Skocz do zawartości

O sobie słów kilka...


Rekomendowane odpowiedzi

W zasadzie chyba to robię, aby się wyrzygać.

Wiem..

Nie brzmi zachęcająco.

Niby tajfuny i tornada za mną. Wiele przeszedłem i wiele zrozumiałem na przestrzeni kilku ostatnich lat, mimo wszystko dalej coś siedzi i ciągnie się jak "1 grosz" niedopłacony w skarbówce....

 

Trafiłem tutaj szukając informacji n/t BPD.

Jestem ponad 3 lata po "mentalnym" rozwodzie. Rok po formalnym. Bardzo trudnym który w ogólnych założeniach miał mnie zniszczyć i upokorzyć.

Po krótce opiszę swoją historię:

 

IDEAŁ

Pierwsza dziewczyna, burzliwy związek. Fazy adekwatne do procesów BPD zaliczone. Czy w istocie miała BPD? Nie wiem.

Wiem że najpierw dawano lizaka by później go odbierać. Systematycznie. Metodycznie.

Moją chyba największą wadą jest usprawiedliwianie kogoś. Próba zrozumienia. Mam w sobie empatię i to mnie gubi. Po 3 latach usłyszałem "ty chyba mnie naprawdę kochasz".

Minęły kolejne dwa. Decyzja o ślubie.

W zasadzie byłem przekonany że to ta jedyna.

Ona po ciężkich przeżyciach. Rzekomo.

Wciąż wyczuwalny dystans między nami.Przez lata.  Niby chce tego co ja, lecz nie do końca.

Wciąż potrzebowała czasu. Przed ślubem przyznawała że musi iść na terapię.

-------------------

 

UPADEK IDEAŁU

Ślub. Super.

W pół roku zmieniła się nie do poznania. Ani Wrocławia XD

A już tak serio to zaczęli grać melodię w stylu "widziały gały co brały"

Oddalała się coraz bardziej. Upadająca firma. Choroba najbliższych. Problemy finansowe. Wszystko na raz.

Depresja. Leki. Lęki.

..

Wyk....sta depresja. Tzw depresja w depresji.

Wisienką na torcie była bezpłodność będąca następstwem powyższych.

Coraz ostrzejsze kłótnie. Łóżko będące salą negocjacyjną. Doskonale opracowany system kar i nagród.

Chciała wielokroć abym ją uderzył. Miałaby "krótką piłkę". Nie zrobiłem tego.

Wyprowadziłem się na stancję.

Złożyła papiery unieważniające małżeństwo z powodu mojej rzekomej choroby psychicznej zagrażającej zdrowiu jej i potencjalnego potomstwa (!)

Rozpoczęła się walka. Dwa lata rozwodzenia się bez majątku i dzieci. Dwa lata udowadniania całemu światu że to co się ze mną działo było następstwem stresu na wielu płaszczyznach życia a nie choroby psychicznej którą chciano mi przyklepać.

Człowiek jest w stanie wiele zrobić by odejść w przysłowiowych rękawiczkach.

------------------

 

DNO

Próby naprawienia małżeństwa. Złość. Prośby. Błagania. Rozpatrywanie wyzbycia się swoich pasji które były warunkiem powrotu do siebie.

Nic to nie dawało. Prawnicy siedzący na karku. I to spojrzenie jej Pani prawnik z góry skazujące na kaftan.

Nie potrafiłem się pogodzić z rozpadem mojego życia na które pracowałem przez lata.No i się zaczęło....

Praca po 22h na dobę. Mając własną firmę dorabiałem jako cieć na budowie. Zupki chińskie. Był Alkohol. Trawa też się pojawiała.

Spanie na firmie, bo na stancję nie było sensu wracać.

Ktoś zaproponował mi kokaine. Za darmo....

Odmówiłem.

Chociaż tyle dobrze że miałem "jakąś" kontrole nad własnym życiem.

Ponadto zajadanie stresu. Ryk. I tabletki. Ooo tak...

Dużo tabletek. Pomagały. Jednak tylko na chwilę

---------------

 

FENIKS

Poznawałem inne kobiety. W głębi serca wiedziałem że wciąż kocham ex. Niektóre kobiety były plastrem. Niektóre wiedziały. Inne się domyślały. Sam też potrzebowałem ukojenia.

Firma upadła. Ja wróciłem po 10 latach na tarczy do rodziców. Ałć!

Doszedłem do wniosku że aby na nowo zacząć się bawić, trzeba posprzątać stare zabawki.

Tak też zrobiłem. Poszedłem na terapię.

Zacząłem układać wszystko na nowo. Siebie. Firmę. Swoje poczucie wartości. Wkładałem mnóstwo pracy w to wszystko.

Zarabiam 3 razy więcej. Ważę 30kg mniej.

Udało mi się nie stracić wielu rzeczy, choć była chciała mi je odebrać za wszelką cenę.

Spotkała się ze mną. Tylko po to aby wybadać na ile będę w stanie zgodzić się na wycofanie pozwu, bo wiedziała już powoli że nie ma szans.

Jedyna satysfakcja w tym wszystkim. Oficjalny rozwód orzeczono dokładnie rok temu. Niedługo po tym zakończyłem terapię, chcąc spróbować żyć o własnych siłach.

----------

 

DIAMENT

Mnóstwo ludzi mi mówiło "jak Ty wyglądasz!" Mnóstwo ludzi mnie nie poznawało widząc że stałem się kimś innym. O niebo lepszym.

Za to ja się poznałem na innych.

Również poznawałem mnóstwo innych kobiet.

Czasem dobrych leczy nie w moim typie.

Czasem zepsutych ale atrakcyjnych.

Czasem takich które były dobre, w moim typie lecz ja im nie przypasowałem.

Zdobywałem kolejne cele własnego rozwoju. Sinusoidalnie. Wciąż upadając i powstając. Szlifując siebie, swój charakter.

I owszem. Doprowadziłem do tego że z chłopaka który był obiektem drwin, nawet swojej byłej żony, przeobraziłem się w atrakcyjnego mężczyznę za którym nawet oglądają się kobiety idące z innym pod rękę.

Nie powiem. Daje uśmiech. Jednak przede wszystkim daje mi to poczucie bezpieczeństwa że tak łatwo nikt mnie nie zrani. Że będę niedostępny w jakiś sposób co również w moim mniemaniu podniesie moją wartość.

Choć wciąż sobie powtarzam że nie jestem jeszcze "skończony".

 

--------

 

HOMEWORK NOT DONE

I oto poznałem ją. Smarkule. Młodszą o 10 lat. Zaiskrzyło. Aż za bardzo. Straciłem czujność.

Wady? Ma ich od ....

Wygląd? Może się podobać choć Victoria Secret to raczej z niej nigdy nie będzie.

Nabierało to tempa. Przyzwyczajałem się do tego że jest.

W pewnym momencie mogłem stwierdzić że jesteśmy razem. Jednak były tarcia. O bzdety. Fochy wyssane z palca. Bierna agresja.

Wycofałem się na tydzień chcąc poukładać parę spraw. Mieliśmy kontakt w mniejszym stopniu.

Wręcz chciałem to uciąć.

Jednak mimo to zakochałem się.

Gdy to pojąłem to już było "za późno" jak to określiła.

Tydzień później spotkaliśmy się. Był seks. Mówiła że kocha....

4 dni później spotkała się z kimś innym. Spędziła noc u niego. Bez seksu.....pfffff...jasne XD

Mimo jej deklaracji o tym że kocha, spuściła w kiblu.

Dobra, każdy może powiedzieć że "dopuściłeś smarka do siebie to teraz masz."

Owszem mam.

Poczucie winy też. "Mogłeś się nie wycofywać wtedy tylko iść na żywioł"; "mogłeś zostać na noc"; "mogłeś się obudzić szybciej"

Leczę się z tego.

Cechy BPD? O kurcze. Dużo ich ma. Część zignorowałem widząc je "wołami". Właśnie przez empatię. Usprawiedliwianie kogoś. Dobry wujek który chce pomóc.  Brednie innymi słowy. 

Obecnie jestem na etapie utrwalania w umyśle przeświadczenia że skończyłoby się tak za miesiąc. Za pół roku. Skończyłoby się i tak.

Moje poczucie wartości poszybowało w dół. Mocno.

Dochodzę do wniosku że skoro tak się stało, to najwyraźniej nie odrobiłem pracy domowej.

Że o czymś zapomniałem. Bo pozwoliłem sobie na wiele. Zaangażowałem się. Znowu sobie pluję w brodę.

--------

 

Nurtuje mnie tylko jedno. Odbuduje swoją wartość. Znacznie szybciej niż przedtem. Z resztą i tak czuje że jest lepiej. Będzie lepiej z każdym dniem.

Choć często wchodzę na jej profile społecznościowe z tęsknoty. Jednak i to nawet mi przejdzie. Prędzej czy później.

 

Jedyne o co się martwię o kolejną którą poznam. Czy będę w stanie kogoś do siebie dopuścić.

I czy istnieje jakakolwiek szansa na poznanie kogoś zdrowego pod garem. Bo zaczynam się zamykać na relacje oparte na uczuciach, zaufaniu i szacunku.

 

Dzięki za wysłuchanie

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Humphrey
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Mnemonic napisał:

A powinno co innego.

Czemu wybierasz wariatki? Pszypadeg?

 

Ogólnie nie wierzę w przypadki.

Pierwsza skucha owszem. Przypadek który mnie zmielił.

Druga?

Może naiwność zagrała pierwsze skrzypce. 

 

A może to że jestem idealistą i wciąż wierzę w idealną miłość. Taką filmową. Co nie zmienia faktu że dla 99% to mrzonka.

 

Co ciekawe podczas terapii kładłem duży nacisk na rozpoznawanie pewnych typów osobowości które mogą nieść zagrożenie. I nie powiem, Wielokroć udawało mi się ewakuować na czas.

Jednak przy kandydatce numer 2 firewalle zawiodły.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Historia chwyta za serce. Paść na kolana i wyć. Zraniła mnie, moja romantyczna dusza krwawi, tylko ciepło kobiety mnie wyleczy!!!

 

Już chyba o tym pisałem, że facet ogarnie firmę, zlecenia, zamówienia, rozliczenia, kwity, pity. Każdą decyzję przemyśli dziesięć razy żeby nie umoczyć. Kasa spływa, jest progres, brawo.

A tu kobieta się pojawia, jest cycek, dupcia, przytulanki po seksie i ....... och jedyna, to właśnie TY. Na spontanie, na kolana, wybranko ma.

Sprawa zaklepana, już "mam"

 

@Humphrey piszesz o swojej firmie, która niemal zdechła, ale postawiłeś ją zpowrotem na nogi.

Udowoniłeś, że jesteś zaradny, ale w stosunku do bab.....

38 minut temu, Humphrey napisał:

A może to że jestem idealistą i wciąż wierzę w idealną miłość. Taką filmową.

Jesteś za romantyczny, miękki.

Kobiety nienawidzą romantyków, marzycieli. Chętnie z nimi piją cherbatki i wyskakują na ciastko, ale uważają ich za słabych.

Podniosłeś się po pierwszej kobiecie i zakochałeś się w drugiej. Nie wyciągnołeś żadnych w niosków, ponieważ.....

5 godzin temu, Humphrey napisał:

Tydzień później spotkaliśmy się. Był seks. Mówiła że kocha....

4 dni później spotkała się z kimś innym. Spędziła noc u niego. Bez seksu.....pfffff...jasne XD

następna dziewczyna wyznaje Ci miłość by za kilka dni pruć się z innym.

Zero szacunku wobec Ciebie, olała Cię, uznała że jesteś za miękki.

 

Przeszedłeś niezłe piekło. Stanołeś na nogi. Brawo. Szacunek. 

Jesteś atrakcyjny, dupy się za Tobą oglądają, sam pisałeś. Romantyz zostaw dla siebie, dla swoich pasji, wobec kobiet stań się łagodnym tyranem, zwierzem.

Nie odpuszczaj. Poznawaj kobiety i kiedy zacznie iskrzyć bierz następną, by wybiła Ci z głowy miłość do poprzedniej.

Baba lekarstwem na inne baby, aż wywietrzeje Ci miłość z głowy.

Terapia wstrząsowa, nie bierze jeńców, ale utwardza w kamień.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, IgorWilk napisał:

 

Romantyz zostaw dla siebie, dla swoich pasji, wobec kobiet stań się łagodnym tyranem, zwierzem.

Nie odpuszczaj. Poznawaj kobiety i kiedy zacznie iskrzyć bierz następną, by wybiła Ci z głowy miłość do poprzedniej.

Baba lekarstwem na inne baby, aż wywietrzeje Ci miłość z głowy.

Terapia wstrząsowa, nie bierze jeńców, ale utwardza w kamień.

 

Nie powiem. Konstruktywny wpi.....ol

 

Tyle że...

Chcesz powiedzieć że coś takiego jak miłość nie istnieje?

Miłość oznaką słabości?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Humphrey napisał:

A może to że jestem idealistą i wciąż wierzę w idealną miłość. Taką filmową.

Może.

A może masz skazę własną, która powoduje, że z "szarą myszką" jest nudno? Z wariatkami jest zawsze ciekawie.

Godzinę temu, Humphrey napisał:

Jednak przy kandydatce numer 2 firewalle zawiodły.

Zawiodły, bo sam wariatki zapraszasz. To zawsze działa w ten sam sposób.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Mnemonic napisał:

Może.

A może masz skazę własną, która powoduje, że z "szarą myszką" jest nudno? Z wariatkami jest zawsze ciekawie.

Zawiodły, bo sam wariatki zapraszasz. To zawsze działa w ten sam sposób.

Hah!

Zaraz się dowiem że sam mam BPD i całą inną plejadę różnorodnych zaburzeń.

W zasadzie nie ma zdrowych. Są tylko niezdiagnozowani :lol:

 

Numer 1 była zwykła. By nie powiedzieć że nudna jak zebranie kombatantów, szczególnie patrząc przez kontekst tych kobiet które poznałem po niej.

Numer 2 była "jakaś". Tego nie można jej odmówić. Artystka. Niestety artyzm mnie pociąga w kobietach.....najwyraźniej na moje nieszczęście.

 

I tu gwoli ścisłości - są kobiety które mógłbym mieć na pstryk palca. Nawet artystki by się znalazły dwie albo trzy, bo obracam się w takich kręgach. Ale nie ma tego czegoś...

Bynajmniej nie robię się na kozaka, bo do takowego mi bardzo daleko. Z natury jestem skryty.

Edytowane przez Humphrey
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Humphrey napisał:

Zaraz się dowiem że sam mam BPD i całą inną plejadę różnorodnych zaburzeń.

W zasadzie nie ma zdrowych. Są tylko niezdiagnozowani :lol:

Dokładnie :D  Tak jak otwiera się "Intro" Słonia: 

Kiedyś usłyszałem jedną bardzo mądrą rzecz, że na świecie nie ma ludzi normalnych i nienormalnych, tylko są ci pozamykani w zakładach i ci którzy nie zostali przebadani.

 

 

Co do miłości, kiedyś w Św. Mikołaja też wierzyłem - ze wszystkiego się wyrasta, a gdy do tego dojdzie pojmujemy w jak spierdolonym miejscu i czasie przyszło nam żyć. Cytując Gandalfa z Władcy Pierścieni:

My decydujemy tylko o tym jak wykorzystać czas, który nam dano.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za wyrzyganie. Dobre miejsce do tego. Potrzymamy włosy, przewrócimy na boczek :D

 

18 godzin temu, Humphrey napisał:

Jedyne o co się martwię o kolejną którą poznam. Czy będę w stanie kogoś do siebie dopuścić.

I czy istnieje jakakolwiek szansa na poznanie kogoś zdrowego pod garem. Bo zaczynam się zamykać na relacje oparte na uczuciach, zaufaniu i szacunku.

Nie musisz się zamykać. Może po prostu zmienić podejście na bardziej na luzie. Nie oddawaj się tak od razu. Nie angażuj się tak mocno. Korzystaj z dobrodziejstw, ale bardziej na "chłodno".

Zbuduj swoją bańkę, która ma być niezmienna. Bez względu czy z babą, czy bez.

Mniej oddasz, ale będziesz stabilny.

 

13 godzin temu, Humphrey napisał:

A może to że jestem idealistą i wciąż wierzę w idealną miłość. Taką filmową. Co nie zmienia faktu że dla 99% to mrzonka.

Sęk w tym, że KAŻDY, któremu odpalą się hormony przy danej kobiecie, uważa, że jest tym 1%. Tylko gdzie się podziało w takim razie te 99%? :D

Filmową miłość zostawmy filmom.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Humphrey napisał:

A może to że jestem idealistą i wciąż wierzę w idealną miłość. Taką filmową. Co nie zmienia faktu że dla 99% to mrzonka.

 

Co ciekawe podczas terapii kładłem duży nacisk na rozpoznawanie pewnych typów osobowości które mogą nieść zagrożenie. I nie powiem, Wielokroć udawało mi się ewakuować na czas.

Jednak przy kandydatce numer 2 firewalle zawiodły

Hej @Humphrey, też dzięki za wyrzyganie, jak wspomniał @Drizzt to dobre miejsce.

 

Moje osobiste i subiektywne spostrzeżenie:

Podziwiam Twoją konsekwencję działania i metodyczne podejście do samorozwoju.

 

Może zanim spotkasz kandydatkę nr 3...333 zrób sobie wielomiesieczmyęczny detox od psychicznej toksyny bab, a więcej pracuj z terapeutą? Firewall zawiódł raz, znalazłeś lukę? Szukaj i naprawiaj więcej luk bo zawiedzie znowu.

 

Edytowane przez Imbryk
Akapit, bo ładniej
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Drizzt napisał:

Dzięki za wyrzyganie. Dobre miejsce do tego. Potrzymamy włosy, przewrócimy na boczek :D

 

Haha @Drizzt rozbawiłeś mnie tym tekstem! Dzięki!

 

Godzinę temu, Drizzt napisał:

Nie musisz się zamykać. Może po prostu zmienić podejście na bardziej na luzie. Nie oddawaj się tak od razu. Nie angażuj się tak mocno. Korzystaj z dobrodziejstw, ale bardziej na "chłodno".

Zbuduj swoją bańkę, która ma być niezmienna. Bez względu czy z babą, czy bez.

Mniej oddasz, ale będziesz stabilny.

Cały czas staram się to robić. Lepiej lub gorzej. I chyba w tym tkwi złoty środek tak naprawdę. Też tak naprawdę w pewnym momencie odkryłem że tu może być metoda.

 

Godzinę temu, Drizzt napisał:

Sęk w tym, że KAŻDY, któremu odpalą się hormony przy danej kobiecie, uważa, że jest tym 1%. Tylko gdzie się podziało w takim razie te 99%? :D

Filmową miłość zostawmy filmom.

To zależy od aspektu życia jaki weźmiemy pod lupę. Są aspekty gdzie naprawdę jestem tym 1%, a są takie gdzie jestem książkowymi 99%. Niemniej jednak ani nie zamierzam się wywyższać, ani poprzestawać na tym co mam i kim jestem. Tak jak napisałem wcześniej: "nie jestem  jeszcze skończony", mimo że to bardzo trudne.

 

45 minut temu, Imbryk napisał:

Moje osobiste i subiektywne spostrzeżenie:

Podziwiam Twoją konsekwencję działania i metodyczne podejście do samorozwoju.

 

@Imbryk to miłe co piszesz, ale ja jestem daleki od podziwu samego siebie. Przede wszystkim pozwoliłem sobie na przesunięcie moich granic które powinny być niezmienne. I tu zj...em na całej linii. Na galowo.

Natomiast konsekwencja w działaniu też jest względna. Był moment że nie widziałem nic złego w tym że biorę "wesołe cukierki" bo najnormalniej w świecie chciałem zrzucić ciężar z pleców.

Potem po odstawieniu też były momenty pracy nad sobą, ale i też reminescencje które mnie zwalniały. I owszem. Były momenty że zwalniałem. Pie###le, poleże sobie. I czasem ten moment leżenia trwał i miesiąc albo półtora. Jak znajde siły to wstanę i pójdę dalej. Starałem być dla siebie samego dobrym, nawet w momencie okazywania własnej słabości względem samego siebie.  To gdzie jestem teraz w dużej mierze składa się właśnie z tych upadków i potknięć.

 

45 minut temu, Imbryk napisał:

Może zanim spotkasz kandydatkę nr 3...333 zrób sobie wielomiesieczmyęczny detox od psychicznej toksyny bab, a więcej pracuj z terapeutą? Firewall zawiódł raz, znalazłeś lukę? Szukaj i naprawiaj więcej luk bo zawiedzie znowu.

 

Co do detoxu to nie wiem czy to wypali. Hormony grają marsza. A i też chciałoby się najnormalniej w świecie mieć dziewczynę i zbudować coś trwałego.

Natomiast co do terapii, owszem. Coś mi tam dzwoni we łbie aby nie pójść jeszcze raz ale z innego punktu startowego. I poukładać się wewnętrznie by być niewzruszonym. Na cokolwiek. Jednak chyba we mnie póki co bodźce są za słabe aby zrobić ten krok.

 

Mimo wszystko @Drizzt , @Imbryk oraz wszystkim przedmówcom tym sarkastycznym i tym mniej dziękuję za dobre słowo! :)

Edytowane przez Humphrey
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, musiałbyś zostać chyba cyborgiem, by w pełni uodpornić się na rozczarowania co do kobiet. To przecież całkiem normalne, że liczymy na sensowny związek- partnerstwo. Tymczasem kobieta zawodzi, zmienia się. Z czasem pewne rzeczy łatwiej przewidzieć, rozczarowania mniej szokują ale raczej nie sposób zostać całkowitym cynikiem?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, SpecOps napisał:

Cóż, musiałbyś zostać chyba cyborgiem, by w pełni uodpornić się na rozczarowania co do kobiet. To przecież całkiem normalne, że liczymy na sensowny związek- partnerstwo. Tymczasem kobieta zawodzi, zmienia się. Z czasem pewne rzeczy łatwiej przewidzieć, rozczarowania mniej szokują ale raczej nie sposób zostać całkowitym cynikiem?

W teorii tak. Co do cynika, niewzruszonego to chyba niektórym się udało. Potocznie nazywa się ich "draniami". Niech mnie ktoś poprawi jeśli się mylę. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.