Skocz do zawartości

600cm3 na start?


Klariett

Rekomendowane odpowiedzi

Sport na pierwszy motocykl to słaby pomysł. Najpierw naucz się wchodzic w zakręty na jakimś nakedzie (honda cb500, Suzuki bandit, honda hornet) lub jeszcze lepiej supermoto (Suzuki drz400, prowadzi się jak rower i daje ogromną frajdę). Zależy gdzie się będziesz też poruszał, bo ścigacz do miasta nie jest wygodny. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minutes ago, Bonzo said:

Nie ma również żadnych statystyk, ktore wskazywałyby ze więcej jest ofiar wypadków w samochodach z silnikami o dużej mocy niż w samochodach słabych.

Ale tu mamy pośredni dowód.

Dzisiaj ginie jakies 4 tysiace ludzi na drogach

W 1990 roku zgineło 10 tysiecy

Dzisiejszy samochód rzadko kiedy ma mniej niz 100 koni

W 1990 roku jeździły głownie 24 konne maluchy, 75 konne duże fiaty i 82 konne polonezy.

Błędny wniosek na podstawie prawidłowych przesłanek Imho. Ofiar jest teraz mniej, bo auta są bezpieczniejsze, dawniej jak ktos miał wypadek w maluchu czy innym gracie, to miał znacznie większe szanse że zginie zgnieciony lub pocięty blachami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Les napisał:

Ofiar jest teraz mniej, bo auta są bezpieczniejsze, dawniej jak ktos miał wypadek w maluchu czy innym gracie, to miał znacznie większe szanse że zginie zgnieciony lub pocięty blachami.

Ależ dokładnie o to chodzi !

Bo to nie wysoka moc silnika decyduje o tym czy dany pojazd jest niebezpieczny, a ten słabszy jest bezpieczniejszy.

 

Rzekłbym wręcz przeciwnie - to te większe motocykle/ samochody z mocnymi silnikami, z racji na fakt, że są droższe - są też przy okazji bardziej bezpieczne !

Bo jak coś jest drogie - to zazwyczaj zawiera najbardziej zaawansowane rozwiązania, w kierunku bezpieczeństwa również.

 

I to nawet jedno idzie w parze z drugim i z powodów technicznych. Dajesz większy silnik do samochodu - to najczęsciej również idą w ślad za tym mocniejsze hamulce (większe tarcze na przykład). No i nierzadko ten sam model samochodu z silnikiem 3.0 i mocą 200 koni ma nieco zmodyfikowane zawieszenie (np twardsze amortyzatory, inne spręzyny, nieco inna geometria zawieszenia) niż jego dwulitrowa, słabsza wersja o mocy koników zaledwie 115.

 

A z racji na fakt, że w tzw "przeciętnym, codziennym użytkowaniu" - ten mocny samochód jeździ z podobnymi prędkościami jak ten słaby - to mając np lepsze hamulce - w podbramkowej sytuacji może się okazać bezpieczniejszy.

 

Dlatego też nie widze niczego zdrożnego w tym, że ktoś sobie zakupi litrowy motor o mocy 100 koni jako swój pierwszy motocykl. Mam kumpla, gosć w moim wieku. Kierowca samochodu (B) od tak dawna jak to było możliwe. No ale dopadł go kryzys wieku średniego - zrobił kilka lat temu PJ na motor i zastanawiał się co kupić.

Trafiła się mu okazja, kupił Yamahę litrową czy nawet ponad litr, w każdym razie dobrze ponad 100 koni. Powiedziałem mu - jestes dobrym kierowcą samochodu, ogarniasz rozumem sytuację - bierz co chcesz - dasz radę.

No i jeździ już ze 4 lata jak nie lepiej - żadnych problemów.

 

Wygrał w jednym - kupił od razu (i to dość okazyjnie) motor z zapasem mocy, wiec ominęło go słynne "nieee, te 125 to mało". No i nabrawszy wprawy - nie musi szukać mocniejszego motocykla (a tak się prawie zawsze dzieje) - bo już ma.

Czyli - zaoszczędził sporo, bo wiadomo kupisz kolejne moto to kolejne wydatki na start by zrobić po swojemu i pod siebie.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Litrowe motocykle mają od 175 i > koni. Jeśli kupił sławnego er łana to koni pod dupą miał około 185. Z wszystkim się zgadzam prócz tego :

9 minut temu, Bonzo napisał:

Rzekłbym wręcz przeciwnie - to te większe motocykle/ samochody z mocnymi silnikami, z racji na fakt, że są droższe - są też przy okazji bardziej bezpieczne !

Bo jak coś jest drogie - to zazwyczaj zawiera najbardziej zaawansowane rozwiązania, w kierunku bezpieczeństwa również.

Motocykli to kiedyś nie dotyczyło. Trend ten mocno się zmienia od kliku lat i np. w r1 bodajże 2009 wprowadzili możliwość zmiany mapy w locie, tzn. na deszcz, tryb sport itd, gdzie była możliwość ograniczenia ilość KM odpowiednio do swoich możliwości lub warunków atmosferycznych. Ja nadal jestem zdania, że sporty są dla doświadczonych kierowców. 

 

Każdy kto wychodził z zakrętu na 3/4 gazu z podniesionym kołem wie o czym mówię. Te motocykle same idą na koło i trzeba wiedzieć jak je obsługiwać. 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, giorgio napisał:

Ja nadal jestem zdania, że sporty są dla doświadczonych kierowców.

A ja twierdzę tak - kazdy sport to ryzyko.

Przy motocyklu jest taki plus (w stosunku do samochodu), że szkody poczynione osobom trzecim w ruchu przez szalonego motórzystę są najczęsciej mniejsze niż gdyby taki zawodnik zaczął szaleć samochodem.

Natomiast jednoczesnie jest inna gwarancja - szaleniec na moto zabije się szybciej niż szaleniec w samochodzie.

 

I tym sposobem przyroda sama wyeliminuje jednostki niezdolne do wykonania zobowiazań, ktore podjęły.

 

Bo kazdy sport niesie jakieś ryzyko. Chcesz chodzić po Himalajach ? To licz się z tym, że jak całkiem spora część himalaistów - zostawisz życie w górach.

 

I tak w zasadzie jest ze wszystkim.

 

Już Kwinto w Vabanku stwierdził - "trzeba było uważać".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super temat.

Jako, że jeszcze nie kupiłem, ale szukałem już.

Rozglądałem się za chopperami, turystykami jak doradzają 600-800 pojemności dla początkującego lub powracającego po dłuuuugiej przerwie.

Większość sprzedających podaje powód, że po 2-3 sezonach, gdy już ogarnęli małe co nieco chce większe moto.

Też się zastanawiam czy jest sens pchać się na te 2-3 sezony, żeby później zmienić na większy?

 

@Klariett ile masz lat?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musisz wiedzieć że większe i cięższe moto to zdecydowanie słabsza zwrotność. Dodatkowo w sportach nie pomaga względnie wysoko umieszczony środek ciężkości w zasadzie im bardziej torowy sprzęt tym wyżej. W takich motocyklach od 100 kph możesz cisnąć na kierownice w zasadzie na chama. Nie muszę mówić, że w sytuacji stresowej poskutkuje to zafiksowaniem się na jazdę praktycznie prosto? Przy dwustu złożenie się zajmuje już dość długą chwilę i jeszcze większą odległość.

W bardziej stonowanych moto masz miększe zawieszenie. W sporcie natomiast dostajesz zabójczy pakiet - wyższy środek ciężkości + twarda zawiecha co przy poślizgu w złożeniu (a granica jest tu zdecydowanie trudniejsza do wyczucia niż w innych sprzętach) skutkuje glebą, najczęściej poprzez katapulte z fotela. Jednym słowem taki bike jest trudniejszy w opanowaniu, lubi zaskoczyć kiedy nie trzeba i wcale nie chodzi tylko o moc jak to się zwykle przyjmuje.

Pizganie po kasku przy 150(zwykle wyrasta się z tego) również nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy. Owiewki zdecydowanie pomagają w takich sytuacjach, jednak nie spodziewaj się, że dzięki temu poobcujesz z przyrodą. 

Wszytko zależy gdzie i jak chcesz jeździć.

Edytowane przez Sman
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od siebie polecam na pierwsze większe moto Yamaha XJ 600. Sam taką mam ( nie, nie sprzedaję) i nawet daje rady. Nie jest to sport i nie ma nie wiadomo jakich osiągów ale tanie to w utrzymaniu, wybacza duuużo początkowych błędów i dość wygodnie się jedzie. I szukajcie wersji poliftowej - 2 tarcze z przodu i grubsze lagi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak napisali niektórzy bracia wyżej: "nie pojemność czy moc, a to co masz w głowie..."
Na kursie prawa jazdy nie ma szans nauczyć się dobrej jazdy, bo wiadomo tam jest co najwyżej ósemka i pachołki albo hamowanie awaryjne. Każdy trochę doświadczony motórzysta wie, że to nie hamulce, a chłodna głowa i operacja gazem ratuje z opresji.

Na koniec polecę moim ulubionym już klasykiem: 

 

Edytowane przez Patricio
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
W dniu 23.04.2018 o 13:38, Klariett napisał:

Czy wg was sporty typu Honda CBR 600 F4i czy 600RR, bądź Yamaha R6 na pierwszy moto to nie jest rzucenie się na głęboką wodę? To tak naprawdę jedyne maszyny które mi się podobają z tej klasy, a niedługo jako posiadacz prawa jazdy będę się rozglądał za jakimś sprzętem do 12.000 zł. Co myślicie?

 

Ja zaczynałem od GSXR 600 z 2006r. Wywaliłem się na nim już drugiego dnia po zakupie i jedyne czego na dzień dzisiejszy żałuję, to tego, że nie wziąłem litra na pierwsze moto. Jak już przyzwyczaisz się do prędkości (a przychodzi to dość szybko), to zrozumiesz o co mi chodzi. Oczywiście o ile wcześniej się nie zabijesz. Sam miałem kilka "podbramkowych" sytuacji z racji tego, że nie wiedziałem o tak podstawowej rzeczy, że żeby skręcić w np. prawo trzeba pchać kierownicę w lewo (dochodzi do tego jeszcze balansowanie ciałem). Najważniejsze to czuć respekt do maszyny i nie odwijać jeśli nie czujesz się pewnie.

 

A moje początki? Przez pierwsze parę dni bałem się jechać więcej niż 70 i wszystko mnie wyprzedzało. Zajęło mi chyba ze 2 tyg. zanim na obwodnicy ( u Hansa oczywiście ? ) zdecydowałem się spróbować zamknąć szafę i przekroczyłem 250. Teraz na średnio ruchliwych drogach 160 wydaje się być spacerowym tempem. Kwestia przyzwyczajenia.

 

Kolejna sprawa - nie wiem czy masz prawko. Ja zrobiłem jakieś 8 m-cy po kupnie motocykla i gdyby nie to, to nie wiem czy zdałbym egzamin za pierwszym podejściem. Ktoś już wcześniej tu pisał, że w OSK nie nauczysz się jeździć, a co najwyżej zdać egzamin. Na placu rozszerzyłem swoje umiejętności o manewrowanie na wolnych prędkościach (ósemka i slalom).

 

Warto pytać i męczyć innych motocyklistów (jeśli masz takich znajomych) o co chodzi w jeździe jednośladem, bo mi, jako samoukowi, zajęło sporo czasu zanim zrozumiałem jak ważne jest balansowanie ciałem w zakrętach i cały ten przeciwskręt. Jeśli tego nie opanujesz, to masz spore szanse na samobója. Bardzo pomocne jest pojechanie na jakiś tor. Choćby taki gówniany jak masz w Toruniu, gdzie cały czas jeżdżę na dwójce (i tam drugi raz, w swojej karierze motocyklisty, zaliczyłem glebę). Niesamowicie pomaga to w "zrozumieniu" maszyny w zakrętach i pogłębianiu złożenia. Po dwóch godzinach na torze, wracając do domu od razu zobaczyłem różnicę w pewności w pokonywaniu zakrętów na mieście, przez które wcześniej, najzwyczajniej w świecie, jechałem jak pizda.

 

Na koniec dodam, że warto, ale to bardzo, oglądać kompilacje na YT z wypadkami, bo pokazuje to idealnie dlaczego nie wszędzie da się zaiwaniać.

 

 

Rosja rządzi 

 

 

 

 

Dorzucam mój ostatni przejazd (francja) przed wyjazdem do afryki:

 

 

Edytowane przez ZdzisławBeton
post ma charakter humorystyczny=]
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, ZdzisławBeton napisał:

nie wiedziałem o tak podstawowej rzeczy, że żeby skręcić w np. prawo trzeba pchać kierownicę w lewo (dochodzi do tego jeszcze balansowanie ciałem).

Sądziłem, że takie coś to tylko na torze żużlowym?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest nawet osobny temat, gdzie Marek pytał o przeciwskręt. Tam oczywiście co człowiek to opinia. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że jeśli jadę powyżej 40 km/h to wywieram nacisk na kierownicę w przeciwnym kierunku niż chcę jechać (pcham w lewo żeby jechać w prawo). Chodzi o to, że profil motocyklowej opony wymusza taki manewr.

 

 

Poniżej piękny przykład gościa, który nie ogarnia skręcania motocyklem (a prędkość, jak na ten łuk, nie jest duża).

 

 

Oczywiście rosja 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po tej kompilacji odechciało mi się wsiadać na moto.

Chyba powinni podnieść wiek upoważniający do robienia kat A.

Najbardziej nie mogę zrozumieć kolesi, zapierdalających z dużą prędkością w korkach między autami gdzie wiadomo, że ktoś może zajechać, otworzyć drzwi itp.

W sumie sam widzę teraz jak się jeździ na naszych drogach. Co chwilę ktoś ci zajeżdża pas, jacyś kierowcy idioci którzy chcą się popisać.

A już nie wspomnę, że dla większości  kretynów na drogach, kierunkowskaz to rzadko używana i zbędna funkcja.

 

Ten kolo z drugiego filmu nie ogarnia ruszania a co tu mówić o skręcaniu.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Pozytywny napisał:

Po tej kompilacji odechciało mi się wsiadać na moto.

</ciach>

 

15 godzin temu, zuckerfrei napisał:

No to jest nas dwóch. 

</ciach>

 

 

 

No to tu macie coś bardziej optymistycznego:

 

 

 

 

 

Mam zasubskrybowany kanał gościa, który często wrzuca filmy z poradami, lub analizami filmików, gdzie było blisko. Sporo można się z tego nauczyć.

 

 

Edytowane przez ZdzisławBeton
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 miesięcy temu...

Ale się uśmiałem ?

 

Panowie, odrobina testosteronu by nie zaszkodziła ;)

 

Sport 600 to raczej zachowawczy wybór. Polecam.

 

Dlaczego? Miękkie opony, skuteczne zawieszenie…w warunkach drogowych,  skręca, przyśpiesza, hamuje…jak żadna inna 600tka. Ma długie biegi, słaby moment i niedobór mocy, wiec nawet na mokrym, nie kręcąc wysoko, jest potulna jak WSKa trójka.

 

Ja osobiście polecam litry. Nieco cięższe, ale elastycznością i zachowaniem przy większych szybkościach wynagradzają. Po prostu są najlepsze :)

 

Motorami jeżdżę 15 lat, duże przebiegi, bo lubię :) A najpoważniejszy wypadek miałem na skuterku 50cm. Skuter w zakorkowanym mieście jest tak szybki, zwinny i prowokujący, że daje chyba największe szanse na  kalectwo ?  Sport z kolei raczej się nie znęca, jesteś albo Cię nie ma ;) W ostateczności co byś wybrał?

Hehe…trochę się nabijam, ale tylko trochę.

 

Dla bezpieczeństwa nie ma chyba znaczenia jakie kupisz moto. Ty decydujesz, siadając na 200 koni czujesz respekt i wiesz, że nie wszędzie można to w pełni  wykorzystywać. Nie wiesz? Selekcja naturalna. A 200 kmh po autostradzie, pojazdem skonstruowanym do zapierdalania, to jak spacer po parku. Gdzie tu ryzyko? Równie prawdopodobne, że przysnę na jakiejś kozie i popełnię błąd.

 

Nie istnieje coś takiego jak nadmiar mocy! Z mocy rezygnujemy tylko na korzyść  wagi lub ekonomii. Małe pojemności (np.300cm) mają sens w skuterku czy crossie(i to tylko w dwusuwie), bo w takich pojazdach masa bywa ważniejsza niż moc.

 

Motocykl to jest wolność, dynamika, emocje, a nie bezpieczeństwo. Masz ważne zobowiązania, sztywne plany na przyszłość? Nie dotykaj.

Dwa koła to alternatywa dla tych, którzy potrzebują adrenaliny i mocnych wrażeń, a nie dysponują fortuną. Spadochrony, paralotnie, motolotnie, jet ski, motorówki…i inne niedrogie pasje kucają. Bez ściągania gaci, szary człowiek lepiej się nie zabawi.

 

Lewa w górę, a prawą przepustnicę w pozycję OPEN !

 

Pozdro600

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z mojego doświadczenia radzę ci się przejechać jednym i drugim motocyklem ( zobaczysz który bardziej pasuje do cb ) ja osobiście lubię odkręcać cała manetkę a że nie mam dużego doświadczenia to wziołem słabsze Moto ( Ducati monster 620) jest to mój pierwszy motocykl i nie nażekam, chociaż już szukam innego ?. Według mnie to rób co chcesz to ty jesteś motocyklistą i ty dokonujesz wyboru, chcesz litra kupujesz litar. 

 

Tylko pietętaj to nie motocykl zabija tylko człowiek. ?

 

LWG i miłej zabawy ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja zaczynałem w wieku 35 lat od Hornet 600. Idealny sprzęt na pierwsze moto:) Łatwy do ogarnięcia i raczej przewidywalny. Miałbym go do dzisiaj gdyby nie moje gabaryty i to, ze to był naked. Jak ktoś ma olej w głowie, to spokojnie może zaczynać od tej pojemności. Bo zabić to się i na rowerze można.

Edytowane przez Lognyrg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.