Skocz do zawartości

Czy da się wyjść z twarzą po zbiałorycerzeniu na maksa?


Rekomendowane odpowiedzi

Bracia, proszę o radę.

 

Co prawda przywitałem się we właściwym dziale, ale witam jeszcze raz. Opiszę krótko mój problem. Czytam forum intensywnie od pół roku, przeczytałem już większość tematów, mam też za sobą No more mr nice guy oraz Kobietopedię Mistrza Marka. @Marek Kotońskiw tym miejscu serdeczny i gigantyczny salut dla Ciebie za rozkręcenie tej całej społeczności. Szacunek za to, co przekazujesz ludziom i z jakim zaangażowaniem. Co z tego wynika? Wiele z tego co opiszę opiszę z perspektywy posiadanej już wiedzy.

 

Oczywiście byłem białym rycerzem na maksa. Wychowany na romantycznym modelu miłości, na poszukiwaniu tej jednej jedynej, nauczony, że faceci to chamy i sqrwysyny, którzy tylko wykorzystują podłe kobiety. Mój tato jest zresztą pantoflem podręcznikowym i to też miało pewnie olbrzymi wpływ. Byłem jednak białorycerzem specyficznym, bo kompletnie tak nie postrzeganym. W towarzystwie od lat, od liceum, mam raczej łatkę twardego, chamskiego i nie liczącego się z ludźmi sqrwysyna. Jestem też dość inteligentny i elokwentny, co w czasach okołostudenckich powodowało, że specjalnych problemów ze skonsumowaniem płci przeciwnej nie miałem i korzystałem z tego, mimo niedostatków urody dość licznych. Zresztą, ciężką pracą doszedłem do tego, że obecnie (mam 30 lat) zarabiam kilka średnich krajowych. 

 

Co z kobietami? Po zakończeniu małżeństwa (z mojej inicjatywy, chociaż trochę tego żałuję, a zaraz napiszę czego), bezproblemowym zresztą, wplątałem się w związek z chaotyczną, "spontaniczną", "zabawową" panną. Totalnym przeciwieństwem mojej zrównoważonej, można nawet powiedzieć nudnawej żony. I co się stało? Z w miarę ogarniętego kolesia, który do tej pory był bezwzględny w życiu, biznesie (bezwzględny to złe słowo - jestem uczciwy, mam zasady, ale kalkuluję wszytko na chłodno i jestem bardzo nieufny) wyszedł bialy rycerz na maksa. Pani mnie urobiła, mimo że znajomi kiedy zobaczyli mnie z nią pukali się w czoło, ponieważ dysproporcja intelektualna, materialna między nami była dość duża, a dodatkowo dziewczyna urodziwa mega nie była, choć miała wdzięk i niejednego, oj niejednego partnera seksualnego wcześniej. Zresztą seks był z nią o niebo lepszy niż z byłą żoną. Dziewczyna o rok starsza ode mnie, zapoznana w pracy (tak, wiem, wiem - nie trzeba komentować. Zresztą, ona pracę zmieniła i finalnie miałem po prostu szczęście bo żadnych reperkusji nie było z tego powodu).

 

Przebieg "związku" był bardzo burzliwy i samo opisanie go skrótowo teraz wywołuje u mnie zażenowanie, mimo że nikt mnie nie widzi gdy piszę te słowa aż kulę się w sobie, bo sam się nie poznaję. Do tej pory egzekwowałem u partnerek bez litości wszystko, miałem swoje życie i swoje zasady. Ta dziewczyna zauroczyła mnie jak żadna inna. Po dwóch miesiącach znajomości zdradziła mnie, a ja jej wybaczyłem, byłem na maksa zazdrosny, chciałem czegoś poważnego, do tego traktowałem jak księżniczkę podstarzałą wieczną singielkę, która miała 31 lat, a nigdy nie była w żadnym związku, miała tylko "kolegów". Zresztą, chętnych na jej wdzięk było wielu, ale na nic więcej - oczywiście wiadomo już czemu.

 

Także Pani zdradzała, kłamała, oszukiwała i złapałem ją na tych klamstwach kilka razy. Zresztą - była uzależniona od alkoholu i ciągłych imprez. Co oznacza, że jak to pięknie w którymś poradniku określił imć @Mosze Redmiała więcej kutasów w dupie niż ja zjadłem śliwek. Zwłaszcza, że nie lubię śliwek. Typ wiecznego dziecka. Kilka razy rozstałem się z nią, a kiedy ona przyszła do mnie i wcześniej opowiadając, że mnie kocha nagle powiedziała "nie wiem co czuję" (klasyk), "może miłość to nie dla mnie bla bla bla" ja wqrwiłem się ostatecznie i napisałem do niej na messengerze (tak, wiem, wiem, właśnie się sam sfacepalmowałem) że mam gdzieś coś takiego i nie będę siedział i czekał, aż ona się ogarnie, albo nie będę orbitował jak jakiś tam jej orbiter o którym akurat wiedziałem. I tyle. 

 

Nie opisuję wam pojedynczych sytuacji, zresztą można o nich poczytać kilka tysięcy postów na tym forum. Generalnie chciałem z niezbyt rozgarniętej kurewny zrobić przykładną żonę, matkę dzieci itd. i rezultaty tego były takie, jakie musiały być, a co widzieli wszyscy tylko nie ja:/ Uwierzyłem w to, że ludzie mogą się zmieniać, łyknąłem bez popity że przecież to tylko przeszłość, że ona brzydzi się samej siebie za to jak kiedyś po pijanemu dawała różnym kolesiom... Do tej pory ZAWSZE słuchałem swojej intuicji i odcinałem takich ludzi z buta - przez to miałem niewielu znajomych, ale spójnych ze mną światopoglądowo. Ale zechciałem się "otworzyć". No i pierwszy raz nie posłuchałem, a intuicja miała rację... Oblałem jakieś 300 shit testów, zdałem intuicyjnie dosłownie kilka, pani wiedziała że mnie w pełni kontroluje, w dodatku trafiłem na taką, która się absolutnie nie krępowała z tego korzystać. 

 

Minęły dwa miesiące - ja zdecydowałem się na jakieś tam przygody, żeby odreagować, generalnie w końcu przestałem się nią zamęczać. I wtedy co? Panna napisała, że "tęskni". Co z tym zrobiłem? Ano podjarałem się. Przypomniałem sobie jej dupkę, pomyślałem, że jednak ona momentami się starała... klasyk. Umówiłem się z nią w kawiarni, bo napisała że chce "wyjaśnić temat między nami". Pół biedy, że wcześniej spotkałem się w niej z jedną swoją orbiterką, którą oczywiście skuszony wizją spotkania mojej kurewny zlałem całkowicie. 

 

Spotkanie przebiegło w sposób uwłaczający mojej godności. Ja byłem przekonany, że jeśli pokażę jej, że wybaczam jej kłamstwa, zdradę, i chcę, żebyśmy zaczęli od nowa, będę dla niej atrakcyjny, że doceni to że nagiąłem dla niej swoje zasady, że traktuję ją poważnie. O słodka naiwności Oczywiście było dokładnie odwrotnie. A jak?

 

Wręczyłem jej list, który napisałem przed spotkaniem z prośbą, by przeczytała go później. Pani na spotkaniu była cokolwiek wyluzowana, powiedziała że wszystko fajnie, byłem spoko, ale ona przemyślała, że nie chcę i w dodatku okłamałem ją, a ona tego nie wybaczy. Jak się domyślacie, nie okłamałem jej, za to ona wielokrotnie okłamała mnie. Padłem więc na kolana i zacząłem prosić, by zmieniła zdanie (tak, to prawda - wstyd pisać). Coś tam potem nawet zalizałem. Pisałem rozpaczliwe smsy, maile, udowadniałem, że przecież jej nie okłamałem, zarzucałem, że kogoś na pewno ma.... Zaprzeczyła. 

 

W końcu emocje minęły. Odpuściłem. Czas zrobił swoje. Paradoksalnie, pomogło to, że panna zaczęla wrzucać na pewien portal zdjęcia, z których wynikało, że ledwo kilka dni po naszym rozstaniu pojechała już w góry z jakimś innym bolcem - innymi słowy wróciła do dawnego życia. W pewnym momencie powiedziałem "Dość". Wstałem. Wyrzuciłem absolutnie wszytko, co mnie z tą kobietą łączyło. Usunąłem zdjęcia bezpowrotnie. Zablokowałem jej numery, wszystkie media społecznościowe jakie znałem, numery usunąłem tak bym nie mógł ich odzyskać. Zmieniłem mieszkanie. Trafiłem tutaj, czytałem historie Braci. Zrozumiałem schematy i zasady. Odzyskałem część dawnych jaj. Poszedłem na terapię i odzyskuję radość z życia.

 

Co mnie męczy i z czym chciałem prosić o radę?

 

1. Wkrótce będę na wydarzeniu, na którym pewnie spotkam tamtą Panią. Na pewno z bolcem i dużą ilością znajomych. Sam będę z byłą żoną, z którą jestem w dobrych stosunkach i jej koleżanką. Przytyłem mocno, bo mam skłonności i zajadałem smutek po tamtych wydarzeniach sprzed pół roku. Wydaje mi się, że mam to przepracowane, ale trochę nie chcę tego spotkania. Nie chcę tej dziewczyny spotkać nigdy więcej. Jak się zachować w razie czego? Jak nastawić swoje myśli, żeby to wszystko negatywne nie wróciło? Czuję się jak pi...da z powodu tego, jak białorycersko się zachowałem i chciałbym to jakby "zamazać". Zignorować ją? Powiedzieć tylko cześć?

 

2. Męczy mnie to, jak się zachowałem wobec swojej byłej żony. Czuję się, że zachowałem się jak kobieta. Za mało mi było wrażeń, a byłem w zwiazku z kobietą, z którą:

 

-dorabiałem się od marnych groszy aż do tego co mam, bo poznaliśmy się pod koniec liceum

-łączą mnie wspólne zainteresowania i poglądy

-nigdy nie złapałem jej na kłamstwie

-innych samców traktowała z odpowiednim dystansem

-nigdy, absolutnie nigdy nie zrobiła krzywej akcji

-na początku zanim się rozwiedliśmy przeszliśmy rozdzielność majątkową - rozliczyliśmy co kto komu jest winien, bezproblemowo - a ja zarabiam więcej (niedużo, ona zajmuje dyrektorskie stanowisko w dużej firmie) - i zawsze potem pilnowała sama najbardziej, by wszystko rozliczać sprawiedliwie po połowie

-była ze mną wtedy, gdy zachorowałem i opiekowala się mną, nie ruszyła się nawet o krok

 

I kilka innych. Nie było tylko zajebiście w łóżku, no i byłą znacznie mniej spontaniczna ode mnie, tak jak pisałem nudnawa. Typ domatorki. Po lekturze forum dochodzę do wniosku, że jest inna ponieważ... Ma w sobie sporo typowo męskich cech charakteru ;) Nie ma przez to za dużo koleżanek, bo kiepsko się z nimi dogaduje - jedzie wtedy ich brak logiki, zależność od humorków itd. 

 

Można powiedzieć, że mam moralnego kaca. Wiem, że mógłbym do niej wrócić i dalej mamy kontakt, bo rozstaliśmy się w maksymalnej zgodzie. Obiecywała poprawę itd. Była wstrząśnięta tym, że chcę odejść. 

 

Jeśli ktoś to wszystko przeczytał, dziękuję. I proszę o rady w dwóch ostatnich kwestiach.

 

P.S. Jeszcze jedna ważna rzecz, dla wszystkich nowych którzy to przeczytają - to, co piszą doświadczeni bracia sprawdza się w 100% w relacjach między płciami. Bardzo fajnie pisze o tym @SennaRot (mnóstwo wartościowych wypowiedzi, czytałem zawsze z uwagą, dzięki). Słuchajcie i cieszcie się, że czytacie zanim popełnicie takie błędy, jak ja niedawno. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Zostaw przeszłość za sobą, jesteś nowym Ty!

 

Wobec byłej małżonki, cechuje Cię poczucie winy że ją porzuciłeś, chcesz ją w jakiś sposób przeprosić, nawet poświęcając siebie

i swoją przyszłość. A co jak znowu Ci się znudzi? Znowu ją skrzywdzisz? Czy będziesz się męczył przy niej.

 

Jesteś jeszcze w szoku po rozstaniu z panną która Cię wyruchała, nie myślisz racjonalnie, więcej boisz się że znowu popłyniesz w jej temacie.

 

Na wydarzeniu zachowaj się naturalnie, tak jakim kiedyś byłeś. Obu kobiet nie unikaj, ale dobrze by było aby nie 'wpadły' na siebie.

 

Zalecał bym też na jakiś czas odwyk od kobiet, wpierw ogarnij sam siebie.

 

Pozdro Bracie.

 

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, tytuschrypus napisał:

W towarzystwie od lat, od liceum, mam raczej łatkę twardego, chamskiego i nie liczącego się z ludźmi sqrwysyna. Jestem też dość inteligentny i elokwentny, co w czasach okołostudenckich powodowało, że specjalnych problemów ze skonsumowaniem płci przeciwnej nie miałem i korzystałem z tego, mimo niedostatków urody dość licznych. Zresztą, ciężką pracą doszedłem do tego, że obecnie (mam 30 lat) zarabiam kilka średnich krajowych. 

No i tu wystarczy tego pitolenia:D

 

Ogólnie poczytaj co to jest rama, stereotyp wizerunku/kreowanie.

 

A jak już machniesz Mechanikę Kwantową(wiadomo kogo) z tym wyżej to od razu proponuje model agenta jej królewskiej mości. (J.B.)

Idealnie pasuje dla Ciebie w tym momencie.

 

A cha jeszcze jedno z twarzą wyjść się z tego nie da, wychodzi się pełną gębą `wyżartym`w kierunku RYJEM FRONTALNIE NA ŚWIAT.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, tytuschrypus napisał:

Wydaje mi się, że mam to przepracowane, ale trochę nie chcę tego spotkania.

Jako niedoświadczony kot napiszę - Głowa do góry i zdecyduj się - masz przepracowane czy nie? Masz. Przyjmij że masz. Koniec. Zamknięty rozdział, od tej pory jesteś nowym człowiekiem - albo jak radzi @Adolf jesteś takim jakim kiedyś byłeś.

 

Godzinę temu, tytuschrypus napisał:

rozstaliśmy się w maksymalnej zgodzie. Obiecywała poprawę itd. Była wstrząśnięta tym, że chcę odejść.

Aktualnie jestem lata w związku partnerskim z Panią bardzo podobną, i uwierz mi - rozum jedno, a schematy wyniesione z jaskiń to co innego. Zawsze gdzieś zostanie jakaś skłonność do shit-testów, jakieś delikatne przesuwanie jej granic twoim kosztem, aż ugotowany nie widzisz garnka w którym siedzisz. W takiej sytuacji, Twoje "zerwanie się" na pewno było powodem silnego wstrząsu u Pani. Może to nie będzie pozytywne, ale jesteś pewien że w małżeństwie nie byłeś "pod pantoflem" tak subtelnym że aż go nie było widać?

 

Godzinę temu, tytuschrypus napisał:

nigdy nie złapałem jej na kłamstwie

Pamiętaj tylko, że są na forum Bracia którzy wiele napisali jak psychika kobiety może się zmienić o sto osiemdziesiąt stopni, i zapłacili za taką naukę srogo. Jeśli chcesz wrócić, pamiętaj że teraz to już inny Ty, i inna Ona - i zawsze jeśli cokolwiek źle się zadzieje, pojawi się pokusa, Ona będzie mogła powiedzieć "przecież on kiedyś już mnie rzucił, teraz nie jestem mu nic winna".

 

1 godzinę temu, tytuschrypus napisał:

Zignorować ją?

Powtórzę - masz to przepracowane? Przyjmij że tak. No to kim ona TERAZ dla ciebie jest? Normy zachowania przy spotykaniu innych opisuje savoir vivre lub zasady dobrego wychowania - to też człowiek, jak każdy. Dziś już nikt więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tytuschrypus

Widać
 że jeszcze do końca się po niej nie pozbierałeś. Odpuść sobie tą imprezę, bo się wyłożysz. Taka cwaniara, kiedy zobaczy że jesteś, pomyśli że dla zabawy Cię sprawdzi. Podejdzie, zrobi maślane oczy, otrze się cyckami i lecisz w przepaść ponownie.

A co do "zajebiście w łóżku" rozumiem Cię. Jeśli ktoś ma temperament i fantazję łóżkową, to wpada często w związki oparte na dupie, i się uzależnia. Szczególnie kiedy ma się doświadczenie, i wie się, że "mało która tak współgra ze mną jak ona".
 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpuść sobie wracanie do byłej żony, bez jaj. Zrezygnowałeś z niej na rzecz znalezienia lepszej, bardziej towarzyskiej i spontanicznej kobiety, nie udało się, to teraz weź to na klatę i nie wracaj z podkulonym ogonem. Miałeś stabilność, ale chciałeś rozrywki. Rozrywka Cię przytłoczyła, nie udźwignąłeś jej, to teraz chcesz wrócić do tego bezpieczeństwa, które było z żoną. Niestety, podejmujących decyzje, należy liczyć się z konsekwencjami.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wróci to bo nie masz tego przepracowanego skoro sama myśl o ewentualnym spotkaniu jej powoduje emocje. Skoro czeka Cię to nieodzownie wizualizuj sobie to wcześniej w następujący sposób:

 

Wyobrażaj sobie to spotkanie, miejsce, ją i Was wszystkich jak tam jesteście. Postaraj się poczuć emocje jakie czujesz i jakie Cię ogarniają i zdystansuj się do nich. Nazwij je i oceń. Zmień je: jak ogarnia Cię strach i niepewność wytłumacz swojej podświadomości, że to bez sens bo nie ma żadnych postaw się bać i masz super humor i czujesz się pewnie, że wyszedłeś z toksycznej relacji. Wyobrażaj sobie całą sytuacje i czuj emocje. Wczuj się w to. Jak patrzysz na jej bolca - myśl, że szkoda Ci chłopa bo wiesz z kim się zadaje. Zmień emocje negatywne jakie ogarnęły Cie na początku jak pomyślałeś o tym spotkaniu - na pozytywne i wytłumacz to sam sobie. Dalej wyobrażaj sobie jak rozmawiasz z nią. Zwykła rozmowa jakbyś spotkał znajomą z którą nic Cię nie łączyło. Miła, płytka, z humorem wymiana zdań. Ty w dobrym nastroju. Nie masz już żadnych negatywnych emocji do niej, do siebie. Super, że się wszyscy spotkaliście i jeszcze lepiej, że nic Cię z nią nie łączy i jesteś w towarzystwie ex żony i jej koleżanki z którymi się świetnie bawisz.

 

Wczuj się w to głęboko w myślach i przerób to ćwiczenie kilak razy. Opanujesz emocje, które się pojawią jak ją tam zobaczysz. Będziesz je kontrolował i zapanujesz nad nimi w sytuacji.

 

W tym wszystkim obserwuj emocje jakie myśli te wywołują. Nazywaj je i zaraz się do nich zdystansuj. Skoro potrafisz nazwać te emocje to nie jesteś nimi bo jesteś obserwatorem ich prawda? Więc je zmień. Na pozytywne tłumacząc sam sobie, że te negatywne są niedorzeczne, bez sensu, nieracjonalne.

 

W ćwiczeniu możesz dodać motyw jak Ona rzuca Ci jakiś test. Ty się tylko lekko uśmiechasz z małą ironią i nie reagujesz. Spodziewałeś się tego więc Twoje emocje też nie reagują. Nie tłumaczysz się nigdy przed kobietą.

 

Boisz się tego spotkania bo upokorzyłeś się przed nią w tym jest punkt. To jest meritum. To tak na marginesie, wskazówka na przepracowanie.

 

 

Edytowane przez SennaRot
  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, tytuschrypus napisał:

Zignorować ją? Powiedzieć tylko cześć?

Nic nie robić. Nie prowokować za bardzo spotkania się, ale i nie unikać desperacko !

Po prostu - jelsi podejdzie do Ciebie - to po prostu - cześć, co tam ciekawego u Ciebie ?

No i sobie pogadasz jak ze starym kumplem.

 

Ale musisz trzymac ramę ! Odpornie !

Ja się kiedyś nauczyłem. Daaaawno temu.

Nigdy nie blokuję kontaktów z moimi ex-kobietami. Chce się spotkać - ależ proszę. Obiadek ? Mówisz - masz, postawię, a co, stać mnie, nie to co inni :):):)

A może z tego będzie jakieś fajne bzykanko ? A jesli nawet nie - to i tak coś zjeść wypada od czasu do czasu :)

Ale nic więcej - pełen luz.

 

Gdyby do mnie tu i teraz zadzwoniła jakakolwiek tzw "była kobieta" (w sensie nie tylko takiej LTR'owej ale na przykład taka, z ktorą się kiedyś przed laty raz bzyknąłem) - to nie miałbym nic przeciwko spotkaniu, pogadaniu o starych Polakach a gdyby była okazja na seks - to czemu nie ?

Ale nie desperacko. To nie tak, że jak zadzwoni to ja juz teraz, natentychmiast rezerwuję stolik na dole i pokój na górze. Nie nie. Spokojnie. Będzie mi pasowało - to się spotkamy. Nie - to się później spotkamy. A jesli nie będzie później - to nie będzie. Proste.

 

I podstawa - grzecznie, uprzejmie, wesoło, sympatycznie. Masz tryskać humorem niczym sikawka strażacka gasząca pożar fabryki styropianu :) lub kutas dwuletniego ogiera powołujący na świat kolejne źrebię :)

Masz siać dowcipem przed siebie, za siebie, na obie strony i nawet w niebo.

Masz być wesoły jak nigdy dotąd.

 

Baba odbierze to za jedno - o, jest szczęsliwy. Czyli - nie jestem mu potrzebna i daje chłop radę.

Więc co zrobi ?

Zacznie się o Ciebie starać pięć razy bardziej niż robiła to kiedykolwiek wcześniej.

A Ty będziesz miał seks doznaniami niebosiężny :):):)

 

2 godziny temu, tytuschrypus napisał:

Męczy mnie to, jak się zachowałem wobec swojej byłej żony

Była żona to juz przeszłość.

Jesli nie jesteś pokłócony (a chyba nie jestes ?) - to spotkać się, poseksić, zjeśc obiad, kolację czy pójśc na spacer - tak.

Ale nic więcej.

Skoro raz się LTR nie udał - drugi raz się też nie uda.

 

W Tobie jest za wiele emocji, "czucia i wiary" jak to ujął Mickiewicz. Potrzeba więcej "medrca szkiełka i oka".

To nie jest proste ale da się.

 

Ja się raz w życiu zakochałem i szczęsliwie było to bardzo dawno temu. Wyleczony z tego jestem do śmierci a mam nadzieje, że i po niej.

  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Angielski w tym wypadku jest lepszym jezykiem.

Break was because relation was BROKEN.

Umie ktos skleic rozbitą szklankę?

Co ciekawe - ja to zrobilem ale w miedzyczasie duzo sexu na innych polach sie wydarzylo PLUS inne zdarzenia o ktorych tu nie napisze.

 

Moge dac wskazowke:

Na babe najlepsza metoda jest inna baba.

TY nie wygrasz z babą, mozesz jedynie odejsc co jest dowodem dumy i honoru.

Inna moze tamtą polozyc na lopatki tak ze mezczyznom o tym sie nie snilo.

Widzialem to na wlasne oczy i przezylem bo to dotyczylo mnie.

 

 

 

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracia, dzięki wszystkim za odzew. Postaram się odpowiedzieć wszystkim naraz i każdemu z osobna;) Na pewno kulturalnie, acz dosadnie uświadomiliscie mi, że do przepracowania jeszcze daleko. 

 

3 godziny temu, Adolf napisał:

Zalecał bym też na jakiś czas odwyk od kobiet, wpierw ogarnij sam siebie.

Tak już się dzieje w sensie związków, przygodnych seksów... Zrozumiałem, że to nie cel życia, najprościej mówiąc. Po tej sytuacji zresztą miałem jeden jako tzw plaster (trzeba to nazwać po imieniu, choć nie jestem z tego dumny) oraz całkiem ciekawie rozegrałem pannę, która do tej pory dymała facetów dookoła, uwodziła i zostawiła. Pierwszy chyba raz ją coś takiego spotkało, intuicyjnie w jej przypadku działałem tak jak to się powinno robić. Rama, brak zaangażowania... I poszło rąk jak zwykle kiedyś. Teraz skupiam się na sobie. 

 

2 godziny temu, Tornado napisał:

Ogólnie poczytaj co to jest rama, stereotyp wizerunku/kreowanie.

Ja to, żeby było zabawniej, wszystko znam. I stosowałem, z właściwymi dla tej postawy rezultatami. A przy tej jednej kobiecie odcięło mi rozum. To zresztą jeden z motywów, dla których to opisuję, poza poradą. Żeby inni widzieli, że trzeba zawsze być czujnym. 

 

W świetle tego co napisałem powyżej zabrzmi to zabawnie, ale do tej pory nie miałem problemów z kobietami, w dorosłym życiu jeśli jakaś chciałem mieć, to miałem. Fakt, że nie celowalem w jakieś gwiazdy. 

 

2 godziny temu, Kespert napisał:

Ona będzie mogła powiedzieć "przecież on kiedyś już mnie rzucił, teraz nie jestem mu nic winna".

Tu akurat sprawa jest prosta - mam wyższe SMV od niej. Gdyby pojawił się koło niej wiedząc że jest sama ktoś przystojny i z większym hajsem to nie mam złudzeń, że by dalej chciała ode mnie czegokolwiek;) 

 

Godzinę temu, AR2DI2 napisał:

sobie tą imprezę, bo się wyłożysz.

Hmm, po pierwsze nie chce bo gra tam dużo zespołów które lubię, po drugie to festiwal i jakby nawet jak tam będzie jest szansa że jej nawet nie zobaczę. Ale być  będzie. Muzyka to moja pasja. Na tyle mam to przepracowane, że nie zrezygnuje z pasji dla jakiejś panny. 

 

2 godziny temu, Kespert napisał:

Może to nie będzie pozytywne, ale jesteś pewien że w małżeństwie nie byłeś "pod pantoflem" tak subtelnym że aż go nie było widać?

Bardzo ciekawy wniosek. Nie wykluczam. Myślę w tym momencie o tym, że żona była zaskoczona tym, jak szybko się "pozbieralem". Ułożyłem życie na nowo, znalazłem i urządziłem mieszkanie. Ona długo dochodziła do siebie i nie mogła uwierzyć. Dusilem się w małżeństwie... 

 

Godzinę temu, blck.shp napisał:

Zrezygnowałeś z niej na rzecz znalezienia lepszej, bardziej towarzyskiej i spontanicznej kobiety,

... Ale nie aż tak, żeby być z puszcza łaską i kłamliwą panną, która jeszcze bezczelnie twierdziła że ona taka jest bo boi się że ktoś ją oszuka (ach, ten schemat). Ale masz rację, myślę że łatwo się domyślić że doceniłem co miałem, bo po prostu takiej panny nie spotkałem wcześniej jak ta. A może inaczej - spotykałem. Ale uznawałem podobnie jak @Rnextbodajże pisze w temacie o dziewictwie - krótka piłka, jeśli ktoś robi coś czego nie akceptuję to odcinam się, nie kontynuuje znajomości. Tak zawsze robiłem i zawsze się sprawdzalo.

 

Godzinę temu, SennaRot napisał:

Boisz się tego spotkania bo upokorzyłeś się przed nią w tym jest punkt. To jest meritum. To tak na marginesie, wskazówka na przepracowanie.

Poatawilbym piwo za to stwierdzenie bo nawet mój psycholog tego nie ogarnął, a Ty to podsumowałeś jednym zdaniem. Tak, to jest meritum! 

 

Bo ja generalnie jestem człowiekiem który dużo od siebie wymaga. I czuje się upokorzony przed taką osobą zwłaszcza, którą jak wspomniałem wszyscy uważają za (upraszczajac) gorsza ode mnie. Co innego, jak przeciągnie Cię jakąś panna o wyższym SMV. Ale dziewczyna o mocno przeciętnej urodzie, dużej nadwadze, marnych zarobkach, uzależniona od alkoholu? Nasze pozycje i kompetencje społeczne były naprawdę na innych poziomach. Ja w pracy budzę raczej u swoich pracowników respekt, ludzie się mnie boją (z tym akurat walczę, bo nie ma czego). A wobec niej  byłem bezradny, pierwszy raz. I dlatego masz rację - głupio mi. Ze facet, na którego ta dziewczyna poleciała zresztą bo był wobec niej chłodny, okazał się pipą. Ze trzymał ramę, miał swoje zasady, a wobec niej totalnie się ukrył choć nie było warto. 

 

Muszę się na tym skupić. Nie mam juz problemu ze ona się otrze cycem, jej bolcowi postawilbym wódkę jeśli to była jego inicjatywa (bo przecież wiadomo że się kilka dni po tym jak ja zostawiłem z powietrza nie wziął), ale ponieważ wiem że raczej jej to mu raczej współczuję... Także obawa przed tym spotkaniem to nie jest coś o czym często się tu pisze. Nie czuję nic do niej i dlatego to co piszesz @Bonzow ogóle nie dla mnie:)

 

Nie chce mieć z tego seksu, nie chce wzbudzić czyjejkolwiek zazdrości, chce wie trzymać od ludzi z taką, szumnie mówiąc, hierarchia wartości jak najdalej. Nigdy nie znałem takich dużych dzieci jak ona i jej znajomi, którym wszystko jedno co jedzą, w co się ubierają, gdzie mieszkają.... Byleby do imprezy w weekend. Najlepiej domowki, bo tak taniej. A ja na weekend wolę wyskoczyć np do Wiednia. Taka to była różnica. I dlatego @SennaRottrafił@SennaRottrafił. Gdyby to był kumpel, przed którym się tak upokorzylem tak samo obawiałbym się tego eventu. 

 

Cóż, drogi @Bonzo: i ja odwołam się do tego samego klasyka. "czas ruszyć bryłę z posad świata i nowymi pchnąć ją tory" ;)

 

Dzięki za to, że jesteście Bracia!

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Logika przegrała z emocjami i wzorcami. Ludzie w pracy szanują/czują respekt/boją się Ciebie @tytuschrypus za sukces, status, stanowisko. Za kompetencje. W relacji z Nią nie miałeś kompetencji. Nie miałeś wiedzy. Nie rozumiałeś procesów. Niosły Cię wzorce i emocje. Ty tego nie rozumiałeś mimo, że działałeś w przeświadczeniu, że robisz dobrze bo takie miałeś wpojone wzorce.

 

Zawiodły a ostatnią "deską ratunku" było właśnie upokorzenie przed nią. To był przysłowiowy gwóźdź do trumny. Wszystko padło i tym bardziej bolało, że teoretycznie ktoś "gorszy" od Ciebie "wygrał". Wygrał jej świat i jej "zagrywki" a Twoje poległy.

 

Wiesz dlaczego? Bo Twoje wzorce były fałszywe, złe, mylne. Sam to już odkryłeś po czytaniu Marka i Forum. To nie Twoja wina i Ty nie możesz się teraz za to obwiniać. Nie możesz też się obwiniać, za to, że się upokorzyłeś. To musiało nastąpić i byłeś na to skazany wcześniej czy później. Doświadczenie, którego nie mogłeś ominąć. No chyba, że chciałbyś być pizdeczką zamkniętą w swoim białorycerskim świecie a i tak by bolało. Prawda, że nie?

 

Nie obwiniaj siebie i nie miej żalu. Ból jest fałszywy sam go sobie wytwarzasz. Zrozum, że to było przydatne i konieczne doświadczenie a ta niby "gorsza" laska Cię czegoś ważnego i wartościowego nieświadomie ale nauczyła. Nie czuj już urazy i żalu do siebie ani do niej. To inna perspektywa. Perspektywa jak widzisz zmienia dużo. Ta jest właściwa i tak ocen tą sytuację.

 

Edytowane przez SennaRot
  • Like 5
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1.  Nie chcę tej dziewczyny spotkać nigdy więcej. Jak się zachować w razie czego? 
To taki odruch na siłę. Coś jak ludzie co nie chcą korzystać z FB, blokują gdzie się da, hejtują Facebooka. Chcesz o czymś/o kimś zapomnieć, to po prostu ustal sobie w głowie, że ta osoba, to już przeszłość. Nie myśl o niej w ogóle aż w końcu przestanie Ci w głowie zawadzać. 

Co do zachowania, jeśli miniecie się i powie cześć, to też odpowiedz cześć i nic więcej. Brak odpowiedzi by tylko ujawnił, że nadal cierpisz i zachowujesz się jak buc. 


Edit:

Resztę usunąłem bo nie doczytałem dalszych postów autora tematu więc kolejnych punktów na razie nie komentuję.



 

 

Edytowane przez CalvinCandie
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, CalvinCandie napisał:

Co do zachowania, jeśli miniecie się i powie cześć, to też odpowiedz cześć i nic więcej. Brak odpowiedzi by tylko ujawnił, że nadal cierpisz i zachowujesz się jak buc

I tak właśnie planuję zrobić. Gadki z jej strony i szczucia cycem się nie spodziewam. Mimo, że dziewczyna leci mocno schematami i jak czytam forum to widzę ją w co drugim temacie, to nie też ona konfrontacyjnej natury - społecznie jest raczej tchórzliwą osobą i jeśli zobaczy mnie z innymi kobietami raczej nie będzie się zbliżać. 

 

Najbardziej chodzi o ten wstyd, ale to po prostu muszę przełknąć i iść dalej. Tak jak w sumie przelknalem, żeby napisać o tym do Was. 

 

Ale tak jak @SennaRotpisze - z tym, że była ona doświadczeniem już się godzę i już to sobie układam w głowie w ten właśnie sposób. Część moich myśli z pewnością jest spowodowanych tym, że moja ocena upadła na łeb na szyję. 

 

Dopiero wracam do siebie. Właściciel jedyne co mnie pociesza to to, że jakaś intuicję mam. Muszę tylko wyciągnąć wnioski i nigdy więcej nie brnąć z uporem lodołamacza wbrew niej. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, tytuschrypus napisał:

Wręczyłem jej list, który napisałem przed spotkaniem z prośbą, by przeczytała go później

Ta baba niewarta jest Twoich listów.

Nie wiem co w nim bylo ale zakladam ze aby wyrazić co czujesz wobec niej.

 

Przerabiałem listy i doszedłem do takiego wniosku: tego rodzaju list jest dobry w psychoterapii, gdy musisz się pogodzić/przepracować sam z sobą plus z jakąś WAŻNĄ osobą: matką, ojcem, rodzeństwem. Tyle.

List do takiej krejzi królewny, osoby NIEWAŻNEJ - to strata czasu, ona ma w dupie co czujesz.

 

Ewentualnie jedno zdanie: parafrazując "słowa nie wystarczą by wyrazić co do ciebie czuję" piszesz "moje wszystkie środkowe palce nie wystarczą by wyrazić co do ciebie czuję".

 

15 godzin temu, tytuschrypus napisał:

Męczy mnie to, jak się zachowałem wobec swojej byłej żony. Czuję się, że zachowałem się jak kobieta. Za mało mi było wrażeń, a byłem w zwiazku z kobietą, z którą......

Mialem podobnie. Rzuciłem super poukładaną, pracowitą i spokojną kobietę na rzecz bezrobotnych, nerwowych i zaburzonych pań. Bo była nudna.

No to mam teraz kolorową karuzelę do przeczytania dla rozrywki w Świeżakowni.

 

Nie żałuję żadnych decyzji w przeszłym życiu ale chcę wiedzieć dlaczego podejmuje ryzykowne dla mojej przyszłości.

Rozkminiam teraz dlaczego tamta spokojna mnie nudzila a pociągały bajzle w głowie. Tobie też, Bracie @tytuschrypus nieśmiało sugeruję przemyślenie w głębi duszy tego faktu z życia.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Imbryk napisał:

Ta baba niewarta jest Twoich listów.

Teraz oczywiście wiem to. Wtedy uznałem, że prawilnie będzie jej napisać, co do niej czuję. Oczywiście, że były to perły przed wieprze, bo ta laska przejmowała się tylko tym, co wypić, z kim i kiedy i co mówią o niej koleżanki i liczni "koledzy" (czyli bolce - po czasie zrozumiałem, że w jej otoczeniu NIE MA kolesia, z którym by się nie bzykała, a jeśli są to nieliczni, takie towarzystwo). I jakoś od początku coś krzyczało, że to nie ma sensu. Podam przykład - ja kupuję buty szyte na miarę, ona uwielbiała zbierać gazetki z lidla. Żeby jeszcze była ładna albo młodsza;) Liczne znaki ostrzegawcze od samego początku były. Gdybym o kilka rzeczy zapytał w czasie trwania tej "przygody" na forum, byłoby inaczej. Gdyby kilkunastu kolesi szybko sprowadziło mnie na ziemię. A tak? Moi koledzy wszyscy co do jednego to klasyczni białorycerze. 

 

31 minut temu, Imbryk napisał:

Nie wiem co w nim bylo ale zakladam ze aby wyrazić co czujesz wobec niej.

Hahaha... (jak sobie przypominam), coś że jeśli to wszystko złe co robiła to faktycznie było to, na co wyglądało, to niech mi da spokój, ale jeśli coś tam czuje to ja czekam, będę czekał, bo jest jedyną miłością... Dżizas. Przepraszam, muszę iść zwymiotować. 

 

32 minuty temu, Imbryk napisał:

Mialem podobnie. Rzuciłem super poukładaną, pracowitą i spokojną kobietę na rzecz bezrobotnych, nerwowych i zaburzonych pań. Bo była nudna.

No to mam teraz kolorową karuzelę do przeczytania dla rozrywki w Świeżakowni.

Czytałem Twoją historię - rzeczywiście hardcore. U mnie generalnie przebiegło to znacznie łagodniej. Jest też trochę inaczej - mnie nie ciągnie co do zasady do takich Pań. To był jeden, jedyny wyjątek. Kobiety przed nią i po niej to zupełnie inne typy, bardziej na moim poziomie, mówiąc wprost. Nie mogę tego u siebie określić ciągotą.

 

1 godzinę temu, Heniek napisał:

Byłej żonie daj już spokój. Było, minęło, nie ma po co do tego wracać. Nie wyjdzie wam. Na poczuciu winy wobec żony nic nie zbudujesz. Nie rób jej nadziei na powrót i daj jej ułożyć sobie życie na nowo, z kimś innym.

Jasne, pisałem tylko o wyrzutach sumienia bardziej. Nie chcę nic z tym zrobić, bo to byłoby nie w porządku wobec niej, a nie zasłużyła sobie na to. Fakty są takie, że nie zrobiła nigdy, absolutnie żadnej rzeczy, o których tu wszyscy piszemy i które często sprowadzały nas na to forum. Dlatego mam do niej szacunek. Fakt, rozmawiamy i widujemy się czasem, ale lata temu już zauważyliśmy, że jesteśmy świetnym zespołem - zaplanować coś a potem wykonać razem jak zadanie - w tym byliśmy bezkonkurencyjni. Jako klasyczna para - słabo. Wbrew pozorom, najlepiej sprawdzilibyśmy się jako wspólnicy biznesowi.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracie, każdy z Nas to przerabiał. Historia smutna, ale najważniejsze jest to, że odzyskałeś świadomość utraty jaj, i chcesz wrócić na właściwą drogę. 

 

To nie będzie łatwe, bo mimo wszystko trochę się nazbierało negatywnych wydarzeń. Jeśli ją spotkasz, olej totalnie. Było, minęło, teraz czas na poznawanie właściwych kobiet. Skoro ona potraktowała Cię jak śmiecia, to masz prawo i wręcz obowiązek wyrzucić ją ze swojego życia. 

 

Jesteś młodym facetem, masz pomysł na siebie, dobrze zarabiasz,a to już jest porządny fundament pod dalsze działania. 

 

Trzymaj fason, i nie przejmuj się przeszłością. Jeszcze nie raz będzie Ci źle z powodu kobiety, taki ich urok. Najważniejsze nie pozwolić sobie wejść na głowę. 

 

Pozdrawiam !

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, tytuschrypus napisał:

zauważyliśmy, że jesteśmy świetnym zespołem - zaplanować coś a potem wykonać razem jak zadanie - w tym byliśmy bezkonkurencyjni. Jako klasyczna para - słabo.

Ogolna myśl mnie naszła (katharsis, odkrycie Ameryki):

Właśnie to mnie wkurwia w tych wszystkich związkach.

Tak fajnie można budować przedsięwzięcia, zmieniać razem świat ...  jednak nie, bo np. emocje nie takie, nie wiem co czuję, nie kochasz mnie. Noszkurwa :/

 

Dlatego już rozumiem że z babą trzeba mieć bardzo ścisłą rozdzielność: emocje vs. konkrety, inaczej kokretne projekty padają a emocje i wyrzuty tylko pogarszają sprawę. Jak robisz z nią interes to nie angażujesz się w tzw. miłość i na odwrót.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tytuschrypus - Czytałem Twój temat i szczerze mówiąc tak jak @Heniek napisał, lepiej zostawić ex-żonę w spokoju. Bądź z Nią w dobrych relacjach, ale nie rób nadziei na powrót do związku. Są tego dwa powody, ona będzie mogła wypominać Twoje odejście, bzykanko z tą drugą, a Ty będziesz dalej czuł się winny wobec ex-żony. 

Ostateczna decyzja naturalnie pozostaje w Twoich rękach. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zuckerfreimożna to tak podsumować. Najbardziej wkurwia to, co napisał trafnie @SennaRot- gdyby ten drapieżnik ryczał jak lew i widać było, że jest drapieżnikiem, to byłoby łatwiej. A tak-w moich oczach to był drapieżnik, a wszyscy inni widzieli kulawego zająca.

 

Panowie, jeszcze raz dziękuję za rady. Już po evencie, spotkałem sporo osób, ale wzmiankowanej panny nie.

 

Jednwk wasze uwagi pozwoliły mi pracować wewnętrznie nad tematem. Wracam do dawnej formy, teraz również dzięki wam?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.