Skocz do zawartości

Impreza alkoholowa a abstynencja.


Lethys

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

 

 Jeśli istnieje podobny wątek, to przepraszam...

 

 Moja kobieta chce mnie zabrać na imprezę urodzinową do znajomych. Jubilatów prawie w ogóle nie znam, ot widziałem się z nimi 2 razy i wymieniliśmy się tylko pozdrowieniami. 

 

 Problem polega na tym, że:

 

- będzie kilkanaście osób, których ni w ząb nie znam ( wiek 21-28)

- jedyne tematy do rozmowy, to piłka nożna, gry konsolowe, jakieś klubowe opowiastki i narzekanie na teraźniejszość

- wszyscy piją i jarają w opór, a ja od jakiegoś czasu nie tykam alkoholu, o zielonym nie wspominając + robię sobie za tydzień badania, więc uważam na dietę.

 

 Niby sprawa wydaje się prosta. Jak masz się chujowo bawić, to nie idź, jednak od dłuższego czasu moja samiczka katuje mnie, żebym w końcu wyszedł z nią do jej znajomych, bo ona moich zna i teraz chciałaby żebym ja poznał jej ekipę. Obiecałem jej to jakiś czas temu, no więc pójdę, żeby nie być gołosłownym.

 

 Panowie, macie jakieś rady żeby przetrwać i nie ocipieć na tej domówce? Ciężko będzie się wbić w rozmowę z pijanymi, samemu nie pijąc + nikogo nie znając. Czuję, że będę wyalienowany.

 Sytuację mam taką pierwszy raz, bo zawsze się jakieś piwko wypiło, a i nigdy nie dałem się wrobić w kierowcę. :lol:

 

Pozdro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze, to niech Twoja kobieta dotrzyma Ci kroku i też niech nie pije. Będzie Wam raźniej.

 

No i teraz masz dwa podejścia w zależności co Ci bardziej pasuje. 

1. Walisz ściemę, że bierzesz leki i się nie przejmujesz, nikt nie wnika itd.

2. Mówisz jak jest, że zrobiłeś sobie postanowienie czy taką masz ochotę i stajesz się jedną z głównych atrakcji :D

 

Ja jak nie piję, to zawsze wybieram wariant 2. bo jest śmiesznie. Ale ja mam podejście na luzie i się zawsze śmieje z reakcji ludzi. Jak kto woli.

 

Oczywiście zakładając scenariusz, że pójdziesz. Ale czy iść to Ci nie doradzę :P 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Drizzt, pewnie powiem, jak jest, a atrakcją stanę się na kilka chwil, jak już wszyscy w swoich rozumach uznają mnie za pojebanego, a potem wrócą do swoich ploteczek :lol: 

 

 Szczerze mówiąc, to mam wywalone na ich reakcje z tego powodu czy piję, czy nie. Chodzi mi bardziej o to, że nie wkręcę się w imprezę i będę siedział te kilka godzin, jak cap, bo z nikim nie złapie kontaktu w tej grupie z powodu bycia trzeźwym + diametralnie innych zainteresowań/poglądów.

 

 W sumie chyba nie ma jakiegoś sensownego wyjścia z tej sytuacji. Poprostu jakoś to przetrwam i najwyżej powiem swojej kobiecie, że w sumie było fajnie, ale to pierwszy i ostatni raz :lol: A nóż... Może nie będzie tak źle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A w ogóle to po co chodzić na takie imprezki?

Ja nie pale i nie piję, smrodu papierosów nie znoszę, duszą mnie i osobiście jak ktoś pali w moim towarzystwie,bez mojej zgody to słabo...

Gdybym został zaproszony do takiego miejsca to pewnie po 15minutach bym komuś przylutował za to że,po pijaku się brzydko zachował,albo bym wyszedł.

Oznajmił bym to myszce że nie idę i zobaczył jej reakcję,jeśli tego nie uszanuje to aufwidersehen i szluss :D 

Edytowane przez ransoft
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Drizzt napisał:

Mówisz jak jest, że zrobiłeś sobie postanowienie czy taką masz ochotę i stajesz się jedną z głównych atrakcji :D

W gronie alkoholowej żulii jest jeden jedyny sposób na to by w danym momencie nie pić.

Mianowicie:

 

"Chłopaki mnie wczoraj struli winiawą"

 

Zrozumieją w mig. Powiesz, że piłeś do rana najtańsze jabole (Alpaga Parkowa) i gdy w południe wstałeś - to dopadł Cię tupot białych mew o pusty pokład. Możesz dodać ewentualnie, że w dali morza zew, na głowie okład. A jesli nie wystarczy to że rozpalona krew wdziera się do trzew i gniew...

 

Wiem co mówię. W latach 1991-1996 kiedy to pobierałem nauki na PG w Gdańsku (Wydział Budowy Maszyn) - tankowałem bardzo dużo, bardzo często i bardzo podle.

Byłem (jak my wszyscy) klasycznym przykładem rzadko trzeźwiejącego moczymordy.

 

@Lethys Możesz mi spokojnie zaufac. Mimo, że to są stare wspomnienia - to sądzę, że w temacie chlania niewiele się zmieniło.

Od obrony pierwszego dyplomu (maj 1996) w zasadzie nie używam alkoholu. Wypiłem pełną normę na całe życie.

Drogo było bo alkohol kosztował wtedy worki kasy. No ale student biedny, głodny, ale pijany.

 

Sam nie wierzę do dziś jak to możliwe było pić na umór tańcząc kankana na stole do piątej rano - a o siódmej piętnascie stawić się na laborce na przykład z podstaw automatyki i zadowalająco napisać wejściówkę, następnie bezbłędnie zaliczyć ćwiczenie i obronić je. I do dziś pamietac czym były kryteria stabilności układów i czym jest zapas modułu i zapas fazy.

A ile to egzaminów człowiek na urwanym filmie pisał - nie policzę :)

 

Człowiek jest mocny przyznac trzeba - co już zauwazyła Zofia Nałkowska w "Medalionach"

Edytowane przez Bonzo
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lethys Jesteś na forum ponad rok - masz prawie 100 postów, i wybacz te słowa, ale przeraża mnie to co piszesz. Nie czytałeś na forum, jak się kończy rezygnacja z własnych planów i postanowień dla kobiety? Jest masa historii, która opowiada o ludziach sprzedających własne zadowolenie dla Myszki, i jak na wiele sposobów byli później oszukiwani, zdradzani i traktowani jak gówno

 

O czym Ty bracie w ogóle piszesz? Postanowienie że nie pijesz, jest MILION RAZY WAŻNIEJSZE niż jebani znajomi Twojej Myszki i ona sama. Myszka i znajomi przeminą, ale Twoje zdrowie i ciało jest z Tobą zawsze.

 

Oddajesz swoje zadowolenie, by zadowolić Myszkę? A co z Twoim zdrowiem i chęcią na miłe spędzenie czasu, a nie siedzenie z bełkoczącymi najebanymi? Ma je w dupie?

 

Moja rada - powiedz jej że nie idziesz, i powiedz spokojnie dlaczego. Zrobisz badania i zachce Ci się pić, to pójdziesz i się z nimi najebiesz. Pora zacząć decydować w związku i pokazać Myszce że nie jesteś pluszakiem, tylko ostrym kocurem z jeszcze ostrzejszymi ząbkami i pazurkami.

  • Like 6
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrób tak jak czujesz.

 

Z jednej strony nie idziesz, bo nie masz na to ochoty, ale tego samego możesz oczekiwać od Twojej Myszki, że nie będzie chodzić do Twoich znajomych...

 

Z drugiej strony możesz iść i zaobserwować z kim Twoja Myszka się zadaje i jak w takim towarzystwie się zachowuje.

 

I też jak Ty się odnajdujesz z jej znajomymi.

 

Ja bym poszedł i bym obserwował co to za ludzie i jak moja kobieta się przy nich zachowuje.

 

Powiedział bym prawdę czemu nie pije i nie pale i patrzył czy to uszanują ??

 

Jak było by mi tam źle to bym wrócił do domu i się nie męczył.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odzew.

 

 @Marek Kotoński, rozumiem Twoje niezadowolenie, bo rok na forum do pewnych przemyśleń zobowiązuje, jednak chciałbym wyjaśnić pewne kwestie, bo faktycznie chyba źle się wyraziłem...

  

 To, co napisałem w poprzednich postach brzmi, jakby mnie tam ciągnęła siłą, a ja pazurami bym zdzierał za sobą parkiet - wynika to chociażby z użytego przeze mnie słowa "przetrwam" - niepotrzebnie.

 

 Własnych planów i postanowień absolutnie nie stawiam niżej niż pomysłów swojej kobiety, doskonale wiem, czym to się kończy czytając historie Braci. Pić na tej imprezie nie mam zamiaru, nawet jeśli będę namawiany.

 

  Lubię wychodzić do ludzi, pójdę z nią, tym bardziej, że obiecałem. Ich znajomych nie znam osobiście dlatego może okaże się, że całość spotkania przebiegnie całkiem przyjemnie, a ja niepotrzebnie się tylko źle nastawiam.

 

 Z jej opowieści wynika jednak, że nie są to zbyt ciekawe osoby - byleby się nachlać i pogodać o "dupie marynie" - swoją drogą ciekawe, po co mi to mówiła, myślałem, że raczej swoich znajomych się chwali.

 

 Podsumowując, mój problem nie rozgrywa się w kategorii iść/nie iść, ale jak się stosunkowo dobrze bawić pośród nowo poznanych/względnie pijanych osób, bo dla mnie jest to zupełnie nowa sytuacja.

 

 Jeszcze raz przepraszam za niejasności.

 

@Bronisław, bardzo dobry, z tym na obserwowaniem jej znajomych. Wiele mi to powie, a trzeźwym okiem dużo więcej wyłapie.

 

 

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idź z otwartym umysłem i nie udawaj pierdolonego ważniaka :) 

 

Będzie chujowo - wyjdziesz wcześniej. 

Będzie spoko - zostaniesz dłużej. 

 

Kajdanami ktoś trzyma? :) 

 

Poza tym niezła lekcja. Warto poznać, z kim się obraca "kobieta twojego życia" :D To dużo mówi o człowieku i jego preferencjach. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lethys człowieku przekształć minus na plus. Nie znasz paczki swojej kobity? 

Zalewaj ją pytaniami jacy znajomi będą na tej imprezie? Czy będą jakieś singielki, w jakim wieku, ile ich będzię? I tutaj dziewczyna przystopuje, może nie wdepnie hamulca, ale na pewno sciągnie nogę z gazu.

Jeśli będzie pewna "Ciebie" to wymieni jakąś Ankę, Kaśkę, to wtedy walisz zdecydowanie "IDĘ"

I tutaj dziewczyna widząc Twoje chęci sama zacznie kombinować żeby Cię nie zabrać.

Ale jeśli to nawet nie pomoże to idź i flirtuj z pannami.

Masz gwarantowane, że po tym już nigdzie Cie nie zabierze

  • Dzięki 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mac, masz rację. Sam nie wiem, czemu tak komplikuję tę sprawę. Nic nie stoi na przeszkodzie żeby wcześniej wyjść w razie co. A co do obserwowania kobity... Dowiedzieć, się można sporo.

 

   "Z kim przystajesz takim się stajesz"

 

@IgorWilk, kurde, podoba mi się ten plan! Jestem ciekaw reakcji.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Lethys napisał:

wszyscy piją i jarają w opór, a ja od jakiegoś czasu nie tykam alkoholu, o zielonym nie wspominając + robię sobie za tydzień badania, więc uważam na dietę.

Ja staram się tak dobierać towarzystwo, żeby nie mieć styku z takimi osobami, także pytanie czy to na pewno odpowiednia kobieta. 

I nigdy bym nie siedział na imprezie w pomieszczeniu gdzie ktoś pali. Ostatni raz byłem zmuszony w Norwegii jak auto rozjebałem i u mechanika ok. 9 dni pomieszkiwałem, przez miesiąc flegmę wypluwałem... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, radeq napisał:

także pytanie czy to na pewno odpowiednia kobieta.

 

 Też ostatnio o tym dużo i poważnie myślę, szczególnie, że sama lubi sobie zajarać, do tego rozpieszczona jest niemiłosiernie przez starych itd. Jaki to człowiek durny, że świadomie wie, w czym siedzi, a podświadomości jest w tym stanie dobrze. W każdym razie, nie o tym jest temat, ale dzięki za zwrócenie uwagi, jeszcze bardziej się temu przyjrzę.

 

 Kilka lat temu wyjechałem do Holandii do pracy przy zbiorach. Pech chciał, że ostatni wolny pokój do spania w baraku jaki był, to był salon. Wszyscy dzień i noc siedzieli u mnie, a chłopaki zapalali papierosa od papierosa. Coś strasznego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Tomko napisał:

@Bonzo "Eeee no ziomek to walnij kielicha. Czym się strułeś tym się lecz!!!". I co? ;)

Rzygnę. Tak mam od zawsze. Nichuja :)

 

Jesli ktoś jest kumaty w chlaniu - zrozumie bo takich egzemplarzy co mogli dzień wczesniej wypić morze wódy, a rano nawet łyka piwa na kacu bo paw zaraz - jest całkiem sporo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.