feministycznych kulturach), pilnuja zachowania kobiet bardziej niz sejfu ze zlotem.

Wiedza ze kobiety same siebie nie upilnuja.

 

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaakceptuj to, ten czas, trzeba się z tym pogodzić. Sama ze sobą to załatw. Jeżeli będziesz w związku, kłam nie przyznawaj się, nie wspominaj o tym. Zamknięte to zamknięte (jeżeli to prawda).

Chęć i przypływ prawdomówności, pogrąży Ciebie i związek. Wygadaj się psychologowi i tyle. Nie widzę innego sposobu. Osobiście nie mam nic przeciwko związkowi z "Tobą". Zadbaj o zdrowie fizyczne, bo skoro był przygodny sex... I tyle przez życie do przodu. Sam odjebałem takie numery, że...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SonicNie mówienia prawdy to nie jest kłamstwo. Ja też bym nie mówiła, osobiście uważam, że przeszłość to przeszłość. Sama nie wracam do swojej więc po co miałabym jeszcze komuś coś opowiadać. Dlaczego ktoś ma nas rozliczać? :)

Dlaczego mężczyzna miałby problem być z kobietą, która miała taki epizod w życiu, który był skutkiem niesprawiedliwości, której zaznała w dzieciństwie? 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sonic tworzyłem relację, na 100% prawdzie co do mojej przeszłości. Oraz na kłamstwie(pół prawdach), też co do przeszłości. LTR z kłamstwem był zawsze dłuższy w moim przypadku, kształtują nas doświadczenia. Kłamać trzeba umieć, ludzi trzeba karmić mirażem, nie chcą prawdy. Nie dadzą rady jej udźwignąć. 

Edytowane przez zuckerfrei
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SaraZwięźle odpisałaś swoją przeszłość i wszelkie przeżycia z nią związane (czego następstwem były Twoje poczynania w wieku dojrzewania). Masz logiczny wgląd w przeszłość, zadajesz sobie sprawę jakie ona może mieć konsekwencje w tworzeniu przyszłości, więc rokujesz na wyjście na prostą i nie wracanie do poprzednich schematów.  Z przeszłością trzeba się pogodzić ( być może z pomocą terapeuty ) i odciąć grubą krechą.

,,Spowiednika" to Ty nie szukaj. Ty nie powinnaś szukać osoby dla której się wyspowiadasz a ona Ciebie  zaakceptuje i rozgrzeszy, tylko najpierw to Ty sama musisz umieć spojrzeć w lustro i zobaczyć wartościową osobę.

 

Przeszłość nie zmieniasz, możesz zmienić przyszłości!

 

Bardziej mnie martwi Twoja niestabilność i lekkość podejścia do życia. Kwestia studiów oraz egzystencji na czyjś koszt i jeszcze nie szanownie tego, bo ktoś na te Twoje studia musi pracować :)

Przejmujesz się ,,pierdołami,, przepraszam za sformułowania, czyli dziewictwem, jakby to było najważniejsze na świecie.

Musisz zmienić konstelacje i  konfiguracje priorytetów i wartości.

 

Edytowane przez Sitriel
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zuckerfrei A ja zaczęłam myśleć. Moje poprzednie stanowisko było takie jak Twoje- nie mówić. Zastanawiając się nad tym i czytając inne wypowiedzi odwróciłam to. 

Ja też czasem się z kimś umówię tak o i jakbym weszła w jakąś relacje, bo osoba by mi odpowiadała, a ukryłaby przede mną coś co miałoby znaczący wpływ na moją decyzję- być albo nie być czułabym się oszukana.

Dodam również, że gdyby taki problem miał mężczyzna pisałoby się "weź to na klatę". Oszustwo jest złe, powinno się dać wybór komuś, bo zapewne sami ten wybór też chcemy mieć. 

 

Pewna babeczka z kwiaciarni mówiła mi często, że czystą kartę w życiu ma się tylko raz. Później się tylko dokłada. 

Pierwszy wybór rzadko jest trafny ale zdobywając wiedzę następne wcale nie muszą być porażką. 

To się będę teraz zastanawiać. :rolleyes:

 

@Sara nie walczyłaś o siebie wcześniej? 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zuckerfreiNo tak ale istotne jak długo trwało to warzenie piwa, czym było powodowane i czemu tak długo. 

Coś głupiego można zrobić szybciej, wyłączyć sumienie również bo łatwo się wybielić przed sobą, jak tłum usprawiedliwi to już w ogóle bajka. Ale zrobić coś mądrego, dobrego pomimo tych przeciwności jest fajniejsze i zamiast konsekwencji jest wówczas satysfakcja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lalka autorka wie i zdaje sobie sprawę ze zrobiła coś nie tak.

 

Ale chwila, może oddawanie się i pukanie z każdym, jest naturalne w świecie zwierząt. Zdrów samiczka chce się sexić. 

 

Pomijając już dzieciństwo i tak dalej. 

 

Jej otrzeźwienie to już jej pierwiastek ludzki (zdrowo rozsądkowy), czy programowanie społeczne? Oba? 

 

Ja tego nie wiem, wiem natomiast, że błędy młodości, mogą popsuć, całe życie. 

 

Jeżeli jest przebudzenie, we wczesnym wieku, chęć pracy nad sobą. To ja jestem, za. To takie zwykle, proza życia, jest najtrudniejsza w samym życiu. Czy autorka to wie i czy da radę? 

 

Jeszcze nikt w czasie się cofać mie potrafi. 

Dlatego nie mówienie to dla mnie jedyna metoda.  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zuckerfrei ja też nie wchodzę w przeszłość, trochę mnie to nie interesuje. Wolę spojrzeć na kogoś pod kątem przyszłości i rokowań jeżeli już muszę. 

Ale ludzie lubią wchodzić w czyjeś życie i dopasowywać je do swojego i swoich oczekiwań. 

Jeżeli Sara powie prawdę będzie sama wiedziała z kim ma doczynienia. Znając słabości ludzkie i mechanizmy jakie ludźmi kierują będzie nieraz zapewne krytykowana, oceniana. 

Ja osobiście nie wystawiłabym się nigdy na czyjąś ocenę bo jest mało osób kompetentnych do tego w moim odczuciu przynajmniej.

Ale ukrywając prawdę może zniszczyć komuś życie, ukryta prawda wychodząc na jaw ściągłaby brutalnie komuś różowe okulary.

W jej sytuacji dla mnie priorytetem i tak jest zrozumieniem siebie samej i akceptacja. Bo jeżeli wciąż w tym etapie życia będzie odczuwać słabość to będzie to widać na zewnątrz, więc nawet dobra ściema tego nie ukryje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sara Ja lubię prosto.

 

Czy masz szanse na znalezienie mężczyzny i związek z nim?

 

Tak. I to właściwie bardzo duże. Jesteś młoda, masz pewne przemyślenia o życiu, o sobie, zapewne dobra w łóżku. Jeśli do tego jesteś atrakcyjna z wyglądu to w sumie rzadko kto Ci się oprze. Tak na sucho to można sobie pisać różne rzeczy, ale jak któremuś odpali się haj emocjonalny to wszystko wybaczy.

Wybrzydzać to jest łatwo gdy się nie słyszy, nie widzi, nie czuje.

Taka prawda.

 

Przecież całe forum jest praktycznie o tym, jak ciężko jest się temu oprzeć.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest schemat rodziny osoby prostytuującej się wyodrębniony po przez badania, które wykazały, że dla chłopców/ mężczyzn prostytuujących się homoseksualnie jest to brak ojca dosłowny lub emocjonalny + agresywna, dominująca matka. Dla mężczyzn prostytuujących się hetero seksualnie tzw. żigolo jest to ojciec całkowicie dominujący tzw. typ macho, matka zaś bierna, wycofana. Dla dziewczyn i kobiet jest to agresywny ojciec (ojczym, sylwetka męska) i matka tolerująca, znosząca to, tzw. układ kat-ofiara. Także rodzina nie jest bez znaczenia w tym przypadku. To nie jest w żaden naturalny trend ludzkości, ale wiąże się z konkretnymi postawami naszych wychowawców. Jesteśmy warunkowani na różne sposoby, czasami tak by potem wymierzać sobie cykl nagrody i kary, samo piętnowania (nie powinnam była tego robić, tej wady nigdy nie pokonam, po co mi starania, tak będzie zawsze ect.)

 

W dniu 16.04.2018 o 08:54, Sara napisał:

żaden mężczyzna mnie nie będzie chciał

Nie używaj kwantyfikatorów ogólnych, nie istnieje coś takiego jak determinacja.

 

Twój awatar nie jest przypadkowy, świadczy o niedojrzałości. W ogóle można zaobserwować tu taki trend jak tendencje do skrajności, czyli w dużej mierze albo dziecinne postaci z bajek albo przerysowane potwory, czyli balansowanie pomiędzy infantylnością a strachem przed życiem (im większy potwor w wirtualu tym zakładam większy strach w realu).

 

Daj spokój z rekonstrukcja błony, faktów nie wymażesz. Postaraj się wydorośleć, dzieckiem już nie jesteś, decyduj bardziej na poziomie rozumu niż emocji. Wszystko jest możliwe tak odrzucenie przez konkretne osoby ze względu na przeszłość jak i zrozumienie, ale u samej Ciebie nie będzie poprawy na bazie negacji. Optymistycznie dodam, że znam taką ex prostytutkę na pół etatu. Pochodziła z rodziny gdzie była molestowana seksualnie w dzieciństwie. Zmieniło się wszystko jak poznała odpowiedniego faceta, są już 10 lat po ślubie, maja dzieci, to udana para, ona przepracowała swoja przeszłość także w gabinecie. Nie ma czegoś takiego jak nieuchronność losu, czasami coś, co można by nazwać złem może otworzyć oczy na dobro. Zresztą tylko od dna można się odbić.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SaraNie musisz mówić swojemu partnerowi. To niepotrzebne. Po co szarpać się z czymś co było ? Nie jesteś już taką osobą i tylko to ma znaczenie. 

 Pozaatym, nie staraj się być taka uczciwa bo nikt z nas taki nie jest. Gdybyśmy wszyscy mówili sobie prawdę i tylko prawdę, co myślimy, ten świat wyglądałby zupełnie inaczej. Może by już nie istniał. :) Każdy z nas ma w sobie trochę gołębia i trochę (nawet sporo) węża. Wszyscy nosimy maski, można się na tym przyłapać w zasadzie co pare godzin - jak ktoś jest na tyle uczciwy i widzi te zachowania.

Przeszłość to jedna z najgorszych i najcieższych kul na drodzę do szczęścia, ale wszyscy popełniamy błędy. Z przeszłości należy wyciągać wnioski i się rozwijać, a nie rozpamiętywać i się samobiczować ! 

Co się stało, to się stało i nic z tym nie można już zrobić. Strata czasu. Prawdziwym sensem żalu jest zmiana postępowania, zrozumienie, a nie topienie się we własnych mentalnych fekaliach. O tym mówi chrześcijaństwo i pare innych religii, filozofii.

 Po prostu to zostaw, przestań rozkopywać i żyj. Popełnisz jeszcze nie jeden głupi błąd i z tego tez trzeba będzie wziąśc naukę albo i nie. ,,Zgnębią nas nowe niepowodzenia, zanim zapobiegniemy starym''

 

Żaden, który przyłoży rękę do pługa i ogląda sięwstecz, nie nadaje się do Królestwa Bożego (Łuk. 9, 62b)

 

 

Edytowane przez Metody
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, zuckerfrei napisał:

@Sonic LTR z kłamstwem był zawsze dłuższy w moim przypadku, kształtują nas doświadczenia. Kłamać trzeba umieć, ludzi trzeba karmić mirażem, nie chcą prawdy. Nie dadzą rady jej udźwignąć. 

Ale Ty jesteś facetem to mogłeś znieść, że jesteś ponad laskami, które okłamujesz. Ona niby da radę udźwignąć to, że jej facet będzie oszukiwanym frajerem? Ja tego nie widzę.

 

I jeszcze coś ta historia z trenerem, który rzekomo pobił laskę (ta co lata z tym do telewizji), on ją wziął wiedząc, że była escort girl i co, laska po czasie rozwaliła związek symulując, że ją pobił (jestem przekonana, że ona kłamie). Tak się kończy jak laska z przeszłością jest z niej rozgrzeszona przez faceta (mówił, że przeszłość to przeszłość, nie jest ważna [bo sam miał coś na sumieniu z poprzednią żoną]), ona ma go za frajera i się to źle kończy.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.04.2018 o 00:03, Carleon napisał:

@Sara

Dlaczego właściwie z tym skończyłaś? Nie nachodzą cie myśli ze może to było twoim powołaniem i moglabyś się w tym spełnić czerpiac ze tego satysfakcję? (Bez ironii)

Trudno nie widzieć w tym pytaniu ironii, ale ok. Nie, nie nachodzą mnie myśli, żeby uprawianie seksu za pieniądze było moim powołaniem. I naprawdę wątpię by jakakolwiek prostytutka ( nawet ta z 20 letnim stażem) tak kiedykolwiek myślała na poważnie. Choć w pewnym sensie tak myślałam, ale wtedy gdy siebie najbardziej nienawidziłam i myślałam, że do niczego innego się nie nadaje. Ten "zawód" nigdy nie będzie jak inne, nawet jakbyś uwielbiała to robić i miała gdzieś opinię innych po prostu się nie da żyć normalnie, a już na pewno nie w tym kraju. Ja dodatkowo nie czułam się ok, wiedziałam że krzywdzę i siebie i najbliższych ( moja mama niestety wiedziała) i że muszę się od tego uwolnić, by się całkiem nie stoczyć. Miałam dni, gdzie po prostu nie myślałam, nie chciałam myśleć. Miałam wielu klientów, piłam, napędzał mnie popęd, pewnego rodzaju chora satysfakcja której nie umiem wytłumaczyć, ale po kilku dniach przechodziła i w euforii przechodziło w depresje. I chęć zmiany między klientami chodziłam na czarne protesty...

 

 

W dniu 17.04.2018 o 00:03, Carleon napisał:

A już wręcz (a co mi tam przybiałorycerze :D ) miło proszę o założenie przez ciebie "AMA" w nowym temacie i podzielenie się swoją wiedzą z nami i odpowiedzenie na parę pytań.

"AMA" co to jest ? I jaką dokładnie wiedzą? Widziałam tu temat " burdel od zaplecza", gdzie nie do końca się zgadzam z tym co tam było napisane. Jeśli chcecie i będę na siłach mogę napisać jak to wygląda od drugiej strony. 

 

W dniu 17.04.2018 o 09:14, Mloda napisał:

Tamtą fantazję spełniłaś szybko, bo miałaś możliwości. Obecną, czyli idealny związek z kochającym partnerem, zwyczajnie nie miałaś okazji zaspokoić, dlatego nadal cię kręci ta wizja, co daje ci błędne przekonanie, że to znaczy, że się na stałe zmieniłaś

Sama się nie raz nad tym zastanawiałam. Ale mimo wszystko wydaje mi się, że to coś więcej niż fantazja seksualna....Bo na to się składa kilka dziedzin życia. O tamtym myślałam tylko kiedy byłam podniecona, o tym myślę także przez inne pryzmaty. Choć fakt często się one zacierają. Myślę, że pójdę na terapię, żeby poukładać sobie to w głowie. Chyba już na dziesiątą ;). Bo zawsze coś było nie tak. Nie lubię schematycznych zachowań psychologów. Musiałabym znaleźć naprawdę dobrego, który nie będzie tylko bazował na tym co mu na studiach powiedzieli i co chwilę pytał " Jak się Pani z tym czuje?". 

 

W dniu 17.04.2018 o 09:14, Mloda napisał:

Smutne, że nikt z komentujących tego nie zauważył - autorka nie zaprzestała seksualnych eskapad, bo osiągnęła moralne dno i chciała się odbić, nie ogarnęło ją jakieś oświecenie, a po prostu zaczęła brać pigułki i spadło jej libido...

 

To nie do końca tak. Ja od dłuższego czasu chciałam skończyć...Ale udawało się na najwyżej tydzień. Dzięki tabletkom zmniejszyło się na tyle, że. byłam w stanie do przerwać. Brałam je trzy miesiące i to starczyło bym "znormalniała" i obecnie mam silną blokadę i nie tylko, że nie chce ale nie dałabym radę uprawiać seksu z obcym mężczyzną...A libido mam wysokie, ale udaje mi się zaspakajać potrzeby bez udziału osób trzecich. Za to mam bardzo nietypowe fantazje, które też mnie martwią  ( fantazje, których nie chciałabym realizować i żaden zdrowy psychicznie człowiek by nie chciał i to mnie zastanawia czy w tym przypadku też nie jest to efekt traumy sprzed lat)

W dniu 17.04.2018 o 09:14, Mloda napisał:

Misio w łóżku nie tak kreatywny jak faceci, którzy bolcowali cię w okresie przygodnego seksu i prostytucji,

Niektórzy tu sugerują, żebym poszukała sobie kogoś do tak zwanego "otwartego" związku. Serio myślicie, że byłabym w stanie za przeproszeniem pieprzyć się z innymi facetami, będąc w związku z mężczyzną którego kocham czy nawet chciałabym mieć dziecko? Co innego kiedy byłam singielką, a co innego w związku. Dodatkowo jestem strasznie zazdrosna i generalnie gdybym była w związku to nie pozwalałabym mu się zbliżać do innych kobiet co dopiero uprawiać z nimi seks. Ale seks był i zawsze myślę, że będzie dla mnie ważny. I o ile wszelkie zabawy z udziałem osób trzecich odpadają to seks tak zwany " po bożemu" również. Nie wyobrażam sobie na przykład współżycia bez elementów dominacji i uległości, dla mnie seks to coś więcej niż " spuszczenie ciśnienia" dla mnie to przede wszystkim sfera psychiczna, a do tego trzeba czegoś więcej niż ruchanka pod kołderką przy zgaszonym świetle ;) 

 

W dniu 17.04.2018 o 09:14, Mloda napisał:

Przy okazji, byłaś kiedyś zakochana, pomijając miłostki wieku okołogimnazjalnego?

Po tym jak w gimnazjum po odrzuceniu wylądowałam w psychiatryku? Nie. Zawsze zrywałam kontakty jak czułam,że mogę coś poczuć. Bardzo boję się odrzucenia. Z jednej strony chciałabym, ale z drugiej od razu uruchamia mi się instynkt samozachowawczy. Zawsze zakładam, że będę zraniona. 

 

 

@Smerfetka Dziękuję :* 

 

W dniu 17.04.2018 o 13:08, lxdead napisał:

kobieta niezbędna jest jedynie do dwóch rzeczy facetowi - seksu i rozrodu - resztę rzeczy może ogarnąć sam i zrobić je nawet porządniej.

Właśnie czytając takie rzeczy myślę, że zanim jakiemukolwiek facetowi zaufam powinnam... wziąć rozbieg i walnąć głową w ścianę. Może mi przejdzie :D Ktoś to tak myśli nie zasługuję na żadną kobietę, również na seks z nią. Kobiety to nie Wasze seks zabawki inkubatory. Kobieta będzie chciała uprawiać z Tobą seks, urodzić Ci dziecko, ale jeśli będziesz ją kochał i szanował, a przede wszystkim traktował jak równego sobie człowieka. 

 

@Lalka Dziękuję, miło mi, że tak sądzisz. Wiem, że ja też zawiniłam, bo nie bez powodu praktycznie z każdymi ludźmi na jakich trafiam nie mogę dojść do porozumienia. Mam trudny charakter. A jako dorosły człowiek on powinien zrobić to inaczej. Z perspektywy czasu wiem, że wchodziłam mamie na głowę i każdy facet by się temu sprzeciwił. Ale on nie chciał mnie wychować, on mnie po prostu nienawidził i miał w dupie moje przyszłe życie, liczyło się żeby mi dowalić. On też miał problemy ze sobą. Pracował w więziennictwie, miał nerwicę, leczył się psychiatrycznie. Niewątpliwie miało to wpływ na mnie, bo nikt chyba żyjąc w ten sposób 12 lat, gdzie się nie można czuć dobrze we własnym domu... Ale jako dorosła osoba powinnam zapanować nad swoim życiem, a całkowicie popłynęłam...

21 godzin temu, Lalka napisał:

Fajnie, że przestałaś to robić bo w mojej ocenie zrozumiałaś, że jesteś wartościową kobietą, a nie dzieckiem, które trzeba za wszystko karać.

No nie do końca. Wiem, że to co napiszę wyda się Wam zabawne i żałosne pewnie. Ale odkąd pamiętam jak myślę o związku z facetem marzy mi się takie  partnersko - ojcowskie traktowanie, jakbym tego karania właśnie potrzebowała. Z tą różnicą, że tym razem za coś i dla mojego dobra. To paradoksalnie dałoby mi poczucie bezpieczeństwa. Mam taką potrzebę oddania komuś kontroli. Czasami. Walczę z tym, ale to wraca jak bumerang..

 

7 godzin temu, Sitriel napisał:

Bardziej mnie martwi Twoja niestabilność i lekkość podejścia do życia. Kwestia studiów oraz egzystencji na czyjś koszt i jeszcze nie szanownie tego, bo ktoś na te Twoje studia musi pracować

To prawda, wiem że mam z tym problem. Zaburzona piramida potrzeb Maslowa. Nie zaspakajam dolnych potrzeb skupiam się na górnych. Dużo czytam, filozofuję, rozmyślam, analizuję i z tego wszystkiego nie mam czasu i siły żyć, posprzątać w domu, iść na uczelnię. Muszę to jakoś ogarnąć, Mam dni, że się udaje, ale generalnie to większość czasu spędzam w łóżku z książką lub laptopem. Można ze mną porozmawiać o socjologii, psychologii, płciowości, polityce i wielu ciekawych rzeczach. I często jest zdziwienie, bo jak o tym rozmawiam ludzie komplementują moją inteligencję,a jak im potem mówię jak żyję, to przecierają oczy ze zdumienia. Muszę jakoś to zbalansować. 

 

17 godzin temu, JoeBlue napisał:

Nie bez powodu tam gdzie mezczyzni maja cos do powiedzenia, (nie w feministycznych kulturach), pilnuja zachowania kobiet bardziej niz sejfu ze zlotem.

Wiedza ze kobiety same siebie nie upilnuja.

 

Nie w feministycznych czyli np islam gdzie nie mamy żadnych praw? Gdzie kobietę można nawet zabić, bo zhańbiła honor mężczyzny? Kobieta nie jest własnością mężczyzny. Owszem, czasem patriarchalne związki są lepsze niż stricte partnerskie, ale to indywidualna kwestia każdej pary.

 

17 godzin temu, JoeBlue napisał:

Gdy przyjdzie co do czego - nigdy nie jestescie winne, nie potraficie wziac winy na siebie.

Przyklad:

- Zdradzal mnie bo byl draniem.

- Zdradzalam go bo byl draniem

W obu przypadkach (kobieta  =TY?) bylas niewinna.

Uważasz, że mężczyźni biorą winę na siebie? Otóż nie. Zdradzacie częściej. Wiesz ilu miałam panów zaobrączkowanych? I nie musiałam nic mówić, sami się tłumaczyli. I myślisz, że to były tłumaczenia " moja wina, bo nie panuję nad popędem" albo " jestem gnojkiem, bo chce bzykać młodsze niż moja żona"?  Nie. Zawsze było, "bo żonę ciągle głowa boli, bo nie chce brać do buzi, bo już mnie nie pociąga" albo najlepsze "nigdy nie zdradzam, ale Ty mi się tak bardzo spodobałaś". To nie kwestia płci, a psychologii. Zawsze racjonalizujemy i widzimy winę albo w czynnikach zewnętrznych albo w innych ludziach. Więc zdecydowania się nie zgadzam by ubezwłasnowolnić kobiety, choć pewnie gdyby ktoś mi wtedy zakazał tego co zrobiłam to pewnie teraz bym była mu wdzięczna. Ale błędy też budują nasz charakter. Podobno. 

 

@Król Jarosław I  No taka jest mentalność ludzi niestety, żeby każdemu za wszelką cenę przyprawiać gombrowiczowską "gębę". Stereotypy są krzywdzące, płytkie ale pomagają ludziom zrozumieć rzeczywistość. Indywidualiści to mniejszość i tak zawsze będą nazywani idiotami. Ja wiem jaka jestem i mimo kompleksów uważam, że moja wartość jako człowieka nie spadła przez to co robiłam przez krótki okres czasu. Zwykle staram się mieć wy*ebane na to co myślą o mnie inni. Ale ta zasada wątpię, żeby działała w momencie kiedy zaangażuję się emocjonalnie. 

5 godzin temu, Drizzt napisał:

Wybrzydzać to jest łatwo gdy się nie słyszy, nie widzi, nie czuje.

Na tym opieram moją wiarę w ludzi :D Że słysząc tylko o tym jednym aspekcie mówią, że zdecydowanie nie jest to do przyjęcia, bo mnie nie znają. A gdyby z kimś połączyło nas porozumienie,  tzw chemia, wiele wspólnych rzeczy to ten jeden mało fajny aspekt nie przekreśli wszystkiego. Tak myślałam o tym do niedawna. Ostatnio właśnie coś we mnie pękło i zaczęłam się nad tym zastanawiać, wręcz dostałam obsesji. 

 

5 godzin temu, Anna napisał:

Twój awatar nie jest przypadkowy, świadczy o niedojrzałości.

Niestety wiem, że jestem dużym dzieckiem. Sama się z siebie śmieję, że potrafię na zmianę oglądać pornosy i bajki :lol: Mam wiele niedojrzałych zachowań, nie umiem brać odpowiedzialności, zawsze ktoś inny za mnie wszystko załatwiał,nie mam poczucia obowiązku.

 

 

W kwestii mówić czy nie mówić. Mogłabym myślę zamknąć ten rozdział. Poznać kogoś, nie powiedzieć. Ale żyłabym w poczuciu winy. Prędzej czy później bym pękła, a jeśli byłoby to później odrzucenie bolałoby dużo bardziej. Nie mówiąc o tym, że nie czułabym się fajnie ze świadomością, że jeśli by się dowiedział prawdy to mógłby mnie zostawić. Chcę żeby kochał i akceptował mnie, a nie swoje o mnie wyobrażenie. Chcę być fair i wobec siebie i wobec niego.

 

Kiedyś miałam sytuację, że pan który mnie widział na kamerkach przyjechał za mną widząc mnie na mieście, aż pod drzwi mojego mieszkania. Sytuacją wielce niefajna. I mogłaby się powtórzyć i tu zmiana miasta nic nie da bo kamerki mają zasięg, że tak powiem globalny. Zresztą nie chce uciekać. Już raz uciekłam. Żeby zostawić przeszłość za sobą, pół Polski. Ale to nic nie dało. Nie chcę znów uciekać. Żeby ruszyć dalej muszę zmienić coś w sobie. 

 

Prawdę mówiąc jak się nad tym zastanawiałam nie chciałabym żeby z marszu zaakceptował. To by było dla mnie dziwne. Ale chciałabym móc udowodnić, że się zmieniłam i żeby finalnie mi to wybaczył. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tu widzę gęsty przesącz z matrixa, sprowadzający się do pewnej formy usprawiedliwiania pań i wymazywania im przeszłości, a bo to przeszłość trudna itd. Toż to czysta zachęta by ją (przeszłość) zawsze traktować jako usprawiedliwienie. Jeśli myślicie, że przeszłość nie ma znaczenia i można ją anihilować (mimo że to ona nas kształtuje i zostawia w nas często zaoranie), to zajrzyjmy w prawdopodobną przyszłość, na przykład taką:

 

 

@Sara postanowiła zataić bądź przyoszczędzić na prawdzie swojemu wybrankowi. Przede wszystkim czyni go kompletnie nieprzygotowanym do konfrontacji z prawdą o niej. I tak mijają lata, pojawia się jakieś dziecko, sielanka, biały domek i labrador. 

Tego wieczora jej oblubieniec idzie wraz z nią na imprezę do swojego największego kontrahenta. Jest biznesowa śmietanka, układy towarzyskie, sympatie i antypatie. W końcu po paru drinkach atmosfera się rozluźnia, panowie wyciągają cygara i rozsiadają się wygodnie w klubowych fotelach. 

- chłopaki, pamiętacie ze studiów tą laskę - tu jeden z nich wskazuje kiwnięciem głowy w kierunku Sary

- czekaj... A to nie Sara? - pyta retorycznie drugi

- no jasne, takich dziewczyn się nie zapomina - z chytrym uśmieszkiem puszczając oko kwituje trzeci

Wybranek robi się coraz bardziej nerwowy, nie rozumiejąc o co chodzi.

- z kim przyszła?

- zzze mną - z lekka się zawieszając wydusił wybranek

- noooo, stary, ona jak żadna inna za stówkę potrafiła nam zrobić seryjny korkociąg, hahaha. Masz z nią sporo uciechy pewnie! Nie masz nic przeciwko że dzisiaj też skorzystamy z jej usług? To będzie przy tym świetny prezent biznesowy.

Kurtyna.

 

Wszyscy udają że się chcą poznać, dobrze sprawdzić i dopasować przy czym odpierdalają teatrzyki przed sobą i partnerem a potem - miś, zmieniłeś się, albo żona się zmieniła po ciąży.

 

  • Like 3
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rnext chyba nikt tu nie mówi, że nie ma znaczenia, tylko że już ona nie ma na nią wpływu. Musi się z nią pogodzić i nauczyć żyć. Wszystko co przeżyliśmy sprawia kim jesteśmy, oby ta lekcja życia wystarczyła aby wiedzieć co w życiu ważne. 

 

Powiedzieć jak najbardziej tu masz rację, ale z pozycji doświadczonej, silnej i stabilnej kobiety, a przed wszystkimi mądrzejszej, a nie z punktu ofiary szukającej akceptacji i rozgrzeszenia. Najpierw sama musi się rozgrzeszyć w lustrze i odciąć od przeszłości, co nie znaczy zapomnieć i zataić, ale też się nie przechwalać.

 

Edytowane przez Sitriel
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.